Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 03 - Wyznanie.pdf

(839 KB) Pobierz
Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 03 - Wyznanie
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY III
WYZNANIE
Wydarzenia przedstawione w serii powie Ļ ciowej „Grzech pierworodny" rozgrywaj Ģ si ħ w
gospodarstwie nale ŇĢ cym do rodziny mojej matki. Dwór, przyroda, postaci i tło kulturowe s Ģ
autentyczne. Chciałabym jednak zaznaczy ę , Ň e ani ludzie, ani cała historia opisana w serii nie
maj Ģ Ň adnego zwi Ģ zku z rzeczywisto Ļ ci Ģ . To powstało w mojej wyobra Ņ ni.
Anne-Lise Boge
Einarowi z miło Ļ ci Ģ
ROZDZIAŁ 1.
Tego dnia, kiedy Eline Innstad była składana do grobu na wieczny spoczynek, nad górami
przepływały szare i ci ħŇ kie deszczowe chmury. Jest tak, jak powinno, my Ļ lała Mali, siedz Ģ c
na ko Ļ cielnej ławie. Bo to wcale nie jest dobry dzie ı . Ludzie ze Stornes siedzieli mniej wi ħ cej
po Ļ rodku ko Ļ cioła. Mali ze swojego miejsca widziała pochylony nisko kark Bengta w
pierwszej ławce. Przed wej Ļ ciem tutaj członkowie jej rodziny serdecznie Ļ ciskali r ħ ce
mieszka ı ców Innstad. Halldis Innstad zalewała si ħ łzami, a m ĢŇ podtrzymywał j Ģ troch ħ
niezdarnie za ramiona.
- Dzi ħ kujemy ci za wszystko, co dla nas zrobiła Ļ tego... okropnego dnia - Halldis zaniosła
si ħ szlochem i obj ħ ła Mali. - Co my by Ļ my pocz ħ li bez ciebie?
- Ech, to nic specjalnego - westchn ħ ła Mali cicho. Siedziała wpatrzona w przystrojon Ģ
kwiatami trumn ħ i my Ļ lała, jakie bezsensowne jest to, Ň e Eline i jej dziecko musieli Ň ycie
zło Ň y ę w ofierze. Przecie Ň i doktor, i cała rodzina, a ju Ň zwłaszcza Bengt, powinni byli
zauwa Ň y ę , Ň e dzieje si ħ co Ļ złego. Eline jednak swoim zwyczajem nie chciała zwraca ę na
siebie niczyjej uwagi ani robi ę kłopotu. Dlatego sygnały ostrzegawcze zostały zlekcewa Ň one.
Jedyne, co dawało Mali jak ĢĻ pociech ħ , to wiara, Ň e ostatnie minuty Eline były szcz ħĻ liwe.
Mo Ň e nawet najszcz ħĻ liwsze w całym jej Ň yciu. Te mianowicie chwile, gdy Eline stwierdziła,
Ň e Bengt jest przy jej łó Ň ku, i potem, kiedy j Ģ obejmował i mówił, Ň e j Ģ kocha. Mali nigdy nie
zapomni tego niezwykłego blasku, jakim emanowała wówczas twarz umieraj Ģ cej. Bo Ň e drogi,
jak ona musiała kocha ę tego drania, my Ļ lała teraz Mali. I to mimo wszystkich podłych rzeczy,
jakie jej zrobił od chwili, gdy przybyła do tego dworu. Wbrew wszystkiemu Eline go kochała,
a Ň do samej Ļ mierci.
Taka mo Ň e pewnie by ę miło Ļę . Najwi ħ ksze szcz ħĻ cie, jakie Eline dane było prze Ň y ę , to
owa krótka chwila, gdy uwierzyła, Ň e Bengt jednak j Ģ kochał. Mój Bo Ň e, có Ň to za
nadzwyczajne szcz ħĻ cie, my Ļ lała Mali cierpko. Tym bardziej, Ň e nie było wcale tak, jak Eline
s Ģ dziła, ale tego nie mogła ju Ň zauwa Ň y ę . Skonała z wiar Ģ w miło Ļę i Bogu dzi ħ ki. To akurat
nie wszystkim zostało dane.
Mali poszła do Innstad, kiedy Eline kładziono do trumny. Nie uroniła ani jednej łzy, robiła
po prostu, co powinna, milcz Ģ ca i spokojna. Na Ň al przyjdzie czas, kiedy znajdzie si ħ w łó Ň ku
z Małym Sivertem przy boku. Wtedy b ħ dzie opłakiwa ę Eline tak, jak niegdy Ļ opłakiwała
swoj Ģ przyjaciółk ħ Kristine i tak jak cz ħ sto opłakuje własny los. Ale da ę si ħ pokona ę czy
ust Ģ pi ę , o tym nigdy nawet nie pomy Ļ lała. Teraz ju Ň nie. Raczej wprost przeciwnie! Zdała
sobie spraw ħ , Ň e je Ļ li ma prze Ň y ę jako kobieta i zachowa ę swoj Ģ ludzk Ģ godno Ļę , musi by ę
silniejsza ni Ň wszyscy m ħŇ czy Ņ ni razem wzi ħ ci i nigdy si ħ nie poddawa ę . Nie da ę si ħ Ļ ci Ģ gn Ģę
w dół, nawet je Ļ liby musiała cierpie ę tak, jak nikt nigdy cierpie ę nie powinien. Z czasem Mali
nauczyła si ħ tłumi ę uczucia i my Ļ li, kiedy Johan j Ģ poni Ň ał. Najcz ħĻ ciej zamykała oczy i
widziała wtedy przed sob Ģ dobr Ģ twarz Jo; próbowała nawet wyobra Ň a ę sobie, Ň e to on jest
tym m ħŇ czyzn Ģ , który... Nie zawsze to pomagało, sprawiało jednak, Ň e mogła jako Ļ
wytrzyma ę . I je Ļ li co Ļ sobie przysi ħ gała, to wła Ļ nie to, Ň e mianowicie Johan nigdy nie rzuci
jej na kolana. Teraz Mali wiedziała, Ň e jest siln Ģ i niezłomn Ģ kobiet Ģ , i to było bardzo dobre
uczucie. Nie miała ju Ň w Ģ tpliwo Ļ ci, Ň e z nich dwojga w tym mał Ň e ı stwie to ona jest
silniejsza. Chocia Ň to on w jakim Ļ sensie posiadał władz ħ . W ka Ň dym razie nad jej ciałem.
Po pogrzebie ludzie zebrali si ħ w Innstad. Wszyscy rozmawiali przyciszonymi głosami i
jedli, niewiarygodne, ile ci ludzie s Ģ w stanie zje Ļę i wypi ę . Mali sama prawie nic nie wzi ħ ła
do ust, siedziała w milczeniu obok Johana na twardej ławie. My Ļ lami wci ĢŇ wracała do
tamtego okropnego dnia, kiedy po raz ostatni była w tym domu, i czuła si ħ niemal chora. W
miar ħ upływu czasu w izbie robiło si ħ niezno Ļ nie duszno i gor Ģ co, cho ę na dworze dzie ı
wci ĢŇ był szary i zacinał rz ħ sisty deszcz.
Jak tylko to było mo Ň liwe, Mali wyszła z domu. Johanowi powiedziała, Ň e musi do ust ħ pu,
chocia Ň to nieprawda. Potrzebowała troch ħ samotno Ļ ci, powlokła si ħ wi ħ c w stron ħ pralni i
usiadła na kamieniu niewidocznym z domu. W ka Ň dym razie niewielu by j Ģ tu zobaczyło.
Niewielu pewnie odczuwało potrzeb ħ wyj Ļ cia w tak Ģ pogod ħ , a ci, którzy koniecznie musieli,
nie rozgl Ģ dali si ħ dookoła. Pochyleni, walcz Ģ c z deszczem i wiatrem, koncentrowali si ħ na
drodze do wygódki.
Nagle drgn ħ ła, słysz Ģ c za sob Ģ jaki Ļ szmer. Odwróciła si ħ gwałtownie i zobaczyła Bengta
wychodz Ģ cego zza naro Ň nika pralni. Musiał by ę na dworze ju Ň jaki Ļ czas, bo włosy kleiły mu
si ħ do głowy, a po twarzy spływały strugi wody. I wygl Ģ da jako Ļ tak szaro, my Ļ lała Mali,
przygl Ģ daj Ģ c mu si ħ uwa Ň nie. Ten zawsze roze Ļ miany, czaruj Ģ cy m ħŇ czyzna był teraz cieniem
samego siebie.
Nie mogła uwierzy ę , Ň e Ļ mier ę Eline tak bardzo dała mu si ħ we znaki. Mo Ň e on jednak
najbardziej Ň ałuje dziecka, pomy Ļ lała z bólem. Ju Ň prawie trzymał w ramionach dziedzica,
pierworodnego syna, i teraz znowu nie ma nic. Ale dla Bengta Innstada to pewnie nie Ň aden
problem znale Ņę now Ģ Ň on ħ i kolejn Ģ młod Ģ gospodyni ħ , rozmy Ļ lała. Wkrótce znowu b ħ dzie
taki sam jak zawsze.
- Przestraszyłem ci ħ ? - spytał, widz Ģ c, Ň e drgn ħ ła. - Przepraszam, nie miałem takiego
zamiaru. Ale te Ň chyba nie powinna Ļ tu siedzie ę w deszczu. Rozchorujesz si ħ .
Miała wra Ň enie, Ň e nawet jego głos si ħ zmienił i w oczach pojawiło si ħ co Ļ nowego, czego
Mali nie potrafiłaby nazwa ę . Nagle robił wra Ň enie starszego. Jakby dojrzał w ci Ģ gu tego
jednego tygodnia. Tak, tak mo Ň e by ę , my Ļ lała. Pr ħ dzej czy pó Ņ niej Ň ycie ka Ň dego dopadnie.
Nawet tacy jak Bengt Innstad si ħ nie wykr ħ c Ģ , cho ę on pewnie tak my Ļ lał, je Ļ li w ogóle
kiedykolwiek po Ļ wi ħ cił czemu Ļ takiemu cho ę jedn Ģ my Ļ l.
- Tobie mogłabym powiedzie ę to samo - rzekła, patrz Ģ c na niego. - Jeste Ļ przecie Ň
kompletnie przemoczony.
- Musiałem tylko na chwil ħ wyj Ļę - powiedział i przeci Ģ gn Ģ ł r ħ k Ģ po włosach, z których
lała si ħ woda. - W Ļ rodku o mało si ħ nie udusiłem. Wsz ħ dzie, gdzie si ħ obróc ħ , widz ħ Eline,
we wszystkich pokojach. Jakby za mn Ģ chodziła. Budz ħ si ħ w nocy i widz ħ j Ģ przy łó Ň ku. To
jest...
Nieoczekiwanie opadł na kamie ı obok Mali i zacz Ģ ł płaka ę . Oparł głow ħ na r ħ kach,
ramiona mu dr Ň ały. Mali była całkiem sztywna. Nie umiała sobie przypomnie ę , czy
kiedykolwiek widziała, Ň eby dorosły m ħŇ czyzna płakał, i robiło to na niej wielkie wra Ň enie.
Mo Ň e równie Ň dlatego, Ň e to był Bengt. Nie przypuszczała nigdy, Ň e on potrafi co Ļ wi ħ cej, ni Ň
tylko Ļ mia ę si ħ , korzysta ę z Ň ycia i uwodzi ę kobiety. Dlatego nie rozumiała, Ň e on reaguje tak
gwałtownie. Bo to, co si ħ teraz rozgrywało przed jej oczyma, nie było gr Ģ . Bengt był
naprawd ħ zrozpaczony i nieszcz ħĻ liwy.
Wolno wyci Ģ gn ħ ła r ħ k ħ i poło Ň yła mu j Ģ na karku.
- Bengt - powiedziała cicho. - To minie z czasem, musisz tylko poczeka ę .
- Nie - odparł stanowczo, patrz Ģ c na ni Ģ z uporem. Oczy miał czarne, bez blasku. - Nie, to
nie minie, bo ja nie zd ĢŇ yłem prosi ę Eline o wybaczenie. Ale gdyby wszystko poszło dobrze,
to o Ň adne wybaczenie nawet bym jej nie prosił. Bo przecie Ň ty wiesz, Mali, Ň e ja si ħ ni Ģ
nigdy nie przejmowałem. My Ļ lałem tylko o sobie, zawsze tak było. I wcale nie chciałem si ħ z
ni Ģ Ň eni ę . Wła Ļ ciwie to z Ň adn Ģ si ħ Ň eni ę nie chciałem - dodał cicho. - Nie my Ļ lałem po-
wa Ň nie o kobietach. Ale mój ojciec...
Mali siedziała w milczeniu i pozwalała mu mówi ę , ale wci ĢŇ trzymała r ħ k ħ na jego karku.
Dziwne, my Ļ lała. Oto siedz ħ tu i pocieszam m ħŇ czyzn ħ , który zniszczył Ň ycie swojej Ň onie
oraz mojej siostrze. Tego, do którego powinnam chyba odczuwa ę nienawi Ļę . Nie mogła
jednak inaczej. Nie była w stanie przyczynia ę mu wi ħ cej bólu, Ň ycie i tak obeszło si ħ z nim
okrutnie.
- Bardzo wiele naprawiłe Ļ dzi ħ ki temu, Ň e byłe Ļ przy niej w ostatniej chwili i przytulałe Ļ
j Ģ - powiedziała w ko ı cu. - Ja wiem, Ň e nie przejmowałe Ļ si ħ Eline, ona sama te Ň o tym
wiedziała. Cierpiała z tego powodu, bo bardzo ci ħ kochała. Wiedziałe Ļ o tym? Ale kiedy
potem, w ostatniej godzinie byłe Ļ tam, i mówiłe Ļ , Ň e j Ģ kochasz, to ona... ona była bardzo
szcz ħĻ liwa. Bo przecie Ň to wła Ļ nie jej mówiłe Ļ , prawda? Dzi ħ ki temu Eline umierała
szcz ħĻ liwa.
- Szcz ħĻ liwa, bo j Ģ okłamałem - j ħ kn Ģ ł zdławionym głosem. - Powinna Ļ wiedzie ę , Ň e
siedziałem przy niej i kłamałem.
- Czasami to bywa jedyna rzecz, któr Ģ mo Ň na zrobi ę - rzekła Mali spokojnie. - Jedyne, co
teraz ma znaczenie, to to, Ň e ona umarła, wierz Ģ c, Ň e j Ģ kochasz. A czy kłamałe Ļ , czy mówiłe Ļ
prawd ħ , to ju Ň niewa Ň ne.
- Dla mnie to wa Ň ne! - zawołał. - Siedziałem tam z moj Ģ umieraj Ģ c Ģ Ň on Ģ w ramionach i
zdawałem sobie spraw ħ , jakiego rodzaju Ň ycie ona miała od chwili, kiedy przyszła do naszego
domu, bo ja po prostu nie zwracałem na ni Ģ uwagi, nic mnie nie obchodziła. Ja nigdy si ħ
nikim nie przejmowałem, tylko sob Ģ - powtórzył ochrypłym głosem. - Zajmowałem si ħ tylko
sob Ģ , dopóki nie zmusili mnie, Ň ebym si ħ o Ň enił, a potem to my Ļ lałem ju Ň tylko o tym, Ň eby
mie ę dziedzica. I ona oddała Ň ycie wła Ļ nie za to...
- Jestem pewna, Ň e ci wybaczyła, tam, gdzie teraz jest - powiedziała Mali i otarła oczy
wierzchem dłoni. Twarz miała mokr Ģ i zimn Ģ .
- Bardzo bym chciał w to wierzy ę - westchn Ģ ł Bengt i chwycił j Ģ za r ħ k ħ . - Tylu jest
jednak ludzi, których powinienem prosi ę o wybaczenie - powiedział, spuszczaj Ģ c wzrok. -
Chocia Ň tamci nie oddali za mnie Ň ycia.
Mali słuchała nieporuszona i zastanawiała si ħ , czy w Ļ ród nich znalazłaby si ħ te Ň
Margrethe.
Ale Bengt siedział w milczeniu, pogr ĢŇ ony we własnych my Ļ lach.
- Człowiek nie musi umiera ę , by po Ļ wi ħ ci ę własne Ň ycie - stwierdziła nagle cicho.
On gwałtownie podniósł wzrok. Ich oczy si ħ spotkały. Bengt pierwszy odwrócił głow ħ .
Mali wstała, strz Ģ sn ħ ła wod ħ z włosów i sukni.
- Powiniene Ļ wróci ę do domu i zmieni ę ubranie - powiedziała. - Bo jak nie, to si ħ
przezi ħ bisz.
- I jakie to ma znaczenie? - spytał, ale równie Ň wstał.
- Daj spokój! - Głos Mali zabrzmiał nieoczekiwanie ostro. - To Eline umarła, nie ty. I nie
staniesz si ħ lepszym człowiekiem, je Ļ li b ħ dziesz si ħ tylko nad sob Ģ u Ň alał. Powiniene Ļ by ę
nareszcie dorosły, Bengt. Ju Ň czas najwy Ň szy. Tylko wtedy mo Ň e si ħ okaza ę , Ň e Eline nie
umarła na pró Ň no.
Odwróciła si ħ i poszła do domu.
Ów Ň ałobny nastrój, który dr ħ czył Mali w czasie pogrzebu Eline, nie chciał jej opu Ļ ci ę
przez cał Ģ jesie ı . Zreszt Ģ pogoda te Ň robiła swoje. Dzie ı po dniu mokra mgła przemieszczała
si ħ nad górami i jedna ulewa nast ħ powała po drugiej. Było nieprzyjemnie i w domu, i na
dworze. Mokro, wietrznie, zimno.
- Czy ty ju Ň zawsze b ħ dziesz chodzi ę z tak Ģ ponur Ģ twarz Ģ ? - spytał zirytowany Johan,
gdy obudzili si ħ oboje którego Ļ , równie szarego jak poprzednie, poranka. - Eline nie była
twoj Ģ krewn Ģ ani nawet jej specjalnie dobrze nie znała Ļ ...
- Eline była człowiekiem - odparła Mali ze zło Ļ ci Ģ . - Na dodatek wyj Ģ tkowo dobrym
człowiekiem, a w Innstad nie zaznała wiele szcz ħĻ cia. I je Ň eli my Ļ lisz, Ň e mo Ň na tak po prostu
zapomnie ę to, co prze Ň yłam tamtego dnia, kiedy ona umierała, to bardzo si ħ mylisz.
- Tak, ty wła Ļ nie taka jeste Ļ - warkn Ģ ł cierpko. - Dla innych to masz du Ň o współczucia i
dobre słowa. Ale Ň e do swojego m ħŇ a odwracasz si ħ plecami, to ci ħ nie obchodzi, nie masz
Ň adnych wyrzutów sumienia.
- A jaki to dobry dla mnie jest ten m ĢŇ ? - spytała Mali cicho. - Czy ty byłe Ļ wobec mnie
inny? Gdyby Ļ okazywał mi szacunek i czuło Ļę tak Ģ , jak okazujesz swojemu synowi, to
inaczej wygl Ģ dałoby Ň ycie w tym dworze. Ale ty si ħ do swojej Ň ony odnosisz po prostu
haniebnie, sam chyba to rozumiesz, no nie? Ty tylko bierzesz i bierzesz; rzucasz si ħ na mnie,
najwyra Ņ niej lubisz sprawia ę mi ból. Mo Ň esz by ę pewien, Ň e niełatwo jest na co Ļ takiego
odpowiada ę dobrem.
- Nie zwalaj winy na mnie, ty trollu! Gdyby Ļ mnie cho ę raz przyj ħ ła tak, jak kobieta
przyjmuje m ħŇ a, to nie potrzebowałbym bra ę ci ħ wbrew twojej woli. Ale ty... Wiedz, Ň e to
wszystko dzieje si ħ nie tylko z mojej winy.
- To widocznie zapomniałe Ļ , Ň e ja nigdy nie chciałam by ę gospodyni Ģ w Stornes, ja si ħ tu
nie prosiłam, nie chciałam by ę twoj Ģ Ň on Ģ - powiedziała Mali lodowatym tonem, patrz Ģ c mu
prosto w oczy. - Trzeba było znale Ņę sobie inn Ģ młod Ģ gospodyni ħ . Tak Ģ , co by ci ħ chciała i
mo Ň e nawet kochała. Przynajmniej bardziej, ni Ň ja bym kiedykolwiek mogła - dodała cierpko.
- Ja ci powiedziałam „nie", tyle chyba pami ħ tasz? Ty jednak zmusiłe Ļ swojego ojca, Ň eby
otworzył portfel i kupił mnie tak, jak ludzie kupuj Ģ krow ħ !
Czuła, Ň e poczerwieniała z gniewu, łzy cisn ħ ły jej si ħ do oczu. Ale łez Johan widzie ę nie
powinien. Jej łzy nie s Ģ dla niego. W ogóle nic z niej nie jest dla niego.
- Mimo wszystko jednak mogło nam si ħ jako Ļ uda ę - powiedziała Mali nieco spokojniej. -
Bo ja chciałam da ę naszemu mał Ň e ı stwu szans ħ , skoro ju Ň tak si ħ uło Ň yło, Ň e zostali Ļ my
sobie po Ļ lubieni. Ale ty...
Wspomnienia były takie silne, Ň e Mali z trudem łapała powietrze.
- Ty wiedziałe Ļ , Ň e jestem dziewic Ģ , i wiedziałe Ļ , Ň e si ħ boj ħ . Mówisz, Ň e innym ludziom
okazuj ħ zainteresowanie i trosk ħ , ale ty za to nigdy nikomu innemu oprócz siebie nie
po Ļ wi ħ ciłe Ļ ani jednej my Ļ li. Nawet tamtej nocy - tej pierwszej - nie byłe Ļ w stanie zachowa ę
si ħ jak przyzwoity człowiek. Zawsze mówiłe Ļ , Ň e mnie kochasz, ale jak przyszło co do czego,
to rzuciłe Ļ si ħ na mnie jak jaki Ļ buhaj. I niech ci si ħ nie wydaje, Ň e ja tego nie pami ħ tam.
Johan cisn Ģ ł jej w twarz swoj Ģ koszul ħ , wzrok mu pociemniał.
- Jak długo jeszcze b ħ dziesz mi wytyka ę t ħ pierwsz Ģ noc? Bo taka cnotliwa i niewinna to
wcale nie była Ļ . Zanim ja ci ħ wzi Ģ łem, pozwalała Ļ si ħ chłopom podszczypywa ę . Ale dla
ciebie to bardzo wygodne zwali ę na mnie win ħ za wszystko i mo Ň esz sobie by ę zimnym
trollem, Ň eby nie wiem co. ņ eby nie to, Ň e w ko ı cu była Ļ w stanie da ę mi syna, to...
- To co? - spytała Mali i poczuła, Ň e serce wali jej jak młotem. - To wtedy by Ļ mnie
wymienił na inn Ģ ? To chcesz mi powiedzie ę ?
Johan nie odpowiedział, dalej si ħ ubierał.
- Jedno powinna Ļ sobie zapami ħ ta ę - wysyczał po chwili milczenia, wpijaj Ģ c w ni Ģ wzrok.
- Jak bym si ħ kiedy Ļ dowiedział, Ň e próbujesz z kim Ļ innym za moimi plecami... Jak bym si ħ
kiedy Ļ dowiedział, Ň e pozwalasz jakiemu Ļ m ħŇ czy Ņ nie... ja si ħ nie dziel ħ z nikim tym, co jest
moje - dodał z naciskiem.
Oczy Johana zrobiły si ħ ciemne, czaiło si ħ w nich co Ļ gro Ņ nego. Ten człowiek łatwo mo Ň e
straci ę panowanie nad sob Ģ , pomy Ļ lała Mali. I znowu doznała tego dławi Ģ cego strachu.
Widocznie babka znała Johana lepiej ni Ň ktokolwiek inny. Ona ju Ň dawno wiedziała, Ň e jej
wnuk mo Ň e by ę niebezpieczny, nie tylko zdolny do zadawania bólu, je Ļ li przewa Ň y w nim
zazdro Ļę i ch ħę zemsty. On si ħ nigdy nie mo Ň e dowiedzie ę prawdy o Jo i Małym Sivercie,
pomy Ļ lała po raz nie wiadomo który. Nie tylko ze wzgl ħ du na ni Ģ , ale przede wszystkim ze
wzgl ħ du na synka. Bo nagle zdała sobie spraw ħ z tego, Ň e je Ļ li Johan raz zostanie
doprowadzony do granicy cierpliwo Ļ ci, to nie oszcz ħ dzi ju Ň nikogo. Ani jej, ani jej b ħ karta...
Kiedy w ko ı cu w listopadzie spadł Ļ nieg, nastrój jakby si ħ poprawił. Pewnego ranka, kiedy
Mali rozsun ħ ła firanki w pokoju na poddaszu, zobaczyła, Ň e wokół jest biało i pi ħ knie. Było
tak czysto, Ň e musiała mru Ň y ę oczy. Zbli Ň ały si ħ kolejne Ļ wi ħ ta Bo Ň ego Narodzenia, ale Mali
nie bardzo si ħ z tego cieszyła. Dzi ħ ki Małemu Sivertowi w domu i tak b ħ dzie jednak rado Ļ nie,
bo to dziecko cieszy si ħ z ka Ň dego nowego dnia. Nieustannie zajmowało go co Ļ nowego, do
czego Ļ miał si ħ rado Ļ nie, a wszystkim poprawiały si ħ humory. Tym razem na pewno b ħ dzie to
Ļ nieg, pomy Ļ lała Mali i ju Ň zacz ħ ła si ħ u Ļ miecha ę . No i z pewno Ļ ci Ģ chłopczyk b ħ dzie
pomagał w Ļ wi Ģ tecznych przygotowaniach. Malec był we wszystkich miejscach
równocze Ļ nie. Jak ju Ň raz nauczył si ħ chodzi ę , był niezmordowany. Sam te Ň biegał do domu
dziadków, co oni przyjmowali z wielk Ģ rado Ļ ci Ģ i nigdy nie byli nim zm ħ czeni. Mali nie
potrafiła sobie przypomnie ę , Ň eby Beret chocia Ň raz okazała niezadowolenie z wizyty wnuka,
nawet je Ļ li przychodził w porze poobiedniej drzemki. Kładli go wtedy na tapczanie, obok
dziadka, a malec za Ļ miewał si ħ do rozpuku, kiedy Sivert okrywał gazet Ģ głow ħ i sobie, i
jemu. Beret na widok chłopca zrywała si ħ z fotela na biegunach i przynosiła ciasteczka. Mali
wci ĢŇ nie mogła si ħ nadziwi ę , Ň e kto Ļ mo Ň e mie ę dwie a Ň tak ró Ň ne osobowo Ļ ci jak Beret.
Gdyby te Ļ ciowa do wszystkich odnosiła si ħ tak jak do wnuka, mo Ň na by j Ģ nawet lubi ę ,
my Ļ lała cz ħ sto. W ka Ň dym razie nie ba ę si ħ jej. Na widok dziecka surowa twarz babki ła-
godniała, a w oczach pojawiało si ħ Ļ wiatło i Ň ycie. Nikt jednak poza Małym Sivertem nie
potrafił tego dokona ę , cho ę Beret nie była ju Ň teraz taka ostra w stosunku do pozostałych
domowników. Mo Ň e zreszt Ģ dlatego, Ň e przyj ħ ła do wiadomo Ļ ci, i Ň nie ma ju Ň w obej Ļ ciu
całej władzy, chocia Ň do wielu spraw nadal si ħ wtr Ģ ca.
W Bo Ň e Narodzenie mieszka ı cy Innstad nie przyszli na tradycyjne przyj ħ cie w drugi dzie ı
Ļ wi Ģ t. Chcieli sp ħ dzi ę ten czas sami, w skupieniu i wszyscy to rozumieli. Przyj ħ cie było
zreszt Ģ te Ň jakby cichsze ni Ň zazwyczaj. Go Ļ cie bardziej zamy Ļ leni. Ludzie s Ģ dziwni, my Ļ lała
Mali. Za Ň ycia Eline nikt specjalnie uwagi na ni Ģ nie zwracał. I raczej nie mieli o niej do
powiedzenia za du Ň o dobrego. A teraz, kiedy umarła, wprost nie ma miary na wspominanie
wszelkich dobrych cech młodej kobiety. A jak si ħ wszyscy u Ň alali nad nieszcz ħ snym młodym
wdowcem! ņ ałoba go kompletnie złamała, opowiadali, wzdychaj Ģ c, i z Ň alem potrz Ģ sali gło-
wami. Wszyscy widzieli, jak cierpiał, zarówno na pogrzebie, jak i potem. Mali nie przył Ģ czała
si ħ do tego Ň ałobnego chóru. Wci ĢŇ nie mogła si ħ pozby ę wra Ň enia, Ň e Bengt mimo wszystko
najbardziej Ň ałuje siebie, nienawykły do tego, by Ň ycie stawiało mu opór.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin