Madeline Hunter - Najrzadziej kwitnąca 01 - Zachwyca w czerwieni.pdf

(1323 KB) Pobierz
Microsoft Word - Hunter Madeline - Najrzadziej kwitnąca 01 - Zachwyca w czerwieni.doc
Hunter Madeline
Najrzadziej kwitnąca 01
Zachwyca w czerwieni
To małżeństwo podyktowała przyzwoitość,
lecz namiętność nią wzgardziła…
Audrianna nie zamierzała strzelać do Sebastiana Summerhayesa –
to był czysty przypadek. Wzięła ze sobą broń tylko po to, by zapewnić
sobie bezpieczeństwo podczas spotkania z tajemniczym osobnikiem,
który wie coś, co mogłoby przywrócić dobre imię jej zmarłemu ojcu.
Jednak zamiast nieznajomego zjawia się lord Summerhayes –
zniewalający mężczyzna i zaciekły wróg jej ojca. I to on staje się
sprawcą kompromitującej sytuacji, która może zniszczyć reputację
Audrianny. By uniknąć skandalu, Audrianna będzie musiała narazić
życie i wystawić na próbę swe serce…
1
Samodzielna kobieta to kobieta, której nikt nie broni. Audrianna
nigdy lepiej nie pojęła pierwszej lekcji udzielonej jej przez kuzynkę
Daphne niż tego dnia.
Samodzielna kobieta to również kobieta o wątpliwej reputacji.
Gdy wchodziła do oberży Pod Dwiema Szpadami koło Brighton,
ściągnęła na siebie o wiele większą uwagę, niż życzyłaby tego sobie
jakakolwiek młoda dama. Zlustrowano ją wzrokiem od stóp do głów.
Kilku mężczyzn obserwowało jej samotne przejście przez główną izbę
z tak żywym zainteresowaniem, jakiego nigdy wcześniej nie
doświadczyła.
Widniejące w tych spojrzeniach zuchwalstwo wprawiło ją w
jeszcze gorszy nastrój, i tak niewesoły. Wyruszyła w tę podróż
przekonana o jej słuszności. Słoneczna pogoda i wyjątkowe jak na
koniec stycznia ciepło zdawały się świadczyć, że opatrzność sprzyja
jej misji.
Łaska opatrzności okazała się jednak niestała. W godzinę po
wyjeździe z Londynu wiatr, deszcz i narastający chłód kazały jej
gorzko pożałować wyboru miejsca na dachu dyliżansu. Była teraz
przemoczona do suchej nitki i udręczona podróżą.
Zebrała w sobie siły, rozejrzała za oberżystą i poprosiła o pokój
na jedną noc. Oberżysto przyglądał się jej długo, bez skrępowania, a
potem poszukał wzrokiem mężczyzny, który powinien był jej
towarzyszyć.
- Czy pani męża zatrzymało coś w stajni?
- Nie. Podróżuję sama.
Blada, pomarszczona twarz starego mężczyzny skrzywiła się a
wargi ściągnęły co najmniej na pięć różnych sposobów, gdy znów
uważnie się w nią wpatrywał.
- Mogłaby pani dostać mały pokoik, ale on wychodzi na
podwórze od strony stajni.
Nieżyczliwy ton jego głosu dawał jasno do zrozumienia, że
zdaniem oberżysty nic lepszego jej się nie należy. Samodzielna
kobieta dostaje również najgorszy pokój w gospodzie, to oczywiste.
- Wystarczy mi, jeśli jest suchy i ciepły.
- Proszę w takim razie za mną.
Zaprowadził ją do pokoju na tyłach pierwszego piętra. Rozpalił na
kominku ogień, ale słaby. Zauważyła, że opału nie starczy na
ogrzewanie pokoiku przez całą noc.
- Musi mi pani zapłacić z góry za nocleg.
Audrianna przełknęła zniewagę i wysupłała z torebki trzy
szylingi. Było to więcej niż wyniosłaby opłata za jeden nocleg, ale
wcisnęła wszystkie pieniądze w dłoń mężczyzny.
- Gdyby ktoś przyjechał i pytał o pana Kelmsleya, proszę tego
człowieka tu przysłać, ale nie mówić mu nic o mojej obecności ani w
ogóle o niczym, co by mnie dotyczyło.
Oberżysta spojrzał na nią jeszcze bardziej nachmurzony, ale wziął
pieniądze i odszedł bez słowa, a ona uznała, że dobiła z nim targu.
Uważała, że dla dobra misji, której się podjęła, warto narazić na
szwank własną reputację.
Policzyła, ile pieniędzy ma jeszcze w torebce. Rankiem, jak się
spodziewała, niewiele ich już jej zostanie. Dwudniowy wyjazd z
Londynu pochłonął wszystko, co zdołała uciułać dzięki lekcjom
muzyki. Miną całe miesiące niechętnego odbębniania przez
dziewczęta gam, zanim wyrówna tę stratę.
Wyciągnęła z torebki kartkę papieru i przybliżyła ją do słabego
światła kominka, choć znała jej treść na pamięć.
„Domino pragnie się spotkać za dwa dni z panem Kelmsleyem
pod dwiema szpadami w Brighton, żeby pomówić z nim o sprawie,
która obydwu przyniesie korzyść".
Prawdziwe szczęście, że się w ogóle dowiedziała o tym
zamieszczonym w „Timesie" ogłoszeniu. Gdyby jej przyjaciółka
Lizzie nie miała w zwyczaju przeglądać tych rubryk w każdej gazecie
czy plotkarskim magazynie, jakie wpadły jej w ręce, mogłoby ono
umknąć uwadze Audrianny.
Nazwisko napisano z błędem, ale była pewna, że wspomniany
tam „pan Kelmsley" to jej ojciec, Horatio Kelmsleigh. Najwyraźniej
ów ktoś, kto chciał się z nim spotkać, nie wiedział, że ojciec już nie
żyje.
Jego obraz stanął Audriannie przed oczami. Serce się jej ścisnęło i
zapiekły od łez powieki, jak zawsze, gdy ogarniały ją wspomnienia o
nim. Widziała, jak bawi się z nią w ogrodzie i bierze na siebie winę,
gdy matka skarciła ją za ubrudzone buciki. Przywołała właśnie to
mgliste, odległe wspomnienie, zapewne najdawniejsze ze wszystkich.
Był wtedy w wojskowym mundurze, a więc zanim jeszcze sprzedał
swój patent oficerski po narodzinach Sarah i objął stanowisko w
Komisji Zbrojeniowej, która nadzorowała produkcję amunicji podczas
wojny.
Lepiej jednak pamiętała jego zgnębioną twarz z ostatnich
miesięcy życia, gdy stał się obiektem powszechnej pogardy.
Włożyła kartkę z powrotem do torebki. Świstek przypomniał jej,
po co tu przybyła. Nic innego się nie liczyło. Ani deszcz, ani
badawcze spojrzenia, ani okazywana jej nieuprzejmość. Miała
nadzieję, że jej domysły są słuszne i Domino wie o czymś, co pomoże
przywrócić dobre imię ojcu.
Zdjęła granatowy luźny płaszcz bez rękawów oraz noszoną pod
nim szarą pelisę i powiesiła je na kołkach, żeby wyschły. Otrzepała
też z deszczu kapelusik. Potem postawiła lampę na stole koło drzwi, a
jedyne w pokoju drewniane krzesło przesunęła w ciemny kąt za
kominkiem. Gdy tam usiądzie, od razu zobaczy, kto wchodzi, ale ta
osoba początkowo się nie zorientuje, kto jest w pokoju.
Postawiła na krześle torbę podróżną i otwarła ją. Pamiętała ciąg
dalszy lekcji Daphne: „Samodzielna kobieta to kobieta, której nikt nie
broni, musi się ona zatem nauczyć, jak się samej bronić".
Schyliwszy się, sięgnęła po pistolet schowany w torbie pod
kilkoma sztukami skromnej garderoby.
Lord Sebastian Summerhays oddał swego wierzchowca pod
opiekę przemoczonego do suchej nitki stajennego, jednego z wielu
oczekujących na gości w oberży Pod Dwiema Szpadami, i wszedł do
Zgłoś jeśli naruszono regulamin