Rogers Rosemary - Wielki Romans Historyczny 01 - Słodka zemsta.pdf

(1513 KB) Pobierz
A reckless encounter
202198191.138.png
ROSEMARY ROGERS
S ł odka zemsta
1
202198191.149.png 202198191.160.png 202198191.171.png
CZĘŚĆ PIERWSZA
„Serce zna powody, o których rozsądek nic nie wie".
Pascal, Prowincjałki
2
202198191.001.png 202198191.012.png 202198191.023.png 202198191.034.png 202198191.045.png 202198191.056.png 202198191.067.png 202198191.078.png 202198191.089.png 202198191.097.png 202198191.098.png 202198191.099.png 202198191.100.png 202198191.101.png 202198191.102.png 202198191.103.png 202198191.104.png 202198191.105.png 202198191.106.png 202198191.107.png 202198191.108.png 202198191.109.png 202198191.110.png 202198191.111.png 202198191.112.png 202198191.113.png 202198191.114.png 202198191.115.png 202198191.116.png 202198191.117.png 202198191.118.png 202198191.119.png 202198191.120.png 202198191.121.png 202198191.122.png 202198191.123.png 202198191.124.png 202198191.125.png 202198191.126.png 202198191.127.png 202198191.128.png 202198191.129.png 202198191.130.png 202198191.131.png 202198191.132.png 202198191.133.png 202198191.134.png 202198191.135.png 202198191.136.png 202198191.137.png 202198191.139.png 202198191.140.png 202198191.141.png 202198191.142.png 202198191.143.png 202198191.144.png 202198191.145.png 202198191.146.png 202198191.147.png 202198191.148.png 202198191.150.png 202198191.151.png 202198191.152.png 202198191.153.png 202198191.154.png 202198191.155.png 202198191.156.png 202198191.157.png 202198191.158.png 202198191.159.png 202198191.161.png 202198191.162.png 202198191.163.png 202198191.164.png 202198191.165.png 202198191.166.png 202198191.167.png 202198191.168.png 202198191.169.png 202198191.170.png 202198191.172.png 202198191.173.png 202198191.174.png 202198191.175.png 202198191.176.png 202198191.177.png 202198191.178.png 202198191.179.png 202198191.180.png 202198191.181.png 202198191.002.png 202198191.003.png 202198191.004.png 202198191.005.png 202198191.006.png 202198191.007.png 202198191.008.png 202198191.009.png 202198191.010.png 202198191.011.png 202198191.013.png 202198191.014.png 202198191.015.png 202198191.016.png 202198191.017.png 202198191.018.png 202198191.019.png 202198191.020.png 202198191.021.png 202198191.022.png 202198191.024.png 202198191.025.png 202198191.026.png 202198191.027.png 202198191.028.png 202198191.029.png 202198191.030.png 202198191.031.png 202198191.032.png 202198191.033.png 202198191.035.png 202198191.036.png 202198191.037.png 202198191.038.png 202198191.039.png 202198191.040.png 202198191.041.png 202198191.042.png 202198191.043.png 202198191.044.png 202198191.046.png 202198191.047.png 202198191.048.png 202198191.049.png 202198191.050.png 202198191.051.png 202198191.052.png 202198191.053.png 202198191.054.png 202198191.055.png 202198191.057.png 202198191.058.png 202198191.059.png 202198191.060.png 202198191.061.png 202198191.062.png 202198191.063.png 202198191.064.png 202198191.065.png 202198191.066.png 202198191.068.png 202198191.069.png 202198191.070.png 202198191.071.png 202198191.072.png 202198191.073.png 202198191.074.png 202198191.075.png 202198191.076.png 202198191.077.png 202198191.079.png 202198191.080.png 202198191.081.png 202198191.082.png 202198191.083.png 202198191.084.png 202198191.085.png 202198191.086.png 202198191.087.png 202198191.088.png 202198191.090.png 202198191.091.png 202198191.092.png 202198191.093.png 202198191.094.png
PROLOG
Georgetown, Okręg Columbia,
1810 rok
Obcy nosił elegancki płaszcz i miał wielkopańskie maniery. Zjawił się
zimnego jesiennego wieczoru. Najpierw zapukał głośno, a kiedy dwunastoletnia
Celia Sinclair otworzyła drzwi, spojrzał na nią z góry i oznajmił:
- Chcę się zobaczyć z madame.
Był wysoki i miał ostre, niemal orle rysy. Mówił opryskliwym tonem, z
wyraźnym angielskim akcentem.
Celia nie od razu odpowiedziała, wpatrując się ze zdumieniem w
nieznajomego.
- Czy to dom Léonie St. Remy? - spytał szorstko.
Dziewczynka wytarła dłonie w fartuszek. Nagle zdała sobie sprawę ze
swojego nędznego wyglądu.
- Madame Sinclair - powiedziała z naciskiem - jest w tej chwili zajęta, proszę
pana. Może zostawi pan wizytówkę i...
- Wizytówkę? Chyba żartujesz. Spójrz tylko na siebie, dziecko. Lepiej idź i
czym prędzej sprowadź tu swoją panią! - Celia usiłowała zamknąć drzwi, ale
mężczyzna zdecydowanym ruchem odsunął jej rękę i wszedł do środka. - Przekaż,
że przyszedł lord Northington.
Ze spojrzenia piwnych oczu biła wzgarda. Twarz lorda pokrywała sieć ledwie
widocznych blizn, pewnie po ospie. Miał pełne usta, wystające kości policzkowe i
czarne krzaczaste brwi, które kontrastowały ze szpakowatą czupryną.
A zatem to właśnie był lord Northington, o którym matka mówiła, że drzemie
w nim okrutna bestia.
3
202198191.095.png
- Przestań się na mnie gapić, mała! Zobaczysz, że wystarczy jedno moje
słowo, żebyś stąd wyleciała z hukiem! Sprowadź tu natychmiast panią!
- Nie jestem służącą, milordzie. - Celia skrzyżowała ręce na piersiach. - Nie
może mi pan rozkazywać. Proszę zostawić swoją wizytówkę. Gdy madame wróci,
na pewno powiem jej o pańskiej wizycie.
- Ty bezczelna smarkulo! - krzyknął. - Wiem, że jest tutaj, bo za nią szedłem. -
Nawet w półmroku korytarza widać było, że oczy ma jak w gorączce. - Rób, co
mówię, bo jak nie... to gorzko tego pożałujesz!
Celia nagle straciła odwagę. Zdobyła się jedynie na przypomnienie:
- To nasz dom!
- Nie zamierzam dłużej z tobą rozmawiać! - wrzasnął lord Northington i nie
zważając na jej zduszony okrzyk, odepchnął ją i wszedł głębiej do mieszkania.
Głośne kroki zadudniły echem po deskach podłogi.
Najpierw zajrzał do małego gabinetu madame Sinclair i pogardliwie wydął
usta. Celia widziała, jak z politowaniem patrzył na proste drewniane meble. Nawet
obrus nie leżał na okrągłym stole, a pojedyncze krzesło, stojące przed od dawna
wygasłym kominkiem, wyglądało na zapomniane. Po śmierci ojca rodzina z wolna
popadała w nędzę. Pani Sinclair sprzedała już cały dobytek, żeby związać koniec z
końcem.
Northington ruszył dalej.
- Nie wolno! - krzyknęła Celia, kiedy pchnął drzwi do kuchni. Pomyślała z
przerażeniem, że matkę może spotkać coś złego. Chwyciła lorda za rękaw, ale
wyrwał jej się jednym ruchem.
Sień była krótka, więc pokonał ją zaledwie w trzech krokach i stanął w progu.
- Ach! Tu pani jest, madame!
Błyskawicznie zapomniał o pogardzie. Jego głos nabrał uwodzicielskich
tonów. Celia, drżąc ze strachu, zatrzymała się tuż za nim. Pani Sinclair z pozornym
spokojem zerknęła na intruza, ale jej mocno zaciśnięte usta zdradzały, że jest
4
202198191.096.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin