Przedsiębiorstwo Holokaust -N.G. Finkelstein.pdf

(1038 KB) Pobierz
15780129 UNPDF
PRZEDSIĘBIORSTWO  HOLOKAUST 
 
 
Norman G. Finkelstein 
 
   
 
   
 
   
 
„Mam wrażenie, że zamiast uczyć o holokauście, handluje się nim."   
 
Rabin Arnold Jacob Wolf, Uniwersytet Yale1 
 
1 Michael Berenbaum, After Tragedy and Triumph, Cambridge, 1990, s. 45.  
 
  
 
  
 
  
 
  
 
 
 
SPIS TREŚCI   
 
Wstęp …………………………………………………..................… 4  
 
ROZDZIAŁ l Zbijanie kapitału na holokauście ............................. 9  
 
ROZDZIAŁ 2 Oszuści, handlarze i historia ..........................….. 23  
 
ROZDZIAŁ 3 Wyłudzanie do kwadratu  .................................... 42  
 
Konkluzja .........................................................................….. 72  
 
Posłowie do wydania polskiego ................................................ 77  
 
Goldhagen dla początkujących, czyli Sąsiedzi J. T. Grossa ........ 86  
 
  
 
  
 
  
 
PODZIĘKOWANIA   
 
Pomysł napisania tej książki zawdzięczam Colin Robinson z wydawnictwa Verso. Roane Carey nadała 
moim rozważaniom kształt spójnego tekstu. Na każdym etapie powstawania tej książki pomocą 
służyli mi Noam Chomsky i Shifra Stern. Manuskrypt zrecenzowały Jennifer Loewenstein i Eva 
Schweitzer. Osobistej pomocy i wsparcia nie szczędził Rudolph Baldeo. Jestem im wszystkim bardzo 
wdzięczny. Strony te poświęcam pamięci moich rodziców. Dedykuję je przeto moim braciom, 
Richardowi i Henry'emu oraz mojemu bratankowi Davidowi.   
 
Norman G. Finkelstein   
 
  
 
  
 
  
 
WSTĘP  
 
Międzynarodowy debiut książki Przedsiębiorstwo holokaust (The Holocaust Industry), w czerwcu 
2000 r., wywołał fale reakcji. W wielu krajach, od Brazylii, Belgii i Holandii po Austrię, Niemcy i 
Szwajcarię, moja książka sprowokowała szerokie debaty i znalazła się na czołówkach list bestsellerów. 
Wszystkie główne brytyjskie dzienniki i czasopisma poświęciły jej co najmniej całostronicowe 
recenzje, a francuski „Le Monde" zamieścił na jej temat komentarz redakcyjny i zajmujące dwie 
strony omówienia. Poświecono jej też już mnóstwo audycji radiowych i programów telewizyjnych 
oraz kilka pełnometrażowych filmów dokumentalnych. Największe natężenie miały reakcje w 
Niemczech. W towarzyszącej wydaniu niemieckiego przekładu książki konferencji prasowej udział 
wzięło prawie dwustu dziennikarzy, a ponad tysiąc osób (dla prawie pięciuset dodatkowych nie było 
już miejsca na sali) uczestniczyło w zorganizowanej w Berlinie dyskusji ze mną. W ciągu kilku tygodni 
sprzedano w Niemczech 130 tyś. egzemplarzy książki, zaś po paru miesiącach opublikowano trzy 
zbiory opinii na jej temat.1 Latem 2001 r. przygotowywano jej tłumaczenia na 16 kolejnych języków. 
W przeciwieństwie do ogłuszającego hałasu w różnych innych miejscach świata, początkową reakcją 
w Stanach Zjednoczonych była ogłuszająca cisza. Czołowe amerykańskie media nabrały wody w 
usta.2   
 
Stany Zjednoczone są bowiem główną siedzibą „przedsiębiorstwa holokaust". Toteż podejrzewam, że 
z podobną reakcją spotkałaby się w Szwajcarii publikacja opracowania dowodzącego, że czekolada 
powoduje raka. Gdy jednak nie dało się już dłużej ignorować międzynarodowych odgłosów, w kilku 
wybranych amerykańskich mediach pojawiły się histeryczne komentarze, które skutecznie pogrzebały 
książkę. Dwa z nich zasługują na bliższą uwagę. Dziennik „The New York Times" służy 
„przedsiębiorstwu holokaust" za główną tubę propagandową. I to on, przede wszystkim, 
wypromował takie postacie jak Jerzy Kosiński, Daniel Goldhagen czy Elie Wiesel.   
 
Publikowane przez „The New York Times" artykuły na tematy związane z holokaustem ustępują, pod 
względem ilości, tylko codziennym prognozom pogody. Na przykład w roku 1999 na jego łamach 
ukazały się łącznie 273 takie artykuły. Dla porównania, materiałów dotyczących Afryki było 32.3 W 
cotygodniowym dodatku „The New York Times Book Review" zamieszczono 6 sierpnia 2000 r. 
recenzję mojej książki, zatytułowaną A Tale of Two Holocausts („Opowieść o dwóch holokaustach"). 
Napisał ją Omer Bartov, izraelski historyk wojskowości, który przeistoczył się w eksperta od 
holokaustu. Wyśmiewając moje spostrzeżenia o żerowaniu na holokauście, Bartov uznał niniejszą 
książkę za „nową wersję Protokołów mędrców Syjonu" i obrzucił ją stekiem inwektyw — „wstrętna", 
„dziwaczna", „paranoiczna", „odrażająca", „przerażająca", „obraźliwa", „niedojrzała", 
„samozwańcza", „arogancka", „głupia", „kołtuńska", „fanatyczna", itp.4 Po kilku miesiącach Bartov 
posunął się jeszcze dalej i — odwracając kota ogonem — zaczął się wypowiadać przeciwko 
„wydłużającej się liście żerujących na holokauście". Za główny przykład podał Przedsiębiorstwo 
holokaust Normana Finkelsteina.5  
 
Z kolei we wrześniu 2000 r., na łamach pisma „Commentary", jego czołowy redaktor Gabriel 
Schoenfeld opublikował miażdżący atak zatytułowany Holocaust Reparations — A Growing Scandal 
(„Odszkodowania za holokaust — coraz większy skandal"). Odwołując się do spraw poruszonych w 
rozdziale III tej książki, Schoenfeld potępił żerujących na holokauście za „nieskrępowane uciekanie się 
do wszelkich metod, nawet niegodnych i niestosownych", „zasłanianie się retoryką świętej sprawy" 
oraz „podsycanie antysemityzmu".  
 
I chociaż jego oskarżenia szły dokładnie w ślad za wysuniętymi w mojej książce, niemniej Schoenfeld 
oczernił ją i jej autora posługując się takimi inwektywami, jak „ekstremista", „szaleniec" czy 
„odszczepieniec".6 W podobnym tonie utrzymana była jego kolejna krytyka, zamieszczona również w 
„Commentary" w styczniu 2001. Natomiast w artykule napisanym dla „The Wall Street Journal" i 
opublikowanym 11 kwietnia 2001 r. (The New Holocaust Profiteers — „Nowi żerujący na 
holokauście"), Schoenfeld znów zaatakował „żerujących na holokauście" i doszedł do wniosku, że 
„jednego z najgroźniejszych zamachów na pamięć dokonują teraz nie negujący holokaust [...] lecz 
łowcy spadków z kręgów literackich i prawniczych".  
 
I to oskarżenie jest dokładnym powtórzeniem tych, które wysuwam w Przedsiębiorstwie holokaust. 
Ale Schoenfeld łaskawie wrzucił mnie do jednego worka z negującymi holokaust, jako „oczywistego 
odszczepieńca". Za jednym zamachem opluć i przywłaszczyć sobie ustalenia jakiejś książki to nie byle 
jaki wyczyn. Toteż popisy Bartova i Schoenfelda przywodzą mi na myśl słowa mojej matki: „Nie 
przypadkiem to właśnie Żydzi wymyślili słowo «hucpa»". Z drugiej zaś strony, nie mogę ukrywać 
satysfakcji, że niezaprzeczalnie najwybitniejszy na świecie ekspert od hitlerowskiego holokaustu, Raul 
Hilberg, wielokrotnie udzielił publicznego poparcia zawartym w Przedsiębiorstwie holokaust 
kontrowersyjnym twierdzeniom.7 Doniosłość badawczych osiągnięć Hilberga i jego prawość 
wymagają pokory. Stąd może nie przypadkiem Żydzi wymyślili również słowo „mensch"— 
„człowiek".8  
 
Książka ta jest zarówno anatomią „przedsiębiorstwa holokaust", jak też aktem jego oskarżenia. Na 
kolejnych stronach będę udowadniał, że „holokaust" jest ideologicznym wyobrażeniem 
hitlerowskiego holokaustu.9 I jak większość ideologii ma niewielki związek z rzeczywistością. 
Holokaust nie jest bowiem samoistnym zjawiskiem, lecz raczej wewnętrznie spójną konstrukcją. Jego 
główne dogmaty służą wspieraniu poważnych interesów politycznych i klasowych. W istocie, 
holokaust okazał się niezastąpionym orężem ideologicznym. Posługując się nim, jedna z największych 
militarnych potęg świata, która winna jest nagminnego łamania praw człowieka, odgrywa rolę 
„ofiary", podobnie jak odnosząca największe sukcesy grupa etniczna w Stanach Zjednoczonych.  
 
Z tego, prawdziwego tylko pozornie, statusu „ofiar" wynikają poważne korzyści, a zwłaszcza 
niepodleganie krytyce, nawet tej uzasadnionej. Wypada tu dodać, że ci, których ów immunitet 
chroni, sami nie ustrzegli się przed moralnym zepsuciem, tak typowym w tego rodzaju biegu 
wydarzeń. Z tego punktu widzenia to nie przypadek, że Elie Wiesel występuje w charakterze 
oficjalnego rzecznika holokaustu. Oczywiście, nie osiągnął on tej pozycji dzięki swej działalności 
humanitarnej czy talentom literackim.10 Wiesel odgrywa tę wiodącą rolę przede wszystkim dlatego, 
że precyzyjnie artykułuje dogmaty holokaustu, czym wspiera jego żywotne interesy.  
 
Pierwszym bodźcem do napisania tej książki była głośna publikacja Petera Novicka The Holocaust in 
American Life, którą zrecenzowałem dla brytyjskiego czasopisma literackiego." Na tych stronach 
kontynuuję krytyczny dialog z Novickiem i stąd nie zabraknie tu wielu odniesień do jego książki. 
Stanowiący raczej zbiór prowokacyjnych spostrzeżeń niż konsekwentną krytykę, The Holocaust in 
American Life należy do typowo amerykańskiego nurtu literatury demaskatorskiej. Ale też jak 
większość demaskatorów, Novick koncentruje się tylko na najbardziej skandalicznych nadużyciach. 
Momentami zjadliwy i nowatorski, The Holocaust in American Life nie jest jednak krytyką radykalną. 
Podstawowe założenia nie zostały zakwestionowane.  
 
Pozbawioną tak banałów, jak herezji, książkę tę zaliczyć należy do kontrowersyjnego skraju głównego 
nurtu. I jak można było oczekiwać, doczekała się ona wielu, choć bardzo rozmaitych, wzmianek w 
amerykańskich mediach. Główną kategorią analityczną u Novicka jest „pamięć". Wyjątkowo modna 
ostatnio w zaskorupiałych kręgach akademickich, „pamięć" stalą się bodaj najbardziej zubożałym 
pojęciem, o jakim rozprawia się w tych kręgach. Czyniąc obowiązkowy ukłon w stronę Maurice'a 
Halbwachsa, Novick stara się pokazać, jak „współczesne problemy" kształtują „pamięć o 
holokauście". Dawno, dawno temu kontestujący intelektualiści posługiwali się mocnymi kategoriami 
politycznymi w rodzaju „władza" czy „interesy" z jednej strony, a „ideologia" z drugiej.  
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin