Antologia - Legendy. Tom 2.pdf

(3557 KB) Pobierz
6167259 UNPDF
Legendy II
(Legends II)
Opracował Robert Silverberg
Przeło Ŝ yli:
Robert Bartold
Paulina Braiter
Radosław Kot
Jarosław Kotarski
Paweł Kruk
Krzysztof Sokołowski
Dla George’a R. R. Martina, który zastawił pułapk ę , i Terry’ego Brookesa za ś miałe przyj ś cie
z nieoczekiwan ą pomoc ą .
Wprowadzenie
Pierwsza, opublikowana w 1998 roku antologia Legendy zawierała jedena ś cie nie przedstawianych
wcze ś niej nowel autorstwa najpopularniejszych pisarzy fantasy, a akcja ka Ŝ dej z tych opowie ś ci rozgrywała si ę
w realiach szczególnego, wyobra Ŝ onego uniwersum, które dany twórca rozsławił na całym ś wiecie.
W zamierzeniu ksi ąŜ ka miała by ć najlepsz ą i niezrównan ą antologi ą współczesnej fantasy i – s ą dz ą c po
reakcjach czytelników z wielu krajów – cel ten osi ą gn ę ła.
Teraz pojawiaj ą si ę Legendy II. Skoro jednak pierwszy tom był najlepszy i niezrównany, po co wydawa ć
kolejny?
Odpowied ź jest prosta: fantasy to literatura o nieograniczonych mo Ŝ liwo ś ciach. Zawsze znajdziemy nowe
historie do opowiedzenia i nowych autorów gotowych to uczyni ć . I Ŝ adnego tematu, nawet starego jak ś wiat, nie
da si ę nigdy wyczerpa ć .
Jak wspomniałem we wprowadzeniu do pierwszego tomu, fantasy to najstarszy gatunek twórczo ś ci
beletrystycznej, którego pocz ą tek zbiega si ę z narodzinami ludzkiej wyobra ź ni. Nietrudno uwierzy ć , Ŝ e ten sam
zapał artystyczny, który pi ę tna ś cie, dwadzie ś cia czy nawet trzydzie ś ci tysi ę cy lat temu zrodził niezwykłe
malowidła naskalne w Lascaux, Altamirze i Chauvet, pozwolił zaistnie ć te Ŝ fascynuj ą cym opowie ś ciom
o bogach i demonach, talizmanach i zakl ę ciach, smokach i wilkołakach, cudownych krainach le Ŝą cych daleko za
horyzontem – opowie ś ciom, które odziani w skóry szamani wygłaszali zaintrygowanej publice przy ogniskach
płon ą cych w skutej lodem Europie. Podobnie działo si ę w spalonej sło ń cem Afryce, w pradawnych Chinach,
w staro Ŝ ytnych Indiach, w obu Amerykach: praktycznie wsz ę dzie, i to od tysi ę cy czy nawet setek tysi ę cy lat. Ja
sam uwa Ŝ am, Ŝ e potrzeba snucia opowie ś ci jest cech ą uniwersaln ą ludzkiej kultury, Ŝ e gdy tylko pojawiły si ę na
tym ś wiecie istoty okre ś lane mianem „ludzi”, zaraz znale ź li si ę w ś ród nich gaw ę dziarze i bajarze, którzy
po ś wi ę cili wszystkie swe wysiłki i talenty tworzeniu niezwykłych, cudownych rzeczy, co trwało przez cał ą
nasz ą dług ą ewolucj ę . Sumeryjski epos o Gilgameszu jest opowie ś ci ą fantastyczn ą , to samo mo Ŝ na powiedzie ć
o Odysei Homera i wielu innych utworach, a Ŝ do dzieł takich fantastów, jak E. R. Eddison, A. Merritt, H. P.
Lovecraft czy J. R. R. Tolkien, i wszystkich wielkich pisarzy science fiction, od Verne’a i Wellsa po nasze
czasy. (Wspominam o science fiction, poniewa Ŝ moim zdaniem fantastyka naukowa nale Ŝ y do gatunku fantasy:
jest jego szczególn ą gał ę zi ą , skupiaj ą c ą si ę na technice odmian ą wizjonerskiej literatury, w której mo Ŝ emy
puszcza ć wodze wyobra ź ni, urzeczywistniaj ą c to, co jest z punktu widzenia nauki niemo Ŝ liwe, a przynajmniej
nieprawdopodobne.)
Wielu współautorów pierwszych Legend miało ochot ę powróci ć do swoich fantastycznych ś wiatów.
Niektórzy z nich tak cz ę sto wspominali o nowej antologii, Ŝ e w ko ń cu ja tak Ŝ e zacz ą łem uwa Ŝ a ć , i Ŝ drugi tom
mo Ŝ e by ć całkiem dobrym pomysłem. No i oto macie go przed sob ą . Sze ś cioro pisarzy – Orson Scott Card,
George R. R. Martin, Raymond E. Feist, Anne McCaffrey, Tad Williams i ni Ŝ ej podpisany – pojawia si ę
ponownie. Doł ą czyło do nich czworo innych – Robin Hobb, Elizabeth Haydon, Diana Gabaldon i Neil Gaiman –
którzy zdobyli ogromn ą sław ę od czasu publikacji pierwszej antologii, oraz wielki weteran fantasy, Terry
Brooks, który w ostatniej chwili musiał si ę wycofa ć z udziału w pierwszym projekcie, ale zasilił nasze szeregi
teraz.
I tym razem pragn ę podzi ę kowa ć mojej Ŝ onie Karen i agentowi Ralphowi Vicinanzy, którzy niestrudzenie
wspierali mnie W trakcie pracy nad t ą ksi ąŜ k ą , oraz oczywi ś cie wszystkim autorom, którzy dostarczyli przedniej
jako ś ci teksty. Szczególne wyrazy wdzi ę czno ś ci składam Betsy Mitchell z wydawnictwa Del Rey Books, której
m ą dre rady i dobry humor miały wielkie znaczenie dla realizacji tego przedsi ę wzi ę cia. Bez jej pomocy ksi ąŜ ka
po prostu by nie powstała.
Robert Silverberg luty 2003
Przeło Ŝ ył Radosław Kot
Kraina Najstarszych
Robin Hobb
Trylogia „Skrytobójca”
Assassin’s Apprentice (1995) Ucze ń skrytobójcy (1997)
Royal Assassin (1996) Królewski skrytobójca (1997)
Assassin’s Quest (1997) Wyprawa skrytobójcy (1998)
Trylogia „Kupcy I Ich ś ywostatki”
Ship of Magie (1998) Czarodziejski statek. Ś rodek lata (1999), Czarodziejski statek. Jesie ń , zima (1999)
Mad Ship (1999) Szalony statek t. I-III (2001)
Ship of Destiny (2000)
Trylogia „Złotoskóry”
Fool’s Errand (2002) Misja błazna (2003)
Golden Fool (2003) Złocisty błazen (2003)
Fool’s End (2004)
Akcja pierwszej trylogii Robin Hobb, „Skrytobójcy”, toczyła si ę w Królestwie Sze ś ciu Ksi ę stw. Jest to
opowie ść o skrytobójcy Bastardzie Rycerskim. Ju Ŝ samo ujawnienie istnienia tego b ę karta wystarczyło, by
ksi ąŜę Rycerski zrezygnował z prawa do tronu. Ust ę puje on, ceduj ą c tytuł nast ę pcy tronu na swojego młodszego
brata, Szczerego, a dziecko oddaje pod opiek ę masztalerza Brusa. Najmłodszy ksi ąŜę , Władczy, ma własne
ambicje i chce si ę pozby ć b ę karta. Ale stary król Roztropny dostrzega korzy ś ci z przyj ę cia chłopaka
i wyszkolenia go na skrytobójc ę , b ę karta bowiem mo Ŝ na narazi ć na niebezpiecze ń stwa, na które syna z prawego
ło Ŝ a narazi ć nie wolno, oraz obarczy ć go zadaniami, które splamiłyby r ę ce nast ę pcy tronu.
I tak Bastard Rycerski uczy si ę tajemnej sztuki skrytobójstwa. Wykazuje skłonno ś ci do Rozumienia,
budz ą cej odraz ę w Królestwie Sze ś ciu Ksi ę stw magii zwierz ę cej. Na t ę ukrywan ą skaz ę młodego skrytobójcy
przymyka si ę oko, poniewa Ŝ wi ęź ze zwierz ę ciem mo Ŝ e si ę okaza ć przydatn ą cech ą . Gdy okazuje si ę , Ŝ e mo Ŝ e
on włada ć dziedziczn ą magi ą Skrytobójców, Moc ą , staje si ę zarówno broni ą króla, jak i przeszkod ą na drodze
ksi ę cia Władczego do tronu. W okresie nasilenia rywalizacji o tron i gdy naje ź d ź cy w szkarłatnych okr ę tach
Zawyspiarzy wci ą gaj ą Sze ść Ksi ę stw w wojn ę , Bastard Rycerski odkrywa, Ŝ e los królestwa mo Ŝ e zale Ŝ e ć od
działa ń młodego b ę karta i królewskiego Błazna. Uzbrojony w niewiele ponad lojalno ść i swój cz ę sto zawodny
talent do dawnej magii, Bastard pod ąŜ a zacieraj ą cymi si ę ś ladami króla Szczerego, który przew ę drowawszy
przez Królestwo Górskie, dotarł do krainy legendarnych Najstarszych, zabiegaj ą c – by ć mo Ŝ e na pró Ŝ no –
o odnowienie dawnego przymierza.
Akcja trylogii „Kupcy i ich Ŝ ywostatki” toczy si ę w Jamaillii, Mie ś cie Wolnego Handlu i na Wyspach
Piratów, daleko na południe od Królestwa Sze ś ciu Ksi ę stw. Wojna na północy przerwała wymian ę towarów,
która stanowiła sił ę nap ę dow ą Miasta Wolnego Handlu, wi ę c kupcy – mimo posiadania czarodziejskich,
rozumnych statków – prze Ŝ ywali trudny okres. Niegdy ś posiadanie Ŝ ywostatku, zbudowanego z magicznego
czarodrzewu, zapewniało rodzinie kupca pomy ś lno ść . Tylko Ŝ ywostatek potrafił stawi ć czoło
niebezpiecze ń stwom Rzeki Deszczowej i umo Ŝ liwiał handel z legendarnymi kupcami z Deszczowych Ost ę pów,
którzy mieli tajemnicze, magiczne towary wykradzione z zagadkowych ruin Najstarszych. Altea Vestrit
spodziewa si ę , Ŝ e rodzina dochowa tradycji i przeka Ŝ e jej rodzinny Ŝ ywostatek Vivaci ę , gdy przebudzi si ę on do
Ŝ ycia po ś mierci jej ojca. Otrzymuje go jednak jej siostra Keffria i knuj ą cy intrygi chalcedo ń ski m ąŜ tej Ŝ e –
Kyle. Dumny Ŝ ywostatek staje si ę ś rodkiem transportu w pogardzanym, lecz przynosz ą cym wielkie zyski handlu
niewolnikami.
Zdana na własne siły Altea postanawia radzi ć sobie sama i jako ś odzyska ć Ŝ ywostatek. Jej stary przyjaciel,
Ŝ eglarz Brashen Treli, tajemnicza rze ź biarka Amber i Paragon, słynny szalony Ŝ ywostatek, s ą w tej walce jej
jedynymi sojusznikami. Piraci, bunt niewolników, w ę druj ą ce w ęŜ e morskie i dopiero co wykluty smok to tylko
nieliczne z wielu przeszkód, które musi pokona ć , by dowiedzie ć si ę , Ŝ e Ŝ ywostatki nie s ą tym, czym si ę wydaj ą ,
i Ŝ e mog ą mie ć własne marzenia, które pragn ą urzeczywistni ć .
Trylogia „Złotoskóry”, w chwili, gdy pisz ę te słowa, jeszcze nie uko ń czona, podejmuje opowie ść
o Bastardzie i Bła ź nie pi ę tna ś cie lat po wojnach szkarłatnych okr ę tów. Królowa Ketriken zdecydowana jest
zapewni ć tron swemu synowi, ksi ę ciu Sumiennemu, aran Ŝ uj ą c mał Ŝ e ń stwo z Elian ą , córk ą dawnych
nieprzyjaciół z Wysp Zewn ę trznych. Jednak w samym Królestwie Sze ś ciu Ksi ę stw jest niespokojnie.
Rozumiej ą cy maj ą do ść prze ś ladowa ń i mog ą obali ć tron Skrytobójców, ujawniaj ą c, Ŝ e krew Sumiennego ma
dawn ą skaz ę . Narczeska Eliana wyznacza wysok ą cen ę za swoj ą r ę k ę : ksi ąŜę musi dostarczy ć jej łeb Lodognia,
legendarnego smoka z wyspy Alevjal.
Tymczasem na południu kupcy z Miasta Wolnego Handlu nadal tocz ą wojn ę z Chalcedo ń czykami i pragn ą
nakłoni ć Królestwo Sze ś ciu Ksi ę stw, by przył ą czyło si ę do nich i pomogło zniszczy ć Chalcedonie. Smok
Tintaglia, chimeryczny sprzymierzeniec Miasta Wolnego Handlu, pomaga im w tym z własnych powodów;
mog ą one doprowadzi ć nie tylko do odrodzenia rasy smoków, lecz równie Ŝ do powrotu magii Najstarszych na
Przekl ę ty Brzeg.
Powrót Do Domu
Robin Hobb
Dzie ń 7 miesi ą ca ryby 14 rok panowania najszlachetniejszego i prze ś wietnego Satrapy Esklepiusa
Tego dnia skonfiskowano mi, bez dania racji niesprawiedliwie, pi ęć skrzy ń i trzy kufry. Stało si ę to w czasie
załadunku statku Venture, który wyruszał szlachetnym staraniem Satrapy Esklepiusa, by skolonizowa ć Przekl ę ty
Brzeg. Skrzynie zawierały co nast ę puje: jeden blok doskonałego białego marmuru wielko ś ci stosownej dla
popiersia. Dwa bloki artyjskiego nefrytu wielko ś ci stosownej dla popiersia. Jeden wielki, pi ę kny steatyt
wysoko ś ci człowieka i takiej Ŝ e szeroko ś ci. Siedem wielkich sztab miedzi doskonałej jako ś ci. Trzy sztaby
srebrne jako ś ci zadowalaj ą cej. I trzy baryłki wosku. Kufry zawierały co nast ę puje: dwie suknie jedwabne, jedn ą
niebiesk ą , drug ą Ŝ ow ą , uszyte przez szwaczk ę Wist ę i nosz ą ce jej znak. Materiał na sukni ę , zielony. Dwie
chusty, jedn ą z białej wełny, drug ą z niebieskiego płótna. Kilka par po ń czoch grubo ś ci odpowiedniej na zim ę
i lato. Trzy pary pantofli, jedn ą jedwabn ą i haftowan ą w p ą ki ró Ŝ y. Siedem halek, trzy jedwabne, jedn ą z płótna
i trzy wełniane. Jeden gorset z lekkich fiszbinów i jedwabiu. Trzy tomy poezji spisane własnor ę cznie. Miniatur ę
Soijiego przedstawiaj ą c ą mnie, lady Carillion Carrock z domu Waljin, zamówion ą przez moj ą matk ę , lady
Arston Waljin, z okazji moich czternastych urodzin. Zawierały równie Ŝ ubranka i po ś ciel dla dziewczynki
w wieku czterech lat i dwóch chłopców w wieku lat sze ś ciu i dziesi ę ciu, wł ą cznie z zimowym oraz letnim
strojem na uroczysto ś ci oficjalne.
Rejestruj ę t ę konfiskat ę , Ŝ eby po moim powrocie do Jamaillii mo Ŝ na było złodziei odda ć w r ę ce
sprawiedliwo ś ci. Kradzie Ŝ y dokonano w nast ę puj ą cy sposób. Gdy nasz statek był załadowywany przed
wyruszeniem w drog ę , ładunek nale Ŝą cy do znajduj ą cej si ę na pokładzie arystokracji zatrzymano na nabrze Ŝ u.
Kapitan Triops poinformował nas, Ŝ e nasze rzeczy b ę d ą bezterminowo powierzone opiece Satrapy. Nie mam
zaufania do tego człowieka, poniewa Ŝ nie okazuje ani mojemu mał Ŝ onkowi, ani mnie nale Ŝ ytego szacunku.
Sporz ą dzam wi ę c t ę notatk ę , a najbli Ŝ szej wiosny, po moim powrocie do Jamaillii, mój ojciec, lord Crion
Waljin, wniesie t ę skarg ę do s ą du Satrapy, jako Ŝ e mój mał Ŝ onek wydaje si ę mniej ch ę tny to uczyni ć . Co
uroczy ś cie przyrzekam.
Lady Carillion Waljin Carrock
Dzie ń 10 miesi ą ca ryby 14 rok panowania najszlachetniejszego i prze ś wietnego Satrapy Esklepiusa
Warunki na pokładzie s ą nie do zniesienia. Robi ę kolejny wpis w swoim dzienniku, chc ą c odnotowa ć
trudno ś ci i niesprawiedliwo ść , tak by pozostało ś wiadectwo pozwalaj ą ce ukara ć tych, którzy ponosz ą za to
odpowiedzialno ść . Mimo Ŝ e jestem szlachetnie urodzona, z domu Waljin, i mimo Ŝ e mój mał Ŝ onek jest nie tylko
arystokrat ą , ale równie Ŝ dziedzicem tytułu lorda Carrock, kwatery nam przyznane nie s ą wcale lepsze od tych,
które przydzielono prostym emigrantom i spekulantom, to znaczy jest to cuchn ą ce miejsce w ładowni. Jedynie
pospolici przest ę pcy, skuci ła ń cuchami w najgł ę bszych ładowniach, cierpi ą bardziej od nas.
Podłog ę stanowi pełen drzazg pokład, ś ciany za ś to surowe deski kadłuba. Wiele wskazuje na to, Ŝ e
ostatnimi mieszka ń cami tego miejsca były szczury. Jeste ś my traktowani nie lepiej ni Ŝ bydło. Nie ma oddzielnej
kwatery dla mojej słu Ŝą cej, wi ę c jestem zmuszona znosi ć to, Ŝ e ś pi niemal obok nas! Pragn ą c uchroni ć moje
dzieci od kontaktu z bachorami emigrantów, po ś wi ę ciłam trzy adamaszkowe zasłony, Ŝ eby si ę odgrodzi ć od
reszty. Ci ludzie nie okazuj ą mi Ŝ adnego szacunku. Jestem przekonana, Ŝ e ukradkiem pl ą druj ą nasze zapasy
Ŝ ywno ś ci. Gdy ze mnie kpi ą , m ąŜ ka Ŝ e mi nie zwraca ć na to uwagi. Ma to okropny wpływ na zachowanie mojej
słu Ŝą cej. Dzi ś rano słu Ŝą ca, która w naszym okrojonym teraz gospodarstwie domowym pełni równie Ŝ funkcj ę
niani, niemal szorstko zwróciła si ę do małego Petrusa, ka Ŝą c mu by ć cicho i przesta ć ci ą gle zadawa ć pytania.
Gdy j ą za to zganiłam, o ś mieliła si ę zmarszczy ć czoło.
Moja wizyta na otwartym pokładzie była strat ą czasu. Pełno na nim lin, płótna oraz nieokrzesanych
m ęŜ czyzn i nie ma warunków, Ŝ eby damy i dzieci mogły za Ŝ y ć ś wie Ŝ ego powietrza. Morze było nudne, a jedyny
widok stanowiły odległe, zamglone wyspy. Nie znajdowałam nic, co poprawiłoby mi nastrój, podczas gdy ten
obrzydliwy statek unosił mnie coraz dalej od strzelistych białych iglic po ś wi ę conego Sa błogosławionego miasta
Jamaillia.
W tej ci ęŜ kiej dla mnie sytuacji nie mam na pokładzie Ŝ adnych przyjaciół, którzy by mnie rozbawili czy
pocieszyli. Lady Duparge zaprosiła mnie raz, a ja zachowywałam si ę uprzejmie, ale ró Ŝ nica pozycji utrudniała
rozmow ę . Lord Duparge jest dziedzicem niemal wył ą cznie swojego tytułu, dwóch statków i jednej posiadło ś ci,
która graniczy z moczarami Gerfen. Lady Crifton i lady Anxory wydaj ą si ę zadowolone z własnego towarzystwa
i w ogóle nie wystosowały do mnie zaproszenia. Obie s ą zbyt młode, aby mie ć osi ą gni ę cia, którymi mogłyby si ę
podzieli ć , mimo to ich matki powinny były pouczy ć je o obowi ą zkach towarzyskich, jakie maj ą wobec ludzi
wy Ŝ szego stanu. Obie mogłyby skorzysta ć na mojej przyja ź ni po powrocie do Jamaillii. To, Ŝ e postanowiły nie
zabiega ć o moje wzgl ę dy, niezbyt dobrze ś wiadczy o ich intelekcie. Bez w ą tpienia byłabym nimi znudzona.
W tym okropnym otoczeniu czuj ę si ę nieszcz ęś liwa. Dlaczego mój mał Ŝ onek postanowił zainwestowa ć
swój czas i ś rodki w to przedsi ę wzi ę cie, przekracza mo Ŝ liwo ś ci mojego pojmowania. Z pewno ś ci ą ludzie
bardziej przedsi ę biorczej natury lepiej przysłu Ŝ yliby si ę tej sprawie naszego Znamienitego Satrapy. Nie potrafi ę
te Ŝ zrozumie ć , dlaczego nasze dzieci i ja sama musimy mu towarzyszy ć , zwłaszcza je ś li wzi ąć pod uwag ę mój
stan. Nie wydaje mi si ę , Ŝ eby mój mał Ŝ onek cho ć przez chwil ę zastanowił si ę nad problemami, jakie podró Ŝ ta
mo Ŝ e stwarza ć ci ęŜ arnej kobiecie. Jak zwykle nie uznał za stosowne przedyskutowa ć ze mn ą swoich decyzji, tak
samo zreszt ą jak ja nie radziłabym si ę go w sprawie moich artystycznych pasji. Mimo to moja ambicja musi
ucierpie ć , by on mógł odda ć si ę swoim pasjom! Ma nieobecno ść powa Ŝ nie opó ź ni uko ń czenie Kurantów
w kamieniu i metalu.
Brat Satrapy b ę dzie bardzo rozczarowany, poniewa Ŝ instalacja ta miała u ś wietni ć jego trzydzieste urodziny.
Dzie ń 15 miesi ą ca ryby 14 rok panowania najszlachetniejszego i prze ś wietnego Satrapy Esklepiusa
Byłam głupia. Nie. Zostałam oszukana. Nie jest głupot ą zaufa ć , gdy ma si ę wszelkie podstawy oczekiwa ć
solidno ś ci. Gdy ojciec powierzył moj ą r ę k ę i los lordowi Jathanowi Carrockowi, był przekonany, Ŝ e jest to
człowiek zamo Ŝ ny, solidny i powa Ŝ any. Ojciec błogosławił Sa za to, Ŝ e moje artystyczne osi ą gni ę cia
przyci ą gn ę ły zalotnika o tak wysokiej pozycji. Gdy płakałam nad losem, który zmusił mnie do po ś lubienia
m ęŜ czyzny o tyle ode mnie starszego, matka doradziła mi, Ŝ ebym si ę z tym pogodziła oraz zaj ę ła si ę swoj ą
sztuk ą i zdobyła sław ę dzi ę ki jego wpływom. Zastosowałam si ę do jej m ą drej rady. Przez ostatnie dziesi ęć lat,
gdy moja młodo ść i uroda zblakły u jego boku, urodziłam mu troje dzieci, a pod moim sercem ro ś nie kolejne.
Byłam jego ozdob ą i błogosławie ń stwem, a mimo to oszukał mnie. Gdy my ś l ę o tych godzinach, które
po ś wi ę ciłam na zarz ą dzanie jego domem, godzinach, które mogłam po ś wi ę ci ć mojej sztuce, krew ś cina mi si ę
w Ŝ yłach z goryczy.
Dzisiaj po raz pierwszy poprosiłam, a pó ź niej, z poczucia obowi ą zku wobec moich dzieci, za Ŝą dałam, Ŝ eby
zmusił kapitana do przydzielenia nam lepszej kwatery. Wysławszy trójk ę naszych dzieci z niani ą na górny
pokład, wyznał, Ŝ e w planie kolonizacyjnym Satrapy nie jeste ś my inwestorami z własnej woli, lecz wygna ń cami,
którym dano szans ę unikni ę cia ha ń by. Wszystko, co zostawili ś my: posiadło ś ci, domy, warto ś ciowe przedmioty,
konie, bydło... wszystko to zostało skonfiskowane przez Satrap ę , podobnie jak rzeczy, które nam zaj ę to, gdy
wchodzili ś my na pokład. Mój szacowny, powa Ŝ any mał Ŝ onek zdradził naszego szlachetnego i ukochanego
Satrap ę i spiskował przeciwko tronowi błogosławionemu przez Sa.
Wyci ą gałam z niego to wyznanie po kawałku. Stale mówił mi, Ŝ ebym nie zawracała sobie głowy polityk ą ,
Ŝ e to jest wył ą cznie jego zmartwienie. Mówił, Ŝ e Ŝ ona powinna ufa ć m ęŜ owi, i Ŝ ten wła ś ciwie pokieruje ich
Ŝ yciem. Mówił, Ŝ e do nast ę pnej wiosny, gdy statki przypłyn ą z uzupełnieniem zapasów dla naszej osady,
odzyska nasz maj ą tek i powrócimy na łono społecze ń stwa Jamaillii. Ja jednak w dalszym ci ą gu zadawałam mu
te niem ą dre kobiece pytania. „Cały nasz maj ą tek zaj ę ty?” – spytałam go. – „Cały?” A on powiedział, Ŝ e
zrobiono to, Ŝ eby ocali ć dobre imi ę Carrocków, tak aby jego rodzice i młodszy brat mogli Ŝ y ć z godno ś ci ą , nie
uwikłani w skandal. Pozostała mała posiadło ść , któr ą odziedziczy jego brat. Dwór Satrapy b ę dzie przekonany,
Ŝ e Jathan Carrock postanowił zainwestowa ć cały swój maj ą tek w przedsi ę wzi ę cie władcy. Jedynie ludzie
z najbli Ŝ szego otoczenia Satrapy wiedz ą , Ŝ e to była konfiskata. Aby uzyska ć to ust ę pstwo, Jathan przez wiele
godzin błagał na kolanach, poni Ŝ aj ą c si ę i prosz ą c o wybaczenie.
Bardzo długo si ę nad tym rozwodził, tak jakby miało to zrobi ć na mnie wra Ŝ enie. Ale co mnie obchodziły
jego kolana. „A co z Thistlebend?” – zapytałam. – „Co z tamtejszym domkiem przy brodzie i pieni ę dzmi, które
przynosił?” Wniosłam mu go w posagu i chocia Ŝ jest skromny, my ś lałam, Ŝ e zostanie przekazany Narissie, gdy
b ę dzie wychodzi ć za m ąŜ . „Przepadł – powiedział – przepadł na amen”. „Ale dlaczego?” – naciskałam. – „Ja nie
spiskowałam przeciwko Satrapie. Dlaczego mnie si ę karze?”
Rozzłoszczony powiedział, Ŝ e jestem jego Ŝ on ą i oczywi ś cie b ę d ę dzieli ć jego los. Nie rozumiałam
dlaczego, a nie wyja ś nił mi, w ko ń cu za ś powiedział, Ŝ e taka głupia kobieta nigdy tego nie zrozumie, i kazał mi
zamkn ąć buzi ę na kłódk ę , zamiast mle ć ozorem i dawa ć dowody ignorancji. Gdy zaprotestowałam, Ŝ e nie jestem
głupia, Ŝ e jestem słynn ą artystk ą , o ś wiadczył mi, Ŝ e teraz jestem Ŝ on ą kolonizatora i Ŝ e mam wybi ć sobie
z głowy swoje artystyczne pretensje.
Ugryzłam si ę w j ę zyk, Ŝ eby na niego nie wrzasn ąć . W ś rodku jednak a Ŝ si ę gotowałam z w ś ciekło ś ci na t ę
niesprawiedliwo ść . Thistlebend, w którym z moimi siostrzyczkami brodziły ś my w wodzie i zrywały ś my lilie,
udaj ą c boginie z tymi naszymi białozłotymi berłami... przepadło z powodu głupoty i zdrady Jathana Carrocka.
Słyszałam plotki o wykryciu spisku przeciwko Satrapie. Nie zwracałam na nie uwagi. My ś lałam, Ŝ e to mnie
nie dotyczy. Powiedziałabym, Ŝ e kara jest sprawiedliwa, gdyby ś my ja i moje niewinne dzieci nie wpadły w te
same sidła, w których znale ź li si ę spiskowcy. T ę ekspedycj ę sfinansowano ze skonfiskowanych bogactw.
Arystokraci, którzy popadli w niełask ę , zostali zmuszeni do przył ą czenia si ę do Towarzystwa zło Ŝ onego ze
spekulantów i eksploratorów. Co gorsza, trzymani w ładowniach wygnani przest ę pcy – złodzieje, prostytutki
i zbiry – zostan ą uwolnieni i doł ą cz ą do naszego Towarzystwa, gdy dobijemy do brzegu. W takim to otoczeniu
b ę d ą przebywa ć moje kochane dzieci.
Nasz Błogosławiony Satrapa wspaniałomy ś lnie dał nam szans ę zrehabilitowania si ę . Nasz
Najszlachetniejszy i Prze ś wietny Satrapa przyznał ka Ŝ demu m ęŜ czy ź nie z Towarzystwa dwie ś cie leferów ziemi,
które mo Ŝ na sobie wybra ć wzdłu Ŝ biegu Rzeki Deszczowej, stanowi ą cej granic ę z barbarzy ń sk ą Chalcedoni ą ,
lub na Przekl ę tym Brzegu. Nakazuje nam zało Ŝ y ć pierwsz ą osad ę nad Rzek ą Deszczow ą . Wybrał dla nas to
miejsce z powodu staro Ŝ ytnych legend o Królach Najstarszych i ich Królowych Ladacznicach. Powiada si ę , Ŝ e
dawno temu wzdłu Ŝ rzeki znajdowały si ę ich wspaniałe miasta. Posypywali skór ę złotem i nosili klejnoty nad
oczami. Tak mówi ą podania. Jathan powiedział, Ŝ e staro Ŝ ytny zwój, na którym przedstawione s ą ich osady,
został niedawno przetłumaczony. W ą tpi ę w to.
W zamian za szans ę zdobycia nowych fortun i odzyskania dobrego imienia Nasz Wspaniały Satrapa
Esklepius domaga si ę jedynie połowy tego, co uda nam si ę tu znale źć lub wyprodukowa ć . Za to wszystko
Satrapa otoczy nas opiek ą , za nasz ą pomy ś lno ść b ę d ą si ę odbywa ć modły, a dwa razy do roku do naszej osady
przypłyn ą jego statki, by mógł si ę upewni ć , Ŝ e dobrze nam si ę powodzi. Gwarantuje to podpisana osobi ś cie
przez niego Karta naszego Towarzystwa.
Lordowie Anxory, Crifton i Duparge popadli w tak ą sam ą niełask ę jak my, jednak ich upadek był mniej
bolesny, byli bowiem lordami o mniejszym znaczeniu. Na pokładach pozostałych dwóch statków naszej floty s ą
inni arystokraci, ale Ŝ adnego z nich nie znam dobrze. Cieszy mnie, Ŝ e moi drodzy przyjaciele nie podzielili mego
losu, chocia Ŝ bolej ę , Ŝ e udaj ę si ę na wygnanie sama. Nie b ę d ę oczekiwa ć pocieszenia od mał Ŝ onka, który
sprowadził na nasze głowy to nieszcz ęś cie. Na dworze rzadko kiedy tajemnica długo pozostaje tajemnic ą . Czy to
dlatego wła ś nie Ŝ aden z moich przyjaciół nie przyszedł do portu, Ŝ eby mnie po Ŝ egna ć ?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin