140 lat w Krakowie.pdf

(189 KB) Pobierz
oredzie66-2007.p65
4
Orędzie Miłosierdzia
140 LAT W KRAKOWIE
Ośmielone łaskawością, z jaką Wasza Eksce-
lencja raczył obiecać nam wziąć nas pod swą pa-
sterską opiekę, udajemy się z pokorną prośbą o wy-
jednanie pozwolenia pobytu naszego w Krakowie
u Wysokich Władz Rządowych – pisała w 1868 roku
założycielka Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej
Miłosierdzia m. Teresa Potocka do pasterza die-
cezji krakowskiej bpa Antoniego Gałeckiego.
W tym roku mija 140 lat Zgromadzenia w służ-
bie Miłosierdzia w królewskim Krakowie.
Pierwszy Dom Miłosierdzia
Prowadzenie dzieła miłosierdzia w Krako-
wie było pierwotnym pragnieniem m. Teresy Po-
tockiej i jej duchowego przewodnika ks. Zygmun-
ta Goliana, ale z powodu różnych trudności oka-
zało się to niemożliwe. Zachęcana jednak do za-
łożenia Domu Miłosierdzia w tym mieście, m. Te-
resa Potocka w towarzystwie s. Róży Kłobukow-
skiej i s. Felicyty Tabaczyńskiej przyjechała do
Krakowa 8 maja 1868 roku. Siostry wprowadziły
się do wynajętej wcześniej plebanii z kościółkiem
Bożego Miłosierdzia przy ul. Smoleńsk. Wkrótce
zaczęły zgłaszać się pierwsze pokutnice – dziew-
częta moralnie zaniedbane, które pragnęły zmie-
nić swoje życie. Ich liczba znacznie przekracza-
ła możliwości lokalowe i nawet po wynajęciu są-
siedniego domku z ogródkiem i połączeniu go
z plebanią krytym korytarzem, można było po-
mieścić tylko 20 dziewcząt. Zgłoszeń jednak było
coraz więcej. Pojawiła się konieczność znalezie-
nia obszerniejszego budynku, który nie tylko po-
mieściłby większą liczbę pokutnic, ale też umoż-
liwił zorganizowanie pracy zarobkowej w celu
utrzymania zakładu.
26 lipca 1871 roku siostry i dziewczęta prze-
prowadziły się do dużego parterowego domu
z jednopiętrową kamieniczką w podwórzu przy
zbiegu ul. Straszewskiego i Zwierzynieckiej. Po
pewnym dostosowaniu budynki mogły pomieścić
kilkanaście sióstr i od 40 do 50 dziewcząt. By za-
spokoić potrzeby domu, w zakładzie zorganizo-
wano pralnię i szwalnię bielizny, a potem intro-
ligatornię dla wydawnictwa ojców jezuitów. Przez
pewien czas pokutnice zajmowały się też rozwi-
janiem kokonów jedwabiu i wyplataniem krzeseł
trzcinowych. Praca nie była jedynie źródłem utrzy-
mania, ale pomagała w kształtowaniu chrześcijań-
skich cnót i prawości charakteru.
Następna przeprowadzka do podkrakowskiej
wsi Łagiewniki miała miejsce w roku 1891. Sios-
try i wychowanki wprowadziły się do obszernego
budynku ufundowanego przez znanego magnata
i filantropa księcia Aleksandra Lubomirskiego. 20
sierpnia 1891 kard. Albin Dunajewski poświęcił
kaplicę pw. św. Józefa i skrzydło zabudowań klasz-
tornych przeznaczone dla pracy z dziewczętami.
Ze względu na charakter tego dzieła apostolskie-
go, klasztor w Łagiewnikach był obiektem zamknię-
tym, w którym przebywało od 100 do 160 wycho-
wanek. W 1893 roku w klasztorze otwarto nowi-
www.faustyna.pl
98819798.004.png
kwiecień, maj, czerwiec 2008
cjat Zgromadzenia, który z przerwą (1961 – 1971)
istnieje w tym miejscu do dziś.
Posługa samarytańska
Izolacja od świata zewnętrznego nie prze-
szkadzała jednak siostrom w trudnych czasach
otwierać bramy i spieszyć z pomocą ludziom po-
trzebującym. W okresie I wojny światowej na po-
sesji klasztornej postawiono dla rannych, a póź-
niej dla zakaźnie chorych żołnierzy 12 baraków,
które mogły pomieścić nawet 1000 łóżek. Kolej-
ne 300 znajdowało się w części zakładu. Siostry
włączyły się w posługę chorym i obsługiwały kuch-
nię szpitalną, jednocześnie nie przerwały pracy
wychowawczej z dziewczętami, choć ich liczba
w tym czasie zmalała z powodu braku pomiesz-
czeń. Wszystko wróciło do normy dopiero po 1920
roku, kiedy wojsko ostatecznie opuściło budynki
klasztorne i zakładowe.W 1932 roku klasztor podjął
się prowadzenia kuchni dla bezrobotnych i na pe-
wien czas siostry otworzyły ochronkę dla dzieci
z Łagiewnik. W tym czasie w kaplicy klasztornej
odbywały się też zamknięte rekolekcje trzydnio-
we dla matek chrześcijańskich, a w każdą pierwszą
niedzielę miesiąca na adorację Najświętszego Sa-
kramentu do kaplicy przychodziły dzieci należą-
ce do Krucjaty Eucharystycznej. Wybuch wojny
w 1939 roku nie przyniósł wprawdzie większych
szkód w budynkach, ale znacznie utrudnił funk-
cjonowanie klasztoru i zakładu. Konieczne było
zmniejszenie liczby sióstr, zakład natomiast był
przepełniony, bo władze niemieckie od 1942 przy-
syłały do niego kobiety pochwycone na nielegal-
nym handlu na ulicy lub z powodu drobnych kra-
dzieży czy innych wykroczeń. Siostry nie zaprze-
stały też pomagać okolicznej ludności. W klasz-
torze przyjmowano uchodźców, a przy współpracy
z gminnym komitetem wydawano obiady dla bez-
robotnych i biednych.
Służba całemu światu
W okresie międzywojennym w łagiewnickim
klasztorze żyła i zmarła św. Siostra Faustyna. To
jej Pan Jezus przekazał wielkie orędzie o Bożym
miłosierdziu i niejako zdeponował je w Łagiew-
nikach. Już w czasie II wojny światowej Łagiew-
niki stawały się nie tylko miejscem kultu, ale tak-
że centralnym ośrodkiem propagowania nabożeń-
5
stwa do Bożego Miłosierdzia. W roku 1943 w kap-
licy klasztornej poświęcony został obraz Jezusa
Miłosiernego namalowany przez Adolfa Hyłę jako
wotum za ocalenie rodziny z wypadków wojen-
nych i w III niedziele miesiąca odbywały się uro-
czyste nabożeństwa ku czci Bożego Miłosierdzia.
Do klasztornej kaplicy przybywali nie tylko miesz-
kańcy Krakowa, ale i okolic. Wśród nich był pra-
cownik Solwayu Karol Wojtyła – człowiek w drew-
niakach, który za kilkadziesiąt lat na tym miejscu
poświecił bazylikę Bożego Miłosierdzia. Misja św.
Siostry Faustyny miała też wielki wpływ na roz-
wój apostolskiego dzieła Zgromadzenia. Siostry
przyjęły ją i opieką oraz modlitwą objęły nie tylko
zagubione moralnie dziewczęta i kobiety, ale każ-
dego potrzebującego wsparcia człowieka. Spra-
wie głoszenia światu tajemnicy Bożego miłosier-
dzia przez czyn, słowo i modlitwę służą dawne
i nowe dzieła prowadzone przez Zgromadzenie.
Siostry nadal prowadzą Młodzieżowy Ośrodek
Wychowawczy dla dziewcząt wymagających mo-
ralnej odnowy, w wielu językach prowadzą for-
mację apostołów Bożego miłosierdzia w stowa-
rzyszeniu Faustinum , przygotowują publikacje
w Wydawnictwie Misericordia i wydają kwartal-
nik Orędzie Miłosierdzia. Przyjmują także pielgrzy-
mów, którym przybliżają orędzie Jezusa Miłosier-
nego przez głoszenie prelekcji, rekolekcje, sym-
pozja czy indywidualne spotkania.
Każda z sióstr czuje się powołana i uzdol-
niona przez Pana Jezusa do niesienia współczes-
nemu światu tego wielkiego orędzia o Bożym mi-
łosierdziu. Jednocześnie ma świadomość odpowie-
dzialności, jaka na nas spoczywa. Przypomniał
nam o tym Jan Paweł II, kiedy w 1997 roku przy-
był do Sanktuarium w Łagiewnikach: Drogie Sios-
try! Spoczywa na was niezwykłe powołanie. Wybiera-
jąc spośród was błogosławioną Faustynę, Chrystus
uczynił wasze Zgromadzenie stróżem tego miejsca,
a równocześnie wezwał do szczególnego apostolstwa
Jego miłosierdzia. Proszę was, podejmujcie to dzie-
ło. Dzisiejszy człowiek potrzebuje waszego głoszenia
miłosierdzia; potrzebuje waszych dzieł miłosierdzia
i potrzebuje waszej modlitwy o miłosierdzie. Nie za-
niedbujcie żadnego z tych wymiarów apostolstwa.
s. M. Natanaela Czajkowska ZMBM
www.faustyna.pl
98819798.005.png
6
Orędzie Miłosierdzia
PATRONKA
M£ODYCH (2)
czeń zaufania drugiej osobie już w domu, za-
dano nam rany nieufności, a nasza rodzina
przez brak przebaczenia i pogoń za pienią-
dzem była prawie rozbita. Tak trudno było
zaufać rodzicom i sobie nawzajem. Przy-
szedł czas, że miałam już wszystkiego
dosyć. Wtedy to dostałam od babci
urodzinowy prezent, który pomógł
mi spojrzeć inaczej na otaczający
mnie świat. Był to „Dzienniczek” św.
Siostry Faustyny. Jego lektura po-
chłonęła mnie całkowicie, choć niektóre
partie tekstu były dla mnie na początku
niezrozumiałe. Uderzyły mnie jednak słowa, któ-
re Jezus mówił do niej o ufności , zaczęłam głę-
biej zastanawiać się nad jej postawą pełną od-
dania Bogu i ludziom.
Kiedy rozmyślałam nad historią jej życia,
zauważyłam, że jej dzieciństwo było inne niż
moje. Bóg dał jej dobry start do pełnego zaufa-
nia Jemu przez pozytywne doświadczenia, ja-
kie wyniosła z domu rodzinnego. Młoda Helenka
doświadczyła w religijnej atmosferze rodzinne-
go domu dziecięcego zaufania swoim rodzicom
i ludziom. A potem: na służbie i w klasztorze,
mimo że nie zawsze przychodziło jej to łatwo,
wzrastała w tej postawie, aż doszła do całkowi-
tego zdania się na Boga i heroicznej miłości wo-
bec ludzi, za których przecież ofiarowała nawet
swoje życie.
Pomyślałam wtedy: jeżeli Bóg mnie kocha,
to prawdą jest, że nawet najgorsze doświadcze-
nia w domu nie mogą przesądzać o zdolności
otwarcia mojego serca Jemu i ludziom, których
chciałam mieć za przyjaciół. Siostra Faustyna
stała się więc moją nauczycielką w szkole ufnoś-
ci. Podpatrywałam jej życie i starałam się ją jakoś
naśladować. Zobaczyłam, że nieustannie zgłę-
biała prawdę o Bogu jako Ojcu bogatym
w miłosierdzie, o Jego miłosiernej miłości do
każdego człowieka, i to pozwalało jej coraz peł-
niej powierzać Mu siebie i swoje codzienne tros-
ki. O Boże mój, nadziejo moja jedyna, w Tobie
położyłam ufność całą i wiem, że nie będę zawie-
MISTRZYNI
UFNOŚCI
W ostatnim numerze „Orędzia Miłosier-
dzia” przeczytałam o tym, że św. Siostra Faus-
tyna została wybrana do grona Patronów Świa-
towych Dni Młodzieży w Sydney 2008 roku. Bar-
dzo się z tego ucieszyłam i z tej racji chciałam
podzielić się swoimi przemyśleniami i doświad-
czeniem, jakie w moje życie wniosła Apostołka
Bożego Miłosierdzia.
Nikt, kto wkracza w bardziej dojrzałe życie,
wchodzi w świat relacji międzyosobowych, nie
może przejść obojętnie wobec tego, co określa-
my słowem: zaufanie. Trudno byłoby wyobra-
zić sobie szczęśliwe życie bez ufności wobec
Boga i bliskich sobie ludzi, jakąkolwiek dobrą
„paczkę” przyjaciół, których nie łączyłyby żywe
więzi braterstwa i życzliwości, wzajemne zaufa-
nie. Moja droga ufności była trudna, dlatego –
jak mi się wydaje – opowiadanie o niej może
pomóc komuś, kto znajduje się w podobnej sy-
tuacji. Przewodniczką na tej drodze i znakomitą
mistrzynią stała się dla mnie św. Siostra Fausty-
na, która uczyła mnie i nadal uczy tej bardzo
trudnej sztuki, jaką jest zaufanie wobec Boga
i drugiego człowieka.
Życie w moim domu rodzinnym nie było
wcale łatwe. Choć moim marzeniem było odna-
leźć w swoim życiu kogoś, komu będę mogła
zaufać, przy kim będę czuć się bezpieczna, wy-
słuchana, zrozumiana i zaakceptowana, to jed-
nak historia potoczyła się inaczej. Wraz z ro-
dzeństwem „odarto” nas z pozytywnych doświad-
www.faustyna.pl
98819798.006.png 98819798.007.png
kwiecień, maj, czerwiec 2008
7
dziona (Dz. 317) . Wiem, że mnie miłujesz, a to
mi wystarcza – wyznawała (Dz. 885) . Poznawała
Boga, zgłębiając Pismo Święte na modlitwie,
miała też szczególny dar wnikania w tajemnicę
Jego miłości do człowieka. W jej zapiskach od-
nalazłam słowa: Nie rozumiem, jak można nie
ufać Temu, który wszystko może; czuję, że kocham
Boga, i czuję, że On mnie kocha (Dz. 254) . Po-
znanie prawdziwego oblicza Boga, jako tego, któ-
ry stwarza nas z miłości, oddaje za nas swe życie
i troszczy się nieustannie o człowieka, wyzwala-
ło w jej duszy miłość i coraz większe zaufanie
Jezusowi, nawet w sytuacjach po ludzku bez wyjś-
cia. Wiedziała, że prędzej niebo i ziemia obróci-
łyby się w nicość, aniżeliby duszę ufającą nie ogar-
nęło miłosierdzie Boga (por. Dz. 1777) . Wieczo-
rami przed snem lubiłam przeglądać jej poezje;
jest w nich po prostu dzieckiem, które płynie
w łodzi po morzu bezpiecznie i ufnie, nawet po-
śród wielkich fal: lecz ponad wszystko dlatego je-
dynie, że Bóg jest sternikiem jej łodzi życia (por.
Dz. 1322) .
Mijały lata. Sytuacja w domu zaczęła się
zmieniać. Odkąd zaprosiłam do swego życia Je-
zusa i zaczęłam Mu ufać, przezwyciężyłam wiel-
kie kryzysy i emocjonalne dołki. Udało mi się
nawet doprowadzić do pokojowej atmosfery
w domu. Dostałam się na wymarzone studia. Zo-
baczyłam, że zaufanie Bogu pomogło mi także
zaufać osobom, których Bóg postawił na mojej
drodze. Dzisiaj mam wspaniałych przyjaciół.
Wiele refleksji wciąż powraca, bo w gronie ko-
legów rozmawiamy o naszych życiowych aspi-
racjach i międzyludzkich relacjach, w których
tak często brakuje zaufania. A przecież, żeby
człowiek mógł być szczęśliwy, jego „ja” musi
spotkać się z drugą osobą, a zaufanie staje się
drogą, pomostem pomiędzy ludźmi. Czasem te
mosty zostaną spalone przez płomienie naszych
błędów, zbyt szybko wypowiedziane słowa, po-
chopne oceny bliźnich, brak przebaczenia,
a często też przez sytuacje przez nas nie zawi-
nione. Nauczyłam się od św. Siostry Faustyny,
że jest Ktoś, kto może uzdrawiać nasze rany,
pomagać nam odbudować spalone mosty mię-
dzy ludźmi, ożywić glebę naszej duszy. Można
wzrastać duchowo we wspólnocie Kościoła, ze-
rwać z grzechem i starać się o czyste serce, mod-
lić się, tak jak Jezus nauczył św. Siostrę Faus-
tynę, chociażby krótkim wezwaniem: Jezu, ufam
Tobie, ufam w morze miłosierdzia Twego (Dz. 249) .
Święta Siostra Faustyna – mistrzyni ufności pod-
powiada, że łaska Boga może wszystko. Sama
przecież doświadczyła w życiu, że promienie
łaski mogą zdziałać w nas aż tak wiele. Pod tymi
promieniami rozgrzeje się serce, chociażby było
zimne jak bryła lodu – pisała – chociażby było
twarde jak skała (Dz. 370) .
W moim krótkim życiu zrozumiałam, że
zaufanie Bogu zawsze otwiera nas na zaufanie,
drugiemu człowiekowi. Czasem to dobry przy-
jaciel podprowadzi nas do Boga, któremu bę-
dziemy mogli podać naszą dłoń, by odtąd z od-
wagą wędrować w życie. Mnie swoją dłoń po-
dała św. Siostra Faustyna, kiedy najbardziej jej
potrzebowałam. Pokazała mi Miłosierdzie , któ-
re nie przestaje szukać młodych serc na bezdro-
żach świata. Jest prawdziwą mistrzynią ufności
nie tylko w swoim życiu, ale także w życiu tych,
którzy proszą ją o pomoc i korzystają z jej nie-
zwykle bogatego doświadczenia.
Studentka Basia
Ofiary na g³oszenie orêdzia Mi³o-
sierdzia na Œwiatowych Dniach
M³odzie¿y w Sydney 2008
można wpłacać na konto:
Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia
ul. Siostry Faustyny 3
30-420 Kraków
Kredyt Bank S.A.
Filia nr 6 w Krakowie, I O/Kraków
ul. Dietla 68, 31-039 Kraków
nr: 09 1500 1142 1220 6033 7464 0000
IBAN: PL
BIC: KRDBPLPW
z dopiskiem: SYDNEY 2008
www.faustyna.pl
98819798.001.png
8
Orędzie Miłosierdzia
ŒWIÊTA KATARZYNA ZE SIENY I ŒWIÊTA SIOSTRA FAUSTYNA
Bliskość dat: 29 kwietnia – liturgiczne świę-
to św. Katarzyny ze Sieny – i 30 kwietnia – rocz-
nica kanonizacji św. Faustyny Kowalskiej przez
papieża Jana Pawła II – pobudza do zestawienia
tych dwóch wielkich świętych, odległych w cza-
sie, ale bliskich duchowo. Obydwie żyły 33 lata,
tak jak ich Boski Oblubieniec: święta sieneńska
w latach 1347-1380, a święta polska w latach 1905-
-1938. Poziom wykształcenia obydwu był raczej
niski, więc w ich dziełach nie znajdziemy syste-
macznego wykładu prawdy o Bożym miłosierdziu
ani też jego precyzyjnej definicji. A jednak uczone
rozważania bledną wobec jasnych i wyczerpują-
cych objawień, jakie otrzymały nasze święte, obyd-
wie mistyczki.
Święta Katarzyna ze Sieny, pochodziła z ro-
dziny skromnego farbiarza, miała bardzo liczne
rodzeństwo, nie chodziła nigdy do szkoły, a jed-
nak udało się jej dokonać niezwykłych dzieł, ta-
kich jak: powrót siedziby papieskiej do Rzymu,
co oznaczało koniec „niewoli” awiniońskiej, po-
godzenie republiki Florencji z Rzymem, sku-
teczna misja pokojowa wśród narodów europej-
skich, rozdzielonych przez wojny bratobójcze, na
bazie wspólnych korzeni chrześcijańskich. Poza
tym jej dzieła, które dyktowała swoim uczniom
(była bowiem analfa-
betką, a nauczyła się
pisać dopiero w os-
tatnich latach życia)
przetrzymały próbę
czasu, nadal są nie-
zwykle aktualne i roz-
powszechnione na
całym świecie. Są to:
„Księga”, powszech-
nie znana jako „Dia-
log o Bożej Opatrz-
ności”, jej „Listy”
skierowane do głów
państw, władców, po-
lityków, dowódców wojskowych, kardynałów, pa-
pieży, i „Modlitwy”. Działanie Katarzyny okazu-
je się niezwykłe, a może należałoby je nazwać
cudownym, bo: „nieuczona – nauczała” i „wybi-
jała się przez jasność doktryny” – jak to określił
papież Jan XXIII. Jakże nie zobaczyć w tym dzia-
łania Boga, który wybiera osoby pozornie nieod-
powiednie i tak udoskonala ich wrodzone zdolnoś-
ci, że stają się one zdolne do działań całkowicie
przekraczających ich możliwości (…) nie tyle, aby
zmieszać mądrość mędrców, ale by podkreślić swoje
działanie – napisał papież Jan Paweł II w Liście
apostolskim „Amantissima Providenza” z 29 kwiet-
nia 1980, w sześćsetną rocznicę śmierci św. Kata-
rzyny ze Sieny.
Podobnie jak święta sieneńska, Helena Ko-
walska, znana jako Siostra Faustyna, pochodziła
z rodziny licznej i skromnego pochodzenia, a jej
wykształcenie ograniczyło się do trzech klas szkoły
podstawowej. W czasach, kiedy żyła, czyli na po-
czątku XX wieku, nikt nie mógłby przypuszczać,
że jej dzieła: „Dzienniczek” i „Listy” będą znane
na całym świecie, i że dla wszystkich będzie ona
Apostołką Bożego Miłosierdzia. W swoim „Dzien-
niczku” zapisała – jak św. Katarzyna – swoje roz-
mowy z Jezusem, który prosił ją, aby upowszech-
niała przesłanie o Bożym miłosierdziu na całym
świecie, dla zbawienia dusz. Ustanowienie Świę-
ta Bożego Miłosierdzia w pierwszą niedzielę po
Wielkanocy, czego dokonał papież Jan Paweł II
w dniu jej kanonizacji, jest najważniejszym ze-
wnętrznym znakiem kultu Bożego Miłosierdzia
w formach, które objawił jej Jezus.
Miłosierdzie ( misericordia ), według dosłow-
nego znaczenia dwóch łacińskich słów, oznacza
współczucie serca, które popycha nas, aby wspo-
móc biedę innych. Papież Jan Paweł II, w swojej
encyklice „Dives in misericordia” łączy miłosier-
dzie z nieskończoną miłością Boga, potężniejszą
niż jakikolwiek rodzaj zła, w które może uwikłać
się człowiek, ludzkość, świat, i definiuje je jako
www.faustyna.pl
98819798.002.png 98819798.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin