Nan Ryan - Skandal w Nowym Orleanie.pdf

(1290 KB) Pobierz
Microsoft Word - Nan Ryan
Nan Ryan
Skandal w Nowym
Orleanie
331952156.002.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Liverpool, Anglia, sierpie ı 1856 roku
Od pierwszej chwili wiedziała, Ň e to awanturnik.
Ujrzała go na pokładzie luksusowego statku linii White Star, S/S
„Starlight", podczas długiego rejsu do Ameryki. On nazywał si ħ
Armand de Chevalier, ona była hrabin Ģ Ballarat, znan Ģ tak Ň e jako lady
Madeleine Cavendish.
Wchodz Ģ c na trap, lekko uniosła dół sukni, przystan ħ ła na chwil ħ
i popatrzyła w gór ħ . Zobaczyła go niemal od razu. Był wysoki,
czarnowłosy i bardzo przystojny. Leniwie opierał si ħ o reling.
Obrzucił j Ģ taksuj Ģ cym spojrzeniem.
U Ļ miechn Ģ ł si ħ rozbrajaj Ģ co, lecz ona szybko odwróciła wzrok.
Nie zamierzała go zach ħ ca ę w Ň aden widomy sposób. Zbyt dobrze
znała m ħŇ czyzn jego pokroju. Zbyt dobrze. Po Ļ lubiła jednego z nich,
gdy była jeszcze młod Ģ , impulsywn Ģ dziewczyn Ģ . Mał Ň e ı stwo
okazało si ħ fiaskiem.
Na to wspomnienie lady Madeleine lekko si ħ skrzywiła.
Zakochała si ħ bez pami ħ ci pierwsz Ģ młodzie ı cz Ģ miło Ļ ci Ģ . W
ramionach m ħŇ a zaznała najwy Ň szej rozkoszy, ale trwało to bardzo
krótko. Ledwie wrócili z podró Ň y po Ļ lubnej do Włoch, a ju Ň młody
Ň onko Ļ - uroczy, chocia Ň bez tytułu - zacz Ģ ł si ħ zachowywa ę , jakby w
dalszym ci Ģ gu był w kawalerskim stanie. A matka j Ģ ostrzegała przed
pochopn Ģ decyzj Ģ . Jej ukochany pił i trwonił maj Ģ tek przy karcianym
stole. Jej maj Ģ tek. Co gorsza, coraz cz ħĻ ciej widywano go z innymi
kobietami. Prze Ň yła koszmar i nie chciała, by si ħ to powtórzyło.
Po trzech latach pełnych smutku i upokorze ı Madeleine
Cavendish została młod Ģ wdow Ģ . Jej m ĢŇ zgin Ģ ł w bójce z jakim Ļ
innym pijakiem. Pobili si ħ o kochank ħ .
Zanim weszła na pokład statku, niecierpliwie potrz Ģ sn ħ ła głow Ģ ,
jakby chciała odp ħ dzi ę od siebie my Ļ li o przeszło Ļ ci. Nie lubiła
wraca ę do wspomnie ı . Wolała Ň y ę dniem dzisiejszym.
Ciekawe, czy ten młodzieniec wci ĢŇ stoi przy relingu? Postawiła
stop ħ na l Ļ ni Ģ cych deskach pokładu. Nie potrafiła si ħ powstrzyma ę ,
Ň eby nie unie Ļę głowy. Szybko zerkn ħ ła w bok.
Ze zdumieniem stwierdziła, Ň e był tam nadal i - co gorsza - wci ĢŇ
na ni Ģ patrzył. W dodatku u Ļ miechał si ħ w zgoła bezczelny sposób!
Lady Madeleine spłon ħ ła rumie ı cem, co było do niej wcale
niepodobne, zmyliła krok i potkn ħ ła si ħ . Niewiele brakowało, Ň eby
331952156.003.png
upadła. Wysoki czarnowłosy młodzieniec natychmiast znalazł si ħ przy
niej, Ň eby j Ģ podtrzyma ę .
Zaskoczona Madeleine niespodziewanie poczuła lekki przypływ
podniecenia, gdy silne, smagłe rami ħ ciasno obj ħ ło j Ģ w pasie.
Nieznajomy miał mi ħĻ nie twarde niczym skała. Poczuła si ħ przy nim
krucha i bezradna.
Uniosła wzrok, Ň eby mu podzi ħ kowa ę - i wpadła w pułapk ħ .
Zniewolona spojrzeniem jego błyszcz Ģ cych czarnych oczu, nie mogła
wykrztusi ę słowa. Milczała przez dłu Ň sz Ģ chwil ħ . Serce waliło jej jak
młotem. Solennie obiecała sobie, Ň e przez cały długi rejs do Ameryki
b ħ dzie si ħ trzymała od niego jak najdalej.
Min ħ ło sporo czasu, zanim odzyskała rezon.
- Prosz ħ mnie pu Ļ ci ę ! - zawołała stanowczym, niemal władczym
tonem.
Usłuchał jej bez wahania. Mo Ň e nawet zbyt nagle. Lady
Madeleine z trudem usiłowała odzyska ę równowag ħ i nadszarpni ħ t Ģ
godno Ļę . Zdumiało j Ģ , Ň e ust Ģ pił zupełnie bez oporu. Co wi ħ cej,
cofn Ģ ł si ħ o krok, skrzy Ň ował r ħ ce na piersiach i błysn Ģ ł z ħ bami w
u Ļ miechu.
ĺ miał si ħ z niej!
Ju Ň otwierała usta, by udzieli ę mu reprymendy, lecz po namy Ļ le
odst Ģ piła od tego zamiaru. Rozmowa z kim Ļ tak pozbawionym manier
i na dodatek obdarzonym w Ģ tpliwym poczuciem humoru, wydawała
jej si ħ zwykł Ģ strat Ģ czasu. Nie wart był jednego słowa.
Spiorunowała go wzrokiem, dumnie uniosła głow ħ i szybko
odeszła.
Szczerze ubawiony Armand de Chevalier z u Ļ miechem patrzył,
jak uosobienie kobiecej furii szturmowało zatłoczony pokład.
Spodobało mu si ħ to, co zobaczył. Nawet bardziej ni Ň spodobało.
Postanowił w duchu, Ň e lepiej pozna t ħ dam ħ , zanim statek dobije do
brzegów Ameryki. Nie miał poj ħ cia, kim była. Wiedział tylko, Ň e pod
pi ħ knym ciałem skrywała ognisty temperament.
Idealnie trafiała w jego gusta.
Pierwsze spotkanie było bardzo krótkie, lecz wizerunek młodej
kobiety mocno wrył mu si ħ w pami ħę . Na pewno miała nie wi ħ cej ni Ň
metr siedemdziesi Ģ t wzrostu. On sam, boso, mierzył równo sto
osiemdziesi Ģ t siedem centymetrów, ona za Ļ si ħ gała mu na wysoko Ļę
ust czubkiem głowy. Jej włosy - na ile zdołał zauwa Ň y ę - intryguj Ģ co
331952156.004.png
połyskiwały barw Ģ czerwonego złota. Teraz były starannie upi ħ te i
cz ħĻ ciowo ukryte pod kapelusikiem, ale Armand oczami wyobra Ņ ni
widział je, jak swobodnie opadaj Ģ na jej nagie ramiona.
Lekko zacisn Ģ ł usta, zatopiony w Ļ wiecie fantazji.
Jej uroda nie nale Ň ała do przeci ħ tnych. Najmniejsza plamka nie
szpeciła alabastrowej skóry. Wielkie i gł ħ bokie oczy l Ļ niły niczym
szmaragdy. Usta, cho ę zaci Ļ ni ħ te w gniewie, były pełne i nieodparcie
kusz Ģ ce.
Smukła i tak pełna naturalnej gracji, pomy Ļ lał Armand. Cho ę
zdarzało jej si ħ traci ę równowag ħ , dodał w my Ļ lach z humorem.
Cudna kobieta, warta zachodu. Ciekawe, kim naprawd ħ była i dok Ģ d
si ħ udawała? I jak długo przyjdzie mu poczeka ę , zanim we Ņ mie j Ģ w
ramiona?
Rejs zacz Ģ ł si ħ pod dobr Ģ gwiazd Ģ . Co b ħ dzie dalej, zobaczymy.
Lady Madeleine znalazła si ħ w wygodnej, elegancko urz Ģ dzonej
kabinie. Wreszcie poczuła si ħ bezpiecznie. Odzyskała spokój ducha.
Nie chciała, Ň eby wynaj ħ ta na rejs pokojówka zobaczyła j Ģ
zdenerwowan Ģ . Mało si ħ znały.
Lucinda Montgomery zgodziła si ħ jej towarzyszy ę w zamian za
bilet do Ameryki.
- Mogłaby Ļ mi przynie Ļę troch ħ zimnej wody? - poprosiła
Madeleine. Przez kilka minut wolała by ę sama. - Zaschło mi w gardle.
- Tak, milady - odparła Lucinda i szybko wyszła z kajuty.
Lady Madeleine westchn ħ ła z ulg Ģ . Zaraz jednak zadygotała
mimo woli i ciasno skrzy Ň owała ramiona na piersiach, incydent na
pokładzie wprawił j Ģ w stan wzburzenia. Była pełna obaw i
tłumionego gniewu. Ostatnio bardzo rzadko doznawała a Ň tak silnych
wzrusze ı .
Nie stroniła od towarzystwa, a przy swojej pozycji społecznej
wci ĢŇ obracała si ħ w kr ħ gach angielskiej socjety. Pochwały i
komplementy odbierała jako zupełnie zasłu Ň one. Zdawała sobie
spraw ħ z tego, Ň e jest pi ħ kna, i z łatwo Ļ ci Ģ nawi Ģ zywała kontakt z
lud Ņ mi. Niemal ka Ň dego potrafiła sob Ģ oczarowa ę . Od wczesnej
młodo Ļ ci uwielbiała asyst ħ silnych m ħŇ czyzn. Szybko te Ň nauczyła si ħ
paru sztuczek, dzi ħ ki którym dosłownie wszyscy, starzy i młodzi, jedli
jej z r ħ ki. Lubiła by ę adorowana i nie stroniła od flirtu. Ka Ň d Ģ
przygod ħ traktowała z bezpretensjonalnym wdzi ħ kiem.
To dlaczego teraz była tak zdenerwowana?
331952156.005.png
Gwoli prawdy, musiała przyzna ę , Ň e młody m ħŇ czyzna mógł si ħ
podoba ę . Wysoki, smukły i starannie ubrany, mógł uchodzi ę za wzór
d Ň entelmena. A jednak jego gorej Ģ ce oczy i nonszalanckie zachowanie
mówiły co Ļ całkiem innego. Poza tym, prawdziwy d Ň entelmen nie
Ļ miałby si ħ z damy.
Był to wi ħ c niebezpieczny hultaj, zdolny swoim urokiem
zawróci ę w głowie niejednej dzierlatce. Mnie jednak nie zdoła
podst ħ pnie oszuka ę , pomy Ļ lała Madeleine. To zwykły obwie Ļ . Prostak
i brutal. Po prostu niewart, Ň eby o nim my Ļ le ę .
Zdecydowanie pokr ħ ciła głow Ģ , zdj ħ ła kapelusik i rzuciła go na
aksamitn Ģ kanap ħ . Przeszła przez kajut ħ i ostro Ň nie usiadła na skraju
łó Ň ka. Znów westchn ħ ła. Powoli wyci Ģ gn ħ ła si ħ na wznak, na suto
zdobionej złot Ģ nici Ģ kapie.
Podło Ň yła r ħ ce pod głow ħ . Podzi ħ kowała w duchu opatrzno Ļ ci, Ň e
jej obecny narzeczony był miłym, kulturalnym i wytwornym
arystokrat Ģ .
U Ļ miechn ħ ła si ħ na wspomnienie Desmonda Chiltona, czwartego
earla Enfield. Mieli si ħ pobra ę na wiosn ħ . Earl był jej odległym
kuzynem, którego wprawdzie znała od dzieci ı stwa, lecz widywała
bardzo rzadko. Dziesi ħę lat temu na stałe opu Ļ cił rodzinn Ģ Angli ħ .
Osiadł w Nowym Orleanie, w którym przez ostatnie czterdzie Ļ ci
pi ħę lat mieszkał jej ukochany wuj, Colfaks Sumner, jedyny krewny
zmarłej matki. Wuj Colfaks bardzo polubił Desmonda. Madeleine
odwiedziła ich zeszłego lata. Za jej przyczyn Ģ młody earl coraz
cz ħĻ ciej bywał w domu Sumnera, znajduj Ģ cym si ħ we francuskiej
dzielnicy. Na tydzie ı przed powrotem Madeleine do Anglii poprosił j Ģ
o r ħ k ħ i uzyskał przychyln Ģ odpowied Ņ .
Była pewna, Ň e b ħ dzie j Ģ traktował tak jak nale Ň y. Kochał j Ģ . Jej
uczucie, niestety, nie nale Ň ało do najgor ħ tszych, lecz wcale si ħ tym nie
przejmowała. Nawet wolała by ę kochan Ģ ni Ň zakochan Ģ . Desmond
bez w Ģ tpienia był w niej zakochany. Wybrał j Ģ . To najwa Ň niejsze.
Niech zatem tak pozostanie.
Nie zamierzała wi ħ cej znosi ę upokorze ı - zwłaszcza od
m ħŇ czyzny.
Armand de Chevalier jeszcze przez godzin ħ pozostał na
pokładzie. Przechadzał si ħ bez po Ļ piechu, od dziobu do rufy.
Ogromny transatlantyk powoli wypłyn Ģ ł z portu w Liverpoolu i
skierował si ħ na otwarte morze.
331952156.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin