Na drogach duchowych oczyszczeń.pdf

(283 KB) Pobierz
NA DRODZE DUCHOWYCH OCZYSZCZEŃ
SPIS TREŚCI
I.
DROGA
KU
BOGU
Schodząc
do
wód
śmierci"
..Winda"
niebieska
Nie
pragnij
szukać
owoców
II.
DOŚWIADCZENIA
NOCY
ZMYSŁÓW"
Znaki
rozpoznawcze
„ nocy
zmysłów"
Pierwszy
znak
nocy"
Drugi
znak
nocy"
Trzeci
znak
nocy"
Trudna
próba
wiary
dotykająca
rozumu
Próby
wiary
dotykające
woli
i
pamięci
Udręki
pokus
Sens
pokus
Pokusy,
które
niszczą
bastion
dobrego
mniemania
o
sobie
Udręka
skrupułów
Czas
trwania
oczyszczeń
Bóg
ufa
ci,
że
nie
cofniesz
się
Bóg
oddala
się",
aby
pogłębić
w
nas
wiarę
i
miłość
III.
SAMOTNOŚĆ
JAKO
ŁASKA
OCZYSZCZEŃ
Ból
niezrozumienia
Samotność
Maryi
i
Józefa
Samotność
jako
miejsce
spotkania
z
Bogiem
Tylko
Bóg
cię
kocha
Samotność,
która
pogłębia
wiarę
Czas,
w
którym
obumiera
ziarno
Samotność
przywołuje
obecność
Boga
IV.
UŚWIĘCENIE
PRZEZ
PRACĘ
Niebezpieczeństwo
sukcesów
Pracując
myśl,
że
to
jest
może
już
ostatni
dzień
Naśladować
w
pracy
ewangelicznego
celnika
985868234.039.png 985868234.040.png 985868234.041.png 985868234.042.png 985868234.001.png 985868234.002.png 985868234.003.png 985868234.004.png 985868234.005.png 985868234.006.png 985868234.007.png 985868234.008.png 985868234.009.png 985868234.010.png 985868234.011.png 985868234.012.png 985868234.013.png 985868234.014.png 985868234.015.png 985868234.016.png 985868234.017.png 985868234.018.png 985868234.019.png 985868234.020.png 985868234.021.png 985868234.022.png 985868234.023.png 985868234.024.png 985868234.025.png 985868234.026.png 985868234.027.png 985868234.028.png
Przez
swoją
pracę
będziesz
się
uświęcał
Dla
Boga
jesteś
ważny
ty,
a
nie
twoje
osiągnięcia
V.
WYBÓR
CYTATÓW
DO
MEDYTACJI
„Zwykła droga do kontemplacji wiedzie przez bezdrzewną pustynię, pozbawioną wody i
pięknych widoków. Duch wchodzi w nią i wędruje na oślep w różnych kierunkach, które
zdają się oddalać go od zdolności widzenia, od Boga, od radości i wszelkiego celu. I może
mu być bardzo trudno uwierzyć, że ta droga jednak gdzieś prowadzi, a nie jedynie w
pustkę, pełną wyschłych szkieletów, w miny wszystkich naszych nadziei i dobrych
postanowień.
Widok tej pustyni tak przeraża większość ludzi, że nie chcą zapuszczać się na jej palące
piaski i błąkać się pomiędzy jej skałami. Nie mogą uwierzyć, że kontemplację i świętość
odnajduje się na takim pustkowiu, gdzie nie można znaleźć żadnej ochrony, ani miejsca
spoczynku, żadnej ochłody ani pożywienia dla wyobraźni, intelektu i pragnień wrodzonych
naszej naturze.
W przekonaniu, ze miarą doskonałości jest bystre wniknięcie w Istotę Boga i gorące
postanowienia rozpalonej miłością woli, że świętość jest sprawą uczuciowej żarliwości i
namacalnych wyników, nie chcą mieć nic wspólnego z taką kontemplacją, która nie jest
rozkoszą dla intelektu i nie dostarcza umysłowi i woli żadnych pociech ani odczuwalnej
radości. Chcą widzieć, dokąd idą i widzieć, co robią; i gdy tylko zapuszczą się w dziedziny,
gdzie ich własna działalność zostaje sparaliżowana i nie przynosi widomego owocu,
zawracają z drogi na urodzajne, zielone pola, gdzie mogą mieć pewność, że skutecznie
pracują i zmierzają do jakiegoś celu. A jeżeli nie potrafią osiągnąć tak żarliwie i
niespokojnie oczekiwanych wyników, przynajmniej przekonują siebie, że zrobili wielkie
postępy, kiedy odmówili wiele modlitw, zadali sobie liczne umartwienia, wygłosili dużo
kazań, przeczytali (a może i napisali) wiele książek i artykułów, przejrzeli mnóstwo dzieł o
rozmyślaniu, przyswoili sobie setki nowych i różnorodnych praktyk pobożnych i opasali
ziemię szeregiem pielgrzymek. Nie można powiedzieć, żeby te rzeczy nie były same w sobie
dobre: ale mogą być w życiu człowieka chwile, kiedy one stają się ucieczką, narkotykiem,
ochroną przed przyjęciem na siebie odpowiedzialności i cierpienia w ciemności, ubyciu i
niemocy - przed pokornym zezwoleniem Bogu, żeby On nas ogołocił z naszej fałszywej
osobowości i przetworzył nas w nowych ludzi, jakimi naprawdę mamy być (...). Ten, kto nie
dopuści, żeby jego duch zniechęcił się i zaniepokoił tą oschłością i niemocą, ale pozwoli
Bogu prowadzić się spokojnie przez pustynię, nie żądając żadnego oparcia ani wskazówki
poza czystą wiarą i ufnością, dojdzie do głębokiego i dającego pokój zjednoczenia z
Bogiem" (T.Merton, „Posiew kontemplacji", Kraków 1982, s.!64n., 167n.).
I. DROGA KU BOGU
W początkowym okresie życia wewnętrznego - okresie fascynacji Panem Bogiem - często
wydaje się nam, że dojście do świętości jest czymś łatwym, i że my sami jesteśmy już na
985868234.029.png 985868234.030.png 985868234.031.png 985868234.032.png 985868234.033.png 985868234.034.png 985868234.035.png
zaawansowanym etapie w drodze do niej. Nie wiemy wtedy, przez jak bolesne
doświadczenia przyjdzie nam jeszcze przechodzić.
Etapy
Na pierwszym etapie budzi się w nas pragnienie pogłębiania życia wewnętrznego.
Jeżeli np. narzeczeni poznają się w tym czasie, to będzie przepełniał ich wielki zapał,
entuzjazm i nadzieja wspólnego dążenia do świętości. Wszystko wyda się im proste. Będą
mogli razem długo i żarliwie modlić się i wspólnie rozwiązywać wiele życiowych
problemów. Ich egoizm często w takiej czy innej formie uwidoczni się, ale entuzjazm i
zapał sprawią, że oboje gotowi będą pokonywać wszelkie przeszkody. Dojście do świętości
wyda się im wówczas czymś bardzo bliskim osiągnięcia.
Pierwsze doświadczenie spotkania z Bogiem nie porusza jednak jeszcze głębszych
pokładów naszej osobowości, choć nam wydaje się, że już spotkaliśmy Boga i
doświadczamy Jego miłości w sposób szczególny. W rzeczywistości jest to zaledwie
okruch, bardzo mała cząstka tego, co On chce nam okazać. Na tym etapie Bóg nie może
jednak objawić się nam bardziej, ponieważ nie ma w nas jeszcze odpowiedniego otwarcia
na Niego, to znaczy pokory.
Na przeszkodzie stoi nasza pycha i nasze niewłaściwe wyobrażenie Stwórcy, nie oddające
tego, kim On jest naprawdę. Najpierw więc musi stopniowo zmieniać się nasz obraz Boga i
obraz nas samych.
Pierwsze głębsze otwarcie się na Pana poprzedzają zwykle pewne wydarzenia, poprzez
które Bóg pozwala nam w pewnym, choć niewielkim jeszcze stopniu, odkryć Jego miłość.
Może to być np. bardzo silne doświadczenie słabości czy samotności - i wtedy możemy
bardziej odczuć Jego miłość. Takie doświadczenie naszej słabości, a równocześnie tego. że
Bóg kocha nas takich, jakimi jesteśmy, pozostawia wówczas głęboki ślad w naszym sercu.
Jednak pozostawanie na poziomie wiary przeżywanej w sposób emocjonalny
uniemożliwiałoby nam dojście do wiary głębokiej i czystej. Dopóki odczuwamy miłość i
obecność Boga, dopóty nie ma w nas wiary prawdziwej, która opiera się na woli, a nie na
uczuciach.
Pan oczekuje, że uwierzymy Mu bez domagania się dowodów. Do żądającego dowodów
Tomasza Chrystus powiedział: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli" (J 20,29).
To dlatego przychodzi w naszym życiu okres, w którym nasz odczuwalny kontakt z
Bogiem zaczyna być przeplatany wewnętrznym doświadczeniem oschłości. Również
odnoszone wtedy przez nas sukcesy przeplatają się często z porażkami. Wśród wielu
przeżywanych w tym czasie prób wiary Bóg co pewien czas pozwala nam jeszcze
doświadczać swojej obecności w sposób emocjonalny. Później, kiedy znów tracimy nasz
uczuciowy kontakt z Nim, nasila się zwykle nasza bardzo bolesna samotność i słabość.
Bóg jednak musi nas w ten sposób doświadczać, ponieważ inaczej nie szukalibyśmy Go z
pobudek nadprzyrodzonych, a jedynie dla zaspokojenia własnych pragnień emocjonalnego
doświadczania Jego miłości.
Dla kogoś o takim nastawieniu droga do świętości miałaby być zaspokajaniem jego
własnych egoistycznych pragnień. A przecież takie nastawienie uniemożliwia pełne
zjednoczenie z Bogiem.
985868234.036.png 985868234.037.png
Stąd w drugim mieszkaniu (zgodnie z terminologią stosowaną przez św. Teresę od Jezusa
w Twierdzy wewnętrznej ) Bóg stopniowo nas z tego oczyszcza.
Warunkiem przejścia przez ten etap częstych oschłości i wielu trudności w życiu
codziennym jest ufność wobec Boga, pokora i wiara w Jego miłość.
Idąc drogą do świętości, doświadczymy kiedyś prawdziwości słów Chrystusa, który
powiedział: „beze Mnie nic nie możecie uczynić" (J 15,5). Zanim jednak do tego
dojdziemy, zanim uznamy, że każde dobro nadprzyrodzone, jakie dostrzegamy w sobie,
jest dziełem Chrystusa, musimy doznać wielu upokorzeń, musimy też, wzrastając w
pokorze, zapragnąć kochać Boga ponad wszystko.
Jeżeli Bóg wprowadza do drugiego mieszkania np. jednego z narzeczonych czy
małżonków, wówczas zaczynają się już pewne kłopoty. Ponieważ osoba znajdująca się w
drugim mieszkaniu traci co jakiś czas emocjonalny kontakt z Bogiem, pojawia się wiele
problemów wynikających i z doświadczania trudności na modlitwie, i z życia codziennego.
Wiele spraw nie układa się tak jak dotychczas. Modlitwa takiego człowieka staje się
oschła, a przy tym przestaje on odnosić sukcesy tak w życiu zawodowym, jak i w zakresie
spraw rodzinnych czy domowych. Pojawiają się więc liczne problemy, które wywołują
napięcia psychiczne.
Z uwagi na zaistniałe różnice w kontakcie z Bogiem jednym z pierwszych problemów w
relacjach między narzeczonymi czy między małżonkami zaczyna być wtedy wspólna
modlitwa. Jeżeli narzeczeni czy małżonkowie wykazują dużo dobrej woli, to jakoś im to
jeszcze wychodzi, choć najczęściej osoba doświadczająca oschłości woli modlić się sama,
ponieważ trudno jest jej przeżywać to, co przeżywa współmałżonek czy narzeczony.
Co pewien czas występuje też pewna forma braku możliwości porozumienia. Kiedy
bowiem w wyniku pierwszych trudności pojawiają się napięcia psychiczne, to niemal
automatycznie zwiększa się też liczba zadrażnień i nieporozumień w kontaktach pomiędzy
małżonkami czy narzeczonymi. Nieporozumienia te mogą powstawać z byle powodu, a
przy długim oddźwięku psychicznym 1 nawet jednego z narzeczonych czy
współmałżonków odkładają się i kumulują, co wytwarza pewien rodzaj braku kontaktu
psychicznego.
1 Oddźwięk psychiczny - zróżnicowane echo wydarzeń w psychice jednostki. Pewne osoby reagują na
wydarzenia lub sytuację, która je porusza szybko, i później już o niej nie myślą (zjawisko
„prymalności"). Inne, wprost przeciwnie, niewzruszone i pozornie obojętne w danym momencie,
niczego nie zapominają, a ich reakcja dojrzewa stopniowo (zjawisko „seksualności") [zob. Dic-
Honnaire de la psychologie. Librairie Larousse, 1989. s. 236].
Święty Jan od Krzyża mówi: „Początkujący podlegają jeszcze pożądaniom w związku z
przeżyciami duchowymi. Dlatego też popadają zwykle w wiele niedoskonałości
wynikających z władz gniewu. Skoro przeminie smak i upodobanie w rzeczach
duchowych, z konieczności czują niezadowolenie. Z tego niezadowolenia z siebie wynika
rozdrażnienie w ich czynnościach i niekiedy łatwo popadają w gniew za lada przyczyną. W
rezultacie takie dusze bardzo często bywają nieznośne dla otoczenia. Bywa i tak, że gdy
przeminie smak i przyjemność złączona z głębszym odczuwalnym skupieniem na
modlitwie, natura człowieka pozostaje niezadowolona i rozdrażniona, podobnie jak
dziecko, gdy je odłączą od piersi, z której czerpało miły smak. Ten stan jest naturalny i
985868234.038.png
 
jeśli dusza nie poddaje się zniechęceniu, nie ma tu winy, tylko niedoskonałość.
Niedoskonałość ta będzie oczyszczona przez oschłość i przykrość ciemnej nocy" (Noc
ciemna, I, rozdz.5, nrl).
W drugim mieszkaniu pojawia się już pewien rodzaj samotności pomiędzy narzeczonymi
czy małżonkami i niemożność przekazania do końca przeżywanych doświadczeń.
Trudności te jednak nie są jeszcze długotrwałe i w okresach łatwiejszych narzeczeni czy
małżonkowie mogą porozumieć się i rozwiązać narosłe wcześniej problemy.
Po tym okresie następuje etap trzeciego mieszkania, kiedy zanikają trudności w
emocjonalnym kontakcie z Bogiem i wszystko znów zaczyna się dobrze układać, tak w
życiu codziennym, jak i w zakresie spraw związanych z życiem duchowym. Wtedy wzrasta
w nas zwykle przekonanie, że wiele potrafimy i znów pojawia się przeświadczenie, że
świętość jest w zasięgu naszych możliwości. Zaczynamy częściej krytykować innych, bo
nie rozumiemy ich słabości; bardzo łatwo zapominamy, że słabość i samotność stwarzają
możliwość głębszego spotkania z Bogiem.
Święty Jan od Krzyża mówi: „Ponieważ początkujący czują się pełnymi zapału i
gorliwości w rzeczach duchowych i ćwiczeniach pobożnych, z tej pomyślności (z powodu
ich niedoskonałości) rodzi się pewien rodzaj ukrytej pychy, skutkiem której zaczynają oni
nabierać niejakiego zadowolenia z samych siebie i ze swoich uczynków, mimo iż prawdą
jest, że rzeczy święte same z siebie rodzą pokorę. Z tego źródła wypływają próżne, czasem
nawet bardzo próżne chęci rozmów o rzeczach duchowych z innymi. Często zresztą w tym
celu, by innych nauczyć, niż by się od nich uczyć. Gdy zaś napotykają u nich inny rodzaj
pobożności niż ich własny, potępiają ich w swoim sercu, a nawet i zewnętrznie w słowach.
Stają się wtedy podobni do owego faryzeusza, który chełpił się przed Bogiem ze swych
czynów i pogardzał celnikiem" (Noc ciemna, I, rozdz. 2, nr 1).
Osoba będąca w trzecim mieszkaniu potrafi przezwyciężać widoczne formy pychy, a
także ze względu na swoją aktywność praktykować w jakimś stopniu niektóre cnoty.
Stwarza to pewnego rodzaju iluzję, iż jest to człowiek autentycznie pokorny. Z tego też
powodu pojawia się niebezpieczeństwo naśladowania 20 przez innych, co mogłoby
wypaczać ich obraz drogi do świętości. Pozornie wydaje się on czynić rzeczy bardzo
pożyteczne. W oczach Boga nie mają one jednak wielkiej wartości, ponieważ kryje się w
nich jeszcze wiele pychy.
Na tym etapie niemal wszystko nam wychodzi.
W życiu małżonków czy narzeczonych powraca wtedy możliwość wspólnego
porozumienia się, wspólnej modlitwy i wspólnego rozwiązywania problemów. W trzecim
mieszkaniu, kiedy znikają przyczyny napięć psychicznych, o wiele lepiej układa się dialog
pomiędzy narzeczonymi czy małżonkami. U wielu budzi się wtedy pyszne
przeświadczenie, że wystarczy tylko zdecydowanie pracować nad sobą, oczywiście z
pomocą łaski Bożej, a świętość stanie się ich udziałem.
W tym okresie jesteśmy w stanie aktywnie „apostołować", tzn. dokonywać wielu rzeczy
w naszym mniemaniu „ku czci i chwale Bożej", które tak naprawdę dokonywane są dla
naszej własnej „czci i chwały". Naszą gorliwość może „wspierać" wtedy nawet szatan. Św.
Jan od Krzyża mówi: „Zresztą i szatan roznieca w początkujących zbytnią gorliwość i chęć
wykonywania takich uczynków, aby w nich rozbudzić pychę i zarozumiałość. Zdaje sobie
bowiem dobrze sprawę, że wszystkie cnoty i dobre uczynki, jakie te dusze wypełniają, nie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin