JAS - Droga w Światy Nadzmysłowe - Radża-Joga nowoczesna.pdf

(885 KB) Pobierz
183934100 UNPDF
I
CEL I ŚRODKI
Jeżeli bierzesz do ręki tę książkę, to poza ciekawością powodowała tobą, być może, chęć
znalezienia drogi, po której mógłbyś pójść sam, zamiast tylko czytać o drodze, którą inni szli
oraz idą. Może już od dawna błąkasz się i szukasz, bo czujesz, że ta droga szeroka i udeptana,
po której stąpają wszyscy wokoło, nie jest dla ciebie odpowiednia. Jest już może zbyt prosta,
zbyt łatwa, a przede wszystkim, zbyt pozioma. Idą nią wszyscy powoli, wygodnie, bez
wysiłku, a też i bez widoków. Niewiele muszą dawać z siebie, ale też i niewiele za to
otrzymują. A ty wolałbyś ofiarować więcej, aby więcej osiągnąć. Wolałbyś włożyć choćby
największy wysiłek, dać siebie całego, ale za to otrzymać tyle, ile wart jest ten wysiłek, ile ty
cały jesteś wart.
To dobrze, że tamta droga szeroka i ludna już jest zbyt pozioma dla ciebie. Dobrze, że chcesz
zejść z niej, a wstąpić na ścieżkę krótszą i bardziej stromą, aby szybciej na szczyt się wspinać.
Dobrze to świadczy o tobie, bo wskazuje, że dorosłeś już do wstąpienia na "ścieżkę". Zbadaj
siebie jednak dokładnie i oblicz swe siły. Przeprowadź ocenę siebie, surową i trzeźwą, czy
rzeczywiście chcesz dać całego siebie, całego bez reszty? Czy nie zniechęcisz się wkrótce i
nie spadniesz ze "ścieżki" z powrotem na dawną drogę? Spadać z niej będziesz nie raz, nim
na pochyłości stromej zdołasz utrzymać się stale, idzie tylko o to, abyś, gdy spadniesz,
podniósł się rychło mimo potłuczeń i poranień, abyś nie biadał nad sobą, lecz bez zwłoki
wytężył wszystkie siły do ponownego wspinania się po ścieżce. Idzie o to, abyś zdał sobie
sumiennie sprawę z tego, czy twój zapał do wstępowania na ścieżkę, to nie chwilowy kaprys
tylko, lub – co gorsza – zniechęcenie życiem normalnym na skutek jakiegoś niepowodzenia.
Skoro jednak książkę wziąłeś do ręki i chcesz ją czytać, to może chęci twe są szczere i trwałe.
Może rzeczywiście nie znajdujesz w swym życiu teraźniejszym nic, co by ci się wydawało
celowe i godne wysiłków. Może patrzysz na tych współ ludzi jak na dzieci, ponad które już
wyrosłeś i chcesz porzucić ich bezmyślne zabawy, a zabrać się do czegoś poważniejszego.
Jeżeli życie ich wydaje ci się bezmyślne i płaskie nie chwilowo tylko, pod wpływem jakiegoś
rozczarowania, lecz jeżeli nawet wśród powodzenia i zadowolenia odczuwasz stale coś
podobnego do pustki i niedosytu, to może już naprawdę dorosłeś do "ścieżki". Zważ jednak,
że ścieżka, o której tu czytasz jest najkrótsza i najbardziej stroma ze wszystkich, że bardzo
rychło odbiegniesz od drogi wygodnej zbyt daleko, aby móc potem na nią wrócić. Są ścieżki
może nieco dłuższe, ale nie tak strome i uciążliwe, a przede wszystkim, nie odbiegające tak
daleko od drogi, po której kroczy powoli ogromna większość ludzkości. Z tamtych ścieżek
masz łączność ciągłą z tym wszystkim, co ludzie nazywają światem, masz w każdej chwili
odwrót otwarty. Nie są tak strome i trudne, ale wiodą również w górę, chociaż nie tak szybko.
Droga studiów naukowych, twórczość artystyczna, praca społeczna, oto ścieżki, zbyt trudne
dla próżniaków, ale dla ciebie już dostępne. Może ci któraś z nich wystarczy, bo wysiłków
możesz wkładać w każdą tyle, ile tylko sam zechcesz i dojść na każdej tak wysoko, jak
wysoko zechcesz. Wygodniejsze są o tyle, że nie wymagają takiego nakładu pracy nad sobą,
skierowując działalność w przeważającej części na zewnątrz, na przedmioty, nie na podmiot –
a to jest łatwiejsze.
Jeżeli jednak i to jest dla ciebie zbyt łatwe, to zważ jeszcze, że i w pracy nad sobą masz różne
ścieżki leżące między dwoma biegunami tak odległymi od siebie jak "Hatha joga" ["Hatha
joga" jest to nazwa jednej z metod rozwijania zdolności paranormalnych powstałej w Indiach,
w Średniowieczu. Jest to metoda mechaniczna, nie dająca uzdolnień wysokich i trwałych.
Stosują ją np. fakirzy – przyp. J.A.S.][Właściwie Hatha joga jest uważana za metodę
ćwiczenia ciała i umysłu stanowiącą najniższy, podstawowy stopień jogi. Za najwyższą i
najbardziej wszechstronną uznaje się Radża jogę – jogę królewską, która rozwija potęgę woli
i ducha – przyp. red.] z jednej strony, a droga świętych – z drugiej. Niech cię nie razi
zestawienie obok siebie rzeczy tak bardzo różnych. Są to również ścieżki, i to ścieżki
niełatwe. Na nich jednak można jeszcze oczekiwać czegoś dla siebie, można wstępując na nie
powiedzieć sobie: daję wszystko czym jestem, całą moją wartość i za to oczekuję w zamian
tyle, ile jestem wart.
A na tej ścieżce, o której tu czytasz, powiedzieć tego nie możesz. Tu nie czeka cię nic, żadna
korzyść, żadna nagroda, tylko poczucie, że spełniłeś wszystko, do czego byłeś zdolny, że nic
nie zmarnowałeś, nic nie zaniedbałeś.
Dlatego też konieczne jest, abyś uświadomił sobie jak najwyraźniej cel, do którego chcesz
dążyć. Nie wystarczy tu powiedzieć sobie ogólnikowo: "Nie zadowala mnie takie życie, jakie
wiodą wszyscy ludzie w otoczeniu, muszę znaleźć dla siebie coś więcej". Idzie o to, jak w
twych wyobrażeniach wygląda to "coś więcej" i na czym ono polega. Jeżeli pragniesz więcej
zadowolenia dla siebie, to go nie znajdziesz na tej ścieżce. Zwróć się wtedy do hatha jogi.
Jeżeli wiedzie cię ciekawość poznania światów nadzmysłowych, to poznasz je na "ścieżce",
ale dopiero wtedy, gdy przestaniesz pragnąć ich poznania. Jeżeli chcesz uzyskać władze
magiczne, zdolności cudowne, uzyskasz je, ale dopiero wtedy, gdy będzie zupełnie
wykluczone, że będziesz je kiedykolwiek chciał zużytkować w celach osobistych. Zatem,
niewiele obiecuje ci ta ścieżka. Jeżeli jednak szukasz jej pomimo tego, a może właśnie
dlatego, że nie obiecuje ci żadnych korzyści osobistych, to dorosłeś do niej naprawdę.
Dorosłeś do niej, bo wyrosłeś z tego mniemania błędnego, jakoby mogła istnieć jakaś inna
korzyść rzeczywista poza korzyścią ogółu.
Cel twój musi być najzupełniej niesamolubny. Niczego nie wolno ci pragnąć dla siebie,
niczego pożądać dla przyjemności własnej lub korzyści osobistej. Jedynym pragnieniem,
jedynym dążeniem twoim, musi być zawsze tylko dobro ogółu, dobro nie tylko wszystkich
ludzi bez różnicy narodu, rasy, wyznania, kultury, poziomu moralnego, lecz także dobro
całego wszechświata, a więc zarówno dobro duchów i aniołów, jak dobro zwierząt, roślin i
wszelkiego stworzenia. Nie sądź, że jesteś za słaby na to, aby twoje siły mogły się przydać na
coś aniołom czy roślinom, bo gdy znajdziesz się na ścieżce, siły twoje wzmagać się będą do
potęgi nadludzkiej, wprost niepojętej. Wszak będziesz się zbliżać coraz bardziej do Boga,
wiec też coraz więcej uczestniczyć będziesz w boskiej wszechwiedzy i wszechpotędze.
Ale Bóg niczego nie chce dla siebie, a ty będziesz szedł ścieżką bożą, więc też coraz bardziej
musisz pozbywać się egoizmu, coraz więcej zapominać o sobie. Czy jesteś gotów na to, aby
swoje "Ja" przekreślić raz na zawsze? Aby zawsze mówić – nie tylko ustami, ale i w
najgłębszym swoim przekonaniu: "Nie moja, ale Twoja niech się dzieje wola?". Jeżeli tak,
jeżeli naprawdę i szczerze gotów jesteś wyrzec się wszelkiej myśli o sobie, wszelkiego
egoizmu, to dojrzałeś do ścieżki. Wstępuj zatem na nią śmiało, ale wstępuj zaraz, dzisiaj, bo
gdy zaczniesz się wahać i odkładać, to widocznie jeszcze do niej nie dorosłeś.
Wkrótce spostrzeżesz, ile ci da ta ścieżka, ile skarbów nieocenionych znajdziesz, na niej
właśnie dlatego, że ich nie pragniesz i nie szukasz. Znajdziesz, przede wszystkim, spokój
ogromny, słodki i cichy, bo spokój Boży. Znajdziesz zdrowie duszy, a nawet fizyczne, tak
kwitnące i trwałe, jakiego nie dałyby ci najpomyślniejsze warunki zewnętrzne. Znajdziesz
wiedzę nieogarnioną – nie tę książkową, nabywaną pamięciowo i pojęciowo – lecz tę
bezpośrednią, która wie, bo widzi i rozumie. Znajdziesz i to, co ludzie zwą jasnowidzeniem,
chociaż w nie nie wierzą: będziesz mógł patrzeć we wnętrze Ziemi i w światy dalekie, na
dusze ludzkie i na duchy aniołów, będziesz mógł rozmawiać zarówno z tak zwanymi
zmarłymi, jak i z żywymi, choćby najbardziej oddalonymi. Znajdziesz wreszcie te wszystkie
władze magiczne i moce niepojęte, które ludziom zjednywały przydomki albo świętych, albo
czarowników. Będziesz je miał do dyspozycji nieograniczonej wszystkie, bez wyjątku.
Znajdziesz na ścieżce to wszystko, a raczej będziesz to znajdował kolejno, coraz więcej z
każdym krokiem, bez żadnych z twej strony starań lub wysiłków. Ujrzysz, że jesteś otoczony
bogactwami, władzą, zaszczytami, sławą, ale wszystko to będzie już dla ciebie bez wartości.
Będą to tylko ciężary coraz to nowe i coraz to większe, obowiązki coraz to cięższe, ale
zdołasz im wszystkim sprostać, bo nie będziesz niczego pragnął dla siebie.
Tyś dotychczas szukał tej ścieżki, nie wiedząc może nawet jasno, czego szukasz. Czułeś
tylko, że poza tym wszystkim, co poznałeś dotychczas, czego się dowiedziałeś i czego
doświadczyłeś w życiu, musi być coś więcej jeszcze, coś innego, wyższego, a przede
wszystkim, bardziej rzeczywistego. To, co dla innych ludzi jest najbardziej realne i
rzeczywiste, straciło już dla ciebie wartość czegoś realnego i prawdziwego. Szukałeś czegoś
więcej ponad to wszystko, bo nie wystarczają ci już te zwykłe, poziome, powszednie
pragnienia i dążenia ludzkie. A czy wiesz dlaczego ci nie wystarczają? Oto dlatego, że w
tobie żyje coś więcej, niż w twoich współbraciach. Żyje już w tobie Iskra Boża. Iskra taka
sama żyje również we wszystkich twych bliźnich, ale oni o niej nie wiedzą. Dla nich za
wcześnie jeszcze, aby mogli poczuć, że ją mają w sobie. Ty jednak już ją zaczynasz
odczuwać, może najpierw nieświadomie, ale niewątpliwie. W duszy twojej, w głębi wnętrza
twej istoty, poczyna żyć coś nie znanego tobie dotychczas, podobnie jak w łonie matki
poczyna się budzić życie nie znanego jej jeszcze dziecięcia. Poczyna żyć w tobie Iskra Boża,
bo już dojrzałeś do tego, aby ona mogła życie świadome rozpocząć. U innych ona śpi, u
ciebie jednak już się budzi. Dlatego więc pragniesz czegoś nieznanego, czegoś naprawdę
realnego i rzeczywistego, czego nie znalazłeś na świecie.
Czujesz już wyraźnie i niewątpliwie, że w tobie jest coś więcej ponad twe "ciała", twe
powłoki widome lub nieuchwytne. Wiesz, że przeszedłszy przez wrota śmierci, zdejmiesz je z
siebie kolejno: naprzód ciało fizyczne, potem eteryczne, jeszcze później astralne, a wreszcie
myślowe [Szczegóły o tych "ciałach" względnie powłokach znajdzie Czytelnik w książce
Chodkiewicza "Anatomia ciał niewidzialnych człowieka" – przyp. J.A.S. Ciałami tymi są:
ciało fizyczne, przypisane świadomości; ciało eteryczne, które zaopatruje ciało fizyczne w
energię i daje możliwość postrzegania subtelnych światów; ciało mentalne (myślowe) i
astralne – przyp. red.]. A kto je zdejmie z ciebie? Właśnie ty, prawdziwy ty. Czujesz już, że te
ciała twoje, to nie ty, że są one tylko sukienkami dla ciebie. Ty w nich tylko mieszkasz, ale
nimi nie jesteś. Cóż więc pozostanie z ciebie, gdy je zdejmiesz wszystkie po kolei? –
Pozostaniesz właśnie ty, Iskra Boża, jaźń wyższa. Pozostanie z ciebie to, co jest w tobie
nieśmiertelne, realne, rzeczywiste, co przetrwa poza śmierć i poza wszystkie zgony.
Budzi się w tobie do świadomości ta twoja cząstka nieśmiertelna i dlatego nie wystarcza ci
już to, co wystarcza jeszcze zupełnie twym współbraciom. Dlatego właśnie zaczynasz szukać
czegoś więcej, bo sam masz w sobie już coś więcej. Nauczyłeś się już słyszeć "głos
bezdźwięczny", przemawiający w tobie bez słów, twój głos sumienia. Umiesz go słuchać,
może jeszcze nie zawsze, ale w większości wypadków. On to powiada ci, że te powłoki twoje,
to nie ty, on daje ci uczucie niezadowolenia z siebie i ze świata. Możesz go jeszcze nie
usłuchać nieraz, ale zdławić go i stłumić w sobie już nie zdołasz, bo jaźń wyższa, Iskra Boża
żyje w tobie.
Zatem, już nieco wyraźniej zaczyna ci się zarysowywać przed oczyma twój cel. Chciałbyś,
aby panem w tobie było nie to, co śmiertelne, co znikome, lecz to, co wieczne, co Boskie. Nie
chcesz być dłużej sługą swych ciał, choćby tak subtelnych jak astralne lub myślowe. Chcesz
nauczyć się władać nimi, posługiwać się nimi jako narzędziami posłusznymi twej jaźni
wyższej. Wiesz także, iż tego nie nauczysz się nigdzie na świecie i dlatego błąkasz się i
szukasz.
Dotychczas rządziły tobą ciała twoje, robiły z tobą, co chciały, a ty słuchałeś bez oporu, bo
nie wiedziałeś, że można nie posłuchać. Ale twoja jaźń wyższa już się budzi i upomina o swe
prawa. Rządy w tobie ma objąć Bóg, podczas gdy dotychczas rządziło w tobie zwierzę.
Gdybyś rozpoczął walkę sam ze sobą, to znaczy, z twoimi ciałami, nie osiągnąłbyś celu. Nie o
rozdwojenie idzie, nie o walkę, lecz o zjednoczenie. To, co niższe W tobie, ma wejść w
zgodność z twą jaźnią wyższą, ma się dostroić, zjednoczyć. Dążenia tych dwóch części nie
mogą być już dłużej rozbieżne, lecz mają być zgodne. Twa jaźń niższa ma się zjednoczyć z
wyższą. Zjednoczenie takie nazywa się w sanskrycie jogą, jeżeli wolisz wyraz nowoczesny,
nazwij to syntezą.
Zatem, celem twoim jest joga. Nie wzbraniaj się wymienić głośno tej nazwy tylko dlatego, że
była znana pradawnym Indom. Od ich czasów ludzkość postąpiła już bardzo znacznie
naprzód w rozwoju, ale nie tak daleko jeszcze, aby joga nie była nam już dziś potrzebna. Sam
widzisz, jak mało jest w twym otoczeniu ludzi, którzy już byli zjednoczeni ze swą jaźnią
wyższą. Oczywiście, czym innym jest joga jako idea, jako cel, a czym innym metody
prowadzące do osiągnięcia tego celu, czyli systemy jogi. Cel został ten sam od prawieków,
ale środki zmieniają się w miarę postępu ludzkości. Dziś już dawna radża joga indyjska nie
tylko nie byłaby owocna, lecz nawet oznaczałaby pewne cofnięcie w procesie rozwoju. W
starożytności, u pradawnych Indów, zjednoczenie jaźni wyższej z niższą nie było jeszcze
możliwe "na jawie", w stanie świadomości dziennej, bo do tego ówczesny człowiek nie
osiągnął jeszcze odpowiedniego poziomu rozwoju. Osiągnięcie jogi czyli zjednoczenia
dostępne było wówczas tylko w stanie "samadhi" czyli w stanie takim, który dziś nazywamy
transem lub snem magnetycznym. Dziś natomiast, idzie o jogę nie w krótkich chwilach transu
i stanu nieprzytomności, lecz o jogę na jawie, przy zachowaniu pełnej świadomości. I to da
się dziś osiągnąć, bo już posunęliśmy się odpowiednio dalej w rozwoju. Niech cię zatem nie
drażni wyraz joga lub inne wyrazy sanskryckie, skoro nie mamy na nie nazw polskich.
Zrozumiesz, że joga nowoczesna musi być inna niż joga staroindyjska, jeżeli ją traktujesz
jako "ścieżkę", jako metodę. Wielu rzeczy , które pradawni Indowie musieli dopiero rozwijać
dzięki systematycznym ćwiczeniom, ty już nie musisz rozwijać, bo są już w tobie gotowe i
rozwinięte. Natomiast kształcić i rozwijać musisz to, co Praindom nieznane było nawet z
nazwy i zupełnie niedostępne nawet ich radża joginom, bo do tego wówczas jeszcze nie
dorośli. Nie myl zatem metody radża jogi z celem radża jogi. Podobnie błędne byłoby
mylenie metody "wtajemniczenia" egipskiego lub chrześcijańskiego z ich celem.
Idzie ci zatem o środki i tych środków szukałeś, lecz nigdzie ich znaleźć nie mogłeś.
Napotkałeś może książki o tytułach mniej lub więcej tajemniczych, zawierające rzekomo
wskazówki prawdziwe jak ćwiczyć jogę, ale twój głos nieomylny powiedział ci już, że tym
wskazówkom i pouczeniom ufać nie można. Oto masz jeszcze jeden dowód więcej, jak
rządzić tobą potrafi twoja Iskra Boża, gdy ją do głosu dopuścisz, gdy jej powierzysz rządy
nad sobą. Gdyby ona ci powiedziała, że i to, co tu czytasz, jest złe dla ciebie, przestań czytać
dalej bez wahania, bo "głos twój bezdźwięczny" poradzi ci zawsze najlepiej. Ale on ci tego
czytać nie zabroni, raczej ludzie by mogli zabraniać, a czy masz ich posłuchać, powie ci
znowu twoje sumienie.
Wyboru środków do ćwiczenia jogi, czyli do wstępu na "ścieżkę" najlepiej również dokona
twój głos sumienia, twoja jaźń wyższa, bo ona sama wie nieomylnie, co jest dla niej
odpowiednie. Środki znakomite znajdziesz w małej książeczce, którą znasz od dziecka i może
jeszcze umiesz na pamięć. Jest nią "Katechizm", najzwyczajniejszy katechizm chrześcijański.
Zaprowadzi cię on na ścieżkę równie pewnie jak przepisy "szkół" najtajniejszych, oczywiście,
pod warunkiem, że nie tylko będziesz go umiał na pamięć, lecz i wykonywał go zawsze w
życiu. Katechizm dlatego wydaje się niezrozumiały lub niewystarczający, bo ludzie znają go
tylko z samego czytania, lecz nie z wcielania jego postanowień we własnym życiu. Posługują
się jedynie słowami, zamiast wykonywać w życiu to, co w nim zawarte. Może jednak droga
katechizmu wydaje ci się zbyt powolna. Weź w takim razie inną książeczkę, zapewne również
ci znaną: "Naśladowanie Chrystusa" Tomasza a'Kempis [Zob. bibliografia]. O tej ścieżce nie
powiesz już, że jest zbyt prosta, jeżeli ją przeczytałeś z uwagą i zrozumieniem. Może
natomiast powiesz, że jest dla ciebie mniej dostępna, bo przeznaczona była dla zakonników, a
ty żyjesz wśród świata. Jednak naśladować Chrystusa może każdy, kto tylko tego naprawdę
zechce. Dlatego też w dalszych rozdziałach spotkasz się z cytatami z tej książeczki i
zauważysz, że jest ona niezrównana. To, co dalej powiem, będzie co najwyżej uzupełnieniem
jej, ale nie ulepszeniem.
Tytuły tych dwóch książeczek wyjaśniły ci już, jakimi środkami możesz uzyskać wstęp na
ścieżkę.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin