-^szczepionym*9 [spiit]. Jest to podmiot wi^. ciągiy i wewnętrznie sprzeczny, a nie podmiot raCj0|^i, ny. Ostatecznie projekt metamorfozy kobiecej podny w społecznej i symbolicznej rzeczywistości wym%g^\,'? okazuje, przeprowadzania dogłębnych przemian, staw *K S czoło i życzeniowym tylko emancypacjom, i utopijnyj^J5fc^ łucjom. Projekt ten Braidotti nazywa mozolnym „d0n^ r* waniem się rzeczy" [working things throughj
na zarzut rzekomego dogmatyzmu autorka przyr^w' ^jT uwypuklanie różnicy płciowej nie implikuje koniec****' % monopolistycznej pozycji ani nie prowadzi do jakiego^1* i? canego tej teorii „neouniwersalizmu"; nie wyklucza, aie syntetyzuje innych różnic, funkcjonuje jedynie jako uprJ^ jowany znakujący [signifier]. ^il^
Ta nieracjonalistyczna wizja podmiotu wydaje się <j czać bardziej adekwatnego rozumienia współczesnej p0^St?K towości Nie należy bowiem zapominać, że nie istnieje bj^0* średnie (niczym nie zapośredniczone) dojście do płci, rocj^0* seksualności, klasy i rasy. "%t
Elizabeth Grosz z kolei, broniąc swej własnej filozofia teorii różnicy płciowej przed zarzutami zwolenniczek teo^ rodzaju, zdradza jednak zaniepokojenie dużym prawdopo^ bieństwem uwikłania się w esencjalizm lub rezygnacji z usiłow° znalezienia autonomicznych terminów, w których można by 0pj sywać kobiety i kobiecość[1]. Autorka rozważa możliwości wyj ieia z tej trudnej sytuacji. Cóż pozostaje? Albo wyzbyć się ambU cji przestrzegania intelektualnego rygoru i jednalc stosować unl wersalizujące kategorie, albo porzucić polityczny projekt femini-zmu wyzwolenia kobiet jako kobiet. Ostatecznie godzi się na pragmatyczne rozwiązanie proponowane przez Gitari Spivak[2],
czyli na ..zaniecy.y szczenię" swej teoretycznej koncepcji jej zaangażowaniem w unt wersalizujące patriarchalne terminologie, jako na jedyne skuteczne rozwiązanie dla wszystkich polityczni* zaangażowanych feministek.
Rita Felski, teoretyczka. która swą krytyką zmusiła obroń.-czynie teorii różnicy płciowej do dalszych uściśleń., widzi inne rozwiązanie dla sygnalizowanej przez Grosz antynomii. Zamiast eksponować różnicę płciową, co prowadzi jej zdaniem we wspomniany właśnie wyżej ślepy zaułek: albo esencjalizm, aby była możliwa polityka feministyczna, albo konsekwentne odrzucenie esencjalizmu i wówczas brak wspólnego mianownika jako podstawy dla polityki feminizmu, proponuje postkolonial-ną teorią hybrydyzacji. Postkolonialny feminizm (prezentowany min. przez Carole Boyce Davies[3]) Felski pojmuje jako teorię^ zorientowaną na skomplikowaną dynamiką kulturowych formacji i zmian w krajach obecnie wyzwolonych spod kolonialnych rządów[4]. Autorka zastanawia sią, w jaki sposób postkolonialny feminizm może konceptualnie i politycznie krystalizować dwuznaczność różnicy. Jednym z posunięć w tym kierunku ma być intensyfikacja i dalsza fragmentaryzacja koncepcji tożsamości. Generalnie, postkolonialny feminizm charakteryzuje się odmową izolowania rodzaju od wielu innych wyróżników, takich jak klasa, rasa itp. i podkreślaniem materialnych i instytucjonalnych raczej niż czysto językowych struktur władzy. Tym samym zaangażowanie w analizę materialnych nierówności łączyłoby się z dekonstrukcją narodowej i rasowej tożsamości. Teoretycz-ki postkolonializmu zauważają, że w erze migracji, globalizacji środków przekazu i przy międzynarodowym przepływie informacji efektywne stosowanie rozróżnień rasy, klasy czy narodowości przestaje być możliwe. I dlatego w ich miejsce proponują model hybrydyzacji. Naświetlenie tego pomysłu odnalazła Fel-
53 Ibidem, s. 33.
EWA H YŻY
KOBIETA, CIAŁO, TOŻSAMOŚĆ
UNIVERSITAS
TEORIE PODMIOTU W FILOZOFII FEMINISTYCZNEJ KOŃCA XX WIEKU
Uwagi wstępne: Cele i założenia
Celem mniejszej pracy jest próba uzyskania odpowiedzi na jedno z kluczowych moim zdaniem pytań, jakie nasuwa współczesna anglojęzyczna, głównie amerykańska filozofia fernini-styczna. Pytanie to można sformułować następująco- Czy tzw korporalny[5] feminizm [corporeal feminisml rozwiązuje dylematy teorii feministycznych końca XX wieku narosłe wokół poszukiwań onkologicznego ugruntowania podmiotu?
Feminizm jako społeczno-polityczny ruch protestu zapoczątkowany w XVIII wieku w Anglii[6] i kontynuowany z przerwami aż po dzień dzisiejszy, obecnie już w większości krajów świata, opierał się pierwotnie na domniemanym - ale wszak nie dowiedzionym - założeniu o podmiotowej (ontologicznej)
9
odrębności kobiet w stosunku do mężczyzn, lub przynajmniej o odrębności ich doświadczeń. Sytuacja uległa zmianie, kiedy w drugiej połowie XX wieku, a zwłaszcza od początku lat 70. (z nastaniem feminizmu tzw. „drugiej fali"[7]), zaczął się rozwijać akademicki nurt feminizmu zajmujący się tworzeniem „teorii feministycznej'' w takich dziedzinach, jak psychologia, socjologia, filozofia, a także teoria sztuki i literatury (i ostatnio w wielodyscyplinarnych tzw. studiach kulturowych). Owa teoria (a mówiąc dokładniej różne teorie, bo jest ich wiele i konkurują ze sobą) ma dostarczyć jak najlepiej teoretycznie uzasadnionego i praktycznie użytecznego, uzgodnionego z najnowszymi wynikami nauki, wyjaśnienia znaczenia kategorii „kobieta", ma także skonceptualizować samo pojęcie rodzaju [gender][8] i ewentualnie pojęcie płci [sex], pod którym to względem różnią się podmiotowość kobieca i męska.
A oto niektóre pytania, na które staram się znaleźć odpowiedź, podążając za feministyczną teorią (teoriami):
— jak zwykło się uzasadniać w tradycyjnej filozofii odmienność kobiet i mężczyzn i na czym ta odmienność miałaby polegać?
- jakie biologicznie i psychologicznie esencjalne cechy kobiet wyróżniano w teorii feministycznej?
- czy rozróżnienie płeć/rodzaj ma teoretyczne i praktyczne uzasadnienie?
- czy, a jeśli tak, to jak jest możliwa ontologia osoby uwzględniająca różnicę płciową?
- na jakich podstawach ontologicznych opierają korporalne feministki swe teorie podmiotu?
- czy istnieją uzasadnione podstawy do tworzenia kobiecej epistemologii i etyki?
- czy „feministyczna teoria" siłą rzeczy zakłada jakaś „feministyczną filozofię", bądź do niej prowadzi?
Pojawiają się też pytania natury bardziej praktycznej:
- czy podkreślanie odmienności płciowej okazuje się społecznie korzystne? jeśli tak, to w jakim sensie: dla społeczeństwa jako całości? dla jego części? dla tworzących je jednostek? inaczej dla każdej z płci?
- czy próba podważenia (dekonstrukcji) koncepcji kobiecego podmiotu wpływa na polityczną sytuację feminizmu?
Spośród wielu pozycji korporalnej filozofii rodzajowego podmiotu wybrałam prace, które przynoszą zróżnicowane odpowiedzi na te pytania: od metafizycznego, „nie-substancjal-nego esencjalizmu" (Christine Battersby) do teorii rodzajowego „przedstawienia" [performativity] (Judith Butler), z teoriami Susan Bordo i Elizabeth Grosz usytuowanymi jakby w połowie drogi. Łączy te koncepcje rozwijanie teorii ciała (kobiecego) jako podstawy ludzkiej, a zwłaszcza kobiecej podmiotowej tożsamości, ciała ugruntowanego czy to w „rzeczywistej", tj. analizowanej przez nauki medyczne materii (Christine Battersby i Elizabeth Grosz), czy w materii rozumianej przede wszystkim jako dyskursywna, kulturowa instytucja (Susan Bordo i Judith Butler). Drugim kryterium zastosowanym przeze mnie przy wyborze określonych pozycji do analizy była ich popularność we współczesnej amerykańskiej feministycznej filozofii w ostatnim dziesięcioleciu (z jednym wyjątkiem: koncepcji Battersby, niepopularnej prawdopodobnie z uwagi na jej, zresztą przez nią także deklarowany, „esencja
tO Uwagi wstępne: Cele i założy
lizm*\ ale przecież stanowiącej częsty punkt krytycznego odniesienia dla bardziej „modnych" koncepcji). Pewnym zainteresowaniem cieszą się te teorie także wśród polskich feministek akademickich, o czym świadczą zarówno oryginalne artykuły publikowane na łamach takich periodycznych wydawnictw, jak Pełnym głosem i Spotkania Feministyczne, jak i wydawane tłumaczenia z języka angielskiego. Większość poruszanych przez te filozofki kwestii znalazła się zresztą w centrum uwagi filozofów spoza kręgu feminizmu. Twórcy postmodernizmu -Jacąues Lacan, Michael Foucault, Jacąues Derrida czy Gilles DeJeuze — poruszają w sposób centralny kwestie podmiotowości i płciowej tożsamości i bywają, obok łączących ich teorie i feminizm — Luce Irigaray, Julii Kristevej i Moniąue Wittig -źródłem inspiracji dla wspomnianych autorek.
Z końcem XX wieku feministyczna teoria podmiotu (kobiety), w związku z dylematami pojawiającymi się w obrębie niektórych dominujących w tym nurcie wersji tej teorii (zwłaszcza filozofii Butler), znalazła się w nader niejasnej i skomplikowanej sytuacji, toteż nakreślenie jej porządkującego i analitycznego obrazu wydało mi się celem godnym naukowego wysiłku. Kryzys narósł w latach 90., kiedy postmodernistki w starciu z esencjalistkami przechyliły w końcu szalę popularności na swoją stronę. Nie jest to zwycięstwo nazbyt radosne. Zaprzeczanie potrzebie, a nawet możliwości odwoływania się do stałych, tj. niezmiennych, materialnych podstaw w ustalaniu kobiecej tożsamości i podważanie wiarygodności przekonań o istnieniu „naturalnej" różnicy płciowej (czasem traktowanej jako tożsamej z różnicą rodzaju), jest często odczuwane jako kłopotliwe dla feminizmu jako ruchu społeczno-politycznego. A w dodatku koncepcje te są uwikłane, jak się wydaje, w wewnętrzne sprzeczności i niejasności, czasem wynikające ze zbyt usilnych prób asekurowania się przed spodziewaną krytyką zarówno ze strony różnego typu esencjalistek, a czasem z programowo zamierzonego protestu przeciwko patriarchalnym[9], powszech-
Uwagi wstępne: Cele i założenia \\
nie uznanym w akademickim świecie standardom „wysokiej teorii"[10]. Przypuszczam, że ambiwalencja, do jakiej ta sytuacja prowadzi, jest częściowo odpowiedzialna za nawrot antyteore-tycznych tendencji u obecnych dwudziesto- i trzydziestolatek w feminizmie „trzeciej fali". Ale oczywista niemożność zaprezentowania filozoficznego uprawomocnienia teorii (zgodnie z tradycyjnymi „męskimi" standardami), które by w pełni satysfakcjonowało wszystkie strony, nie przekreśla, jak sądzę, wartości dotychczasowych poszukiwań, pozostają one bowiem źródłem bardzo potrzebnych inspiracji. Powielanie marksistowskich szablonów (co prawda nadal popularne w wielu feministycznych akademickich ośrodkach amerykańskich) przestało już być tak atrakcyjne przy poszukiwaniu nowych teoretycznych rozwiązań i ich możliwych implikacji dla ruchu społecznego. Rzecz jasna etyczne i polityczne implikacje teoretycznych „kłopotów z rodzajem" (czy płcią) nie są błahe i wymagają odpowiedzialnego i szczegółowego krytycznego rozpatrzenia, na co te teoretyczki wydają się być przygotowane i czego są świadome7. Wydaje się, że kiedy słabną wysiłki na rzecz tworzenia teorii bardziej tematycznie adekwatnych dla naszych czasów, słabnie także żywotność samego ruchu spo-
nomicznych i politycznych - źródłem opresji kobiet" (cytuję za Słownikiem teorii feminizmu Maggie Humm, Warszawa 1993, s. 158).
6 ,,[•..] pod [nazbyt]skrupulatną kontrolą nic nowego nie można stworzyć, z wyjątkiem może wykrętów [evasions]. Prawo do pomyłek i błędów jest co najmniej równie ważne, a może i ważniejsze, jak prawo do potwierdzania [zastanego] statusu wiedzy" (E. Grosz, Space, Time and Perversion: Essays on the Politics ofBodies, New York and London 1995, s. 6).
Przykładem może być wyjaśnienie E. Grosz umieszczone we wstępie do eseju na temat stanowiska Derridy w odniesieniu do różnicy płci. „Wierzę, że [...] feministyczna teoria ostatecznie osiągnęła fazę - pisze autorka-kiedy nie tylko broni się przed zewnętrznymi napaściami i krytycyzmem z pozycji anty feministycznych, fallocentryzmu i patriarchatu, ale jest także przygotowana, by występować przeciwko niektórym własnym stanowiskom, tym okresom i pozycjom, które może były historycznie konieczne dla ówczesnych form [działania], ale które utraciły już swą przydatność. [...] Wkraczając w kolejny etap dojrzewania feminizm [...] musi być przygotowany, zresztą jest już przygotowany, do 'prania własnej brudnej bielizny"' (ibidem, s. 60-61).
JSKapewne podstawowa wartość teorii nie sprowadza tlę do ich oryginalności czy kokieteryjności. Ale potępianie pewnych stanowisk tylko dlatego, że są zaklasyfikowane jako jedna z odmian, uważanego przez wielu za niepoważny, postmodernistycznego trendu drugiej połowy XX wieku, nie wydaje się uzasadnione1.
Lektura rozlicznych prac przekonała mnie, że to właśnie Grosz i Butler dostarczają inspirujących idei dla rozwoju teorii feministycznej, prowokując zwłaszcza ich ...
banshol