Boca del Bernardino - Calligaris - Uczeń czarownika.doc

(876 KB) Pobierz
Powrót do spisu KIPPIN

Powrót do spisu KIPPIN
PRZEDRUK

BERNARDINO DEL BOCA [?]
CALLIGARIS – UCZEŃ CZAROWNIKA
(brak danych / wyd. orygin.: brak danych, wyd. pol.: 1996)


Motto serii:

Bóg nie oczekuje podziękowań
za Słońce lub Ziemię
ale za Kwiaty, które zaprawdę
nie przez oskubanie ujawniają nam
swoją piękność.
Nie zatrzymuj się jednak,
aby je rwać i przechowywać na później,
lecz idź na przód
albowiem wzdłuż całej drogi
będziesz miał Kwiaty w rozkwicie.

I wiedz że nie ma prawdy złej
ani kwiatów nieczystych.
Nawet ciemne chmury
stają się Kwiatami Nieba,
kiedy je słońce całuje.
Jest tylko prawda mała,
o słowach jasnych i przezroczystych,
niczym woda w lśniącym naczyniu
i Prawda Wielka,
o niezgłębionym milczeniu
jak ciemna woda oceanu.

Człowieku okryty martwym pyłem słów
Wykąp swą duszę w Milczeniu...

Rabindranah Tagore

 


SPIS TREŚCI:

Prolog

Rozdział I. Protagonista
Rozdział II. Metody wyszukiwania i ładowania placche i pól na skórze
Rozdział III. Teoria a praktyka
Rozdział IV. Telepatia
Rozdział V. Rozważania
Rozdział VI. Astrozofia
Rozdział VII. Moment refleksji
Rozdział VIII. Jasnowidzenie
Rozdział IX. Rzut oka na teraźniejszość

Epilog
Słowniczek niektórych terminów medycznych
Rysunki

 


Spis Treści / Dalej

PROLOG

W czasie drugiej wojny światowej wiele osób w celu zapomnienia o bezsensownych działaniach polityków i wojskowych oraz znalezienia schronienia w jakimś wymiarze, w jakim można by było jeszcze wierzyć w coś wartościowego, tworzyło grupy, które interesowały się jednocześnie teorią płaskiej Ziemi i endosferyczności, ultrafanią Ubalaiego, wizjami hiperfizycznymi Emmy Tedeschi i Mario Brandiego, hallelismem E. A. Trucco, jak również badaniami Calligarisa. Te spirytualistyczne teorie przygotowały zbiorową świadomość zarówno do zjawisk UFO i przepowiedni fałszywych proroków, jak i rzutowały świadomość indywidualną tak daleko do przodu, aby można było intuicyjnie wyczuwać “to, co ma się wydarzyć".

W dziewiętnastu książkach Calligarisa znajdują się właśnie te dane, które – oscylując między nauką a informacjami fantastycznonaukowymi – mogły zadowolić wszystkie teorie, jakie się wówczas formowały. Ludzie byli jednak zbyt roztargnieni, aby czytać grube tomy Calligarisa. Wśród tych osób byli i tacy, którzy jednoczyli się celem znalezienia formuł pozwalających na rozwiązywanie występujących problemów i pokonanie wielkiej, wciąż jeszcze wszechwładnie panującej, głupoty ludzkiej.

Wśród tych ludzi był inż. Carlo Curti (1884-1952), teozof i mason, który już przed wielu laty myślał o założeniu Światowego Ruchu Unitarystycznego AUM (Azione Unitaria Mondiale). Idea tego Ruchu została w dniu 16 listopada 1935 roku przedstawiona, lecz bez powodzenia, władzom politycznym Szwajcarii. Wśród osób, które poparły ten Ruch, zmierzający do rozwiązywania problemów ludzkos'ci w sposób naukowy i techniczny, był także profesor Giuseppe Calligaris.

Po zakończeniu wojny inż. Curti wrócił do tego ambitnego projektu, a teozofowie pomogli mu w przedstawieniu go władzom liczących się wówczas krajów, lecz – raz jeszcze -jego propozycja trafiła w próżnie. Abulia, niezrozumienie, niekompetencja i głupota ludzka poskromiły te wszystkie wysiłki. Jedynie Ambasada ZSRR w Brnie dała odpowiedź. Przy rym poproszono, aby cały materiał dotyczący projektu AUM został przedstawiony w jeżyku francuskim, a zwłaszcza ta jego część, która odnosiła się do OMARCATO (organizacja państwowa) i monety LABOR. Polecono mi, abym udał się do Brna i przedstawił attache" kulturalnemu ambasady radzieckiej cały ten skomplikowany projekt dotyczący AUM. Nie przypominam sobie nazwiska tego Rosjanina, ale pamiętam jego wielką cierpliwość w dążeniu do zrozumienia utopijnej – i być może niemożliwej do realizacji – idei inż. Curtiego. Ów Rosjanin obiecał mi, że każe przetłumaczyć ten materiał na język rosyjski i prześle go do Moskwy wraz z gorącym pismem polecającym, ale jednocześnie prosił mnie, abym w zamian za to pomógł mu znaleźć wszystkie książki i dzieła Calligarisa, pokazując mi pisma z zapytaniami dwóch dużych rosyjskich uniwersytetów: Uniwersytetu Łomonosowa w Moskwie i Uniwersytetu w Taszkiencie.

W ten sposób książki Calligarisa, wówczas prawie nieznane i nie do odnalezienia we Włoszech, zostały przetłumaczone i stały się przedmiotem studiów w ZSRR, który znajduje się teraz w czołówce krajów zajmujących się badaniem tej rzeczywistości, której działanie przekracza wymiar Czasu i Przestrzeni, a więc rzeczywistości, która kryje jeszcze wiele tajemnic przed nauką.

Dyplomatów z ambasady ZSRR w Brnie wymieniono i nigdy już nic nie dowiedzieliśmy się o reakcji Rosjan na projekt AUM, ale jeszcze przez kilka lat przychodziły listy od badaczy rosyjskich – zwłaszcza z uniwersytetów w Azji Środkowej – którzy prosili mnie o informacje odnośnie badań prowadzonych przez Calligarisa. I to właśnie spowodowało, że bliżej zainteresowałem się tym nowoczesnym “uczniem czarownika", jak Calligaris sam się określił w jednym ze swoich listów do pewnego francuskiego naukowca.

Pionierskie badania Giuseppe Calligarisa zostaną ocenione i zrozumiane dopiero wówczas, gdy człowiek osiągnie nowy poziom świadomości. Wszystko jest energią i wibracją we Wszechświecie, a przemiana bioenergetyczna, stale odbywająca się w jądrze komórki, rozwija stopniowo naszą świadomość aż do przechwycenia tej czystej inteligencji, która działa na poziomie cząstek podatomowych. To ten właśnie proces określa to, co dziś nazywamy ewolucją. Znamy skutki, lecz nie znamy przyczyn.

Bernardino del Boca

 


Wstecz / Spis Treści / Dalej

Rozdział I
Protagonista

Oskarżonemu powiedziano, aby wszedł.

Jego kroki rozlegały się w cichej sali. Oczy sędziów były skierowane na niego i przyglądały mu się uważnie, zupełnie tak, jak gdyby chciano zrozumieć powód, który doprowadził go do sformułowania tak straszliwej herezji.

– Czy pan – zaczął jeden z nich, zapewne kierownik – zdaje sobie całkowicie sprawę ze sprzeczności, jakie występują w tym, co pan uporczywie powtarzał w swoich dziełach? Był pan młodym, obiecującym człowiekiem; medycyna przyjęła pana jak syna, a pan ją zdradził, pozbawił dobrej opinii, zniesławił. Pańskie dzieła są poważnym zamachem na trwałość budowli, która stoi od wieków. Cos' takiego: wprowadzać do nauki Eskulapa procesy magiczne, zjawiska nadprzyrodzone, oszustwa... Niech się pan opamięta, niech się pan wyprze, póki jest jeszcze czas.

– Przecież moje teorie – odpowiada oskarżony z rozpaczą w głosie – są bardzo łatwe do sprawdzenia, możemy to nawet zrobić w tej chwili. Wyniki, jakie uzyskałem, pozwolą nauce uczynić duży postęp i każdy może je sprawdzić, jak to zresztą dobrze wiecie po przeczytaniu moich książek.

– Pan żartuje – pada bezlitosna odpowiedź inkwizytorów -czy pan myśli, że mamy czas, aby czytywać pięćsetstronicowe dzieła, kiedy to, co one głoszą, jest ewidentnie absurdalne, ponieważ sprzeczne z zasadami oficjalnej nauki?

Na próżno oskarżony stara się jeszcze przekonać sędziów, aby przeprowadzili choć jedno z tysięcy badań sugerowanych przez niego, ale uderza w mur absolutnej obojętności.

Wyrok zostaje ogłoszony: dzieła Calligarisa należy uznać za herezję, umieścić na indeksie. Oskarżony traci również katedrę uniwersytecką. Jakiś czas potem – nie potrafiąc zapomnieć o tej największej tragedii swego życia – umiera na atak serca.

Ponad trzydzieści lat poświęconych na dokładne opracowywanie i cierpliwe prowadzenie badań zostało przekreślone decyzją osób, które nie potrafiły znaleźć nawet godziny czasu na dogłębne poznanie jednego tylko z tematów przez niego opracowanych.

Na szczęście jednak pochodnia, którą zapalił jego geniusz, została przejęta po drugiej stronie Alp i płonie tam do dziś dnia.

Nie był to niestety proces średniowiecznej inkwizycji, lecz fakt, który miał miejsce około 30 lat temu w Rzymie.

Sędziowie, wchodzący w skład komisji, która miała ocenić dzieła Giuseppe Calligarisa – wykładowcy neuropatologii na Królewskim Uniwersytecie w Rzymie – prawdopodobnie w głębi duszy zawsze cierpieli na skutek błędów inkwizytorów. Może też wzięli za wzór odważną i bohaterską postać Giordana Bruno..., na którego stosie stale podsycali ogień. Giordano Bruno pali się wciąż jeszcze i będzie się palił tak długo, jak długo zdarzać się będą takie procesy, jak ten wyżej opisany, i jak długo badacz, określony przez uczonych francuskich, radzieckich i amerykańskich jako największy geniusz XX wieku, może być “wykończony", ponieważ jego teorie są “absurdalne".

Absurdalne w imię czego? Nauki, która wybrała Kartezjusza na swojego mistrza, zapominając jednak o podstawowej zasadzie teorii kartezjańskiej: metodycznym powątpiewaniu, które wymaga wyzwolenia się od wszelkiego przesądu przed przystąpieniem do oceny czegoś nowego.

Okres, w którym żyjemy, jest okresem głębokiego średniowiecza. Stwierdzenie to często słyszy się z wielu stron. Osiągnięcia naukowe, z których jesteśmy tak dumni, są tylko syntetycznym przetworzeniem już posiadanych danych. Geniusze, którzy potrafią rzeczywiście pchnąć myśl ludzką w kierunku głębszego poznania Wszechświata, zdarzają się dużo rzadziej niż się to wydaje.

Einstein – na przykład – przy opracowywaniu teorii względności oparł się na równaniach sławnego fizyka Maxwella.

Co się stało z geniuszami tej miary, co Leonardo da Vinci, Pitagoras, czy też nieznanymi budowniczymi piramid, którzy zastosowali technologie dotychczas niezrealizowane?

Wiek nasz nie jest wiekiem nauki, lecz techniki. Różnica pojęć nie jest tak mało znacząca, jakby się mogło zdawać.

Rozwój techniki, a świadczą o tym właśnie dzieła Calligarisa, odtwarza tylko wrodzone zdolności człowieka, które to zdolności właśnie dlatego zanikają.

Zobaczymy dalej, że w człowieku kryją się takie przyrządy jak zegar, kalendarz, metr, waga, termometr, barometr, wiatromierz, hydrometr, soczewka, lornetka, mikroskop, spektroskop, komora Kirliana. W człowieku istnieją te wszystkie przyrządy – a nawet wiele innych – w stanie utajonym. Praktycznie więc, wszystko co istnieje we

Wszechświecie, może być spostrzeżone i odtworzone przez ciało ludzkie.

Mówiliśmy, że jest brak geniuszy, i dlatego zetknięcie się z dziełami Calligarisa wprawiło nas w osłupienie. W opisach, schematach, przedstawionych przez niego, znajduje się klucz pozwalający otworzyć jakiekolwiek drzwi prowadzące w nieznane, w celu dokonania radykalnej zmiany we własnym życiu i we własnych wierzeniach.

Dlatego też chcieliśmy uczynić z tej książki dzieło przede wszystkim o charakterze praktycznym, tak aby każdy mógł osobiście zdać sobie sprawę z naszych stwierdzeń (to samo zrobiliśmy i my, zanim zaczęliśmy mówić o genialności).

Czytelnika prosimy tylko o jedno: aby nie wyrządzał raz jeszcze – chociaż w mniejszym zakresie – szkód, jakie wyrządziła inkwizycja, odrzucając a priori i bez przeprowadzenia osobistych doświadczeń tego, co przeczyta – tylko z tego powodu, że wielu ludziom będzie się to mogło wydawać absurdalne.

Ma to więc być tekst przede wszystkim praktyczny, przydatny zarówno badaczowi naukowemu, jak i zwykłemu czytelnikowi, pragnącemu wykonać jedno z najbardziej fascynujących odkryć swojego życia.

Jaques Bergier w Przeklętych księgach wysnuł hipotezę istnienia Stowarzyszenia Ezoteryków (emanacji tajemnego świata), które działa okresowo, aby “usuwać" książki, w których za dużo powiedziano; książki, które starają się wyprowadzić ludzkość ze średniowiecza, w którym ktoś może chciałby ją utrzymać.

Czytelnika, który chciałby znaleźć dowody na te stwierdzenia, odsyłamy – poza cytowanym już dziełem Bergiera – do książki Tajemne światy i sekretne stowarzyszenia Serge'a Hutina.

Nas interesować będzie niebywały pech, jaki miały – jak się wydaje – dzieła Calligarisa. Napisał on ponad 15 różnych książek opublikowanych przez towarzystwa wydawnicze, które mimo że początkowo były prosperującymi firmami, z czasem upadały. Niektóre jego dzieła są absolutnie nie do odnalezienia, inne zdobyte zostały za cenę wielkiego wysiłku. Wszystko to może się wydać nie całkiem przypadkowe, jeżeli pomyśli się, że – jak to napisał Bergier – dzieło, które Charles Fort “spontanicznie spalił i przerobił, zanim mógł je wydać'', mieściło w sobie potencjalnie mniejsze możliwości, niż dzieło Calligarisa, pozwalające każdemu działać w świecie ducha (świecie niepoznawalnym zmysłami). Wrogi los i niezrozumienie, które ponadto zawsze uderza w tych, którzy wychodzą poza wytyczone mity (patrz także Poranek magów), nie wydają się nam tylko “niepokojącym zbiegiem okoliczności".

Kim był zatem Calligaris? Pisarzem?... Lekarzem? Uczonym?...

Pisarzem z pewnością nie! Niewątpliwie lekarzem... może uczonym..., a może kimś dużo bardziej wybitnym, ale przede wszystkim był człowiekiem... człowiekiem odznaczającym się wielką giętkością umysłu, dużym zamiłowaniem do badań i jeszcze większym pragnieniem odkrycia i wyjaśnienia tajemniczego mechanizmu jakim jest człowiek... jego nieograniczonych możliwości, jego prawdziwego wymiaru.

Zamiłowanie do medycyny przekazał mu ojciec, lekarz gminny w małej górskiej miejscowości Forni de Sotto, gdzie Giuseppe Calligaris przyszedł na świat w dniu 29 października 1876 roku.

Lata dzieciństwa spędził w miejscowości Carnia razem z rodzicami i trzema młodszymi braćmi.

Przekonanie, że kiedyś zostanie lekarzem, nie umocniło się w nim przypadkowo. Trudno jest może uwierzyć, że wybór ten nie był wynikiem jakiejś formy nacisku ze strony ojca, jak się to często zdarza w rodzinach, w których wykonywany zawód przechodzi z ojca na syna..., a jednak w przypadku Calligarisa możliwość taką należy wykluczyć. Poznając różne etapy jego życia, staje się jasne, że ewentualna chęć współzawodnictwa zupełnie nie była mu właściwa. Jest on przykładem rzadkiego przypadku prawdziwego powołania. Zakładając nawet, że postać ojca w jakiś sposób wpłynęła na jego wybór, to można to wyłącznie przypisać abnegacji, z jaką ojciec Calligarisa przechodził szczeble kariery lekarza gminnego. Rezygnacja, z jaką ojciec jego wypełniał swoje obowiązki, ukazała Calligarisowi najbardziej pociągający aspekt zawodu lekarza, rozumianego głównie jako misja i jako działalność humanitarna.

Niezależnie od tego, w jakim stopniu Calligaris podziwiał ojca i identyfikował się z jego postawą wobec ludzkiego cierpienia, żywił on zupełnie inne ambicje... W jego projektach, w jego aspiracjach odnajdujemy uporczywe pragnienie, aby stać się wielkim lekarzem, sławnym badaczem, i to nie z miłości do chwały i sławy, lecz na skutek wrodzonego pragnienia ulżenia cierpieniom rodzaju ludzkiego. Zakres jego działania i badań nie powinien być ograniczony do jakiejś prowincjonalnej miejscowości, ponieważ jego zainteresowania obejmowały człowieka rozumianego jako ludzkość.

Zapisując się na wydział medycyny na uniwersytecie w Bolonii, nadał więc swojemu życiu dokładny kierunek. W roku 1901 otrzymał dyplom, uzyskując ocenę celującą za swoją pracę dyplomową, której niesłychany temat: Myśl, która leczy, wywołał wówczas wielki skandal.

I tak rozpoczęła się jego nowatorska działalność w dziedzinie medycyny, jego osobista walka z klasyczną nauką, jego wyczerpujące badania, których wyniki – gdyby były zrozumiane i przyjęte – mogłyby zrewolucjonizować w sposób niezwykle pozytywny całą naukę medyczną.

W roku 1902 Calligaris przeniósł się do Rzymu, gdzie został asystentem prof. Mingazzini, dyrektora instytutu neuropatologii w miejscowym uniwersytecie. Bardzo szybko wyróżnił się swoimi ideami i talentem, co pozwoliło mu zostać profesorem. W roku 1909 został mianowany sekretarzem pierwszego Kongresu Włoskich Neurologów. W tym samym roku opublikował swoje pierwsze dzieło naukowe, pt. Doświadczalne zapalenie rdzenia, i wrócił do Udine, gdzie z pomocą ojca założył klinikę chorób nerwowych.

Otwierała się przed nim obiecująca kariera, wszystko szło dokładnie według jego planów.

Brał udział w pierwszej wojnie światowej jako lekarz wojskowy w randze kapitana w jednym z oddziałów III Armii. Następnie powierzono mu kierownictwo polowego szpitalika, gdzie dał dowód swojej wielkiej odwagi i humanitarnego podejścia do ludzi.

Bezpośredni kontakt z najbardziej nieludzkimi konsekwencjami wojny, w najmniejszym nawet stopniu nie zmienił go i nie znieczulił na cierpienie człowieka, jak to miało miejsce w przypadku wielu ludzi, których okropności wojny – jakich byli świadkami – wewnętrznie zmieniły i odczłowieczyły.

Calligaris walczył do końca, aby przynosić ulgę w fizycznych i psychicznych cierpieniach żołnierzy, którzy byli mu powierzeni. Cierpiał jeszcze bardziej niż jego pacjenci, z powodu następstw konfliktu, który uważał za nieludzki. Jego poczucie odpowiedzialności, jego ogromna wrażliwość, doprowadziły do tego, że czuł się wręcz odpowiedzialny za swoją bezsilność wobec władz, które kierowały losami świata.

Miał zwyczaj notować swoje doświadczenia, swój ból i swoje oburzenie, w zeszycie, który służył mu jako dziennik i przyjaciel. Po zakończeniu wojny zeszyt ten oraz wspomnienia tych niezapomnianych lat skłoniły go do napisania i opublikowania książki, pt Lekarz i wojna. Książka ta była bardzo krytykowana ze względu na obiektywizm, z jakim opisywał gwałty i nadużycia, jakich dopuszczali się w czasie wojny poszczególni ludzie, wykorzystujący tę anormalną sytuację, aby dać ujście całemu – długo tłumionemu w sobie – sadyzmowi i zezwierzęceniu, które w nich było. Jednocześnie książka ta przeniknięta była miłością dla tej ludzkości, która tyle wycierpiała, i która nadal cierpiała, a z którą autor głęboko się solidaryzował.

Mimo skandalu, jakie dzieło to wywołało, Calligaris miał wielką satysfakcję, kiedy niektóre fragmenty z jego książki zostały wybrane do Sagra del Medico, opublikowanej w 1924 roku w Anzio z okazji odsłonięcia pomnika poświęconego pamięci Lekarza wloskiego na wojnie. Fragmenty te zostały umieszczone obok wyjątków z pism księcia d'Aosta, Gabriele d'Annunzio, Sem Benelli i naczelnego lekarza regionu.

Wojna nie tylko zabrała Calligarisowi kilka lat życia, lecz także wyrządziła mu poważną szkodę. Po powrocie do Udine musiał całkowicie zreorganizować swoją klinikę, która w czasie inwazji na prowincję Friuli została mu zabrana przez najeźdźców a następnie zdewastowana, a razem z nią zniszczone zostały owoce lat pracy i cierpliwie prowadzonych badań, zawarte w spisanych materiałach.

To wszystko nie wstrzymało jednak jego badań i studiów. Zaraz po wojnie Calligaris poświecił się dokładnemu studium nad śpiączkowym zapaleniem mózgu, a w 1927 roku opublikował podstawowe dla neuropatologii dzieło Układ ruchowy pozamotoryczny, które dla prawie całej generacji włoskich lekarzy służyło studentom medycyny we Włoszech jako podręcznik do nauki.

Dzieło to przysporzyło mu sławy tak we Włoszech, jak i za granicą. Spotkał się z wieloma słowami uznania, i sam profesor Mingazzini, jego mistrz, napisał mu: “Pokonałeś mnie!". Otwierała się wówczas przed nim możliwość uzyskania katedry na uniwersytecie w Rzymie, lecz Calligaris nie myślał o honorach i korzyściach finansowych. Nie mógł sobie pozwolić na uszczuplenie cennego czasu przeznaczonego na studia i badania, musiał pokazać całemu światu, że dokonał zadziwiających i rewolucyjnych odkryć, które jednak, aby mogły być przyjęte, wymagały niepodważalnych dowodów naukowych.

Od początku swojej kariery naukowej Calligaris obserwował pewne anomalie we wrażliwości chorych, którzy cierpieli na zaburzenia i uszkodzenia układu nerwowego. Obserwacje te przyczyniły się do precyzyjnego ukierunkowania jego studiów i całej jego dalszej działalności.

Pierwsze wyniki swoich badań w tej dziedzinie opublikował w 1908 roku, lecz komisja mianowana przez prof. Baccelli (ówczesnego prezesa Akademii Medycznej w Rzymie), składająca się z trzech znanych profesorów, którym polecono ocenić te odkrycia, uznała iż są one niekompletne i pozbawione wiarygodności naukowej, i poradziła mu, aby kontynuował swoje badania, zanim wypowie się w tej sprawie. Ta pseudoprzegrana, nie mówiąc o rozczarowaniu, nie wytrąciła z równowagi młodego Calligarisa, który teraz wszystkie swe siły poświęcił tym właśnie badaniom, nie odsuwając jednak neuropatologii na plan dalszy.

Kolejny temat, którym się zajął, został przez niego określony jako Ciągi linii na ciele, których pobudzanie powoduje określone reakcje psychofizyczne (le catene lineari del corpo e delio spirito). W tym zakresie opublikował w najbardziej znanych czasopismach włoskich i zagranicznych o tematyce neurologicznej, ponad 40 prac doświadczalnych. Odkrycie, które można powiedzieć, że było kamieniem milowym w badaniach prowadzonych przez Calligarisa, przypada na 1928 rok, a wzięło swój początek od badania stałego odruchu fizycznego, występującego na skutek pobudzania – lub “ładowania" (jak to on sam określił) – linii osiowej palca lub linii międzypalcowej. Zauważył on również, że przy stałym pobudzaniu tej samej linii osoba poddawana eksperymentowi stwierdzała zawsze analogiczne odczucia i że, poza odruchem psychoskórnym, pobudzanie wymienionych linii powodowało również nadwrażliwość w ściśle określonym organie wewnętrznym z tymi liniami związanym. Wszystko to określił on jako “odruch psycho-somatycznoskórny''.

Calligaris z radością ogłosił to odkrycie w dniu 21 stycznia 1928 roku w Akademii Nauk w Udine, ale raz jeszcze jego entuzjazm został przytłumiony płaszczykiem obojętności i sarkazmu. Nie, to co odkrył, nie wystarczało. Trzeba było znaleźć coś jeszcze bardziej przekonywającego i spektakularnego.

I oto pewnego dnia, który zdawał się niczym nie różnić od wielu innych, kiedy to Calligaris był pogrążony w studiowaniu, obserwowaniu i badaniu powierzchni skóry swoich pacjentów, jedna z bardzo wrażliwych pacjentek powiedziała mu, że w następstwie naciskania określonego punktu doznaje dziwnych odczuć. Calligaris natychmiast intuicyjnie wyczuwa, że nie może pozwolić, aby taka okazja uciekła mu, bo oto właśnie jest na drodze do odrycia czegoś nadzwyczajnego! Rozumie, że musi kontynuować, musi odkryć charakter tego dziwnego odczucia doznawanego przez pacjentkę; musi koniecznie ustalić przyczynę tych nieokreślonych reakcji, to nie może być tylko sugestia... nigdy nie zdarzało mu się nic podobnego, a przecież doświadczeń zrobił już tak dużo... wszystkie dobrze określone, dające się przewidzieć, a poza tym pacjentka ta współpracuje z nim od dawna... wszystko zawsze odbywało się normalnie...

I wreszcie... oto... jest właściwy punkt! Na nim utrzymuje Calligaris przez kilka minut opuszkę środkowego palca... kobieta ma zawiązane oczy... jest bardzo wzruszona, nie pomyliła się... Najpierw niepewnym – a potem coraz pewniejszym głosem – mówi, że “widzi"... dosłownie “widzi" dziwną, ale ściśle określoną, scenę, która rozgrywa się przed jej zamkniętymi oczyma. Scena rozgrywa się w sposób jasny, wyraźnie określony... nawiązuje do czegoś dokładnego, czegoś co już się zdarzyło lub co właśnie miało się zdarzyć, lub co zdarzyłoby się w przyszłości... Tego niestety nie wiemy. Wiadomo tylko i to z pewnością, że Calligaris odkrył coś mocno związanego z rzeczywistością... rzeczywistością całkowicie nieznaną pacjentce, aż do tego momentu. Nie było innego wyjścia, trzeba było powtarzać ten eksperyment z innymi osobami celem naukowego określenia przyczyny, która doprowadziła do powstania tego zjawiska.

Wnioski, do których doszedł Calligaris, były zadziwiające: przez cały czas pobudzania placche (tym słowem określił Calligaris tajemnicze punkty na skórze przez niego odkryte) wyzwalał się mechanizm pozwalający na bezpośredni kontakt z podświadomością i superego osoby poddawanej eksperymentowi, przy czym następowało zniesienie tzw. cenzury (sprawowanej przez świadomość).

Dzięki temu zdumiewającemu odkryciu Calligaris dosłownie zagłębił się w świat Ducha, przekroczył granice świata poznawalnego zmysłami, aby poświęcić się bez reszty tej dziedzinie, którą określa się jako tajemną, a dzisiaj zalicza się ją do tego, co nazywamy parapsychologią.

Raz jeszcze Calligaris pod wpływem entuzjazmu, jaki ogarnął go wobec uzyskanych wyników badań, ogłosił swoje odkrycia światu, przekonany, że nic i nikt nie będzie mógł okazać się niedowiarkiem wobec tak bogatej i łatwo wytłumaczalnej fenomenologii. Niestety, raz jeszcze pomylił się... gorycz i rozczarowania, jakie go spotkały, były ogromne. Jego odkrycia nie zostały przyjęte przez nikogo, wątpiono nawet w nienaruszalność jego władz umysłowych!...

Jego kariera została poważnie skompromitowana. Czasopisma, które dotychczas publikowały jego artykuły, odmawiały dalszej publikacji. Pacjenci, którzy leczyli się w jego klinice, pomału zaczęli ją opuszczać... mówiąc krótko, klinika jego opustoszała do tego stopnia, że na początku II wojny światowej był zmuszony ją sprzedać.

Pierwsza książka na temat raka wywołała wiele ironii, jego koledzy wysunęli przeciwko niemu szereg oskarżeń... aż doszło do “procesu", o którym mówiliśmy na początku książki. Wydawnictwa, które wydawały jego książki, dotknięte zostały czymś w rodzaju przekleństwa i jedne po drugich bankrutowały.

W tym miejscu chcielibyśmy przypomnieć, to co już powiedziano w związku z Przeklętymi księgami: ten niewątpliwy zbieg okoliczności nie może nie zdumiewać.

Jakikolwiek inny człowiek z pewnością poddałby się... może nawet zaprzeczyłby wszystkiemu... wobec powtarzania się tak dotkliwych i trudnych do zniesienia rozczarowań... lecz Calligaris nie poddał się; usunął się tylko do swojej willi w Magredis, w gminie Povoletto położonej około 20 km od Udine, w której spędzał dni napisaniu książek świadczących o wynikach jego badań... książek, które – jak już mówiliśmy – dziś są prawie nie do zdobycia...

Jak wyjaśnić tę wyjątkową wytrzymałość u człowieka tak niesprawiedliwie dotkniętego przez sceptycyzm innych ludzi... co podtrzymywało go aż do końca? Odpowiedzi na to pytanie udzielił nam sam Calligaris w książce, pt. Choroby zakaźne, opublikowanej w 1938 roku:

“Ja, biedny i samotny badacz, biorę udział w tej ciężkiej walce od ponad 25 lat, ale odwagi nie zabrakło mi nawet przez 5 minut. Co za siły podtrzymywały mnie stale? Abstrahując od przykładów, jakich dostarcza nam historia nauki, które przypominają nam, jak wszystko co nowe, znajdowało zawsze niedowiarków, przeciwników i szyderców; nieugaszalny płomień, który zawsze zasilał mój umysł, wywodził się z przekonania, że moja praca będzie pożyteczna dla postępu ludzkiej wiedzy. Przekonaniu temu pozostałem zawsze wierny jak kapitan, stojący przy maszcie tonącego statku, którym dowodził, i zawsze myślałem, że gdybym ustal w tym wysiłku, to nie dopełniłbym był najświętszego z moich obowiązków jako człowiek i jako żołnierz, dezerterujący z pola bitwy, ponieważ walka była zbyt trudna i zbyt długa ".

Jak zatem oskarżać człowieka, który poświęcił całe życie studiowaniu i badaniom, w szlachetnym dążeniu do wniesienia swojego wkładu do skarbca wiedzy posiadanej przez ludzkość, przyczynienia się do jej rozwoju? O co go oskarżać i dlaczego wyszydzać, jeżeli nigdy z badań tych nie uzyskał korzyści materialnych ani zaszczytów czy sławy?

Wszystkiego zaniedbał dla sprawy, która od początku skazana była na niepowodzenie. Jego zdrowie również na tym silnie ucierpiało. Od lat chorował na cukrzycę, a zdobywanie insuliny było dla niego coraz bardziej uciążliwe. Nie najlepszy stan jego zdrowia załamał się w latach ostatniej wojny światowej, na skutek trudnych do wytrzymania rozczarowań i goryczy, których życie mu nie skąpiło. Jego koledzy nie tylko wyszydzili go i opuścili, ale nawet wyeliminowań' ze środowiska lekarskiego. To był chyba dla niego cios ostateczny... serce już poważnie zagrożone przez cukrzycę, nie wytrzymało bólu, jaki sprawiły mu niezliczone rozczarowania, i przestało bić nagle 31 marca 1944 roku.

W ten sposób w wieku 68 lat zmarł profesor Giuseppe Calligaris. Towarzyszyła tej śmierci obojętność świata, który odrzucił owoce jego geniuszu; świata, który w tamtych latach był wplątany w wojnę, będącą wystarczającym świadectwem niedojrzałości upartej i ślepej ludzkości, zawsze gotowej do odrzucenia najmniejszej nawet możliwości, jaka otwierała się w kierunku nowych horyzontów – ludzkości, która jeszcze dziś zbyt często stawia na ławie oskarżonych tych wszystkich, którzy starają sieją odkupić.

Odkrycia Calligarisa, jak to prawie zawsze zdarza się w przypadku odkryć, które mają zrewolucjonizować świat teorii naukowych i filozoficznych, były również dziełem przypadku. Calligaris prowadził szereg badań dotyczących obrażeń mózgu, gdy spostrzegł, że w niektórych przypadkach dane obrażenie powodowało absolutnie niezrozumiałą utratę wrażliwości (anestezję) – tj. brakowało w tym jakiegokolwiek powiązania organicznego.

Stąd błyskawiczna myśl, że w ciele człowieka istnieją powiązania głębsze i aktywniejsze od powiązań komórkowych i nerwowych (teoria ta zresztą cieszyła się dużym wzięciem od tysiącleci w chińskiej akupunkturze i rozpowszechniła się w pierwszych latach naszego wieku na Zachodzie jako strefoterapia).

Jak się często zdarza, rzeczywistość przekroczyła najśmielsze oczekiwania badacza i praktycznie pokierowała nim, zmieniając radykalnie jego życie, i kładąc podwaliny pod gigantyczną budowlę placche na skórze. Strukturze tej budowli daleko jeszcze do tego, aby była kompletna.

Głęboka intuicja Calligarisa jest najprawdopodobniej wynikiem percepowania informacji pochodzących od rzeczywistego “ja" (Se" reale).

Ale przejdźmy do teorii.

Calligarisowi po długiej serii eksperymentów udało się wykazać, że strefy o braku wrażliwości (anestezja) i nadwrażliwości (hiperestezja) są ograniczone wzdłużnymi i poprzecznymi, ukośnymi prawymi i lewymi, zawsze prostymi liniami, i że linie tego samego typu krzyżują się zawsze pod kątem prostym.

Następnie wykazał on również, że można odnaleźć tę samą gęstą sieć linii nadwrażliwych, także na skórze osób zdrowych, posługując się odpowiednią stymulacją bolesną, termiczną, elektryczną lub magnetyczną.

Mniej więcej w 1912 roku odkrył, że oporność elektryczna pasma skóry, przez które przechodzi dana linia nadwrażliwa, jest niższa od oporności innego identycznego pasma skóry do niego przyległego. Cecha ta jest bardzo ważna dla wykazania istnienia linii nadwrażliwych.

Opisane powyżej odkrycia pochodzą z lat pierwszej wojny światowej. W tym też okresie Calligaris opublikował na ten temat liczne artykuły w specjalistycznych czasopismach.

W latach następujących bezpośrednio po wojnie Calligaris prowadził dalej swoje badania i odkrył dodatkowo, że kwadraty utworzone przez spotkanie lub skrzyżowanie się linii nadwrażliwych mają różną wartość, tak samo jak i linie je wyznaczające. W ten sposób ustalił pewną skalę wartości, wyznaczoną przez duży kwadrat podstawowy o boku ca l dcm i maty kwadrat podstawowy o powierzchni 1 cm...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin