andrzej trzecieski - żywot i sprawy mikołaja reja.pdf

(119 KB) Pobierz
Aby rozpocząć lekturę,
kliknij na taki przycisk ,
który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.
Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poniżej.
1029789771.001.png 1029789771.002.png
ANDRZEJ TRZECIESKI
ŻYWOT I SPRAWY...
MIKOŁAJA REJA...
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000
2
Żywot i sprawy poczciwego
szlachcica polskiego, Mikołaja Reja
z Nagłowic, który był za
sławnych królów polskich,
Zygmunta Wielkiego,
pirwszego tym imieniem
króla polskiego, a potym
za Zygmunta Augusta,
syna jego, także
wielkiego a sławnego
króla polskiego.
Który napisał Andrzej
Trzecieski, jego dobry
towarzysz, który wiedział
wszytki sprawy jego
Ten to Mikołaj Rej wyszedł był z staradawnego a poczciwego domu, które zawżdy
Rejmi zwano, którzy się zawżdy pisali z Nagłowie, ze wsi ziemie krakowskiej,
powiatu księskiego, niedaleko rzeki Nidy. A ci to Rejowie byli z staradawna herbu
Okszej, który to herb zaniósł był do Polski niejaki Nankerus Ślężak, który tu jeżdził w
poselstwiech do królów polskich, i potym mu się w Polszcze spodobało, i tu był
osiadł, i był biskupem krakowskim, i ten kościół wielki, jako teraz sam w sobie jest na
zamku krakowskim, on z gruntu zbudował. I wiele potym tu tych Okszyców do Polski
się za nim było przyniosło, których i po ty czasy dosyć jest. A był to naród tych Rejów
zawżdy cichy, skromny, poczciwy, nie bawiąc się nigdy żadnymi świeckimi
sprawami; tylko zawżdy spokojnego a poczciwego żywota swego ślacheckiego
używali. Acz był jeden starostą na Rowie, gdzie dziś Barem zową, rycerskiego stanu
tam używając, i tamże go potym wielką mocą Tatarowie dobyli i zabili.
A ten to Mikołaj Rej miał ojca Stanisława z tychże Nagłowie a stryja rodzonego
Piotra, który żony nigdy nie miał; tamże w tych Nagłowicach leży, bo mu się były
działem dostały, które przypadły na brata Stanisława.
A ten Stanisław, ociec tego to Mikołaja, udał się był na rycerski chleb do ziem
ruskich; tamże się z młodości parał, bo tam miał stryja herbowneg tejże Okszej,
niejakiego Wątróbkę, arcybiskupa lwowskiego, który go około siebie bawił, i tamże
się był z pirwszą żoną ożenił z narodu Buczackiego. Która gdy mu umarła, pojął był
drugą żonę tamże w Rusi, z imieniem niemałym, Barbarę Herburtównę, z domu z
dawna sławnego Fulsztyńskiego, siostrę rodzoną Herburta Odnowskiego, kasztelana
bieckiego i starosty sądeckiego, herbu trzech mieczów w jabłku, która była została
wdową po zacnym człowieku, po Żórawińskim, którego byli pojmali Turcy na
Bukowinie za Aleksandra króla, który potym tamże w tym więzieniu w kilka lat
umarł. Tamże w Rusi potym mieszkał. Tamże się mu z tej Herburtówny urodził syn,
ten to Mikołaj, w miasteczku w Żórawnie, które dzierżał nad Niestrem, niedaleko
Żydaczowa, w mięsopustny wtorek roku bożego 1505. Tamże w tym Żórawnie ten
Stanisław Rej umarł i tamże leży. A tu dzierżał w krakowskiej ziemi Topolą,
Słanowice, Bobin, ale tu barzo rzadko bywał.
A iż był człowiek pobożny, poczciwy a spokojny, a nie parał się żadnymi sprawami
ziemskimi, także też i o wychowanie tego syna mało dbał, bo jednegoż miał, tak że ji
3
przy sobie chował aż do niemałych lat, że go byli potym ledwe namówili, iż go był dał
do Skarmierza do szkoły, iż tam było blisko jego wsi Topolej. Tamże był dwie lecie i
nic się nie nauczywszy, wziął go był zasię do domu, i potym go był dał do Lwowa, i
tam się też nic nie nauczył, bawiąc się między przyjacioły, bo już był podrosły, a był
tam dwie lecie. Potym go dał do - Krakowa, i był rok w bursie Jeruzalem; też mu
mało, albo nic pomogło, bo już rozumiał, co to jest dobre towarzystwo.
I zdało się ojcu, iż już był nauczony człowiek, a on gzzĄdsie. jaka dawno, nit nie
umiał; wziął o zasię do domu, do onego Żórawna. Tamże z rucznicą a z wędką
'biegając około Niestru, aż do ośmnaście się lat ćwiczył, bąki strzelając. A gdy
przyniósł pełne zanadra płocic, laskowych i wodnych orzechów, a kaczora albo
gołębia, albo wiewiórkę za pasem, to go z onej koszule z płoskonek roztrząsali,
rozpasawszy; ano wszytkiego dobrego dosyć. To się tu w nim kochali, mówiąc: „Nic,
nasz Mikołaj, nic; ba, nie zależyć ten na starość gruszki w popiele.” Ano prawdę
mówili, bo było prawie ze wszytkiego nic. Potym go posłali do Topolej, do stryja, aby
go był wyprawił gdzie na służbę, i kupili mu kitajki na kabat na wyprawę, a on się jął
brogiem wron łowić, a nim mu uszyto sukniej, tym onę kitajkę wykrajał na
proporczyki, a czyniąc drzewca z onymi proporczyki, przywięzował wronam do szyje
a do ogona, pod skrzydło, a żywo je puszczał. Tak, że z onymi proporczyki latając,
wygnały ine wrony i kawki precz, że szkody w gumniech nie czyniły. A ten dla kabata
rok przy urzędniku musiał mieszkać, aż ociec przyjechawszy toż mu iny sprawił, a pan
młody się ćwiczy około brogów z wronami. I dał go potym już we dwudziestu lat do
pana Andrzeja Tęczyńskiego, który na ten czas był wojewodą sędomirskim, a był to
człowiek zacny i mądry, acz był wzrostem mały, ale głowę wielką miał.
Tam potym będąc, począł go pan w listy polskie wprawować, bo łacińskiego języka
barzo mało albo nic nie umiał. Tamże potym z listów, z rozmów między pisarzmi, z
czytania a snadź więcej z natury jął się już był przegryzować po trosze i łacińskiego
pisma czytać, a czego nie rozumiał, tedy się pytał. Tak, że potym z onego zwyczaju,
począł po trosze rozumieć, co czytał, a Bóg a natura ostatka dodał, iż był przyszedł
potym ad iudicium, iż wżdy już rozumiał, co czarno, a co biało. Jedno iż mu to wiele
przekażało, iż był zawżdy zabawion towarzystwem, a muzyką tak z natury, że rzadkiej
której nie umiał. Teksty dziwne a wirsze rozmaite, tak nic się nie rozmyślając, czynił.
A był pan burzo ciekawy z młodu, że nigdy na jednym miejscu długo posiedzieć nie
mógł, a myślistwo mu też wiele przekażało.
Potym zasię, odstawszy od onego pana, parał się znowu między przyjacioły w Rusi,
ale nigdy nie służył, a wszakoż był zawżdy pilen hetmana, który był na ten czas zacny
człowiek, Mikołaj Sieniawski, wojewoda bełski, potym ruski; rad by też był widział,
co ludzie zacni czynią, ale mu się tego nigdy pozdarzyć nie mogło. Bo był tak
fortunny, albo też niefortunny, że powiadał, iż nigdy za żywota jego taka nań potrzeba
nie przyszła, aby był powinien korda swego dobyć, chyba w rozwadzaniu. A to był
pan burzo ciekawy, jedno iż był wielkiego zachowania a dworski, a nigdy żadnej
przyczyny z siebie nikomu do złego nie dał, tak tego około siebie przestrzegał.
Potym się był ożenił; pojął był z imieniem niejaką Kosnównę z Sędziszowa, tu z
krakowskiej ziemie, siestrzenicę arcybiskupa Bożego, który był powinowatym swym
niemało imienia nakupił, także się też jemu było dostało w chełmskiej ziemi Kobylsku
imienie i Siennica. Tamże to w tym imieniu, więcej go potym dostawszy,
przemieszkawał, i tamże był założył miasteczko niedaleko Chełma, przezwiskiem
Rejowiec. A wszakoż tu do krakowskiej ziemie barto go zawżdy przyrodzenie
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin