Reid Carmen - Troje w jednym łóżku(1).pdf

(1102 KB) Pobierz
278874714 UNPDF
CARMEN REID
Troje w jednym łóżku
Przełożył JERZY ŻEBROWSKI
278874714.002.png
Dedykuję Thomasowi i moim siostrom,
Nataszy i Soni
278874714.003.png
Podziękowania
Dzięki Ci, Thomasie Quinn, za pełne poparcie dla mojej decyzji, by
zrezygnować z pracy, urodzić dzieci i zająć się pisaniem powieści. Jesteś
cudownym człowiekiem i bez ciebie bym sobie nie poradziła.
Dziękuję również moim wspaniałym agentom z agencji literackiej
Darley Anderson. Ta książka nie powstałaby nigdy bez dopingu i cennych
rad ze strony Darley, a także bez niezachwianej wiary Carrie Neilson.
Ogromnie Wam dziękuję i wiem, że jestem w najlepszych rękach.
Jestem także bardzo wdzięczna wszystkim z Transworld, a zwłaszcza
Dianie Beaumont, za entuzjastyczne podejście do Belli.
Mam również ogromny dług wdzięczności wobec wielu przyjaciół,
którzy pomogli mi na różne sposoby. Dziękuję wszystkim, którzy czytali
robocze wersje tekstu, robili zdjęcia, opiekowali się Samem lub po prostu
pozwolili mi wierzyć, że to przedsięwzięcie się uda.
Gorące uściski niech przyjmą także osoby, które były dla mnie
oparciem w trudnych chwilach: moi rodzice, siostry Tasza i Son, Scott i
Dorothy Lukę, Mairi Mallon, Glyn Pugh, Lucy Rock i Jo Sewell.
I na koniec wielki całus dla mojego synka, Sama, codziennego źródła
natchnienia.
278874714.004.png
Rozdział 1
Była 6.29 rano. Lada chwila miał się odezwać budzik przy łóżku. Gdy
zaczął natarczywie brzęczeć, zadzwonił także telefon.
Bella wyciągnęła rękę, by wyłączyć budzik i podnieść słuchawkę.
– Halo?
Dotarły do niej stłumione trzaski i śpiew:
– Sto lat, sto lat!
– Don! – krzyknęła, słysząc echo własnego głosu.
– Cześć, Bello! Obudź się! Kocham cię i chcę seksu przez telefon.
– Ja też cię kocham – odparła ze śmiechem.
– Co? Mów głośniej!
– Ja też cię kocham! – krzyknęła. – Kiedy puszczą cię do domu?
– Dzwonię z lotniska w Groźnym. Zanim wrócisz z pracy, będę na
miejscu.
– Naprawdę? Nie do wiary! To cudownie!
– Wykonałem już swoje zadanie – powiedział Don tonem bohatera. –
Mówiąc serio, to był koszmar i robi się tu teraz cholernie niebezpiecznie,
więc nas wycofują. Poza tym powiedziałem im, że masz urodziny i muszę
wracać do domu, bo inaczej czeka mnie gorszy los niż dezertera.
– Wszystko w porządku? – spytała.
– Jestem wykończony. Przeżyłem trzy tygodnie piekła.
Kochanie, muszę już iść do samolotu. Zobaczymy się wieczorem. Nie
mogę się doczekać.
– ja też. Uważaj na siebie.
– juz za tobą tęsknię – oznajmił, po czym w słuchawce zaległa cisza.
278874714.005.png
Uśmiechnęła się z goryczą. Wstając z łóżka i rozpoczynając „Operację
Bella”, pomyślała, że będzie się tak uśmiechać przez cały dzień. Różniła
się tym od innych kobiet o przeciętnej urodzie, że zawsze „bardzo się
starała”. Ta opinia przylgnęła do niej jeszcze w szkole.
Już na początku swojej kariery zawodowej spędziła długie lato na
praktyce w Nowym Jorku i tam właśnie spotkała swoje „duchowe siostry”
– kobiety, które uprawiały jogging, gimnastykę, malowały paznokcie i
traktowały seks jako jeden ze sposobów wejścia w świat biznesu.
Otworzyły jej się wtedy oczy i potem żartowała zawsze, że pozostawiła
wszelkie kompleksy na lotnisku Kennedy’ego i już nigdy ich nie
odzyskała. Nie było to do końca prawdą. Nie opuściły jej tak zupełnie.
Nauczyła się po prostu dobrze je maskować.
Włożyła dres i tenisówki, bo od poniedziałku do piątku każdego ranka
NIEODWOŁALNIE biegała przez dwadzieścia pięć minut. Nie znosiła
tego, ale tylko tak mogła pozbyć się z organizmu oparów alkoholu z
poprzedniej nocy, zachować linię i mieć gwarancję, że zmieści w
rozkładzie dnia ćwiczenia fizyczne.
Po joggingu wzięła kąpiel, ogoliła nogi, wytarła się i nasmarowała
skórę kremem nawilżającym. Potem, owinąwszy włosy dużym białym
ręcznikiem, stanęła przed lustrem w łazience.
Przyjrzała się krytycznie swojej twarzy. Kończyła dziś dwadzieścia
osiem lat. Rozciągając usta w udawanym uśmiechu, popatrzyła na drobne
zmarszczki w kącikach oczu i lekko opuchnięte powieki – pierwsze
symptomy związanych z wiekiem zmian. Miała już zdecydowanie z górki.
Nałożywszy obficie podkład, przypudrowała sobie twarz i szyję. Co
rano dziękowała Bogu, że istnieje makijaż. Potem wytrząsnęła włosy z
278874714.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin