czy rolnicy powinni bać się UE (6 str).doc

(56 KB) Pobierz
Czy rolnicy powinni bać się Unii Europejskiej

Praca pochodzi z serwisu www.e-sciagi.pl

Czy rolnicy powinni bać się Unii Europejskiej ?

 

Wejście do grupy najbogatszych państw jest dla Polski dużą szansą.

Mając, za partnerów 15 państw liczących się nie tylko w Europie, ale i na całym świecie, nasz kraj stanie się silniejszy, podniesie się prestiż Polski i będziemy lepiej postrzegani.

Ale jednocześnie rodzą się obawy, czy te potężne gospodarczo społeczeństwa nie wchłoną nas i nie podporządkują sobie. Czy nie zostaniemy tylko ogromnym rynkiem zbytu dla ich produktów i usług?  

Unia Europejska dba nie tylko o swoich członków, już w okresie przedakcesyjnym korzystamy z dobrodziejstw unijnych.

Dla polskiego rolnictwa przygotowano wiele programów mających dostosować nasze gospodarstwa do warunków panujących w pozostałej części Europy. Fundusze przewidziane są na zakup wyposażenia technicznego, zwiększenie  efektywności, aktywizację zawodową rolników. 

Bruksela dużą wagę przykłada także do ochrony środowiska, zmniejszenia niekorzystnego wpływu produkcji (zarówno przemysłowej jak i rolniczej) na środowisko naturalne. Pieniądze unijne już teraz przeznaczane są na wprowadzanie nowych standardów i norm higieny. Dzięki redukcji emisji gazów będziemy oddychać czystszym powietrzem, a budując  oczyszczalnie ścieków  nasze rzeki staną się znów zarybione.  

Uważam, że obawy co do wykupu naszej ziemi przez cudzoziemców są nie do końca uzasadnione. Hektar ziemi w Polsce jest rzeczywiście tańszy, niż w innych krajach unijnych, a ich dochody kilkakrotnie przekraczają nasze, ale  zachodni rolnicy  przyzwyczajeni są do zupełnie innych standardów życia i prowadzenia gospodarstwa rolnego. Tak więc chętnych na naszą ziemię może jeszcze zabraknąć.               Unia daje szansę, ofertę, z której możemy skorzystać lub nie. Przed rolnikami są teraz tylko dwie możliwości:


- dzięki dodatkowym pieniądzom z Unii i nowym możliwościom modernizować swoje gospodarstwa, by sprostać zachodnim konkurentom;


- szukać dla siebie miejsca w produkowaniu towarów niszowych, regionalnych.


          Aby to zrealizować, rolnicy muszą być dobrze przygotowani, muszą wiedzieć, w jaki sposób sięgać po unijne pieniądze, muszą przełamać swoją tradycyjną niechęć do urzędów, formularzy, składania zobowiązań. To będzie proces powolny, więc na cudowne przeobrażenia na wsi w 2004 czy 2005 r. nie ma, co liczyć. Wiadomo, że rolnicy najchętniej sięgają po wzorce znane z najbliższego otoczenia - najpierw musi jeden odważny w gminie wystąpić o pieniądze, jakie Unia daje na tereny tzw. trudne, a potem znajdą się naśladowcy. · Udało się Polsce wynegocjować pieniądze dla rolników tzw. niskotowarowych, których zresztą jest u nas większość. Chodzi o gospodarstwa, które nie produkują na rynek, lecz tylko na samozaopatrzenie. Otóż, jeśli taki rolnik złoży dość prosty biznes plan, w jaki sposób przerobić to jego gospodarstwo, by dawało dochody, to dostanie na ten cel rocznie po 1250 euro, czyli ok. 5 tys. zł. Może pobierać te pieniądze przez pięć lat.
Będą też pieniądze na podnoszenie warunków sanitarnych czy weterynaryjnych w gospodarstwie (to już dotyczy wszystkich) - 200 euro na każdy hektar rocznie przez trzy lata. Dla gospodarstw położonych na terenach trudnych (tak się składa, że nasi negocjatorzy uznali, że ponad połowa Polski ma takie warunki) Unia też daje pieniądze. Ile dokładnie - nie wiadomo. Tu negocjacje jeszcze przed nami, mamy na to rok. Ale strona Polska chce od 40 do 60 euro na każdy hektar, co nie jest sumą wygórowaną w porównaniu z tym, co Unia dziś daje na ten cel swoim rolnikom. To dostaną gminy, czyli wszyscy rolnicy, których ziemie leżą na terenach gmin uznanych za trudne. A są trudne, bo np. leżą na pogórzu, są podmokłe, są suche, często zalewane, bardzo słabe itd. · Dopłaty bezpośrednie. Już wiadomo dokładnie, że wraz z tym, co ma dołożyć krajowy budżet, na jeden hektar użytków rolnych w 2004 r. wypadnie po 300 zł, w 2005 - po 350 zł, a 2006 - po 400 zł, czyli średnio po 350 zł na hektar rocznie. Dopłaty rolnicy mają otrzymywać zawsze w listopadzie kończącego się roku. Dostanie każdy, kto ma ponad jeden hektar użytków. Nie dostaną ich właściciele działek rekreacyjnych. Tereny muszą być rolnicze i utrzymane w tzw. dobrej kulturze rolnej, czyli nie będzie dopłat do ugorów. Dopłata ma przysługiwać do każdego faktycznego hektara powierzchni, a nie, do tzw. hektara przeliczeniowego - klasa ziemi nie ma tu znaczenia.
Nie jest wcale pewne, czy rząd nie wprowadzi górnej granicy powierzchni, do jakich będą dopłaty. Rząd przedstawił w Sejmie swój projekt ustawy, która ogranicza do maksimum 300 ha powierzchnię gospodarstwa, jakie rolnik może sobie kupić. Wiadomo też, że Unia daje dopłaty swoim rolnikom tylko do pewnej wielkości produkcji, w myśl zasady, że dopłaty mają wspierać dochody rolników, a nie zasilać kieszenie latyfundystów. A są u nas już dziś rolnicy, którzy mają nawet po kilka tysięcy hektarów. Łatwo policzyć, że do tysiąca hektarów taka dopłata oznacza 350 tys. zł.· Ten uproszczony system liczenia dopłat mamy zagwarantowany na pięć lat. Po pierwszych trzech latach dopłaty mają rosnąć o 5 proc. rocznie (z budżetu Unii) i o 10 proc. (z krajowego budżetu, jeśli budżet to wytrzyma). Do pełnych 100 proc. możemy, więc dojść wcześniej niż zakładane dziesięć lat. Nie chodzi zresztą o 100 proc., lecz o zrównanie dopłat z unijnymi.· I tu może być niespodzianka.

Zgodnie z reformą Wspólnej Polityki Rolnej zaproponowaną przez komisarza Franza Fischlera Unia ma powoli redukować swoje dopłaty, tak by w 2010 r. były one na poziomie 80 proc. obecnych. A jednocześnie Unia zamierza przejść na system uproszczony, bo taki nie faworyzuje wielkich, nowoczesnych gospodarstw, w których jest bardzo intensywna produkcja, często kosztem ochrony środowiska i zdrowia.

 

To prawda, że nasze oczekiwania wobec Unii były bardzo duże. Popełniliśmy sporo błędów, ale teraz dla  rolników ważne jest, że te wynegocjowane warunki zapewnią większości wzrost dochodów. Te dochody od kilku lat nam spadają, w tym roku o kolejne 10 proc. w stosunku do poprzedniego. Warto to zapamiętać i przypomnieć sobie np. w 2006 roku.

O tym, że wieś jest biedna wiemy wszyscy, ale czy podjęto odpowiednie kroki, aby to zmienić?

Bieda powoduje niechęć, zanik przedsiębiorczości, brak motywacji do modernizacji polskiej wsi., Aby restrukturyzować obszary wiejskie trzeba powstrzymać masowy odpływ siły roboczej z rolnictwa, stworzyć miejsca pracy poza produkcją rolniczą.

W rejonach o najniższym bezrobociu prowadzone są programy aktywizacji zawodowej i rozwoju przedsiębiorczości, mające na celu zwiększenie dochodowości gospodarstw rolnych poprzez np. zmianę profilu produkcji lub agroturystykę. Programy te są częściowo finansowane ze środków budżetowych a częściowo ze środków pomocowych Unii Europejskiej.

 

Oprócz wzrostu przedsiębiorczości ważny jest także wzrost świadomości przejawiający się lepszą kulturą życia codziennego oraz właściwą organizacją pracy.

                                                                                                                                                           

 Rozpatrując zbliżające się członkostwo Polski w Unii Europejskiej, należy przyjąć następujące założenia: pozytywne efekty członkostwa nie obejmują wszystkich dotychczas zatrudnionych w rolnictwie, lecz tylko tą grupę, która zdolna będzie w stanie konkurować z partnerami z Unii. Uwzględniając to założenie, można wskazać na następujące pozytywne efekty dla rolnictwa i mieszkańców wsi:

·         otwarcie rynków Unii dla polskich produktów. W tym zakresie Polska posiada niewykorzystane dotąd potencjalne możliwości produkcji żywności ekologicznej. Pozorne zacofanie naszego rolnictwa staje się atutem jego atrakcyjności na rynkach Europy Zachodniej. Dla zamożnych społeczeństw krajów zachodnich coraz bardziej liczącym się atutem jest wartość zdrowotna produktów. Preferują oni ponadto produkty o zindywidualizowanych cechach smakowych i odżywczych. Nastawione na wysoką wydajność rolnictwo zachodnie, nie spełnia tych wymagań. Oczekiwania te może spełnić rolnictwo polskie, zużywające dwukrotnie mniej nawozów sztucznych i wielokrotnie mniej pestycydów. Jest to szczególna szansa dla gospodarstw mniejszych, które nie miałyby szans na rynku produktów masowych. O skali potencjalnych możliwości w tym zakresie, świadczy fakt, iż według ocen udział w produkcji żywności ekologicznej w Polsce jest dotąd znikomy nie przekracza, bowiem 0,05% ogólnej produkcji. O zapotrzebowaniu na ten rodzaj produkcji świadczy między innymi fakt, iż przykładowo w Austrii i Szwecji stanowi ona już 10% wytwarzanych produktów rolnych.

·        
Rynek Unii Europejskiej może stwarzać ponadto szanse zwiększenia możliwości zbytu tych produktów rolnictwa i przemysłu rolno-spożywczego. Wśród nich poczesne miejsce posiadają produkty o charakterze sezonowym.

·         poprawa sytuacji dochodowej dla rolników, którzy pozostaną w rolnictwie. Warunkiem realizacji tej przesłanki jest jednak dostosowanie jakości wytwarzanych produktów do standardów obowiązujących w Unii. Należy równocześnie zauważyć, iż konkurencyjność polskich produktów na rynku unijnym wpłynie korzystnie na uatrakcyjnienie oferty towarowej dla polskiego konsumenta, preferującego zwłaszcza rodzime produkty.

 

·         wymuszenie procesów przyśpieszających tempo rekonstrukcji obszarowej i technicznej rolnictwa w kierunku tworzenia struktur bardziej efektywnych, przyszłościowo zapewniających polskim rolnikom porównywalne warunki wytwarzania do tych, jakimi dysponują gospodarstwa farmerskie w krajach Unii.

 

·         przyspieszenie decyzji o reorientacji zawodowej, pozostania w sferze wytwórczości rolniczej lub poszukiwania zajęcia poza rolnictwem. Należy podkreślić, iż decyzje takie zostałyby i tak wymuszone regułami gospodarki rynkowej. Świadomość funkcjonowania na Wspólnym Rynku Europejskim tylko je przyśpieszy. Uznać to należy nie za dolegliwość związaną z przystąpieniem Polski do Unii, lecz za racjonalną decyzję dotyczącą przyszłości zawodowej. Dotyczy to zwłaszcza osób w wieku pełnej aktywności, mających jeszcze szansę na zmianę zatrudnienia i uzyskanie w przyszłości trwałej pozycji zawodowej. Pozostawanie w sektorze rolniczym w nisko wydajnych strukturach organizacyjnych przedłużałoby natomiast stan niepewności i związanych z tym frustracji, który i tak nieuchronnie prowadziłby do konieczności zaprzestania działalności w sferze produkcjo rolnej.

 

·         wykorzystanie funduszy Unii Europejskiej o charakterze przedakcesyjnym. Wśród funduszy przedakcesyjnych kluczowe miejsce zajmuje Program SAPARD ( Specjalny Program Akcesyjny Rozwoju Rolnictwa i Obszarów Wiejskich. Program ten, jako element pakietu reform Unii Europejskiej Agenda 2000 przeznaczony jest dla dziesięciu krajów ubiegających się o członkostwo w Unii.

 

·         zagwarantowaną po uzyskaniu członkostwa możliwość korzystania z instrumentów wspierania rolnictwa na podobnych zasadach, do których mają uprawnienia producenci rolni krajów Unii Europejskiej. Dotyczy to zarówno instrumentów bezpośredniego wspierania dochodów rolniczych jak i istniejących w Unii programów stymulujących zmiany strukturalne w rolnictwie i jego otoczeniu.



Wśród potencjalnych zagrożeń, które mogą rodzić obawy polskich rolników i środowisk wiejskich, związanych z wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej można wyróżnić następujące:

·         konieczność zmniejszenia liczby istniejących gospodarstw. Szybka rekonstrukcja polskiego rolnictwa - pomijając możliwości jej dokonania- napotkałoby zarówno na bariery psychologiczne w środowisku wiejskim, a także byłaby niemożliwa ze względów organizacyjnych i finansowych. 5% Istniejące warunki gospodarstwa wskazują, bowiem, iż tylko 17 % gospodarstw indywidualnych w Polsce uznało, iż posiada warunki rozwoju, natomiast 57 % ocenia swoje gospodarstwa jako nie rozwojowe, a pozostała grupa użytkowników nie ma wyrobionego zdania odnośnie swojej przyszłości.

 

·         konsekwencją zmian oraz dostosowywania poziomu wydajności pracy w rolnictwie rzutującej na poziom dochodów jest konieczność radykalnego zmniejszenia zatrudnienia w rolnictwie. Jest to  niemożliwe w krótkim okresie czasu, a także  nieuzasadnione zarówno ze względu na koszty społeczne jak i bariery psychologiczne. Zmiana zatrudnienia w rolnictwie na szerszą skalę wiąże się, bowiem z koniecznością zmian miejsca zamieszkania. Proces ten musi być rozłożony na wiele lat, a rozwiązania jego należy upatrywać głównie w koncepcji wielofunkcyjnego rozwoju obszarów wiejskich, tj. tworzenia miejsc pracy poza sferą bezpośredniej produkcji rolniczej na terenach wiejskich.


Oceniając generalnie zarówno korzyści i zagrożenia wynikające z przystąpienia Polski do Unii Europejskiej sądzę, że warunki funkcjonowania danego kraju w strukturach Unii Europejskiej zależą w dużym stopniu od procesu negocjacyjnego. Strona polska przygotowała aktualnie pakiet negocjacyjny dotyczący rolnictwa, a efekty tych negocjacji będą determinować pozycję polskiego rolnictwa zarówno w nadchodzących latach jak i jego miejsca w strukturach Unii Europejskiej w przyszłości.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin