LIST 50 rocznica II wojny.doc

(64 KB) Pobierz
LIST APOSTOLSKI

 

 

 

LIST APOSTOLSKI

 

TU M'AS MIS AU TRÉFONDS

 

OJCA ŚWIĘTEGO

JANA PAWŁA II

Z OKAZJI PIĘĆDZIESIĄTEJ ROCZNICY WYBUCHU

II WOJNY ŚWIATOWEJ

 

 

Do moich Braci w Biskupstwie

do Kapłanów i Rodzin zakonnych,

do Synów i Córek Kościoła,

do Rządzących Państwami,

do wszystkich ludzi dobrej woli!

 

 

Godzina ciemności

 

1.              „Umieściłeś mnie w dole głębokim, w ciemnościach, w przepaści” (Ps 88[87],7). Ileż razy ten okrzyk bólu wyrywał się z serc milionów mężczyzn i kobiet, którzy od 1 września 1939 roku do końca lata 1945 doświadczyli jednej z najbardziej niszczycielskich i najbardziej nieludzkich tragedii w naszych dziejach!

 

Europa nie otrząsnęła się jeszcze z szoku po aktach przemocy dokonanych przez Rzeszę Niemiecką, które doprowadziły do aneksji Austrii i części Czechosłowacji oraz do podboju Albanii, gdy 1 września Polskę najechały wojska niemieckie z Zachodu, a 17 września ze Wschodu Armia Czerwona. Zniszczenie armii polskiej i męczeństwo całego narodu były niestety tylko zapowiedzią nieszczęść, które wkrótce miały spaść na liczne narody europejskie, a później dotknąć także wiele innych narodów na wielkich obszarach pięciu kontynentów.

 

Istotnie, już w 1940 roku Niemcy zajęli Norwegię, Danię, Holandię, Belgię i połowę Francji. W tym samym czasie Związek Radziecki, powiększony uprzednio o część Polski, dokonał aneksji Estonii, Łotwy i Litwy, Rumunii odebrał Besarabię, a także zagarnął część terytorium Finlandii.

 

Następnie, jak rozszerzający się niszczycielski ogień, wojna — i nierozłącznie związane z nią ludzkie dramaty — błyskawicznie przekroczyła granice „starego kontynentu” i stała się wojną „światową”. Z jednej strony Niemcy i Włochy przeniosły działania wojenne poza Bałkany i do północnej Afryki, z drugiej Rzesza niespodziewanie zaatakowała Rosję. Wreszcie zniszczenie przez Japończyków Pearl Harbor wciągnęło w wir wojny także Stany Zjednoczone Ameryki jako sojusznika Anglii. Tak zakończył się rok 1941.

 

Punkt zwrotny wojny nastąpił dopiero w roku 1943, kiedy udana kontrofensywa rosyjska uwolniła Stalingrad spod okupacji niemieckiej. Działania Sił Sprzymierzonych z jednej strony i wojsk radzieckich z drugiej, ostatecznie doprowadziły — za cenę zaciekłych walk, które od Egiptu po Moskwę przyczyniły niewypowiedzialnych cierpień milionom bezbronnych osób cywilnych — do pokonania Niemiec. 8 maja 1945 roku Rzesza podpisała akt bezwarunkowej kapitulacji.

 

Walki jednak nadal toczyły się na Pacyfiku. By przyspieszyć ich zakończenie, na początku sierpnia tegoż roku zrzucono dwie bomby atomowe na japońskie miasta Hiroszimę i Nagasaki. Nazajutrz po tym straszliwym wydarzeniu Japonia z kolei zgłosiła gotowość kapitulacji. Stało się to 10 sierpnia 1945 roku.

 

Żadna inna wojna nie zasłużyła bardziej na miano „światowej”. Była to także wojna totalna, nie sposób bowiem zapomnieć, że działaniom naziemnym towarzyszyły walki powietrzne oraz zmagania morskie na wszystkich oceanach kuli ziemskiej. Bezlitośnie niszczono całe miasta, pogrążając sterroryzowaną ludność cywilną w lęku i nędzy. I Rzym był zagrożony; interwencji papieża Piusa XII zawdzięcza, że nie stał się polem bitwy.

 

Oto ponury obraz wydarzeń, które dziś wspominamy. Spowodowały one śmierć pięćdziesięciu pięciu milionów ludzi, pozostawiły zwycięzców skłóconych, a Europę w ruinie.

 

 

Przypomnienie

 

2.              Dziś, pięćdziesiąt lat później, mamy obowiązek przypomnieć sobie w obliczu Boga te tragiczne fakty, by uczcić pamięć zmarłych i okazać współczucie wszystkim, którym ów bezmiar okrucieństwa zadał rany na duszy i na ciele, i aby całkowicie przebaczyć krzywdy.

 

Kierowany pasterską troską o Kościół powszechny i o dobro całej ludzkości, pragnę z okazji tej rocznicy zaprosić mych braci w biskupstwie, kapłanów i wiernych, a także wszystkich ludzi dobrej woli do refleksji nad procesem dziejowym, który pogrążył świat w otchłani owej nieludzkiej i przerażającej wojny.

 

Istnieje obowiązek wyciągnięcia wniosków z tej przeszłości, aby nigdy więcej nie dopuścić już do powstania podobnego splotu przyczyn, mogącego doprowadzić do nowego rozpętania pożaru takiej wojny.

 

Dziś wiemy z doświadczenia, że arbitralny rozbiór państw, przymusowe wysiedlenia ludności, nieograniczone zbrojenia, nie kontrolowane stosowanie nowoczesnej broni, gwałcenie podstawowych praw ludzi i narodów, naruszanie zasad międzynarodowego współżycia, a także narzucanie siłą totalitarnych ideologii — prowadzić może jedynie do ruiny ludzkości.

 

 

Działalność Stolicy Apostolskiej

 

3.              Papież Pius XII już od dnia swego wyboru, 2 marca 1939 roku, wzywał do zachowania pokoju, którego poważne zagrożenie wzbudzało powszechny niepokój. Na kilka dni przed wybuchem wojny, 24 sierpnia 1939 roku, wypowiedział prorocze słowa, których echo rozbrzmiewa do dziś: „Oto znów wybiła godzina próby dla wielkiej rodziny ludzkiej (…). Niebezpieczeństwo jest blisko, ale czas jeszcze mu zapobiec. Nic straconego, dopóki trwa pokój. Wojna może zniszczyć wszystko”[1].

 

Niestety, ostrzeżenie wielkiego Papieża pozostało bez odzewu i nastąpiła katastrofa. Nie zdoławszy zapobiec wojnie, Stolica Apostolska nie ustawała — na miarę dostępnych sobie środków — w wysiłkach zmierzających do tego, by ograniczyć jej zasięg. Papież i jego współpracownicy niestrudzenie zabiegali o to, zarówno na płaszczyźnie dyplomatycznej, jak i w dziedzinie pomocy humanitarnej, nie opowiadając się po żadnej stronie w konflikcie, w którym przeciwko sobie stanęły narody o różnych ideologiach i religii. Musieli przy tym zważać, by ich działalność nie wpłynęła na pogorszenie sytuacji i nie naraziła na większe jeszcze niebezpieczeństwa narodów poddanych niebywałym udrękom. Raz jeszcze posłuchajmy słów Piusa XII, który tak mówił o wydarzeniach w Polsce: „Przeciwko takim czynom winniśmy skierować płomienne słowa potępienia; powstrzymuje nas jedynie obawa, że wypowiadając je, pogorszylibyśmy jeszcze sytuację nieszczęsnych ofiar”[2].

 

Kilka miesięcy po Konferencji Jałtańskiej (4-11 lutego 1945 r.), zaledwie dobiegła końca wojna w Europie, ten sam Papież, zwracając się 2 czerwca 1945 roku do Świętego Kolegium, nie omieszkał poruszyć problemu przyszłości świata i opowiedzieć się za zwycięstwem prawa: „Narody, szczególnie małe i średniej wielkości, żądają, by pozwolono im samym kształtować własną przyszłość. Można je nakłonić, by dobrowolnie i w interesie powszechnego postępu przyjęły na siebie zobowiązania, które modyfikują ich suwerenne prawa. Skoro jednak poniosły ofiary — szczególnie wielkie — w walce przeciwko systemowi brutalnej przemocy, to mają dziś prawo sprzeciwiać się narzucaniu im nowego systemu politycznego czy społecznego, zdecydowanie nie akceptowanego przez ogromną większość ludności (…). Ukryty głos sumienia mówi dziś narodom, że ich przywódcy utracą wiarygodność, jeśli pozwolą, by nadal dominowała ślepa przemoc, i nie doprowadzą do zwycięstwa prawa”[3].

 

 

Człowiek wzgardzony

 

4.              To „zwycięstwo prawa” pozostaje najlepszą gwarancją poszanowania godności osoby. Historia tamtych sześciu straszliwych lat jest bowiem wstrząsającym świadectwem pogardy dla człowieka.

 

Przerażającej ruinie materialnej, zniszczeniu zasobów rolnych i przemysłowych w krajach pustoszonych przez działania wojenne, które doprowadziły aż do nuklearnej zagłady dwóch japońskich miast — towarzyszyły masowe mordy i nędza.

 

Myślę tu przede wszystkim o okrutnym losie, jaki zgotowano mieszkańcom wielkich równin Wschodu. Ja sam, będąc wówczas blisko arcybiskupa krakowskiego Adama Stefana Sapiehy, byłem świadkiem tych wstrząsających nieszczęść. Nieludzkie żądania kolejnych okupantów prowadziły do brutalnych prześladowań rzeczywistych i domniemanych przeciwników, gdy tymczasem kobiety, dzieci i starcy żyli w nieustannym poniżeniu.

 

Nie sposób też zapomnieć tragedii przymusowych wysiedleń, które skazały masy bezbronnych ludzi na niebezpieczeństwa tułaczki po drogach Europy w poszukiwaniu schronienia i środków do życia.

 

Szczególna pamięć należy się także jeńcom wojennym, którzy zaznawszy ciężaru walk, cierpieli odosobnienie, ogołocenie i poniżenie, płacąc dalszą ciężką daninę tej wojnie.

 

Na koniec należy przypomnieć, że tworzeniu rządów narzucanych siłą przez okupanta krajom Europy Środkowej i Wschodniej, towarzyszyły represje i niezliczone egzekucje, mające na celu złamanie oporu ludności.

 

 

Prześladowanie Żydów

 

5.              Jednakże pośród wszystkich tych działań wymierzonych przeciwko człowiekowi, jedno zwłaszcza na zawsze pozostanie hańbą dla ludzkości: planowe barbarzyństwo, którego ofiarą padł naród żydowski.

 

Obłąkana ideologia uczyniła zeń przedmiot „ostatecznego rozwiązania”, pozbawiając Żydów wszelkich praw i poddając ich nieopisanym prześladowaniom. Miliony Żydów, najpierw nękanych różnego rodzaju szykanami i dyskryminacją, znalazło potem śmierć w obozach zagłady.

 

Żydzi polscy — bardziej aniżeli inni — przeszli tę kalwarię. Przekracza możliwości ludzkiej wyobraźni ogarnięcie całej potworności tego, co działo się w oblężonym getcie warszawskim i w obozach — Oświęcimiu, Majdanku i Treblince.

 

Trzeba także przypomnieć, że ten morderczy szał zwrócił się również przeciwko wielu innym społecznościom, które ośmieliły się być „inne” lub buntowały się przeciw tyranii okupanta.

 

Z okazji tej bolesnej rocznicy raz jeszcze apeluję do wszystkich ludzi, wzywając do odrzucenia uprzedzeń i do zwalczania wszelkich form rasizmu w imię podstawowej godności i dobra każdego człowieka; do coraz głębszego uświadamiania sobie przynależności do jednej rodziny ludzkiej, zamierzonej przez Boga i wokół Niego zgromadzonej.

 

Pragnę w tym miejscu z całą stanowczością powtórzyć, że wrogość lub nienawiść wobec judaizmu pozostaje w całkowitej sprzeczności z chrześcijańską wizją godności człowieka.

 

 

Cierpienia Kościoła katolickiego

 

6.              Nowe pogaństwo i systemy z nim związane niewątpliwie odnosiły się ze szczególną wrogością do Żydów, ale również wymierzone były przeciw chrześcijaństwu, którego nauka ukształtowała duszę Europy. Prześladując naród, z którego „również jest Chrystus według ciała” (Rz 9, 5), wyszydzano ewangeliczne orędzie głoszące, że wszystkie dzieci Boże mają taką samą godność.

 

Mój poprzednik, Papież Pius XI, z wielką przenikliwością pisał w swej Encyklice Mit brennender Sorge: „Kto wynosi ponad skalę wartości ziemskich, rasę albo naród, albo państwo, albo ustrój państwa, przedstawicieli władzy państwowej albo inne podstawowe wartości ludzkiej społeczności (…) i czyni z nich najwyższą normę wszelkich wartości, także religijnych, i oddaje im cześć bałwochwalczą, ten przewraca i fałszuje porządek rzeczy stworzony i ustanowiony przez Boga”[4].

 

Ofiarą tych roszczeń ideologii narodowosocjalistycznej padły także Kościoły, a szczególnie Kościół katolicki, który przed wojną i w czasie jej trwania także przeszedł swoją drogę przez mękę. Jego los nie był lepszy w krajach, gdzie zapanowała marksistowska ideologia materializmu dialektycznego.

 

Winniśmy jednak dziękować Bogu za licznych znanych i nieznanych świadków, którzy w tej godzinie próby umieli z odwagą wyznawać otwarcie swą wiarę, sprzeciwiać się ateistycznej samowoli, i którzy nie ugięli się przed przemocą.

 

 

Totalitaryzm a religia

 

7.              W ostatecznej bowiem analizie wspólną cechą nazistowskiego pogaństwa i dogmatu marksistowskiego jest totalitarna natura obu ideologii oraz dążenie do stania się religią.

 

Już na długo przed rokiem 1939 w pewnych sferach kultury europejskiej ujawniło się dążenie do usunięcia Boga i Jego obrazu z pola widzenia człowieka. W tym duchu indoktrynowano dzieci od najmłodszych lat.

 

Doświadczenie nieuchronnie dowiodło, że człowiek zdany wyłącznie na ludzką moc, odarty z dążeń religijnych, szybko staje się numerem lub przedmiotem. W każdej zresztą epoce dziejów ludzkości istniało ryzyko, że człowiek zamknie się w sobie, w dumnym poczuciu samowystarczalności. To ryzyko ujawniło się jednak ze szczególną ostrością w obecnym stuleciu: dysponując potęgą militarną oraz zdobyczami nauki i techniki, człowiek współczesny łatwo mógł ulec złudzeniu, że jest władcą natury i panem dziejów. Właśnie to roszczenie leżało u podłoża wynaturzeń, które dziś opłakujemy. Otchłań moralna, w jakiej przed pięćdziesięciu laty pogrążył się świat na skutek odrzucenia Boga, a tym samym także człowieka, ukazuje nam namacalnie potęgę „władcy tego świata” (por. J 14,30), który potrafi zwodzić sumienia przez kłamstwo, przez pogardę dla człowieka i dla prawa, przez kult siły i władzy.

 

Dziś to wszystko wspominamy i rozmyślamy o skrajnościach, do jakich może doprowadzić człowieka odrzucenie wszelkich więzi z Bogiem i transcendentnego prawa moralnego.

 

 

Poszanowanie praw narodów

 

8.              To jednak, co dotyczy pojedynczego człowieka, dotyczy też całych narodów. Obchodząc rocznicę wydarzeń roku 1939, należy pamiętać także o tym, że przyczyną ostatniej wojny było zarówno podeptanie praw narodów, jak i praw osoby ludzkiej. Przypomniałem o tym wczoraj, zwracając się do Konferencji Episkopatu Polski.

 

Nie ma pokoju, jeśli prawa wszystkich narodów — a szczególnie najbardziej bezbronnych — nie są respektowane! Cała budowla prawa międzynarodowego opiera się na zasadzie równouprawnienia wszystkich państw, na prawie każdego narodu do samostanowienia i na swobodnej współpracy w imię najwyższego wspólnego dobra całej ludzkości.

 

Jest rzeczą pierwszorzędnej wagi, by nie powtarzały się już dziś sytuacje podobne do tej, w jakiej w 1939 roku znalazła się Polska, pustoszona przez bezlitosnych najeźdźców, którzy samowolnie podzielili ją między siebie. Mówiąc o tym, nie sposób nie wspomnieć o krajach, które jeszcze nie uzyskały pełnej niepodległości, a także o tych, którym grozi jej utrata. W tym kontekście i w obecnym czasie trzeba także wskazać na przypadek Libanu, gdzie sprzymierzone siły, działające we własnym tylko interesie, zagrażają samemu istnieniu tego państwa.

 

Nie zapominajmy, że Organizacja Narodów Zjednoczonych została utworzona po drugiej wojnie światowej po to, aby służyć sprawie dialogu i pokoju, opartego na poszanowaniu równych praw wszystkich ludów.

 

 

Rozbrojenie

 

9.              Jednym z podstawowych warunków takiego „współżycia” jest rozbrojenie.

 

Po straszliwych doświadczeniach, które podczas ostatniej wojny światowej stały się udziałem zarówno walczących na polach bitew, jak i ludności cywilnej, rządzący państwami winni dzisiaj ze wszystkich sił dążyć do tego, by jak najszybciej został wypracowany system międzynarodowej współpracy, kontroli i rozbrojenia, który udaremni wszelkie zamysły wojenne. Któż jeszcze ośmieliłby się usprawiedliwiać użycie najokrutniejszych rodzajów broni, które zabijają ludzi i niszczą ich dobytek, jako sposobu rozstrzygania sporów między państwami? Jak miałem okazję powiedzieć, „wojna sama w sobie jest irracjonalna (…) etyczna zasada pokojowego rozwiązywania konfliktów jest jedyną drogą godną człowieka”[5].

 

Dlatego też w pełni popieramy toczące się obecnie negocjacje, które mają doprowadzić do redukcji arsenału nuklearnego i konwencjonalnego, a także do całkowitego zakazu stosowania broni chemicznych i innych. Stolica Apostolska wielokrotnie wyrażała opinię, że konieczne jest zredukowanie uzbrojenia przynajmniej do poziomu minimum gwarantującego państwom bezpieczeństwo i zdolność obrony.

 

Te wiele obiecujące działania nie przyniosą jednak pożądanych skutków, jeśli nie będzie im towarzyszyć i wspierać ich wola ściślejszej współpracy także w innych dziedzinach, szczególnie na polu gospodarki i kultury. Podczas niedawnej paryskiej sesji Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, poświęconej tematowi „wymiaru ludzkiego”, przedstawiciele obydwu części Europy wyrażali pragnienie, by we wszystkich krajach doszło ostatecznie do ustanowienia praworządnych państw. Taki ustrój państwa wydaje się bowiem najlepszym gwarantem praw osoby ludzkiej, w tym także wolności religijnej, której poszanowanie jest niezbędnym warunkiem pokoju społecznego i międzynarodowego.

 

 

Wychowanie młodego pokolenia

 

10.              Pouczeni przez błędy i wypaczenia przeszłości, współcześni Europejczycy mają obowiązek przekazać młodemu pokoleniu umiejętność współżycia oraz kulturę przepojoną duchem solidarności i szacunku dla innych. Chrześcijaństwo, które decydująco wpłynęło na ukształtowanie się wartości duchowych tego kontynentu, winno tu być niewyczerpanym źródłem inspiracji: jego nauka o osobie ludzkiej, stworzonej na obraz Boży, z pewnością może się przyczynić do rozwoju nowego humanizmu.

 

W trakcie nieuniknionych dysput publicznych, w których ścierają się ze sobą różne wizje społeczeństwa, dorośli winni dawać przykład poszanowania bliźniego, umiejąc zawsze dostrzec część prawdy zawartą w jego poglądach.

 

Na kontynencie tak pełnym kontrastów, wciąż na nowo musimy uczyć się wzajemnej akceptacji w stosunkach pomiędzy osobami, narodami i krajami, różniącymi się kulturą, wiarą i systemem społecznym.

 

Pierwszorzędną rolę odgrywają tu wychowawcy oraz środki społecznego przekazu. Niestety, musimy stwierdzić, że wpajaniu szacunku dla godności osoby, stworzonej na obraz Boży, z pewnością nie sprzyjają przykłady przemocy i deprawacji, zbyt często rozpowszechniane przez środki społecznego przekazu: sieją one niepokój w kształtujących się dopiero sumieniach młodzieży i przytępiają zmysł etyczny dorosłych.

 

 

Podniesienie moralności życia społecznego

 

11.              Życie społeczne musi się bowiem opierać na zasadach etyki. Droga do pokoju prowadzi przede wszystkim przez wartości ludzkie, realizowane w życiu jednostek i narodów i przekazywane z pokolenia na pokolenie. Gdy rozpada się tkanka moralna narodu, można się obawiać wszystkiego.

 

Pamięć o przeszłych wydarzeniach winna skłaniać współczesnego człowieka do czujnego reagowania na wszelkie możliwe nadużycia wolności, którą pokolenie wojenne zdobyło za cenę tak wielkich ofiar. Delikatna równowaga pokoju zostanie zagrożona, jeżeli w sumieniach ludzkich na nowo obudzi się to zło, jakim jest nienawiść rasowa, pogarda dla obcych, dyskryminacja chorych i starych, odrzucenie ubogich, stosowanie przemocy w relacjach indywidualnych i społecznych.

 

Obywatele muszą umieć rozróżnić, które z wielu proponowanych rozwiązań politycznych inspirowane są rozumem i wartościami moralnymi. Państwa natomiast winny dążyć do usuwania przyczyn protestów lub niezadowolenia upośledzonych grup społecznych.

 

 

Apel do Europy

 

12.              Wam, politycy i mężowie stanu, pragnę raz jeszcze wyrazić moje głębokie przeświadczenie, że oddawanie czci Bogu zawsze idzie w parze z szacunkiem dla człowieka. Obie te postawy składają się na najwyższą zasadę, która pozwoli państwom i blokom politycznym przezwyciężyć wzajemne sprzeczności.

 

Nie możemy zapomnieć zwłaszcza o Europie, w której powstał ów straszliwy konflikt, i która spustoszona i wykrwawiona przeżyła w ciągu sześciu lat prawdziwą mękę. Od roku 1945 jesteśmy świadkami i uczestnikami chwalebnego dzieła materialnej i duchowej jej odbudowy.

 

Wczoraj ten kontynent stał się zarzewiem wojny; dziś przypada mu rola „twórcy pokoju”. Ufam, że orędzie humanizmu i wyzwolenia, będące dziedzictwem jego chrześcijańskiej historii, znów stanie się natchnieniem dla jego mieszkańców i będzie promieniować na cały świat.

 

Europo, wszyscy patrzą na ciebie, świadomi, że po katastrofie wojennej pożogi masz im jeszcze coś do powiedzenia, a mianowicie: że prawdziwa cywilizacja nie polega na sile, ale jest owocem zwycięstwa nad samym sobą, nad mocami niesprawiedliwości, egoizmu i nienawiści, które zdolne są zniekształcić prawdziwe oblicze człowieka!

 

 

Wezwanie do katolików

 

13.              Kończąc, pragnę zwrócić się szczególnie do pasterzy i wiernych Kościoła katolickiego.

 

Przypomnieliśmy właśnie jedną z najkrwawszych wojen w dziejach, która rozpoczęła się na kontynencie o tradycjach chrześcijańskich.

 

To stwierdzenie zmusza nas do rachunku sumienia dotyczącego jakości ewangelizacji Europy. Upadek chrześcijańskich wartości, który sprzyjał wczorajszym błędom, dziś każe nam się głęboko zastanowić nad sposobem, w jaki głosimy i przeżywamy Ewangelię.

 

Niestety, musimy stwierdzić, że w wielu dziedzinach swego życia współczesny człowiek myśli, postępuje i pracuje tak, jakby Bóg nie istniał. Pojawia się zatem to samo zagrożenie co kiedyś: człowiek zdany wyłącznie na moc człowieka.

 

W czasie, gdy trwają przygotowania do tego, by Europie nadać nowe oblicze, gdy w niektórych krajach Europy Środkowej i Wschodniej dokonują się pozytywne przemiany, gdy rządy państw coraz ściślej współpracują w celu rozwiązania wielkich problemów ludzkości, Bóg wzywa swój Kościół, by i on wniósł wkład w budowanie świata jako braterskiej wspólnoty.

 

Wraz z innymi Kościołami chrześcijańskimi — mimo braku pełnej jedności z nimi — pragniemy raz jeszcze dzisiaj powiedzieć ludzkości, że człowiek jest naprawdę człowiekiem tylko wtedy, gdy uznaje się za stworzenie Boże; że uświadamia sobie swą godność jedynie wówczas, gdy dostrzega w sobie i w innych znamię Boga, który go stworzył na swój obraz; że jest wielki tylko w takiej mierze, w jakiej swoim życiem odpowiada na miłość Boga i oddaje się na służbę braciom.

 

Bóg nie wątpi o człowieku. A więc i my, chrześcijanie, nie możemy zwątpić o człowieku, wiemy bowiem, że człowiek jest zawsze większy niż jego błędy i występki.

 

Pamiętając o błogosławieństwie wypowiedzianym kiedyś przez Pana: „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój” (Mt 5,9), pragniemy zachęcić wszystkich ludzi, by przebaczyli sobie nawzajem i stali się sługami jedni drugich, przez wzgląd na Tego, który w swoim ciele raz na zawsze „zadał śmierć wrogości” (por. Ef 2,16).

 

Maryi, Królowej Pokoju, oddaję dziś ludzkość. Jej macierzyńskiemu wstawiennictwu zawierzam historię, której jesteśmy współtwórcami.

 

Aby świat nigdy już nie zaznał nieludzkich okrucieństw i barbarzyństwa, jakie spustoszyły go przed pięćdziesięciu laty, nie ustawajmy w głoszeniu „Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego teraz uzyskaliśmy pojednanie” (Rz 5,...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin