Dynamizm miłości. Dziesięć stopni miłości w nauce św. Jana od Krzyża (323 KB).doc

(323 KB) Pobierz
Dominik Wider OCD

39

 

Dominik Wider OCD

 

 

 

 

dynamizm miłości

 

Studium na temat dziesięciu stopni miłości

w nauce św. Jana od Krzyża

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

KURIA
KRAKOWSKIEJ PROWINCJI KARMELITÓW BOSYCH

Kraków 1998

Miłość jest duszą świętości, do której wszyscy są powołani, »kieruje wszystkimi środkami uświęcenia, formuje je i do celu prowadzi«. (...) usprawnia i oczyszcza naszą ludzką zdolność miłowania. Podnosi ją do nadprzyrodzonej doskonałości miłości Bożej. KKK 826, 1827

 

MIŁOŚĆ I JEJ STOPNIE

 

W dobie obecnej zauważa się kryzys miłości, tak w odniesieniu do Boga, jak i do drugiego człowieka. Przede wszystkim dominuje miłość konsumpcyjna, która wyraża się w różnych formach i stopniach egoizmu. Adhortacja Vita consecrata mówi o rozpowszechnionej „hedonistycznej kulturze”, która sprowadza płciowość „często do rangi zabawy lub  towaru” (VC 88). Instrukcja Wskazania dotyczące formacji w instytutach zakonnych  tak to ujmuje: „Człowiek instynktownie absolutyzuje miłość ludzką. Tendencje te cechuje uczuciowy egoizm, przejawiający się w dążeniu do dominacji nad osobą ukochaną, jak gdyby z posiadania mogło narodzić się szczęście” (Pd I 13). Życie konsekrowane, wybierające całkowite oddanie się nade wszystko umiłowanemu Bogu, ma temu się przeciwstawić (VC 88).

Wszystkie wspomniane bolączki w dziedzinie miłości nie omijają życia zakonnego, w którym zauważa się wiele kryzysów, załamań, zbyt wiele wypadków porzucania życia zakonnego po ślubach wieczystych. Prawie już klasyczne ustawienie: zakochałem się i odchodzę. Co to oznacza? To, że ktoś żył w zakonie, nieraz wiele lat, i nie żył miłością, czyli nie był autentycznie zakochany w Bogu. Jeśli zaś był w pierwszych latach swego życia, to przez późniejsze byle jakie życie, przez brak pogłębiania miłości przestał kochać Boga całym sercem, a wtedy znalazła dostęp do niego inna miłość, czy jej namiastka.

Osoba zakonna, która nie kocha Boga całą swą istotą, daje antyświadectwo wobec świata. Stąd lepiej, jeśli odchodzi, bo odnalazła miłość do drugiej osoby, byleby nie była to znów niedojrzała miłość, czy też zwyczajny egoizm.

Wydaje się, że obecnie - tak w świecie, jak i w zakonach - wielu ludzi jest niedojrzałych, bo nie są zakochani. Trzeba jednak jasno powiedzieć, że w zakonie nie ma miejsca na ludzi bez miłości, bez zakochania się w Bogu …

Zasygnalizowana złożoność sytuacji, jakie pojawiają się u osób oddanych całkowicie Bogu, składnia nas do głębszego omówienia istoty miłości i jej rozwoju w życiu konsekrowanym zakonnym.

Podstawowe ustawienia

W życiu człowieka wszystko jest podporządkowane miłości. Ona jest związana z wolą, jest nazywana pożądaniem woli, której rozum - jedyna władza świadoma w człowieku - ukazuje prawdę, dobro. Pożądanie woli skłania się ku niemu i wola podejmuje decyzję wyboru. Należy tu dodać, że pożądania (uczucia) są podwójne: zmysłowe, kiedy poznaje się zmysłami, i umysłowe, kiedy poznaje się umysłem. Dobrze, jeśli wola idzie nie za poznaniem zmysłowym, tylko kieruje się poznaniem tego, co rozum ukazuje. Miłość jest jednym z naturalnych uczuć (pożądań), które kierują człowiekiem. Do nich należą m.in. miłość - nienawiść, radość - smutek. Jan od Jezusa i Maryi w Instrukcji dla nowicjuszy opisuje je w ten sposób: „Miłość rodzi się w sercu człowieka w sposób naturalny, jako reakcja na poznane dobro; dobro bowiem poznane wywołuje we władzy pożądawczej człowieka pewną skłonność, dążenia ku sobie, co realizuje się właśnie w uczuciu miłości. Jeśli dobro jest jeszcze nieobecne rodzi pożądanie, gdy zostaje osiągnięte rodzi przyjemność, radość ...

Nie można zatem skłonić człowieka do zrezygnowania z miłości jakiegoś dobra, jeśli mu się najpierw nie przedstawi innego, wyższego, bardziej godnego jego miłości” (Gil C., Mistrz Jan od Jezusa i Maryi, Kraków 1998, s. 59).

Miłość              zawsze              jest skierowana ku drugiej osobie. Osobą tą może być Bóg osobowy lub drugi człowiek. Tą miłością kieruje Pierwsze Przykazanie Miłości. W tych rozważaniach wszystko przede wszystkim będzie ustawiane pod kątem miłości Boga. Głównym więc przedmiotem tej refleksji będzie umiłowanie Boga przez osobę zakonną; miłość Boga świadomie wybrana i nieustannie pogłębiana jako odpowiedź na uprzedzającą miłość Boga powołującego do miłości wyłącznej czyli oblubieńczej. W tym ujęciu znajdzie też swe miejsce miłość bliźniego w Bogu.

Miłość czynna Boga

Spojrzenie na czynną miłość Boga, u podstaw stawia pytanie: czego w rzeczywistości Bóg chce od nas? Kard. Ratzinger odpowiada: „Żebyśmy się stali ludźmi, którzy miłują, bo wtedy jesteśmy na Jego podobieństwo. Bóg jest miłością i chciałby, aby istniały istoty, które są do Niego podobne, i które dzięki temu, wolne w swej miłości, stają się takie jak On i łączą się z Nim, i krzewią Jego Królestwo” (Sól ziemi, Kraków, ZNAK 1997, s. 242). Tą miłością człowiek został przez Boga obdarzony. Św. Bazyli w Regułach poucza, że miłości Boga nie otrzymuje się przez nauczanie. W samej naturze człowieka spoczywa pewna siła, jakby nasienie, zawierająca w sobie zdolność lub konieczność miłowania. Zanim zostało nam dane przykazanie miłowania Boga, została nam udzielona moc i umiejętność miłowania. Człowiek jest „zraniony miłością. Musi więc kochać” (Liturgia Godzin III, 45-46). Z powodu okaleczenia, jakie człowiek po grzechu pierworodnym nosi w sobie, miłość ta nieustannie musi być oczyszczana. Bóg przychodzi z pomocą miłującemu. Św. Augustyn tak o tym mówi:Toczy się walka między dwojaką miłością: miłością człowieka do Boga, w której człowiek dochodzi do samo wyrzeczenia i miłością człowieka do samego siebie, w której człowiek dochodzi do zaprzeczenia siebie... Toczy się walka między miłością i niezdolnością do miłości, między miłością i rezygnacją z miłości … Dziś człowiek nie chce nikogo kochać, by nie być uzależnionym … Miłość jest ryzykiem. Gdy punktem wyjścia staje się Chrystus, człowiek staje się afirmacją miłości, podejmuje ryzyko … przybliża się do samego siebie i miłość czyni go istotą, którą ma żyć (Sól ziemi, dz. cyt., 242).

Niezwykle jasno pisze na temat miłości Julianna z Norwich (w. XIV) w Objawieniach Bożej miłości: „Czy pragniesz poznać zamysł Boży, poznać go dobrze? Jego zamysłem była miłość. Kto ci to objawił? Miłość. Co ci objawił? Miłość. Dlaczego ci to objawił? Z miłości. Nigdy nie dowiesz się niczego innego… Zostało objawione, że całe nasze życie ma swoją podstawę korzenie w miłości i bez miłości nie potrafi żyć” (Showings, New York 1978, 86, 342 ). Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, kiedy odnalazła swoje powołanie w Kościele - być miłością w sercu Kościoła - pisze, że miłość jest wszystkim. Gdyby nie miłość apostołowie nie głosiliby Ewangelii, męczennicy nie chcieliby przelewać krwi za Chrystusa” (B 3v). Można dodać: wezwani przez Boga, nie podejmowaliby trudu pójścia za Jezusem, będący w zakonie porzucaliby ten rodzaj  życia; i tak właśnie robią.

Pogłębienie wiedzy o miłości

Słowa: kocham, miłość są chyba słowami najczęściej używanymi przez człowieka. Niemniej treść pod nie podkładana jest wieloznaczna. Ktoś mówi kocham przyrodę i przez to chce wyrazić, że przyroda podoba się mu, zachwyca go, dobrze się czuje na łonie przyrody, spostrzega jej piękno. Mówi się kocham prawdę i oznacza to, że chcę prawdy, pragnę jej, poszukuję, jestem nastawiony na prawdę w swoim życiu, wymagam prawdy od drugich. Powiedzenie kocham winogrona jest stwierdzeniem, że ktoś je lubi, że  bardzo mu smakują. W takim znaczeniu kot lubi mleko. Jeszcze w innym ujęciu używa się kocham ojczyznę i wyraża to, że wypowiadającego te słowa, interesują sprawy ojczyzny, że jest oddany wspólnej sprawie. Wreszcie słowa skierowane do drugiej osoby kocham cię mogą oznaczać rożne treści: potrzebuję cię, jest mi z tobą przyjemnie, dajesz mi dużo przyjemności zmysłowej - i będzie to kochanie ześrodkowane na sobie. Słowa te mogą także i powinny wyrażać prawdziwą miłość. Wtedy bierze się pod uwagę: ktoś mnie potrzebuje, a ja mogę go obdarzać miłością, ten ktoś sam w sobie jest godny kochania, jestem gotów oddać życie za niego, itp. Wszystkie te ujęcia, i pewnie jeszcze trochę innych, człowiek używa w odniesieniu do Boga i do człowieka. Ujęcia te oznaczają, że ta druga osoba - Bóg, człowiek - może być dla człowieka jak przyroda, jak winogrona, czy mleko dla kota, jak pieniądze … Dlatego dla wyjaśnienia co znaczy kochać, miłować, należy wejść głębiej w pojęcie miłości.

W oparciu o wyżej podane stosowanie słowa kocham, za św. Tomaszem z Akwinu, należy rozróżnić trzy grupy pojęć z tym słowem związanych, mianowicie pojęcia: lubienie, kochanie, miłowanie. Lubienie jest siłą dążenia rzeczy ku swemu dobru. Człowiek, jako także stworzenie zmysłowe, lubi to, co odpowiada jego istocie zmysłowej, co zaspakaja jego zmysły. Kochanie jest lubieniem duchowym, tzn. ma ono miejsce wtedy, kiedy zachodzi namysł rozumu i wybór woli, a nie tylko działanie zmysłów, szukających dla siebie zaspokojenia. Miłowaniem nazywa się nie jakiekolwiek lubienie i kochanie, lecz takie, które jest połączone z życzliwością, tzn. gdy kocha się życząc osobie umiłowanej dobrze. Nazywamy to miłością przyjaźni; istnieje wówczas jakaś głębsza łączność duchowa. Upragniona przez wszystkich miłość zawsze dąży do żywej łączności duchowej.

Jak z tych ustawień wynika, miłość to nie sprawa wzruszeń, uczucia, odczucia przyjemności i zadowolenia z siebie. Taka miłość niszczy człowieka, a jeśli jest jedynie pożądaniem egoistycznym, nie jest w ogóle miłością. Miłość jest skierowana ku drugiej osobie. Jeśli jest czysta i doskonała, niczego nie szuka dla siebie. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus w Akcie ofiarowania się Miłości Miłosiernej wyraża swe, jakże poprawne, zrozumie miłości: „Nie chcę zbierać zasług na Niebo, chcę pracować jedynie z miłości ku Tobie … by sprawiać Ci radość, pocieszać Twoje Najświętsze Serce i ratować dusze, które będą Cię kochać przez całą wieczność (KKK 2011). Taką miłością Bóg obdarzył człowieka. Jest ona łaską i mocą wyzwalającą człowieka z pęt naturalnej, jakże często nieświadomej zmysłowości. Prawdziwa miłość bierze człowieka w posiadanie, wyzwala go ze starego człowieka i wznosi ku miłości przyjaźni. Miłość przyjaźni zaś polega więcej na miłowaniu, niż na byciu miłowanym. Miłość przyjaźni jest najwyższym stopniem miłości jaki człowiek może osiągnąć: jest to miłość, którą on kocha drugą osobę, wszystkich. Oznacza to, że niczego nie szuka dla siebie, że cały i na każdą chwilę jest do dyspozycji drugich, także tych, którzy nie  darzą go miłością. Jak się to ma w odniesieniu do naturalnej potrzeby kochania i bycia kochanym? Człowiek dojrzewa przez to, że kocha. Człowiek staje się człowiekiem przez miłość. Im więcej ma miłości, tym bardziej jest dojrzały i bardziej ludzki. A co z potrzebą bycia kochanym? Na pewno człowiek potrzebuje miłości. Bez miłości kurczy się w sobie. Wystarczy spojrzeć na człowieka, który nie doświadczył w dzieciństwie miłości. Zazwyczaj zżera go kompleks sierocy i wszędzie, często na ślepo, szuka miłości i nie potrafi jej znaleźć. Nie wystarczy samo być kochanym. Mieć jedynie zapotrzebowanie na miłość jest stanem konsumowania miłości; konsumpcja jest niszczeniem. Niczego więc nie buduje. Pragnienie naturalne być kochanym w każdym wypadku należy skierować ku Bogu, który jest miłością i Jego miłość do każdego człowieka jest najdoskonalsza. Wystarczy uświadomić sobie, że Jezus Chrystus posłany przez Ojca wydał samego siebie za mnie (Ga 2,20). Jestem kochany aż do szaleństwa Krzyża. A miłość od ludzi? Tak trudno żyć bez niej. Św. Jan od Krzyża powie: „Gdzie nie ma miłości, daj miłość, a znajdziesz miłość” ( L 26).

Należy więc rozróżnić między miłością jako uczuciem, a miłością daną od Boga, czyli władzą miłowania kierowaną umysłem, i dążyć do miłowania z miłości, tzn. miłością przyjaźni. Jest to miłość osobowa i skierowana ku drugiej osobie: osobie Boga i osobie człowieka. Jest to miłość dobra najwyższego. Tym dobrem jest Bóg miłowany jako najwyższa wartość. Jest ona pełna życzliwości w odniesieniu do Boga i każdego człowieka. Miłość ta sprawia doskonałe wyjście z siebie i przylgnięcie całą swą istotą do Boga-Miłości. Bóg miłuje człowieka miłością przyjaźni. U podstaw jest nieskończona Boża życzliwość dla człowieka. Jeśli i ze strony człowieka jest miłość przyjaźni do Boga, dokonuje się zjednoczenie z Bogiem w miłości.

Stopnie miłości

Miłość jak każda cnota rozwija się stopniowo. Każda dobrze uporządkowana miłość zaczyna się od siebie. Istnieje kilka znanych zestawów stopni miłości i jej mocy przemieniającej. Opierając się na dotychczasowych ustawieniach można mówić o następującym rozwoju miłości: przechodzenie od lubienia, przez kochanie do miłości oraz jej najwyższego wyrazu - do przyjaźni. Następne, które zostaną przekazane, mieszczą się w tym schemacie.

*          Św. Bernard z Clairvaux wydaje się mówić o właściwym miłowaniu siebie samego i w ramach tego przekazuje cztery stopnie miłości: 1) człowiek kocha siebie ze względu na siebie; 2) człowiek kocha Boga ze względu na dobrodziejstwa, jakie od Niego otrzymuje; 3) człowiek kocha Boga dla Boga; 4) człowiek kocha siebie dla Boga. W ten sposób będzie kochał siebie po zmartwychwstaniu. Tak więc bez miłowania Boga człowiek nie może prawdziwie kochać siebie. A miłość ta ostatecznie polega na nie szukaniu niczego dla siebie; nawet siebie trzeba kochać dla Boga.

*          Św. Tomasz z Akwinu mówi o miłości : 1) pożądania - kocha ze względu na siebie; 2) upodobania - kocha ze względu na umiłowanego; 3) oddania - kocha obdarzając miłością; 4) przyjaźni. Są to stopnie miłości odnoszące się do miłowania każdej drugiej osoby: Boga, bliźniego.

Św. Teresa od Jezusa stosuje podobny podział, chociaż posługuje się innym nazewnictwem i używa go w odniesieniu do miłości bliźniego: 1) miłość zmysłowa, która kieruje się jedynie zmysłami i uczuciami; 2) miłość zmysłowo-duchowa, w której jeszcze przeważają uczucia, ale już istnieje namysł rozumu; 3) miłość duchowo-zmysłowa, w której więź duchowa przeważa nad zmysłową; 4) miłość duchowa, która wyklucza zmysłowość i opieranie się na uczuciach.

*          Św. Ignacy Loyola podaje stopnie miłości Bożej w sposób prosty i bardzo wymowny: 1) unikanie grzechu ciężkiego; 2) unikanie grzechu lekkiego; 3) unikanie najmniejszej niedoskonałości.

*          Św. Jan od Krzyża przekazuje i omawia dziesięć stopni miłości, które są stopniami miłości nadprzyrodzonej. U podstaw tych stopni jest odnalezienie Boga, świadome związanie się Nim i podjęcie drogi do pełni miłości. Są one ujęte pod kątem skutków jakie sprawiają: 1) zmiana życia;  2) szukanie Boga; 3) przynaglenie do czynu; 4) zapomnienie o sobie;          5) łaknienie Boga; 6) dotykanie Boga; 7) niezwykła śmiałość; 8) zespolenie pragnień; 9) rozpalenie miłością; 10) upodobnienie do Boga.

Rozwój miłości

Wyliczone zestawy miłości, mówią o jej dynamizmie. Prawdziwa miłość bowiem ma w sobie naturalną dążność do rozwoju. Pełnia miłości stanowi najwyższe dobro człowieka i tylko ona jedynie może go zaspokoić. Św. Jan od Krzyża, pragnąc to ukazać mówi o otchłaniach głębi zmysłu duchowego (Pł 3, 18-22). Przetrwać i rozwijać się może jedynie miłość duchowa. Rozwój miłości wymaga wsparcia w wysiłkach ze strony człowieka - miłość nierozwijana kurczy się i zamiera. Z miłością związane są konkretne pragnienia, dążenia oraz postępowania.

*          Miłość pragnie bliskości osoby umiłowanej. Ona może być bliskością fizyczną lub więzią duchową wyrażającą się w tęsknocie, oczekiwaniu.

*          Miłość pragnie mieć umiłowanego przed oczyma. Nie wystarcza jej tęsknota, dlatego miłość, nosząc obraz umiłowanego w sercu, zawsze jest w drodze na spotkanie.

*          Miłość chce odpocząć przy umiłowanym i z nim zamieszkać, być w pobliżu.

*          Miłość pragnie, by umiłowany był znany, szanowany; zabiega o jego cześć.

*          Miłość pragnie obdarzać umiłowanego.

*          Miłość, podświadomie żyjąc umiłowanym i mając go nieustannie przed oczyma, upodabnia się do niego.

 

Do istoty miłości należy obdarzanie miłością. Konieczne więc są także pewne zewnętrzne wyrazy miłości. Te najbardziej istotne są jednakowe co do swej istoty. Różnicuje je jedynie i drugorzędnie rodzaj powołania.

 

Spojrzenie na istotne wyrazy miłości w powołaniu rodzinnym, na miłość w życiu konsekrowanym i na miłość w powołaniu kapłańskim.

 

*          Miłość w rodzinie wymaga wielkiej życzliwości, wyrażanej w zatroskaniu o każdego członka rodziny, w czułości .… Niech za przykład posłuży zwyczajna matka i jej miłość do dziecka. Kiedy matka kocha dziecko? Czy tylko wtedy, kiedy ma je w ramionach tuli do siebie, czy też przede wszystkim wtedy, gdy karmi je, myje, sprząta, ubiera, pielęgnując dziecko często nie dosypia, nie dojada? Niemniej dziecko z wielką koniecznością potrzebuje tej pieszczoty i to bardziej niż zabawek czy ładnego ubioru. W dobie obecnej wiele dzieci jest niedopieszczonych i przez to okaleczonych. Może tyle będą miały zatroskanej miłości o siebie i pieszczoty w życiu, ile otrzymają od matki. Jeśli tego nie otrzymują są w praktyce sierotami.

*          Miłość w życiu konsekrowanym polega na całkowitym i wyłącznym oddaniu się nade wszystko umiłowanemu Bogu. Przede wszystkim jest to uwierzenie miłości, jaką Bóg nas miłuje. Jedynie Jego miłość jest zdolna zaspokoić serce człowieka. Ze strony człowieka miłość nie tyle wyraża się w słowach, uczuciach, co w wierności Bogu w wypełnianiu otrzymanego od Niego powołania. Jest to miłość z obu stron oblubieńcza i odkupieńcza. Osobę zakonną łączy z Bogiem jedno szaleństwo miłości. Oczywiście istnieje sfera emocjonalna i ona potrzebuje pokarmu. W miejsce wyrazów miłości, typowych dla życia rodzinnego, osoba konsekrowana podejmuje modlitewną wieź z Bogiem, czytanie duchowne, nawiedzenia Najświętszego Sakramentu oraz ofiarną miłość pełną przyjaźni we wspólnocie. Tak zabezpieczonej i pogłębianej miłości przeciwności nie złamią.

*          Miłość w powołaniu kapłańskim to związanie się miłością z Chrystusem Najwyższym Kapłanem, i w imię powołania spełnianie posługi wobec tych, do których Bóg posyła. Konkretne wyrazy miłości powołanego do kapłaństwa są podobne jak w życiu zakonnym.

 

Po tych przypomnieniach przechodzimy do omówienia rozwoju miłości, biorąc za podstawę dziesięć stopni miłości przekazanych w zarysie przez św. Jana od Krzyża w Nocy ciemnej, a szeroko omówionych w Pieśni duchowej oraz w Żywym Płomieniu Miłości.

 

ZMIANA ŻYCIA

 

W opisowym z praktycznym ustawieniu pierwszego stopnia miłości św. Jan podaje takie określenie: „Pierwszy stopień miłości sprawia, że dusza choruje, jednak ku pożytkowi swemu” (Noc II, 19, l). W konkrecie jest to przejście ze stanu zdrowia do stanu choroby - ze stanu braku miłości, czy słabej miłości, do zakochania się w Bogu. Jest to więc sprawa zmiany życia. Święty ujmie to w słowach: „na wzór kochającego zmienia barwę i obyczaje przeszłego życia” (N II, 19,1). Św. Jan objaśniając ten stan powołuje się na słowa Pieśni nad pieśniami: „Poprzysięgam was, córki jerozolimskie, jeśli znajdziecie Miłego mego, abyście Mu oznajmiły, iż mdleję z miłości” (Pnp 5, 8).

Przybliżenie tego stanu

Z tego skrótowego opisu treści związanej z pierwszym stopniem miłości można bliżej sprecyzować zawartość treści z nim związanej. U podstaw nowego życia jest odnalezienie miłości. Należy tu przypomnieć, że w człowieku wszystko jest podporządkowane miłości. W tym wypadku chodzi o Boga, który jest miłością i o zakochanie się w Bogu. Oznacza to, że Bóg-Miłość staje się dla człowieka wszystkim: jedynym życiem. Tym samym, jak w każdej miłości, wszystkie inne miłości tracą sens i z łatwością je pozostawia. Jeśli zachować porównanie zakochania do omdlenia, należy stwierdzić, że człowiek omdlewa dla wszystkiego co jest grzechem, dla wszystkiego co nie jest Bogiem i do niego nie prowadzi; omdlewa dla wszystkich rzeczy, dla których traci smak i pożądanie. U każdego człowieka miłość prawdziwa dokonuje głębokiej zmiany. Człowiek nie kochający nikogo i człowiek kochający kogoś to dwie różne osoby. Przede wszystkim uwidacznia się to w całym zachowaniu się człowieka. Zakochany dostosowuje się do ukochanego: do jego rytmu życia, do jego wymagań, które stają się jego wymaganiami, do jego woli, do jego racji, które uważa za najbardziej słuszne, rezygnuje ze wszystkiego, co dotąd było dla niego słuszne. W miłości nagle życie zaczyna nabierać właściwego sensu. Nawet można u miłujących się zauważyć duże podobieństwo. Do niedawna wystarczyło spojrzeć na fotografie ślubne: prawie jak bliźniaki.

Tego wszystkiego dokonuje autentyczna miłość. To samo odnosi się do umiłowania Boga. Miłość bowiem jest jedna i jedną ma naturę, przejawy jej przeżywania także są takie same. Przedmioty są jedynie inne: osoba człowieka lub osoba Boga. Oznacza to, że właśnie miłość dokonuje tu przemiany człowieka. Jeśli takiej przemiany może dokonać miłość do drugiego człowieka, to tym bardziej dokona tego umiłowanie Boga. I jeszcze jedno bardzo ważne stwierdzenie. Miłość drugiego człowieka bardzo zmienia kochającego, ale ona zostawia mu w ramach miłości wiele rzeczy i spraw idących po linii naturalnego życia człowieka i jego rozwoju. Nawet gdyby nie było wzajemności, jest naturalna potrzeba poświęcenia się, otoczenia opieką, radosnego lub bolesnego zatroskania o osobę ukochaną oraz świadomość, że kogoś kocha... W wypadku, gdy jedyną miłością staje się Bóg, wraz z nią przychodzi potrzeba zostawienia dla Niego wszystkiego innego. To jest bardzo gruntowna przemiana życia. Człowiek wyrzeka się nie tylko dozwolonych radości, mocno w nim tkwiących naturalnych zapotrzebowań, lecz nadto całą swą istotę daje Bogu do dyspozycji według Jego woli, do Jego zbawczych celów, do współcierpienia z Chrystusem za zbawienie świata. Oczywiście, są i tu pewne subtelne podobieństwa. Sam człowiek nie byłby zdolny podjąć wymaganej tu przemiany wewnętrznej. Tej miłości udziela Bóg, który powołuje, a wzywając do wyłączności, do miłości oblubieńczej, udziela miłości wlanej. Chodzi tu bowiem ostatecznie o każde umiłowanie Boga, które stawia Boga ponad każdą inną wartością i nade wszystko umiłowanemu Bogu podporządkowuje każdą inną miłość. Oznacza to, że nawet dla miłości człowieka ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin