Juliusz_Słowacki_-_Modlitwa.txt

(42 KB) Pobierz
NR ID   : b00082
Tytu�   : Genezis z ducha
Podtytu�: Modlitwa
Autor   : Juliusz S�owacki



Genezis z ducha
Na ska�ach Oceanowych postawi�e� mi�, Bo�e, abym przypomnia� wiekowe dzieje ducha mojego, a jam si� nagle uczu� w przesz�o�ci Nie�miertelnym, Synem Bo�ym, stw�rc� widzialno�ci i jednym z tych, kt�rzy Ci mi�o�� dobrowoln� oddaj� na z�otych s�o�c i gwiazd girlandach.
Albowiem duch m�j przed pocz�tkiem stworzenia by� w  S � o w i e, a  S � o w o  by�o w Tobie - a  j a m  b y �  w  S � o w i e.
A my duchy s�owa za��dali�my kszta�t�w i natychmiast widzialnemi uczyni�e� nas, Panie, pozwoliwszy, i�e�my sami z siebie z woli naszej i z mi�o�ci naszej wywiedli pierwsze kszta�ty i stan�li przed Tob� zjawieni.
Duchy wi�c, kt�re wybra�y za form�  � w i a t � o, od��czy�e� od duch�w, kt�re obra�y objawienie si� w ciemno�ci, i tamte na s�o�cach i gwiazdach, a te na ziemiach i ksi�ycach rozpocz�y prac� form, z kt�rej Ty, Panie, odbierasz ci�gle ostateczny wyr�b mi�o�ci, dla kt�rej wszystko jest stworzone, przez kt�r� wszystko si� rodzi.
Tu, gdzie za plecami mojemi pal� si� z�ote i srebrne ska�y nabijane mikowcem, niby tarcze olbrzymie przy�nione oczom Homera, tu, gdzie odstrzelone s�o�ce oblewa mi p�omieniami ramiona, a w szumie morza s�ycha� ci�g�y g�os pracuj�cego na form� Chaosu, tu, gdzie duchy t� sam� co ja niegdy� drog� wst�puj� na Jakubow� drabin� �ywota; nad temi falami, na kt�re duch m�j tyle razy puszcza� si� w nie�wiadome horyzonty, nowych �wiat�w szukaj�c: pozw�l mi, Bo�e, �e jako dzieci�tko wyj�kam dawn� prac� �ywota i wyczytam j� z form, kt�re s� napisami mojej przesz�o�ci.
Albowiem duch m�j, jako pierwsza  T r � j c a z trzech os�b, z Ducha, z Mi�o�ci i z Woli z�o�ony, lecia� powo�uj�c bratnie duchy podobnej sobie natury, a przez mi�o�� wol� w sobie obudziwszy, zamieni� punkt jeden niewidzialnej przestrzeni w rozb�ysk si� magnetyczno-attrakcyjnych.
A te przemieni�y si� w elektryczne i piorunowe.
I rozciepli�y si� w Duchu.
A gdy oto zaleniwiony w pracy m�j duch s�oneczno�ci z siebie wydoby� zaniedba� i z drog� si� Tw�rczo�ci rozmin��, Ty� go, Panie, walk� si� wn�trznych i rozbratnieniem onych ukara�, nie �wiat�em ju�, ale ogniem niszczycielem b�ysn�� przymusi�, a d�u�nikiem miesi�cznych i s�onecznych �wiat�w uczyniwszy zamieni�e� ducha mego w k��b ognia i zawiesi�e� go na przepa�ciach.
A oto na niebiosach drugi kr�g duch�w �wiec�cych, kr�gowi ognia podobny, lecz czystszej i odkupionej natury, anio� z�oty z rozwini�temi w�osami, silny i porywaj�cy, uchwyci� jedn� gar�� glob�w, zakr�ci� ni� jak t�cz� ognist� i porwa� za sob�.
A wtenczas trzej Anio�owie, s�oneczny, miesi�czny i globowy, z sob� zetkni�ci, u�o�yli si� o pierwsze prawo zale�no�ci, pomocy i wagi, a jam odt�d pocz�� por� o�wiecon� nazywa�  d n i e m, a czas �wiat�o�ci pozbawiony nazwa�em noc�.
Wieki min�y, o Panie, a duch m�j ani jednego z tych dni minionych nie spocz��, lecz ci�gle pracuj�c, my�l now� o kszta�cie zamienia� w  k s z t a � t, zgodziwszy si� ze s�owem globowym, stanowi�  p r a w o, a nast�pnie prawu si� poddawa� w�asnemu, aby na tak po�o�onym fundamencie stan�� i nowe wy�sze duchowi drogi obmy�la�.
W ska�ach wi�c ju�, o Panie, le�y duch jako pos�g doskona�ej pi�kno�ci, u�piony jeszcze, ale ju� przygotowany na cz�owiecze�stwo formy, a t�czami my�li Bo�e j spowity niby sze�ciorak� girland�. Z bezdna tego wynios� on wiedz� matematyczn� kszta�t�w i liczb. kt�ra po dzi� dzie� le�y najg��biej w ducha skarbnicy i zdaje si� by� wszczepion� w ducha, bez �adnej jego wiedzy w tem i zas�ugi, ale Ty wiesz, Panie, �e forma dyjamentowa u�o�y�a si� z �ywych, a wody pocz�y la� si� z ruchomych, lekko zwi�zanych i ucz�cych si� r�wnowagi, a na globie wszystko by�o �ywotem i przemian� - a tego, co dzi� zowiemy �mierci�, to jest przej�cia ducha z formy do formy, nie by�o.
Oto zapozywam przed Ciebie, Bo�e m�j, te kryszta�y twarde, pierwsze niegdy� cia�a ducha naszego, dzi� ju� przez wszelki ruch opuszczone a jeszcze �ywe, chmurami i piorunami ukoronowane: bo to s� Egipcjanie pierwszej natury, kt�rzy na lat tysi�ce cia�a sobie budowali, ruchem pogardzili, w trwaniu i w spoczynku rozmi�owali si� jedynie. Ile� Ty, Panie, u�y�e� piorun�w bij�cych w ska�y bazaltowe pierwszego �wiata, ile ogni podziemnych, ile wstrz��nie�, aby� te kryszta�y rozbi� i zamieni� w proch ziemski, b�d�cy dzi� odruzgiem pierwszych przez attrakcj� ducha postawionych koloss�w. Kaza�e�li duchowi samemu zniszczy� si�? czy przera�ony sam wali� na siebie wybudowane sklepienia? a� ze st�uczonych ska� dosta� ognia, skr� pierwsz�, kt�ra mo�e miesi�cowi wielkiemu podobna, wybieg�a z gruchotu kamieni, zamieni�a si� w s�up ognisty i stan�a na ziemi jako Anio� Niszczyciel, a dzi� jeszcze le�y w g��bi ziemnej, pod siedmiodniow� prac naszych i popio��w skorup�.
Wtenczas to, o Panie, pierwsze a id�ce ju� ku Tobie duchy w um�czeniu ognistem z�o�y�y ci pierwsz� ofiar�.  O f i a r o w a � y  s i �  n a  � m i e r �. Co za� dla nich �mierci� by�o, to w oczach Twoich, o! Bo�e, by�o tylko za�ni�ciem Ducha w jednej, a obudzeniem si� jego w drugiej, doskonalszej formie, bez �adnej wiedzy o przesz�o�ci i bez �adnej przedsennej pami�ci. Pierwsza wi�c ofiara tego �limaczka, kt�ry prosi� Ci�, Bo�e, aby� mu w kawa�ku kamiennej materii pe�niejszym �ywotem rozweseli� si� pozwoli�, a potem �mierci� zniszczy�, by�a ju� niby obrazem ofiary Chrystusa Pana i niestracon� zosta�a; albowiem Ty�, Panie, nagrodzi� t� �mier�, pojawion� w naturze po raz pierwszy, darem, kt�ry dzisiaj nazywamy  o r g a n i z m e m. Z tej �mierci jako z najpierwszej ofiary wyrodzi�o si� najpierwsze  z m a r t w y c h w s t a n i e. Z �aski za� Twojej, Panie, przydan� zosta�a duchowi cudowna moc odtwarzania podobnej sobie formy, przez kt�r� to pot�g�, w r�nej liczbie ujedynione duchy uderzaj�c na siebie i zogniaj�c moce swoje, zosta�y tw
�rcami kszta�t�w sobie podobnych.
Umiera� wi�c i zmartwychwstawa� duchy, a ju� nie sk�ada� si�, la� si�, ��czy� si� i roztwarza� si� w gazy pocz�y. A chocia� ja wiem, Panie, �e z�o�ony w skrze pierwszej duch m�j w kamieniu ju� �y� ca�kowicie, dla moich wszak�e n�dznych oczu od tej dopi�ro �mierci i od tej pierwszej ofiary �mierteln�j duch widomie �y� zaczyna i bratem moim staje si�.
Jedno wi�c ofiarowanie si� ducha na �mier�, uczynione z ca�� pot�g� mi�o�ci i woli, wyda�o potomstwo niezliczone kszta�t�w, cuda twor�w, kt�rych ja dzi� osty ludzkiemi nie wylicz� Tobie, Panie, ale Ty wiesz o wszystkich, �adna bowiem forma  n a s t � p n a  nie urodzi�a si� z  p o p r z e d n i e j  bez wiedzy Twojej. Ty� ducha prosz�cego wzi�� wprz�dy w r�ce Twoje, wys�ucha�e� dziecinnych ��da� jego i pod�ug woli kszta�tem go nowym udarowa�e�. A m�dre i dziecinne zarazem s� te kszta�ty. Ka�dy albowiem duch d�ugi�m cierpieniem w domu swoim i niewygod� jego doczesn� udr�czany, wiedzia� i ze �zami prosi� Ci�, Bo�e, o popraw� jego �cian n�dznych; a czy te by�y z per�y, czy z dyjamentu, zawsze co� ofiarowa� Tobie, Panie, z przesz�ych wyg�d swoich i ze skarb�w swoich, aby wzi�� wi�cej dla ducha wedle jego potrzeby.
Stary Oceanie, powiedz mi, jako w �onie twoim odbywa�y si� pierwsze tajemnice organizmu? pierwsze rozwini�cia si� kwiat�w nerwowych, w kt�rych Duch rozkwita�? - Ale ty po dwakro� zmaza�e� z oblicza ziemi te dziwotworne i nieumij�tne ducha pierwszego kszta�ty i dzi� zapewne nie wyjawisz dziw�w, kt�re w �onie twoim Uczy Bo�e ogl�da�y. G�bczaki olbrzymie i ro�linop�azy wychodzi�y z fal srebrnych; zoofity setnemi nogami stawa�y na ziemi usta ku dnowi ziemnemu obr�ciwszy. �limak i ostrzyga u g�azu ojca swego wzi�wszy cia�a obron� przylgn�y do ska�, zdziwione �yciem, kamiennemi tarczami nakryte. Ostro�no�� pokaza�a si� najpierwsza w rogach �limaczych, potrzeba opieki i przestrach sprawiony ruchem �ywota przylepi�y do ska� ostrzyg�. I porodzi�y si� w �onie wodnem monstra ostro�ne, leniwe, zimne, opieraj�ce si� z rozpacz� ruchowi fal, oczekuj�ce �mierci na miejscu, gdzie si� porodzi�y, nie wiedz�ce zgo�a nic o dalszej naturze. A Ty powiedz mi, Panie, jakie by�y w tych tworach pierwsze pro�by do Ciebie, jakie dziwne i potworne ��dania? Bo oto nie wiem, kt�re z tych straszyde� niekszta�tnych, uczuwszy w systemacie nerwowym ruch i rozczulenie, za��da�o troistego serca, a Ty� mu je da�; Panie, a jedno umie�ciwszy na �rzednicy, dwa drugie umie�ci�e� niby na stra�y po bokach, i odt�d duch, kt�ry takow� form� przebywa�, we trzy serca rado�� urodzenia i we trzy serca o�cie� i bole�� �mierci od Ciebie, Panie, przyjmowa�. Powiedz? kt�ry� to m�czennik z serc onych Ci dwojga z�o�y� ofiar�, a jedno tylko w �onie zostawiwszy, ca�� tw�rczo�� i ��dz� zwr�ci� ku ciekawo�ci i stworzy� te oczy, kt�re dzi� w wykopanych molluskach dziwi� doskona�o�ci�, a w pierwszych dniach stworzenia �wieci� musia�y na dnie wody niby karbunku�y czarodziejskie, pierwszy raz na dnie morza zjawione, kamienie niby �ywe, ruchome, obracaj�ce si�, patrz�ce na �wiat; a odt�d ci�gle ju� otwarte, aby si� sta�y latarniami rozumu; dopi�ro teraz, o Bo�e, przez w�tpi�cych ludzi nieraz dobrowolnie zamykane, pierwszy raz w sceptyku nazwane zdrajcami rozumu, oszuka�cami do�wiadczenia. O! Bo�e! oto w polipie, oto w atram�tniku widz� zjawienie si� mozgu i s�uchu, widz� w podmorskiej naturze ca�y pierwszy zarys cz�owieka, widz� wszystkie cz�onki moje ju� gotowe, ju� ruchome, zrosn�� si� kiedy� przeznaczone, a teraz por�banego cia�a strachem i zgroz� przenikaj�ce. A� nareszcie um�czony Duch walk� z olbrzymiemi falami Oceanu, trzy serca Panu ofiarowa�, oczy wydar� z rozp�akanej na m�k� zr�nnicy, usta wprz�d wzdychaj�ce ku niebiosom pos�a� i pooprawia� w nogi swoje, aby w stopach ju� b�d�ce a w liczbie do kilkuset pomno�one soki ziemne pompowa�y, i stan�� grzybem zoofitowym na ziemi, duch zleniwia�y, zwr�cony z drogi post�powej, systemat sw�j nerwowy (i ten nawet) ofiaruj�c za spok�j, za kszta�t nowy trwalszy i mniej bole�ny: a Ty�, Bo�e, zniszczy� wtenczas t� ca�� natur� i ze �wierz�cia podobnego drzewu, drzewo uczyni�.
Oto znowu powt�rzony, o! Bo�e m�...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin