Szepty.doc

(83 KB) Pobierz
Z zamyślenia wyrwał ją szum krzeseł i głośne rozmowy osób dokoła niej, rozejrzała się i zobaczyła że wszyscy wychodzą z auli

Z zamyślenia wyrwał ją szum krzeseł i głośne rozmowy osób dokoła niej, rozejrzała się i zobaczyła że wszyscy wychodzą z auli. Westchnęła cicho i popatrzyła na Litę, zachichotała widząc, że ona zasnęła.

- Nie jest ze mną tak najgorzej, ja się wyłączam jak jest nudno, ale zasnąć mi się jeszcze nie zdarzyło.

Potrząsnęła jej ramieniem, próbując ją dobudzić.

- Ej wstawaj, chyba, że masz zamiar tu w ogóle nocować.

Lita otworzyła oczy i popatrzyła na nią z lekka nieprzytomnym wzrokiem.

- Ej Ruśka zlituj się, ciągałaś mnie prawie całą noc po mieście, za tymi Twoimi dziwnymi przeczuciami i teraz nawet kimnąć chwilkę nie pozwalasz- przeciągnęła się leniwie, ale po chwili zaczęła zwijać wszystko do torby. - Dziś dasz mi kimnąć we własnym łóżku, czy nadal czujesz jakieś straszne niebezpieczeństwa?

- Jak nie chcesz to nie musisz się ze mną plątać, ja po prostu czasem nie mogę wytrzymać i muszę wyjść- westchnęła i poszła w stronę wyjścia.

- Nie obrażaj się, przecież wiesz, że nie pozwolę Ci samej chodzić po nocy, jeszcze Ci się coś stanie.

- No to nie narzekaj, sama wiesz najlepiej, że sypiam o wiele mniej niż Ty….nic nie poradzę na to, że coś mnie ciągnie w miasto, ostatnio coraz bardziej….- ostatnie słowa prawie wyszeptała.

              Dziewczyny wyszły z uczelni i ruszyły w stronę domu, mieszkały razem dokąd zaczęły studia. Lita była jedyną osobą, która nie przestraszyła się jej problemów z snem i w ogóle dziwnych conocnych snów. Wcześniej, jak mieszkała razem z rodziną, nikt jej nie rozumiał. Rodzice wydawali majątek na psychiatrów i innych lekarzy, którzy stwierdzali jedynie, że to młodzieńczy nadmiar wyobraźni. Ale ona czuła, że za tym kryje się coś innego. Gdy tylko zapadała noc, w jej głowie pojawiały się dziwne szepty, czasem miłe, ale czasem przerażające. W sumie cieszyła się, że przynajmniej w dzień jest wolna od tych głosów, mogła udawać przed innymi, że jest zwykłą dziewczyną. Ale wieczory i noce były jej przekleństwem. Sama siebie zadziwiała tym, że prawie nie potrzebowała snu. Odkąd pamiętała spała góra po 2-3 godziny na dobę, co nie wpływało na jej aktywność dzienną. Ostatnio głosy wręcz błagały ją, żeby je odnalazła. Wybrała uczelnię w tym mieście, tylko ze względu na nie, właśnie tu czuła, że może odnaleźć to czego szuka.

              Westchnęła cicho i popatrzyła na Litę idącą obok, na jej twarzy pojawił się uśmiech, dziewczyna szła obok niej ziewając co chwilę i potykając się o własne nogi. Nie mogła znaleźć lepszej przyjaciółki. Lita nigdy się nie wypytywała gdzie idą i po co, po prostu towarzyszyła jej dokądkolwiek się musiała udać. A głosy ciągały ją po najdziwniejszych i w sumie mało bezpiecznych dzielnicach tego miasta i to jeszcze w środku nocy. Ostatniego wieczoru czuła, że była bliska odnalezienia źródła głosów, ale niespodziewane spotkanie z mało sympatycznymi facetami zniweczyło prawie całonocne poszukiwania. Musiała się wycofać, żeby zapewnić bezpieczeństwo Licie, o swoje się nie bała, już od dawna potrafiła kontrolować umysły innych ludzi, w sumie tylko dlatego dostała się na studia. Na samą myśl o tym uśmiechnęła się.

- Może nie jestem orłem, ale jakoś daję sobie radę.- szepnęła cicho i zaśmiała się sama do siebie.

- Co tak Cię Ruśka rozbawiło? Czyżby moje ziewaaanie? – powiedziała trochę obrażonym tonem Lita jednocześnie tłumiąc ziewanie.

- Akurat dzisiaj nie to, wspomniało mi się jak zrobiłam wodę z mózgu egzaminatorowi na wstępnych. – zaśmiała się, patrząc na nią z rozbawieniem.

- Jak wrócimy do domu to ja idę spać- Lita ledwie mogła mówić przez to swoje ziewanie.

- Przecież Ci nie bronię, jak tylko chcesz to śpij, a ja przez ten czas zapoznam się z mapą tamtej dzielnicy, po której wczoraj się pałętałyśmy.

- Tylko mi…- znów ziewnęła-…nie poleź tam sama, jak będę spać.

- Oj no jakaś Ty uparta, w sumie to przecież wiesz, że nic mi się nie stanie, ale dla Twojego spokoju postaram się usiedzieć w domu dopóki się nie obudzisz.

              Dziewczyny doszły do domu i Lita zaraz po ściągnięciu butów, walnęła się na łóżko i prawie od razu zasnęła. Ruśka usiadła przy oknie zjadając resztkę dzisiejszego śniadania, czyli ostatni kawałek lodowatej pizzy. Słońce już zachodziło, a w jej głowie zaczynały się pojawiać szepty. Dziś były łagodniejsze i zapraszające, wydawało jej się, że złagodniały po tym wczorajszym, czy raczej dzisiejszo-porannym, prawie-odnalezieniu. Westchnęła wpatrując się w ciemniejące niebo, czuła że nie doczeka chwili, w której Lita się obudzi, musiała iść już, oni ją potrzebowali już teraz. Szybko napisała kartkę z informacją, że idzie tylko do sklepu, małe kłamstwo, ale czego się nie robi, żeby uspokoić przyjaciółkę. Z resztą nie miała zamiaru być tam długo, wiedziała już w jakiej okolicy szukać, więc niedługo wróci. Naciągnęła na siebie bluzę i uśmiechnęła się patrząc na śpiącą Litę.

- Przepraszam….- szepnęła cicho i zamknęła za sobą drzwi. Noc przyciągała ją wręcz magiczną siłą, a głosy wołały ją radośnie. Z uśmiechem weszła w ciemność, czuła, że dziś stanie się coś co zmieni nie tylko ją, ale także cały otaczający ją świat.

Wybiegła na ulicę, roznosiła ją niepojęta energia. Ludzie dziwnie na nią patrzyli, ale już się przyzwyczaiła do tego ich wzroku. W sumie nie wyróżniała się niczym z tłumu, no może tym, że zawsze potrafiła się uśmiechnąć do każdego.  Miała ciemnobrązowe włosy i piwne oczy, nie była ani za wysoka ani za niska, taka w sam raz, jak często powtarzała. Ale dziś wychodząc z domu zerknęła w lustro, zauważyła coś innego w swojej twarzy, nie potrafiła sprecyzować co to było. Teraz idąc przez pustoszejące ulice zastanawiała się co to mogło być, ale nic nie przychodziło jej do głowy. Robiło się coraz ciemniej a ona już prawie biegła w stronę tamtej dzielnicy, im bliżej była tym bardziej roznosiła ją radość. Głosy witały ją i zapraszały.

- Już idę, poczekajcie na mnie.- szepnęła cicho i roześmiała się radośnie. Podejrzewała, że dziś się wszystkiego dowie o sobie i o swoim życiu, od dawna już bowiem wiedziała, że nie była rodzoną córką swoich rodziców, to nie było możliwe. A co ciekawsze, jej mama była święcie przekonana, że ją urodziła. Już dawno przestała wypytywać rodziców o przeszłość, udzielali zawsze tych samych, tak jakby wyuczonych odpowiedzi, nie było jej zdjęć z dzieciństwa. Na najwcześniejszym miała ok. 7 lat, a wcześniej nic, tak jakby nie istniała. Rodzice mieli zdjęcia z wakacji, z rodzinnych imprez, ale jej na nich nie było. Na pytanie `dlaczego?` zawsze odpowiadali, że pewnie wyszła gdzieś na chwilę i dlatego. Nawet jej próby dotarcia do ich podświadomości zawsze spełzały na niczym, napotykała dziwną blokadę, na którą nigdy nie trafiała u innych ludzi.

-No ale dziś się to zmieni, wreszcie będę wiedziała o co tu chodzi.- szepnęła i nagle się zatrzymała. Przed nią było to miejsce, z którego ostatniej nocy zostały zawrócone z Litą przez tamtych facetów. Wzięła głęboki oddech i przymknęła oczy wsłuchując się w głosy.

- Proszę wskażcie mi drogę do was, potrzebuję was i potrzebuję prawdy.- w jej głowie nagle zaległa cisza. Przerażona tym otworzyła oczy i zobaczyła przed sobą dość wysokiego chłopaka, aż cicho krzyknęła z zaskoczenia. On uśmiechnął się do niej i wyciągnął w jej stronę rękę.

- Witaj Ruśka, prosiłaś, żeby ktoś wskazał Ci drogę więc jestem na Twoje życzenie. Zaprowadzę Cię do miejsca, gdzie poznasz wszystkie tajemnice.

Popatrzyła na niego z lekkim lękiem. – Skąd znasz moje imię…? I kim Ty jesteś?- wpatrzyła się w jego twarz, wydawała się jej dziwnie znajoma. Już kiedyś widziała tego chłopaka, jego rozczochraną blond czuprynę i powalający uśmiech. – Darius! Ty Cholero jak możesz mnie tak straszyć!- był to jeden z chłopaków ze starszego roku, najgorsza Menda jaką spotkała, zawsze za nią łaził i zaczepiał, jak tylko mógł to robił jej na złość.- Wybacz, ale ja mam tu sprawę do załatwienia i nie mam czasu na głupie pogaduszki z Tobą.- spróbowała go minąć, ale chwycił ją za ramię i przyciągnął do siebie.

- Wiem o tym, po to Cię wzywaliśmy, jesteś nam tak samo potrzebna jak my Tobie.- popatrzył jej prowokująco w oczy i się bezczelnie uśmiechnął.- Już wczoraj myślałem, że Cię dopadnę, ale niestety była z Tobą Lita, jej nie możesz powiedzieć tego co się dzisiaj dowiesz, no chyba, że chcesz stracić przyjaciółkę…- pochylił się nad nią i delikatnie wciągnął powietrze- Twój zapach jak zwykle powala Ruśka…

Wyszarpnęła mu się i popatrzyła na niego z złością.- Lita wszystko zrozumie i nigdy nie przestanie być moją przyjaciółką, obojętnie co by się stało! I weź przestań się tak zachowywać, to mnie krępuje!- odwróciła się plecami do niego, żeby nie zauważył jak się rumieni pod wpływem jego słów. Miała Cholera urok, tego nie mogła zaprzeczyć i zawsze dziwnie się czuła w jego towarzystwie, z jednej strony chciała, żeby dał jej spokój i jej nie zaczepiał, ale z drugiej, jak nie było go na uczelni przez parę dni to tęskniła za jego asystą.

- Oj no dobra, już nie będę.- zaśmiał się i podszedł do niej bliżej opierając brodę na jej ramieniu – rumienisz się? – szepnął jej prosto do ucha i zaraz uskoczył w tył, unikając ciosu w żebra – ostra laska z Ciebie. – zaśmiał się i wziął ją za rękę ciągnąc ją w stronę najbliższego wejścia do metra.

- Nic Ci do tego! – wyburczała Ruśka idąc za nim ze spuszczoną głową. Zawsze jak jej zależało, żeby nie dać pokazać po sobie jak reaguje na drugą osobę, jej ciało reagowało zdwojoną siłą i nic nie można było ukryć.

- Ruśka nawet nie wiesz jak słodko teraz wyglądasz – zaśmiał się cicho. – Proszę tędy- wskazał jej wejście do metra- teraz musimy zejść w dół, nawet bardzo w dół, tam się dowiesz wszystkiego.

Ruśka westchnęła cicho i posłusznie zaczęła schodzić po schodach, Darius nadal trzymał jej dłoń. Gdy byli mniej więcej w połowie schodów, pociągnął ją dość mocno w lewo. Przestraszyła się, że wpadnie w ścianę i przymknęła oczy, ale zderzenie nie nastąpiło. Gdy je otworzyła, zobaczyła że stoi w jakiejś dziwnej windzie, Darius nadal trzymał jej dłoń. Uśmiechnął się do niej uspokajająco. – Przyzwyczaisz się, musimy maskować wejścia do naszych kryjówek, za chwilę zrozumiesz dlaczego.

Winda zatrzymała się i jej drzwi zaczęły się powoli rozsuwać, Ruśka usłyszała odgłos wielu rozmów i dość głośną muzykę.

- Jesteśmy. -  Powiedział wesoło Darius i popchnął ją do przodu, to co zobaczyła było dla niej szokiem.

W środku panował delikatny mrok, ale i tak zauważyła mnóstwo osób z tym właśnie dziwnym wyrazem twarzy, jaki widziała u siebie wychodząc z domu. Wreszcie zrozumiała, że tym co przykuło jej uwagę, były jej oczy i ich dziwny niebiesko-srebrny blask.

- Kim ja jestem…?- zastanowiła się w myślach, jej dłoń zacisnęła się  z powrotem na dłoni Dariusa.

- Nie bój się Ruśka, tu jest Twoje miejsce, to tu, zgodnie z ostatnim życzeniem Twoich rodziców, miałaś powrócić jak będziesz gotowa znieść prawdę. – uspokajająco uścisnął jej dłoń i pociągnął ją w tłum. Witało go mnóstwo osób, widać było, że jest częstym gościem w tym `lokalu?`. Ruśka westchnęła cicho i rozglądając się wokół szła pokornie za nim. Nagle Darius stanął jak wryty, przed nim jak spod ziemi pojawił się jakiś mężczyzna. Po dłuższym przyjrzeniu się, dziewczyna z zaskoczeniem stwierdziła, że jego również skądś zna. Mężczyzna odezwał się ostrym głosem – Nie Ty będziesz decydował czy ona jest gotowa na to! Wabiłeś ją tutaj przez cały czas jak mnie nie było! Nie przyśpieszysz przebudzenia swoją durną gadką, na to trzeba dużo czasu, jej siła musi być w pełnej równowadze gdy zechce otworzyć drzwi przeszłości i wrócić. Przecież tyle razy Ci mówiłem, że jak coś pójdzie nie tak to ona może zginąć! Jej rodzice też Ci to powtarzali! Miałeś panować nad swoimi żądzami, bo to ona zdecyduje z kim będzie, a nie Ty!

Dziewczyna patrzyła raz na jednego raz na drugiego chłopaka, początkowo ze zdziwieniem i kompletnym niezrozumieniem, ale po chwili jej twarz zapłonęła wściekłością.- Jak śmiecie mówić o mnie tak jakby mnie tu nie było!? Może ktoś wreszcie pozwoli mi zdecydować, co jest dla mnie dobre i na co jestem gotowa!? Nie jestem małym dzieckiem, potrafię sama podjąć decyzję, dotyczącą mnie i mojego życia! – wyrwała rękę z uścisku Dariusa i pobiegła przed siebie mieszając się w tłum. W jej głowie pulsowała tylko jedna myśl – Znaleźć kogoś kto jej to wszystko bezstronnie wyjaśni- nagle stanęła, jej oddech szaleńczo przyśpieszył, jakieś strzępki wspomnień pojawiły się w jej głowie….

`dwoje uśmiechniętych ludzi bawiących się z nią`

`zabawa w chowanego z kolegami….między innymi z tamtą dwójką!`

`poważna rozmowa z starszym mężczyzną, który zachowywał się jakby był jej ojcem`

`nauka dziwnej kombinacji cyfr…..`

Ruśka poczuła, że robi jej się słabo, musiała usiąść, napić się czegoś, w ustach czuła taką suchość, że nie mogła wykrztusić słowa….oparła się plecami o ścianę i zaczęła się po niej osuwać w dół, tracąc kontakt z rzeczywistością. Nagle poczuła, że ktoś ją podtrzymuje i sadza na fotelu, otworzyła z trudem oczy i zobaczyła tego chłopaka co kłócił się z Dariusem.

- Kim jesteś…?- szepnęła z trudem. Chłopak podał jej jakiś kolorowy napój.

- Pij, za chwilę pogadamy, musisz dojść do siebie Ruśka.- pogładził ją delikatnie po policzku.- trochę za wcześnie się zjawiłaś, ale to wina tego napaleńca. Ja mam na imię Nao, z resztą za chwilę wszystko się wyjaśni. Zalał Cię pewnie natłok wspomnień, dlatego zasłabłaś- uśmiechnął się do niej.

              Wypiła wszystko co jej dał, poczuła błogą ulgę mogąc ugasić pragnienie. Uśmiechnęła się do chłopaka.- Dziękuję za opiekę Nao…nie wiem czym sobie na nią zasłużyłam, ale dziękuję. Może Ty mi wyjaśnisz o co w tym wszystkim chodzi?

- Wybacz to nie należy do mnie, musimy poszukać Artena, on Ci wszystko powie. W końcu to on przechowuje Twoje wspomnienia. Czujesz się na siłach wstać i iść? - zapytał z troską w głosie.

- Tak już mi dużo lepiej i chyba czas najwyższy, żebym się dowiedziała o co w tym wszystkim chodzi - dziewczyna podniosła się i uśmiechnęła się do niego.- Prowadź.

Nao wziął ją za rękę i zaprowadził do mniej tłocznej części pomieszczenia. Tam na dość dużej sofie siedziało parę osób, nie wyglądali ani na starszych, ani na bardziej poinformowanych.

- Pozory mylą Ruśka.- szepnął jej do ucha jakby czytając w jej myślach.- Ten drugi z prawej to Arten, on Ci odda wspomnienia, to znaczy resztę wspomnień bo część już odzyskałaś. Masz silną aurę, nie potrafił zablokować tych wspomnień przed Tobą- popchnął lekko dziewczynę do przodu.- Artenie Ruśka stwierdziła, że jest gotowa na pełną odpowiedzialność za nas, proszę oddaj jej tożsamość i niech nami dowodzi.

Słysząc jego słowa, dziewczynę wryło na miejscu, ona nie przyszła tu po odpowiedzialność, ona chciała tylko poznać swoją przeszłość, nic więcej. Już chciała zaprotestować, ale Arten podszedł do niej i położył dłoń na jej głowie, jej umysł zalała fala wspomnień i przeszłych zdarzeń….zaczęła wszystko rozumieć, jej oczy rozbłysły błękitnym ogniem….zrozumiała.

Wszyscy wokół zbliżyli się zaciekawieni. Dziewczyna usiadła na sofie wciąż oddychając ciężko, podniosła wzrok na swoich towarzyszy, wszyscy zaczęli wołać

- Jaką podjęłaś decyzję, prowadź nas!.....

Ruśka wstała i uniosła dłoń, żeby ich uciszyć- Nadszedł czas, w którym…..- dziewczyna znów zasłabła. Stojący obok niej Nao, złapał ją.- Jeszcze nie czas, dajcie jej się oswoić z tym wszystkim! – zawołał, wyniósł ją z podziemi i zaczął iść w stronę jej domu. – Musisz odpocząć i dobrze sobie to wszystko przemyśleć. Najlepiej w tym wszystkim pomoże Ci przyjaźń Lity.- uśmiechnął się do niej i delikatnie pocałował ją w policzek. Zaniósł ją pod same drzwi i postawił na ziemi.

- Jak będziesz gotowa, to mnie wezwij i wtedy wszystko omówimy z daleka od tamtego tłumu.- pogładził ją po policzku i odwrócił się znikając w mroku korytarza.

- Nao!- dziewczyna krzyknęła za nim, ale on się już nie odwrócił, w głowie miała zamęt, w tej samej chwili drzwi otworzyły się i wyjrzała zza nich Lita.

- Gdzieś Ty łaziła po nocy!? – Lita wciągnęła ją do mieszkania- Martwiłam się o Ciebie….opowiedz mi wszystko! –popatrzyła na nią i zaniemówiła, oczy Ruśki nadal lśniły tym dziwnym błękitnym blaskiem.

- Wydarzyło się coś co wreszcie pozwoliło mi poznać prawdę o sobie, opowiem Ci wszystko, ale daj mi chwilę, żebym sama to w sobie pozbierała w jedną całość….- wyszeptała Ruśka i położyła się na kanapie przymykając oczy. W jej głowie po raz pierwszy od wielu lat panowała cisza, ale za to jej myśli kłębiły się próbując wszystko złożyć w jedną spójną całość.

Nie pamiętała ile spała, ale ten odpoczynek dał jej więcej niż te wszystkie poprzednie noce. Wstała pełna energii i popatrzyła na śpiącą na fotelu Litę. Uśmiechnęła się i poszła do kuchni zrobić dla nich śniadanie. Postanowiła, że opowie przyjaciółce wszystko czego się dowiedziała o sobie i o tym co powinna zrobić. Szczęk naczyń obudził Litę i dziewczyna poszła do kuchni.

- Dzień dobry Ruśka – powiedziała cicho zaspanym głosem.

- Hejo Słonko, jak się spało? – zaśmiała się widząc przyjaciółkę ledwo przytomną.

- Spać się spało dobrze, ale krótko, bo całą noc czekałam na taką jedną Małpę – odpowiedziała Lita próbując opanować ziewanie.

- Siadaj i jedz, a potem muszę Ci wszystko wyjaśnić – Ruśka sama zaczęła jeść. Lita przeciągnęła się jeszcze raz i zasiadła do śniadania. Gdy dziewczyny skończyły Lita zrobiła kawę i poszły usiąść w pokoju.

- Dobra Ruśka teraz opowiadaj o co w tym wszystkim chodzi.

Dziewczyna usiadła wygodnie i zaczęła opowieść.

`Moi rodzice, to nie ci, którzy mnie wychowywali, oni zostali, można powiedzieć, uwarunkowani, żeby mnie uważali za własne dziecko. Ci prawdziwi byli naukowcami. Odkryli, że ludzie dzielą się na wiele ras, pomimo tego, że wyglądamy tak samo. Ziemia to miejsce, w którym mieszkają naprawdę różne grupy ludzi, oni i ja należymy do Lunarian. Przybyliśmy tu stosunkowo niedawno. Z tego co się dowiedziałam to Ty jesteś również Lunarianką, tyle, że Twoja matka wyszła za kogoś spoza naszych i dlatego nie odczuwasz takiego pociągu do nocnych wypraw jak ja. Po tym wszystkim moi rodzice zaczęli szukać drogi powrotnej do Lunari. Znaleźli zapomniany portal, który znajduje się w naszym mieście. Przechodzili przez niego kilkakrotnie i poznali innych, mieszkających tam, w naszym rodzimym wymiarze. Tam panował spokój, pełna harmonia, tamci ludzie żyli w szczęściu, byli, są optymistami i potrafią się cieszyć z życia. Niestety to odkrycie spowodowało rozłam wśród naszej grupy mieszkającej tutaj. Rodzice Dariusa, tak tego który mnie zawsze zaczepiał, próbowali wedrzeć się tam, bez zgody moich rodziców. Oni nie należą do osób potrafiących żyć pokojowo. Ojciec jak byłam mała uczył mnie kodów do portalu, jako jedyna oprócz nich wiem jak go otworzyć. Pewnego dnia gdy moi rodzice byli na Lunarii, rodzice Dariusa na siłę próbowali się wedrzeć do portalu, więc Arten  zatrzasnął portal i oni tam zostali…. A ja zostałam po tej stronie…całkiem sama. Arten zdecydował, że nie mogę się wychowywać pośród nich, ponieważ Darius i jego rodzina mogliby mnie próbować zmusić do otwarcia portalu, więc przechował moje wspomnienia a mnie oddał do zwykłej, nie mającej z nami nic wspólnego rodziny. Moim zadaniem jest ocenić czy można otworzyć ponownie portal, czy jesteśmy gotowi żyć z nimi w zgodzie i nie próbować ich zarazić naszą pogonią za tym co do nas nie należy i naszą złością. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że muszę to ocenić nie biorąc pod uwagę tego, że tam są moi rodzice…nie może mną kierować chęć zobaczenia ich. I ten Nao…w ogóle go nie mogę rozgryźć, opiekuje się mną, wiem, że go nieraz w nocy widziałam jak chodził za nami. Z tego co wczoraj zauważyłam, to nie żyje on w zgodzie z Dariusem i chyba by wolał, żebym nie otwierała portalu. W ogóle to jakieś dziwne, muszę to rozgryźć zanim zdecyduję.`

Ruśka westchnęła cicho i popatrzyła na zagapioną w nią Litę.

- Ej no co jest? – zapytała cicho.

- Nie nic…- odparła Lita.- Sama teraz muszę to pozbierać w całość.

- To zbieraj, bo wieczorem idziemy na spotkanie, dziś się to wszystko rozstrzygnie, bo właśnie dziś jest pełnia i dziś można otworzyć ponownie portal.

              Gdy nadszedł wieczór dziewczyny z mieszaniną strachu i ciekawości wyszły z domu na spotkanie przeznaczenia. Gdy tylko wyszły na ulicę z sąsiedniej uliczki wyszedł Nao.

- Szybko się zdecydowałaś Ruśka, myślałem, że dasz nam jeszcze jedną pełnię na uspokojenie Darkusa.- Szedł spokojnie obok nich, ale wyraz jego twarzy był bardzo tajemniczy.

- Nie mogę czekać, sam widzisz jakie są nastroje, muszę jakoś uspokoić wszystkich, w sumie sama nie wiem co zrobię z tym wszystkim, ale wiem, że musi się to zdarzyć dziś. – powiedziała stanowczym głosem i przyśpieszyła widząc wejście do metra. Przez resztą drogi nie rozmawiali chociaż widziała po Licie, że ma wiele pytań i w ogóle jest w szoku, że idą do metra. Jej oszołomienie pogłębiło się jeszcze bardziej gdy została wciągnięta do tej dziwnej windy prowadzącej do pomieszczeń Lunarian.  Wchodząc do lokalu Ruśka wpadła na Dariusa. Czekał na nią, ironicznym uśmiechem powitał Nao, chociaż widok Lity zdziwił go niepomiernie. Raczej nie spodziewał się, że dziewczyna tak dobrze przyjmie rewelacje dotyczące Ruśki. Gdy chciał się przyłączyć do wchodzącej trójki został gwałtownie powstrzymany przez Nao.

- Ani mi się waż. To nie dotyczy ciebie. Nie wplątuj się w to co już twoi rodzice zepsuli.

Darius roześmiał się tylko na te słowa i z ironicznym uśmiechem wycofał się w cień kłaniając nisko.

- O tak panie już umykam, czyżbyś się bał, że odbiorę ci twoją księżniczkę? Jak sam mówisz tamtych czasów już nie ma więc nie bądź taki pewny, że to co wasi rodzice ustalili nadal jest obowiązujące. Ona jest wolna i ma swój rozum jak widać więc musisz się postarać a nie bazować na tym co było.

Ruśka, chociaż zaciekawiły ją słowa chłopaków, nie odezwała się ani słowem. Przyjdzie czas aby się dowiedzieć o jakich ustaleniach mówił Darius. Teraz najważniejsze jest odnaleźć Artena i to żeby ją doprowadził do ukrytego portalu. Nie musiała na szczęście długo go szukać, bo mężczyzna sam podszedł do niej witając ją niedbałym buziakiem w czoło.

- Czyli to już dziś zacznie się nowa epoka? – zapytał ją cicho.

- Tak, myślę, że wszyscy już dostatecznie długo czekali na moją decyzję, niestety nie wiem jeszcze jaka ona będzie, ale wiem, że dziś musze dotrzeć do portalu. Wtedy zdecyduję. – odpowiedziała również szeptem.

Widząc jej determinację Arten wskazał jej drogę prowadzącą do ciemnego korytarza, której Nawet wcześniej nie zauważyła. Jak spod ziemi wyrósł przed nią Darius. Arten zatrzymał całą czwórkę.

- Ruśka możesz tam zabrać oprócz mnie tylko dwie osoby. Twoi rodzice twierdzili, że większa liczba może zdestabilizować portal. Dlatego tak uważali używając go.

Dziewczyna nie miała żadnych wątpliwości kogo wybrać. Mocniej ścisnęła rękę Lity a drugą wyciągnęła w stronę Nao, który asekuracyjnie już zaczął się cofać, żeby umożliwić Dariusowi przejście obok Artena. Zaskoczony chłopak nieśmiałym uśmiechem podziękował jej i lekko ujął dłoń. Arten przepuścił całą trójkę i zatrzasną przed Dariusem wrota do przejścia. Cała czwórka szła w milczeniu do pomieszczenia, w którym pulsowało słabe, błękitne światło. Ich oczom ukazał się ogromny portal, to z niego wydobywał się ten ciepły blask. Ruśka podeszła powoli i lekko dotknęła panelu sterującego. Wiedziała dokładnie co zrobić aby go otworzyć. Wiedziała też, że od tego co teraz uczyni zależy spokój i harmonia dwóch wymiarów. Tak bardzo pragnęła zobaczyć swoich rodziców, ale jednak w drugiej strony wiedziała doskonale, że na ziemi wśród Lunarian jest więcej zwolenników Dariusa. Rozejrzała się po twarzach towarzyszy. Każdy z nich był spokojny i nie wywierał na nią żadnej presji. Lita z zaskoczeniem i zdziwieniem rozglądała się po pomieszczeniu, Arten z lubością dotykał starego sprzętu, na którym kiedyś pracował z jej rodzicami, a Nao…no właśnie on patrzył na nią z takim nieśmiałym uśmiechem, nie spuszczał z niej wzroku. Czując ciepło ogarniające ją pod wpływem jego wyrazu twarzy, sama się do niego uśmiechnęła. Wyciągnęła w jego stronę rękę, gestem prosząc by podszedł.

- Wiem, że nie chciałeś abym otwierała portal, wiem już również dlaczego tak uważasz, ale chcę chociaż na chwilę zobaczyć rodziców, być może zechcą tu wrócić. A potem….- dziewczyna wzięła głęboki oddech-…potem zniszczę portal.

Jej słowa wywołały niemałe zamieszanie. Arten popatrzył na nią ze zdumieniem, Lita była w szoku, ze przyjaciółka chce zniszczyć jedyną drogę do świata szczęśliwości. Jedynie u Nao zauważyła uśmiech zrozumienia. To właśnie on wyjaśnił reszcie, że Lunarianie na ziemi nigdy nie będą gotowi żyć w utopijnym świecie po drugiej stronie i dla bezpieczeństwa żyjących tam, nie można zostawić portalu. Za bardzo kusił on Dariusa i jego kompanów, a oni wierzyli tylko w siłę mięśni i w brutalny sposób życia. Lita nie była przekonana, kusił ją utopijny świat po drugiej stronie, ale Arten kiwną tylko głową popierając decyzję młodych. Ruśka poprosiła Nao o pomoc w otworzeniu portalu. Arten zdjął założone przez niego pieczęcie ze sprzętu i Ruśka wraz z Nao zaczęli wprowadzać skomplikowaną sekwencję cyfr i znaków mających otworzyć portal. Najpierw usłyszała głosy pochodzące z tamtej strony, nie wiedząc w jaki sposób rozpoznała głosy swoich rodziców. Wyczuła podniecenie w ich głosie, wiedzieli już, że ich córka przybyła się z nimi spotkać. Wprowadzając ostatnie sekwencje znaków zaczęła z nimi rozmawiać i powiadomiła ich o swojej decyzji zniszczenia portalu. Rodzice poparli ją, jednocześnie informując, że chcą wrócić do niej. Chociaż tamten świat dawał im tyle możliwości. Gdy Nao wcisnął ostatni klawisz zaczęło się dziać coś niezrozumiałego, łączność nagle została przerwana a portal zaczynał się niebezpiecznie szybko otwierać. Ruśka popatrzyła ze strachem na Artena, ale ten zdążył tylko krzyknąć by uciekali. Coś lub ktoś zdestabilizował delikatną operację otwarcia przejścia. Nao rozejrzał się po pomieszczeniu i z wściekłością zauważył Dariusa podchodzącego do portalu. Ruśka zdążyła tylko poprosić Artena by zabrał Litą w bezpieczne miejsce. Gdy znikali w korytarzu zatrzasnęła wrota za nimi. Wiedziała, że Nao za nic w świecie by jej tu nie zostawił samej. A o życie Dariusa się nie martwiła. Portal zaczynał się już przegrzewać grożąc wybuchem. Dwaj mężczyźni krążyli wokół siebie jakby chcąc się na siebie rzucić. Krzyknęła każąc im się uspokoić, to oni w tej chwili wywoływali to niebezpieczne pole magnetyczne. Widząc co się dzieje z wrotami na Lunarię miała do wyboru dwa wyjścia, albo otworzyć przejście, którego się nie da już nigdy zamknąć, albo zdetonować portal, licząc się z tym, że nigdy więcej nie ujrzy ani nie usłyszy swoich rodziców. Nao podbiegł do niej, bo w tym oślepiającym blasku zaczynała słabnąć. Podtrzymał ją i zapytał co ma robić. Nie odpowiedziała tylko wpatrywała się w jego oczy, jej ręka dotknęła awaryjnego przycisku. Zrozumiał, że to już koniec, dziewczyna podjęła decyzję i on się z nią zgadzał. Kochał ją, nawet nie mógł sobie wyobrazić jak bardzo. Gdy Darius zauważył co się święci, ruszył w ich stronę. Nao uśmiechnął się do niej i po raz pierwszy i ostatni pocałował namiętnie jej usta. Ruśka odwzajemniając pocałunek jednocześnie nacisnęła klawisz samodestrukcji….pomieszczenie wypełnił błękitny ogień w jego blasku widać było tylko dwie sylwetki splecione w miłosnym uścisku już na zawsze….     

Zgłoś jeśli naruszono regulamin