Fakty i Mity 07-2007.pdf

(8493 KB) Pobierz
96915868 UNPDF
NIE ZŁOŻYŁO OŚWIADCZEŃ MAJĄTKOWYCH
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 7 (363) 22 LUTEGO 2007 r. Cena 3,50 zł (w tym 7% VAT)
 Str. 11, 12
Strzelał Ali Agca. A kto kule
nosił? Marzeniem Kaczyńskich
nosił? Marzeniem Kaczyńskich
byłoby odkrycie,
byłoby odkrycie,
że to agenci polskiej Służby
że to agenci polskiej Służby
Bezpieczeństwa zaplanowali
Bezpieczeństwa zaplanowali
zamach na polskiego papieża.
zamach na polskiego papieża.
Wtedy dopiero zaczęłoby się
Wtedy dopiero zaczęłoby się
polowanie!
polowanie!
 Str. 3
SETKI URZĘDNIKÓW KACZYŃSKICH
Strzelał Ali Agca. A kto kule
96915868.070.png 96915868.081.png 96915868.092.png 96915868.103.png 96915868.001.png 96915868.011.png 96915868.022.png 96915868.023.png 96915868.024.png 96915868.025.png 96915868.026.png 96915868.027.png 96915868.028.png 96915868.029.png 96915868.030.png 96915868.031.png 96915868.032.png 96915868.033.png 96915868.034.png 96915868.035.png 96915868.036.png 96915868.037.png 96915868.038.png 96915868.039.png 96915868.040.png 96915868.041.png 96915868.042.png 96915868.043.png 96915868.044.png 96915868.045.png 96915868.046.png 96915868.047.png 96915868.048.png 96915868.049.png 96915868.050.png 96915868.051.png 96915868.052.png 96915868.053.png 96915868.054.png 96915868.055.png 96915868.056.png 96915868.057.png 96915868.058.png 96915868.059.png 96915868.060.png 96915868.061.png 96915868.062.png 96915868.063.png 96915868.064.png 96915868.065.png 96915868.066.png 96915868.067.png 96915868.068.png 96915868.069.png 96915868.071.png 96915868.072.png 96915868.073.png 96915868.074.png 96915868.075.png 96915868.076.png 96915868.077.png 96915868.078.png 96915868.079.png 96915868.080.png 96915868.082.png 96915868.083.png 96915868.084.png 96915868.085.png 96915868.086.png 96915868.087.png 96915868.088.png 96915868.089.png 96915868.090.png 96915868.091.png 96915868.093.png 96915868.094.png 96915868.095.png 96915868.096.png 96915868.097.png 96915868.098.png 96915868.099.png 96915868.100.png 96915868.101.png 96915868.102.png 96915868.104.png 96915868.105.png 96915868.106.png 96915868.107.png 96915868.108.png 96915868.109.png 96915868.110.png 96915868.111.png 96915868.112.png 96915868.113.png 96915868.002.png 96915868.003.png 96915868.004.png 96915868.005.png 96915868.006.png
 
8
POD PARAGRAFEM
Nr 7 (363) 16 – 22 II 2007 r.
mochód z ogłosze-
nia. Jak się okaza-
ło, na umowie pod-
pisała się osoba o innym nazwi-
sku aniżeli faktyczny właściciel
samochodu. Osoba ta przebywa
obecnie w Irlandii. Na podstawie
danych zawartych w umowie
sprzedaży wnuczka załatwiła for-
malności w Urzędzie Skarbowym
i w wydziale komunikacji. Po kil-
kunastu dniach auto się zepsuło
i wnuczka zawiozła je do faktycz-
nego właściciela. Do dziś znajdu-
je się ono w jego dyspozycji. Pro-
kuratura zawiesiła sprawę do cza-
su powrotu z Irlandii osoby, któ-
ra zawarła umowę. On może ni-
gdy nie wrócić, a ja muszę spła-
cać raty w banku. Jaką mamy
szansę na odzyskanie pieniędzy?
(Teresa J., Sosnowiec)
pozostawał w związku małżeńskim,
czyli dopiero po rozwodzie z Pani
mamą, ale jeszcze przed zawarciem
nowego małżeństwa. Jak rozumiem,
ojciec formalnie pozostaje w związ-
ku małżeńskim, ale wola jego jest
taka, aby mieszkanie to stanowiło
jego majątek odrębny. Problem po-
lega na tym, że składnik majątkowy,
w tym także mieszkanie nabyte
w czasie trwania małżeństwa, będzie
należał do majątku wspólnego.
W tej sytuacji rozwiązaniem byłoby
ustanowienie przed wykupieniem
mieszkania rozdzielności majątko-
wej, czyli podpisanie z żoną inter-
cyzy, ewentualnie rozwód albo orze-
czenie separacji. Ojciec nie może
natomiast przekazać praw do loka-
lu na rzecz Pani lub Pani brata, po-
nieważ lokatorskie spółdzielcze pra-
wo do lokalu jest prawem niezby-
walnym, a zatem nie można nim roz-
Pani prawa do świadczeń emerytal-
nych. Dodam, że nie oznacza to za-
kazu ponownego zatrudnienia Pani
przez pracodawcę. Kontynuacja za-
trudnienia po osiągnięciu wieku eme-
rytalnego lub po uzyskaniu prawa
do świadczeń emerytalnych nie ma
wpływu na Pani status jako nauczy-
ciela i skoro jest Pani nauczycielką
dyplomowaną, to w takim charakte-
rze będzie Pani dalej pracować ( pod-
stawa prawna: Ustawa z 17.12.1998
roku o emeryturach i rentach z Fun-
duszu Ubezpieczeń Społecznych, DzU
z 2004 r., nr 39, poz. 353 ).
~~~
Mąż zmarł w wieku 74 lat. Po-
bierał emeryturę, 50 proc. renty
z tytułu choroby zawodowej oraz
dodatek pielęgnacyjny z racji
pierwszej grupy inwalidzkiej i nie-
zdolności do samodzielnej egzy-
stencji. Otrzymałam rentę rodzin-
jest darowizną mieszkania, czy
musi być dodatkowy zapis? Czy
można podważyć prawidłowość
darowizny dokonanej w okresie
choroby mamy (zaniki pamięci
itp.)? Czy mam prawo żądać
zwrotu swoich zdjęć z albumu ro-
dziców i prezentów z okazji ich
rocznic ślubu, a także przedmio-
tów, które otrzymałem od chrzest-
nej? Czy jest sens prowadzić po-
stępowanie spadkowe po rodzi-
cach? Będzie się ono wiązało
z kosztami dojazdu, a siostra pew-
nie nie zechce ujawnić mi aktu
darowizny. (Tadeusz G., Gdynia)
Jeżeli mieszkanie ma założoną
księgę wieczystą, powinien w niej znaj-
dować się wpis informujący, kto i na
jakiej podstawie jest jego właścicie-
lem. W pierwszej kolejności należy
przeprowadzić po rodzicach postę-
powanie spadkowe. Jeżeli rodzice nie
pozostawili testamentów, dziedziczy
Pan z siostrą po połowie. W skład
spadku wchodzi wszystko, co stano-
wiło ich własność w chwili śmierci.
Następnie należy przeprowadzić po-
stępowanie działowe. W toku tego
postępowania może Pan zażądać zło-
żenia przed sądem przez siostrzeni-
cę aktu własności mieszkania, co wy-
jaśni wątpliwości dotyczące jego sta-
nu prawnego. Jeżeli przedmiotem da-
rowizny było samo mieszkanie, ozna-
cza to, że jego wyposażenie, w tym
zdjęcia i inne pamiątki, wchodzi
w skład majątku spadkowego, który
będzie przedmiotem podziału. Pisze
Pan, że rodzice dokonali darowizny
wspólnie. W tej sytuacji, nawet jeśli
zostanie unieważniona część daro-
wizny – ta dokonana przez mamę
– i tak siostrzenica pozostanie wła-
ścicielką połowy mieszkania. Pozosta-
ła połowa będzie przedmiotem dzie-
dziczenia na zasadach ogólnych, tj.
przypadnie w udziale po połowie Pa-
nu i siostrze. Aby unieważnić doko-
naną przez mamę darowiznę, koniecz-
ne byłoby udowodnienie, że w chwi-
li podpisywania aktu notarialnego by-
ła już chora, a choroba jej powodo-
wała, iż znajdowała się w stanie wy-
łączającym świadome i swobodne po-
wzięcie decyzji i wyrażenie woli. Nie-
zbędna będzie w takim procesie opi-
nia biegłego. Jeszcze trudniejsze bę-
dzie udowodnienie przed sądem Pa-
na podejrzeń co do autentyczności
podpisu. Umowa przenosząca wła-
sność mieszkania musiała bowiem zo-
stać sporządzona przez notariusza,
który jest zawsze zobowiązany przed
podpisaniem aktu sprawdzić tożsa-
mość darczyńców ( podstawa prawna:
Kodeks cywilny, DzU z 23.04.1964 r.,
nr 16, poz. 93 ).
~~~
Wnuczka z powodu agresji mę-
ża uciekła od niego z dwójką dzie-
ci, pozostawiając 3-pokojowe
mieszkanie wraz z całym dobyt-
kiem. Sąd orzekł separację i przy-
znał jej prawo opieki nad dzieć-
mi, jak również zasądził na ich
rzecz alimenty. Na początku mał-
żeństwa zastaliśmy całe piętro do-
mu rodziców męża wnuczki
w stanie surowym. Sfinansowali-
śmy prawie w całości remont te-
go lokalu, z kosztami instalacji
włącznie, na co posiadamy część
rachunków. W trakcie małżeństwa
wnuczka dalej inwestowała z mę-
żem w to mieszkanie, podnosząc
jego standard. Wraz z córką sta-
le im pomagaliśmy, np. dawali-
śmy na życie, na opał, książki dla
dzieci czy meble kuchenne. Kto
ma wystąpić o zwrot tych nakła-
dów – my z córką czy wnuczka
w sprawie o podział majątku, wli-
czając koszty naszych nakładów i
wartość wspólnego dorobku? Czy
możemy wystąpić o zagwaranto-
wanie mieszkania dla wnuczki
i jej dzieci? Jest ona wciąż zamel-
dowana u teściów, ale tam nie
przebywa. Czy wnuczka może
wnieść o zakaz zameldowania no-
wej przyjaciółki męża i jej dzieci
w domu teściów? Czy sprawa nie
podlega przedawnieniu, skoro ra-
chunki są z 1994 roku? Może le-
piej przedstawić aktualną wartość
inwestycji – kto miałby dokonać
takiego oszacowania? (Irena G.,
Będzin)
Jeżeli właścicielami domu są te-
ściowie wnuczki, to należy wystąpić
przeciwko nim o zwrot nakładów
w odrębnym procesie. Powództwo ta-
kie mogą wytoczyć Państwo, względ-
nie sama wnuczka, o ile przyjmiemy,
że nakłady stanowiły dokonaną przez
Państwa na jej rzecz darowiznę. Re-
alną do odzyskania kwotą będzie róż-
nica pomiędzy aktualną wartością
mieszkania a jego wartością przed re-
montem. Konieczne będzie zatem wy-
liczenie, w jakim stopniu nakłady te
przyczyniły się do zwiększenia jego
obecnej wartości. Niewykluczone, że
zaistnieje potrzeba powołania biegłe-
go, który oszacuje te należności w to-
ku procesu. Jeżeli chodzi natomiast
o wsparcie finansowe, udzielane przez
Państwa wnuczce i jej rodzinie w cza-
sie trwania jej małżeństwa, uważam,
że należy traktować je jako zwycza-
jowo przyjętą pomoc rodzinną i wy-
egzekwowanie tych kwot jest raczej
nierealne. Wnuczka może natomiast
żądać w procesie o podział majątku
zwrotu wartości mebli, zakładając, że
stanowiły one jej majątek odrębny
z tytułu otrzymanej od Państwa da-
rowizny. W kwestii pozostałego ma-
jątku dorobkowego przyjmuje się, że
należy się on obojgu małżonkom
po połowie. Wnuczce i jej dzieciom
nie może zostać natomiast przyzna-
ne prawo korzystania z mieszkania
z uwagi na fakt, iż stanowi ono wła-
sność teściów i nie wchodzi w skład
majątku wspólnego. Tym bardziej
brak podstaw do odmowy zameldo-
wania w nim nowej przyjaciółki jej
męża. Skoro wnuczka w mieszkaniu
tym faktycznie nie przebywa, teścio-
wie mają prawo ją wymeldować ( pod-
stawa prawna: Kodeks rodzinny i opie-
kuńczy, DzU z 1964 r., nr 9, poz. 59;
Kodeks cywilny, DzU z 23.04.1964
r., nr 16, poz. 93 ).
~~~
Drodzy Czytelnicy!
Nasza rubryka zyskała wśród Was
uznanie. Otrzymujemy dziesiątki py-
tań tygodniowo. Z tego względu pro-
simy o cierpliwość – będziemy syste-
matycznie odpowiadać na Wasze py-
tania i wątpliwości. Prosimy o nie-
przysyłanie znaczków pocztowych, bo-
wiem odpowiedzi znajdziecie tylko na
łamach „FiM”. Informujemy, że od-
powiedzi na pytania przysyłane do re-
dakcji e-mailem będą zamieszczane
na stronie internetowej tygodnika:
www.faktyimity.pl.
Opracował MECENAS
Porady prawne
Podane
przez Panią in-
formacje są bar-
dzo niejasne. Sko-
ro na umowie pod-
pisała się osoba
nieposiadająca ty-
tułu własności do samochodu i po-
dała w niej swoje dane, to na ich
podstawie niemożliwa byłaby reje-
stracja wnuczki jako nowej właści-
cielki samochodu. Przed zawarciem
transakcji wnuczka powinna była zwe-
ryfikować dane sprzedawcy podane
w umowie z jego dowodem tożsamo-
ści i dowodem rejestracyjnym sa-
mochodu. W tej sytuacji wnuczka nie
może mieć jakichkolwiek roszczeń
w stosunku do faktycznego właści-
ciela samochodu, gdyż to nie z nim
zawarła umowę sprzedaży. Jedyną
szansą na odzyskanie pieniędzy jest
odnalezienie osoby, która podszyła
się pod właściciela samochodu ( pod-
stawa prawna: Kodeks cywilny, DzU
z 23.04.1964 r., nr 16, poz. 93).
~~~
Ojciec ożenił się z matką
w 1959 r., a na początku lat 70.
założył książeczkę mieszkaniową
w spółdzielni. W 1979 r. rodzice
rozwiedli się, ale bez podziału
majątku. Rok później ojciec z peł-
nym wkładem otrzymał mieszka-
nie sam. W 1983 r. ożenił się po
raz drugi i zameldował w nim
swoją drugą żonę wraz z jej sy-
nem. W 2003 r. jego żona wyku-
piła dom na nazwisko swojego sy-
na i wyprowadziła się do niego
wraz z nim. Obecnie ojciec miesz-
ka sam. Nie wiem, czy jego żona
się wymeldowała. Ojciec chciał-
by wykupić to mieszkanie. Czy
może wykupić to mieszkanie sam,
nie dzieląc się z żoną majątkiem?
Ewentualnie, czy może przekazać
wkłady i członkostwo na mnie lub
mojego brata, aby można było wy-
kupić mieszkanie? Jak mamy po-
stąpić, żeby uniknąć w przyszło-
ści spraw spadkowych w sądzie?
(Bożena B., Susz)
Z tego, co Pani pisze, wynika, że
ojciec nabył lokatorskie spółdzielcze
prawo do lokalu w okresie, kiedy nie
porządzać. Innym rozwiązaniem bę-
dzie wykupienie mieszkania za środ-
ki pochodzące z majątku odrębne-
go Pani ojca – np. otrzymanej od
dzieci darowizny pieniężnej. Wów-
czas będzie stanowiło ono wyłączną
własność ojca, a jego żona nie bę-
dzie mogła rościć sobie do niego
żadnych praw. Następnie ojciec mo-
że podarować mieszkanie Pani lub
Pani bratu. Jeżeli tak uczyni, żona
ojca nie będzie miała do tego miesz-
kania praw również po jego śmier-
ci, gdyż nie będzie ono wchodziło
w skład spadku ( podstawa prawna:
Kodeks rodzinny i opiekuńczy, DzU
z 1964 r., nr 9, poz. 59; Ustawa
z 16.09.1982 r. Prawo spółdzielcze,
DzU 2003 r., nr 188, poz. 1848; Ko-
deks cywilny, DzU z 23.04.1964 r., nr
16, poz. 93 ).
ną w wysokości 85 proc. emery-
tury męża. Dlaczego nie dosta-
łam nic z 50 proc. pobieranej
przez męża renty? Czy nie nale-
ży mi się nic z tego tytułu, że gdy-
by mąż żył w czerwcu 2005 r.
skończyłby 75 lat? (Jolanta S.,
Warszawa)
Ustawa przewiduje, że wysokość
renty rodzinnej stanowi 85 proc.
świadczenia, które przysługiwałoby
zmarłemu, przy czym jako „świad-
czenie” rozumie się emeryturę lub
rentę z tytułu całkowitej niezdolno-
ści do pracy. Sąd Najwyższy przyjął,
że ustalając podstawy wymiaru ren-
ty rodzinnej, nie sumuje się kwot
świadczeń przysługujących z różnych
tytułów, czyli np. z tytułu emerytu-
ry i renty. Oznacza to, że podstawa
wymiaru może być jedna, przy czym
wybiera się tę najbardziej korzyst-
ną dla uprawnionego. Wyjaśniam
również, że dodatek pielęgnacyjny
do emerytury przysługuje na tej pod-
stawie, że osoba uprawniona ukoń-
czyła 75 lat albo w sytuacji, gdy jest
ona niezdolna do samodzielnej eg-
zystencji. Nie oznacza to jednak, że
dodatek ten można pobierać rów-
nocześnie w oparciu o każdą z tych
podstaw oddzielnie ( podstawa praw-
na: Ustawa z 17.12.1998 r. o emery-
turach i rentach z Funduszu Ubez-
pieczeń Społecznych, DzU z 2004 r.,
nr 39, poz. 353; Wyrok SN z 5.07.2001
roku, II UKN 479/2000 ).
~~~
Po śmierci ojca przypadkiem
dowiedziałem się, że rodzice prze-
pisali swoje własnościowe miesz-
kanie, prawdopodobnie w for-
mie darowizny, na moją siostrze-
nicę. Dodam, że mieszkanie to
jest w Dąbrowie Górniczej, a ob-
darowana wnuczka – dobrze sy-
tuowana – ma dom w Gdańsku.
Mój syn – ulubieniec ojca – od
16 roku życia jest na rencie so-
cjalnej i czeka na przeszczep ner-
ki. Potem zmarła mama. Czy jest
możliwość sprawdzenia autentycz-
ności podpisu na akcie darowi-
zny? Czy należy mi się spadek
bądź zachowek po rodzicach? Czy
wyposażenie mieszkania objęte
~~~
Pracuję w szkolnictwie od 29
lat. W 2007 r. będę mieć 30 lat
pracy i mogłabym przejść na
wcześniejszą emeryturę. Mam
jednak wiele pożyczek do spła-
cenia, dlatego chcę emeryturę za-
wiesić i pracować dalej. Czy nie
zwalniając się z pracy, mogę pro-
sić ZUS o obliczenie mojej eme-
rytury, a następnie zawieszenie
jej, czy muszę złożyć wypowiedze-
nie i liczyć na to, że dyrekcja zde-
cyduje się podpisać ze mną no-
wą umowę o pracę? Jeżeli będę
mogła dalej pracować, to zaczy-
nam pracę jako nauczyciel kon-
traktowy, mianowany czy konty-
nuuje jako dyplomowany? (Zofia
K., Wieliczka)
Jeżeli chce Pani jedynie mieć
ustalone prawo do emerytury bez
prawa do samego świadczenia, nie
musi Pani zwalniać się z pracy.
Z chwilą uzyskania odpowiedniego
wieku i stażu pracy nabędzie Pani
prawo do emerytury, które jednak
będzie zawieszone na czas konty-
nuowania zatrudnienia. Jednakże,
chcąc uzyskać prawo do pobierania
emerytury, będzie Pani musiała
przedstawić świadectwo pracy, któ-
re jest dowodem rozwiązania sto-
sunku pracy i na tej podstawie
ZUS wyda decyzję o przyznaniu
W nuczka kupiła sa-
96915868.007.png 96915868.008.png 96915868.009.png 96915868.010.png
Nr 7 (363) 16 – 22 II 2007 r.
A TO POLSKA WŁAŚNIE
9
Sanatorium pod klepsydrą
Widmo góruje nad Nałęczowem – widmo
sanatorium dla policjantów. A mogłoby
być wizytówką uzdrowiska, gdyby
kardynał Glemp dotrzymał danego słowa,
że nie wyłudzi od państwa nawet złotówki
na swój pomnik...
z budżetu woje-
wództwa mazowiec-
kiego plus 40 milio-
nów z kasy państwa. To najbardziej
„okrągłe” z kwot, o których wiado-
mo, że pochodzą z portfeli wszyst-
kich podatników, a zostaną prze-
znaczone na dokończenie rozbabra-
nej budowy jednego tylko obiektu
sakralnego kat. Kościoła. I gotowi
jesteśmy iść o zakład, że nie są to
ostatnie publiczne pieniądze, które
trafią do państwowej Świątyni
Opatrzności Bożej w Warszawie.
Tymczasem państwo nie potra-
fi znaleźć w budżecie środków na
sfinalizowanie inwestycji, która mo-
że m.in. służyć zdrowiu i rehabili-
tacji, np. policjantów. Ba, spokojnie
przygląda się topieniu w błocie dzie-
siątków milionów złotych. Może dla-
tego, że owo przedsięwzięcie było
pomysłem komuchów...?
~~~
Natura hojnie obdarzyła Nałę-
czów (woj. lubelskie). Wody mine-
ralne, unikatowy mikroklimat, ma-
lowniczy krajobraz... Dzięki temu
jest jednym z modniejszych polskich
uzdrowisk, szczególnie cenionym
przez kuracjuszy z dolegliwościami
kardiologicznymi. Jednak „zawałow-
com”, zwłaszcza tym nazbyt wrażli-
wym na cymbalstwo władz państwo-
wych, odradzamy w najbliższym cza-
sie wizytę w kurorcie, a jeśli już, to
stanowczo zalecamy omijanie szero-
kim łukiem wzgórza przy ul. Spółdziel-
czej, tuż obok reprezentacyjnego par-
ku Zdrojowego. Doprawdy, lepiej nie
widzieć, jak niszczeje górujące nad
miastem niedokończone sanatorium,
pozostające w gestii Ministerstwa
Spraw Wewnętrznych i Administra-
cji.
spraw wewnętrznych Januszem
Tomaszewskim ) całkowicie wstrzy-
mano finansowanie budowy sanato-
rium, przerwano wszelkie prace i...
tak już zostało.
„Atrakcyjne położenie w centrum
Nałęczowa . Powierzchnia działki
3,2146 ha, obiekt murowany o pow.
całkowitej 12,723 mkw., siedem kon-
dygnacji z poddaszem, wyposażony
w instalację gazową, wodociągową,
sanitarną, elektryczną i telefonicz-
ną. Z własną kotłownią gazową. Bu-
dynek ogrzewany. Zaawansowanie
robót 75 proc .” – takimi argumen-
tami ZOZ MSWiA w Lublinie wo-
dził w grudniu 2005 r. na pokusze-
nie potencjalnych dzierżawców „sa-
natorium w budowie”. Nie znalazł...
~~~
Brnąc po kolana w śniegu, wspi-
namy się drogą pod górkę i staje-
my przed koślawą bramą zamyka-
jącą dostęp do sanatorium. Rachi-
tyczne ogrodzenie, tabliczka z na-
pisem: „Teren MSW. Wstęp wzbro-
niony”, łańcuch, kłódka i dwa przy-
jazne kundelki – strzegą kilkudzie-
sięciomilionowego majątku. Podob-
no jest też stróż, ale przy bramie nie
ma żadnego dzwonka, zaś szczeka-
nie psów nie zdołało go obudzić.
Z zewnątrz widać to, co na zdję-
ciu. A jak jest w środku tego olbrzy-
miego gmachu?
– Stan surowy, zadaszony, z okna-
mi oraz kompletem wszelkich insta-
lacji wodno-kanalizacyjnych, ciepłow-
niczych, elektrycznych i gazowych.
Tak przynajmniej było jeszcze przed
rokiem, bo obawiam się, że od tego
czasu mogło to i owo zniknąć bądź
ulec dalszej degradacji. Mieszkam
w pobliżu i dwa, trzy razy widzia-
łem wyjeżdżające stamtąd wieczo-
rem ciężarówki. Wiem, że bardzo
też oszczędzają na ogrzewaniu
i konserwacji, więc w środku mo-
że być w tej chwili jedna wielka ru-
ina – ocenia nasz informator
z Urzędu Miasta.
~~~
Nikt tak do końca nie wie, ile
publicznych pieniędzy wydano do-
tychczas na budowę ogromnego sa-
natorium widma. Zdaniem MSWiA
– ok. 7,7 mln zł, a według Najwyż-
szej Izby Kontroli – 8,3 mln zł. NIK
zastrzega wszakże, że „8,3” jest licz-
bą absolutnie nieodpowiadającą fak-
tycznej wartości nakładów. Ich okre-
ślenie wymagałoby tzw. przeszaco-
wania z uwzględnieniem denomina-
cji złotówki i szeregu innych proce-
dur księgowych. Nieoficjalnie do-
wiedzieliśmy się, że z takich ra-
chunków wyszłoby niechybnie
grubo ponad 40 mln złotych .
Ale nie wyjdzie. Przeprowadzo-
na przez NIK w 2005 r. kontrola in-
westycji wykazała, że kilka lat te-
mu „ktoś” ukradł wszystkie faktury
oraz kosztorysy, nie zapominając
o dokumentacji budowy, i w tej chwi-
li nikt nie ma bladego pojęcia, ile
dotychczas kosztowała, ani co trze-
ba zrobić, żeby ją dokończyć.
Mało tego: w związku z człon-
kostwem Polski w Unii Europejskiej,
aby sanatorium mogło funkcjono-
wać, musiałoby zostać gruntownie
przebudowane (zmiana parametrów
instalacji grzewczych i elektrycznych,
wyposażenie w spalarnię odpadów
medycznych itp.).
Łączny koszt wykończenia obiek-
tu „pod klucz” z wyposażeniem
w aparaturę medyczną? Orientacyj-
nie – 60 mln złotych. Tak twierdzą
specjaliści z NIK-u. Jakiż to dziw-
ny – można by nawet rzec „cudow-
ny” – zbieg okoliczności: dokład-
nie tyle my, podatnicy, dajemy na
Świątynię Opatrzności Bożej...
~~~
W „kaczyńskim” budżecie na
2007 r. nie przewidziano pieniędzy
dla sanatorium w Nałęczowie. Czy
jest więc jakaś szansa na uratowa-
nie obiektu przed nieodwracalnym
zniszczeniem i rozgrabieniem?
Z MSWiA doszły nas słuchy,
że Ludwik Dorn był już bardzo bli-
ski decyzji o nieodpłatnym przeka-
zaniu sanatorium staroście puław-
skiemu.
A skoro minister znalazł się za
burtą?
– Jedno jest prawie pewne: choć-
by ze względów organizacyjno-praw-
nych bieżący rok nic w Nałęczowie
nie zmieni – powiedział „FiM”
urzędnik Departamentu Zdrowia
MSWiA.
Jest jeszcze drugie i całkiem
pewne: Kościół kasy nie pozwoli so-
bie wydrzeć, więc tych 60 „bambo-
li” nie da się przerzucić na sanato-
rium dla policjantów, choćby i za
cenę nazwania obiektu imieniem
kardynała Józefa Glempa czy urzą-
dzenia tamże kilkunastu kaplic...
ANNA TARCZYŃSKA
Miało być jednym z największych
i najpiękniejszych w Polsce. Kamień
węgielny w 1984 r. wmurował oso-
biście generał Czesław Kiszczak .
– Rozbebeszyli całą okolicę. Że-
by dostać się do wzgórza, wydrąży-
li wielki wąwóz, którym ciężarówki
wywoziły ziemię i transportowały
materiały budowlane. Doły na fun-
damenty i piwnice miały kilkanaście
metrów głębokości. Mieli tanią siłę
roboczą, bo przy budowie pracowa-
li też więźniowie. Mieszkali tu, na
miejscu, w specjalnych domkach
kontenerowych. Bardzo to wszyst-
ko było dla nas uciążliwe, ale też
miło było popatrzeć, jak szybko ro-
sły mury, a perspektywa kilkuset
miejsc pracy w luksusowych warun-
kach łagodziła nastroje nałęczowian.
No, ale jak nastała demokracja, pie-
niądze się skończyły i roboty za-
częły wyraźnie zwalniać – wspomi-
na jeden z mieszkańców ul. Spół-
dzielczej.
Do 1992 r. inwestorem sanato-
rium była lubelska Komenda Wo-
jewódzka Policji i budowa wciąż jesz-
cze postępowała. Później włodarzem
obiektu został Departament Zdro-
wia MSWiA w Warszawie, a od 1996
roku obarczono nim – właściwy te-
rytorialnie – Zakład Opieki Zdro-
wotnej MSWiA w Lublinie.
W maju 1998 r. (za rządów pre-
miera Jerzego Buzka z ministrem
20 milionów złotych
96915868.012.png 96915868.013.png 96915868.014.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 7 (363) 16 – 22 II 2007 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA IPN – wspólnie z doradcami kardynała Stanisława Dzi-
wisza – ustalił, że tajnym agentem SB był ksiądz prof. Mieczy-
sław Maliński. Miał on jakoby przez wiele lat donosić na kardy-
nałów Wyszyńskiego i Wojtyłę, urzędników krakowskiej kurii oraz
działaczy politycznych w kraju i na emigracji.
Na Onecie internautka „Kamila” pyta: „Spowiadałam się u tego
księdza przed ślubem. Czy wobec tego moje sakramenty są ważne?”.
Odpowiadamy: diabli wiedzą!
O naprawie IV RP (cz. 2)
Nauczyciel fizyki, Kazio Marcinkiewicz, szuka roboty. Myśli o wy-
jeździe do Anglii, ale nie do zmywania naczyń, tylko na stołek dy-
rektora w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju w Londynie.
Wstępną zgodę obu braci Kaczyńskich Kazimierz już otrzymał.
No i zdolności Kazia pozostaną niewykorzystane. A mógłby zostać
wodzirejem, kierownikiem domu spokojnej starości, kabareciarzem...
strość umysłu, prezencję i obycie... Obaj bardzo źle
wyrażają się o wolnych mediach, obaj nie znoszą nieza-
leżnej aktywności obywatelskiej (te słynne Kaczyńskiego:
„Ja sobie nie życzę homoseksualizmu na ulicy”). Ale róż-
ni ich na pewno jedno – podejście do gospodarki. Putin
chce po sobie pozostawić stabilną, silną i zdrową gospo-
darkę. Kaczyński i PiS mają wizję autorytarnego państwa
wyznaniowego, dla którego obywatele i gospodarka są tyl-
ko dodatkiem. Wyborcy są dobrzy, gdy ich wybierają. Resz-
ta dziadów może spieprzać za granicę.
To, że mamy w miarę stabilny wzrost gospodarczy, jest
zasługą wyłącznie przedsiębiorczości obywateli oraz rosną-
cego zapotrzebowania na nasze produkty i usługi
w UE. Administracja nawet nie promuje rodzimych produ-
centów. Chore prawo i martwe ustawy ograniczają w Pol-
sce wzrost inwestycji. Tymczasem na całym świecie
trwa obecnie okres wielkiej prosperity, gwałtownego
przyspieszenia. Zapyziała do
niedawna (jak my sło-
wiańska!) Rosja sta-
ła się światowym
liderem, jeżeli cho-
dzi o wartość in-
westycji zagra-
nicznych. Do
grudnia 2006 ro-
ku inwestorzy
pozostawili tam
60 miliardów
dolarów. Docho-
dy ludności rosną
w tempie 10 proc. rocznie (u nas 4–6 proc.); dług Rosji
(cały) zbliża się do drobnych 6 procent PKB, niższy wskaź-
nik ma tylko Szwajcaria. Przez ostatnie osiem lat PKB Ro-
sji wzrósł o 65 procent, co zbliżyło ją do tempa rozwoju
Chin. Wpłynął na to m.in. podatek liniowy (13 proc.) i ta-
nie koszty produkcji (nie ma np. akcyzy za energię, przez
co prąd jest w Rosji najtańszy na świecie).
Zyski z ropy Rosjanie inwestują w infrastrukturę i no-
we technologie. Polskie władze nawet niewielkie zyski
ze wzrostu gospodarczego też inwestują... najchętniej
w Instytut Pamięci Narodowej i Świątynię Opatrzności.
W IV RP jest najmniejszy w UE odsetek rodzin mających
stały dostęp do internetu. W małej Estonii władze fundu-
ją każdemu dostęp do sieci, wiedząc, że poinformowany
obywatel to zadowolony obywatel, a zadowolony obywa-
tel chętniej płaci podatki.
Polaków poza ojczyzną jest już ponad 20 milionów
i generalnie są oni dużo zamożniejsi od nas, żyjących
w Klechistanie. Ale co najmniej połowa Polonii z chęcią
wróciłaby do macierzy. Wiem, bo z wieloma rozmawia-
łem. Czy ktoś myślał, jak ich ściągnąć, zachęcić, stwo-
rzyć warunki do inwestowania?! Ruscy pomyśleli. Ich
władze do swoich obywateli, którzy zarobili na Zachodzie
i tam trzymają kasę, zaapelowały tak: jeżeli zainwestuje-
cie pieniądze w Rosji, gwarantujemy wam bezpieczeństwo
prawne inwestycji. Tyle że Putin z obywatelami rozma-
wia, tłumaczy swoje decyzje; to też różni go od Kaczyń-
skich. Nasz Lech do tej pory powiedział tylko o tym, cze-
go nie zrobił. Przykład idzie z góry i wpływa na zanik ra-
cjonalnego myślenia. No bo niby dlaczego umowa z ban-
kiem liczy 50 stron, a nie 3 lub 5? Im więcej bełkotliwych
zapisów, tym większa nasza nieufność, a tzw. drobny dru-
czek stał się już przysłowiową miną dla kredytobiorcy i
nie tylko.
Owa niezborność komunikacyjna wpływa na wszelkie
dziedziny życia. Weźmy sprawę arcybiskupa Stanisława
Wielgusa. Odnaleziono dokumenty dotyczące kandydata
na najwyższy urząd kościelny w kraju. Powołano komisję,
która je przerzuciła i ogłosiła werdykt: współpracował!
Wybuchł skandal na cały świat. Dlaczego nikt poza „FiM”
nie dopatrzył się, że nie ma dowodów na czynne donosze-
nie, na przekazywanie konkretnych informacji przez Wiel-
gusa? A przecież według Sądu Najwyższego i Trybunału
Konstytucyjnego, sam fakt zarejestrowania kogoś nie czy-
ni z niego tajnego współpracownika SB. Dlaczego nikt po-
za „FiM” nie zajął się sprawą wiarygodności tych doku-
mentów i nie zaniósł ich do najbliższego grafologa? (zrobił
to dopiero dr Gontarski trzy tygodnie po naszej publikacji
ujawniającej fałszerstwa). Nikomu się nie chciało? Brako-
wało kompetencji? A może komunikacji? Ja stawiam na
to ostatnie. Po prostu w chaosie informacyjnym zabrakło
służb analitycznych. Ludzi analizujących dla władzy wyda-
rzenia, fachowo interpretujących fakty, przygotowujących
wyciągi, stawiających hipotezy i pytania. Analitycy patrzą
krytycznie na każdą informację. Dzięki nim politycy – któ-
rzy nie muszą być socjologami, grafologami, czy geologa-
mi – mogą unikać śmieszności i błę-
dów, a decyzje podejmować roz-
ważnie, miarodajnie. Kształce-
nie dobrego analityka trwa
latami i sporo kosztuje.
PiS wolał rozwalić nie-
słuszne, bo nie
przez nich
tworzone służ-
by (Rządowe
Centrum Stu-
diów Strate-
gicznych), lub
nie korzystać z istniejących instytucji (zrezy-
gnowano z porad Rady Strategii Społeczno-Gospodarczej).
Wytłumaczenie jest dość proste – bracia Kaczyńscy uwiel-
biają rządzić w stanie chaosu informacyjnego, w stanie
ciągłych kryzysów. Są specjalistami od wywoływania za-
dym. To całkiem fajna zabawa, ale zupełnie nie sprawdza
się przy rządzeniu 40-milionowym krajem. Tu potrzeba
stabilności, pewności i dobrej organizacji.
W końcu wpadki kadrowe PiS biorą się właśnie z owe-
go braku analizy informacji. Skrzypek – gadający od rzeczy
prezes banku centralnego, minister finansów Lubińska,
która nie znała terminologii bankowej, Mikosz – minister
skarbu, poręczający kredyty przestępcom, Netzel – szef
PZU, były adwokat szemranych spółek, wojewoda mazo-
wiecki poświadczający nieprawdę w urzędowych papierach
itp... Toż to wszystko przypadki decyzji kadrowych podję-
tych bez zbadania okoliczności lub po prostu samego kan-
dydata. Ale jak ktoś żyje wizją oblężonej twierdzy i ko-
nieczności zniszczenia układów, to trudno mu zdać sobie
sprawę, że niszcząc jeden porządek rzeczy, musi wprowa-
dzić drugi. Tymczasem ludzie oczekują od władzy jasnych
sygnałów. Jak się zwalcza samorządność, to trzeba mieć
odwagę powiedzieć, że chce się centralizmu. Jak się chce
wysłać dodatkowy kontyngent do Iraku albo umieścić ame-
rykańską tarczę antyrakietową, to trzeba mieć odwagę po-
wiedzieć, że w dupie mamy handel z Rosją i dobre stosun-
ki ze strategicznymi partnerami z UE, a także bezpieczeń-
stwo własnych obywateli, zagrożone przez terrorystów.
Polacy są cierpliwi, ale potrzebują choćby jakiejś lep-
szej wizji na przyszłość. Chcemy wiedzieć, że polskie spra-
wy idą w dobrym kierunku, że władza się stara i przynaj-
mniej zajmuje się tym, co trzeba, że od kolejnej nowej świą-
tyni ważniejsze są młode małżeństwa, chorzy w szpitalu,
bezrobotni, bezdomni. Obecny rząd i prezydent nie mają
jak dotąd nic do zaoferowania narodowi. Po 1989 roku
wyzwaniem i głównym kierunkiem była transformacja i wol-
ny rynek. Początek wieku to wejście do Unii. A teraz? Czy
nową strategią państwa jest wyludnienie Polski i oddanie
reszty majątku Watykanowi? Czy naprawdę mamy taką
Minister zdrowia Zbigniew Religa wydał rozporządzenie z wy-
kazem chorób zakaźnych, które mogą uzasadniać potrzebę...
deportacji chorych obywateli Unii przebywających w Polsce.
Lekarze zastanawiają się, czy w ramach odwetu kraje unijne nie
będą wyrzucać ze swoich szpitali chorych Polaków...
Krzysztof Leski ujawnił, że dziwne związki z WSI miał czołowy
prawicowy publicysta Jerzy Marek Nowakowski, dzisiaj zastępca
naczelnego tygodnika „Wprost”. Analitycy zajmujący się służba-
mi specjalnymi twierdzą, że ten przeciek jest osobistą zemstą li-
derów PiS. Były doradca premiera Buzka w listopadzie 2005 r.
przekazał WSI, że koalicja PiS-PO nie powstanie z powodu psy-
chopatycznych skłonności braci Kaczyńskich.
Za to ma szansę powstać IV RP, a dokładnie IV RPsychopatyczna.
MON pod kierownictwem Radosława Sikorskiego pisał – a teraz
pod dowództwem Aleksandra Szczygły pisze – nową rewelacyjną
definicję „pomocy humanitarnej”. Według obu panów, pod tym
pojęciem należy rozumieć wydatki na zbrojne misje za granicą, ko-
rumpowanie lokalnych władz oraz kupowanie tajnych informacji.
Właśnie na takie cele MON chce przeznaczyć jedną trzecią całej kwo-
ty zarezerwowanej w polskim budżecie na pomoc ubogim krajom.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie sprawdza, czy prawdziwe
są pogłoski o zgubieniu przez Antoniego Macierewicza ściśle taj-
nych dokumentów wojskowego kontrwywiadu.
Spokojnie! Zaraz się znajdą. W „Głosie” lub „Gazecie Polskiej”.
Prawo i Sprawiedliwość, wraz z przystawkami, powołało pierw-
szą w historii Sejmu „komisję do wszystkiego”. Nowy twór ma
się zająć rządowymi pomysłami pt: „Solidarne państwo”. Do no-
wej speckomisji trafiać będą najprzeróżniejsze projekty ustaw
– od zmian w kodeksie karnym po nowe prawo budowlane.
Mało Sejmu i Senatu, to jeszcze na Wiejskiej powstaje supersejm!
Bracia Kaczyńscy nie znoszą konkurencji w kategorii „jednoja-
jowcy” w polityce. Tylko tym można uzasadnić odmowę zaakcep-
towania przez premiera Kaczyńskiego świetnej kandydatury To-
masza Orłowskiego na stanowisko ambasadora Polski w Paryżu.
Dalszą karierę tego szefa protokołu dyplomatycznego MSZ zła-
mał jego brat bliźniak, czyli profesor Witold Orłowski, który był
doradcą ekonomicznym prezydenta Kwaśniewskiego.
Lękamy się o kariery braci Damięckich i Mroczków.
Premier nie znosi sondaży oraz niezależnych opinii. Za meryto-
ryczną krytykę pomysłu lokalizacji w Polsce elementów amery-
kańskiej tarczy antyrakietowej z posadą szefa Polskiego Instytu-
tu Spraw Międzynarodowych pożegnał się prof. Roman Kuźniar.
Nie liczyła się ani jego wiedza, ani umiejętności, ani też dosko-
nałe kontakty międzynarodowe.
Jest teraz wielka szansa na ocieplenie stosunków z Kremlem i znie-
sienie embarga na nasze mięso. Wystarczy zgodzić się z Putinem
i zrezygnować z tarczy chroniącej USA. Ale – puk, puk – czy ktoś
tam myśli?
Lepper nie lubi Anety Krawczyk, zwanej zmorą Samoobrony.
Nazwał ją „zboczoną do potęgi” i kazał zapisać się do „partii
zboczonych kobiet”. W odpowiedzi do sądu cywilnego wpłynął
już jej pozew o odszkodowanie. I słusznie, bo seks zbiorowy
z liderami Samoobrony nie jest zboczeniem, tylko relaksem.
Lepper ma już wyrok (w zawieszeniu) za inne pomówienia, więc mo-
żemy mieć pierwszego wicepremiera rządzącego z pierdla.
Powstała koalicja młodych, nawiedzonych prawicowych posłów. Do
paczki nazwanej Parlamentarnym Zespołem Miłośników Historii
przystąpili członkowie klubów PiS, PO i LPR. Wszystkich łączy
chęć zlustrowania każdego, kto w 1989 miał więcej niż 17 lat.
Słusznie! Otóż w ZSRR był kiedyś 13-letni Pawka Morozow...
SZWECJA W Szwecji zorganizowane grupy na masową skalę krad-
ną miedziane elementy sieci sztokholmskiego metra. Jak wynika
z analiz policji, prawdopodobnie inicjatorami akcji demontowa-
nia podziemnej kolejki są Polacy złomiarze. Nasi chłopcy!
Mieli metro, a teraz będą mieli pół metra. My nie mamy nawet tego.
LONDYN Na zlecenie BBC, jedna z największych agencji ba-
dawczych przeprowadziła ankietę na temat stosunku obywateli
ponad 30 państw do Busha i USA. Wyniki są porażające. W Eu-
ropie niechęć do polityki amerykańskiej deklaruje od 47 proc.
(Czesi) do 74 proc. (Niemcy). Także 64 proc. Australijczyków
i Turków. Odwrócili się nawet południowi Koreańczycy – 54 pro-
cent. Rząd USA cieszy się natomiast fantastycznym zaufaniem...
Polaków – dobrze o polityce Busha myśli aż 74 proc. badanych!
To najlepszy wynik na całym świecie! Mniej pro-Bushowi są na-
wet obywatele Stanów Zjednoczonych. ZSRR i Breżniewa do-
brze oceniał jeszcze większy niż Busha odsetek Polaków.
A dlaczego? Bo Polacy tak naprawdę wierzą tylko... w telewizor.
P orównuje się Kaczyńskiego do Putina. Pomińmy by-
96915868.015.png 96915868.016.png 96915868.017.png 96915868.018.png
Nr 7 (363) 16 – 22 II 2007 r.
GORĄCY TEMAT
3
Komisji Ścigania Zbrodni
przeciwko Narodowi Pol-
skiemu (tzw. pion śledczy
Instytutu Pamięci Narodowej) to
ponad setka ludzi zarabiających
średnio ok. 9 tys. zł miesięcznie. Je-
den z tych szczęśliwców powiedział
nam kiedyś: – Regularnie daję na
mszę o długie życie moich świad-
ków i podejrzanych...
W katowickiej Oddziałowej Ko-
misji ŚZpNP powinni się modlić
o długowieczność emerytowanego
sędziego włoskiego, 71-letniego Fer-
dinanda Imposimaty , i o to, żeby
w mediach nie zabrakło im dzien-
nikarzy „pistoletów”, którzy co ja-
kiś czas wykryją „nowe sensacyjne
okoliczności” zamachu na papieża
Jana Pawła II, a w szczególności
„polskich śladów” w tej zbrodni.
~~~
„Włosi okazali się fajtłapami, więc
poszukiwaniem zleceniodawców Ali
Agcy zajmować się teraz będą IPN-
-owscy prokuratorzy Przemysław Pią-
tek oraz Michał Skwara z Oddziało-
wej Komisji w Katowicach. I bardzo
dobrze, że dwóch, bo gdyby któryś za-
truł się za sprawką nie do końca wia-
domo czyją (»Badamy spisek ko-
munistycznych służb specjalnych kie-
rujących zamachem, ale nie przesą-
dzamy, o jakie dokładnie służby cho-
dzi« – zastrzega rzecznik IPN Andrzej
Areseniuk), sprawność i tempo śledz-
twa nie ulegną załamaniu.
W oficjalnych komunikatach IPN
starannie unika wskazywania palcem
winnych zbrodni, jednak w kontro-
lowanych przeciekach podpowiada,
że niebagatelną w niej rolę odegrała
polska Służba Bezpieczeństwa” – na-
pisaliśmy wiosną ubiegłego roku,
anonsując rozpoczęcie przez spół-
Kaczyńscy&Co. operacji mają-
cej ostatecznie pogrążyć i obrzydzić
komusze specsłużby i przygotować
grunt pod tzw. ustawę deubekiza-
cyjną. No i stało się.
Starania prokuratorów IPN-u
dawały bardzo mizerne rezultaty, bo
oficjalny inspirator śledztwa (wsz-
częto je „m.in. po analizie relacji zło-
żonej prokuratorowi IPN w dniu
8 marca 2006 r. przez sędziego Im-
posimato” – czytamy w komunika-
cie Instytutu) okazał się człowie-
kiem nie do końca – delikatnie mó-
wiąc – zrównoważonym:
z „Odkryliśmy, że w chwili za-
machu na placu Świętego Piotra by-
li polscy agenci Służby Bezpieczeń-
stwa. To jest pewne . Był na przy-
kład Adam Pietruszka (późniejszy
wicedyrektor „kościelnego” Depar-
tamentu IV MSW, skazany za pod-
żeganie do zabójstwa księdza Je-
rzego Popiełuszki dop. red. )”
– powiedział Imposimato 17 maja
2006 r. Polskiej Agencji Prasowej,
co skrupulatnie odnotowano na stro-
nie internetowej Instytutu;
z Wkrótce nie było to już takie
„pewne”: „Imposimato (...) wielo-
krotnie wyrażał przekonanie, że agen-
ci i oficerowie SB nie spuszczali Ja-
na Pawła II z oka. Jego zdaniem, by-
li oni na placu Świętego Piotra
w dniu inauguracji pontyfikatu pol-
skiego papieża. Wreszcie – jak twier-
dzi Imposimato – nie można wyklu-
czyć, że byli oni także na placu
w chwili zamachu. Na to jednak
nie ma żadnych dowodów, są to je-
dynie przypuszczenia sędziego – in-
formował IPN, powołując się na ser-
wis PAP z 13 czerwca 2006 roku.
Mało tego: wyszło na jaw, że
w październiku 2005 r. ów Impo-
simato ośmielił się oskarżyć Woj-
tyłę o świadomie szerzone kłam-
stwo : „W czasie przesłuchania
[przed komisją włoskiego parlamen-
tu] wyraził przekonanie, że Jan Pa-
weł II zmuszony był publicznie
przed zamachem dostał zapowia-
dającą go notatkę z Bejrutu, którą
następnie przekazał swojemu prze-
łożonemu pułkownikowi Karolowi
Szelągowi . Ówczesne kierownictwo
wywiadu nie podjęło żadnych dzia-
łań mających na celu ostrzeżenie pa-
pieża, a wręcz dyskryminowało ofi-
cerów mających wiedzę o informa-
cji poprzedzającej zamach. Gdy
w listopadzie 1985 r. prześladowany
informator „Wprost” został attaché
wojskowym w Kairze „zrozumiał, że
trafiła mu się szansa, by o notatce
w sprawie zamachu na papieża poin-
formować przedstawicieli państw NA-
TO. Wybrał płk. Giuseppe Cucchiego,
zwierzchnikami, został przesunięty na
inne stanowisko, a następnie wysła-
ny do Kairu”.
Makaroniarz przekazał ten sygnał
do swojej Centrali... Niestety: wło-
ski wywiad wojskowy SISMI uznał,
że nasz rodak musiał tego dnia
sporo wypić, bo kazali Cucchie-
mu dać sobie spokój. Gdy w 1990
roku obaj panowie spotkali się przy-
padkowo na międzynarodowej kon-
ferencji w Paryżu (Bąk bawił tam
w otoczeniu – jeszcze nie prezydenta
Lecha Wałęsy ), polski oficer ob-
sobaczył generała, że... trafił przez nie-
go do więzienia. Za co? Bo „włoskie
służby popełniły błąd, przekazując
wydziału – i jego podkomendnej,
kpt. Beacie Ł. , którzy zamiast łapać
groźnych przestępców, zmuszeni są
narażać na szwank swoją reputację:
– W życiu nie sądziłem, że „fir-
ma” wystawi się na takie pośmie-
wisko przed ludźmi z byłej bezpie-
ki i Wojskowych Służb Informacyj-
nych. Żeby to zrozumieć, trzeba zo-
baczyć ich współczujące miny, gdy
dowiadują się, że będą przesłuchi-
wani w sprawie zamachu na papie-
ża – tłumaczy nam jeden z funk-
cjonariuszy ABW.
O co indagują świadków?
– Dla każdego IPN przygotował
odrębny zestaw pytań. Na początek
przebieg służby, wykonywane zada-
nia, ewentualni podwładni i przeło-
żeni. Te kwestie wszyscy na ogół
pamiętają. Ale gdy przychodzimy do
agentury, szczegółów rozmaitych ope-
racji – „końce w wodę”, czyli brak
współpracy tłumaczony niepamięcią.
Nawiasem mówiąc, trudno ich nie
zrozumieć, podobnie jak trudno zro-
zumieć IPN, po cholerę im wie-
dza o tajnych współpracownikach
– zauważa nasz rozmówca.
Jeden ze świadków przesłuchi-
wanych przez IPN za pośrednictwem
ABW na krótko odzyskał pamięć
i ujawnił „FiM”, jakimi konkretnie
tajnymi współpracownikami intere-
sują się śledczy od zamachu na JPII:
– Najbardziej intryguje ich, kim
jest „ Tom ” i „ Tevere ”. Mogę was
zapewnić, że żaden nie ma związku
z jakimkolwiek zamachem! Ten
pierwszy – pomińmy szczegóły mo-
gące go zidentyfikować – wypłynął
prawdopodobnie z jakichś resztek
akt sprawy operacyjnego rozpraco-
wania kryptonim Triangolo (por.
artykuł o tym samym tytule w „FiM”
25/2006). Informatora obsługiwał ge-
nerał Zenon Płatek (dyrektor De-
partamentu IV MSW – dop. red. ),
który musiał gdzieś zostawić ślady,
że w 1979 roku siedział kilka dni
w Wiedniu na cyklu spotkań szko-
leniowych z rezydującym w Watyka-
nie agentem. Jeśli zaś chodzi
o Tevere... słyszałem o nim. Gdy
IPN uruchomi wyobraźnię, być mo-
że domyśli się, dlaczego nadano te-
mu „komuś” pseudonim będący na-
zwą urokliwej włoskiej rzeki...
Inny ze świadków podzielił się
z nami takim oto wrażeniem:
– Gdy chciałem im opowiedzieć,
o co tak naprawdę chodziło w spra-
wie Triangolo, nagle stracili zain-
teresowanie . Dlaczego? Bo musie-
liby odnotować w protokole bar-
dzo nieprzyjemne i sprawdzalne fak-
ty, niezgodne z oficjalnie przykle-
panymi przez IPN-owskich specja-
listów bredniami dotyczącymi naj-
nowszej historii Polski.
ANNA TARCZYŃSKA
Dzień świrów
IPN prowadzi śledztwo w sprawie
zamachu na papieża Jana Pawła II.
Wreszcie mamy jakiś „nowy temat”!
wiadomości do Watykanu”, skąd na-
stępnie czarnoskóry ksiądz – agent
z Ghany – przekazał tajne informa-
cje o zdradzie Bąka do Warszawy.
Uff...
Prokurator Ewa Koj bez specjal-
nego entuzjazmu potwierdza, że „in-
formacje, które posiadał [Bąk] zna-
lazły się w protokole jego przesłucha-
nia załączonym do akt śledztwa. Obec-
nie muszą one zostać zweryfikowane,
bowiem poza jednym zeznaniem te-
go oficera nie mamy żadnych innych
dowodów”, jakoby polski wywiad wie-
dział o planach zamachu na JPII.
Szefowa Oddziałowej Komisji
w Katowicach dodaje:
– W ramach tego śledztwa pro-
wadzimy przesłuchania byłych funk-
cjonariuszy aparatu bezpieczeństwa
PRL, ale na obecnym etapie wynik
tych przesłuchań nie nadaje się do
ujawniania mediom.
Któż zatem może je ujawnić, je-
śli nie „Fakty i Mity”?
~~~
Katowickie śledztwo ma sygna-
turę S12/06/Zk. Wyjaśnijmy, że sym-
bol „Zk” oznacza „zbrodnię komu-
nistyczną”, co jakby określa kieru-
nek poszukiwań znakomitego skąd-
inąd duetu Piątek–Skwara.
Pewną ciekawostką jest to, że
IPN-owscy specjaliści, zamiast prze-
słuchiwać różnych podejrzanych oso-
biście, zlecają tę niewdzięczną robo-
tę zdecydowanie mniej zorientowa-
nym w sprawie – i mającym cał-
kiem inne ustawowe zadania – ofi-
cerom Wydziału Postępowań Kar-
nych katowickiej Delegatury Agen-
cji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Największy zaś ciężar przesłuchań
spoczywa na kapitanie Bogusławie
M. – zastępcy naczelnika tegoż
zapewniać , iż nie daje wiary tzw.
bułgarskiemu śladowi zamachu na
swoje życie” – zauważyła Katolic-
ka Agencja Informacyjna, przypo-
minając, że emerytowanemu sędzie-
mu chodzi o wypowiedź Karola
Wojtyły z 24 maja 2002 r., kiedy to
podczas wizyty w Bułgarii oświad-
czył: „Nigdy nie wierzyłem w istnie-
nie tzw. śladu bułgarskiego w za-
machu na mnie”.
~~~
IPN-owskie śledztwo szło do-
tychczas jak po grudzie również
z innego powodu:
– Zwróciliśmy się przede wszyst-
kim do włoskiego ministerstwa spra-
wiedliwości o przekazanie nam kse-
rokopii materiałów z trzech proce-
sów, które prowadzono w tej spra-
wie. Strona włoska przyjęła proś-
bę, ale realizuje ją dosyć opieszale,
bowiem od lipca 2006 roku nie
mamy żadnych informacji , oprócz
tego, że tamtejsze ministerstwo spra-
wiedliwości przekazało nasz wnio-
sek do realizacji prokuraturze ape-
lacyjnej w Rzymie. Na monity wy-
syłane z Polski przez Prokuraturę
Krajową nie dostaliśmy żadnej od-
powiedzi – skarży się prokurator
Ewa Koj , szefowa Oddziałowej Ko-
misji ŚZpNP w Katowicach.
Na ratunek pośpieszyli więc
dziennikarze tygodnika „Wprost”,
którzy przed kilkoma dniami zakpi-
li ze zdrowego rozsądku swoich czy-
telników twierdzeniem, że „tajne służ-
by PRL wiedziały o zamachu na Ja-
na Pawła II, ale go nie ostrzegły” . Ba,
skonstruowali wielopiętrowy spisek
z udziałem Zarządu II Sztabu Ge-
neralnego Wojska Polskiego (wywia-
du wojskowego) w tragicznym wy-
darzeniu z 13 maja 1981 roku.
Tygodnik powołuje się na rela-
cję byłego oficera Zarządu II, któ-
ry utrzymuje, że na kilka tygodni
attaché wojskowego Włoch. Nie prze-
widział, że treść jego rozmowy z Cuc-
chim wycieknie do służb specjalnych
Układu Warszawskiego”.
No i właśnie z tego rzekomo po-
wodu po 2 miesiącach odwołali chło-
pinę z placówki dyplomatycznej,
by – zamiast zgnić w więzieniu
– urzędował za biurkiem w Mini-
sterstwie Obrony Narodowej.
Wspomniany płk Szeląg – na ła-
mach „Trybuny” – za cholerę nie
może sobie przypomnieć żadnej no-
tatki o zamachu i dziwi się niezmier-
nie, jakim cudem ów podwładny, za-
trudniony w zespole analityków
opracowujących informacje z kra-
jów socjalistycznych, dostał jakiś kwit
z Libanu. Szeląg między wierszami
wyraża obawę, że informator
„Wprost” jest idiotą, a otwartym
tekstem przypuszczenie, iż człowiek
ten usiłował za wszelką cenę zdo-
być względy Antoniego Maciere-
wicza w procesie weryfikacyjnym
oficerów zlikwidowanych Wojsko-
wych Służb Informacyjnych.
Z kolei generał Cucchi, aktual-
ny szef CESIS ( Comitato Esecutivo
per i Servizi di Informazione e Sicu-
rezza ), czyli komitetu koordynujące-
go pracę włoskiego wywiadu wojsko-
wego, powiedział tygodnikowi
„L’Espresso”, że owszem, w 1987 r.
(a nie w 1985 r., jak podaje „Wprost”)
poznał w Kairze polskiego oficera
o nazwisku Bąk . Ten, „zwłaszcza,
kiedy wypił” zauważa rozba-
wiony Cucchi – opowiadał brzyd-
kie rzeczy o Rosjanach.
W najgłębszej tajemnicy Bąk
zdradził też Włochowi, że – jak czy-
tamy w „L’Espresso” – „polskie służ-
by wiedziały o przygotowywanym spi-
sku na życie Jana Pawła II, i że on
sam widział dokumenty w tej spra-
wie. Kiedy zaś podjął działania i pró-
bował rozmawiać o tym ze swymi
W związku z artykułem pt. „Umoczone gliny” („FiM” numer 7
z dnia 24 lutego 2005 r.), dotyczącym nieprawidłowości w za-
kresie wykonywania zleceń budowlanych dla śląskiej policji,
redakcja oświadcza, że artykuł nie dotyczył firmy budowlanej
RBM-Tadeusz Nowak. Jeżeli Tadeusz Nowak czuje się treścią
artykułu dotknięty, redakcja wyraża z tego tytułu ubolewanie.
P rokuratorzy z Głównej
96915868.019.png 96915868.020.png 96915868.021.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin