Dziedzictwo Mocy - Furia - Allston Aaron.pdf

(1026 KB) Pobierz
1035903838.002.png
DZIEDZICTWO MOCY VII
FURIA
1035903838.003.png
AARON ALLSTON
Przekład Andrzej Syrzycki
ROZDZIAŁ 01
Nad planetą Kashyyyk, na pokładzie „Sokoła Millenium"
„Sokół" nadlatywał nad obraz piekieł.
Bezpośrednio pod nim falowała wzburzona powierzchnia czerni i żółci, czerwieni i oranżu. Na
wschodzie kobierzec ognia ustępował miejsca martwemu lasowi. Granica pomiędzy obu strefami
była nieregularna i niepewna i nawet z odległości kilku kilometrów Han Solo widział, jak
pojedyncze drzewa na jej linii zajmują się ogniem i eksplodują z żaru.
Na zachodzie przegrzane powietrze wznosiło się słupem o średnicy wielu kilometrów, wynosząc
dym wysoko w atmosferę i zaćmiewając popołudniowe słońce. I właśnie ten słup dymu stanowił
prawdziwe zagrożenie. W miarę jak się wznosił, wciągał powietrze ze wszystkich kierunków,
nieustannie rozniecając ogień wokół. Karmił żarłoczną bestię, która wymknęła się spod kontroli.
Kiedyś był to jednostajny krajobraz, pokryty kobiercem wysmukłych drzewvroshyr i innej
roślinności. Kilka dni wcześniej jednak niszczyciel gwiezdny „Anakin Solo", pod dowództwem
Jacena Solo, skierował swoje lasery dalekiego zasięgu na powierzchnię Kashyyyka, koncentrując
ogień tak, aby wywołać pożar na kawałku lasu o powierzchni kilometra kwadratowego. Te ataki
miały ukarać Wookiech za ukrywanie Jedi i zwlekanie z dołączeniem do Sojuszu Galaktycznego
Jacena.
Kara była dotkliwa. Pożary rozszalały się i zmiepiły w burze ogniowe, które całkowicie wymknęły
się spod kontroli.
„Sokół Millenium" podskoczył, kiedy schodził ślizgiem ponad ciągiem cieplnym. Han sprowadził go
z powrotem do płynnego, poziomego lotu. Nasłuchiwał uważnie, żeby sprawdzić, czy nie wyłowi
odgłosu przesuwającego się panelu, śruby wyrwanej przez niespodziewany ruch, ale do katalogu
dźwięków, które znał na pamięć, nie dołączył żaden nowy.
Tablica łączności zatrzeszczała i rozległ się głos Leii: Patrol zakończony. Umieściłam ostatnią boję.
Han wprowadził dysk frachtowca w przechył i zaczął schodzić w kierunku punktu zbornego, około
dwóch kilometrów poza strefą pożaru.
Jakieś problemy?
Wyłącznie. Musiałam przeprowadzić szybkie naprawy na jednej z boi. I wciąż uciekam przed
stadami spłoszonych zwierząt.
1035903838.004.png
„Sokół" podskoczył mocniej, pochwycony przez szczególnie mocny strumień cieplny, i nagle znalazł
się nad niespalonym jeszcze lasem. Tu teren był wyższy, drzewa zaś o wiele niższe żadne nie
wyrastało bardziej niż na pół kilometra. Badania geologiczne wskazywały, że warstwa gleby była
tutaj zbyt cienka, aby utrzymać pełnowymiarowe drzewa vroshyr podziemna grań skalna, powodująca
karłowacenie drzew, jednocześnie zaznaczała punkt, w którym zatrzymał się pożar, przynajmniej na
razie.
Han sprawdził panel łączności, szukając sygnałów transmitowanych przez ostatnią boję Leii, i
nakierował się na nią.
Waroo! Stań przy wciągniku.
Przez interkom rozległo się twierdzące warknięcie. Han usłyszał je także, choć słabiej, w korytarzu
za plecami. Waroo stał przy prawoburtowym pierścieniu dokującym, otwartym na atmosferę
Kashyyyka, i szykował się na podjęcie Leii.
Han uśmiechnął się lekko. Dobrze było znów mieć Wookiego na pokładzie „Sokoła".
Przypomniało mu to stare czasy, kiedy on i Chewbacca byli młodzi i beztroscy zakładając, że
ucieczka przed łowcami nagród i imperialnymi służbami antyprzemytni czymi to nie były żadne
„troski".
A Waroo nie był pierwszym lepszym Wookie. Był synem Chewbacki. Mądrym synem i dobrym
wojownikiem.
Gdyby wszystko potoczyło się inaczej... gdyby syn Hana, Ja cen, nie zwrócił się w stronę, w którą się
zwrócił... „Sokół" mógłby pewnego dnia należeć do niego. Latałby z Waroo u boku, przejmując
łajdacką spuściznę Hana.
Jacen jednak stał się osobnikiem mrocznym i strasznym, samo zwańczym przywódcą
zdeterminowanym, aby nałożyć sztywny gorset kontroli na galaktykę. Konspirował, torturował,
zdradzał, mordował, a wszystko to robił przekonany o prawidłowości swoich postępków, które
niczym nie różniły się od szaleństwa.
A choć Han usiłował sam siebie przekonać, że Jacen dla niego nie istnieje, że jest po prostu obcym
człowiekiem o twarzy i nazwisku jego syna, każda nowa zbrodnia, jaką popełnił, wciąż zaciskała na
jego sercu żelazną obręcz.
Panel telekomunikacyjny zapiszczał, wskazując, że znajdują się w pobliżu źródła sygnału. Han
opuścił dziób „Sokoła", żeby mieć lepszy widok w dół. Usłyszał stłumiony łomot na sterburcie, a po
nim żałosny ryk. Roześmiał się.
Przepraszam, Waroo. Już nie będzie nagłych manewrów. Obiecuję.
Vroshyry wciąż były tu dość wysokie, aby poszycie lasu wyglądało ciemno, ponuro i niebezpiecznie.
Nie było żadnej polanki, by na niej wylądować. Ale Leię zobaczył, bo jej biała szata wyraźnie
1035903838.005.png
odcinała się na tle zieleni. Żona stała na górnej gałęzi, jakby spacerowała po chodniku na Coruscant,
nie przejmując się wiatrem ani potencjalnie ryzykowną siłą grawitacji.
Zamachała do niego ręką.
Han zatrzymał „Sokoła" bezpośrednio nad nią.
Dobrze, Waroo, podciągniemy ją.
W chwilę później usłyszał warkot podnośnika opuszczającego linę ku Leii.
Załoga „Sokoła Millenium" miała właśnie dokonać czynu, który w innych okolicznościach byłby
uznany za równie potworny, jak podpalenie lasu przez Jacena.
Krążownik Konfederacji na niskiej orbicie planetarnej wkrótce odpali swoje baterie turbolaserów na
lasy, podpalając część z nich. Cięcie jednak będzie chirurgiczne, dokładnie podążające za
wielokilometrową linią boi sygnalizacyjnych, które ustawiła Leia. Skoro linia już została
narysowana, turbolasery rozszerzą ją na wschód... a „Sokół" i inne frachtowce, dysponujące pianą
gaśniczą, będą kontrolować go po zachodnim obwodzie. Taki kontrolowany pożar po ugaszeniu
pozostawi pas zwęglonych szczątków, zbyt szeroki, aby iskry z głównego pożaru mogły go
przeskoczyć.
A wtedy „Sokół" z resztą statków będą kolejno tworzyły dalsze zapory ogniowe w innych miejscach,
wreszcie opanowując żywioł. Kiedy już skończy się strawa dla burzy ogniowej, płomienista bestia
umrze z głodu.
Pozostawiając po sobie miliony spalonych akrów i pokryty bliznami, spowity dymem świat.
Han usłyszał, że wciągnik przestał warczeć, a w chwilę później odezwał się znowu, unosząc Leię do
kabiny. Poczuł wielką ulgę. Wiedział, że żona potrafi o siebie zadbać, ale i tak bał się za każdym
razem, kiedy znajdowała się w niebezpiecznym miejscu.
Skierował „Sokoła" na łagodny kurs na wschód, by oddalić się od terenu zapory, po czym upewnił
się, że jego komunikatory wciąż są nastawione na częstotliwość Konfederacji.
„Sokół Millenium" do „Lillibanca", boje są na miejscu. Możecie zaczynać. Od numeru jeden, jeśli
można, nie od dwudziestki.
Usłyszał chichot, po czym oficer łącznościowy krążownika odpowiedział: Przyjąłem, „Sokół". I
dzięki.
Nagle rozległ się inny głos kobiecy, niski i uwodzicielski. Dochodził zza pleców Hana.
Twoje uczucia cię zdradzają.
Han obejrzał się gwałtownie.
1035903838.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin