Due South [03x01] Burning Down The House.txt

(36 KB) Pobierz
00:00:08:Terytoria Północno-Zachodnie.| Kanada.
00:00:26: - Id.
00:01:37:- Co z tobš?
00:01:38:- Dlaczego nie możesz dać spokój?
00:01:40:- To nie w mojej naturze.
00:01:42:- Zabieraj stopy.
00:01:44:- Nie sšdzę, żeby tego chciał.
00:01:46:- Wycišgnij stopy!|- Jak chcesz.
00:01:53:Gotów?|- Co?
00:01:59:Nie. Nie, nie...
00:02:00:Aaachhh!!!
00:02:55:- Może następnym razem pomylisz dwa razy.
00:02:59:- Proszę pozwolić mi uporzšdkować fakty
00:03:01:i sprawdzić czy wszystko się zgadza.
00:03:03:Gonił Pan| przez szeć i pół dnia,
00:03:07:Ponad...
00:03:08:z grubsza - 1.700 kilometrów głębokiego pustkowia,
00:03:13:w pogoni za kim, kogo Pan podejrzewał o...
00:03:16:- miecenie, Sir.
00:03:18:- ach...
00:03:20:Miłem nadzieję, że le przeczytałem.
00:03:22:Ponieważ, widzi Pan, w trakcie pocigu za tym brudasem,
00:03:26:zniszczył Pan trzy łódki, dwa lekkie samoloty,
00:03:31:cztery pojazdy terenowe i jednš łód płaskodennš.
00:03:34:- Łód płaskodennš to przez przypadek, Sir.
00:03:36:- Tak często z nimi bywa,| prawda?
00:03:37:Proszę mi powiedzieć, konstablu,
00:03:39:czy było co w
00:03:41:tamtych mieciach, co usprawiedliwia
00:03:43:zniszczenie prywatnej własnoci wartej 733,000 dolarów?
00:03:46:- Tak, Sir. Iloć.
00:03:48:I zawartoć.
00:03:49:- O jakiej iloci i zawartoci my mówimy?
00:03:52:- No, więc, na poczštku wyglšdało to na zwykłe mieci.
00:03:57:Ale strasznie mierdziały, Sir,
00:03:59:jak, mylę, że panu podobnie by się wydało,... kawałki [parts] kurczaka.
00:04:01:- Bški? [Farts]|- Kawałki.
00:04:02:Bliższe zbadanie wykazało, że to
00:04:04: zakazana substancja chemiczna, znana jako DES, lub...
00:04:06:...brali beczki na statki rejsowe
00:04:09:w głębi portu w Skagway,
00:04:10:Holowali je przez White Pass zamiarem...
00:04:13:...lokalni mieszkańcy, by wyrazić swoje
00:04:14:wielkie uznanie, zaszczycili Pana, Sir,
00:04:17:nadaniem tytułu honorowego starszego plemienia.
00:04:23:- Konstablu Fraser,|telefon do Pana...
00:04:25:z Chicago.
00:04:33:- Czeć, Ray?
00:04:35:- Hej, Benny,|jak urlop?
00:04:37:- Jest wszystko, czego konny| mógłby sobie życzyć, Ray, dużo wieżego powietrza,
00:04:40:mnóstwo ćwiczeń...|A jak w Chicago?
00:04:42:- Wiesz, Benny,|Chicago to Chicago.
00:04:44:Dzwonię, żeby ci powiedzieć, że być może nie wyjadę po ciebie na stację.
00:04:47:- Żadna niedogodnoć, Ray.|Mam nogi. Potrafię chodzić.
00:04:51:- Wiem, że masz nogi, Benny.|Daję ci tylko znać, że...
00:04:53:możesz być trochę sam.
00:04:55:- Czy co nie tak?|- Nie. Dlaczego co miałoby być nie tak?
00:04:58:Dzwonię, żeby ci powiedzieć, że |chciałbym odebrać Cię,
00:05:02:ale, nie mogę, nie, dlatego, że nie chcę,
00:05:04:tylko, dlatego, że co się stało.
00:05:06:- Czy na pewno |wszystko w porzšdku?
00:05:08:- Spójrz, Benny, nie wiem|czy podobnie jest w Kanadzie,
00:05:11:ale tutaj w Ameryce,
00:05:13:mamy co takiego|co się nazywa przyjań.
00:05:15:To co|co przyjaciel by zrobił.
00:05:17:Na przykład,|przyjaciel dzwoni do przyjaciela
00:05:19:z którym ma się spotkać|o pewnym czasie, w pewnym miejscu
00:05:22:a nie może tam być,| by mu o tym powiedzieć.
00:05:24:- więc wszystko w porzšdku?
00:05:28:- Ta, Benny.
00:05:32:Wszystko w porzšdku.
00:05:33:- Dobrze, miło to słyszeć, Ray.
00:05:37:- Mnie miło słyszeć twój głos.
00:05:42:Posłuchaj, um, chcę, żeby miał bezpiecznš podróż,
00:05:46:i będę w kontakcie.
00:05:48:- W porzšdku, Ray.
00:05:50:- Rozumiesz to, uh...
00:05:54:Będę w kontakcie.
00:05:58:- Jako przyjaciel?|- Ta, Benny,
00:06:01:jako przyjaciel.
00:07:57:- Och, na miłoć Boskš.
00:08:00:Mylę, że wystarczajšco jasno ci wyjaniłem.
00:08:02:Ray jest zajęty czym innym
00:08:04:a taksówki nie zajmujš się|transportem wilków.
00:08:07:Chod.
00:08:09:Poza tym,|jestemy prawie w domu.
00:08:12:Na końcu alei,
00:08:14:skręcamy w prawo,
00:08:15:przechodzimy ulicę,|wchodzimy po schodach
00:08:18:i siedzimy sobie wygodnie...
00:08:23:...w ogniu.
00:09:04:- Nie lekka sprawa|stracić dom.
00:09:06:- Nie.
00:09:08:- Twoja matka i ja mielimy chatę |na północ od rzeki Clyde...
00:09:10:spaliła się do samej ziemi.
00:09:12:Błšd z naftš.|Moja wina.
00:09:15:Ja i twoja matka spalimy w igloo|przez cztery miesišce, gdy odbudowywałem dom.
00:09:19:To najdłuższy czas|który spędzilimy razem.
00:09:22:- Nie wiedziałem o tym.|- Jeszcze nie było cię wtedy na wiecie, synu.
00:09:26: Faktycznie, cały czas|który spędziłem w igloo
00:09:30:w rodzaju...|piłka się potoczyła,
00:09:32:mówišc z konceptem.
00:09:36:Ale, uh, I wouldn't|let this get to you.
00:09:38:Co dobrego|może z tego wyniknšć.
00:09:41:Dla mnie wynikło.
00:09:47:- Wiesz, tato...
00:09:50:Przez wszystkie lata, kiedy żyłe,|i...
00:09:53:teraz kiedy jeste martwy,|nigdy...
00:09:56:nigdy w ten sposób nie mówiłe.
00:09:57:Nigdy mi nie powiedziałe.
00:10:02:- Nigdy ci nie mówiłem|o Dircie McGirk'u?
00:10:04:Och, tak, ganiałem|tego szczura latami.
00:10:07:Wszedł prosto do igloo.
00:10:09:Nie mylał,| że w rodku jest konny.
00:10:11:Najłatwiesze aresztowanie w moim życiu.
00:10:16:Rozchmurz się.
00:10:43:Dief, sza.
00:10:47:Zrobimy mu niespodziankę.
00:10:51:Ray!
00:11:01:- Co się stało?|Kto umarł w twoim gardle[???]?
00:11:03:- Jeszcze nie.
00:11:05:- Detektywie Huey, czy widziałe |detektywa Vecchio?
00:11:07:- Ray'a?
00:11:09:- Tak, Ray'a Vecchio.|Detektywa.
00:11:12:- och, nie. Może w stołówce.
00:11:13:- ach, dziękuję uprzejmie.
00:11:15:och, byłbym zapomniał.
00:11:16:Przywiozłem Ci co|z Terytoriów.
00:11:19:Prawdziwy fiszbin bieługi.
00:11:22:- Hmm, co to jest?
00:11:24:- To jest sekstans.|- Co to jest sekstans?
00:11:28:- To bardzo poręczne|małe urzšdzenie.
00:11:29:Powiedzmy, na przykład,|ledzisz podejrzanego,
00:11:31:to możesz| okrelić przy pomocy triangulacji położenie.
00:11:34:- Pewnie, jeli się znajdujesz|w rozległym, otwartym terenie,
00:11:39:bez żadnych charakterystycznych znaków.
00:11:40:- Ta, już wiedze
00:11:42:jak mi się to przyda|w Chicago, Fraser.
00:11:44:- Cieszę się, że ci się podoba.
00:11:49:Elaine.
00:11:51:- Fraser, jak urlop?|- Och, bardzo odprężajšcy.
00:11:55:Nie widziała|Detektywa Vecchio, prawda?
00:11:57:- Hmm, Ray'a Vecchio?
00:11:59:- Tak, detektywa.
00:12:00:- Och, nie. Nie, nie widziałam.|Jest prawdopodobnie przy biurku.
00:12:03:Ach. Dobrze,
00:12:05:pozwól mi dać co sobie, uh,|mały podarunek
00:12:08:z Północno-Zachodnich Terytoriów.|- Och...
00:12:12:Oj, och...|Nie wiem co powiedzieć.
00:12:14:- Nic nie musisz mówić.
00:12:16:Używaj i ciesz się tym.
00:12:23:O, Poruczniku.|- O, konstablu, wróciłe.
00:12:26:Po chwili zastanowienia,|mylę, że mnie to nawet cieszy.
00:12:29:- Hmm, mam nadzieję, Sir.
00:12:30:Nie widział Pan czasem |Detektywa Vecchio, widział Pan?
00:12:33:- Um... najpierw,|musimy porozmawiać.
00:12:35:- Poruczniku, mamy kłótnię|w trzecim pokoju przesłuchań.
00:12:39:Jest goć z IRS,| mówi, że chce z Panem rozmawiać.
00:12:42:- IRS? W porzšdku,|słuchaj, Fraser.
00:12:44:Muszę zrobić pare rzeczy,| ale musimy porozmawiać.
00:12:50:- Ach.
00:12:51:Ray!
00:12:54:- Fraser!
00:12:55:Kolego!
00:12:57:Dobrze się bawiłe|w Terytoriach Północno-Zachodnich?
00:13:00:- Hmm, Terytoria, mówisz?|- Odludzie, huh? Dokładnie.
00:13:03: Ja osobicie, gdy opuszczam miasto,| mam kłopoty ze skórš.
00:13:07:Janey, zastanawiała się| nad pištkowym wieczorem?
00:13:09:Będzie wietna pierwsza randka.
00:13:10:Kryształowa sala balowa,| zespół, martini, ja.
00:13:13:- Mój pies ma grzyb na stopach,| to wymaga trochę mojej uwagi.
00:13:16:- Dobrze. jaka karmic-chi|miłoć, czy co?
00:13:19:- Przepraszam, wyglšda na to,| że to jakie nieporozumienie.
00:13:21:Szukam Ray'a Vecchio.| - Rozmawiałe z Welsh'em, prawda?
00:13:27:- Och, tak, rozmawiałem.|- Dobrze, jestemy na dobrej drodze.
00:13:30:Cieszę się, że wróciłe. Nie |wszystko tutaj jest tak samo.
00:13:32:- Oczywicie.|- I chcesz wiedzieć dlaczego?
00:13:35:-Właciwie, tak.|- Spójrz wstecz w historię,
00:13:38:co widzisz?|- Jaki szczególny okres historii?
00:13:40:- Nie, całoć!|- Och, Fraser, znalazłe go. Dobrze.
00:13:43:- Co widzisz?|Cały czas to samo: duety. Tak?
00:13:47:- Hey, Ray, co tam?| Jimmy, wisisz mi fin z zeszłego tygodnia.
00:13:51:Pomy o tym: Lennon i|McCartney, Three Stooges.
00:13:53:cile mówišc, to było| trio, ale moim zdaniem,
00:13:56:powinni pominšć|Larry'ego na samym poczštku,
00:13:58:Bo jak widziałe, goć,|poprostu nie był w to zaangażowany.
00:14:01:W każdym razie, mylę, że wiesz|o czym mówię.
00:14:03:- Nie, przykro mi. Nie mam bladego| pojęcia o czym ty mówisz.
00:14:06:- Partnerzy, Fraser, partnerzy.
00:14:09:Elaine! masz to o Docklands?
00:14:12:- Kim jeste?
00:14:14:- Żarty się ciebie trzymajš,|Fraser, wiesz, kim jestem.
00:14:16:- Zapewniam,| że nie żartuję.
00:14:18:- Tutaj, Ray, archiwum 1 przez 7 i|tło sprawy Jochnson'a.
00:14:24:- Przepraszam,
00:14:26:nie chcę być niemiły,|ale rzadko zapominam twarze,
00:14:29:i jestem bardzo pewny,| że się nigdy nie spotkalimy.
00:14:31:Nazywam Konstabl Benton Fraser,|Kanadyjska Królewska Policja Konna.
00:14:34:Przybyłem po raz pierwszy do Chicago| ladami zabójców mojego ojca,
00:14:37:z powodów, które nie wymagajš|wymieniania w tym momencie,
00:14:41:zostałem, zatrudniony jako oficer łšcznikowy| w kanadyjskim konsulacie,
00:14:44:i znacznš częć czasu tutaj,|tworzyłem co, co nazwałby duetem
00:14:47:z osobš której |szukam, Raymondem Vecchio,
00:14:51:Detektywem Pierwszego Stopnia,|Policji Chicago.
00:14:53:- Raymond Vecchio,|Detektyw Pierwszego Stopnia,
00:14:55:Policja Chicago.
00:14:56:Każdy tutaj wie, kim jestem,|Fraser, a ty?
00:15:02:Ray Vecchio...
00:15:04:Ta, jak co |z choinki?
00:15:06:Do ciebie.
00:15:10:Słuchaj, co za ws...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin