Norman Hilary - Pasierbice.pdf

(1618 KB) Pobierz
Twisted minds
Hilary Norman
Pasierbice
Henry'emu Normanowi,
który nadal jest ze mną na tak wiele sposobów.
140136801.002.png
Oto osoby, którym składam wyrazy wdzięczności za
pomoc:
Sarah Abel, Howard Barmad, Jennifer Bloch, agentka
i przyjaciółka Sarah Fisher, znakomita redaktorka Gillian
Green, PC Steve Gregory za rady w sprawie miejsca
zbrodni, Rolf Hurzeller, Peter Johnston za ekspertyzę
policyjną z domieszką dobrego humoru, mój mąż
Jonathan Kern za wsparcie na froncie domowym, Martin
Leigh i Jacqueline Nawka z Sądu Koronera w St Pancras
za nieocenioną pomoc i cierpliwość, Herta Norman, która
zawsze wiedziała, czy coś działa czy nie, Judy Piatkus,
Helen Rose za wyszukiwanie informacji i radę, Richard
Spencer i Sue Moroney, Linda Stern i dr Jonathan
Tarlow.
140136801.003.png
Jak zawsze, wszystkie postaci, sytuacje i warunki
pogodowe są absolutną fikcją.
Dzieci to istoty całkowicie egoistyczne; odczuwają intensywnie
swoje potrzeby i bezwzględnie dążą do ich zaspokojenia.
Zygmunt Freud
140136801.004.png
CZĘŚĆ I
 
1.
atthew Gardner, nowojorski architekt pracujący w Berlinie,
pierwsze dni roku 2000 spędzał na urlopie w Szwajcarii.
Tam właśnie, leżąc na grzbiecie w śniegu, nagle zobaczył
JĄ. Tylko twarz. Twarz, która patrzyła na niego z góry. Zatroskane
niebieskie oczy z tęczówkami w czarnych obwódkach, dzięki czemu
błękit wydawał się jeszcze bardziej intensywny. Jasne, rozwiane na
wietrze włosy. A ponad głową bezchmurny lazur zimowego nieba,
oprawionego w złoto. Coś do niego mówiła.
- Dobrze się pan czuje?
Miły głos. Niski... Język angielski z domieszką czegoś bardziej
europejskiego.
Idealnie, pomyślał, wciąż oszołomiony. Gdyby nie ta muzyczka
gdzieś z boku...
Wyciągnął szyję w stronę dźwięku. Jeszcze jedna twarz: chłopiec
- może ośmioletni - w czapce z pomponem i ze słuchawkami na
szyi. Źródło dźwięku, a zarazem przyczyna upadku. Cholerny mały
kamikadze z uszami pełnymi łomotu! Pędzi taki z góry na złamanie
karku, spodziewając się, że wszyscy inni ustąpią mu z drogi.
Buzia chłopca rozciągnęła się w uśmiechu - prawdziwie
dziecięcym i rozbrajającym. Potem zniknęła z pola widzenia,
muzyka także umilkła.
Całe szczęście. Matthew odwrócił z powrotem głowę.
ONA wciąż tam była.
- Synek? - spytał.
- Nie - odrzekła z uśmiechem. - Moje panny są tam... Matthew
obejrzał się znowu, obejmując wzrokiem resztę wzgórza. Horda
narciarzy - jedni w grupkach, inni solo.
Od razu odgadł, które są jej - po kolorze włosów. Stały,
przytulone do siebie, oplecione ramionami i odchylone do tyłu,
zanosiły się od śmiechu.
M
140136801.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin