RAZEM CZY OSOBNO.doc

(28 KB) Pobierz
Wspomnienie z dalekiej przeszłości Gdy byłam dzieckiem, chodziłam do małej wiejskiej szkółki

Wspomnienie z dalekiej przeszłości Gdy byłam dzieckiem, chodziłam do małej wiejskiej szkółki. Ileż tam się napłakałam! W domu nauczyłam się czytać w wieku niespełna pięciu lat i gdy poszłam do pierwszej klasy, to takie dzieła jak baśnie Andersena z "Królową Śniegu" na czele miałam już dawno przeczytane. Gdy więc dzieci uczyły się składać literki, ja wstawałam i czytałam głośno, czy Pani mi kazała, czy nie. Gdy nie kazała, siadałam i płakałam na cały głos. Na szczęście miałam mądrą Panią, która skontaktowała się z moimi rodzicami i dowiedziała się, w czym problem. Następnego dnia po rozmowie z mamą, Pani zaprowadziła mnie do szkolnej biblioteki i pozwoliła mi wybrać taką książkę, jaką chciałam przeczytać. Od tego dnia podczas lekcji języka polskiego siedziałam sobie na końcu klasy i czytałam. Do tej pory jestem wdzięczna mojej nauczycielce Marii Kołacie za to, że nie bała się indywidualnego podejścia do dziecka.

Wspomnienie bliższe Przed kilkoma laty miałam szczęście pracować w ośrodku dla nieletnich narkomanów. Wiele się wtedy nauczyłam, a moimi nauczycielami były dzieci z ośrodka, i ich doświadczenia. Każda historia życia była inna, ale miały pewne elementy wspólne. Jednym z nich było wzrastanie bez poczucia bezpieczeństwa. Jeden z chłopców powiedział mi kiedyś: "Wie Siostra, czasem czułem się tak, jakby mnie ktoś rozszarpywał na kilka części na raz. W domu ojciec mówił co innego, matka co innego, a jeszcze co innego się działo na co dzień. W szkole Pani kazała mi się zachowywać grzecznie, ale dla niej grzecznie znaczyło zupełnie co innego niż dla mnie. Potem, w starszych klasach, koledzy przedstawiali jeszcze inną wizję życia. A gdy poszedłem do kościoła, bo jakoś dziwnie mnie tam ciągnęło, to słyszałem jeszcze inne wskazanie na życie. Czułem w sobie zamęt i kompletnie nie wiedziałem, co jest grane". Piszę o tym z nadzieją, że jego zwierzeń i ich wartości nikomu nie muszę tłumaczyć.

Wspomnienie najbliższe Moi przyjaciele mają dwoje dzieci. Krzyś, uczeń klasy czwartej, powiedział niedawno z rozbrajającą szczerością: "Mamusiu, czy ty musisz wszystko konsultować z tatą i czy zawsze musicie mieć takie samo zdanie? Jak wy się zawsze zgadzacie co do mnie, to nie mam jak was oszukać ani zdobyć czegoś, na czym mi zależy, a na co wy się nie zgadzacie". I to stwierdzenie pozostawiam bez komentarza.
Czy potrzebna jest współpraca w dziedzinie wychowania między domem, szkołą a Kościołem? Mam nadzieję, że moje wspomnienia są wystarczającą odpowiedzią. Niech teraźniejszość tworzy jedność w wychowaniu, albowiem ona właśnie da dzieciom poczucie bezpieczeństwa, bez którego nie ma dobrego wychowania.

s. M. Urszula KŁusek SAC

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin