00:01:39:RATOWNIK 00:03:09:HOTEL POD KOKOSEM 00:03:13:- Chcemy z panem pomówić.|- Co się stało? Kto uregulował rachunek? 00:03:17:- Chcemy naszych pieniędzy.|- Włanie. 00:03:20:- Waszych pieniędzy?|- Chcemy nasze pensje. 00:03:22:Więc chcecie moich pieniędzy?|Ładnie to tak? Czy ja chcę waszych? 00:03:26:Gdyby żołnierze Waszyngtona|chcieli pieniędzy, gdzie by ten kraj dzi był? 00:03:30:- Przecież chcieli.|- No i gdzie jest Waszyngton? 00:03:32:Nie, przyjaciele. 00:03:34:Pienišdze nie dadzš wam szczęcia,|a szczęcie nie da wam pieniędzy. 00:03:37:Chyba palnšłem co mšdrego, choć wštpię. 00:03:39:- Chcemy naszych pieniędzy.|- Co wam powiem. 00:03:43:Jak będziecie ciężko pracować,|zapomnicie o pienišdzach. 00:03:47:Wemy się do pracy|i zróbmy z tego porzšdny hotel. 00:03:50:Ja kupię papier listowy. 00:03:52:Za rok, jak będziecie grzeczni,|dokupię koperty. 00:03:55:Dostaniecie po darmowym kocu.|Nie będzie opłat za kołdry. 00:04:00:Floryda stwarza wielkie możliwoci. 00:04:02:Przyjechałem tu trzy lata temu,|nie majšc ani centa. 00:04:05:- Teraz mam jednego centa.|- Wszystko pięknie, 00:04:08:ale od 14 dni nie dostajemy pensji.|Chcemy nasze pensje. 00:04:11:Chcecie być zależni od pensji? Pytam was. 00:04:15:- Nie.|- Co czyni was zależnymi od pensji? 00:04:18:Pensja. Chcę, bycie byli wolni. 00:04:21:Pamiętajcie, wolnoć ponad wszystko... 00:04:23:oprócz "Colliers" i "Saturday Evening Post." 00:04:26:Bšdcie wolni.|Jeden za wszystkich, wszyscy za mnie, 00:04:28:ja za was, trzech za pięciu,|szeć godzin za ćwierć dolara. 00:04:32:Telegram do pana, panie Hammer. 00:04:35:Widzicie. Interes się rozkręca. 00:04:37:Teraz bšdcie cicho... 00:04:42:"Przyjeżdżamy pocišgiem o 16:30.|Proszę zarezerwować 2 pokoje i 3 dziury". 00:04:47:To chyba myszy. 00:04:49:"Jak spodoba się nam jaka działka,|kupimy jš od ręki". 00:04:52:- Widzicie? Sprawy idš po naszej myli.|- Kto nadał ten telegram? 00:04:56:Western Union. Oni majš forsy jak lodu. 00:05:00:O 16:15? Sam po nich wyjdę. 00:05:03:- Jeszcze jeden telegram.|- Do wieczora będziemy mieli komplet. 00:05:07:Będš takie tłumy,|że tysišce ludzi odejdš z kwitkiem. 00:05:11:"Jeli jest inny hotel w Cocoanut Beach,|odwołuję rezerwację". 00:05:15:Wiedziałem. To było zbyt piękne. Zaraz. 00:05:18:"P.S. Ciocia Fanny powiła|4-kilowego chłopczyka. Zapraszam na lub". 00:05:23:Wszystko w porzšdku. 00:05:26:Jestecie zaproszeni|na lub 4-kilowego synka cioci Fanny. 00:05:30:- Hurra!|- Ale to dopiero za kilka lat. 00:05:33:A na razie głowa do góry i do roboty. 00:05:37:Z życiem. I zapomnijcie o pienišdzach. 00:05:42:Bo i tak ich nie dostaniecie. 00:07:19:Widzisz? Tańczš za swoje pienišdze. 00:07:21:Jamison, jadę na stację odebrać goci. 00:07:23:Jak nie wrócę, znaczy,|że wcišż czekam na pocišg. 00:07:26:Zajmij się wszystkim|podczas mojej nieobecnoci. 00:07:29:- Może pan na mnie polegać.|- wietnie. 00:07:31:Jak przyjdš jacy gocie, zajmij się nimi. 00:07:33:- I pomyl czasem o mnie.|- Oczywicie. 00:07:35:- Kiedy wrócę.|- Oczywicie. 00:07:37:Zostaw wiatło w oknie,|jeli znajdziesz jakie okno. 00:07:40:- Dobrze.|- Do widzenia, Jamison. 00:07:48:Czeć, Harvey. Co taki markotny? 00:07:51:Bob Adams odbił ci Polly Potter? 00:07:54:Nie obchodzi mnie ten recepcjonista. 00:07:56:Ale miliony Potterów jak najbardziej. 00:07:59:Dawniej umiałe korzystać z pieniędzy. 00:08:01:Zostawmy ten temat. 00:08:03:Tylko ożenek z Polly|pomoże ci spłacić długi. 00:08:06:- Potrafię zadbać o siebie.|- Wštpię. 00:08:11:Mam plan, na którym skorzystamy oboje. 00:08:14:Jaki plan? 00:08:16:Widziałe naszyjnik z brylantów pani Potter? 00:08:19:Oczywicie. Co to ma wspólnego z nami? 00:08:25:Mieszkamy w sšsiednich pokojach. 00:08:27:Ona w 318, ja w 320. 00:08:31:- Drzwi nie sš zamykane na klucz.|- Co z tego? 00:08:34:Pudełko z kosztownociami|trzyma w toaletce pod kluczem. 00:08:37:A klucz nosi w torebce.|Musisz zdobyć ten klucz. 00:08:41:To nie będzie proste, ale może da się zrobić. 00:08:44:Zaproszę paniš Potter i Polly na kolację. 00:08:48:Co zamierzasz? 00:08:50:Może uda mi się wykrać klucz|podczas kolacji. 00:08:55:Mšdrze mówisz. Jak za dawnych lat. 00:09:00:Ja zajmę się Bobem Adamsem. 00:09:08:To Cocoanut Manor. Znasz to wzgórze? 00:09:11:Też pytanie.|Oczywicie, że znam to piękne wzgórze. 00:09:14:Przez to piękno nic tam nie wybudowano. 00:09:18:- Nie można wycišć drzew?|- Zbyt drogi interes. 00:09:22:W zeszłym miesišcu|oglšdał je John W. Berryman. 00:09:25:Berryman praktycznie sam zbudował|Palm Beach i Miami, 00:09:28:ale nie chce w to wejć. 00:09:30:Kiedy taki człowiek nie chce inwestować,|nikt nie chce. 00:09:34:- Znasz się na architekturze?|- Nie, ale chętnie się nauczę. 00:09:39:Narysowałem mapę wzgórza... 00:09:42:i plan zabudowy. 00:09:44:Wcale nie trzeba wycinać drzew. 00:09:48:Wpasowałem budynki w wolne miejsca. 00:09:51:Wysłałem plan Berrymanowi. 00:09:53:Otrzymałem odpowied, że go analizujš. 00:09:56:Wspaniale. Hammer o tym wie? 00:09:58:Jeszcze nie. Jeli plan zostanie przyjęty,|ja zaprojektuję budynki. 00:10:02:Wreszcie będę pracował jako architekt. 00:10:04:Jak wszystko się uda,|będzie to najpiękniejsze miejsce na wiecie. 00:10:08:Będzie najpiękniejsze,|jeli ty w nim zamieszkasz. 00:10:12:Zobacz, co napisałem. 00:10:15:"Raj dla Polly i Boba". 00:10:18:Wyglšda wietnie.|Kiedy mogę się wprowadzić? 00:10:21:- W każdej chwili.|- Piękny sen. 00:10:24:Sprawmy, by się zicił. 00:10:29:"Nastanie piękny dzień" 00:10:36:"Kiedy zici się "mój sen" 00:10:43:{y:i}Umiech na mojej twarzy zagoci 00:10:49:"Kiedy mój sen się "zici" 00:10:56:"Hiszpański pałac, który wzniosę 00:11:02:"Będzie dla nas miłosnym gniazdkiem" 00:11:09:{y:i}Zamieszkamy w nim, ty i ja 00:11:15:"Kiedy zici się "mój plan" 00:11:23:"Odkšd cię "poznałem" 00:11:27:"Tak się "rozmarzyłem, że wcišż nię 00:11:32:{y:i}Wspaniałe sny 00:11:36:"Oczyma wyobrani raj nasz widzę 00:11:39:"Kiedy spełni się "mój sen?" 00:11:44:{y:i}Wspaniały sen 00:11:48:{y:i}Nastanie wspaniały dzień 00:11:55:"Kiedy zici się "mój sen" 00:12:02:{y:i}Umiech na mojej twarzy zagoci 00:12:07:"Kiedy mój sen się "zici" 00:12:13:"Hiszpański pałac, który wzniosę 00:12:19:"Będzie dla nas miłosnym gniazdkiem" 00:12:26:{y:i}Zamieszkamy w nim, ty i ja 00:12:35:"Kiedy zici się 00:12:39:{y:i}Mój plan 00:12:52:- Tylko popatrz.|- Patrzę. 00:12:54:- Jakie to urocze. Ciekawe kto to.|- Przekonajmy się. 00:13:00:Czerwony Kapturek powiedział: "Wilk, wilk". 00:13:04:- Witam, panno Potter.|- Witam. 00:13:08:Twoja mama wszędzie cię szuka, Polly. 00:13:10:Jak zwykle i jak zwykle mnie znajduje. 00:13:12:Znasz mamę. Dziękuję. 00:13:15:To była piękna historia, panie Adams.|Chętnie usłyszę jej dalszy cišg. 00:13:19:Do widzenia. 00:13:21:Ja też mogłabym jej posłuchać? 00:13:24:Oczywicie. Ty też chcesz, Yates? 00:13:27:Nie, dzięki. Wiesz, co spotyka niegrzecznych|chłopców opowiadajšcych bajki? 00:13:32:Oczywicie. Żeniš się z księżniczkami.|Na razie. 00:13:37:{y:i}Zamieszkamy w nim, ty i ja 00:13:44:"Kiedy zici się 00:13:48:{y:i}Mój plan 00:13:57:Miły chłopak.|Tacy zazwyczaj dostajš to, czego chcš. 00:14:01:Nie zawsze. Jeszcze mogę go pokonać. 00:14:05:Cuda się zdarzajš. 00:14:10:Polly, znowu była z tym panem Adamsem. 00:14:13:Ale bardzo krótko. 00:14:16:Dlaczego moja córka zadaje się|z recepcjonista, 00:14:19:kiedy ma okazję wyjć za kogo|z rodziny Yatesów, 00:14:22:- tego nie mogę zrozumieć.|- Kogo obchodzš Yatesowie? 00:14:27:A Bob jest architektem.|W recepcji pracuje tymczasowo. 00:14:32:Ten, kto pracuje w recepcji,|jest recepcjonistš. 00:14:37:Pamiętaj, 00:14:39:że nikt z Potterów nie był zamieszany|w żaden skandal. 00:14:43:A wuj Dick? 00:14:45:Wszyscy wiedza, że był wtedy pijany. 00:14:52:Poza tym... 00:14:53:nie podoba mi się,|że całe noce spędzasz na plaży. 00:15:00:We co na bezsennoć i nie pij tyle kawy. 00:15:04:Przepraszam. Jak poszło z pocišgiem? 00:15:06:W porzšdku, nie przejechał mnie. 00:15:09:Wiem, co jest nie tak z hotelem. 00:15:11:Ja też. Wylatujesz.|We swój kapelusz, mój płaszcz i won. 00:15:14:- Może sezon jeszcze się nie zaczšł.|- Może hotel jest zamknięty. 00:15:18:Proszę się nie martwić,|niedługo zacznie pan zbijać kokosy. 00:15:21:I słać łóżka. Zabieraj się stšd.|Sam obsłużę te tłumy goci. 00:15:24:600 pokojów, a ty pisz w recepcji. 00:15:27:- Dzień dobry.|- Proszę gwizdać na skrzyżowaniu. 00:15:29:Włanie takiej kobiety szukałem.|Opowiem pani o rynku nieruchomoci. 00:15:34:Nikomu jeszcze o tym nie mówiłem. 00:15:36:Przykro mi, ale... 00:15:37:Wie pani, że ceny nieruchomoci|wzrosły o 1929 od 1000%? 00:15:41:To największy wzrost|od czasów Sophie Tucker. 00:15:44:Floryda to chluba Ameryki, 00:15:46:a Cocoanut Beach to zakała Florydy? 00:15:48:- Mówił mi pan o tym wczoraj.|- Ale opuciłem przecinek. 00:15:51:Organizujemy aukcję w Cocoanut Manor,|w tym okropnym... uroczym zakštku. 00:15:56:Proszę przyjć. Będzie rozrywka,|kanapki i licytacja. 00:15:59:Jeli nie lubi pani licytować,|pogramy w remika. 00:16:02:Oto Cocoanut Manor.|"42 godz. Pocišgiem z Time Square. 00:16:06:"2600 km w linii prostej, 2900 km w krzywej". 00:16:09:"Tu schodzš się cieki z Ameryki|i frajerzy z Florydy". 00:16:13:To najbardziej ekskluzywna|dzielnica mieszkalna Florydy. 00:16:16:Nikt tu nie mieszka. Proszę zapytać o klimat. 00:16:20:- Jaki...|- Dobrze, że pani o to pyta. 00:16:22:Nasze motto brzmi:|"Bez niegu, bez lodu, bez goci". 00:16:25:- Floryda to najwspanialszy stan w Unii.|- Naprawdę? 00:16:27:Wemy klimat. A nie, już go wałkowalimy.|Wemy owoce, gruszki aligatora. 00:16:31:Może pani wzišć wszystkie. Co mi tam. 00:16:34:- Wie pani, skšd się biorš?|- Nie mam zielonego pojęcia. 00:16:37:Bo nigdy nie była pani aligatorem.|Niech pani więce...
ingrid.lind