Kandel Michael - Paralogika.TXT

(35 KB) Pobierz
Autor: MICHAEL KANDEL
Tytul: paralogika

(Fuzzy Logic)

Z "NF" 2/99

   
   Na my�l o spotkaniu z Feliksem doktor Benjamine czu� zdenerwowanie. 
Zrozumia�e zdenerwowanie. Felix by� bez w�tpienia najwa�niejszym 
przypadkiem w Bradford Specific. Uda�o mu si� trafi� nawet na �amy 
"Kolonialnego Biuletynu Psychotycznego", maj�cego pi��dziesi�t 
milion�w czytelnik�w. Od czasu do czasu pisano o nim w tanim, ale 
popularnym pi�mie "Okiem Wariata". Wspomniano go r�wnie� - i to nie 
raz, nie dwa, lecz trzy razy - w prowadzonym przez Sandy Collins� 
programie "Zdrowie psychiczne". Nic wi�c dziwnego, �e doktor 
Benjamine dosta� skurczy �o��dka.
   To m�g�by by� dla niego powa�ny krok w g�r�, m�wi�c j�zykiem 
kariery. Doktor Hopkins wezwa� na konsultacj� w�a�nie jego, m�odego 
doktora Benjamine, by zasi�gn�� profesjonalnej opinii w sprawie Feliksa. 
A przecie� doktor Benjamine nie by� jeszcze nawet Sousem i mia� tylko 
cal zarostu, w dodatku jeszcze szpakowatego.
   Co wskazywa�o, w jak rozpaczliwej byli sytuacji.
   "Nie licz na zbyt wiele, m�j drogi" - m�wi�a mu Millie dwa �niadania 
temu. - "Ten stary dra� wie, �e Felix to beznadziejny przypadek, wi�c nie 
stanowisz zagro�enia". Mia�a ma�o pochlebne zdanie o Hopkinsie. Ca�a 
Millie - tylko polityka i nieprzebieranie w s�owach. Ach, gdzie si� 
podzia�o to czu�e ma��e�skie gruchanie?
   Z tysi�c obiad�w min�o od skazania Felixa po jego prawie udanej 
pr�bie samob�jczej. Tysi�c obiad�w - Bo�e, to ponad trzy lata. I to w 
czasach, gdy wi�kszo�� pacjent�w wypuszcza si� po tygodniu lub nawet 
mniej, dzi�ki cudownemu dzia�aniu tropofin: beta-tropofin, delta-tropofin, 
sigma-tropofin, a teraz tak�e nowiutkich alfa-neotropofin od Dulutha, z 
atestem PAA.
   Sp�dzi� tysi�c obiad�w w zak�adzie psychiatrycznym, pomimo 
osi�gni�� wsp�czesnej medycyny... Doktora Benjamine'a przeszed� 
dreszcz (najbardziej nieprzyjemny ze wszystkich dreszczy n�kaj�cych 
jego �o��dek). Mo�liwo�� nieuleczalno�ci zaprzecza�a zdrowemu 
rozs�dkowi.
   Lecz mo�e to w�a�nie on, ledwie trzydziestokilkulatek z lekko  
szpakowatym zarostem (cho� w�osy na skroniach zja�nia�y ju� mocniej), 
odnajdzie klucz do zrozumienia, szczeg�, kt�ry wszyscy przeoczyli - 
wszyscy ci dostojni specjali�ci, chlubi�cy si� stopniami naukowymi o 
astronomicznej wielko�ci. Szczeg�, kt�ry b�dzie tak oczywisty, tak 
prosty. Ca�y czas czekaj�cy spokojnie na kogo�, kto b�dzie wiedzia�, 
gdzie szuka�.
   B�d� szarpa� z zazdro�ci swe siwe brody i zagryza� bezkrwiste wargi 
widz�c, jak on udziela wywiadu samej Sandy Collins�, docieraj�c w 
�ywych kolorach do pi��dziesi�ciu milion�w gospodarstw domowych.
   Wychodz�c z windy na drugim pi�trze, doktor Benjamine westchn�� i 
poprawi� sobie krawat, umieszczaj�c jednocze�nie na tablicy w Camden 
College, trzy budynki dalej, prac� domow� dla student�w wst�pnego 
kursu medycyny. Ka�dego roku wyk�ada� tam oboj�tnie nastawionym 
kursantom Wprowadzenie do Etyki Sodomii. Kursanci nie wierzyli w 
etyk� (poniewa� nie mo�na jej obliczy�), a dyskutowanie sodomii uwa�ali 
za ma�o istotne (bo gdy uprawiali j� ze sob� w akademikach, nie w��cza�y 
si� �adne alarmy ani nikt ich nigdy nie zaaresztowa�).
   Dlaczego m�odzi zawsze s� zbyt skomplikowani, a zarazem zbyt 
naiwni, by to zrozumie�? Doktor Benjamine u�miechn�� si� ponuro. �ycie 
nauczy tych g�adko wygolonych smarkaczy w swoim w�asnym s�odkim 
czasie. Zawsze tak by�o.
   Pokaza� swoj� bladozielon� kart� identyfikacyjn� pannie Markmain, 
kt�ra by�a dzi� na s�u�bie. Wsun�a j� do czytnika systemu 
bezpiecze�stwa. Maszyna sapn�a, zabulgota�a i wyplu�a kart�, 
wy�wietlaj�c migaj�ce OK.
   Gdyby tylko uda�o mu si� znale�� rozwi�zanie, kt�re wszyscy pomin�li, 
awansowa�by co najmniej dziesi�� szczebli w g�r�, mo�e dwadzie�cia - 
wtedy w ko�cu mog�oby by� go wi�cej. Maj�c si� tylko dw�ch, doktor 
Benjamine z trudem wype�nia� cotygodniowe obowi�zki, w zwi�zku z 
czym nie mia� czasu na dodatkowe badania, a Millie, cho� si� na 
szcz�cie nie skar�y�a, widywa�a go najwy�ej po�ow�.
   Mo�e w�a�nie to sprawi�o, �e sta�a si� tak ch�odna i kategoryczna.
   Czy powinien trzyma� za to kciuki? Uk�ad gwiazd prawie sprzyja� 
trzymaniu palc�w ko�czyn, a jego osobista gwiazda przebywa�a teraz 
blisko azymutu. Powa�na decyzja w sprawie kariery, ot co. Powinien 
trzyma� kciuki, czy nie?
   W drzwiach pojawi� si� doktor Hopkins. Dwaj m�czy�ni wymienili si� 
gestem uznania - pionowym potrz��ni�ciem r�k.
   - Ciesz� si�, �e ci� widz�, Bob - rzuci� Hopkins grobowym basem.
   - Wydajesz si� bardziej zmartwiony ni� zazwyczaj, Hal - odpar� doktor 
Benjamine, widz�c cienie pod oczami starca.
   - Ach, to przez to nowe skrzyd�o - �achn�� si� doktor Hopkins.
   - Taaak, s�ysza�em - doktor Benjamine nada� s�owom sympatyczn� 
nut�. Odkry�, �e taka sympatyczna nuta okazywa�a si� skuteczna w 
kontaktach nie tylko z pacjentami, ale i kolegami oraz zwierzchnikami. 
Jedna weso�a melodyjka i wszyscy ludzie s� po twojej stronie.
   - Wyrasta w ci�gu nocy, a teraz trzeba na to znale�� pieni�dze. Chyba 
powinni�my si� cieszy� - rozw�j, i tak dalej - ale, na mi�o�� bosk�, jakie� 
spustoszenie to czyni w bud�ecie.
   Doktor Benjamine ruszy� za starym, znu�onym lekarzem przez 
bladozielony korytarz, a id�c rozmy�la� o ambicji.
   Dotarli do drzwi, na kt�rych widnia�o po prostu: FELIX.
   Doktor Hopkins zwr�ci� si� w stron� doktora Benjamine'a i oci�ale 
przymkn�� powieki, co potrafi� tylko ci, kt�rzy osi�gn�li pewien wiek. 
   - Jest niezwykle racjonalny - wyszepta� doktor Hopkins. 
   Doktor Benjamine skin�� g�ow�, daj�c do zrozumienia, �e ju� wie. 
   - Niech si� pan nie da tym zmyli�.
   Nie, doktor Benjamine nie da si� zmyli�.
   Otworzyli drzwi i weszli do �rodka. Doktor Hopkins przedstawi� 
Feliksowi dr Benjamine'a. Felix by� zadziwiaj�co szczup�y, prawie tak 
szczup�y, jak nieopierzony nastolatek, cho� stukn�a mu  ju� - czy aby na 
pewno? - czterdziestka. Mia� dziwnie bezbarwne oczy, jak szklane kule 
upstrzone gdzieniegdzie bladymi szaroniebieskimi smugami.
   Doktor Benjamine nie gra� w kule od wieku niedyskrecji. Pami�ta� ko�o 
na brunatnej ziemi, sucho�� tej ziemi na palcach i gor�ce letnie s�o�ce 
rozpalaj�ce mu ramiona.
   Jak szybko p�yn�� czas. I posi�ek za posi�kiem.
   Felix, jak ka�dy inny pacjent, nosi� szlafrok - gwiazdki w kolorze 
burgunda na szarobr�zowym tle. Ich wizyta najwyra�niej wprawi�a go w 
rozdra�nienie, jak gdyby dwaj psychiatrzy przeszkodzili mu w czym� 
nieprzyjemnym, lecz powa�nym. Wygl�da� tak�e na coraz bardziej 
znu�onego, jak cz�owiek uwi�ziony w niesko�czonym cyklu powt�rze�, 
w �wiecie ustawionych naprzeciwko siebie luster.
   W pokoju Felixa by�o niewiele mebli: sofa, ma�y stolik, na nim lampa. 
Doktor Benjamine zauwa�y�, �e sznur od lampy zrobiono w taki spos�b, 
by w �aden spos�b nie mo�na by�o si� na nim powiesi� - �atwo si� rwa�. 
Dwuletnie dziecko by go urwa�o. Niemowl� by go urwa�o. No i pr�d mia� 
oczywi�cie bardzo niskie napi�cie, zgodnie z przepisami panuj�cymi w 
Bradford Specific oraz wszystkich pozosta�ych zak�adach dla nietypowo 
zaburzonych w Koloniach.
   Na �cianie wisia� staro�wiecki dwuwymiarowy obraz, przedstawiaj�cy 
historyczny park wok� Camden. Kobiety w gorsetach, m�czy�ni w 
wysokich kapeluszach oraz mn�stwo koni i powoz�w.
   Spokojny, pogodny pok�j. Pacjent natomiast, nawet je�li by� spokojny, 
nie mia� pogodnego nastroju. Zdecydowanie nie by� pogodny. Wisia� nad 
nim niemal dostrzegalny cie�.
   - Mi�o mi pana pozna� - zacz�� doktor Benjamine, potrz�saj�c chud� i 
ma�� d�oni� chyba najwa�niejszego i najbardziej zagadkowego 
przypadku, jaki pojawi� si� od czasu Strasznej Clarence z Bledsoe 
pi��dziesi�t tysi�cy obiad�w temu. Przygl�da� si� badawczo Feliksowi, 
pr�buj�c oceni� go swym okiem profesjonalisty.
   - I nawzajem - odpar� Felix z grymasem na twarzy. Skin�� uprzejmie 
g�ow�, po czym zacisn�� mocniej pas swojego szlafroka. Wiedzia�, �e 
b�dzie poddany kolejnemu badaniu/wywiadowi. By� do�� 
spostrzegawczy. I mocno znudzony.
   Po wymianie nieistotnych uwag na temat pogody oraz gry Wombat�w 
w bie��cym sezonie, doktor Hopkins chrz�kn�� i powiedzia�:
   - Felix, je�li nie masz nic przeciwko temu, doktor Benjamine chcia�by 
zada� ci par� pyta�. Jest jednym z naszych najbardziej obiecuj�cych 
m�odych naukowc�w. No c�, wi�c do zobaczenia. - Machn�� im na 
po�egnanie, jakby od niechcenia.
   A dla ciebie, obiecuj�cy m�ody doktorze Benjamine, oznacza to wielk� 
szans�.
   - Jeste� przygn�biony - zacz�� doktor Benjamine. By�o to jego ulubione 
otwarcie. Oboj�tne, a zarazem zdradzaj�ce trosk�.
   - Jestem przygn�biony - potwierdzi�  Felix, siadaj�c na prostym, 
pozbawionym poduszki krze�le. Gestem gospodarza zaprosi� doktora 
Benjamine'a do zaj�cia miejsca na sofie, poniewa� wszystko 
wskazywa�o, �e rozmowa nie sko�czy si� przed podwieczorkiem.
   Doktor Benjamine  przygryz� warg�. Lekarz powinien umie�ci� tyln� 
cz�� swego cia�a na twardym i wysokim drewnianym sto�ku, dzi�ki 
czemu jest wy�ej od pacjenta. Lekarz musi by� czujny jak jastrz�b, 
czysta koncentracja, podczas gdy pacjent, spoczywaj�c wygodnie na 
mi�kszym, znajduj�cym si� bli�ej ziemi pod�o�u, niech wpada w b�ogo��, 
z kt�rej mog� �atwo wymkn�� si� nie upilnowane s�owa i cenne 
przes�anki.
   Lecz niestety, doktor Benjamine nie m�g� odm�wi� zaproszeniu na 
sof�, poniewa� by�oby to z jego strony arogancj�. Akcentowanie powagi 
autorytetu lekarza przez odmow� zaj�cia pozycji siedz�cej jest 
r�wnoznaczne powiedzeniu: "Kim�e jeste�, by proponowa� mi sof�? 
Dzi�kuj�, postoj�".
   Nie w taki spos�b zdobywa si� mo�liwo�� wejrzenia w mroczne �r�d�o 
szale�stwa. Trzeba umie� wtopi� si� w otoczenie.
   Doktor Benjamine usiad� wi�c na sofie, kt�ra pod jego ci�arem wyda�a 
d�ugotrwa�y, daleki od nies�yszalnego syk. Natychmiast poczu� senno��. 
Przekl�� w my�lach.
   - Dzi�kuj� - powiedzia�.
   Felix czeka�...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin