FiM 49-2010.pdf

(9733 KB) Pobierz
396185013 UNPDF
CO KANDYDACI ZROBIĄ DLA RYDZYKA
ß Str. 3, 8
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 49 (561) 9 GRUDNIA 2010 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT)
Los duchownych, którzy
zadarli z biskupami lub
przełożonymi zakonnymi,
bywa dramatyczny – zsyłka,
osamotnienie, poniżanie.
Do tego dochodzą skutki
celibatu, wątpliwości natury
religijnej, presja płynąca
z życia w autorytarnej,
dyktatorsko zarządzanej
instytucji. Pętla sama
zaciska się wokół szyi...
ß Str. 7
ISSN 1509-460X
PROWOKACJA WYBORCZA „FiM”:
396185013.023.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 49 (561) 3–9 XII 2010 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
W zamian za poparcie w przyszłorocznych wyborach parla-
mentarnych ojciec Rydzyk zażądał od Kaczyńskiego połowy
tzw. „jedynek” i „dwójek” na listach wyborczych. Ponieważ
koncern redemptorysty to jedyne liczące się (ilościowo) me-
dia, które chcą jeszcze wspierać PiS, prezes podobno nie ma
wyboru i musi się zgodzić.
Aż do śmierci?
Napieralski zapowiada, że w najbliższym czasie rozliczy Olej-
niczaka za bardzo słaby wynik w starciu o stołek prezydenta
Warszawy. Z kolei Olejniczak mówi, że rozliczy Napieralskie-
go za to, że w skali kraju SLD został prześcignięty nawet przez
PSL. Co jak co, ale rozliczać się nasza lewica potrafi. Tylko
że to my później płacimy rachunki.
propagandowe koncentrują na trzech wątkach: ochro-
nie życia, czyli zakazie przerywania ciąży i zapłodnień in vi-
tro, obronie wartości chrześcijańskich oraz prawnym ogra-
niczeniu możliwości orzekania rozwodów. W tym ostatnim
przypadku owo ograniczenie, a docelowo zakaz, miałoby do-
tyczyć wyłącznie prawa państwowego. Kodeks prawa ka-
nonicznego przewiduje bowiem procedurę unieważnienia
aktu małżeństwa. W tej sprawie dostajemy wiele listów. Py-
tacie w nich, co zrobić, aby zapobiec rozpadowi małżeństwa;
czy warto przedłużać fikcję, aby chronić dzieci przed trau-
mą rozwodu i jak przezwyciężać kryzysy w małżeń-
stwach. Ci, którzy nie znajdują mądrej odpowiedzi
na podobne pytania, często akceptują wykładnię
katolicką. Wielu podkreśla przy tym, że przecież Ko-
ściół, stojąc na straży małżeństwa, chce dla ludzi
dobrze. Czy aby zawsze i na pewno?
Większość z nas w młodości przeszła przez
katolicką katechezę, gdzie wkładano nam
do głów, że współżycie i mieszkanie razem
przed ślubem jest grzechem.
Głosiciele tej tezy (za państwowe pienią-
dze zresztą) wyrządzają krzywdę swoim słu-
chaczom. Statystyki potwierdzają bowiem,
że jednym z podstawowych powodów roz-
padu małżeństw jest niedopasowanie sek-
sualne. Różnice w potrzebach, tempera-
mentach – ujawniające się dopiero po ślu-
bie – prowadzą do napięć, konfliktów,
zdrad. Do tego dochodzą drobiazgi, ale
irytujące, bo codzienne: na przykład je-
den z małżonków jest pedantem, a dru-
gi bałaganiarzem. Gdy tacy ludzie za-
czynają żyć pod jednym dachem,
wojna pomiędzy nimi jest nieunik-
niona. Można bowiem kochać dru-
gą osobę, ale nie mieć dość siły,
aby przyzwyczaić się na przykład
do porzuconych brudnych skarpetek
na podłodze, nie mówiąc o poważniejszych
sprawach. Ktoś powie: miłość wybacza, wymusza zmiany.
Tyle że partnerzy powinni wiedzieć, co muszą zmienić lub
zaakceptować, a nie dowiedzą się o tym bez zamieszkania
przed ślubem. Ujawniają się wówczas potrzeby i zachowa-
nia, których podczas romantycznych spotkań nie widać. Moż-
na wtedy sprawdzić, czy mąż/żona nie są przypadkiem uza-
leżnieni od swoich rodziców, tj. czy na pewno mają już od-
ciętą pępowinę. Brak własnego zdania oraz branie rodziców
za sojuszników w sporach z partnerem to pewny rozpad
związku. Niedawno znajomy opowiadał mi, jak podczas
kłótni z żoną zawsze przybiega teściowa, która mieszka za ścia-
ną, i już od progu – nie wiedząc, o co toczy się spór, a tym
bardziej, kto ma w nim rację – wyzywa go od najgorszych...
Decyzja o ślubie jest zbyt ważna, aby ją podejmować bez
wiedzy o głównych cechach partnerki/partnera, w tym jego
zdolności do kompromisu. Miłość, jakkolwiek by była gorą-
ca i głęboka, nie zastąpi doświadczenia i dialogu, czyli wie-
dzy o drugim człowieku. Po ślubie w miarę upływu czasu
oczarowanie partnerem zanika, a coraz bardziej zaczynają się
liczyć cechy charakteru, przyzwyczajenia itp. Prawdopodo-
bieństwo rozpadu związku osób, które się doskonale pozna-
ły, jest mniejsze, ale oczywiście nie można go wykluczyć.
Kluczem jest szczera rozmowa. Pod warunkiem, że obie stro-
ny potrafią słuchać i są zdolne do empatii.
Kościelna edukacja – zarówno podczas szkolnej kate-
chezy, jak i nauk przedmałżeńskich – nie wspomina o jesz-
cze jednej ważnej zasadzie: małżonkowie i dzieci są odręb-
nymi osobami. Prowadzący zajęcia powtarzają za to tezę
o poddaństwie żony mężowi oraz dzieci rodzicom. Jeśli łączy
się to z inwigilacją drugiej osoby, to mamy prosty sposób
na zniszczenie rodziny. Poddany pełnej kontroli małżonek/dziec-
ko ucieka do swojego własnego świata, do którego współ-
małżonek/rodzice nie będą mieli wstępu. Prowadzi to do zdra-
dy, podwójnego życia, poszukiwania substytutów – czyli
destrukcji.
Zamiast męczyć się w martwym związku, lepiej jest go
rozwiązać. Kościół tłumaczy, że jest to niemożliwe („co Bóg
złączył...”) i szkodliwe dla dzieci. Otóż wbrew pozorom wię-
cej krzywdy swoim dzieciom robią rodzice tkwiący latami
w nieudanych, martwych małżeństwach niż ci, którzy decy-
dują się na rozwód. Życie w fikcji
jest niszczące i na zawsze obcią-
ża psychikę dziecka. Malec bar-
dzo przeżywa awantury i bezbłęd-
nie wyczuwa ciche, wzajemne
ranienie się rodziców. Lepiej
więc, żeby mieszkał z jednym
rodzicem, ale w spokoju i emo-
cjonalnej stabilizacji. Grając ro-
lę dobrej rodziny, bo tak wy-
pada, uczymy nasze pociechy
ukrywania uczuć, emocji i po-
trzeb. Małżeństwo, które stwo-
rzą tak wychowane dzieci, czę-
sto także bywa nieszczęśliwe.
Dlaczego więc kler potę-
pia cywilne rozwody? Jed-
nym z powodów jest utrata
władzy nad ludźmi, gdyż roz-
wody cywilne orzekają sądy
państwowe. Biskupów dotyka
to, że sąd świecki rozwiązuje
małżeństwo zawarte w Koście-
le i pobłogosławione przez ka-
tolickiego Boga. Rozwiązanie
małżeństwa suponuje, że jest On
omylny. Możliwość rozwodów to
także zwiększenie wolności jed-
nostek. Nie jesteśmy skazani na męczenie się
w związku, który faktycznie umarł. Możemy jesz-
cze raz spróbować. Większości to się udaje i ich nowe związ-
ki są lepsze. Unikamy błędów, które doprowadziły do roz-
wodu, a szczęśliwi rodzice to szczęśliwe dzieci. Kościół boi
się jednak szczęśliwych ludzi, bo ci sami wiedzą, czego po-
trzebują i nie dadzą się nabrać na opowieści o potrzebie cięż-
kiego życia na ziemi w zamian za nagrodę w niebie. Ludzie,
którzy muszą żyć w nieszczęśliwych małżeństwach, szuka-
ją ukojenia w Kościele. Cywilne rozwody to również równo-
uprawnienie małżonków. Sypie się model patriarchalnie
zbudowanej rodziny i społeczeństwa.
Kościół wie, że nic tak nie wzmacnia jego władzy, jak
pozbawienie jednostek prawa do decydowania o własnym
życiu. Dlatego postulat ograniczenia władzy państwa nad spra-
wami małżeństw pojawił się w konkordacie. I dlatego też
Kościół chce przejąć pełną kontrolę nad aktami stanu cywil-
nego. Pewnym, ale nieudanym krokiem była próba wpisa-
nia do prawa cywilnego małżeństwa konkordatowego.
Na szczęście urzędnicy MSWiA nie zgodzili się, aby parafie
samodzielnie prowadziły rejestry zawartych małżeństw.
Gdy już naprawdę nie ma jak naprawić małżeństwa, le-
piej zdecydować się na rozwód. To nie koniec świata. A czę-
sto początek czegoś zupełnie nowego. Życie w fikcji jest
smutne i przegrane. Ale gdy jest szansa na naprawę – po-
dejmijmy ją. Zbliżające się święta to dobry czas na szczere
rozmowy. Oczyśćmy umysł i wątrobę. Wejdźmy w nowy rok
bez bagażu niedopowiedzeń. Ustalmy zakres wzajemnej swo-
body, bo jej brak prowadzi do konfliktów. Nie bawmy się
w małych rodzinnych detektywów. Każdy z członków rodzi-
ny potrzebuje jakiejś cząstki świata na wyłączność. Szczę-
śliwe rodziny tworzą szczęśliwi ludzie.
Kolejny sukces posła Kopycińskiego z SLD. Otóż złożył on
do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia licz-
nych przestępstw i nadużyć przez osławioną Komisję Majątko-
wą (premier właśnie zapowiedział jej likwidację w ciągu dwóch
miesięcy), rozdającą Kościołowi polską ziemię i nieruchomo-
ści. A prokuratura sprawę przyjęła i wszczęła śledztwo. Teraz
członkom Komisji grozi nawet po 10 lat więzienia. Kopyciński
– Hektor kielecki – zasłużył na wiekuistą wdzięczność Pola-
ków, a może nawet i pomnik na Krakowskim Przedmieściu!
„Przebacz lekarzom, którzy są powołani, aby ratować życie, a sprze-
niewierzyli się przysiędze Hipokratesa” – tymi słowami (w kon-
tekście in vitro) modlono się w minioną sobotę w polskich ko-
ściołach. Ciekawe co na to Bóg, który współdziała w in vitro,
stwarzając dusze dzieciom z próbówek. Bo jeśli nie On, to kto?
W magistracie w Świnoujściu krzyż nie narusza dóbr osobi-
stych, zatem może sobie tam wisieć – zawyrokował Sąd Ape-
lacyjny. Jeśli zdanie to podtrzyma Sąd Najwyższy, Lesław
Majewski, którego dobra – jak twierdzi – zostały zszargane,
zapowiada Trybunał w Strasburgu. A tam sędziowie nie ro-
bią w portki przed żadnym Dziwiszem ani nawet Nyczem.
Fiskus ostrzega, że w tym roku zajrzy Polakom pod choinkę
i nałoży podatek na dawców i biorców drogich prezentów.
Z tego kłopotu można jednak łatwo wybrnąć. Zapytani, skąd
mamy na przykład drogi komputer, odpowiadamy, że od Świę-
tego Mikołaja. Jaki kontroler skarbówki odważy się w kraju
katolickich cudów zakwestionować takie tłumaczenie?
85-letnia Irena Dziedzic została uznana za kłamcę lustracyj-
nego, czyli agenta SB. Choć sąd nie miał stuprocentowej
pewności, czy tak rzeczywiście było, to na wszelki wypadek na-
łożył na pierwszą damę dawnej TV zakaz pełnienia funkcji
publicznych. A to się starsza pani zmartwi.
Ksiądz zbiera na tacę. Podchodzi do wiernej i wlepia wzrok
w jej ponętny biust. W końcu odwraca się i ucieka do zakry-
stii. Głos w tle mówi: „A ty możesz...”. Oto filmik reklamu-
jący na Zachodzie możliwości inwestowania (wkładania... go-
tówki) w Polsce. Katolicy są oburzeni. Zagraniczni biznesme-
ni walą drzwiami i oknami.
Odziany w nienagannie skrojoną, bajecznie drogą sutannę,
w buty na miarę i markowy kapelusz, zaopatrzony w złoty ze-
garek i wypasioną komórkę – fałszywy ksiądz przebieraniec
grasuje po Krakowie – ostrzega tamtejsza kuria. Doskonale,
tylko jak wyłuskać oszusta z tłumu identycznie wyglądają-
cych, krakowskich urzędników Kościoła?
Papież Benedykt rozważa rezygnację z tronu – newsy tej treści
coraz częściej pojawiają się w poważnych mediach. Powodem
miałby być coraz gorszy stan zdrowia Ratzingera oraz fakt, że
skandal pedofilski w Kościele (w którym jest umoczony) zupeł-
nie go przerósł, co sam między wierszami przyznaje. Nie zdzi-
wimy się, jeśli jego zastępców będą „wybierać” z łapanki.
Sensacja w Portugalii! Tamtejsi historycy coraz częściej mó-
wią, że Krzysztof Kolumb był Polakiem. Synem Władysława
Warneńczyka, który nie zginął, tylko czmychnął z pola bitwy
pod Warną. Potem ożenił się na Maderze. Wygląda więc na to,
że Ameryka jest naszą kolonią, choć nawet nie możemy tam
pojechać bez wizy.
Brazylijski biskup Luiz Carlos Eccel musiał przejść na eme-
ryturę. Śmiał bowiem poprzeć lewicową kandydatkę na pre-
zydenta kraju. Bo Watykan bez zmrużenia oka jest w stanie
poprzeć Franco (Pius XII) lub Pinocheta (JPII) – ale żeby ja-
kiegoś komucha?
Katolicki ksiądz John M. Fiala (USA) najpierw zgwałcił 16-let-
niego chłopaka, a później, żeby się go pozbyć jako jedynego
świadka, wynajął płatnego mordercę. W momencie gdy wrę-
czał zaliczkę „za usługę”, okazało się, że to nie kiler tylko...
policjant. Teraz Fiala za swoją wielką wiarę może dyndać,
a potem się smażyć.
JONASZ
B iskupi oraz inni wojujący klerykałowie swoje kampanie
396185013.024.png 396185013.025.png 396185013.026.png
Nr 49 (561) 3–9 XII 2010 r.
GORĄCY TEMAT
3
wyborów samo-
rządowych nie
zdołano wy-
brać 738 wójtów,
burmistrzów i prezydentów, bowiem
żaden ze startujących kandydatów
nie otrzymał więcej niż połowę waż-
nie oddanych głosów. Gdy Państwo-
wa Komisja Wyborcza wszystko pod-
liczyła i zarządziła na 5 grudnia do-
grywkę, postanowiliśmy sprawdzić,
jaką cenę skłonni są zapłacić niektó-
rzy pretendenci, żeby dorwać się
do władzy lub utrzymać już sprawo-
waną. A dalej było tak...
Nasza organizacja pod suge-
stywnym tytułem „Rodzina RM”
i kierownictwem wyimaginowanego
– Gdy w jakimś mieście do dru-
giej tury awansowali ludzie z SLD
i PO, a w pierwszej rundzie różni-
ca między nimi była minimalna, to
na zasadzie mniejszego zła wyciąga-
liśmy rękę do tych z PO. W przy-
padku niektórych kandydatów SLD
wsparcie przeciwko konkurentom
z PO proponowaliśmy tylko tym, któ-
rym deklarowana lewicowość nie
przeszkadzała robić dobrze bisku-
pom i proboszczom. Żeby zaś wszy-
scy znali swoje miejsce w szyku i za-
pamiętali, jak wielką łaskę im robi-
my, puszczając na chwilę w niepa-
mięć grzech przynależności do nie-
miłych Rydzykowi partii, podkreśla-
liśmy, że wiemy, kogo reprezentują
– wyjaśnia nasz „szef Rodziny RM”.
(PO). Wynik24,9 proc. przy rezul-
tacie 41,8 proc. Zbigniewa Podra-
zy z SLD praktycznie nie dawał kan-
dydatowi szans, ale jego list do Ro-
dzinyRM był po prostu wzruszający:
„Z olbrzymią radością i dumą przy-
jąłem zaproszenie do wzięcia udzia-
łu w programie. Mam nadzieję, że
mimo ograniczeń antenowych będę
Michał Mętlewicz . „Kochają nas,
ale chyba niezbyt szczerze, skoro chcą
wystawić do mikrofonu tylko szefo-
wą sztabu wyborczego” ;
Kraków i wojewodę Stanisła-
wa Kracika z PO (33,7 proc.). Je-
go popierany przez SLD konkurent
Jacek Majchrowski (40,8 proc.)
zlekceważył ofertę RodzinyRM, ale
kandydat Platformy tak bardzo pra-
gnął zdobyć Wawel, że gotów był
skumplować się nawet z Rydzykiem.
„O głębokim dlań szacunku świadczy
fakt, że wyznaczył do dalszych kon-
taktów Urszulę Podrazę , swoją naj-
lepszą specjalistkę od public relations”;
Kraśnik i Mirosława Wło-
darczyka z PiS-u (43,2 proc.) – ry-
wala dotychczasowego burmistrza
Piotra Czubińskiego (PO), który
w I turze uzyskał 33,8 proc. gło-
sów. – W jego imieniu komuniko-
wał się z nami PiS-owski poseł Ja-
rosław Stawiarski . Gdyby prezes
Kaczyński wysłuchał nagrań, jak
człowiek z jego drużyny żebrze o kil-
ka minut na antenie Radia Maryja
i zwierza się, że musi być kierowcą,
sekretarką i niańką kandydata, to
chyba by oszalał – komentuje „oj-
ciec” z Rodziny RM;
Mielec i ubiegającego się
o stołek prezydenta posła PiS-
-u Krzysztofa Popiołka (21,9 proc.).
Rządzący dotychczas miastem bez-
partyjny Janusz Chodorowski zdo-
był 42,5 proc. głosów, więc preten-
dent musiał dokonać cudu, żeby od-
bić się od dna. „Rzecznik mieleckie-
go PiS-u Jacek Kopacz , nowo wybra-
ny radny miejski, błaga o spotkanie.
Sam Popiołek zapewnia, że stawi się
na każde wezwanie. Zakwalifikować
dalej” – uznało jury;
Sosnowiec i walczącego o pre-
zydenturę posła Jarosława Piętę
z PO (24,4 proc.), w pierwszej tu-
rze pokonanego szesnastoma punk-
tami przez wciąż jeszcze rządzące-
go miastem Kazimierza Górskie-
go (SLD). „W potrzebie zaczyna lu-
bić nawet Rydzyka, choć całego ser-
ca nie oddaje. Jego rzecznik Arka-
diusz Chęciński , do niedawna wi-
ceprzewodniczący rady miejskiej, wie,
kiedy powiedzieć »szczęść Boże«,
a kiedy »z Bogiem«. Kandydat spra-
gniony władzy. Awansować”;
Wałbrzych i wystawionego
przez PO prezydenta Piotra Krucz-
kowskiego (24,7 proc.), z realnymi
szansami na utrzymanie władzy, bo-
wiem po pierwszej rundzie tracił
do swojego rywala Mirosława Lu-
bińskiego (były senator w repre-
zentacji SLD) niespełna dwa punk-
ty. „Jesteśmy w pełni do dyspozycji
dla reporterów WSKSiM” – meldo-
wał w imieniu swojego szefa kierow-
nik Biura Promocji Urzędu Miasta
Artur Wylandowski , nie bacząc
na fakt, że czyni to w godzinach pra-
cy. „Jestem bardzo zainteresowany
nagraniem kilku słów do mieszkań-
ców Wałbrzycha. Wybory przebie-
gają niestety w zupełnie nieoczeki-
wany sposób. Nie wiem, czy propo-
zycja jest jeszcze aktualna, ale je-
żeli tak, to co mam zrobić?” – łasił
się osobiście pan prezydent. „Par-
tia mu tego nie zapomni, jeśli prze-
gra. Ratujmy człowieka!” – zaopinio-
wał kandydaturę Kruczkowskiego
człowiek z Rodziny RM;
Włocławek i Łukasza Zbo-
nikowskiego , posła PiS-u (druga
z kolei kadencja) i prezesa zarządu
okręgu toruńsko-włocławskiego par-
tii. Po uzyskaniu 30,7 proc.
głosów krążyło nad nim wid-
mo haniebnej porażki z ko-
muchem Andrzejem Pałuc-
kim z SLD (46,6 proc.). „My-
ślę, że ze względu na specy-
ficzną sytuację należałoby
wcześniej zagrzewać nasz ma-
ryjny elektorat do udziału
w głosowaniu. Tym bardziej,
że we Włocławku to starcie
cywilizacji i światopoglądów.
SLD-owski ateistyczny były
milicjant kontra pisowski ka-
tolik były ministrant” – pod-
powiadał Zbonikowski. „Pod-
czas wstępnej selekcji ześwi-
nił się najpiękniej” – jedno-
głośnie orzekła komisja re-
krutacyjna.
– Muszę przyznać, że bardzo nas
zaskoczyła postawa kandydatów wy-
wodzących się z SLD lub popiera-
nych przez tę partię. Olali nas rów-
no, choć spodziewaliśmy się, że nie-
które „rzodkiewki” ulegną pokusie.
Trochę podłożył się Słonina z El-
bląga. Opowiem o nim za chwilę,
ale zdołał uniknąć kompromitacji.
Ludzie Platformy i PiS-u jedli nam
na ogół z ręki. Niespodzianką była
jedynie postawa Damiana Bartyli
kandydującego w Bytomiu (konku-
rent Piotra Koja z PO – dop. red. ).
Rozmowy
niedokończone
Konstanty Dombrowicz
Kilkudziesięciu kandydatom na burmistrzów
i prezydentów miast zrobiliśmy testy
na przyzwoitość oraz inteligencję...
mógł wziąć udział w audycji. Mam
nadzieję, że Państwa pomocna dłoń
skierowana w moją stronę pomoże
przywrócić przyzwoitość w Dąbrowie
Górniczej. Jestem do dyspozycji”;
Elbląg i dotychczasowego pre-
zydenta Henryka Słoninę (bezpar-
tyjny, uchodzący w mieście za lewi-
cowca). W I turze uzyskał on 30 proc.,
przegrywając o 6 proc. z Grzegorzem
Nowaczykiem (PO). „Szczwany lis.
Proponuje, żeby zamiast niego wystą-
pił ksiądz Edward Rysztowski , szef
stowarzyszenia katolickiego »Karan«
w Elblągu. Sprawa rozwija się intry-
gująco” – orzekło jury;
Jasło i czarną niczym węgiel
burmistrz Marię Kurowską z PiS-
-u (36,7 proc.), która wyraźnie zdy-
stansowała bezpartyjnego Andrzeja
Czarneckiego (23,3 proc.), ale po-
prosiła RodzinęRM o pomoc, bo li-
cho nie śpi. „Dodatkowe punkty za po-
stawę jej pełnomocnika Pawła Ko-
zioła , który w godzinach pracy potra-
fi godzić obowiązki rzecznika praso-
wego w urzędzie miasta i rzecznika
sztabu wyborczego oraz gorące uściski
przekazane nam przez pretendentkę”;
Konstancin-Jeziornę i Mar-
ka Skowrońskiego z PiS-u (24,4
proc.) – przegrał on tylko o włos
z Kazimierzem Janczukiem (PO),
co w podwarszawskiej sypialni było
rekordem. „Bardzo chce, jest wdzięcz-
ny i stanie na głowie, żeby się zre-
wanżować” ;
Koszalin i bezpartyjnego Ar-
tura Wezgraja (31,4 proc.) – kanc-
lerza miejscowej politechniki rywa-
lizującego z człowiekiem PO Pio-
trem Jedlińskim (44,6 proc.).
„Uważamy, że Radio Maryja jako
medium spełnia bardzo ważną rolę
w informowaniu opinii publicznej”
– przymilał się rzecznik kandydata
zakonnika wspomaganego przez
równie księżycową mniszkę (na ich
pozycję społeczną wskazywało jedy-
nie używanie przydomków „ojciec”
i „siostra” oraz posługiwanie się slo-
ganami typu „niech będzie pochwa-
lony” i „szczęść Boże”) rzuciła pra-
wie setce kandydatów z dominują-
cych opcji politycznych przynętę
z pomysłem zorganizowania wspar-
cia przez koncern medialny o. Ta-
deusza Rydzyka .
Każdy z adresatów oferty
otrzymał pocztą elektroniczną list,
w którym po wstępnych ceregie-
lach przeczytał, że trafił wysoką
wygraną, bowiem został wybrany
spośród wielu i w przedwyborczy
piątek, tuż przed ogłoszeniem ci-
szy wyborczej, ma szansę dobić
konkurenta, występując z ojcem
dyrektorem na antenie.
Kandydaci reprezentujący
SLD i PO (lub czytelnie z tymi par-
tiami powiązani) znaleźli w końco-
wym akapicie listu naganę: „(...)
wprawdzie Pana (i) ugrupowanie wy-
kazuje określony stosunek do nasze-
go Dzieła, ale mając na uwadze za-
istniałą w... (tu nazwa miasta – dop.
red. ) sytuację, istnieje możliwość wzię-
cia udziału w programie”, natomiast
wszyscy (także ci z PiS-u i PSL) zo-
stali ostrzeżeni, że jeśli się nie sprę-
żą, to łaska pańska może ich omi-
nąć, bowiem „ze względu na liczbę
reporterów biorących udział w pro-
jekcie oraz rygory czasu antenowego
liczba miejsc jest ograniczona”.
O co chodzi z tą wzmianką o za-
istniałej tu i ówdzie „sytuacji”?
Haczyk połknęło 48 kandyda-
tów , spośród których do następnej
tury zakwalifikowaliśmy (w kolejno-
ści alfabetycznej):
Białą Podlaską i ubiegające-
go się tam o prezydenturę posła
PiS-u Adama Abramowicza , który
w I turze uzyskał zaledwie 29,1 proc.
głosów, przegrywając z bezpartyjnym
Andrzejem Czapskim (38,5 proc.).
– Wzięliśmy go trochę na kredyt, bo
choć bardzo chciał zaistnieć u Ry-
dzyka i bombardował nas SMS-ami,
to na kościelne pozdrowienia od-
powiadał jakoś tak niechętnie – ujaw-
nia arbiter z Rodziny RM;
Brzeg i Mariusza Grochow-
skiego (18,5 proc.) z PiS-u – prze-
wodniczącego rady miasta poprzed-
niej kadencji, rywalizującego z pra-
wicowym burmistrzem Wojciechem
Huczyńskim (33,5 proc.). „Cienki,
ale dajmy mu szansę, bo nalega
na występ, choć już chyba nie wie-
rzy, że może wygrać” – czytamy
w uzasadnieniu decyzji jury;
Bydgoszcz i dotychczasowe-
go prezydenta Konstantego Do-
mbrowicza (bezpartyjny z silnym
przechyłem na prawo). Uciułał 29,9
proc. wobec 43,2 proc. jego konku-
renta Rafała Bruskiego (PO). „Do-
datkowe punkty za zdyscyplinowanie
oraz postawę jego pełnomocnika Mi-
chała Sztybela , który w godzinach
pracy potrafi godzić obowiązki rzecz-
nika prasowego w urzędzie miasta
i rzecznika sztabu wyborczego”;
Dąbrowę Górniczą i byłego
radnego sejmiku województwa ślą-
skiego Krzysztofa Stachowicza
Łukasz Zbonikowski
Płock i dotychczasowego pre-
zydenta Mirosława Milewskiego
z PiS-u (35 proc.). Miał silną pozy-
cję startową, bo jego konkurent An-
drzej Nowakowski (PO) uzyskał
dziesięć punktów mniej, ale strzy-
żonego pan Bóg strzyże. – Repre-
zentujący go wiceprezydent Dariusz
Zawidzki proponował, żeby wywiad
zrobić w kościele salezjanów przy
okazji zaplanowanego spotkania
z młodzieżą, choć zapewniał, że je-
śli będzie trzeba, to Milewski stawi
się na nasze wezwanie w każdym
wyznaczonym miejscu – tłumaczy
awans „siostra” Wiktoria ;
ß Ciąg dalszy na stronie 8
W pierwszej turze
396185013.001.png 396185013.002.png 396185013.003.png 396185013.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 49 (561) 3–9 XII 2010 r.
POLKA POTRAFI
Dziwy nad dziwami
Prowincjałki
Mieszkanka Potęgowa (pomorskie) została potę-
piona z ambony przez 76-letniego proboszcza. A to
dlatego że – zgodnie z obowiązującą w parafii, a ustanowioną przez duchow-
nego tradycją – nie posprzątała kościoła. Tyle że kobieta taką tradycję ma gdzieś
i uważa, że sprzątać to może, ale swoje cztery kąty. Czeka na przeprosiny.
Polskie prostytutki potraktowano
wreszcie jak pełnoprawne oby-
watelki. Takie, którym zagląda się
nie tylko w majtki, ale i do kont
bankowych czy portfeli.
Kupczenia własnymi pośladka-
mi wciąż nie uznajemy za konkret-
ny zawód, co nie zmienia faktu, że
zarobki są bardzo konkretne.
Paniami świadczącymi takowe
usługi zainteresował się świat biz-
nesu. Firma Sedlak and Sedlak, któ-
ra zajmuje się analizą płac i rodzi-
mym rynkiem pracy, zamieściła
pierwsze rzetelne badania dotyczą-
ce dochodów cór Koryntu.
Zarobki prostytutek zbadano
z podziałem na ich osobiste przy-
mioty, a także na miasto, w którym
przyszło im żyć i pracować. Bada-
nia nie są 100-procentowo miaro-
dajne (trudno bowiem oszacować,
ile z tego, co zarabia dziewczy-
na do towarzystwa, trafi do rąk opie-
kuna, zwanego też alfonsem), nie-
mniej jednak skłaniają do refleksji.
Przeanalizowano setki ogłoszeń pań
reklamujących swoje wdzięki na stro-
nach www, rezydentek domów pu-
blicznych i nie tylko.
Dokonany podział
dotyczył między inny-
mi czasu wykonywania
usługi.I tak średnia staw-
ka za godzinę w większych
polskich miastach wynosi 150 zł. Naj-
wyższe tantiemy za 60 minut odno-
towano w stolicy (200 zł) i Wrocła-
wiu (180 zł). Najniższe – w Łodzi
(około 135 zł).
Podobne wyniki uzyskano, ob-
cinając czas seksualnej usługi o po-
łowę. Za pół godziny figli najwię-
cej płaci się we Wrocławiu i War-
szawie (odpowiednio 140 i 135 zł),
najmniej (90 zł) – w Łodzi.
Najtańsze w kraju prostytutki mo-
głyby stanowić swoistą reklamę bied-
nej Łodzi, chociaż... łódzkie kurty-
zany zrehabilitowały się przy staw-
kach całonocnych (widać, że kiedy
usługa rozłożona jest w czasie, po-
trafią więcej). W Warszawie za upoj-
ną noc zapłacimy 1500 zł, a w Łodzi
tylko stówę mniej. Najmniej za do-
bę liczą sobie, nie wiedzieć czemu,
prostytutki poznańskie – 900 zł.
Uśredniając, analitykom wyszło,
że statystyczna dama do towarzystwa
pracująca 20 dni w miesiącu, jeśli
w ciągu dnia pracy zdąży obsłużyć
chociażby czterech klientów, zara-
bia ok. 12 tys. zł. Od tego można od-
liczyć koszty wynajmu lokalu lub na-
piwek dla wspomnianego „opieku-
na”, jakieś seksowne przyodziewki
i ewentualne badania lekarskie.
Znajomość języków obcych (nie
tylko francuskiego) ma wpływ na za-
robki. Panie władające angielskim
cenią się wyżej, zwłaszcza te przy-
chodzące na całą noc: różnica
za stawkę między „anglistkami”
a „nieanglistkami” wynosi 400 zł.
Odnotowano korelację między
wiekiem a zarobkami. Niespodzia-
nek nie będzie. W tej branży – nie-
popularnie – im więcej życiowej mą-
drości i doświadczenia, tym mniej
kasy. Różnica między zarobkami
18-latki a pani w wieku jej poten-
cjalnej matki wahała się w okoli-
cach 100 zł za godzinę.
Cel rozliczenia? Zaprezento-
wanie, ile kasy ucieka z budże-
tu państwa, które udaje, że
w tak katolickim kraju zjawi-
sko to nie występuje.
JUSTYNA CIEŚLAK
Obserwujemy księdza Tadeusza Z. z woj. warmiń-
sko-mazurskiego, który stanowi zagrożenie dla swo-
ich parafianek. Okazuje się bowiem, że zapamiętale poluje na ich mężów oraz
partnerów. Na razie podobno bez sukcesu.
Marek G. (PO) z Białej Podlaskiej wygrał wybory
do rady miejskiej. Cieszył się chłopina niecałą do-
bę, bo nazajutrz po ogłoszeniu wyników nietrzeźwego radnego (1,5 promila) za-
trzymał patrol policji. I tak Marek G. jeden mandat dostał, a drugi stracił (sam
z niego zrezygnował, wyprzedzając utratę mandatu po wyroku skazującym).
Za prowadzenie po pijaku grozi mu dodatkowo do dwóch lat odsiadki.
Przed oblicze sądu trafił Józef Krzyszczak (popie-
rany przez PiS), radny z Lubartowa – za samowol-
ne, bo bez zgody władz miasta, wystawienie na widok publiczny tablicy upa-
miętniającej katastrofę smoleńską. Za heroiczny happening radnemu grozi do
5 tys. zł grzywny oraz miesiąc ograniczenia wolności. Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Gdziekolwiek pojawiają się Kaczyńscy, tam jest nieszczęście.
(Lech Wałęsa)
¹¹¹
Kaczyński nic nie jest wart, jego opinie są nic niewarte.
(Stefan Niesiołowski)
¹¹¹
Prezydent Bronisław Komorowski został wybrany przez nieporozumienie.
(Mariusz Błaszczak, PiS)
¹¹¹
Arcybiskup Kazimierz Nycz strasznie się sprostytuował. Wyparł się krzyża,
żeby zostać kardynałem.
(Janusz Palikot)
z których najbardziej spektakularna była cudow-
na przemiana prezesa w czasie kampanii prezydenc-
kiej. Gorsza od tej maskarady jest jednak bajka
o „Polsce solidarnej”.
Wymyślony w 2005 roku mit PiS-u jako narzędzia
do tworzenia w Polsce krainy ludzkiej solidarności w opo-
zycji do ucieleśnianej przez PO „Polski liberalnej”, czy-
li kraju tylko dla bo-
gaczy, leży u źródeł
ówczesnych zwy-
cięstw wyborczych
Kaczyńskich . To
dzięki tej rzekomej
prospołecznej wraż-
liwości udało się PiS-owi zdobyć wówczas prezydenturę
i prawo do tworzenia rządu. Zręczną dzięki retoryce
opartej na obietnicy rozliczeń i zapowiedzi sprawiedliw-
szej Polski udało się skupić wokół tej partii ofiary trans-
formacji, odebrać część elektoratu SLD, a później tak-
że przygarnąć sieroty po Lepperze i Giertychu .
„Polska solidarna” to jedna z największych mani-
pulacji ostatniego 20-lecia, dzięki której PiS od 5 lat
profituje, w każdych wyborach zapewniając sobie parę
milionów głosów „Polski C”. Nie przez przypadek tak-
że w ostatnich wyborach samorządowych twierdzą PiS-
-u okazał się Radom z okolicami – jeden z regionów naj-
bardziej zaniedbanych ekonomicznie.
Bicie PiS-u w bębenek solidarności nasiliło się tak-
że w ostatnich tygodniach. Zbieżność z wyborami nie
wydaje się bynajmniej przypadkowa. Kaczyński zapew-
niał wyborców, że istotą debaty politycznej w Polsce
jest „spór pomiędzy ideą solidarności a ideą liberali-
zmu”. Jednak w polityce społeczno-gospodarczej trud-
no doszukać się różnic pomiędzy poglądami i praktyką
PO i PiS. Nie ma tam żadnego sporu, nie istnieje też
żadna PiS-owska idea solidarności. Obydwie te partie sto-
ją po tej samej stronie barykady, preferując polski, anty-
społeczny model kapitalizmu i ten sam rodzaj uprawia-
nia polityki, w którym problemy mniej zamożnej połowy
Polaków zupełnie nie interesują rządzących. Przykładem
niech będzie zaplanowana przez PiS obniżka podatków
dla najbogatszych, z radością i entuzjazmem zrealizowa-
na i podtrzymywana przez PO mimo dramatycznie nara-
stającej dziury bu-
dżetowej.
Polski kapita-
lizm nie ma zresz-
tą nic wspólnego
z ideą liberalną; jest
konserwatywny aż
do bólu – tak w wydaniu PO, jak i PiS-u. Prawdziwi li-
berałowie walczyli o wolności polityczne i osobiste oraz
troszczyli się ubogich, bo wiedzieli, że nie ma prawdzi-
wej „libertas” – wolności – bez zaspokojenia podsta-
wowych potrzeb ekonomicznych. Polski liberalizm, czy
właściwie neoliberalizm, to zwykły egoizm nowobo-
gackiej elity oblany obrzydliwym sosem klerykalno-na-
cjonalistycznym. Nadwiślański pseudoliberalizm ma
tyle wspólnego z klasycznym liberalizmem, co lakierki
z gumofilcami lub garnitur z kufajką.
I jeżeli „Polskę liberalną” Kaczyński nazwał „dewia-
cją”, z czym bym się akurat zgodził, to trzeba od razu
dodać, że jest to rodzaj zaburzenia, na które cierpi tak-
że jego środowisko polityczne, i to w tym samym stopniu
co znienawidzona przez niego Platforma. Cała polska
elita polityczna za nic ma kwestie podstawowe, takie jak
problem mieszkaniowy, dążenie do pełnego zatrudnienia
czy awansu społecznego dzieci wywodzących się z nizin
społecznych. Zamiast tego fundują nam igrzyska sporów
w sprawach pięciorzędnej rangi. To prawda, że to jest
dewiacja. Polityczna i moralna. ADAM CIOCH
¹¹¹
Osoby duchowne mogą uczestniczyć w uroczystościach państwowych tylko
wtedy, gdy będą ubrane w strój nieeksponujący ich wyznania. (jw.)
¹¹¹
Polska prowadzi politykę zagraniczną względem USA na kolanach. To
typowe dla narodów skolonizowanych. Tak się zachowują narody zgwał-
cone kulturowo przez potężniejszych sąsiadów, które potem nie mogą
z tego wyjść i żyją w cieniu tego gwałtu (...). Jeśli USA utrzymuje wizy dla
Polaków, to my wprowadźmy wizy dla Amerykanów.
RZECZY POSPOLITE
(jw.)
¹¹¹
Tadeusz Rydzyk miał zażądać dla swoich ludzi od Jarosława Kaczyńskie-
go połowy „jedynek” i połowy „dwójek” na listach PiS w przyszłym roku.
(Marek Migalski, europoseł, były polityk PiS)
¹¹¹
Mówię to ostatni raz – nie było rozmów z Januszem Palikotem w sierp-
niu. Palikot reprezentuje wszystko to, z czym walczymy, i jest ostatnim
człowiekiem na świecie, z którym bym chciała współpracować w polityce.
(Joanna Kluzik-Rostkowska, była posłanka PiS)
¹¹¹
W sprawach prawnej ochrony życia na pewno będziemy wypowiadać się
i działać w sposób całkowicie zgodny z nauką Kościoła i myślę, że możemy
to robić nawet bardziej konsekwentnie niż PiS, dla którego ta kwestia zbyt
często była elementem taktyki politycznej, a nie wartością samą w sobie.
(Paweł Kowal, europoseł, były członek PiS)
¹¹¹
Gdybym mógł, przytuliłbym Jarosława Kaczyńskiego.
(Tadeusz Cymański, europoseł PiS)
¹¹¹
Dobra wiadomość jest jednak taka, że zwycięstwo partii Kaczyńskiego w wy-
borach jest tak samo prawdopodobne, jak wybranie Myszki Miki na ko-
lejnego papieża. (rosyjski dziennik „Moskowskij Komsomolec”)
¹¹¹
Jaki kolor ubrała jeszcze, kuźwa!
(Robert Węgrzyn z PO o czerwonym stroju Marzeny Wróbel z PiS)
Wybrali: AC, ASz, JC
PiS-owskie dewiacje
TRADYCJA
STRZAŁA AMORA
OBLEWANIE
NADGORLIWY
P iS zwodzi wyborców rozmaitymi sztuczkami,
396185013.005.png 396185013.006.png 396185013.007.png 396185013.008.png 396185013.009.png 396185013.010.png 396185013.011.png 396185013.012.png 396185013.013.png 396185013.014.png
Nr 49 (561) 3–9 XII 2010 r.
NA KLĘCZKACH
5
DO JASNEJ... GÓRY
przez... krzyż procesyjny. Tuż obok
znajduje się inne pomieszczenie
– przytulne i gustownie umeblowa-
ne. Niestety, napis nadrzwiach („po-
kój dla duchowieństwa”) pozbawia
„motłoch”, czyli na przykład świec-
kich mistrzów ceremonii, możliwo-
ści skorzystania z wygód, jakie po-
siada kler katolicki. o.P.
(na 25 mln niemieckich katolików)
i biskupi od dawna musieli do nie-
go dopłacać 2,5 mln euro rocznie.
Ale deficyt nie był właściwym powo-
dem likwidacji czasopisma – hierar-
chia miała za złe redakcji zbyt libe-
ralne poglądy oraz nadmierne za-
angażowanie wekumenizm. Wostat-
nim wydaniu tygodnika redakcja po-
żegnała się z czytelnikami i bisku-
pami nagłówkiem: „Kościół opusz-
cza wiernych”. Obawiamy się, że już
dawno ich opuścił... MaK
Prezes Narodowego Banku Pol-
skiego Marek Belka obdarował
sanktuarium jasnogórskie. Przeka-
zał paulinom trzy monety kolek-
cjonerskie znalezione namiejscu ka-
tastrofy smoleńskiej. Upamiętniały
one zbrodnię katyńską i miały zo-
stać przekazane przez prezesa NBP
Skrzypka przedstawicielom Rodzin
Katyńskich. Skrzypek wręczenia nie
dożył, bo zginął w czasie katastro-
fy, ale Rodziny Katyńskie żyją. Dla-
czego więc monety –zamiast donich
– trafiły do kościoła? Może dlate-
go, że w końcu wszystko kiedyś
do niego trafi...
poglądy. Pokazaniu namszy zoka-
zjiŚwięta Niepodległości prezydent
miał ponoć osobiście zbesztać Żar-
skiego za kontrowersyjne kazanie,
w którym krytykował on brak pa-
triotyzmu elitIIIRP. Zobaczyć pre-
zydenta besztającego księdza (anie
przeciwnie!) – bezcenne! MaK
REKOMENDACJA
„W najbliższą niedzielę druga tu-
ra wyborów burmistrza w naszej gmi-
nie – podejdźmy poważnie i odpowie-
dzialnie do tego naszego patriotycz-
nego obowiązku. Swoje podziękowa-
nie wszystkim mieszkańcom Wysokiej
Strzyżowskiej za poparcie w I turze
wyborów składa Wiesław Złotek
– kandydat na Burmistrza Strzyżowa
i prosi o oddanie głosu w drugiej tu-
rze wyborów. Do podziękowań i proś-
by o poparcie dołączają się kandyda-
ci z listy Forum Obywatelskie” –agi-
tuje wogłoszeniach duszpasterskich
z 28 listopada br. proboszcz parafii
pw. św. Józefa wWysokiej Strzyżow-
skiej. Rekomendowany z ambony
kandydat na burmistrza Strzyżowa
jest członkiem PiS. AK
OBLEGALI... MATKĘ!
Jasnogórscy paulini mają się
za specjalistów od mdłych jubile-
uszów. Przypadająca 16 listopada
rocznica urodzin o. Kordeckiego
skłoniła ich do zorganizowania ko-
lejnej imprezy. Nas z kolei sprowo-
kowała doposzperania wzakonnych
kronikach. I było warto! Jak dono-
szą jasnogórskie opracowania (ot,
choćby to śp. R.H. Bochenka ), pod-
czas potopu klasztor częstochowski
oblegała armia polska, która przeszła
pod komendę Karola Gustawa .
Ostatnio wyszło na jaw, że pułki
szwedzkie pod Jasną Górą stanowi-
ły tylko 20 proc. wszystkich wojsk.
Okazuje się, że cudownaMatka Bo-
ża Częstochowska nie broniła Ja-
snej przed luteranami, ale polskimi
katolikami.
BEFSZTYK Z TATARA
PEDOKSIĄDZ
SKAZANY
MaK
Niemiecki sąd krajowy w Kas-
sel skazał na7 lat pozbawienia wol-
ności ks. Hansjörga L. , który zo-
stał oskarżony omolestowanie155
dzieci (sic!) w latach 1992–2003
i posiadanie dziecięcej pornogra-
fii. Wśród ofiar duchownego znaj-
dują się m.in. ministranci, którzy
nie ukończyli13 lat. Sąd stwierdził,
że „ks. Hansjörg L., który praco-
wał głównie zministrantami, prze-
jawia głębokie skłonności pedofil-
skie. Był osobą, którą dzieci darzy-
ły wielkim zaufaniem i to zaufa-
nie wykorzystywał, zwłaszcza wpra-
cy zpowierzonymi jego opiece mi-
nistrantami”. Zboczeniec należy
do zakonu norbertanów, a uczył
również religii wszkole katolickiej
we Fritzlar.
RZĄD
W SANKTUARIUM
Donosiliśmy już o tym, że Ko-
ściół buduje w Zabawie koło Tar-
nowa nową fabrykę pieniędzy –Po-
mnik Ofiar Wypadków Drogowych
(„FiM”46/2010). Tymczasem zbło-
gosławieństwem kilku ministrów
rządu Tuska i marszałka Schety-
ny zorganizowano II Międzynaro-
dową Konferencję „Ofiary Wypad-
ków Drogowych Nasza Wspól-
na Odpowiedzialność”. Jednym
z punktów programu imprezy były
modły wSanktuarium Błogosławio-
nej Karoliny Kózki w tejże Zaba-
wie. Czyżby rząd zapewniał kato-
lickim sanktuariom obsadę miejsc
w martwym sezonie popielgrzym-
kowym?
CHAMSTWO NA MSZY
Przedtygodniem prezydent Ko-
morowski z pompą odsłonił po-
mnik Tatara RP – monument ma-
jący upamiętnić setki lat wkładu
społeczności tatarsko-muzułmań-
skiej wdzieje naszego kraju. Pokil-
ku dniach zpomnika zniknęła gór-
na część buńczuka dzierżonego
przez pomnikowego Tatara –ulot-
niło się250kg brązu owartości50
tys. złotych. Robota złomiarzy czy
„prawdziwych Polaków katolików”?
MaK
„Apelujemy i przypominamy, że
żucie gumy w czasie Mszy św. mija
się z kulturą i jest brakiem szacunku
dla miejsca, w którym się znajduje-
my” – napomina swoje owieczki
(uwzięły się, żeby... wypluwać gumę
na kościelną posadzkę) proboszcz
parafii św. Rocha w Jasieńcu. Kilka
uwag dotyczących zachowania się
wiernych podczas liturgii Mszy św.
ma również proboszcz parafii św.
Bartłomieja w Czernikowie: „Pod-
czas Eucharystii, siedząc – nie trzy-
mamy nogi założonej na nogę; kiedy
kapłan podnosi Hostię i Kielich w gó-
rę – pokazuje nam święte postacie
– winniśmy i my patrzeć na nie, a nie
schylać głowy; dopiero gdy kapłan
przyklęka – skłonem głowy oddajemy
cześć Panu Jezusowi; kiedy idziemy
do Komunii świętej, powinniśmy mieć
ręce złożone w geście wielkiego sza-
cunku i wdzięczności, że przyjmuje-
my Pana Jezusa; znajdując się za oso-
bą przyjmującą Komunię świętą – kto
może – niech przyklęknie na jedno
kolano – gest wdzięczności i odda-
nia się Panu Jezusowi”. AK
o.P.
NAZISTA BRONI
BISKUPA
Nie widać końca problemów Be-
nedykta XVI zułaskawionymi przez
niego biskupami lefebrystami. Naj-
bardziej kontrowersyjny znich –bi-
skup Richard Williamson –ma
w Niemczech proces o negowanie
Holocaustu. Duchownego reprezen-
tuje (w pierwszej instancji biskupa
skazano na karę 10 tys. euro) ad-
wokat Wolfram Nahrath . Prawnik
ten obsługuje zwykle niemieckich
neonazistów isam był członkiem le-
galnych inielegalnych grup oraz par-
tii faszyzujących. Jak zapewnia –wal-
czy „przeciwko hańbieniu historii
narodu niemieckiego”. Lefebryści
negocjują z Watykanem warunki
pełnego powrotu do Kościoła. Jak
widać, w wianie wniosą papieżowi
przyjaźń z neofaszystami. MaK
ASz
MaK
KOŚCIÓŁ
ALBO PENIS
LICHEŃSKI BIZNES
Australijka Libby Ashby , samot-
na matka, której się nie przelewa,
wystąpiła wreklamie środka napro-
blemy z erekcją.
W krótkim filmie Libby gra pa-
nią domu, która sprząta kuchnię ima
problem zdosięgnięciem naczyń ulo-
kowanych w ściennej szafce. Na to
przychodzi pan mąż, rozchyla szla-
frok i – jak się okazuje – jego przy-
rodzenie jest tak duże, że nasza bo-
haterka może się na nim wesprzeć
i wspiąć po gary.
Mimo że film pokazuje Libby ja-
ko wzorową kurę domową, a penis
jest mężowski, kobietę przykładnie
ukarano... wyrzuceniem z rodzimej
parafii protestanckiej. Kiedy rekla-
ma zniknie ztelewizorów, Libby bę-
dzie mogła wrócić na łono Kościo-
ła –zapowiedzieli łaskawi jak zawsze
kościelni dostojnicy. JC
WSanktuarium Maryjnym wLi-
cheniu otwarto poradnię naprotech-
nologii, czyli kościelnej alternatywy
dla in vitro. Do dyspozycji poten-
cjalnych pacjentów zwerbowano sze-
ściu instruktorów ijednego lekarza.
„Decyzja outworzeniu ośrodka wLi-
cheniu jest odpowiedzią na olbrzy-
mie zapotrzebowanie społeczne wtej
dziedzinie. Pracownicy poradni uzy-
skują kwalifikacje, przechodząc szko-
lenie wInstytucie PawłaVIwOma-
ha (Nebraska, USA). Szkolenia pro-
wadzone są przez twórcę naprotech-
nologii, doktora Thomasa Hilger-
sa ” – powiedział Robert Adam-
czyk z sanktuaryjnego biura praso-
wego. Przypominamy, że naprotech-
nologia przez większość naukowców
jest uważana za pseudonaukę i nie
jest żadną alternatywą dla in vitro.
ASz
SŁUSZNY
PREZYDENT
W Wałbrzychu wielką przychyl-
nością kleru cieszy się Piotr Kru-
szowski , kandydat PO naprezyden-
ta. Podczas niedzielnych mszy księ-
ża tłumaczyli wiernym, że w drugiej
turze wyborów samorządowych po-
winni głosować „prawidłowo”. Wy-
mieniali przytym „osiągnięcia” kan-
dydata wiernego „wartościom chrze-
ścijańskim”. Wprzedsionkach kościo-
łów rozwieszone są plakaty, awolon-
tariusze i sami księża rozdają ulotki
promujące tego kandydata. PPr
CMENTARZE
PODBITE
BISKUPI ZAMYKAJĄ
Episkopat Niemiec zamknął je-
dyny ogólnokrajowy tygodnik kato-
licki – „Rheinischer Merkur”. Pismo
miało 60 tys. egzemplarzy nakładu
PRZYKŁAD Z GÓRY?
Polskie cmentarze dzielą się
na komunalne i wyznaniowe (para-
fialne). Niestety, w Katolandzie na-
wet nekropolie miejskie są de facto
katolickie. Na przykład w kaplicy
nacmentarzu komunalnym wCheł-
mie przy ulicy Mościckiego znajdu-
je się tabernakulum zopłatkiem, któ-
ry według katolickich wierzeń jest
ciałem Chrystusa. Z kolei w odle-
głym o niemal 300 km Tarnowie
w miejskiej kaplicy przy ulicy Krzy-
skiej wprowadzono segregację wy-
znaniową. Sala, w której celebransi
przygotowują się douroczystości po-
grzebowych, jest pozbawionawszel-
kich potrzebnych sprzętów; nawet
wieszak na ubrania został zajęty
Akty gwałtu stały się wKoście-
le tak powszechne, że nie robią już,
niestety, większego wrażenia. Ale
tym razem sprawcą aktu seksual-
nej przemocy na Podkarpaciu stał
się nie ksiądz, lecz ministrant, któ-
ry zgwałcił swojego młodszego ko-
legę. Rodzice natychmiast powia-
domili policję. W przeciwieństwie
do księży pedofilów 19-letni mini-
strant raczej nie będzie mógł liczyć
na solidarność hierarchów, a tym
bardziej sądu. Lepiej było pocze-
kać kilka lat, pójść doseminarium,
zostać księdzem... PPr
PREZYDENT
ŁAJA KSIĘDZA
Prezydent RP, jako zwierzchnik
sił zbrojnych, ma problem z kandy-
datem na nowego katolickiego bi-
skupa polowego. Wprawdzie bisku-
pa mianuje Kościół, ale prezydent
czyni go generałem. Najpewniejszym
kandydatem miał być ksiądz puł-
kownik Sławomir Żarski , ale pre-
zydenta brzydzą jego propisowskie
396185013.015.png 396185013.016.png 396185013.017.png 396185013.018.png 396185013.019.png 396185013.020.png 396185013.021.png 396185013.022.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin