Wesele u Pomaków.doc

(26 KB) Pobierz
Z samego rana postanowiłem, że oddam się całkowicie kurestwu

Pomakowie są grupą etniczną zamieszkują­cą brzegi rzeki Strumy w Bułgarii. W odróż­nieniu od słowiańskich Bułgarów, prawosław­nych, są muzułmana­mi. Miałem okazję uczestniczyć w pomackim weselu. Oczy­wiście, znając mnie, nie straciłem okazji.

Pan młody był w pełnym tego słowa znaczeniu młody: 17 lat. Muzułmanie w ta­kim wieku często już się żenią. Przeważali mężczyźni, bardzo mili i gadatliwi, szczególnie bracia młodego. Wie­działem, że jako wy­znawcy islamu muszą być obrzezani, i to mnie rajcowało najbar­dziej, głównie dlatego, że znajomy Bułgar mó­wił mi o ich potężnych, mięsistych żołędziach. Uroczystości trwały do rana. Zostałem na drugi dzień i nie żałowałem.

Podczas obiadu ciągle patrzyłem na młodego. Zauważył to od razu i uśmiechał się ciągle. Wieczorem wybrałem się na spacer po łące nad Strumą, niby to podziwiać krajobraz. W pewnym momencie zobaczyłem idącego za mną Mitkę (tak miał na imię). Zaczekałem na niego i nasze spojrzenia spotkały się. Oczy miał czarne, olbrzymie i dziwnie smutne. Bez słowa musnąłem jego mięsiste wargi. Podniecił się ogromnie i zaczął zapychać w moje usta głęboko swój język. Był to ognisty pocałunek, długi i namiętny. Skierowałem dłoń między jego nogi. Przez spodnie- szarawary - namacałem grubego, pulsującego z żądzy kutasa. Szybko pozbył się spodni. Moim oczom ukazał się gruby, ciemnobrązowy koń z nienaturalnie olbrzymią, obrzezaną żołędzią. Była niesamowicie sucha, a naskórek, który ją pokrywał, jakby stwardniały. Rowek oddzielający ją od kutasa był nieproporcjonalnie duży.

Zacząłem lizać otworek. Był duży i rozwierał się pokaźnie. Pomyślałem, że przy takiej średnicy chłopak musi lać ­bardzo grubym strumieniem. Chuj sterczał jak maszt, a Mitka zaczął pracować swoimi mięśniami dupy, abym go pochłaniał. Wchodził z oporem, ale poza łbem przyjęcie białej trzonu okazało się zupełnie niemożliwe. Kazałem mu położyć się w gęstej trawie na plecach, co zaraz uczynił. Przedtem pozbyliśmy się ubrań. Dwaj jak Bóg stworzył faceci, zaczęliśmy zabawę.

Mitko miał szeroko rozłożone nogi, a wory z pięknymi, okazałymi morelami dodawały uroku męskości, kontrastując z chłopięcością twarzy. Usiadłem okrakiem na pycie - łeb wchodził z oporami, lecz systematycznie i precyzyjnie. Wjebałem się na niego aż do nasady. Teraz Mitko zaczął ruszać dupskiem. W końcu przyspieszył, aby po chwili przejść do końskiego galopu. Myślałem, że tryśnie, gdyż odczuwałem silne skurcze w dupsku. Niestety, a może na szczęście, nie wystrzelił. Dupczył nadal, zwalniając nieco ruchy. Poczułem przejmujący ból szczęścia. To Mitko, oprócz pyty, wpierdolił w mój otwór dwa wskazujące pal­ce rąk, aby jeszcze mocniej rozciągnąć już i tak rozjebaną dziurę. Walił teraz chujem i palcami równocześnie. Nie mogłem wytrzymać, ale chciałem tego.

Po godzinnej jeździe byliśmy spoceni i lepcy od słonego potu. Poprosiłem go, by wyszedł. Zrobił to szybko. Najpierw palce, a później olbrzymi zaganiacz opuściły moją dziurę. Mitko przyglądał się tej dziurze z zainteresowaniem, głaskał, rozszerzał obwódkę, aż wreszcie wpakował tam swój szorstki, długi jęzor. Pierdolenie jęzorem było niesamowite. Krzyczałem jak dziki, a on wszedł na niesa­mowitą głębokość. Ciągle powtarzał: "Żeby moja bułka [bułg. panna młoda] miała taką dziurę!"

Nagle przestał. Ujął dłońmi moje wiszące wory. Długo ważył je i mierzył dłońmi. Mój chuj nie wytrzymał i eksplodował na trawę. Mitko chwycił swego konia obiema dłońmi i zaczął niemiłosiernie szybko walić. Ustawiłem się tak, aby wytrysk był na moją twarz. Nagle potężny wystrzał gęstej spermy, później drugi, trzeci, piąty. Moja twarz i piersi toną w morzu gęstego, pachnącego nasienia. Czekam aż nabierze wodnistej konsystencji i rozcieram po całym ciele. Pachnę Pomakiem.

Mitko przygląda mi się jak dziecko. Jego potężna żołądź nie traci na wielkości. Odlewa się w trawę grubym strumieniem moczu, który rozpryskuje się .na wielką odległość. Kładzie się koło mnie, całujemy i liżemy swe ciała. Na niebie świecą już gwiazdy.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin