00:01:13:Powiedz.|Co ci� fascynuje? 00:01:17:Nie wiem Henri,|to nie jest jedna z moich trwa�ych fantazji. 00:01:22:Dlaczego ty nie podejmiesz decyzji? 00:01:25:Lubisz elegancj�? 00:01:28:Br�zowa i silna? 00:01:31:Wysoka?|Wysokie s� niez�e. 00:01:36:Niska? 00:01:40:Zaokr�glona? 00:01:45:A co powiesz na ni�?|Wygl�da na szalon� i nami�tn�. 00:01:52:To nie jest "ona" Madelaine. 00:02:03:Chyba tego w�a�nie szukamy. 00:02:07:Czyli czego? 00:02:09:Wygl�da s�odko...|odrobin� ulicznica, ale wida�, �e niebezpieczna. 00:02:14:Dziewczyna, kt�ra trzyma asa w r�kawie. 00:02:16:Dobry wiecz�r panienko. Jest pani wolna? 00:02:19:To zale�y co pan ma na my�li. 00:02:23:Nas dwoje. Ty. Nasz hotel. 00:02:28:Pieni�dze nie graj� roli. 00:02:31:A gdzie jest wasz hotel,|panie bogaty, wulgarny Amerykaninie? 00:02:35:Saint Germain des Pr�s. H�tel Montalambert. 00:02:41:A co z pana przyjaci�k�?|Czy ona te� mnie chce? 00:02:46:Czy j� zadowol�? 00:03:53:{y:b}Luminous|Iluminacja 00:03:58:- Musimy to zrobi�.|- Robi�y�my to ca�� noc. 00:04:01:Posz�y�my spa� trzy godziny temu, Alice.|Zaczynam my�le�, �e jeste� maniaczk� seksu. 00:04:06:Nie to, nie. Chocia� brzmi nie�le. 00:04:11:- Musimy powiedzie� innym.|- Bo�e. 00:04:14:Wiem. B�d� �wirowa�. 00:04:17:To przekle�stwo lesbijek. 00:04:19:Jak tylko dwie osoby|z grupy przyjaci�ek zostan� kochankami. 00:04:23:To zak��ca stabilno��. 00:04:25:Powinny si� cieszy� ze wzgl�du na nas. 00:04:27:Wiem. Tylko �e - sama nie wiem.|To wszystko miesza. 00:04:34:Jakby�my by�y w jednej chwili ich kumpelkami ka�da z osobna, 00:04:37:a w nast�pnej chwili to co� w stylu 00:04:39:"Ok, je�li chc� si� spotka� z Alice,|czy to znaczy, �e musz� zaprosi� te� Dan�?" 00:04:44:Dzi�ki, Al. 00:04:46:Nie to mia�am na my�li. 00:04:51:Ok.|Dzi�ki. 00:04:54:Cholera. 00:04:55:- Dzie� dobry.|- Dzie� dobry. 00:04:58:Co s�ycha�?|Wszystko w porz�dku? 00:05:03:Siadaj. 00:05:06:S�o�ce. 00:05:08:Tak, mi�o. Jak my�lisz o co chodzi w tym wszystkim z Shane... 00:05:19:Kropka! Znak zapytania! No dalej! 00:05:21:My�l�, �e to jest kwestia, czy ja wiem,|czego� nieosi�galnego, prawda? 00:05:26:Chyba wi�kszo�� ludzi pragnie tego,|czego nie mo�e mie�. 00:05:31:Chodzi o to, �e jest fantastyczna w ��ku? 00:05:35:Nie. Nie mam poj�cia.|To zbyt wielki uproszczenie. 00:05:39:- Nie, nie mam poj�cia.|- I nie jeste� ani troch� ciekawa? 00:05:42:Nie. Shane jest moj� dobr� przyjaci�k�. 00:05:45:- Wi�c.|- Co? 00:05:47:- Co z Carmen?|- Och, Carmen. 00:05:52:Czy ona... kiedykolwiek wspomina�a co�,|�e Shane jest... 00:05:56:O Bo�e, przesta� Mark, jeste� dziwakiem!|Jeszcze wi�kszym ni� ja. 00:06:01:- A ty...|- Ok. 00:06:02:Przesta�! 00:06:03: 00:06:37:Jaki mi�y spos�b na pobudk�. 00:06:41:Mamo, mamusiu! Obud� si�! 00:06:44:Dzie� dobry male�stwa! 00:06:53:- Wszystko w porz�dku?|- Nie, nie. Nie jest w porz�dku. 00:06:56:Daj� ci s�owo, �e one maj�|bardzo zdrowe podej�cie do tego. 00:07:00:To nie jest w porz�dku.|Nie powinny nas tak widzie�. 00:07:06:Male�stwa. Id�cie obudzi� Nu Nu|i powiedzcie �eby z wami posz�a do restauracji 00:07:11:na croisanta i deser czekoladowy, ok? 00:07:17:Chc� zn�w zbada� brzuszek Tiny. 00:07:19:- Nie.|- Nie teraz, Wilson. Mo�e p�niej. 00:07:21:Kochanie, r�b jak mamusia m�wi. Id�cie. 00:07:23:- Chc� pos�ucha� jak bije serduszko dziecka.|- Id� teraz obudzi� Nu Nu. 00:07:27:P�niej b�dziesz m�g� pos�ucha� dziecka Tiny. 00:07:30:A je�li b�dziesz grzeczny|b�d� mia�a dla ciebie niespodziank�. 00:07:40:Mo�ecie zamkn�� drzwi wychodz�c? 00:07:48:Przestraszy�y mnie. 00:07:53:Dzieci... s� istotami p�ciowymi.|To dla nich ca�kiem naturalne. 00:07:56:To wcale nie jest naturalne widzie� swoj� matk�|pieprz�c� si� z kim�, kogo ledwo znaj�. 00:08:04:Nie jeste� jeszcze rodzicem.|Ja jestem od jakiego� ju� czasu. 00:08:11:A je�li b�dziesz grzeczna 00:08:16:poka�� ci jak� przygotowa�am dla nas|niespodziank� na weekend. 00:08:22:Musz� popracowa� podczas weekendu. 00:08:24:Robi� ten program dla m�odych artyst�w|- K dla 6 w Venice Beach. I... 00:08:30:Pat i Hilma mog� si� tym zaj��. 00:08:33:Jedziemy do San Diego, ty i ja. 00:08:35:Zabierzemy dzieci do Wodnego �wiata. 00:08:38:- Nie mog�, Heleno.|- W�a�nie, �e mo�esz. Rozmawia�am ju� z nimi. 00:08:43:Mog� same poprowadzi� warsztaty. 00:08:46:Rozmawia�a� z Pat i Hilm�? 00:08:58:Mog� wej�� na chwil�?|Chcia�am si� tylko przywita�. 00:09:01:Bette Porter. 00:09:03:Ju� si� spotkali�my.|Na kolacji u Barbary Gladstone dla Matthew Barney'a. 00:09:09:Ok, mniejsza z tym. Leo Herrera. 00:09:12:Mi�o ci� pozna�. 00:09:14:Wygl�da na to, �e si� zadomowi�e�. 00:09:18:Chod�. Usi�d� na chwil�. 00:09:20:- No c�, ja...|- Tylko na chwilk�. 00:09:23:Chcia�bym troch� oczy�ci� atmosfer�. 00:09:34:Zapewniam ci�,|�e respektuj� twoj� pozycj� w CAC. 00:09:38:Tak naprawd� czuj� respekt przed tym,|czego tu dokona�a�. 00:09:41:To mi�e, dzi�kuj�. 00:09:43:Wiem, �e mo�e ci si� to wydawa� niedogodne,|ale nie musi tak by�. 00:09:47:Nie ma powodu �eby tak by�o.|Zosta�y mi jeszcze dwa lata do ko�ca kontraktu. 00:09:50:Byliby g�upi pozwalaj�c mi odej��. 00:09:52:Jestem tu �eby zarobi� pieni�dze, Bette,|a nie �eby zabra� ci prac�. 00:09:55:Powinni�my pracowa� razem. 00:09:56:Mog� popracowa� nad bezpiecze�stwem wystawy|A. Noble i J. Scher. To du�e wyzwanie dla funduszu. 00:10:00:Radz� sobie sama ca�kiem dobrze, Leo. 00:10:04:Opr�cz sprawy Heleny Peabody,|w czym akurat nie by�o mojej winy, wi�c... 00:10:08:Helena mo�e by� znacz�cym przyjacielem muzeum. 00:10:11:- Musimy zabiega� o jej wzgl�dy.|- Wygl�da na to, �e ju� zacz��e�. 00:10:23:Spotka�em ostatnio twoj� ex z Helen�. 00:10:25:By�y strasznie podekscytowane dzieckiem. 00:11:05:Cze��, m�wi Bette. By�oby mi�o|gdyby� odpowiedzia�a na kt�ry� z moich telefon�w. 00:11:13:Pos�uchaj, wiem �e nie masz ochoty|teraz si� tym zajmowa�, ale... 00:11:20:Musimy co� postanowi�|zanim dziecko si� urodzi. Ok? 00:11:26:Wi�c...|prosz� oddzwo�. 00:11:32:Pa. 00:11:37:Prosz�, zamknij drzwi. 00:11:44:To g��wnie notatki z podr�y i pokwitowania. 00:11:47:Jest dziura w bud�ecie u Erin Noble,|ale pan Herrera robi przegl�d. 00:11:51:Nie b�dziemy tak pracowa�.|Chc� �eby wszystko trafia�o najpierw do mnie. 00:11:54:Jasne.|Aha, dzwoni�a Alice. 00:11:57:Chcia�a si� dzi� spotka� z tob� w The Planet. 00:11:59:- I tak tam id�. Dlaczego?|- Nie powiedzia�a, tylko �e to co� wa�nego. 00:12:05:A to katalog rze�b z galerii|Michaela Kohn. Leigh Ostin. 00:12:20:M�g�by� zadzwoni� do Michaela Kohn|i um�wi� mi dzi� wizyt� w studio? 00:12:24:- Tak, oczywi�cie.|- Dzi�ki. 00:12:34:Kurwa, kurwa, kurwa!|Da� mi swoje pierdolone s�owo! 00:12:39:Czy to produkuje stewardesa? 00:12:44:- Jezu!|- Marty w�a�nie si� wycofa� z projektu. 00:12:47:Pozw�l, �e dam ci rad�!|Nie. To ty mnie pos�uchaj, Richard. 00:12:50:Je�li chcesz �eby Marty by� twoim klientem,|dasz mu czego chce, 00:12:54:bo za rok to on wywali ci� na zbity pysk 00:12:57:za to, �e wyrucha�e� Veronik� Bloom|na korzy�� stewardesy, kt�ra mu obci�ga! 00:13:02:To jego �ona. Bez Marty'ego projekt si� rozleci. 00:13:05:Przejmuje si� tym wyj�tkowo,|bo kiedy� byli ma��e�stwem. 00:13:08:- Veronika nazywa jego now� �on� stewardes�.|- Nie, Richard, ty i tw�j klient... 00:13:12:lepiej we�cie si� w gar��! 00:13:18:Mo�e powinni�my i�� do Nighta. 00:13:21:On najwyra�niej szuka kogo� do odcinka dramatu,|i wiesz... 00:13:24:Chcesz �ebym od Marty'ego przesz�a|do M. Night-kurwa-Shyamalana? 00:13:28:Gdzie chodzi�e� do szko�y? 00:13:29:Wiesz chocia� jaka jest r�nica mi�dzy|"Wojna i Pok�j" a Marvelowskimi komiksami?! 00:13:36:Wynocha! Je�li nie macie|nic do powiedzenia, to si� wyno�cie! 00:13:40:Jeste�cie kurwa do niczego!|Zostawcie mnie sam�! 00:13:44:Nie ty! 00:13:47:Ty zostajesz. 00:13:53:Mam ci co� przynie��? 00:13:58:Dlaczego ludzie zawsze ci� rozczarowuj�? 00:14:00:Niewa�ne ile dla nich zrobi�a�. 00:14:03:Nie s�dzisz, �e tak jest? 00:14:05:Dlatego w�a�nie staram si�|nie potrzebowa� niczego od nikogo. 00:14:13:Musisz mnie tego nauczy�. 00:14:16:Chod�.|Siadaj. 00:14:29:Chod�my gdzie�.|Chod�my poczu� si� lepiej. 00:14:46:Iluminacja. 00:15:15:Dzie� dobry. 00:15:16:- Szukam sza�owej Venus de Mylar?|- Tak? 00:15:21:S�ysza�am, �e tu mieszka. 00:15:24:Ja ni� jestem, dziewczyno. 00:15:45:Tak lepiej? 00:15:48:Wi�c jak masz na imi�, dziewczynko? 00:15:51:Dee Dee. Dee Dee Steinberg. 00:15:53:Victor Bernstein! 00:15:56:To nie poleci w Peorii. 00:15:59:Usi�d�. 00:16:04:- Rozumiem, �e chcesz si� przy��czy� do cyrku.|- Tak, sk�d wiesz? 00:16:10:Venus potrafi to dostrzec, dziewczyno. Wi�c. 00:16:14:- Jaka jest twoja historia?|- Nie mam swojego miejsca. 00:16:17:Wszyscy w mojej rodzinie my�l�,|�e jestem dziwaczk�, bo... 00:16:20:Tak, tak, ale czy masz jaki� talent? 00:16:22:Jak�� umiej�tno�� przydatn� w cyrku? 00:16:30:�wi�ty Jezu, to niezwyk�e!|Ale nigdy nie poleci w Peorii. 00:16:35:To niezwyk�e. Ale nigdy nie poleci w Peorii. 00:16:42:No, no.|Kto chcia�by zacz��? 00:16:46:Nadzwyczajne.|Naprawd� niezwyk�e. 00:16:50:Przychodzi mi na my�l Rick Moody. 00:16:52:- Czyta�a� kiedy� Demonologi�?|- Nie, przykro mi. 00:16:59:W jaki spos�b opowiadanie Jenny "Iluminacja"|przypomina ci Ricka Moody'ego? 00:17:04:C�.|Po pierwsze to opowiadanie "Tradycja Karnawa�owa". 00:17:08:Wiem �e to do�� oczywiste,|ale to co� wi�cej ni� ten czas... 00:17:12:Bardzo dobrze. 00:17:13:Wi�c to nie tylko karnawa�owa iluzja|przypomina ci Moody'ego. 00:17:17:A mo�e raczej dlatego,|�e oboje - Moody i Jenny pisz� i ukazuj� 00:17:21:grotesk� ukryt� pod przyziemno�ci�? 00:17:24:Dok�adnie. 00:17:25:Mam wra�enie, �e Jenny to typ �rodkowozachodni,|tak jak Carson McCullers jest po�udniowcem. 00:17:30:To gotyckie, groteskowe, jednak z domieszk�|samo o�mieszaj�cego humoru. 00:17:36:To bardzo wspania�omy�lne z twojej strony. 00:17:38:Niecodzie� zdarza si�, �e pocz�tkuj�cy pisarz|jest por�wnywany do Carsona McCullers'a. 00:17:44:Bardzo wspania�omy�lne, nie s�dzisz Jenny? 00:17:46:Ta...
smakus2