Wyparte wspomnienia ponownie.doc

(31 KB) Pobierz
Wyparte wspomnienia ponownie

Wyparte wspomnienia ponownie

Otrzymałem ostatnim mailem poniższy tekst od zaprzyjaźnionego terapeuty, któremu posłałem wcześniej kopię artykułu w Washington Post, pod tytułem: „Wyparte wspomnienia - wymysł XIX wieku?” Człowiek ten jest poważanym lekarzem i psychologiem klinicznym, interesującym się między innymi terapią bólu pierwotnego, hipnoterapią, zasadami ewolucyji oraz neurologią

John A. Speyrer, Redaktor, The Primal Psychotherapy Page

 

Przeczytałem właśnie popaprany kawałek na temat wypartych wspomnień traumy. To już przynajmniej kilkadziesiąt lat prób różnych oprawczych jednostek i firm produkujących farmaceutyczne narkotyki, - kręgów pozostających w niepisanej zmowie – zdyskredytowania teorii traumy i uziemienia kilku celów za pomocą jednego podłego chwytu.

Dyskredytując bardzo rzeczywiste, i dziś już oczywiste, skutki wczesnej traumy jak i sposobów funkcjonowania pamięci osób, które jej doświadczały, kręgi te godzą się na to, by przyszłe pokolenia dzieci były wykorzystywanie lub po prostu manipulowane bez jakichkolwiek konsekwencji dla oprawców, tak w sądach, jak i w oczach opinii publicznej. Następnym łupieżczym celem jest zdyskredytowanie poważnych terapii głębinowych, aby dalej szerzyć potężną, ogromnie dochodową sprzedaż farmaceutycznych narkotyków w myśl redukcjonistycznego założenia, że wszystkie choroby psychiczne są pochodzenia biochemicznego i genetycznego, na co jedynym prawdziwym lekiem są rzekomo owe „farmakotyki.”

Ta fałszywa teoria pozwala, by cała ludzka populacja była w dalszym ciągu wykorzystywana, na wiele subtelnych sposobów i blokuje skuteczne kroki naprawcze wobec psychospołecznych i ekonomicznych korzeni zaburzeń psychicznych. Sprawia to twierdząc, że wszelkie psychozy, symptomy i depresje mają podłoże natury chemicznej, a nie traumatycznej – że są skutkiem nadużyć doznanych przez jednostki w wykorzystującym środowisku wychowawczym.

Ludzie ze wspomnianego kręgu będą twierdzić, że nadużycia, nieobecne matki, rozbite lub patologiczne rodziny, nie wpływają na powstawanie chorób psychicznych, gdyż chcą forsować napędzającą rynek ekonomiczny sprzedaż farmakotyków nawet kosztem kolejnych pokoleń nieszczęśliwych i zaburzonych dzieci z nadwagą i mnóstwem innych symptomów, które są skutkiem zaniedbań rodzicielskich przykrywanych poglądami poprawnymi politycznie i ekonomiczne.

Rzeczywistość ekonomiczna jest tymczasem taka, że matki nie są w stanie być matkami ze względu na zapracowanie, a wiele z nich także ze względu na własne symptomy. Wiele z nich nie chce matkować ani nawet mieć dzieci, o czym świadczy rosnąca liczba nieuzasadnionych sterylizacji, jakim poddają się na własne żądanie. Jeśli ma zostać przywrócone funkcjonowanie rodziny i opieki nad dziećmi, to zmaleją zyski ekonomiczne i załamie się cykl konsumpcyjny, ku niezadowoleniu i złości wielu partii wierzących błędnie, że konsumpcja = szczęście.

Inne partie są po prostu zachłanne i nie obchodzi ich psychopatologia ludzkiego cierpienia. Dlaczego miałyby się przejmować powodami, dla których potrzebna jest terapia i zmiana patogenicznego modelu życia, skoro można znarkotyzować ludzkie smutki i objawy przynoszącymi wielki dochód farmaceutykami? Leki mają swoje miejsce, ale ich trwałe nadużywanie jako łatwego rozwiązania jest łatwą drogą do powszechnej epidemii ludzkiej nieszczęśliwości i psychopatologii.

Głęboka terapia jest trudniejsza per se; obnaża także choroby społeczne i nadużycia, oraz wymaga szerokich zmian w systemie socjoekonomicznym, by zapobiec zaniedbaniom i cierpieniom dzieciństwa, które są podłożem późniejszych cierpień psychiatrycznych. Takie podejście jest kosztowne, a przede wszystkim wymaga odwagi przemiany - przemiany samego siebie, otoczenia, jak i całego patogenicznego systemu. Tak więc, zapomnijmy o tym. Wmówmy sobie i innym, że to genetyka i biochemia i stosujmy tylko dochodowe modalności narkotyczne.

Poza tym istnieje i działa masywne zaprzeczanie w społeczeństwie jako całości. Przyznanie słuszności teorii traumy to przyznanie się do dotychczas czynionego zła, co rodzi poczucie winy i wstyd. Tak więc, aby wykluczyć lub zminimalizować te uczucia ludzie raczej będą reagować oporem na każdą teorię głoszącą, że trauma jest źródłem psychopatologii.

To historia o wielu obliczach, ale teoria traumy jest solidnym fundamentem i wkrótce, dzięki testom MRI i PET (metodą komputerowego skanowania), badającym mózgi jednostek przed i po terapii, będzie można to zweryfikować – jeśli starczy woli i funduszów na potwierdzające badania. Każdego dnia w mojej klinice widzę, jak symptomy psychiczne znikają z chwilą, gdy dana osoba doświadczy w terapii dawnego cierpienia, wyrazi je do głębi i powiąże je w świadomości z pierwotnymi napastowaniem lub niezaspokojoną nigdy potrzebą.

Dr. Bessel van der Kolk (www.traumacenter.org) należy go głównego nurtu lekarzy psychiatrów, którzy naukowymi badaniami potwierdzają coraz więcej informacji o traumie, które i Ty i ja, jako psychoterapeuci, znamy już od dawna. Inni jednak, zamiast brać poważnie przypadki doniesień o nadużyciach na dzieciach, ignorują je, minimalizują lub zaprzeczają im. Zaprzeczając mechanizmom wypierania, topią cała teorię traumy – wylewają dziecko z kąpielą! Ich motywy są przynajmniej wątpliwe.

Nie wierzę w rozumowanie, że skoro literatura popularnonaukowa do roku 1800 nic nie wspomina o przypadkach wypartej traumy, to wyparta trauma nie istnieje i mamy do czynienia jedynie z pokutującym wymysłem XIX wieku… To tak jakby negować odkrycia Kopernika, bo wcześniej nie pisano nic o teorii heliocentrycznej. To całkiem błędne i dziwne rozumowanie, w którym A niekoniecznie prowadzi do B... Co w takim razie z całą medyczną, psychologiczną lub dotyczącą hipnozy literaturą, gdzie pełno przykładów, wskazujących na istnienie u niektórych pacjentów wypartego urazu?

W książce Traua zdrady, dr Jennifer Freyd (http://dynamic.uoregon.edu/~jjf/) stara się naukowo wyjaśnić, dlaczego niektóre ofiary traumy zapominają te doświadczenia całkowicie, gdy inne pamiętają je przynajmniej częściowo. Zgadza się to z moją koncepcją hierarchizowania zranień, jakiej broniłem w moim doktoracie. Działa tu efekt wymuszania: jeden uraz może dyktować zapomnienie innego, późniejszy – wcześniejszego. Na przykład, jeśli jesteś bardzo mały i zależny we wszystkim od rodziców lub opiekunów, którzy cię biją, to bardziej niebezpiecznie jest to pamiętać niż ostatecznie zapomnieć – szczelnie zakapsułkować, pozwalając reszcie psychiki przynajmniej funkcjonować na powierzchownym, suboptymalnym poziomie.

Wracając do książki Freyd Trauma zdrady. Autorka mówi w ogólności o traumie zmuszającej ludzką pamięć do jej wypierania, a nie o konkretnych jej typach. Wierzę, że uda Ci się zdobyć tę książkę, bo nie wiem czy wciąż jest w druku.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin