Nie potrzebuję żony - Rebecca Winters.pdf

(702 KB) Pobierz
No Wife Required!
REBECCA WINTERS
Nie potrzebuję
żony
155153870.004.png 155153870.005.png 155153870.006.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Dzień dobry. Słuchaczy audycji „Rozmowy od serca" wita Max Jarvis.
Jak zwykle rozmawiać będziemy o tym, co sądzicie o miłości, namiętności i
wszystkim, co dotyczy odwiecznej zagadki, jaką jest związek dwojga ludzi.
Przeczytałem dziś w jednej z gazet artykuł, który dał mi wiele do myślenia.
Otóż według najnowszych badań ponad trzy czwarte zamężnych mieszkanek
stanu Utah pracuje na pół etatu bądź w pełnym wymiarze godzin. Okazuje się
również, iż podobna sytuacja panuje w całym kraju. Nie wiem, jak was,
panowie, ale mnie bardzo zasmuciły te dane. Przecież nasza twarda, a nierzadko
brutalna rzeczywistość nie jest najlepszym miejscem dla delikatnej, wrażliwej
istoty, jaką jest kobieta. Gdzie podziały się żony, które, podczas gdy ich
mężowie zarabiali na utrzymanie rodziny, opiekowały się domem, przyrządzały
pożywne obiady i wychowywały dzieci? Które pocałunkiem witały swych
zmęczonych ciężkim dniem małżonków?
- Tego już za wiele! - warknęła Lacey West, parkując przed domem,
należącym do jej siostry i szwagra. Valerie oraz Brad wyjechali służbowo na
Daleki Wschód i Lacey zgodziła się opiekować domem pod ich nieobecność.
Wyłączyła radio z postanowieniem, że gdy tylko zamknie za sobą drzwi
mieszkania, natychmiast zadzwoni do stacji radiowej i powie Maxowi
Jarvisowi, co o nim myśli.
Owszem, był na swój sposób błyskotliwy i inteligentny, ale przybył
zaledwie przed dwoma miesiącami z Zachodniego Wybrzeża, więc nie miał
zielonego pojęcia o lokalnych problemach stanu Utah. Lacey musiała jednak
przyznać, że miał jedną niezaprzeczalną zaletę, a mianowicie piękny, głęboki
głos. Już parę razy miała ochotę przyczaić się przed wejściem do budynku
siedziby radia, by sprawdzić, czy fizjonomia Maxa Jarvisa była równie
ujmująca.
- 1 -
155153870.007.png
Lacey miała swoją teorię na temat głosu. Jej zdaniem był on dużo
ważniejszy niż twarz. Mogła na jego podstawie pokochać kogoś lub
znienawidzić. Max Jarvis wraz ze swym głosem zajmował na jej specjalnej
liście poczesne miejsce, tuż obok Pavarottiego i Timothy Daltona. Niewątpliwie
wielu słuchaczy miało podobną opinię, gdyż od dwóch miesięcy audycja stała
się niesłychanie popularna.
Nie zmieniało to jednak faktu, że w oczach Lacey Max Jarvis był
outsiderem, który nie powinien zabierać głosu w sprawach, o których nie miał
najmniejszego pojęcia. Nie wiedział nic o problemach spowodowanych
cyklicznymi powodziami wokół Great Salt Lake ani też o historii prokuratora
generalnego, który w połowie kadencji zrzekł się swego stanowiska, by podjąć
się lepiej płatnej pracy w przemyśle. I on sądził, że wie cokolwiek o Utah! A co
do jego staroświeckich teorii na temat małżeństwa...
Lacey otworzyła tylne drzwi domu i natychmiast została czule powitana
przez George'a, tresowaną małpę kapucynkę, którą opiekowała się na prośbę
swej przyjaciółki Lorraine.
- Też się za tobą stęskniłam. - Poklepała George'a czule po głowie. -
Chodź, zjemy coś. Umieram z głodu.
Włączywszy w kuchni radio, zabrała się za przygotowywanie obiadu. Gdy
surówka była już gotowa, Lacey sięgnęła po słuchawkę bezprzewodowego
telefonu.
Kilkanaście razy bezskutecznie wystukiwała numer stacji radiowej,
bowiem linia była ciągle zajęta przez zwolenników przestarzałych poglądów
Maxa Jarvisa. Kiedy się wreszcie dodzwoniła, poproszono ją, by zaczekała
chwilkę. Zostały tylko trzy minuty do końca programu, więc było mało
prawdopodobne, by znalazła się na antenie.
George siedział w kącie kuchni i z apetytem zajadał swe ulubione
warzywa i ziarna słonecznika, więc Lacey poszła za jego przykładem, wciąż
- 2 -
155153870.001.png
jednak trzymając słuchawkę przy uchu. W końcu usłyszała charakterystyczne
stuknięcie.
- Witaj, Lorraine. Tu Max Jarvis.
Ilekroć Lacey dzwoniła w jakiejś sprawie do rozgłośni radiowych,
przedstawiała się zmyślonym imieniem, ponieważ nie chciała, by rozpoznał ją
ktoś ze znajomych. Tym razem przedstawiła się producentowi audycji jako
Lorraine.
- Wiem, że to pan, poznaję - odparła niezbyt uprzejmie.
- Jeszcze nigdy nie słyszałem twojego głosu, Lorraine. Zapewne dzwonisz
do nas po raz pierwszy, prawda?
Owo trafne spostrzeżenie zbiło ją z tropu.
- Ciekawe, skąd pan to wie?
- Ponieważ nie zapomniałbym takiego intrygująco niskiego głosu z lekką
chrypką - wyjaśnił. - A więc miałem rację, że to twój pierwszy raz?
- Istotnie, do pańskiego programu dzwonię po raz pierwszy, ale często
zabieram głos w dyskusjach radiowych - powiedziała wyniośle.
- Nawet nie masz pojęcia, jak mnie uszczęśliwiłaś - roześmiał się. -
Właściciel stacji bardzo lubi, gdy dzwonią coraz to nowi słuchacze
zainteresowani programem. Niestety, zostało już bardzo niewiele czasu...
- Będę się streszczać - przerwała mu szorstko. - Jeśli chce pan wiedzieć,
co stało się z delikatną, kruchą żoną, która urabiała sobie ręce po łokcie,
sprzątając mieszkanko w oczekiwaniu na powrót ukochanego mężulka, proszę
spytać o to jego dziewczynę. Tę, która nie miała zielonego pojęcia, że jest
żonaty i marzyła, że pewnego pięknego dnia poprosi ją o rękę. Aż wreszcie
odkryła, zbyt późno, niestety, iż płacił za ich kolacje i wyjścia do teatru
pieniędzmi, przeznaczonymi na utrzymanie rodziny. To dlatego żona musiała
pozostawić przytulny domek i znaleźć sobie pracę, by zarobić na siebie i dzieci!
- Jesteś ową żoną czy dziewczyną? - szybko wtrącił Max Jarvis, gdy
zrobiła przerwę dla zaczerpnięcia powietrza.
- 3 -
155153870.002.png
Pytaniem tym dotknął najczulszego miejsca w sercu Lacey, więc w
obawie, że jeszcze chwila, a powie zbyt wiele, odłożyła słuchawkę. Ciągle
jeszcze nie mogła darować Perry'emu, że tak podle ją oszukał, nie wspominając
ani słowem, iż ma żonę i dzieci. I pomyśleć, że była w nim do szaleństwa
zakochana!
- Drodzy słuchacze, Lorraine właśnie się rozłączyła. Bez wątpienia jej
smutna opowieść poruszyła czułą strunę w sercach tych, którzy stracili zaufanie
do swych najbliższych. Czyżby był to znak czasów? Czyżbyśmy znaleźli
odpowiedź na pytanie, dlaczego tyle kobiet postanowiło podjąć pracę? Wszyscy
bardzo ci współczujemy, Lorraine. Jeśli kiedyś będziesz miała ochotę
opowiedzieć nam o swych doświadczeniach, zadzwoń. To tyle na dziś, do
usłyszenia jutro, jak zwykle o piętnastej. - Max Jarvis zakończył audycję.
Lacey, której policzki wciąż jeszcze pałały z gniewu, wstała od stołu i
wyłączyła radio. Aby skierować myśli na inny tor, wzięła się za porządki w
kuchni, a gdy skończyła, zajęła się dokumentami jednego z klientów, który
właśnie otworzył filię swego biura w Idaho.
Kiedy zegar wybił dziesiątą wieczorem, postanowiła, że wystarczy jej
pracy jak na jeden dzień. Powędrowała więc do salonu, w którym George
wcześniej oglądał telewizję, a teraz, jak się okazało, smacznie spał na kanapie.
Lacey nie miała serca go budzić, toteż po cichu wyszła z pokoju i przygotowała
sobie kąpiel. Już od kilku minut leżała w wannie pełnej gorącej wody i
pachnącej piany, gdy w drzwiach łazienki pojawił się George.
- Och, to ty? Myślałam, że śpisz - powitała go Lacey. - Stęskniłeś się za
mną?
Małpa wskoczyła na wiklinowy kosz na brudną bieliznę i przypatrywała
się jej, przechylając głowę.
- Czy mówiłam ci już, że jedziemy pojutrze do Idaho Falls? Tylko ty, ja i
wielkie otwarte przestrzenie. Będziemy spać po drodze w samochodzie i w
- 4 -
155153870.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin