Sora Steven - Zaginiony skarb templariuszy.rtf

(1583 KB) Pobierz

Steven Sora

Zaginiony

SKARB

TEMPLARIUSZY


Rozwiązanie zagadki Wyspy DębówSPIS TREŚCI

Podziękowania                  8

Wprowadzenie                  9

Rozdział 1

Tajemnica Wyspy Dębów                 12

Rozdział 2

Teorie i podejrzenia: kto wykopał Money Pit i co się w niej znajduje?   24 Rozdział 3

Preludium do ekspedycji                46

Rozdział 4

Odkrycie Ameryki przez Szkotów                56

Rozdział 5

..jeśli dwóch z nich jest martwych"                81

Rozdział 6

Templariusze i Szkocja                98

Rozdział 7

Sekret templariuszy              121

Rozdział 8

Francuski łącznik              141

Rozdział 9

Tajemnica Rennes-le-Chateau              152

Rozdział 10

Łącząca nić              163

Rozdział 11

Skarb przybywa na Wyspę Dębów              183

Rozdział 12

Dębowi królowie, odcięte głowy i tajemnice starożytnych              200

Rozdział 13

Strażnicy Graala i współczesny świat              219

Epilog. Skarb graalowy i Wyspa Dębów              236

Bibliografia              247


PODZIĘKOWANIA

Przede wszystkim dziękuję mojej rodzinie: żonie Terry, za jej niesłabnące poparcie i hojność okazywane mi w przestrzeni i czasie, synom, Christianowi i Mike'owi, za ich początkową cierpliwość i późniejsze zainteresowanie. Dzię­kuję Bobowi Meledandriemu za pomoc w tłumaczeniu i redagowaniu oraz za konstruktywne krytyczne uwagi wobec rękopisu od jego najwcześniejszych faz, a także za jego przyjaźń i poparcie okazywane mi od samego początku.

Dziękuję pracownikom licznych bibliotek i księgarń od Nowego Jorku poprzez Pensylwanię do Nowej Szkocji, którzy pomagali mi w wyszukiwaniu trudnych do znalezienia książek i materiałów. Szczególne podziękowania skła­dam pracownikom Publicznej Biblioteki w Bethlehem w Pensylwanii, Bibliote­ki J. V. Fletchera w Westword w stanie Massachusetts oraz Księgarni Rzad­kich Książek Douglasa N. Hardinga w Wells w stanie Maine.

Chciałbym wyrazić moje uznanie tym, którzy ożywiają historię i utrzymują jąprzy życiu, w szczególności doktorowi Regisowi Courtemanche'emu z CW Post i H. S.,,Pete" Cummingsowi jr. z Prince Henry Project.

Szczególna wdzięczność należy się każdemu z Inner Traditions, zwłaszcza zaś Ehudowi Sperlingowi, Jonowi Grahamowi, Rowanowi Jacobsenowi, Peri Champine, Lee Woodowi i Blake'emu Maherowi oraz redaktorce Marcii Merryman Means za jej troskliwą pracę.

Wreszcie zaś chciałbym złożyć wyrazy uznania tym historykom i pisarzom, którzy narazili się na ryzyko intelektualnej wrogości, gdy inspirowali do no­wych odkryć, w szczególności Michaelowi Baigentowi, Barry'emu Fellowi, Charlesowi Hapgoodowi, Richardowi Leighowi, Henry'emy Lincolnowi i Fre-derickowi Pohlowi.


WPROWADZENIE

Na ołtarzu odległej kaplicy Szarych Braci w Szkocji pchnięto sztyletem agenta króla angielskiego i pozostawiono, by wykrwawił się na śmierć.

Proboszcz w górskiej wsi w południowej Francji nagle zdobywa ogromny majątek dzięki pergaminom, które znajduje w starym ołtarzu. Królowie, hie­rarchowie Kościoła i elita Paryża zwracająna niego uwagę, gdy wykorzystuje swe bogactwo do restauracji kościoła, stosując tak dziwaczny pogański mo­tyw, że tylko nieliczni uznaliby budynek ten za chrześcijański. Okoliczności jego śmierci pozostają równie niewyjaśnione, jakjego bogactwo.

W ciemnych lasach Ardenów zawiązuje się tajemny spisek opracowujący plan odnalezienia bardzo szczególnego skarbu w Jerozolimie. Ich elitarna gru­pa przenika w obręb pewnej militarnej organizacji, kiedy jednak ich misja jest gotowa do sfinalizowania, skrywająca ich organizacja zostaje postawiona poza prawem, a ich przywódcy skazani na śmierć.

Mglista zatoka staje się centrum najgorliwszych poszukiwań skarbów w hi­storii. Projekt ten jednoczy czołowych biznesmenów, prezydenta Stanów Zjed­ noczonych, aktorów z Hollywoodu i milionerów amerykańskich i kanadyjskich stowarzyszonych w przedsięwzięciu, które będzie kosztować miliony dolarów, jak również życie wielu ludzi.

Co łączy wszystkie te wydarzenia? Jedna nić biegnąca przez czas i prze­ strzeń: tajemne stowarzyszenie, powstałe przed blisko tysiącem lat, które prze­trwało oficjalne prześladowania i w dalszym ciągu zmierza do osiągnięcia swe­go celu. Stowarzyszenie to swego czasu kontrolowało największe skarby, ja­kie zgromadzono w świecie, posiadało największą flotę świata, inspirowało rewolucje i podkopywało rządy. Stowarzyszenie to istnieje jeszcze dzisiaj.

Z książki tej dowiecie się o niezwykle złożonej konstrukcji znajdującej się na pewnej wyspie w pobliżu wybrzeży Nowej Szkocji, która to konstrukcja przez dwieście lat urągała ludziom i nowoczesnej nauce. Maleńka Wyspa Dę­bów, licząca sobie tylko 128 akrów powierzchni, jest jedną z 350 wysepek rozrzuconych w zatoce Mahone. Dziś leży ona w odległości godziny drogi od Halifaksu w południowej części Nowej Szkocji. Na długo przed dzisiejszymi czasami, kiedy odkryto świadectwo ukrytego skarbu, otaczający ją kraj był prawie niezasiedlony. Świadectwem tym jest liczący sobie 200 stóp pionowy szyb chroniony przez dębowe platformy oraz cementowe i metalowe bariery. Zarazem szyb ten stanowi jądro pułapki utworzonej przez inne, ukośne szyby,

9


biegnące pod ziemią i mające wpuścić do systemu tysiące galonów wody z oce­ anu, by powstrzymać każdego nieuprawnionego przed dotarciem do ukrytego skarbu. Wodne szyby ciągną się przez setki stóp do sztucznej plaży, gdzie im­portowana włóknina i trawa morska kryją i osłaniajądreny dostarczające wodę z oceanu. Ten skomplikowany system stanowi zaporę dla wszystkich intruzów, próbujących zejść poniżej pewnego poziomu.

Jednak ktoś potrafił skonstruować tę kryjówkę setki lat temu. Odkryto ją przed ponad dwustu laty, ale datowanie za pomocą węgla C14 sugeruje, że może być ona o wiele starsza. Gdzieś w trzewiach Wyspy Dębów może spo­czywać ogromny skarb: pogrzebany skarb piratów, ukryta zdobycz hiszpań­skich grabieżców albo sakralne artefakty przywiezione z Europy. Nikt tego nie wie. Przez wiele lat bardzo niewiele wydobyto na powierzchnię poza nowymi tropami. Próby odkrycia skarbu pochłonęły już takie sumy pieniędzy, że prze­kroczyłyby one wartość tego, co mogliby ukryć tam piraci. Podjęty wysiłek kosztował kilku ludzi cały ich majątek, a kilku innych nawet życie. Jak dotąd nikt się nie wzbogacił, próbując odzyskać ten ukryty skarb.

Witajcie w Money Pit.

Mówi się, że przeszłość to historia. Dziś dwie rzeczy są pewne. Obecnie ci, którzy gotowi są poświęcić pieniądze dla odkrycia sekretów Money Pit, mają do dyspozycji nowoczesną technologię i znaczniejsze zasoby. I jest ktoś go­tów zlecić stosowne działania. Bogaty kanadyjski biznesmen założył stowarzy­szenie, które nazwał Triton Alliance, wraz z 52 kanadyjskimi i amerykańskimi inwestorami wspierającymi aktualne poszukiwania. Pod kierunkiem Davida To-biasa zaangażował się w to przedsięwzięcie nawet wielce szanowany Instytut Oceanograficzny w Woods Hole. Wyspa Dębów jest oblegana z intencją wy­dobycia z niej jej sekretów. A jaka może być wartość szukanego skarbu? Według pana Tobiasa jest on wart miliardy.

Pod powierzchnią Wyspy Dębów kryje się jakiś skarb. Istnieją dowody, że skarb ten liczy sobie tysiąc lat i jest tak cenny, że dla kogoś (nie wiemy dla kogo) nie ma ceny, której by nie zapłacił, byle nie dopuścić do jego ujawnienia. W Money Pit w kryjówce zawierającej skarb o ogromnej wartości pieniężnej mogą kryć się też sekrety o kluczowym znaczeniu dla świata nawet w wiele stuleci po jego ukryciu. Zdaniem niektórych sekrety te powinny pozostać ukryte. Według innych warto zapłacić każdą cenę, by znaleźć do nich dostęp.

Przesłanką tej książki jest teza, że to, co kryje w swym wnętrzu Wyspa Dębów, zostało zgromadzone przez pewne tajemne stowarzyszenie, które ist­niało pod kilkoma nazwami i od ponad tysiąca lat. Grupa ta, kiedyś bogata i potężna, utraciła moc i została zmuszona do zejścia w podziemie. W swej naj­czarniejszej godzinie jej członkowie musieli wyrzec się swego bogactwa, cho-

10


ciąż sama ich organizacja przetrwała, a skarb i sekrety chronione przez tę gru­ pę przeszły pod opiekę pewnej ehtamej rodziny szkockiej, która przejęła funkcj ę strażników tego tajemnego stowarzyszenia. Rodzina ta zainspirowała zapro­jektowanie i stworzenie masywnego kompleksu podziemnego oraz wykorzy­stała tę odległą wyspę w Nowym Świecie jako swój prywatny bank.

Cóż jednak jest tam chronione? Z pewnością ogromne bogactwo - w po­ staci złota i srebra, świętych artefaktów oraz klejnotów koronnych powierzo­nych pierwszej bankowej organizacji w Europie jako zastaw za pożyczki. Po­nadto są tam dokumenty - niektóre ze starożytnych tekstów zawierających sekrety chronione od przeszło tysiąca lat (genealogię rodziny Jezusa - od Da­wida do Jezusa i jego „dziedziców"). W sekretach tych zarówno wtedy, kiedy je ukrywano, jak i dzisiaj, widziano być może zagrożenie dla Kościoła rzym­skokatolickiego. Cóż to za sekrety i jakie implikacje mająone dla nas wszyst­kich? Aby to poznać, musimy udać się z wyprawą na nieoznaczone terytorium.

Na morskich mapach starożytnych żeglarzy często widniały na ich margine­ sach pisane drobno notatki wskazujące na nieznane terytoria. Tu nie odkryto znanych prawd. Nikt nie zaproponował żadnych wskazówek, które pomogły­by badaczom w odkryciu ziem leżących nad skrajem ziemi czy poza nim. Znaj -dowały się tam tylko wizerunki morskich węży i syren wraz z groźnym ostrze­żeniem: ubisuhtleones.


Rozdział 1

TAJEMNICA WYSPY DĘBÓW

P

od koniec osiemnastego wieku Nowa Szkocja oferowała niewiele roz­ rywek. Jedną z nich było poszukiwanie zakopanych skarbów, ponie­waż wyspa ta była znanym schronieniem piratów i poszukiwaczy przy­gód. Pewnego letniego popołudnia 1795 roku trzech młodych mężczyzn po­stanowiło poszukać skarbu piratów1. Jeden z nich, Daniel McGinnis, wędro­wał przez lasy Wyspy Dębów i zauważył miejsce, które, jak mu się zdawało, było niedawno odsłonięte. Na oczyszczonym obszarze rosła czerwona koni­czyna i inne rośliny nietypowe dla tej wyspy. Z kikuta odciętej gałęzi drzewa, piętnaście stóp nad ziemią, zwisał także takielunek okrętowy. Na pniu drzewa widniały dziwne znaki.

Prawdziwą wskazówką było jednak zagłębienie w ziemi, jakie ujrzał McGin­ nis. Wydawało się, że ktoś mógł coś tam zakopać. Szesnastoletni Daniel bez trudu przekonał dwóch swych przyjaciół, by powrócili wraz z nim na nieza-mieszkaną wyspę. Prawdopodobnie nie pierwszy raz chłopcy tyrali z nadzieją znalezienia skrzyni pełnej złota, ale ten szczególny dzień miał zakończyć się inaczej niż inne. Z pomocą łopat i kilofów Daniel McGinnis, nastolatek Antho-ny Vaughn i liczący dwadzieścia lat John Smith zabrali się do pracy. Zaczęli kopać w środku zagłębienia w ziemi i stwierdzili, że grunt był tam bardziej mięk­ki, niż się spodziewali.

Na głębokości dwóch stóp dotarli do warstwy starannie ułożonych pła­ skich kamieni, niespotykanych na tej wyspie. (Później uznano, że pochodziły one z Golden River, płynącej przez stały ląd Nowej Szkocji w odległości dwóch mil). Kiedy chłopcy usunęli kamienie, zdali sobie sprawę, że kopią w szybie wydrążonym już wcześniej. Na głębokości dziesięciu stóp dotarli do platformy zbudowanej z dębowych bali. Były one przegniłe, toteż łatwo było je usunąć. Te dopasowane bale tkwiły w bocznych ścianach szybu szerokiego na 13 stóp, a ich ały stan wskazywał, że znajdowały się tam od dłuższego czasu. Gliniane

12


ściany szybu zachowały ślady wskazujące na wcześniejsze próby kopania. Młodzi ludzie usunęli bale i kopali w dalszym ciągu. Na głębokości 20 stóp druga platforma z dębowych bali powstrzymała ich postęp, lecz zarazem wzmoc­niła wiarę, że na dnie szybu zakopano coś cennego.

Po usunięciu drugiej platformy kontynuowali pracę tylko po to, by dotrzeć do jeszcze jednej platformy na głębokości 30 stóp. Wtedy zdali sobie sprawę, że potrzebują dodatkowej pomocy zarówno ludzi, jak i maszyn. Przekonanie zapracowanych farmerów, by porzucili swój codzienny kierat, było trudne, dla­tego przez całe lata praca w tajemniczym szybie posuwała się bardzo powoli. Inną przeszkodą w zwerbowaniu robotników było przede wszystkim to, że tylko nieliczni chcieli tu przypływać. Wyspa ta, licząca sobie 128 akrów, była tylko jedną z 350 innych w zatoce Mahone, ale cieszyła sięjuż pewną reputa­cją. W minionych latach na wyspie widywano nocą dziwne światła i kilku miesz­kańców Nowej Szkocji popłynęło na nią, by zbadać to zjawisko. Powiadano, że nigdy już o nich nie usłyszano. Wyspa Dębów była niewątpliwie nawiedzona.

Wobec braku pomocy, jakiej potrzebowali młodzi poszukiwacze skarbów, chwilowo zrezygnowali z dalszych wypraw. Jeszcze przed końcem roku John Smith kupił działkę na wyspie, a kiedy się ożenił, zamieszkał na niej. Daniel McGinnis ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin