Angelsen Trine - Córka Morza 29 - Oszukany.pdf
(
694 KB
)
Pobierz
419445260 UNPDF
TRINE ANGELSEN
OSZUKANY
Rozdział 1
Elizabeth wpatrywała się w stojącego przed nią człowieka. Czy to tylko sen? Jakiś
okropny koszmar, w którym Steffen, przyrodni brat Kristiana, stoi przed nią i oświadcza, że
wrócił na dobre. I to właśnie tutaj, przed kościołem, w dzień jej własnego ślubu! To nie może
być prawda. Świat nie może być aż tak zły. Steffen spojrzał na nią z zaciekawieniem, unosząc
brwi.
- Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha. Czyżbyś nie była szczęśliwa? - spytał ze
złośliwym uśmieszkiem.
A więc nie śniła. W gardle jej zaschło, aż musiała zakasłać. Szybko rozejrzała się
dookoła. Nikt nie zwracał na nich uwagi. Ludzie stali w grupkach i rozmawiali, wielu
zgromadziło się wokół Jensa. On również nie patrzył w jej stronę. Ponownie przeniosła wzrok
na Steffena.
- Czego chcesz? - zapytała. Jej głos był ostry i jakiś inny. Pełen nienawiści.
Mężczyzna nadal się uśmiechał.
- Chcę moją część spadku. - Powiedział to tak lekko, jakby była to najbardziej
naturalna rzecz na świecie.
- Nic ci się nie należy - odrzekła, słysząc, że jej głos odzyskuje zwykłe brzmienie.
- Czy teraz znasz się także na prawie?
- Tak - skłamała. Prawda była taka, że zajrzała parę razy do kodeksu, który znalazła w
bibliotece. Z tego, co zrozumiała, nieślubne dziecko nie miało żadnych praw, chyba że ujęto
je w testamencie. - Rozmawiałam z adwokatem - prostując się, dodała. Musiała się skupić, by
oddychać spokojnie i nie zdradzić się z tym, jak bardzo to spotkanie ją wzburzyło. Kłamiąc,
patrzyła bratu Kristiana prosto w oczy.
- To bez znaczenia - zaśmiał się złowrogo.
- Co w takim razie tutaj robisz?
- Tego dowiesz się później.
- Nie mam zamiaru więcej z tobą rozmawiać. Jeśli chcesz mi coś powiedzieć, zrób to
teraz. Wziąłeś Linę siłą i przez ciebie utonęła w fiordzie. Nie chcę mieć do czynienia z takimi
przestępcami jak ty.
- Ciszej! - syknął i rozejrzał się wokół.
- Dlaczego? Boisz się, że ludzie usłyszą, co zrobiłeś?
- Nie, chodzi mi o ciebie. Ja jestem niewinny.
- Ty niewinny? - prychnęła i nagle poczuła, że najchętniej wbiłaby paznokcie w tę
pewną siebie twarz. Wtedy prawdopodobnie Steffen przestałby się tak uśmiechać.
- Jak myślisz, dlaczego mnie wypuścili? - zapytał.
- Mało mnie to obchodzi.
- A jednak ci powiem. Właśnie dlatego, że jestem niewinny. Dowody okazały się za
słabe. Elizabeth spojrzała mu w oczy.
- Nie wierzę ci.
- A powinnaś, bo przecież tu stoję.
- Masz pieniądze i wpływy - rzuciła szybko i zmrużyła powieki. - To dlatego
wyszedłeś. Nie miałeś przypadkiem jakichś znajomych wśród wysoko postawionych? Steffen
znowu się zaśmiał.
- Jak możesz wierzyć w takie rzeczy? Z tego, co wiem, nie jest to zgodne z prawem.
- A od kiedy to aż tak bardzo się z nim liczysz?
- Nie mów tak. - Wyciągnął rękę, by pogłaskać ją po policzku, ale Elizabeth szybko ją
odtrąciła.
- Przestań się tak na mnie gapić!
- Cała ty. - Zachichotał. - Lubię kobiety z temperamentem.
- Nic tu po tobie. Nikt we wsi nie chce cię widzieć, więc radzę, abyś zniknął tak
szybko, jak się pojawiłeś.
- O nie, jeszcze nie teraz. - Nagle Steffen spoważniał i postąpił krok do przodu. - Na
razie zamieszkam u przyjaciela, ale niedługo zjawię się u was w Dalsrud.
- Tylko spróbuj!
- Przyjdę. I radzę wam, abyście dobrze mnie przyjęli.
- Niby dlaczego?
- Ponieważ... - Zamilkł i rozejrzał się wokół. - W przeciwnym razie mógłbym zrobić
to i owo. - Lekko się pochylił i dodał zniżonym głosem: -Takim jak ja nie wolno ufać. - Jego
oczy wwiercały się w twarz Elizabeth. Gdy się cofnęła, mężczyzna wyprostował się i znowu
uśmiechnął. Skinął głową w kierunku grupy osób, które zaczęły się im przyglądać, a potem
pożegnał się i odszedł.
Elizabeth odprowadzała go wzrokiem. Skąd wziął te piękne ubrania? Na pewno nie z
więzienia, pomyślała. Ale tacy jak on wiedzieli, jak wyjść na prostą. Aż podskoczyła, gdy
Jens nagle złapał ją za ramię.
- Z kim rozmawiałaś? - zapytał, spoglądając na nią z uśmiechem.
- Nie widziałeś? Spoważniał i potrząsnął przecząco głową.
- To był Steffen. Mąż wpatrywał się w nią przez klika sekund.
- Przyrodni brat Kristiana? - zdołał w końcu wyjąkać. -Tak. Twarz Jensa zrobiła się
czerwona, a oczy się zwęziły.
- Czego on tu, do diabła, szukał?
- Ciszej, stoisz przed domem Boga - upomniała go Elizabeth i szybko odciągnęła na
bok. - Powiedział, że został wypuszczony, bo był niewinny.
- To niemożliwe!
- A jednak...
- Jak mógłby być niewinny, skoro wziął Linę siłą?
- Wiem - przerwała mu Elizabeth. - Sama się o to pytam. Prosiłam go, by odszedł,
ale... Teraz to już bez znaczenia.,
- Mów! - zażądał Jens.
Elizabeth przełknęła ślinę. Najchętniej zapomniałaby o wszystkim i pojechała do
domu bawić się na weselu, ale wiedziała, że i tak wkrótce wszyscy by się dowiedzieli.
- Powiedział, że przyjedzie do Dalsrud.
- Jeśli jego stopa tam postanie, to przysięgam, że nie ręczę za siebie... -Jens zacisnął
pięści.
- Powiedział, że tak będzie dla nas najlepiej. Że nie powinnam ufać takim jak on, bo
jest w stanie zrobić wszystko.
Jens popatrzył z wściekłością przed siebie. - W to mogę uwierzyć, bo już wcześniej
pokazał, na co go stać. Elizabeth objęła go ramionami.
- Nie pozwól, by Steffen zepsuł nam dzień naszego ślubu - wyszeptała błagalnie. Mąż
spojrzał na nią i jego twarz nieco złagodniała.
- Nic nie może zepsuć nam tego dnia. A już na pewno nie on. - Znowu popatrzył przed
siebie. - Na pewno nie zrobimy mu tej przyjemności.
- Dlaczego wyglądacie tak ponuro? - Obok nich pojawiła się Ane z Alexandrą na
rękach. Czując, że się zaczerwieniła, Elizabeth odwróciła twarz.
- Wyglądamy ponuro? - udała zdziwienie. - No, musimy jechać do domu, zanim
jedzenie wystygnie. -Chciała odejść, ale Ane złapała ją za ramię.
- Co się stało?
- Nic.
- Widzę to po tobie. Jensie, o co chodzi? Małżonkowie wymienili krótkie spojrzenia,
po czym Elizabeth oznajmiła:
- Steffen wrócił. Ane zbladła.
- O czym ty mówisz? Jest tutaj?!
Gdy matka opowiedziała jej w skrócie, co się wydarzyło, oczy Ane pociemniały.
- On nie może tak po prostu spacerować sobie po Dalsrud po tym, co zrobił - rzuciła,
zaciskając ze złości zęby.
- Nie, nie może. Na pewno nie według prawa - zgodziła się Elizabeth. -Ale kto wie, na
co może się zdobyć, jeśli mu tego zabronimy. Alexandra zaczęła popłakiwać i Ane poprawiła
ją wyżej na ramieniu. Pomogło to ledwie na chwilę i dziecko znowu się rozpłakało. Ane
włożyła jej koniuszek małego palca do ust i dziewczynka ochoczo zaczęła go ssać.
- Jest głodna. Muszę z nią jechać do domu, przewinąć i nakarmić.
- Musimy porozmawiać z lensmanem i posłuchać, co on ma na ten temat do
powiedzenia - stwierdził Jens. Elizabeth skinęła głową.
- Jednak dobrze się stało, że zaprosiliśmy go na wesele. - Próbowała się uśmiechnąć,
ale wyszedł z tego jedynie grymas.
- Myślisz, że możemy porozmawiać o tym z lensmanem jeszcze dzisiaj? -spytał Jens,
gdy wracali do domu.
Weselny orszak podążał za nimi. Konie w połyskujących uprzężach ciągnęły świeżo
pomalowane wozy, na których siedzieli weselni goście w swych najpiękniejszych strojach.
Nie zabrakło także skrzypka, który przygrywał podczas jazdy.
To miał być dzień szczęścia, dzień bez najmniejszej chmurki na niebie, pomyślała
Elizabeth i spojrzała na piekące słońce. Pojawienie się Steffena zgasiło jej radość.
- Nie wiem. Zobaczymy, czy pojawi się ku temu okazja - odparła. - W każdym razie
poczekamy, aż obiad i przemowy się skończą. Nie chciałabym psuć dnia także i jemu.
- Także? - powtórzył Jens. - Czy dla ciebie ten dzień jest zepsuty?
- Nie, nie. - Pokręciła przecząco głową. - Nie to miałam na myśli. Przepraszam. Ale
wydaje mi się, że Ane ta wiadomość przygasiła - dodała szybko i poczuła wyrzuty sumienia.
- Biedna Ane - wymamrotał Jens.
- Czy to nie dziwne? On, który doprowadził do śmierci twej poprzedniej żony, zjawia
się nagle w dzień twego ślubu.
- Tak. - Przez chwilę Jens wpatrywał się w swe dłonie, a potem objął żonę w pasie i
mocno przycisnął do siebie. - To jest dziwne. Ale może chował się gdzieś w pobliżu już od
dłuższego czasu i tylko czekał na odpowiedni moment?
- Naprawdę myślisz, że jest aż tak przebiegły? - Elizabeth zadrżała.
- Nie bądź dzieckiem. Ten człowiek jest zdolny do wszystkiego. Nie zapominaj, że już
to kiedyś udowodnił.
Elizabeth zamknęła na chwilę oczy. Jens miał rację, tylko ona nie chciała tego
Plik z chomika:
dargoa
Inne pliki z tego folderu:
Angelsen Trine - Córka Morza 01 - Sztorm.pdf
(805 KB)
Angelsen Trine - Córka Morza 02 - Wróg Nieznany.pdf
(712 KB)
Angelsen Trine - Córka Morza 03 - Czas Ciemności.pdf
(713 KB)
Angelsen Trine - Córka Morza 04 - Tęsknota I Nadzieja.pdf
(712 KB)
Angelsen Trine - Córka Morza 05 - Niepokój Serca.pdf
(598 KB)
Inne foldery tego chomika:
Cienie z przeszłości
Córy Życia
Grzech pierworodny
Hannah.Skandynawska saga
Królowe Wikingów
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin