Życie w więzieniu- hierarchia- niegryps, grypsujący.pdf

(118 KB) Pobierz
Życie w więzieniu
Wstęp
Samotność jest jednym z najcięższych ludzkich doświadczeń. Prowadzi do poczucia
bezsensowności własnego istnienia. Może być doświadczeniem piekła już tu, na ziemi, ponieważ
samotny człowiek czuje się opuszczony nie tylko przez ludzi, ale i przez Boga. Traci życiodajną
nadzieję i pogrąża się w rozpaczy. Doświadczenie to stało się udziałem nawet Boga - Człowieka,
Jezusa Chrystusa. Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił? - te słowa Chrystusa są prawdziwie
ludzkie. Napełniają zgrozą, rodzą współczucie wobec Tego, który je wypowiada i chęć
zapobieżenia Jego cierpieniu nawet kosztem nas samych. Potrafimy rozpamiętywać opuszczenie
Chrystusa jako wielką tajemnicę, z której czerpiemy natchnienie do przemiany naszego myślenia i
bardziej chrześcijańskiego życia. Czujemy tak, ponieważ jesteśmy ludźmi i cechuje nas empatia,
ponieważ jesteśmy chrześcijanami, a cierpi wspaniały Jezus Chrystus. Nie wszyscy jednak ludzie
samotni są tak wspaniali jak On. Wydawać by się mogło, iż więźniowie nie mają z niewinnie
cierpiącym Chrystusem nic wspólnego, jednak Chrystus objawia nam, iż utożsamia się z tymi ludzi
- Mt 25, 34-40: znalazłem się w więzieniu, a przyszliście do mnie.
Chrystus zaznacza, iż nasz stosunek do ludzi opuszczonych jest w rzeczywistości stosunkiem do
samego Boga i w znacznym stopniu warunkuje nasze zbawienie. Jest wyznacznikiem naszego
autentycznego zrozumienia nauki Ewangelii i wewnętrznego zaangażowania w powszechne
apostolstwo.
Kościół przez wieki był światłem dla świata. Prócz wiary w Chrystusa przekazywał wynikającą z
tej wiary praktyczną wiedzę o kształtowaniu ludzkiego życia. Jako potężny ośrodek kulturotwórczy
i cywilizacyjny, swoją myślą i pracą apostolską wśród ludzi wspomagał i dopełniał działalność
społeczną państw. W ten sposób wykształcił i wychował całe zastępy ludzi światłych i prawych, z
których intelektualnego i duchowego dorobku czerpią współczesne pokolenia. Dzisiaj także
potrzebujemy przekazywać ludziom praktyczną wiedzę o tym, jak żyć. Mamy w tym kierunku
olbrzymią pomoc ze strony psychologii.
Zaproszeni przez Boga do czynienia sobie ziemi poddaną powinniśmy szukać najlepszych
rozwiązań dla trudnych spraw. Podejmować wyzwania naszych czasów i potrzeb chwili w sposób
mądry i przenikliwy. Jest to obowiązkiem ludzi intelektu, obdarowanych nie tylko rozumem i
umiejętnością, ale także wspieranych łaską i Światłem Chrystusa, przynaglanych Jego miłością do
człowieka. Będzie to alternatywą wobec często nieudolnego działania polityków, wynikającego z
populizmu oraz fałszywie składanych deklaracji.
Cywilizacja Miłości - tak promowana przez Ojca Świętego i upragniona przez wszystkich
cierpiących samotność, na pewno polega na interesowaniu się sytuacją innych ludzi. Na
wrażliwości na ich potrzeby poprzez empatię. Jesteśmy zaproszeni do budowania tej Cywilizacji i
jest to bardzo zaszczytne zaproszenie.
Poniżej pragnę przedstawić tylko jednego z ogromnej rzeszy ludzi samotnych i opuszczonych -
więźnia. Jako kapelan więzienny bardzo dobrze znam ogólną sytuację polskich więźniów i
postaram się przybliżyć ją Państwu w skrócie.
Wejście w społeczność więzienną
Grupa ludzka - większa lub mniejsza - jest miejscem, w którym człowiek szuka spełnienia swoich
istotnych potrzeb: przynależności, znaczenia, oparcia i bezpieczeństwa. Potrzeby te nasilają się
szczególnie w obcych i nieprzyjaznych warunkach. Niewątpliwie takie właśnie warunki panują w
więzieniu. Ponieważ osoba więźnia często nie jest dla nikogo ważna, już po kilku miesiącach w
warunkach izolacji od społeczeństwa może on odwzajemniać swojemu otoczeniu obojętność lub
wrogość. Ludzie w tych warunkach funkcjonują oczywiście w różnoraki sposób, są zdolni do
różnego stopnia desperacji i upadku. Jednak już niedługo po zaaresztowaniu zaczynają odczuwać
osamotnienie i zlekceważenie pogłębione nielojalnością dotychczasowych przyjaciół i wspólników,
zerwaną miłością lub niewiernością małżeńską.
Podział społeczności więziennej
Z pewnością poczucie samotności wzrasta wraz z wielkością odbywanej kary. Dla wielu więźniów
w znacznym stopniu ma na to wpływ także pozycja, jaką zajmują w swojej społeczności. Decyduje
ona często o poczuciu bezpieczeństwa i godności osobistej, wartości i znaczenia własnej osoby lub
o całkowitej bezbronności i poniżeniu.
W Polsce subkultury dzielą społeczność więzienną na ludzi i podludzi, narzucając obowiązkową
niechęć i wrogość pomiędzy sobą. W praktyce oznacza to hierarchiczny podział, na czele, którego
stoją "grypsujący". Zaraz za nimi są wszelkiego rodzaju niegrypsujący, których liczebnie jest w
polskich więzieniach najwięcej. Najniższe miejsce w całej tej społeczności zajmuje grupa
"poszkodowanych", zwana "cwelami". Grupą pośrednią pomiędzy niegrypsującymi, a cwelami są
"chronieni". Zazwyczaj rekrutują oni się z pośród tych, którzy nie spłacili więziennych długów,
nieudolnie wchodzili w konflikty podkulturowe lub musieli uciekać ze swojej podkultury. Tak, więc
w więzieniach pewna grupa ludzi egzystuje wyrzucona na margines marginesu społecznego.
Powtarzam - margines marginesu.
Z pewnymi zmianami taki stan trwa ok. 40 lat i wyrasta z poprzedniego systemu polityczno-
gospodarczego, w którym milicja i Służba Więzienna często wręcz bestialsko traktowały
przestępców i więźniów. Dokładniejszy podział wyróżniałby występujące w chwili obecnej dwie
podkultury: "grypsujących" i "cwaniaków". Przynależność do każdej z tych grup prócz osobistej
deklaracji zależy od kilku warunków, istotnych chyba we wszystkich więzieniach świata: dany
więzień nie może być splamiony współpracą z policją, wydać w śledztwie swoich wspólników, ani
być biernym homoseksualistą lub pedofilem. Poniżej postaram się szczegółowo omówić
wymienione przeze mnie subkultury i grupy więzienne.
GRYPSUJĄCY
Przynależność do "grypsujących", czyli "gitów", w większości polskich kryminałów daje więźniowi
największą nobilitację. "Grypsujący" są grupą najlepiej zorganizowaną, uświadomioną w swoich
poglądach i dążeniach, a przez to najbardziej jednolitą. Ich głównym celem jest różnego rodzaju
opór wobec administracji ZK i jawna wrogość wobec wszystkich innych więźniów. Swoje poczucie
wyższości i pogardę dla wszystkich, którzy nie "grypsują" okazują poprzez takie zachowania, jak
np. niedopuszczanie do wspólnego zasiadania przy posiłkach i nie podawanie ręki nikomu spoza
własnej podkultury. To tylko najbardziej typowe z obowiązujących ich zachowań, od których
odstępstwo groziłoby "grypsującemu" wykluczeniem z subkultury poprzez grupowe pobicie.
Również na wszelkie próby spoufalenia się, podjęte ze strony "niegrypsującego" - nawet
nieświadomego istnienia takiej wrogości - "git" musi odpowiedzieć agresją. W przeciwnym razie
zostanie ukarany przez swoją grupę, a jego wyłamanie się z zasad będzie mu długo pamiętane i
obniży jego prestiż. Całość poglądów "gitów" na rzeczywistość więzienną jest tak radykalna, iż
często można by nazwać je fundamentalnymi, sekciarskimi i rasistowskimi. I tak właśnie
określiłbym ich samotność - samotnością rasisty lub sekciarza, która przejawia się we wrogości i
pogardzie wobec całego świata, z którego czują się wyobcowani oraz podziwie dla bogactwa i siły.
Jest to wprawdzie postawa wspólna dla większości więźniów, jednak wśród "grypsujących"
obowiązkowa. Tak, więc osobowość wzorcowego "grypsującego" odpowiadałaby osobowości
psychopaty.
Obowiązujące postawy i zachowania nie są dowolne, lecz narzucone jako jedynie słuszne, w imię
solidarności z grupą i próby charakteru. Wyłamanie się z nich grozi wieloma problemami, łącznie z
ciężkim pobiciem przez grupę. Pomimo tak rygorystycznych zasad obowiązujących wszystkich
przynależących do tej podkultury, jak w każdej ludzkiej społeczności obłuda przejawia się w tym, iż
od niektórych nie będzie można wyegzekwować przestrzegania tych zobowiązań.
W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na zjawisko powszechne w ludzkiej społeczności.
Wiadomo, że w każdej grupie dokonuje się podział na tych, którzy dominują i tych, którzy muszą
się podporządkować. Pomimo obowiązującej wśród "grypsujących" zasady równości, nie do
uniknięcia jest podział na lepszych i gorszych i wynikającego z tego podziału wzajemnego
traktowania.
Więzień, który przystał do "grypsujących" kierując się deklarowanymi przez nich zasadami,
dającymi nadzieję na przejście więzienia w dającej oparcie grupie, może mieć problemy, gdy
subkultura ta okaże się być podzielona na terenie każdego ZK na kliki. Od jego osobistych
umiejętności zależy to, czy będzie miał stabilną pozycję w grupie, czy też stanie się kozłem
ofiarnym, któremu okazuje się jawną wrogość. Jej następstwem jest duży procent wykluczeń i
ucieczek z podkultury, automatycznie skazujący na bycie podczłowiekiem. Czasem jest to spadek
ze szczytu na samo dno więziennej hierarchii. Jednak zanim do tego dojdzie, zazwyczaj więzień
zdąży wycierpieć poniżenie poprzez niesłychanie wulgarne i wymyślne ubliżanie, bicie i
wykorzystywanie do służalczej pracy. Może się zdarzyć, że zamożny więzień będzie tolerowany
jedynie wtedy, gdy pozwoli wykorzystywać się materialnie. Również Służba Więzienna i
wychowawcy mają częste zastrzeżenia wobec więźnia nietolerowanego przez swoją grupę. Nikt nie
chce się angażować, ani pomóc mu w jego problemach. W ogóle wszyscy więźniowie, którzy już na
pierwszy rzut oka wydają się być słabi, przyciągają do siebie problemy.
Ludzie poniżani przez wiele miesięcy funkcjonują w sposób nieprawidłowy. Stają się apatyczni i
przestają wierzyć w możliwość zasadniczej przemiany swojego życia na lepsze, ponieważ ich myśli
zaprzątają nierozwiązane problemy chwili obecnej. Porozumienie z nimi w formie dialogu jest
utrudnione, dominuje u nich potrzeba bycia wysłuchiwanym. Są bardzo wyczuleni na swoje
odczucia i w pewnym sensie zaczynają uciekać od szerszego życia, czego skrajnym przejawem jest
rozpacz i samobójstwo. Bardzo częste są samookaleczenia, podejmowane jako sposób ucieczki ze
środowiska własnej podkultury, która w pewnym momencie stała się nieprzyjazna. Plagą
obejmującą wszystkie podkultury staje się narkomania. Staje się ona antidotum na wieloletnią nudę,
brak pozytywnych emocji i samotność zarówno dla poniżanych, jak i ich ciemiężycieli.
Na co dzień wszystko wygląda oczywiście mniej dramatycznie dla ogółu więźniów. Tylko część
więźniów żyje w poniżeniu. Niektórzy w ogól nie mają wrogów, cieszą się autorytetem, są bogaci,
mają wpływy i układy. Z racji ich życiowej zaradności, zdecydowanego charakteru, inteligencji, a
często otwartości na lepsze rozwiązania życiowe potrafią egzystować w więzieniu ponad
podkulturami i sprawowanej przez nie "kontroli dusz".
Niegrypsujący
Więźniowie "niegrypsujący" są największą grupą w polskich więzieniach. Przez "grypsujących" są
traktowani jako podludzie z różnych powodów. Dlatego, że albo nie chcieli angażować się w opór
przeciw administracji, by nie utrudnić sobie szybszego wyjścia z więzienia. Albo "grypsowali" już
wcześniej, ale z jakichś powodów skompromitowali się w oczach "grypsujących" i zostali przez
nich wykluczeni lub sami uciekli z grupy. Często też więzień nie m szans pozostania
"grypsującym", ponieważ nie spełnia obowiązujących wymogów: współpracował z policją lub
pracował w służbach mundurowych, wydał w śledztwie swoich wspólników, popełnił gwałt na
nieletniej lub nie jest Polakiem. Jeszcze kilka lat temu ograniczenie dotyczyło również tych, którzy
popełnili gwałt zbiorowy lub brali narkotyki. Jednak od wymogów tych w coraz większym stopniu
pozwalano na ustępstwa, najczęściej po to, by pozwolić "grypsować" swoim znajomym, jak i na
powszechnie praktykowane w środowiskach przestępczych zażywanie narkotyków.
Niejednokrotnie los "niegrypsujących", zwanych przez "gitów" "frajerami" jest ciężki. Często
bywają okradani zarówno przez "grypsujących", jak i silniejszych lub lepiej zorganizowanych ze
swojej grupy. Podobnie też poddawani są jawnemu szykanowaniu i ubliżaniu nawet bez wyraźnej
przyczyny. Sami natomiast zobowiązani są do traktowania "grypsujących" z szacunkiem i
uległością, w przeciwnym razie grozi im pobicie.
Chcąc zapobiec takiej sytuacji, w kilku polskich więzieniach "niegrypsujący" utworzyli podkulturę
zwaną "cwaniakami". Jest to grupa bardzo agresywna, czynnie zwalczająca "grypsujących".
Namawiając do przynależności, nie waha się stosować przymusu poprzez przemoc fizyczną i
psychiczną.
Przeciwieństwem "cwaniaków" są "chronieni", czyli więźniowie odseparowani dla swojego
bezpieczeństwa od grypsujących i niegrypsujących. Jak już wspominałem - jest to grupa w pośredni
sposób kwalifikowana pomiędzy niegrypsującymi, a "poszkodowanymi". Po
przewiezieniu"chronionego" do innego kryminału próbuje on zazwyczaj ponownie wejść pomiędzy
niegrypsujących. Czasem, licząc na nierozpoznanie przez grypsujących, niektórzy "chronieni"
starają się wśliznąć od nowa do tej podkultury. Najczęściej kończy się to jednak rozpoznaniem i
pobiciem oraz koniecznością ponownego umieszczenia na pododdziale "ochronek".
Samotność "chronionych" wzmacnia bycie pogardzanym nie tylko ze strony więźniów liczących się
w kryminale, ale i funkcjonariuszy. Często sami skazują się na taki los poprzez zadłużanie się i nie
spłacanie długów, nieudolne wchodzenie w konflikty podkulturowe. Uogólniając - "chronieni" w
większości należą do ludzi o bardzo niskich umiejętnościach społecznych. Również wewnątrz
własnej grupy, wyszydzają się wzajemnie, poniżają i okradają pomimo wspólnego i jednakowego
losu. Tak wielka konfliktowość wynika także z nieobowiązywania ich przez żadne z zasad życia w
grupie, którymi muszą się kierować grypsujący i niegrypsujący.
Poszkodowani - cwele
Epitet "cwel" zawsze ma wydźwięk pogardliwy, ponieważ oznacza kogoś odrażającego,
upodlonego nienaturalnym i brutalnym kontaktem seksualnym. Mężczyznę zgwałconego fizycznie i
sponiewieranego moralnie. Dlaczego to właśnie on, a nie jego oprawca budzi odrazę i niechęć w
społeczności mężczyzn? W więzieniu nikt nie współczuje "cwelowi", jego osoba automatycznie
budzi wrogość i wzgardę.
Sprzeciw budzi jednorazowe przezwanie kogoś "cwelem". Jak więc funkcjonuje i co czuje ktoś, kto
po prostu jest "cwelem" w codziennej opinii tysiąca mężczyzn i czym zasłużył sobie na życie na
marginesie społeczności więziennej?
W większości polskich więzień znajduje się zazwyczaj tylko po kilkunastu "cweli". Każdy z nich na
swoje położenie w więzieniu zapracował zazwyczaj poprzez popełnienie przestępstwa seksualnego
nieakceptowanego przez więźniów: akt pedofilii, kazirodztwa, czasem okrucieństwa w rodzinie lub
zabicie dziecka. Przebywanie pomiędzy rasowymi kryminalistami groziłoby takiemu więźniowi
pobiciem, a także nieustannym maltretowaniem fizycznym i psychicznym. Z tego powodu cele
"cweli" są oddzielone od cel pozostałych więźniów podobnie jak cele "chronionych".
Obowiązkowo też umieszcza się na "cwelowniach" homoseksualistów, ponieważ odmienność ich
zainteresowań seksualnych i związany z tym sposób zachowań budzi pogardę i wrogość więźniów.
Groziłoby im też wykorzystywanie seksualne, ponieważ przez jakieś zakłamanie mentalności,
aktywna rola homoseksualna jest dozwolona "grypsującym" i "niegrypsującym". Warunkiem jest
poniżenie fizyczne i psychiczne osoby wykorzystywanej seksualnie. Inaczej nawet przypadkowe
dotknięcie narządami płciowymi drugiego więźnia, np. na łaźni, czyni z dotkniętego "cwela".
Również przypadkowe nawet dotknięcie narządów płciowych innego mężczyzny, jest
równoznaczne z "przecweleniem" się dotykającego.
"Cwele" wykonują w więzieniu prace zabronione szanującym się więźniom: wynoszą śmietniki,
sprzątają "pasy śmierci", zmywają korytarze. Dawniej, gdy więzienia polskie nie były jeszcze
skanalizowane, to oni wynosili pojemniki z odchodami więźniów. Jeśli umieszczano ich w jednej
celi z pozostałymi więźniami, ci pozwalali im przebywać tylko w kącikach sanitarnych, gdzie
musieli spożywać posiłki na sedesie. Do dzisiaj są traktowani jako chodzące kible, którym to
urządzeniem więźniowie obowiązkowo się brzydzą. Ochlapanie się wodą z ustępu lub szczotki
klozetowej również skazuje więźnia na bycie "cwelem". Nie wolno im dotknąć zwykłych więźniów,
ani ich rzeczy, ponieważ mogliby zostać za to ciężko pobici.
Coraz częściej "cwelami" zostają ci, których wykluczono z grona "niegrypsujących", ponieważ
swoją osobą lub postępowaniem wzbudzali niechęć współwięźniów. "Przecwelenia" dokonano
uderzając takiego więźnia szczotką klozetową lub dotykając go narządami płciowymi w głowę.
Czasami przez oblanie moczem, gdyż kontakt z odchodami również przesądza o "przecweleniu".
Iławskie więzienie słynie z takich obyczajów i jest prawdziwą "fabryką cweli". W chwili obecnej
razem z "chronionymi" jest ich tam ponad 200, co przy ogólnej liczbie 1200 iławskich więźniów
stanowi jeden, duży oddział mieszkalny. Najwięcej aktów "przecwelenia" przypisuje się
"cwaniakom". Ludziom, czyli "grypsującym" z zasady nie wolno nikogo "przecwelić", pod groźbą
wykluczenia z podkultury.
Irracjonalność tych wszystkich obyczajów i zachowań, oderwana od realiów prawdziwego życia
mentalność o wieloletniej tradycji, niszczy resztki pojęcia własnego człowieczeństwa więźnia,
wyniesione jeszcze z wolności.
Kara pozbawienia wolności jest więc wyeliminowaniem z życia społecznego i wrzuceniem w krąg
patologicznych zachowań subkultury więziennej (w mniejszym stopniu dla osób ze środowiska
przestępczego). Oddziaływanie "drugiego" życia więziennego, a także charakterystycznych dla
izolacji nudy i marazmu może sprawić, iż kolejny człowiek na zawsze zejdzie na margines
społeczeństwa. Prawdopodobnie wycofa się on z wszelkich wartościowych zadań życiowych, gdyż
zostanie na trwałe zdemoralizowany, a także ze względu na obniżenie poczucia własnej wartości.
Samotność więźnia wykracza z czasem poza sferę emocji, poza odczuwanie samotności. Staje się
sposobem myślenia o sobie i systemem upośledzonego funkcjonowania w większym
społeczeństwie.
Miejsce odbywanie kary
W zależności od wielkości zasądzonego wyroku, charakteru przestępstwa, a z czasem - ogólnej
oceny o zachowaniu, skazany - w celu odbycia kary pozbawienia wolności - zostaje
przetransportowany z aresztu śledczego do odpowiedniego zakładu karnego. Zazwyczaj jest już
zakwalifikowany przez komisję penitencjarną do właściwej mu podgrupy, która stanowi o tym, w
jakim rodzaju więzienia będzie odbywał karę. W Polsce istnieją trzy typy zakładów karnych:
* ZK typu zamkniętego, w którym skazany w sposób kontrolowany przez funkcjonariuszy i
ograniczony grafikami, może uczestniczyć w przysługujących mu na oddziale zajęciach, typu: 1
godzina spaceru dziennie, zajęcia sportowe na świetlicy, siłowni lub hali sportowej, jak również
wizyta u lekarza, dentysty, łaźnia i wymiana pościeli oraz ubrań. Jest to ciężki rodzaj więzienia,
gdzie często występuje zaostrzony rygor. Najcięższym oddziałem tu występującym jest oddział dla
więźniów niebezpiecznych, tzw. "N-ki" oraz cele izolacyjne, do odbycia kary za poważne złamanie
obowiązującego regulaminu. Więźniowie z oddziału zamkniętego mogą podejmować pracę i naukę
na terenie ZK. W praktyce, oddział zamknięty oznacza wieloletnie, całodobowe zamknięcie więźnia
na klucz w celi mieszkalnej.
* ZK typu półotwartego, gdzie skazany może swobodnie poruszać się na terenie swojego oddziału
mieszkalnego od porannego do wieczornego apelu. Może też podejmować pracę i naukę poza
terenem ZK. Będąc zakwalifikowanym do podgrupy półotwartej łatwiej jest uzyskać przepustkę i
przedterminowe warunkowe zwolnienie.
* ZK typu otwartego, które jest najłagodniejszą formą więzienia, ponieważ skazani mogą tam
swobodnie poruszać się po terenie całego ZK. Zakład taki jest oddzielony od wolności tylko siatką,
w budynkach nie ma cel, lecz sale mieszkalne ze zwykłymi drzwiami. Skazani mają tu wszelkie
udogodnienia do podjęcia pracy i nauki na wolności. W tych warunkach więziennych skazanemu
jest najłatwiej utrzymywać częsty kontakt ze swoją rodziną i znajomymi, jak i opuścić więzienie
dzięki przedterminowemu zwolnieniu.
Podgrupa określa także przedział wiekowy więźnia i jego dotychczasową niekaralność, albo
recydywę. Kodeks Wykonawczy stara się odseparować od siebie zarówno recydywę i pierwszy raz
karanych, jak też dorosłych i małoletnich. W praktyce jednak grupy wiekowe mają ze sobą kontakt
na oddziale, a także wspólnych celach mieszkalnych.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin