dwupak.doc

(211 KB) Pobierz
OKLEPANKI

 

                                                                                            O K L E P A N K I

 

 

 

 

1

 


 

 

 

 

 

 

 

 

1.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

moja córka nie chce w parku

się zamienić w żabę

dam jej ze śląskimi skwarków

może będzie łabędź

może będzie jaskółeczka

kółek wózka chrobot

kiedyś żyło się w miasteczkach

teraz żyje się ze sobą

 

moja żona nie chce w parku

się zamienić w żabę

więc nadstawię za nią karku

pogonię za drabem

może będzie łabędź nie dla

wszystkich krajobrazem

kiedyś żyłaś na osiedlach

teraz żyjesz razem

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

2.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

piosenka

 

 

 

chudnie światło od witraży

w nim kościelnych za chrztem chrzest

nic się więcej nie wydarzy

oprócz tego, co już jest

 

życie kręci się jak rożen

zmienia konsystencję mięs

nic się więcej stać nie może

nowy się nie zrodzi sens

 

mięsem człowiek jest i światłem.

Pierwsze ogień, drugie szkieł

kolor zmienia w ciszę natręctw

w notorycznie ten sam zgiełk

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

rzeka płynie bardzo wąsko

coś jak między piekłem-niebem

wydrapuje Bóg gałązką

spod paznokci czarną glebę

 

gruda leży, czy gówienko

na chodniku koło domu

tak czy siak Bóg śpiewa cienko

chciałem dobrze, chciałem pomóc

 

nietoperze od niechcenia

szczerzą zęby, stroszą skrzydła

i z radością Bóg wymienia

ta umarła, a ta zbrzydła

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

wzięło się nagle z końcem dnia

jak deszcz ostatni przed szarugą

coś co się wreszcie zacząć ma

lecz się zaczyna bardzo długo

zwisało tępo tak jak łach

flag wywieszonych w tamte święta

śniło się ponoć w jakiś snach

lecz się z pijaństwa nie pamięta

gubiło się co drugi krok

w takt pieśni zagłuszanej wiatrem.

Nim się nie skończył ruski rok

i czas nie zaczął innych natręctw         

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

w świętym gniewie domagam się niebios

pytanie tylko, czy jest pod nimi

ten świat, na którym stoję i pukam

kołacze. I na palce się wspinam . . .

 

Czy może niebo, bez tłumaczenia

niechętne moim staraniom o nie,

innej się wieży Babel oparło

innych Jakubów drabiny łamie

 

być może z innej sadzonki słowa

wyrasta Eden i inną śliną

Bóg pluje w piasek, lepi człowieka

a inny anioł wygnał mnie precz

 

moje pustynie i moje ciało

które bym na nich umartwiać mógł

być może inne słońce nagrzewa

i inny nocą wystudza wiatr

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

3.

 

 

 

 

 

 

 

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin