OSIĄGANIE WIELKICH RZECZY.doc

(35 KB) Pobierz
OSIĄGANIE WIELKICH RZECZY

OSIĄGANIE  WIELKICH  RZECZY.

 

Zdobyć, zwyciężyć, zmierzyć się, stawić czoła, doświadczyć, zbadać, przeżyć przygodę... oto cele gier dziecięcych. Również, a może przede wszystkim, tych elektronicznych. Również w życiu duchowym trzeba walczyć, jeśli pragnie

się zdobyć coś wielkiego, nie jest to z pewnością jedynie kwestia jakiegoś przycisku czy klawisza. Opowiadanie, które przedstawiamy, przypomina, że im wyżej ktoś pragnie dotrzeć, tym większy i bardziej długotrwały musi być wysiłek. Nie wolno dać się oszukać pozorom czy łatwym skrótom.

 

DZIEWCZYNKA, KTÓRA PRAGNĘŁA DOTKNĄĆ GWIAZD

Żyła kiedyś dziewczynka/ która ponad wszystko pragnęła dotknąć gwiazd na niebie. Podczas ciemnych nocy wychylała się przez okno swego pokoju i obserwowała tysiące małych światełek rozsianych na niebie. Zastanawiała się

też, co się odczuwa/ biorąc do ręki jedną z nich. Pewnej upalnej nocy letniej, gdy Droga Mleczna świeciła szczególnie mocno, dziewczynka postanowiła nie czekać dłużej - musi dotknąć choć jednej gwiazdy, jakiejkolwiek. Zsunęła się przez okno i postanowiła dotrzeć do jednej z nich.

Stary kamień młyński

Wędrowała długo, aż dotarła w pobliże kamienia młyńskiego, który skrzypiał i zgrzytał. "Dobry wieczór", powiedziała do kamienia. "Chciałabym pobawić się z gwiazdami z nieba. Czy może widziałeś którąś z nich w pobliżu?". "Ach tak", mruknął kamień młyński. "Co noc błyszczą na powierzchni tego stawu i nie pozwalają mi zasnąć. Wskocz do stawu, córeczko, tam je znajdziesz".

Dziewczynka wskoczyła do stawu i długo pływała wzdłuż, i wszerz, aż jej ramiona zupełnie osłabły, ale nie znalazła ani jednej gwiazdy.

"Przepraszam", powiedziała do kamienia młyńskiego, "jednak sądzę, że tam nie ma gwiazd". "Gwiazdy były tam nim zanurzyłaś się, poruszając wodę", odpowiedział kamień młyński. Dziewczynka wyszła ze stawu, starając się dokładnie osuszyć i wyruszyła w dalszą drogę poprzez pola.

"Jest tu mnóstwo gwiazd"

Po pewnym czasie dotarła do małego strumyczka, który szemrał pośród omszałych kamieni. "Dobry wieczór strumyczku", powiedziała grzecznie. "Staram się dotrzeć do gwiazd niebieskich, aby móc bawić się z nimi. Czy nie widziałeś jakiejś blisko?". "O tak", zaszemrał strumyczek. "Błyszczą nad moimi brzegami w nocy i nie pozwalają mi spać. Wskocz do wody, a na pewno je znajdziesz.

Dziewczynka weszła więc do strumyka, trochę brodziła w nim, wskakiwała na wszystkie omszałe kamienie, ale nie znalazła ani jednej gwiazdy. "Przepraszam", powiedziała uprzejmie, "ale nie sądzę, by były tu gwiazdy". "Co też mówisz, nie ma tu gwiazd?", zaszumiał strumyczek. "Jest ich tutaj całe mnóstwo. Widzę je nieustannie. W pewne noce pokrywają mnie od brzegów lasu aż po staw starego młyna. Mam tyle gwiazd, że nie wiem, co z nimi zrobić". I strumyczek popłynął dalej szumiąc i zapominając o dziewczynce, która odeszła po cichu. Znów zaczęła wędrować przez pola.

Naród zaczarowany

Po pewnym czasie usiadła zmęczona na łące, która musiała być zaczarowana, gdyż po chwili ukazało się mnóstwo wróżek, które tańczyły na trawie. Nie były większe od grzyba, ale były ubrane w złoto i srebro. "Dobry wieczór, zaczarowani ludzie", powiedziała dziewczynka. "Staram się dotrzeć do gwiazd na niebie. Czy może gdzieś blisko widziałyście jakąś?". "O tak", zaśpiewały wróżki. "Błyszczą każdej nocy pośród traw. Chodź i zatańcz z nami, miła dziewczynko, a znajdziesz tyle gwiazd, ile zechcesz". Dziewczynka więc tańczyła i tańczyła razem z wróżkami,

ale pośród traw, które błyszczały pod jej nogami, nie zobaczyła żadnej gwiazdy. W końcu nie była już w stanie dłużej tańczyć i upadła na ziemię, otoczona przez wróżki. "Próbowałam i próbowałam, ale wydaje mi się, że nie dotrę tutaj do gwiazd", zapłakała. "Jeśli mi nie pomożecie, nie zdołam nigdy znaleźć choć jednej do zabawy". Wróżki poszeptały między sobą i w końcu jedna wskoczyła na rękę dziewczynki i powiedziała: "Jeśli jesteś naprawdę zdecydowana odnaleźć gwiazdy, musisz ciągle iść naprzód. Bądź uważna i obieraj sobie właściwą drogę. Poproś

Cztery Nogi, by zaprowadziły cię do Żadnej Nogi i powiedz

Żadnej Nodze, by zaprowadziła cię do Schodów bez Stopni i jeśli po nich wejdziesz...". "Dotrę do gwiazd na niebie?", zawołała dziewczynka. "Jeśli nie dojdziesz tam, znajdziesz się w jakimś innym miejscu, nieprawda?", zaśmiała się wróżka, a potem zniknęła razem z innymi. Dziewczynka znów wyruszyła w drogę, trochę podniesiona na duchu. Dotarła do pewnego drzewa, do którego przywiązany był osiodłany koń. "Dobry wieczór", powiedziała. "Chcę dotrzeć do gwiazd niebieskich, wędrowałam bardzo długo i nogi mnie bolą. Czy podwieziesz mnie?".

"Nic nie wiem o gwiazdach na niebie", odpowiedział koń.

"Jestem tu, bo tak nakazały mi wróżki". "Również i ja przychodzę od wróżek", zawołała dziewczynka, "powiedziały mi, bym poprosiła Cztery Nogi o zawiezienie mnie do Żadnej Nogi". "Cztery Nogi? To ja jestem!", odpowiedział koń.

"Wskocz na mnie i jedź ze mną". Jechali długo, aż wyjechali z lasu i znaleźli się nad brzegiem morza.

"Zawiozłem ciebie aż po krańce ziemi i to jest wszystko, co Cztery Nogi mogą zrobić", powiedział koń. "Teraz muszę powrócić do domu, do mojego narodu".

Schody bez Stopni

Dziewczynka zeskoczyła z konia i zaczęła wędrować brzegiem morza, zastanawiając się, co ma zrobić, gdy nagle przypłynęła do jej nóg ogromna ryba, jakiej nigdy dotąd nie widziała. "Dobry wieczór", powiedziała do ryby. "Pragnę

dotrzeć do gwiazd niebieskich. Czy możesz mi pomóc?".

"Przykro mi, ale nie mogę", powiedziała ryba. "Chyba że przynosisz mi słowa zaczarowanego ludu. "Tak właśnie jest", zawołała dziewczynka. "Powiedziano mi,

że Cztery Nogi przyprowadzą mnie do Żadnej nogi, a potem Żadna noga zaprowadzi mnie do Schodów bez Stopni". "Dobrze", stwierdziła ryba, "a więc wszystko w porządku. Usiądź na moim grzbiecie i trzymaj się mocno".

I tak popłynęły wzdłuż srebrzystej ścieżki, która błyszczała na powierzchni i docierała aż do granic morza, tam, gdzie woda styka się z niebem.

Dziewczynka zobaczyła w oddali cudowną tęczę, która wyłaniała się z oceanu i wspinała do nieba, pełna wszystkich kolorów świata: niebieskich, czerwonych, zielonych... Im bardziej zbliżały się, tym bardziej tęcza świeciła. W końcu

dziewczynka musiała zakryć sobie oczy, by ochronić je przed światłem.

Wreszcie dotarły do podstawy tęczy i wtedy dziewczynka zobaczyła, że chodzi rzeczywiście o błyszczącą, szeroką drogę, która wspina się do nieba. Ma samym szczycie, wysoko, zobaczyła małe, świecące, tańczące przedmioty.

"Nie mogę płynąć dalej", powiedziała ryba. "To są Schody bez Stopni. Wejdź po nich, jeśli potrafisz. Ale trzymaj się mocno. Te schody nie zostały zrobione dla

dziewczęcych nóżek". I oto dziewczynka zeskoczyła z grzbietu Żadnej Nogi, która

zniknęła w wodzie. Dziewczynka zaczęła wdrapywać się po tęczy. Nie było to łatwe. Ile razy zrobiła jeden krok, wydawało się jej, że zsuwa się dwa kroki w tył.

I chociaż dotarła bardzo wysoko, a morze wydawało się dalekie, gwiazdy na niebie ciągle jeszcze były bardzo oddalone.

Maleńkie błyszczące światło

"Nie poddam się", powiedziała do siebie. "Dotarłam aż dotąd i nie mogę zawrócić właśnie teraz". Znów zaczęła się wspinać. Powietrze stawało się coraz chłodniejsze, ale niebo coraz bardziej błyszczące i w końcu dziewczynka mogła stwierdzić, że znajduje się blisko gwiazd. "Już prawie dotarłam", zawołała.

Magle znalazła się na szczycie tęczy. Wszędzie, gdzie skierowała wzrok, gwiazdy wykonywały piruety i tańczyły. Biegały tam i z powrotem, w górę, w dół, zmieniając nieustannie kolory wokół niej. "Wreszcie dotarłam", szepnęła do siebie.

nigdy nie widziała czegoś piękniejszego. Zachwycona obserwowała niebo. Po pewnym czasie zdała sobie sprawę, że drży z zimna i gdy spojrzała w dół, w ciemność, nie zdołała już dojrzeć ziemi. Zastanawiała się, gdzie też znajduje się jej dom, ale w dole nie było żadnego światła. Zaczęło kręcić się jej w głowie. "Mię odejdę stąd, dopóki nie dotknę jakiejś gwiazdy", powiedziała i wspinając się na

palce, wyciągnęła rękę jak tylko mogła najwyżej, gdy nagle spadająca gwiazda sprawiła, że dziewczynka straciła równowagę. Ześlizgnęła się w dół, po tęczy.

W miarę jak spadała, powietrze stawało się coraz cieplejsze i ze wzrostem temperatury dziewczynka czuła się coraz bardziej senna. Ziewnęła, westchnęła głęboko i nim się zorientowała, zasnęła. Gdy obudziła się, leżała na swym łóżku. Słońce świeciło przez okno, a poranne ptaszki świergotały wesoło wśród

drzew. "Czy rzeczywiście dotknęłam gwiazdy?", spytała siebie. "A może to był tylko sen?". Potem poczuła coś w ręku, a gdy otworzyła zaciśniętą dłoń, maleńkie światełko błyszczało w jej ręce. Światło nagle zgasło, a dziewczynka uśmiechnęła się, gdyż wiedziała na pewno, że było to ziarenko gwiezdnego pyłu.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin