faefever_15.pdf

(99 KB) Pobierz
289698504 UNPDF
Rozdział15
Większą część dnia przed Halloween spędziłam sprzątając po świętowaniu
poprzedniej nocy. W odróżnieniu od następstw zabawy w domu w Georgii
przypomnieniem naprawdę dobrej zabawy w Dublinie nie były plastikowe kubki,
niedojedzone resztki pizzy, czy niedopałki papierosów powrzucane do butelek po
piwie ale martwe potwory i części ich ciał.
Problem jest następujący kiedy zabijasz wróżkę, przestaje ona utrzymywać swoje
zauroczenie plus w przeciwieństwie do ogólnych wierzeń kulturowych zwłoki
potworów nie rozpadają się i nie znikają. Pozostają w naszym świecie doskonale
widoczne dla wszystkich. Tak zatraciłam się w przyjemności zabijania ,że
zapomniałam o zwłokach. Tak samo Dani. Nie jest tak ,że naglę stają się dla mnie
widoczne kiedy umierają. One zawsze są dla mnie widoczne.
Dowiedziałam się z porannych wiadomości o odkryciu ' filmowych makabrycznych
rekwizytów rozsianych w okolicach całego Dublina ' Gumowe potwory jak z zestawu
niektórych wykorzystywanych ' przy produkcji filmów grozy, porozkładane jako
psikus, zaalarmowani ludzie zgłosili sprawę policji. Zostały już wyznaczone
specjalne ekipy sprzątające aby je pozbierać'
Mój telefon rozdzwonił się zanim wiadomości dobiegły końca. To była Rowena —
Posprzątaj po sobie Ty cholerna kretynko!
Jadłam śniadanie — Właśnie powiedzieli ,że policja się tym zajęła —
wymamrotałam z pełnymi ustami, głównie po to aby ją podrażnić. Sama o tym
myślałam. Musiałam to uporządkować i to szybko. Było mi wstyd za siebie ,że od
razu o tym nie pomyślałam.
— Zostawiłaś ślad z martwych ciał który mógłby do Ciebie prowadzić?
Wzdrygnęłam się. Prawdopodobnie — Nie sądziłam ,że to cię obchodzi Ro —
powiedziałam lekko
— Czy Dani była z tobą ostatniej nocy? — żądała odpowiedzi
— Nie
— Zrobiłaś to wszystko sama?
— Tak
— Ile?
— Przestałam liczyć. Ponad setka
— Dlaczego?
— Mam dość nic nierobienia
Była cicho przez kilka chwil, potem powiedziała — Chcę ,żebyś była w opactwie na
jutrzejszym rytuale.
Prawie udławiłam się gryzem chrupiącej bułeczki. To była ostatnia rzecz jaką
oczekiwałam ,że powie. Zastanawiałam się nawet nad odłożeniem słuchawki zanim
miałaby szansę zacząć. Teraz cieszyłam się ,że tego nie zrobiłam — Dlaczego?
Kolejna długa cisza — Siła tkwi w liczbach — w końcu powiedziała — Jesteś
potężną sidhe-seer Czy mi się to podoba czy nie, możemy albo to sprawdzić albo
pozostawić sprawę niedopowiedzianą
Tak jak klan MacKeltar, chciała całej mocy jaką tylko mogła zdobyć na swój użytek.
I tak myślałam o tym aby się tam wbić. Gdyby zajęły jakieś konkretne stanowisko
przeciwko mojej obecności to chciałam przy tym być. Miałam ochotę się z nimi
pokłócić. Nie czułam tego samego pociągu aby dołączyć do klanu MacKeltar. Chyba
chodziło o więzy krwi. Teraz miałam zaproszenie — O której?
— Ceremonia zaczyna się dokładnie godzinę po zachodzie słońca.
Nie musiałam zaglądać do kalendarza znajdującego się na górze w mojej sypialni aby
wiedzieć ,że słońce wstanie jutro o 7.23 a zajdzie o 16.54. Natura kieruje mną w taki
sposób w jaki nie robiła tego nigdy wcześniej. Nie mogę się już doczekać długich,
jasnych letnich dni i nie tylko z powodu mojej miłości do słońca. Te krótkie, ponure
dni jesieni i zimy przerażają mnie. 22 Grudnia, zimowe przesilenie będzie
najkrótszym dniem roku, 7 godzin 28 minut i 49 sekund dziennego światła. Słońce
wstanie o 8.39 i zajdzie o 16.08. To daje Cieniom 15 godzin, 32 minuty i 11 sekund
przeznaczonych na ich zabawę. Dwukrotnie więcej niż tyle ile dostaną ludzie.
— Kiedy będziemy wiedzieć na pewno czy zadziałało?
— Krótko po tym jak otworzymy Orb — powiedziała ale nie brzmiała jakby była
tego pewna . To było niepokojące słyszeć wątpliwości w głosie Roweny
— Pomyślę o tym — to było kłamstwo. Na pewno tam będę — Co będę z tego
miała?
— To ,że spytałaś o coś takiego tylko potwierdza moje zdanie na Twój temat —
rozłączyła się
Skończyłam moją babeczkę i kawę potem udałam się uprzątnąć potwory które
rozrzuciłam jak ścieżkę z okruszków chleba prosto do moich drzwi.
Upychałam zwłoki Unseelie do ulicznych kontenerów, chowałam je w porzuconych
budynkach a nawet udało mi się wpakować dwa do świeżo zalanego betonu kiedy
pracownik zrobił sobie przerwę na kawę.
Te które znajdowały się najbliżej księgarni zaciągnęłam do pobliskiej Ciemnej Strefy
Nawet w dziennym świetle ciężko było mi zmusić się aby tam wejść. Czułam Cienie
z każdej strony, pulsującą ciemność ich strasznego nienasyconego głodu. Dokąd się
udawały? Czy były zaklinowane w drobnych ciemnych zakamarkach pomiędzy
cegłami i teraz mnie obserwowały? Czy wślizgiwały się pod ziemię? Czy chowały
się w ciemnych zakamarkach wewnątrz zgrzybiałych budynków? Jak małe rozmiary
mogły przyjąć? Może jeden ukrywał się w tej pustej puszce po napoju ułożonej pod
właściwym kontem tak aby uniknąć światła? Nigdy nie byłam dziewczyną kopiącą
puszki i nie miałam zamiaru teraz zacząć nią być
Ulice były dziwnie opustoszałe. Później dowiem się ,że rekordowa wręcz liczba osób
'zachorowała' a przynajmniej zawiadomiła telefonicznie o swojej chorobie na dwa dni
przed Halloween. Ojcowie wzięli dzień wolny na załatwienie spraw osobistych.
Matki zatrzymały dzieci w domu bez żadnego konkretnego powodu. Wydaje mi się
,że wcale nie musisz być sidhe-seer aby czuć napiętą, pełną wyczekiwania ciszę w
powietrzu , słyszeć daleki tętent ciemnych kopyt poruszających się na wietrze,
znajdujących się coraz bliżej, bliżej
Bliżej
Pokroiłam i zapakowałam w słoiczki nowy zapas Unseelie kiedy byłam na zewnątrz.
Oczekiwałam inspektora Jayne kilka dni temu, w końcu pomyślałam ,że może efekty
utrzymują się dłużej na zwyczajnych ludziach.
W drodze powrotnej do księgarni zatrzymałam się w sklepie spożywczym aby kupić
kilka rzeczy, następnie wpadłam do piekarni odebrać zamówienie które złożyłam
wczoraj.
Potem stanęłam w strugach gorącej, parującej wody, nago gdyby nie ciasna kabura
którą założyłam abym mogła porządnie się wyszorować, zwłaszcza włosy i pozbyć
się zapachu martwego Unseelie.
Do północy Barrons się nie pokazał i zaczynałam się czuć lekko wkurzona.
Powiedział ,że będzie. Wszystko zaplanowałam.
O pierwszej zaczęłam się martwić. O drugiej byłam pewna ,że się nie pokaże. O
trzeciej piętnaście zadzwoniłam do niego. Odebrał po pierwszym dzwonku
— Gdzie do cholery jesteś? — warknęłam w tej samej chwili w której on warknął —
Nic ci nie jest?
— Czekam całymi godzinami! — powiedziałam
— Na co?
— Powiedziałeś ,że tu będziesz
— Zostałem zatrzymany
— Może mogłeś zadzwonić? — powiedziałam sarkastycznie — No wiesz
podnieść słuchawkę i powiedzieć 'Hej Mac, spóźnię się'
Nastąpiła chwila ciszy po drugiej stronie linii. Wtedy Barrons powiedział miękko
— Bierzesz mnie za kogoś innego. Nie czekaj na mnie panno Lane. Nie buduj
swojego świata wokół mojego. Nie jestem takim mężczyzną
Jego słowa zakuły. Prawdopodobnie dlatego ,że dokładnie to zrobiłam,
skonstruowałam moją noc wokół niego, nawet zaplanowałam w mojej głowie jak się
odbędzie — Pieprzę cię Barrons
— Takim mężczyzną też nie jestem
— W Twoich snach! Pozwól mi ubrać to w słowa których sam mnie nauczyłeś. Nie
znoszę gdy marnujesz mój czas. Klucze, Barrons. Dlatego na ciebie czekam. Viper
jest w warsztacie !
Tęskniłam za nim tak samo jak tęskniłam za moimi długimi włosami. Zżyliśmy się ze
sobą, Viper i Ja. Wątpiłam czy kiedykolwiek go odzyskam. Został naprawdę ciężko
uszkodzony podczas mojej szybkiej podróży wzdłuż chodnika i jeśli znałam Barronsa
na tyle dobrze jak wydawało mi się ,że znałam prędzej go sprzeda niż ponownie do
niego wsiądzie, bez względu na to jak nieskazitelnie zostanie naprawiony. Też
czułam coś podobnego. Kiedy wydajesz tak dużo pieniędzy, chcesz perfekcji
— Potrzebuje samochodu do jazdy
— Dlaczego?
— Zdecydowałam się pojechać do opactwa na rytuał — powiedziałam
— Nie jestem pewny czy to rozsądne
— To nie Twoja decyzja
— Może powinna być — powiedział
— Nie mogę zrobić nic aby pomóc klanowi MacKeltar, Barrons
— Nie powiedziałem ,że powinnaś. Być może powinnaś pozostać jutrzejszej nocy w
sklepie. To najbezpieczniejsze miejsce dla Ciebie.
— Chcesz ,żebym się ukrywała? — mój głos podniósł się z niedowierzaniem kiedy
wypowiedziałam ostatnie słowo. Kilka miesięcy temu pewnie z ulgą bym się tu
ukryła. Oglądając telewizję późno w nocy, malując paznokcie u rąk i nóg pasującym
lakierem. Teraz? Nie ma mowy
— Czasami ostrożność jest najrozsądniejszym stanowiskiem — powiedział
— Coś ci powiem Barrons, Ty podchodzisz do mnie z ostrożnością, Ja też przy tym
pozostanę. Nie dlatego ,że chcę Twojego towarzystwa — powiedziałam zanim mógł
zrobić jakiś złośliwy komentarz — Ale z powodu tego całego ' co jest dobre dla gęsi
(w tym przypadku Barronsa) jest i dobre dla gąsiora ( w tym przypadku Mac) '* powiedzonka.
Nie mam zamiaru przyglądać się temu bezradnie.
— Ty jesteś gęsią panno Lane. Ja jestem gąsiorem
Tak jakbym mogła pomylić jego płeć — To była gra słów — poinformowałam go
sztywno — Byłam po prostu bystra. To słowo ma wiele różnych znaczeń. Jaki jest
sens wykorzystywania sprytu kiedy osoba wobec której go używasz jest zbyt
nierozgarnięta ,żeby załapać?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin