FiM 44-2010.pdf

(11474 KB) Pobierz
378080260 UNPDF
HIENY CMENTARNE
ß Str. 10, 12, 13
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 44 (556) 4 LISTOPADA 2010 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT)
Telewizja, radio, prasa... Setki spekulacji
na temat tego, co jest w słynnym raporcie MAK...
A my nie musimy spekulować. My już wiemy.
ß Str. 3
ISSN 1509-460X
Pobierają haracze, wymuszają opłaty, niszczą groby
378080260.024.png 378080260.025.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 44 (556) 29 X – 4 XI 2010 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Ryszard C., sprawca morderstwa w łódzkiej siedzibie PiS,
okazał się namiętnym, wręcz fanatycznym słuchaczem Radia
Maryja. Dlaczego nas to wcale nie dziwi?
Warto żyć
Ponad 300 tysięcy internautów wzięło udział w międzyporta-
lowej sondzie i odpowiedziało na pytanie: „Która partia po-
litycznawnajwiększym stopniu odpowiada za»język nienawi-
ści«”. Wyniki były takie: PiS –81 proc., PO –19 proc., pozo-
stałe ugrupowania – 0 procent. I to nas też jakoś nie dziwi.
JanaKlusika –pierwszego ogłoszonego przez Rydzyka iTer-
likowskiego męczennika odkrzyża, który jako obrońca znaku
wiary miał być skopany, w wyniku czego zmarł – wykopano
z grobu i przebadano jeszcze raz. Lekarze patolodzy z całą
stanowczością orzekli, że żadnych śladów pobicia czy jakich-
kolwiek urazów nie stwierdzają, a mężczyzna zmarł na zawał
serca. Pewnikiem od przypalenia papierosem w szyję.
O zabójstwie w Łodzi, o „mordowaniu” zarodków pod-
czas „procedury” in vitro czy o Święcie Zmarłych? A mo-
że spróbować te trzy tematy ze sobą połączyć? Przecież
mają wspólny epilog: śmierć. Choć ta – jak widać – nie-
jedno ma imię. Ale tak sobie myślę, że akurat Czytelnikom
„FiM” nie muszę truć o dobrodziejstwie in vitro czy potrze-
bie pokoju i dialogu w polityce, a tym bardziej o śmierci.
Natomiast to, czego nam wszystkim brakuje i o czym
można i trzeba ciągle przypominać, to szacunek dla życia.
Życia pod każdą postacią i w każdym wymiarze. Nasza
cywilizacja, rzekomo prze-
pełniona pacyfizmem, nie
sprzyja takiemu szacunko-
wi i tak naprawdę życiem
szafuje. Począwszy od bier-
nego przyglądania się mi-
lionom ludzi ginących z gło-
du, poprzez lokalne konflik-
ty zbrojne, aż do faszero-
wania całej populacji
sztucznymi, rakotwórczy-
mi „polepszaczami” żyw-
ności. A zastanawialiście
się kiedyś, dlaczego me-
dia tak epatują informacja-
mi o wszelkiego rodzaju
wypadkach i katastrofach?
W ich zestawieniu zawsze
wygrywają te, w których ginie więcej ludzi. Czy to nie
jest przypadkiem odpowiedź na nasze zapotrzebowanie?
Na zaspokojenie czy wręcz wywołanie uczucia satysfak-
cji, że Ja – w odróżnieniu od tych pechowców – ciągle
żyję, że Ja jestem bezpieczny. Podobną reakcję widziałem
u kierowców przejeżdżających obok pewnego wypadku
– zwalniali i z uśmieszkiem na ustach pokazywali brodą
rozbite samochody. Czy to wynik przeludnienia, wyścigu
szczurów czy może po prostu wszechogarniającej nas znie-
czulicy? Na pewno polskie społeczeństwo cechuje kryzys
empatii. Ma on swoje źródło m.in. w katolickiej teologii,
która zakłada indywidualne wypracowanie zasług u Boga
i osobiste zbawienie, nawet wbrew najbliższym. Uczy za-
tem katolików egoizmu. Gdzie nam zresztą do empatii
– z elementarną tolerancją jesteśmy na bakier i nie myślę
tu nawet o zabójstwach na tle politycznym czy rzucaniu
w czarnoskórych bananami. Tolerancji i empatii brakuje
w naszych związkach, w których najbliższe sobie osoby
ranią się najdotkliwiej. I to też jest zabijanie życia, choć
bywa uskuteczniane latami, na raty.
Wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu zdeformowani, po-
ranieni już od dzieciństwa. Nosimy w sobie zaszczepione
przez rodziców stereotypy, na przykład kobiety kucharki
i sprzątaczki. Wystarczy, że chłopak z taką wizją swojej
matki zakocha się i ożeni z dziewczyną wyzwoloną, a zgrzy-
ty i awantury mają zapewnione na lata. Chowamy w so-
bie deficyty uczuć, głównie uczuć rodzica lub rodziców,
których na pewnym etapie zabrakło. Słabi, znerwicowani
faceci spalają się w walce o utrzymanie rodziny i w ry-
walizacji o ładniejszy dom, nowszy samochód.
Niedopieszczone kobiety są rozsadzane przez
frustracje, które z kolei rozsadzają facetów.
Zapomniane i nierozumiane dzieci poszukują
akceptacji i dóbr zastępczych. Rośnie liczba
rozwodów, bo każdy z nas wnosi do swojej
nowej rodziny zadawnione kompleksy, blizny
na psychice, niespełnione marzenia, zawie-
dzione nadzieje. Dopasowanie tego wszystkie-
go u dwojga małżonków – którzy na dodatek
są jeszcze z innych planet – jest prawie nie-
możliwe. Zamiast goić nawzajem swoje rany,
rozdrapujemy je. Wydłużają się więc kolejki u psychote-
rapeutów, ale wielu korzeni nie da się już wyrwać; niektó-
re blizny są zbyt głębokie. Z takim bagażem duchowych
ran i garbów stykamy się z innymi ludźmi, nie mniej po-
ranionymi niż my sami. W tej sytuacji nieuniknione są kon-
flikty, nienawiść, złość. To wszystko wychodzi na zewnątrz
z naszych domów i jest powodem konfliktów społecz-
nych, podziałów, zbrodni. Wojny na dole generują te na gó-
rze. Socjologowie przewidują, że po okresie panowania de-
mokracji ludzkość cofnie się do epoki totalitaryzmów, po-
nieważ tylko wspólna dla danej społeczności ideologia
jest tym, co tę społecz-
ność cementuje, a przy-
najmniej zapobiega dalsze-
mu rozkładowi.
Kiedy słyszę, że ludzie
mają żyć po 150 lat, py-
tam: a co z ich psychiką?
Czy nie będzie tak, że
po przekroczeniu setki
90 procent populacji bę-
dzie się leczyło lub na sta-
łe mieszkało w tzw. do-
mach wariatów?
Jedną z najbardziej
skutecznych metod psy-
choterapii jest „uziemie-
nie”. Polega ono na uświa-
domieniu pacjentowi sta-
tus quo. Sprawdza się to m.in. u ludzi zawieszonych po-
między dwoma światami, tj. takich, którzy nie mogą po-
godzić się ze śmiercią najbliższych, rozmawiają z nimi, od-
wiedzają ich codziennie na cmentarzu. Wystarczy sku-
tecznie przekonać takiego pacjenta, że mówi do ściany
lub kawałka marmuru, bo zmarłego już NIE MA. Ale me-
toda uziemienia pomoże każdemu, gdyż każdy z nas wy-
maga leczenia. Należy tylko uwierzyć w oczywistą praw-
dę, że dany jest nam bardzo krótki okres życia, a ta świa-
domość powinna być dla nas samooczyszczeniem. Nie war-
to już wówczas walczyć z mężem czy żoną, a nawet z te-
ściową. Nie warto zawsze mieć ostatnie słowo i stawiać
na swoim. Szkoda czasu. Życie jest na to za krótkie.
Nie warto bać się śmierci, myśleć o niej, bo ona i tak
przyjdzie w swoim czasie. Juliusz Cezar powiedział, że lu-
dzie odważni umierają tylko raz, wtedy, kiedy umierają;
ludzie bojaźliwi umierają po wielokroć. Kilkuletnia córka
mojej znajomej powiedziała kiedyś na pogrzebie wujka: „Ja
wiem, jak to jest nie żyć, bo już kiedyś nie żyłam, kiedy
się jeszcze nie urodziłam”.
Warto natomiast kochać rośliny i zwierzęta. I warto ko-
chać ludzi, bo oni naprawdę tak szybko odchodzą. Warto
otworzyć się na drugiego człowieka, który może czeka na to
od lat. Warto przeżyć prawdziwą przyjaźń i miłość. A prze-
cież z uczuciem jest jak z prądem – jeśli nie ma odbiorcy,
to nic się nie zajarzy. Warto więc być na miłość otwar-
tym. Słysząc tak często o chorobach, wypadkach i o śmier-
ci, tym bardziej otwórzmy się na życie pełnią życia.
JONASZ
Wponiedziałek wieczorem naKrakowskim Przedmieściu po-
jawił się nowy krzyż, a koło niego – rzecz jasna – obrońcy.
Ale... zjawili się też panowie z pałami i bloczkami mandato-
wymi. I... poskutkowało! Krzyż diabli wzięli. Obrońców też.
NaFacebooku nowa strona: „Cały naród przeprasza panapre-
zesa Jarosława”, a na niej setki tysięcy wpisów – przeprosin.
Na przykład taki: „Przepraszam Pana Prezesa, że mam kon-
to, przepraszam zaużywanie internetu, zawłasne zdanie, zato,
że nie pałam nienawiścią i za to, że mam 180 cm wzrostu”.
Czy Ty, Drogi Czytelniku, przeprosiłeś już Prezesa Jarosława?
„Chore, to jest poprostu chore” –powiedział oostatnich wy-
czynach Jarosława Kaczyńskiego Tadeusz Pieronek i odwró-
cił kolejną stronę „Faktów i Mitów”. Skąd wiemy, że biskup
czyta „FiM”? A stąd, że dokładnie takich samych słów użyli-
śmy 2 tygodnie temu.
Pan Samochodzik był agentem SB. To znaczy dokładniej twór-
ca detektywa muzealnika – Zbigniew Nienacki. Nie dość, że
współpracował, to jeszcze należał doORMO! –donosi trium-
falnie IPN. Niemieckie służby jak nic rozpracowują teraz Win-
netou jako agenta Stasi.
„Deklarację łódzką” –czyli słynny już, upichcony przez Kaczyń-
skiego akt kapitulacji PO – można poprzeć własnym podpi-
sem. I komentarzem. W internecie. Ale komentarz musi być
pozytywny. Każdy inny nie ma szansy pojawienia się na stro-
nie. Jak to się nazywa? To się nazywa Prawo iSprawiedliwość.
Antoni Macierewicz zorganizował objazdową wystawę zdjęć
i dokumentów ukazującą niezbicie winę Tuska, Ruska i Ko-
moruska w temacie katastrofa smoleńska. Premiera ekspozy-
cji w Brukseli, a potem już tylko Polska jak długa i szeroka.
Jak nienawistna i śmieszna.
„Rocznie obecnie morduje się o wiele więcej ludzi niż zginę-
ło w Holokauście, a dwa lata praktyki aporterów (nie licząc
dzieci zabijanych w czasie in vitro czy przez środki antykon-
cepcyjne iwczesnoporonne) daje liczbę ofiar większą niż licz-
ba ofiar II wojny światowej” – policzył Terlikowski z „Fron-
dy”. Gdyby doliczył chrześcijańską hekatombę Indian, Mu-
rzynów i Aborygenów, może bilans wyszedłby mu na zero?
A gdyby jeszcze zsumować zmazy nocne Terlikowskiego...
Nikt nie gasił papierosów na szyjach obrońców krzyża, nikt
nie sikał na znicze – dementuje oskarżenia Kaczyńskiego
warszawska policja, która oczywiście na Krakowskim Przed-
mieściu stała dokładnie tam, gdzie ZOMO.
Tam, gdzie ZOMO, stoją też prowadzący „Szkło kontaktowe”:
Miecugow, Sianecki iinni. Mało, że stoją, to jeszcze dokuczają
prezesowi PiS, więc prezes zażądał odTVN-u... likwidacji saty-
ryczno-informacyjnego programu. I chyba mu się daty pomyli-
ły, bo mamy co prawda październik, ale53 lata później, a„Szkło...”
to nie „Po prostu”. No i Kaczyński to nie Gomułka.
Polska reprezentacja wpiłkę kopaną zajęła najniższe whisto-
rii 69 miejsce w rankingu FIFA. Wyżej jest Benin, Albania,
Panama i Gabon. To złe wieści. A dobre są takie, że jeszcze
niżej uplasowały się Wyspy Cooka i Niue.
„Legion Chrystusa czeka okres odbudowy i odnowy” – po-
groziła paluszkiem powołana przez papieża komisja, która
miała zbadać prywatny zakon ks. Marciala Maciela – zbrod-
niarza, zboczeńca ioszusta. Świat spodziewał się kasaty zako-
nu. Nic ztego, bo Kościół nie zrezygnuje zmajątku szacowa-
nego na...4 miliardy dolarów! Apogrobowcy Maciela oświad-
czyli, że w razie kasaty Papa nie zobaczy ani dolara.
„Kościół istnieje po to, by ewangelizować” – oświadczył Be-
nedyktXVI, kiedyzapytano go, czemu właściwie służy kiero-
wana przez niego instytucja. Na to dziennikarze rzucili się
do lektury Ewangelii, gdzie nie znaleźli jednak żadnej zachę-
ty do pedofilii, zdzierstwa, opilstwa i oszustw.
Włoska prokuratura odkryła kilka wielce podejrzanych ope-
racji dokonanych nakontach wwatykańskim banku IOR, dzię-
ki czemu decyzja o zajęciu 23 mln euro należących do Waty-
kańczyków jest nadal w mocy. Dziennik „Corriere della Se-
ra” ujawnił natomiast, że w2009 roku zkonta dyrektora ban-
ku wypłacono 140 mln euro. Problem w tym, że nikt nie wie,
skąd usłużny Kościołowi bankowiec wziął taką sumę. Cud?
RELAX
Z astanawiałem się, o czym mam napisać ten felieton.
378080260.026.png 378080260.027.png 378080260.001.png 378080260.002.png
Nr 44 (556) 29 X – 4 XI 2010 r.
GORĄCE TEMATY
3
mitet Lotniczy (MAK)
zamknął prace nad re-
konstrukcją fatalne-
go lotu prezydenckiego Tu-154
do Smoleńska oraz przebiegiem
i przyczynami katastrofy. Akredyto-
wany przy MAK przedstawiciel RP
Edmund Klich otrzymał 22 paździer-
nika projekt końcowego raportu
i od tej chwili polska komisja działa-
jąca pod przewodnictwem ministra
Jerzego Millera ma – zgodnie z obo-
wiązującymi procedurami – 60 dni
na sformułowanie ewentualnych uwag
lub zastrzeżeń do treści wciąż jesz-
cze niejawnego dokumentu. Jego upu-
blicznienia można spodziewać się do-
piero po rozpatrzeniu przez MAK
stanowiska Polski, niezależnie od te-
go, czy zostanie ono uwzględnione,
czy raczej nie.
dowodów) najbardziej prawdopo-
dobne okoliczności zdarzenia, po-
zostawiając ich prawnokarną oce-
nę prokuraturze. Jeśli zaś chodzi
o sam raport, to jego forma jest
w zasadzie standardowa, bardzo po-
dobna do stosowanej w Polsce. Kil-
ka pierwszych rozdziałów prezen-
tuje z najdrobniejszymi detalami za-
łogę, jej doświadczenie, wyszkole-
nie i uprawnienia, dokładny „życio-
rys” samolotu i wyposażenie, spo-
sób przygotowania przed startem
w kontekście obowiązujących w Pol-
sce procedur i instrukcji produ-
centa, charakterystykę i sprawność
wszelkiego sprzętu nawigacyjnego
oraz instalacji, a wreszcie – ich kon-
figurację w ostatniej fazie lotu. Te
wszystkie dane są zrozumiałe jedy-
nie dla specjalistów, więc chyba nie
ma sensu ich omawiać. W każdym
lądować, wynoszą 100 m widoczno-
ści pionowej i 1000 m poziomej;
posiadane przez kpt. Prota-
siuka uprawnienia „osobiste”
pod żadnym pozorem nie pozwala-
ły mu na podejmowanie choćby pró-
by zejścia do lądowania, jeśli pod-
stawa chmur byłaby niższa niż 120 m,
a widzialność pozioma – 1800 m.
Druga część raportu MAK od-
twarza stan pogody panującej 10
kwietnia na lotnisku Siewiernyj
w Smoleńsku. Są to setki liczb o izo-
termach, kierunku i prędkości wia-
tru na różnych wysokościach, zachmu-
rzeniu i rodzaju chmur, wilgotności,
ciśnieniach, temperaturach itp. dane,
które laikowi nic nie mówią. Co jest
w tych liczbach najważniejsze?
– Sytuacja była zmienna, widzial-
ność pozioma i skośna wahała się
od 200 do 400 m, zaś pionowa nie
traktowane jak uchybienie regula-
minowe, za które dowódca eskadry
co najwyżej pogrozi palcem. Prze-
pisy lotnicze pisane są krwią po-
przedników , więc może teraz wresz-
cie coś się zmieni – mówi instruk-
tor z dęblińskiej Szkoły Orląt.
Raport pokazuje dalej listę pasa-
żerów Tu-154 i zajęte przez nich miej-
sca, moment startu z Warszawy, po-
łączenia radiowe i treść rozmów za-
łogi z kontrolerami lotów w Mińsku
oraz ośrodkiem kierowania w Mo-
skwie, a także wszystkie kontakty
z obsługą lotniska docelowego.
– W protokole są udokumento-
wane wszystkie komunikaty, że
na Siewiernym nie ma warunków
do lądowania, i zrekonstruowane
na podstawie odczytów z czarnych
skrzynek zachowania oraz czynno-
ści pilotów. Najbardziej lapidarnie
rzecz ujmując: całkowicie zlekcewa-
żyli zalecenia kontrolerów, choć
w konkluzjach raportu zapisano bar-
dziej elegancko, że dowódca „mógł
ich nie zrozumieć” – zauważa kon-
sultant komisji.
Ostatnie kilkanaście minut lotu
odtworzono z dokładnością do dzie-
siątej części sekundy. Dokument
precyzuje, na jakich wysokościach
znajdował się samolot, jego usytu-
owanie pod względem standardo-
wej ścieżki zniżania i osi podejścia
do lądowania, prędkość opadania,
odległości od początku drogi star-
towej itp.
– Zasadniczy wniosek jest taki,
że stracili orientację o położeniu
w przestrzeni. Z porównania ko-
mend podawanych z wieży i zapi-
sów w rejestratorach lotu wynika,
że odczytując wysokość, dowódca
korzystał z radiowysokościomierza
liczącego faktyczną odległość od zie-
mi, ale interpretował te dane jako
barometryczne, czyli pokazujące wy-
sokość względem poziomu płyty.
Trudno pojąć, dlaczego tak się sta-
ło, bo kontroler podał im wcześniej
prawidłowe dane do nastaw. Pro-
tokół powiada, że „najprawdopo-
dobniej” ich nie zrozumieli lub prze-
oczyli. Opadali za szybko i byli zbyt
blisko progu, żeby zdążyć wyprowa-
dzić maszynę, gdy przeszli ze ste-
rowania automatycznego na ręcz-
ne – ujawnia ekspert.
Wśród prawdopodobnych, bo ni-
gdzie nie zarejestrowanych zacho-
wań pilotów protokół MAK wylicza
również bezskuteczne próby dostrze-
żenia przez nich ziemi.
– To stary i doskonale znany
w polskich siłach powietrznych błąd
wynikający z braku wyrobionych na-
wyków. Zamiast kontrolować wskaź-
niki, obaj skupieni byli na poszuki-
waniu wzrokiem reflektorów „bram-
ki” utworzonej w Smoleńsku przez
dwa specjalne samochody oświe-
tlające próg pasa – twierdzi ekspert.
A jak oceniono działania kon-
trolera?
– Jego ewidentnym błędem by-
ła bierna postawa i brak zdecydo-
wania, a nawet pewna lękliwość, ale
według Rosjan, dyspozytor nie mógł
zabronić lądowania zagranicznemu
statkowi. Mógł jedynie zamknąć mu
przed nosem lotnisko, ale to prze-
rastało jego wyobraźnię. MAK o tym
wszakże nie napisał, ograniczając
się do ekspozycji podawanych za-
łodze tupolewa komunikatów o bar-
dzo niedobrych warunkach meteo.
Czy w raporcie jest mowa o ja-
kichś naciskach na pilotów?
– MAK zajmuje się tylko aspek-
tami czysto technicznymi, ale wśród
prób interpretacji irracjonalnych nie-
kiedy zachowań pilotów pojawiają
się sugestie o „rozłożeniu odpo-
wiedzialności” wynikającym z obec-
ności w kabinie dowódcy Sił Po-
wietrznych. Należy jeszcze podkre-
ślić, że dokument wyklucza po-
nadwszelką wątpliwość pojawia-
jące się wPolsce pogłoski, jako-
by generał Błasik zasiadł zaste-
rami samolotu .
Jaka jest zatem konkluzja doty-
cząca przyczyn katastrofy?
– Smoleńsk był zbiegiem niewła-
ściwej organizacji szkolenia i przygo-
towania załogi oraz nieprawidłowe-
go jej działania w czasie wykonywa-
nia lotu. Jeśli zaś chodzi o bezpo-
średnią przyczynę katastrofy, to MAK
eksponuje: podjęcie decyzji o pró-
bie lądowania mimo posiadania przez
załogę informacji o warunkach at-
mosferycznych poniżej warunków mi-
nimalnych kapitana i lotniska oraz
błędną interpretację wskazań przy-
rządów i złą współpracę załogi.
ANNA TARCZYŃSKA
Raport MAK
Znamy najważniejsze konkluzje raportu o katastrofie
w Smoleńsku. Są po prostu katastrofalne...
przekraczała 50 m. Jeśli pamiętać,
że załoga była o niej wielokrotnie
informowana, o czym świadczą za-
pisy rozmów z ziemią, to zawarta
w raporcie konkluzja, że panu-
jące w okolicy lotniska warunki
atmosferyczne „mogły mieć istot-
ny wpływ nawypadek”, jest wręcz
ukłonem pod adresem Polski
– zauważa ekspert.
– Nie bójmy się powiedzieć, że
decyzja o podejściu do lądowania
była po prostu przestępstwem. To
było mniej więcej tak, jak gdyby czło-
wiek z kartą rowerową wyjechał
na autostradę autokarem wypełnio-
nym ludźmi. Cokolwiek by dzisiaj
powiedzieć o wpływie na załogę
obecnego w kabinie dowódcy Sił Po-
wietrznych generała Marka Błasi-
ka lub presji wynikającej z oczeki-
wań pana prezydenta Lecha Ka-
czyńskiego , to pozostaje faktem, że
kapitan działał po prostu krymi-
nalnie i katastrofy nie usprawiedli-
wią żadne prawdziwe ani domnie-
mane błędy kontrolerów ze Smo-
leńska. Niestety, w naszym systemie
szkolenia naruszanie procedur jest
Podczas konferencji prasowej to-
warzyszącej oficjalnemu przekaza-
niu raportu wiceprzewodniczący
MAK Oleg Jermołow ujawnił je-
dynie tyle, że komisja wykryła w su-
mie 72 przyczyny (techniczne i or-
ganizacyjne), które – jej zdaniem
– doprowadziły do katastrofy, oraz
sformułowała siedem rekomenda-
cji („operatywnych zaleceń”) prze-
kazanych Klichowi już wcześniej, ja-
ko wymagające natychmiastowej re-
alizacji, aby uniknąć podobnych wy-
padków w przyszłości. Reszta po-
zostaje tajna, ale zaprzyjaźniony
z „FiM” były pilot wojskowy –kon-
sultant polskiej komisji – miał
okazję, żeby zapoznać się z ob-
szernymi fragmentami roboczej
wersji tego ponad 200-stronico-
wego dokumentu . Co on zawiera?
– Należy na wstępie podkre-
ślić, że MAK z samego założenia
nie wskazuje palcem winnych ,
tylko przedstawia zestaw faktów lub
(w przypadku braku „twardych”
razie ostateczna konkluzja jest jed-
noznaczna: procedury obsługi na-
ziemnej wykonano prawidłowo, sa-
molot był sprawny, wszystkie sys-
temy pokładowe działały bez zakłó-
ceń i nie ma absolutnie żadnego
związku przyczynowego między
stanem technicznym maszyny
awypadkiem – podkreśla nasz roz-
mówca.
Pomijając detale dotyczące wy-
szkolenia pilotów, należy jednak od-
notować, że siedzący za sterami Tu-
-154 kapitan Arkadiusz Protasiuk
miał ograniczone uprawnienia do lą-
dowania, uzależnione od warunków
pogodowych i wyposażenia lotniska.
W konkretnym przypadku Smoleń-
ska (system naprowadzania przez
dwie radiolatarnie, czyli radary po-
kazujące wieży kontrolnej dane o po-
łożeniu samolotu, które przekazy-
wane są następnie – siłą rzeczy
z pewnym opóźnieniem – załodze):
tzw. warunki minimalne lot-
niska, przy których można tam
ła, która na przekór Kościołowi od-
ważyła się zdjąć wszystkie krucyfiksy ze
ścian w salach lekcyjnych!
Właściciele prywatnej krakowskiej podsta-
wówki i gimnazjum Salwator uznali, że krzy-
że wiszące w salach dydaktycznych mogą wpły-
wać dyskryminująco na niekatolickich uczniów,
dzięki czemu od września żadna z sal (oprócz
katechetycznej) nie posiada krucyfiksów.
Tylko garstka rodziców opowiedziała się
za przywróceniem poprzedniego wariantu
z krzyżami na ścianach, jednak szanując
wolę dyrekcji, nie zamierzają protestować.
W szkole uczy się 170 dzieci, wśród których
są też uczniowie wyznań innych niż katolic-
kie, dlatego właściciele wpadli na pomysł wy-
budowania specjalnej sali katechetycznej,
w której poza krzyżem znajdzie się miejsce
na wszystkie symbole największych religii
świata. Już w przyszłym roku zakończy się
jej remont.
Miejscowi klerykałowie uważają, że takie
dziwne posunięcie może się odbić negatywnie
narodowości i wyznania, a także z rodzin
niewierzących – powiedziała dyrektor szkoły
Magdalena Siekańska .
Oczywiście Kościołowi, który boi się pre-
cedensu, sytuacja w Salwatorze bardzo się nie
Największym problemem dla szkoły może
się okazać miejscowy biskup, który ma prawo
wycofać katechetę z placówki, ponieważ to szko-
ła niepubliczna, a takiej rozporządzenie o na-
uce religii nie dotyczy. I takie właśnie wycofa-
nie katechezy hierarcha rozważa. Powiedział
również: „Ta szkoła w nazwie ma Zbawiciela
( salvator – z łac. zbawiciel). Mieści się też na te-
renie dzielnicy, która była przyczółkiem chrze-
ścijaństwa. Przed tysięcznym rokiem działali tu
uczniowie św. Metodego. Budynek szkoły stoi
na dawnej ziemi zakonnej. Modlę się, żeby
pamiętały o tym wszystkim władze szkoły”.
Przed paroma dniami krakowska kuria po-
stanowiła jednak, że na razie lekcje religii po-
zostaną w szkole. Nie kryjąc zdegustowania,
księża zapowiedzieli spotkanie z rodzicami
uczniów, aby poznać ich zdanie na ten temat.
ARIEL KOWALCZYK
Zbawiciel bez krzyża
na uczniach. Po rozmowie z kilkorgiem dzie-
ci jesteśmy całkowicie innego zdania. „Mnie
to nie przeszkadza, wcześniej i tak ich nie
zauważałem” – powiedział Michał ,
uczeń IV klasy. Podobną opinię mają jego
koleżanki i koledzy. Dyrekcja szkoły również
nie widzi w tym niczego nadzwyczajnego. – Je-
steśmy tolerancyjni, otwarci na dzieci innej
spodobała. „Krakowska kuria nie ukrywa, że
dla Kościoła to bardzo bolesna sprawa. Nigdy
wcześniej nic takiego się nie zdarzyło. Zdjęcie
krzyży to brak tolerancji wobec katolików
(...). Istnieje coś takiego jak słuszna obrona
praw większości przed żądaniami mniejszości”
– powiedział ks. Tadeusz Panuś z Wydziału
Duszpasterstwa Dzieci i Młodzieży.
M iędzypaństwowy Ko-
C zapki z głów! Oto pierwsza polska szko-
378080260.003.png 378080260.004.png 378080260.005.png 378080260.006.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 44 (556) 29 X – 4 XI 2010 r.
POLKA POTRAFI
Duszą i ciałem
Prowincjałki
Bolesław Stanisławiszyn , proboszcz z Że-
lazna, plebanię chce przerobić na gospodar-
stwo agroturystyczne. Kiedy jednak turyści (pielgrzymi) skosztują jego spe-
cjalności – ogórków małosolnych i miodu – nie wiadomo, bo pleban twier-
dzi, że nie ma kasy na urządzenie pokoi gościnnych.
W świecie mody zapanowała ko-
lejna moda – na przełamywanie
konwenansów. Występują model-
ki w rozmiarze XXL, ciężarne,
transwestyci, a ostatnio w ra-
mach kampanii społecznych
na wybiegach prezentują się nie-
pełnosprawni.
Według niedawnych badań,
na widok wychudzonej modelki tak
zwana kobieta przeciętna fiksuje
– w jej mózgu uaktywniają się ob-
szary, które odpowiadają za lęk,
przygnębienie i poczucie wstrętu
do samej siebie.
Na szczęście świat modelingu
idzie w zupełnie nowym kierun-
ku. Staje się bardziej uspołecz-
niony. Oto kilka tegorocznych
inicjatyw – ojczystych i nie tylko.
Na Zachodzie zaczęło się
od sesji z modelkami w rozmia-
rze 36 i więcej. Na wybiegach kró-
luje niejaka Crystal Renn , z roz-
miarem 42/44, uznawana za naja-
trakcyjniejszą z modelek zgrab-
nych inaczej. Kiedy starała się
o pracę w modelingu, docenio-
no jej urodę, ale przykazano zrzu-
cić... 30 kilogramów. Crystal tak
zawzięcie walczyła o szczupłą syl-
wetkę, że wpędziła się w ano-
reksję. Kiedy wróciła do swojej
wagi i pogodziła się z krągło-
ściami, okazało się, że trzyma pro-
porcje i jest dobra taka, jaka jest.
Występuje na najlepszych pokazach,
pozuje do najlepszych magazynów,
stała się idolką wszystkich niewychu-
dzonych – udowadniając, że to, co
piękne, nie musi przypominać kija
od szczotki.
Niepełnosprawnych i chorych ko-
biet nie ma w świecie tzw. kultury
popularnej. Aby to zmienić, zrodził
się pomysł szczególnych sesji i poka-
zów z ich udziałem. Organizacja
CAP48, która zajmuje się problema-
mi niepełnosprawnych we Francji
i Belgii, zorganizowała właśnie roz-
bieraną sesję zdjęciową z piękną
Tanją Kiewitz , 35-latką z kikutem
zamiast lewej ręki. Do zdjęć dołączo-
no komentarz: „Spójrz mi w oczy...
Powiedziałam – w oczy”. Jedno jest
pewne, Tanja jako modelka inna niż
wszystkie zwróciła na siebie oczy
całego świata.
Coś z rodzimego gruntu. Fun-
dacja Dziecięca Fantazja, której je-
dynym celem jest spełnianie ma-
rzeń nieuleczalnie chorych dzieci,
spełniła właśnie marzenie trzech
nieco starszych dziewczyn, które
na co dzień zmagają się ze śmier-
telną chorobą, a ich życie dalekie
jest od tzw. normalności. 16-letnią
Marcelinę i 19-letnią Paulinę , cier-
piące na mukowiscydozę,
oraz 17-letnią Justynę zmaga-
jącą się z rakiem zaproszono
na profesjonalną sesję zdjęcio-
wą do jednego z kolorowych ma-
gazynów dla kobiet. Dziewczyny
zgodnie uznały, że był to naj-
piękniejszy dzień w ich życiu.
Gdyńskie projektantki Ni-
na i Natalia Orłowskie zorga-
nizowały w tym roku specjalny
pokaz mody z kolekcją dla osób
poruszających się na wózkach in-
walidzkich. Podczas castingu
zgłosiło się kilkadziesiąt kobiet
poruszających się na wózkach
i o kulach. Udowodniły, że po-
dobać się chcą (i mogą!) nie tyl-
ko młode i zdrowe.
JUSTYNA CIEŚLAK
Poziom polskiej piłki jest tak żenujący, że
na trzeźwo nie do przyjęcia. Z takiego zało-
żenia wyszedł prawdopodobnie włocławski arbiter, który sędziował mecz
juniorów wspomagany ponad 1 promilem we krwi. Facet to twardziel, bo
do końca wytrzymał, a i bramki odliczył jak należy.
Prezydent Grudziądza Robert Malinowski
– zamiast na umówione wcześniej spotka-
nie z mieszkańcami terenów zalewowych – wybrał się do restauracji na też
„zalewową” imprezkę, zorganizowaną przez lokalny ZNP. Pech chciał, że miesz-
kańcy go tam wytropili. Panu prezydentowi – o dziwo – głupio nie jest.
W Polskiej Wsi pod Mrągowem pewien
25-letni myśliwy, który obserwował las zmy-
śliwskiej ambony, pomylił kolegę zdzikiem. Postrzelony ma uszkodzony staw
biodrowy i kość udową. 54-letnia mieszkanka gminy Kikół nie miała tyle
szczęścia. Ją z dzikiem pomylił 51-letni myśliwy z Torunia. Kobieta padła
na miejscu.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Chcę wprowadzić nowy, świecki obyczaj, że politycy w momencie, kiedy są
wybrani przez ludzi, odpowiadają przed ludźmi, a nie przed hierarchią ko-
ścielną.I tego będę pilnował.
(Donald Tusk)
¹¹¹
To jest też walka z pewną kulturą lęku, którą Kościół chce w Polsce jakby za-
fundować i w ten sposób zablokować realne załatwienie sprawy in vitro (...).
Chcemy pokazać wyraźnie, że nie ma zgody na presję ze strony Kościoła
na posłów, pokazać, że w jakimś sensie mamy w Polsce do czynienia z pań-
stwem wyznaniowym, przez tego typu zachowania (...) Kościół wywiera pre-
sję w stylu islamskim. (Janusz Palikot
o swoim pomyśle zorganizowania manifestacji przed siedzibami biskupów)
¹¹¹
Za krytyką wymierzoną w mój projekt stoją potężne interesy finansowe kon-
cernów farmaceutycznych i klinik in vitro. (poseł PO Jarosław Gowin,
autor jednego z projektów ustawy o in vitro)
¹¹¹
Kaczyński kłamie, kiedy mówi, że agresja, której celem był jego brat przez ostat-
nie 5 lat, nie miała precedensu. Ten sam Jarosław Kaczyński w 1992 roku
uczestniczył w marszach, w których palono kukłę prezydenta Wałęsy i nazy-
wano go agentem obcego mocarstwa.
stanie poddany leczeniu. Jednym z propono-
wanych lekarstw ma być nasilenie przyczyn, któ-
re wywołały chorobę tego systemu.
Od kilku miesięcy komentujemy na łamach „FiM”
debatę na temat reformy systemu emerytalnego. Przy-
pomnijmy, że częściowa prywatyzacja emerytur w 1999
roku doprowadziła do powstania gigantycznego długu
publicznego oraz do przejadania
części składek emerytów przez
wielkie konsorcja finansowe. Jed-
ną z wad systemu, obok marno-
trawstwa, jest także uzależnienie
przyszłych świadczeń od kaprysów
giełdy papierów wartościowych.
Racjonalne propozycje reform systemu przedsta-
wili latem ministrowie Fedak i Rostowski . Zostały
one jednak storpedowane przez premiera Tuska
i superministra Boniego . Zamiast uzdrowienia pre-
mier zorganizował funduszom połajankę, podczas któ-
rej zganił je za kiepskie dbanie o los emerytów. Ale
przecież od dbania o emerytów jest rząd, a prywatne
firmy są od zarabiania pieniędzy dla akcjonariuszy. Co
też robiły najlepiej jak potrafiły i na ile pozwalał im
ustawodawca.
A jednym z ustawodawców był m.in. Donald Tusk,
czołowy lider dawnej Unii Wolności, współtwórczyni
tej nieszczęsnej reformy i jeszcze paru innych. Zresz-
tą w komedii pomyłek uczestniczy nie tylko obecny
premier. Swój zegar liczący dług publiczny uruchomił
z wielką pompą Leszek Balcerowicz – wicepremier
w rządzie Buzka , twórca gigantycznej dziury budże-
towej (od nazwiska jej odkrywcy zwana dziurą Bauca
– 2001 rok). Jako minister finansów żyrował reformę,
na którą nie było pieniędzy. Teraz ten facet jako
„głos społeczeństwa obywatelskiego” poucza innych
o tym, jak nie należy powiększać długów...
To nie koniec tego pokazu śmiesznostek. Buzię na te-
mat długu publicznego otworzył także obecny przewod-
niczący Parlamentu Europejskiego (deputowany z ramie-
nia PO) Jerzy Buzek, zwany także „premierem katastro-
fą” lub reżyserem komedii „cztery reformy i pogrzeb”.
Otóż człowiek, który 9 lat temu spustoszył polskie fi-
nanse nieudanymi reformami, mó-
wi teraz, że „musimy skończyć
z kulturą życia na kredyt” . Przy-
pomnę, że tylko z powodu jego
reformy emerytalnej ROCZNIE
dług polski przyrasta o kolej-
ne 10–12 mld złotych.
I dług ten będzie przyrastał nadal, bo przedstawio-
ne właśnie propozycje zmian ministra Boniego nie na-
ruszają jego podstaw, czyli idei, aby corocznie brać pie-
niądze, których nie mamy, i przekazywać je funduszom
emerytalnym. Plan zakłada obniżenie prowizji pobiera-
nej przez fundusze z obecnych 3,5 procent do 2,3. Z ra-
dością bym temu przyklasnął, gdyby nie pewien szkopuł
– będzie wprowadzona inna, dodatkowa danina dla fun-
duszy. Chodzi o dwuprocentową „opłatę solidarnościo-
wą” (cóż za nazwa!) od zysków osiągniętych przez dany
fundusz. Zostanie ona potrącona z kwoty, którą zarobią
pieniądze emerytów na giełdzie. Zatem utrącenie pro-
wizji nie musi oznaczać mniejszych wpływów dla insty-
tucji finansowych. Niestety, jeśli fundusze będą tracić
na giełdzie nasze pieniądze, to nie muszą być z nami „so-
lidarne” i płacić nam na przykład 2-procentowego od-
szkodowania. „Solidarni” mamy być tylko my z nimi.
Za tydzień m.in. o tym, że według pomysłu Boniego, na-
sze emerytury w jeszcze większym stopniu niż obecnie
będą zależeć od kaprysów giełdy. ADAM CIOCH
RZECZY POSPOLITE
(Cezary Michalski, publicysta)
¹¹¹
Grupa przywódców z PiS-u straciła kontakt z rzeczywistością i my z nimi już
też nie nawiążemy kontaktu. (prof. Ireneusz Krzemiński, socjolog)
¹¹¹
Rozbieżność postaw Polaków i nauczania Kościoła w sprawie metody za-
płodnienia in vitro świadczy o tym, że Kościół poniósł porażkę jako jeden
z głównych wychowawców w Polsce. Formułowanie groźby ekskomuniki
to dowód bezsilności biskupów.
OFE-rmy
(prof. Paweł Łuków, etyk)
¹¹¹
Cieszę się, że Urząd Miasta może aktywnie włączyć się w budowę tego
wielkiego pomnika dla Jana Pawła II.
(prezydent Krakowa Jacek Majchrowski o Centrum Jana Pawła II)
¹¹¹
Moja osoba spotkała się z atakiem przedstawicieli Episkopatu Polski.
Pan biskup Budzik, ksiądz doktor Kloch zarzucili mi podawanie nie-
prawdy. Podważono moje kompetencje zawodowe, zarzucono mi walkę
z Kościołem, zarzucono mi stosowanie stalinowskich metod. Chcąc bro-
nić swojego dobrego imienia, postanowiłem skierować sprawę do właści-
wych organów państwa. (poseł SLD Sławomir Kopyciński)
¹¹¹
Żyjemy w czasie specjalnie tworzonego zamętu, ale i szczególnych znaków:
najpierw katastrofa 10 kwietnia, potem powódź, teraz mord w Łodzi... Czy
to przypadek, że to, co się stało w Łodzi, wydarzyło się 19 października, w rocz-
nicę zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki?
(Tadeusz Rydzyk)
Wybrali: AC, ASz, RK
LICZY SIĘ POMYSŁ
NA DOPINGU
SAMORZĄDNY
RATUJ SIĘ KTO MOŻE!
N iedomagający polski system emerytalny zo-
378080260.007.png 378080260.008.png 378080260.009.png 378080260.010.png 378080260.011.png 378080260.012.png 378080260.013.png 378080260.014.png 378080260.015.png 378080260.016.png
Nr 44 (556) 29 X – 4 XI 2010 r.
NA KLĘCZKACH
5
W OCZACH NARODU
listopadowe dowolna, na wspomin-
ki roczne ofiara w intencji zmarłe-
go jak na Mszę św.” – wtóruje mu
duszpasterz z parafii św. Szczepa-
na w Krakowie.
Tradycja tradycją, ale przecież
zawsze można potroić wspominko-
wą stawkę. „Proponujemy, aby ofia-
ra za wspominki roczne równa by-
ła trzem intencjom mszalnym” –in-
formuje wiernych parafia pw. św.
Stanisława Biskupa i Męczennika
w Białej. Z kolei proboszcz para-
fii św. Faustyny w Koninie nie wa-
ha się podać konkretnej ceny:
„Wszystkie ofiary składane z racji
wypominek przeznaczone są na kon-
tynuację budowy naszego kościoła.
Przypominamy, że ofiary składane
na wspominki roczne wynoszą 30 zł
od jednego imienia czy nazwiska,
zaś składane jako jednorazowo
w miesiącu listopadzie traktujemy
jako dobrowolne ofiary” . Podobne
stawki obowiązują w parafii Naj-
świętszego Serca Pana Jezusa w Ła-
zach – „Przyjmujemy na wspomin-
ki: 30 zł – roczne, 15 – półroczne,
oktawalne – dobrowolna ofiara. Pa-
miętajmy o naszych zmarłych...”.
Przede wszystkim zaś o naszych
biednych księżach...
portalu są pisane przez jakiegoś pół-
analfabetę! Oto jeden z nich (w cy-
tatach i tytułach zachowujemy pisow-
nię oryginału): „Obrać buraki, po-
kroić w plasterki albo kosteczki. Za go-
tować wodę (dużo ilość wody), odsta-
wić tą wodę na jeden dzien. Wtedy
delikatnie dolewać wodę do drugiego
garnka, i po solić dobrze. I w tym
garnku przekładamy buraki na spod,
i wtedy czosnek, koper, i seler, jesz-
cze można skórę różowego chleba do-
dać ale chleb ma być związany w ga-
zie. Wtedy garnek zostawić w ciepłym
miejscu dopóki sie zakisi”. To prze-
pis na kiszenie barszczu czerwone-
go. A przepis na „Lek Z Maliny”?
Podwładni Rydzyka radzą, aby
„w słoiku dać kilogram maliny.
Wlać 1/2 litra spiritus lub 1/2 litra czy-
stej wódki. Wtedy w ciemny i w chłod-
nym pomieszczeniu zostawić słoik
dla 6 tygodni. Za 6 tygodni przeląc
do drugiego słoika i można dodać wy-
szkę miodu i trochę rodzynek i niech
postoi jeszcze tydzień”. ASz
Instytut badania opinii społecz-
nej Homo Homini zapytał Polaków,
kogo uważają za polityka najbar-
dziej szkodzącego Polsce.60 pro-
cent respondentów wskazało na Ja-
rosława Kaczyńskiego , po 11 pro-
cent na Tuska i Niesiołowskie-
go ,9 na Palikota i... 1 na Napie-
ralskiego . Charakterystyczna jest
ponad pięciokrotna przewaga Ka-
czyńskiego nad kolejnym w sonda-
żu Tuskiem. Czyżby naród powoli
trzeźwiał?
w propagowaniu zabobonów dzien-
nik „Fakt” opisał to zdarzenie ja-
ko cud – robotnik mógł przecież
zginąć!
ASz
prasie oraz 5 tys. zł na cele społecz-
ne. Konfrontacji prawdopodobnie
nie będzie, bo katolik Legutko rę-
kawicy podejmować nie zamierza
– skrył się za immunitetem posel-
skim i żąda zawieszenia postępo-
wania. To obrzydliwe nadużycie.
16 listopada Sąd Okręgowy w Kra-
kowie zdecyduje o losach postępo-
wania.
KRZYŻ
WYPROWADZIĆ
WZ
MaK
ZNIEWOLENIE JPII
SPECJALISTKA TATY
Podobno dni papieskie w tym
roku już za nami. Okazuje się, że
tylko pozornie. Te akademickie od-
będą się 3–5 listopada w Krako-
wie z inicjatywy krakowskich i ma-
łopolskich uczelni. Głównym orga-
nizatorem akcji jest Akademia Gór-
niczo-Hutnicza w Krakowie. Im-
prezie przyświeca hasło „Wolność”,
zaś celem tegoż ważnego akade-
mickiego wydarzenia ma być „in-
spirowanie badań naukowych
nad dziedzictwem JPII” . W pro-
gramie zaplanowano m.in. sesję
„Wielki Orędownik Wolności” i wy-
stawę „Śladami pielgrzymek Ja-
na Pawła II” w Akademii Górni-
czo-Hutniczej, sesję „Muzyka wo-
bec poezji i nauczania Karola Woj-
tyły i Jana Pawła II” i wystawę
„Kompozytorzy – Janowi Pawłowi”
– w Akademii Muzycznej, spotka-
nie na temat „Wolność gwarancją
rozwoju gospodarczego” na Uni-
wersytecie Ekonomicznym oraz
warsztaty naukowe „Oblicza wol-
ności” na Uniwersytecie Rolniczym.
Papieskim wykładom na szacow-
nych krakowskich uczelniach towa-
rzyszyć ma szereg nie mniej pa-
pieskich imprez, jak choćby spek-
takl zatytułowany nomen omen
„Zniewolenie”, przygotowany spe-
cjalnie na tę okazję przez studen-
tów Państwowej Wyższej Szkoły Te-
atralnej w Krakowie. AK
Maja Rostowska (zbieżność
nazwisk ze znanym ministrem nie
jest przypadkowa), 23-letnia ab-
solwentka studiów bez doświad-
czenia zawodowego, pracuje w pol-
skim Ministerstwie Spraw Zagra-
nicznych jako jeden z trzech... do-
radców szefa resortu. Fakt, że nie-
pracująca dotąd nigdzie córka mi-
nistra jest zatrudniona w gabine-
cie jego kolegi, nie zaniepokoił
dotąd CBA ani Julii Pitery , spe-
cjalistki od tropienia korupcji i ne-
potyzmu. Nas nieodmiennie wzru-
sza deklarowane przez Rostow-
skiego przywiązanie do wysokich
standardów moralnych, które nie
pozwala mu głosować za in vitro.
No cóż, minister wie, że dzieci to
nie tylko pociecha, ale i zgryzota
– tak trudno im znaleźć dobrą
robotę...
Ze szczytu Rysów w Tatrach
usunięto metalowy krzyż oraz inne
przedmioty pozostawione tam bez
zgody władz Tatrzańskiego Parku
Narodowego. Co charakterystyczne
– dyrektor TPN Paweł Skawiński
zaznaczył, że krzyż postawiono „bez
zgody Parku Narodowego i Kościo-
ła”. Jak widać, na Podhalu o legal-
ności przedsięwzięć musi decydo-
wać zarówno aprobata władzy świec-
kiej, jak i duchownej. MaK
KRZYŻ ZNÓW DZIELI
AK
W kantonie Lucerna skandal.
Jedna z rodzin we wsi Triengen
domagała się, zgodnie z prawem fe-
deralnym, usunięcia katolickich kru-
cyfiksów ze ścian szkoły publicznej.
Usunięto je, ale rychło zastąpiono
prostymi drewnianymi krzyżami. Ro-
dzina, która domagała się świecko-
ści, spotkała się z nagonką katolic-
kich aktywistów. Na to zwolennicy
świeckości w trosce o bezpieczeń-
stwo rodziny podjęli decyzję o... emi-
gracji. Szwajcaria słynęła dotąd z by-
cia przystanią dla emigrantów i prze-
śladowanych.
MARYJNE
GOTOWANIE
Radio Maryja to nie tylko mo-
dlitwy i „Rozmowy niedokończone”.
Pełno w nim innych niezwykłych au-
dycji. Należą do nich z pewnością
„Porady kulinarne”, które są pro-
wadzone również na internetowej
stronie RM. Problem polega na tym,
że przepisy serwowane na maryjnym
MaK
ALE CYKOR!
KURIA MAĆ
O wrocławskich maturzystach
Zuzannie Niemier , Tomaszu
Chabince i Arkadiuszu Szadur-
skim – pisaliśmy tuż po tym, jak
powołując się na wyrok Europej-
skiego Trybunału Praw Człowieka
w Strasburgu ( „nie można tworzyć
sytuacji, w której uczeń zmuszony jest
wbrew woli uczyć się w obecności
krzyża” ), poprosili Marka Łaźnia-
ka , dyrektora swojego liceum, aby
ze ścian klas szkolnych zdjął zdo-
biące je krzyże (por. „FiM” 50/2009).
– Walczymy wyłącznie o przestrze-
ganie praw zapisanych w konstytu-
cji i o zachowanie neutralności przez
instytucje publiczne – motywował
Arek Szadurski. Burzy, jaką wywo-
łała ich petycja, z pewnością się
nie spodziewali. „Tak naprawdę cho-
dzi o zadymę. Rozpuszczeni smar-
kacze czują się kompletnie bezkar-
ni. To jest typowa szczeniacka za-
dyma. Przy czym za zadymę to czło-
wiek bywa – jak chodzi do szkoły
i szkoła jest dobra – karany. Czyli
ponosi konsekwencje. Natomiast oni
są kompletnie bezkarni, ponieważ
cała tzw. postępowa opinia publicz-
na będzie za nimi” – zdiagnozował
sytuację europoseł Ryszard Legut-
ko , były minister edukacji.
Za „rozpuszczonych smarkaczy”
maturzyści pozwali pana posła
do sądu o naruszenie dóbr osobi-
stych. Chcą przeprosin w lokalnej
Tarnowska kuria rozesłała
do parafii okólnik, w którym odno-
towano, jak lokalni posłowie do Sej-
mu głosowali w sprawie ubiegłorocz-
nego całkowitego zakazu in vitro.
Stał się on już przedmiotem kazań
w diecezji. Duchowni twierdzą, że
nazwiska posłów będą wyczytywane
także w kontekście najbliższych gło-
sowań w sprawie ustawy bioetycz-
nej. Niech czują wybrańcy oddech
Kościoła na plecach! MaK
MaK
WYPOMINKOWE
ZALECANKI
CUD JEZUSA
Wspominki, wypominki, zalec-
ki... „Przyjęło się, że ofiara za wspo-
minki roczne jest zbliżona do ofia-
ry za jedną Mszę świętą (a warto za-
uważyć, że tych mszy odprawia się
w ciągu roku aż 12), natomiast
za wspominki jednorazowe wierni
składają mniejszą ofiarę (...). Bóg
zna wszystkich swoich zmarłych. Pro-
szę jednak zwrócić uwagę na siłę
przyzwyczajenia, na tradycję (...). Jest
to potrzebne żyjącym, którzy uczest-
niczą w nabożeństwach wspomin-
kowych, nie zaś zmarłym” – mobi-
lizuje swoje owieczki proboszcz pa-
rafii Wniebowzięcia NMP w Białej
Podlaskiej. „Zbliżają się dni mo-
dlitw za zmarłych, tzw. Zaduszki (...).
Niech nikt z naszych bliskich nie zo-
stanie pominięty i zapomniany w tej
modlitwie (...). Ofiara na wspominki
Próba założenia głowy olbrzy-
miemu świebodzińskiemu Jezuso-
wi mogła skończyć się tragicznie.
Na życzenie pomysłodawców po-
mnika zamówiono specjalny dźwig,
który rzeczoną głowę miał umieścić
na cokole. Okazało się, że nawet
tak potężna maszyna nie jest w sta-
nie podnieść wielotonowej konstruk-
cji (nie jest znana jej masa, o czym
pisaliśmy – „FiM” 41/2010). Kiedy
kolejna próba uniesienia głowy
Chrystusa zakończyła się niepowo-
dzeniem, robotnicy postanowili zde-
montować olbrzymi żuraw. Podczas
akcji element dźwigu spadł wprost
na nogę 26-letniego robotnika. Męż-
czyznę z kompletnie zmiażdżoną
stopą z placu budowy do szpitala
zabrał helikopter. Niestrudzony
378080260.017.png 378080260.018.png 378080260.019.png 378080260.020.png 378080260.021.png 378080260.022.png 378080260.023.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin