FiM 35-2010.pdf

(11416 KB) Pobierz
347014763 UNPDF
JAK KOŚCIÓŁ OKRADA PAŃSTWO
ß Str. 7
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 35 (547) 2 WRZEŚNIA 2010 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT)
Oto ksiądz Pawłowicz! Nasz stary znajomy pedofil, którego seria artykułów „FiM”
wsadziła do więzienia na 3 lata.
Wyszedł. I znów bezkarnie grasuje. Na Ukrainie i we Włoszech. Oprowadza wycieczki
po muzeach, śpi z młodymi chłopcami w hotelowych pokojach. Jest chory?
Winny? Oczywiście! Ale stokroć bardziej winni są jego szefowie – cyniczni biskupi,
ukrywający zboczeńca w coraz to innych krajach, parafiach i klasztorach.
ß Str. 3
ISSN 1509-460X
347014763.029.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 35 (547) 27 VIII – 2 IX 2010 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
„Światopogląd Komorowskiego nic nie ma wspólnego z reli-
gią katolicką. Wręcz przeciwnie – szczególnie jeśli chodzi
o kwestie jego przyzwolenia na in vitro i na podejście do krzy-
ża” – ogłosił Terlikowski, szef Frondy. Odetchnęliśmy. Pro-
mowanie przez „FiM” kandydatury obecnego prezydenta nie
okazało się krokiem chybionym.
Podnieśmy głowy
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zarządziła komplekso-
wy monitoring rozgłośni Rydzyka. Nie jednej audycji, tylko ca-
łego radia. To pierwszy taki przypadek w historii KRRiT (choć
zgodny z jej statutem), który może doprowadzić do podważe-
nia warunków koncesji.
W zasadzie protokół pokontrolny powinien zawierać tylko jed-
no słowo: „Jezusmaryja!”.
o upały i wydarzenia polityczne (wybory prezydenc-
kie, wojna o krzyż), ale i aktywność społeczną antyklery-
kałów. W ciągu ostatnich kilku miesięcy przybyły nam
rzesze nowych zwolenników państwa świeckiego, którzy
głośno domagają się poszanowania prawa formalnie w Pol-
sce obowiązującego. Po raz pierwszy od 20 lat nie towa-
rzyszyło im zdumienie elit politycznych ani czołowych me-
diów. Obrońcy tak zwanego krzyża dali nam – antyklery-
kałom – broń i legitymację społeczną do działania. Poka-
zali, jaką wiochę są w stanie zrobić i jak mogą skompro-
mitować państwo. Język przeciwników klerykalizmu na-
gle przestał być językiem jakichś marginalnych grup spo-
łecznych. Nasze poglądy głosi już elita politycznego środ-
ka, m.in. Kutz, Palikot czy Celiński. Ale najważniejsze, że
masy prostych ludzi wreszcie obudziły się
i zobaczyły na własne oczy, jakie pań-
stwo przez lata budowały nam watykań-
skie sługusy. Naród tysiącami zaczy-
na w internecie domagać się od pań-
stwa realizacji jego obowiązków,
choćby zmuszenia biznesmena Ry-
dzyka do przestrzegania prawa (ni-
by społeczne, tj. zwolnione z po-
datku media ojca Rydzyka nadają
komercyjne reklamy), inni doma-
gają się wyprowadzenia religii ze
szkół, usunięcia symboli religijnych
z urzędów itp. Ważne, że wresz-
cie jednoczymy się nie tylko prze-
ciw czemuś, ale za czymś,
chcemy rzeczy pozytywnych.
To klerykałowie protestują
na nie. Oni nie chcą przenie-
sienia krzyża, okazują pogar-
dę państwu i negująna przy-
kład in vitro. A na protestach
opartych wyłącznie na nego-
waniu można tylko stracić. To
antyklerykałowie teraz tryumfują. Liczba żartów, dowcipów
o obrońcach krzyża idzie już w tysiące. Internauci mają tak-
że możliwość zabawy w gry pod hasłem obrony dwóch
desek (nawet niepoświęconych) przed Pałacem Prezydenc-
kim. Od teraz to, co w Hiszpanii trwało 30 lat, nam może
zająć lat kilka. Momentem przełomowym okazała się ka-
tastrofa smoleńska, manipulacja PiS pod hasłem „my tyl-
ko chcemy uczcić zmarłego prezydenta” oraz przegrane
przez Kościół wybory prezydenckie. Na nic zdał się podle-
gły mu aparat polityczny i propagandowy, agitacja z am-
bon oraz wpływy w mediach, nie tylko publicznych. Za-
chowanie obrońców krzyża pokazuje także kompletny brak
oddziaływania duchownych na własnych wiernych. Po-
za tym przecież Kościół oficjalnie głosi słowa tolerancji, mi-
łości i pokoju. A na Krakowskim Przedmieściu obserwo-
waliśmy tłum katotalibów. Skoro hierarchia kościelna stra-
ciła nad nimi, a także ich poplecznikami władzę (a bywa
też przez nich otwarcie krytykowana) i nie jest nawet w sta-
nie pomóc w sprawie przeniesienia samowolnie posta-
wionego krzyża, to jakie ma prawo do prze-
mawiania w imieniu milionów wobec struk-
tur państwa? Kogo w końcu reprezentują bi-
skupi? Polacy stawiają też – w internecie
i tysiącach domów – inne pytania. Na przy-
kład dlaczego mają ponosić konsekwencje pro-
blemów budżetu państwa, a Kościół w tym
czasie tylko pomnaża swoje majątki? (por.
str. 6–7). Dlaczego ta najbogatsza instytucja
w Polsce nie pomaga poszkodowanym przez
powódź? Wszak Caritas zarabia na zbiórkach,
i to krocie.
Kościół słabnie jednak głównie od środka. Wizyta
w jego murach dla ogromnej większości katolików jest
tylko wydarzeniem towarzyskim. Także intelektualno-pro-
pagandowe zaplecze klerykałów znalazło się w głębokiej
defensywie. Najlepiej to widać na łamach „Rzeczpospoli-
tej”. Ten drugi co do wielkości sprzedaży dziennik w kra-
ju, redagowany przez ludzi Opus Dei, przestał być nachal-
nie prokościelny i wystąpił m.in. przeciw tzw. obrońcom
krzyża. Zauważył dobro państwa, które nie musi być zgod-
ne z interesem biskupów. Jest to dramatyczna próba ra-
towania przez grupę prawicowych publicystów własnej po-
zycji i wizerunku. Oni wiedzą, że ich czytelnicy – finansi-
ści, urzędnicy i prawnicy – już nie wytrzymywali katopra-
wicowego przechyłu. Ludzie rozumni nie popierają fanaty-
ków. I stąd ostra wojna pomiędzy naczelnym „Rz” – opus-
deistą Pawłem Lisickim – a Jarosławem K. Z tej
dwójki – wbrew temu, co mówią liczni komenta-
torzy – niebezpieczny jest tylko Lisicki. Dni pre-
zesa dziwoląga – choć wciąż przewodzi on naj-
większej opozycji, w tym grupie radnych oraz
włodarzy gmin, i dysponuje partyjnym apa-
ratem – wypełniają się. Natomiast środo-
wisko Lisickiego szykuje neokonserwatyw-
ną kampanię prowadzoną językiem, który
ma niby przemawiać do nowoczesnego spo-
łeczeństwa. Odnowieni konserwatyści sta-
ną się nagle zwolennikami prawa wy-
boru (np. przy in vitro), autonomii Ko-
ścioła i państwa (co dla nich oznacza
popieranie pomysłów kleru „z rozsąd-
ku”), świeckości państwa (co dla nich
oznacza państwo łagodnie klerykalne),
wolności w sprawie obecności sym-
boli religijnych w instytucjach publicz-
nych (co dla nich oznacza: jestem ka-
tolikiem, więc mam prawo powiesić
krzyż gdzie tylko chcę). Są to niby ha-
sła liberałów i antyklerykałów. I na tym
polega ich oszustwo. Chcą się podszyć
pod nas, aby prowadzić swoją krecią robotę. Chcą być ta-
ką drugą Platformą (zjadliwą dla wszystkich), tyle że w sfe-
rze światopoglądowej. W sukurs „Rzepie” idą już kościel-
ne gazety: „Gość Niedzielny” i „Niedziela”.
Nie dajmy się jednak oszukać, bo tak naprawdę cho-
dzi wyłącznie o przedłużenie dominacji klerykałów i ochro-
nę interesów watykańczyków. Wytykajmy ich (nomen
omen) lisią grę, bądźmy aktywni, ale nie agresywni. Na-
sze zachowania muszą być wyważone, a tezy pozytywne.
Nasz spokój zniweczy ich manipulację. To oni teraz pani-
kują i walczą o przetrwanie.
Lato było naprawdę piękne tego roku. Nasz język stał
się językiem elit. Nasze poglądy nie są powodem do wsty-
du. Racjonaliści to już nie oszołomy. Zajmujemy właśnie
trwałe miejsce na scenie publicznej. Nadchodzi czas an-
tyklerykałów. Nie zmarnujmy tego. Nie zatrzymujmy się
w połowie drogi. Parafrazując przesłanie Biblii: Zwiastuję
Wam radość wielką. Podnieście zatem swe głowy, bo zbli-
ża się Wasze wyzwolenie!
Europoseł Migalski – wielki orędownik Kaczyńskiego w wy-
borach prezydenckich – przejrzał na oczy i oświadcza pu-
blicznie, że Kaczor jest nieszczęściem PiS i z nim ta partia
nie ma szans na wygranie jakichkolwiek wyborów. Trzeba by-
ło, panie Migalski, czytać „Fakty i Mity” wcześniej. Toż my
o niczym innym nie piszemy od marca.
Doda zostanie postawiona w stan oskarżenia, a grozi jej ka-
ra 2 lat więzienia. Tak zdecydował sąd. Za co? Za słowa wy-
powiedziane w wywiadzie, że autorzy Biblii to byli jacyś „na-
pruci winem i palący zioła goście” i że bardziej jest skłon-
na wierzyć w dinozaury niż w świętą księgę. Gratulujemy ko-
ranicznemu... pardon... katolickiemu sądowi.
W krakowskim parku Jordana mają stanąć cztery popiersia
osób, które zginęły pod Smoleńskiem: Kaczyńskiego, Walen-
tynowicz, bp. Płoskiego i Kaczorowskiego. 22-letnia Natalia
Januszko, która spłonęła żywcem w Tu-154 (znaleziono zale-
dwie kilka części jej ciała), nie ma tyle szczęścia. Nigdzie nie
będzie popiersia tej ślicznej dziewczyny. Cóż, była TYLKO
zwykłą stewardesą.
Jarek Kaczyński poszedł sobie na urlop do połowy września.
Tak ogłosili jego pretorianie. Tylko nie powiedzieli, od cze-
go to jest urlop. Od nienawiści? Nie sądzimy, bo czym w ta-
ki razie karmiłby się prezes? No po prostu umarłby z głodu.
W cieniu sporu o krzyż przed Pałacem Prezydenckim zgasł
spór o krzyż w Stalowej Woli. Postawiony bez zgody budow-
lanej, oprotestowany przez mieszkańców, uznany przez sąd ja-
ko samowolka – jest i potrwa sobie jeszcze w najlepsze.
Ozdobiły go nawet ostatnio napisy: „Radio Maryja – zwycię-
żymy”; „Niech żyje Pan Jerzy Nowak” i „To plac poświęcony
pod budowę kościoła pod wezwaniem Błogosławionego Księ-
dza Jerzego Popiełuszki”. „To jest jakiś jeden wielki skandal!”
– piekli się prezydent miasta Andrzej Szlęzak. Zamiast posta-
wić swój krzyż przed jakąś plebanią.
Jacek T., jadąc z szybkością trzy razy przekraczającą dopusz-
czalną w tym miejscu, zabił dziecko idące prawidłowo pobo-
czem. Dostał tylko 3 lata więzienia i 6 tys. zł odszkodowania
do zapłacenia rodzinie. Ale to nie koniec. T. nie pójdzie sie-
dzieć, bo jest jedynym żywicielem rodziny. I nic nie zapłaci,
bo nie ma z czego. Tak orzekł niezawisły sąd.
„Przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie stoi krzyż i ten
krzyż może stać się początkiem postępującego w Polsce anty-
klerykalizmu. Coraz bardziej nowocześni Polacy mają bowiem
coraz bardziej dość dominacji Kościoła i z dnia na dzień sta-
ją się bardziej świeccy” – pisze francuski dziennik „Libera-
tion”. Vive la France!
Sensacja: Hitler był po części Żydem. Do takiego wniosku do-
szedł dziennikarz „The Daily Express”, który dał do przebada-
nia DNA członków rodziny wodza III Rzeszy. Tyle że to kom-
pletna bzdura. Na podstawie DNA można od biedy określić, w ja-
kiej części świata żyli przodkowie. Muldersowi wyszło, że w pół-
nocno-wschodniej Afryce. Stąd Żyd. A dlaczego np. nie Arab?
„Prawdziwi Francuzi zbezcześcili cmentarz niemieckich żołnie-
rzy z I wojny światowej. Powyrywali krzyże i poprzewracali na-
grobki w nekropolii „Champ-de-Manoeuvre” w Laon. Różni-
ca pomiędzy nimi a „prawdziwymi Polakami” jest taka, że ci
znad Wisły krzyże wsadzają. Ale efekty są całkiem podobne.
JONASZ
Arcybiskup Rygi Zbigniew Stankiewicz wynalazł nowy grzech
główny. Chyba ósmy – jak pamiętamy. To nieuczestniczenie w wy-
borach. „I w piekle smażyć się będziesz, nie głosując na partię
chrześcijańską” – krzyczy z ambon łotewski arcybiskup. Według
sondaży, ponad 50 procent Łotyszy chce się piec u Belzebuba.
Ojciec Francesco Cassol (włoski zakonnik) został śmiertelnie
postrzelony przez myśliwego, który podczas polowania wziął go
za zwierzynę łowną. Księżulo przebywał w lesie na spacerze.
Policja bada, czy Cassol rzeczywiście wyglądał jak rogacz, czy
może raczej rogaczem uczynił wcześniej łowczego.
T egoroczne lato było rekordowe – nie tylko jeśli chodzi
347014763.030.png 347014763.031.png 347014763.032.png 347014763.001.png
Nr 35 (547) 27 VIII – 2 IX 2010 r.
GORĄCY TEMAT
3
go – po tym jak wyszedł
z więzienia, do którego
wsadziliśmy go serią ar-
tykułów opisujących jego zboczone
praktyki w jednej z podłódzkich pa-
rafii – staramy się nie spuszczać z oka.
Tak jak wielu jemu podobnych.
Przypomnijmy: miejscowość Wi-
tonia, rok 2002. We wsi pojawił
się ksiądz. Nie dość, że inteligent-
ny, ładny, młody, zawsze uśmiech-
nięty i miły, to jeszcze bardzo chęt-
ny do zagospodarowania czasu
miejscowym małoletnim łobuzia-
kom. Że wyłącznie rodzaju męskie-
go, to na razie nikogo nie dziwiło.
Miejscowych cieszył fakt, że zorga-
nizował dla chłopaków pracownię
komputerową na plebanii i uczył
ich tam informatyki. Do późnych
godzin nocnych.
Mijały miesiące. Początkowa eu-
foria tubylców zamieniła się w wąt-
pliwości i plotki, czy aby tylko o in-
formatykę podczas nawet całonoc-
nych lekcji tu chodzi. Obawy były
tym bardziej uzasadnione, że pod-
opieczni Pawłowicza zmienili się nie
do poznania: stali się coraz bardziej
zamknięci w sobie, rozkojarzeni, ner-
wowi i smutni.
Bomba wybuchła, gdy matka jed-
nego z „uczniów” księdza – zanie-
pokojona przedłużającą się nieobec-
nością syna – poszła na plebanię.
Otworzywszy drzwi, zobaczyła...
Oszczędźmy szczegółów, wystarczy,
że zobaczyła doodbytniczy stosunek
księdza ze swoim jedenastoletnim
synem i kamerę na statywie reje-
strującą ów akt.
Później – już w wyniku dzienni-
karskiego śledztwa reporterów
„FiM” – wyszło na jaw, że Pawło-
wicz rejestrował swoje zboczone
praktyki, by następnie w internecie
wymieniać się filmikami z innymi
pedofilami. Mało tego – wypożyczał
nawet „swoich” chłopców innym
księżom o podobnych zainteresowa-
niach i preferencjach.
Wszystko to opisaliśmy w kilku
artykułach, które wstrząsnęły lokal-
ną – i nie tylko lokalną – społecz-
nością, ale Pawłowicz... zniknął. Do-
słownie. Numer „FiM” z pierwszym
artykułem o zboczeńcu ukazał się
w piątek, a w sobotę już wikarego
w Witoni nie było. Przez wiele mie-
sięcy ksiądz Wincenty ukrywał się
gdzie mógł, to znaczy biskupi ukry-
wali go gdzie się dało: a to na ja-
kichś zapomnianych parafiach, a to
w domach księdza seniora... Ale cią-
gle deptaliśmy mu po piętach. My
oraz policja i prokuratura, która
po pół roku – po naszych naciskach
– zabrała się do roboty.
W końcu odnaleźliśmy ucieki-
niera ukrytego w klasztorze na...
Ukrainie. Tamże otrzymał od nas
propozycję z gatunku „nie do od-
rzucenia”: albo nazajutrz przekro-
czy granicę z Polską i zostanie aresz-
towany przez policję, albo powiado-
mimy milicję ukraińską i...
Perspektywa ukraińskiego wię-
zienia nie bardzo podobała się Paw-
łowiczowi, zatem wybrał powrót
do kraju i pół roku później (po po-
bycie w areszcie) został skazany na 3
lata więzienia.
Wyrok odsiedział w całości
– poddawany programowi leczenia
pedofilów. Jak się okazuje, bezsku-
tecznemu, o czym za chwilę.
Po odbyciu kary księżulo znów
znikł i zatarł ślady. Ale nas wiado-
mo czemu bardzo interesował dal-
szy los bohatera licznych publikacji
„FiM”. Nie bez trudu odnaleźliśmy
w końcu Pawłowicza w Odessie. Jest
proboszczem (awans!) polskiej pa-
rafii i znów widuje się go z małymi
chłopcami. Powiadomiliśmy o wszyst-
kim polskiego konsula.
Oto ksiądz Wincenty Pawłowicz
opuszcza co jakiś czas swoje przy-
tulne odeskie gniazdko, by graso-
wać po szerokim świecie. Najął się
otóż jako przewodnik duchowy pol-
skich pielgrzymek do Włoch i Wa-
tykanu. Zatrudnia go biuro wyciecz-
kowo-pielgrzymkowe Mediterra-
neum z Poznania. Ale ksiądz Win-
centy posługi duszpasterskiej dla
pątników nie może przecież prowa-
dzić sam. W podróżach towarzyszy
mu dwóch chłopców. Obaj są mini-
strantami i obaj mają na imię Wła-
dek . Młodszy Władek ma na oko 11
lat, drugi (według relacji samego
księdza) – 17.
– Nie wierzyłam własnym oczom,
kiedy zobaczyłam kilkadziesiąt lin-
ków. Między innymi do waszych
artykułów. Gdy zaczęłam czytać, zro-
biło mi się niedobrze. Później ogar-
nęło mnie przerażenie. Na szczęście
dla Pawłowicza to był ostatni dzień
pielgrzymki, bo nie wiem, co bym
zrobiła – opowiada.
– A skąd pani wiedziała, że wasz
Pawłowicz to ten Pawłowicz? – py-
tamy, by mieć absolutną pewność,
że znów odnaleźliśmy gagatka.
– Wszystko się zgadzało. Nawet
dokładnie ten adres, który podaliście
w jednym z artykułów: „ul. Paustow-
skiego 2a, 65 111 Odessa, Ukraina”.
podróży Mediterraneum i zapy-
tać jego kierownictwo, czy wie, ko-
go zatrudnia.
Pani Elżbieta Ziętek – organi-
zator pielgrzymek – oniemiała
po naszym pytaniu, ale raz dwa od-
zyskała rezon: – Skąd mieliśmy wie-
dzieć, że Pawłowicz był skazany
za pedofilię? Nie prześwietlamy
duszpasterzy, bo zatrudniamy ich
setki. A to, że księża śpią w jed-
nym pokoju z ministrantami, to nic
nadzwyczajnego, bo tak wychodzi
taniej, chociaż...
Tu pani organizator zaczyna się
zastanawiać i przyznaje, że Pawło-
wicz przyjechał do Poznania kilka
Pedofil – reaktywacja
Skazany na więzienie
za pedofilię ksiądz
Wincenty Pawłowicz
jest przewodnikiem
duchowym pielgrzymek
po Włoszech. Trudy
pracy umilają mu
dwaj nieletni chłopcy,
z którymi sypia.
...jego duży Władek i... mały Władek
Pawłowicz...
To jeszcze nic. Oto
Pawłowicz najbezczelniej
w świecie, nie kryjąc się
przed kimkolwiek, we
wszystkich kolejnych ho-
telach na trasie piel-
grzymki wynajmuje
wspólny pokój dla sie-
bie i „ministrantów” .
Pątnicy z pielgrzym-
ki po Włoszech (7–15
sierpnia) z coraz więk-
szym niesmakiem obserwowali za-
żyłość księdza i chłopców.
– To już zaczynało być nie
do zniesienia, te ledwie skrywane
pieszczoty, uśmieszki, półsłówka…
Tak zachowują się kochankowie,
a nie ksiądz i ministranci. Nawet
kłótnie z tym starszym miał Pawło-
wicz niemal jak małżeńskie. Ale wie-
czorem w trójkę zamykali się w po-
koju i rano znów do siebie grucha-
li. Ten młodszy zapatrzony był
w Pawłowicza jak w Boga – opowia-
da uczestnik pielgrzymki. Żona na-
szego rozmówcy okazała się bardziej
dociekliwa, a może bardziej znie-
smaczona. W Rzymie pobiegła
do kawiarenki internetowej i wpi-
sała w Google „Wincenty Pawło-
wicz”. No i zupa się wylała...
– Skąd wcześniej znała pani je-
go adres?
– Wszyscy znaliśmy, bo poroz-
dawał wizytówki z prośbą do na-
szych proboszczów, że on ewentu-
alnie mógłby przyjechać i prowadzić
rekolekcje. Wtedy zawsze wpadnie
mu parę groszy, bo jest biedny jak
przysłowiowa mysz kościelna. Tak
mówił. Chwalił się także, że w Wa-
tykanie przyjął go sam papież oraz
jego polski sekretarz. To ostatnie
akurat było prawdą, bo pokazywał
jakiś list polecający z jego podpi-
sem. Niestety, zapomniałam nazwi-
ska tego sekretarza (najprawdopo-
dobniej chodzi o ceremoniarza pa-
pieskiego, księdza Konrada Kra-
jewskiego przyp. red. ). W Rzymie
nasza pielgrzymka miała nocować
w klasztorze u zakonnic. Te chyba
coś wyczuły albo już wcześniej zna-
ły Pawłowicza, bo za nic nie chcia-
ły się zgodzić na jego wspólny noc-
leg z chłopcami. Więc co on wtedy
zrobił? Nie zgadniecie. Przeniósł się
z nimi do pobliskiego, ale za to dro-
giego hotelu.
dni wcześniej przed wspomnianą
przez nas pielgrzymką i spał w se-
minarium duchownym. Tam jednak
nie zgodzono się na wspólny noc-
leg księdza i ministrantów... Spali
więc oddzielnie.
Jednak po chwili wahania Zię-
tek przechodzi do kontrofensywy:
– A w ogóle, to po co dzwoni-
cie? Każdy może tak sobie zadzwo-
nić i oświadczyć, że zatrudniamy pe-
dofilów. Gdzie dowody?
Odesłaliśmy panią organizator
do internetu, ale ten jakoś tak aku-
rat w firmie Mediterraneum przy-
padkowo przestał działać.
Nic to, jeszcze tylko wysłaliśmy
do Wincentego Pawłowicza e-maila
z zapytaniem, czy uważa za właści-
we, że człowiek skazany za pedofi-
lię na więzienie i sądowy zakaz kon-
taktów z dziećmi sypia z nimi w jed-
nym pokoju...
Odpowiedzi, niestety, nie otrzy-
maliśmy. Może Wy go zapytacie i bę-
dziecie mieli więcej szczęścia. Oto
jego obecny e-mail: wincentyp@o2.pl
O całej sprawie, oczywiście, powia-
domiliśmy już prokuraturę.
MAREK SZENBORN
ARIEL KOWALCZYK
– I do mnie docierały już nie-
pokojące informacje na ten temat
– mówił nam konsul Wiesław Ma-
zur i za głowę się łapał, gdy opo-
wiedzieliśmy, jakiego ptaszka ma
pod bokiem. – Natychmiast zajmę
się sprawą – obiecał.
Niestety, albo ręce konsula są
za krótkie, albo biskupa za długie
– dość powiedzieć, że Pawłowiczo-
wi włos z głowy nie spadł i najbez-
czelniej w świecie spacerował sobie
popołudniami po odeskich bulwa-
rach, trzymając za rączkę coraz to
innego małego chłopca.
Czyli co? Niesprawiedliwości sta-
ło się zadość, a dewiant może czuć
się bezkarny i śmiać się z nas w ku-
łak? Do czasu, mamy bowiem dla
organów ścigania kolejny pasztet!
Cóż, w tej sytuacji pozostało
nam już tylko zwrócić się do wspo-
mnianego na początku biura
N aszego starego znajome-
Pedofil – reaktywacja
Pedofil – reaktywacja
347014763.002.png 347014763.003.png 347014763.004.png 347014763.005.png 347014763.006.png 347014763.007.png 347014763.008.png 347014763.009.png 347014763.010.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 35 (547) 27 VIII – 2 IX 2010 r.
POLKA POTRAFI
Sztuka kochania
Prowincjałki
Józef P. jest miejskim radnym w Golubiu-
-Dobrzyniu. Poza tym jest też drobnym
złodziejaszkiem, który okrada lokalne markety. Czy radny jest zawodowcem,
czy tylko kleptomanem – wkrótce zdecyduje sąd.
Katolickie media promują nową
lekturę dla małżonków, których
miłosne obcowanie nie takie jest,
jakie być powinno.
Literackie dzieło pt. „Moja żo-
nanie jest zainteresowanaseksem”,
mimo iż objętością niewielkie, trak-
tuje szczegółowo o poślubnym po-
życiu. Autorem jest Walter Tro-
bisch , charyzmatyczny kaznodzieja.
Broszurka powstała w odpowiedzi
nadręczące koszmary mężczyzn, któ-
rych żony odmawiają seksu, albo nie
odmawiają, tylko chcą przy zgaszo-
nym świetle itd.
Podstawowym błędem mężów,
zdaniem autora, jest nieprzestrze-
ganie szczegółowych wytycznych do-
tyczących aktu seksualnego, który
– jak wiadomo – dzieli się na grę
wstępną, sam akt ifazę odprę-
żenia. Jeśli każdy z etapów
przebiegnie jak Bóg przy-
kazał, problemów nie bę-
dzie. Zaczynamy...
Gra wstępna. Doseksu potrzeb-
najest zgoda kobiety –ubolewa au-
tor. „(...) świadczy o tym umiejsco-
wienie pochwy. U kobiet, inaczej niż
u np. niektórych zwierząt, nie
jest ona położona z tyłu, lecz
między nogami, które są naj-
silniejszą częścią ludzkiego
ciała”. Komfortowa penetra-
cja jest możliwa wówczas,
gdy żona dobrowolnie roz-
chyli nogi. Jeśli małżonek planuje
wieczorne pożycie, przygotowanie
do niego powinno zacząć się już
rano: wspólny spacer, modlitwa, wy-
cieczki w plener. Jeśli żona liczy
na współżycie (choć, według auto-
ra, występuje ona najczęściej jako
obiekt całkowicie bierny), „nie bę-
dzie gderać, szydzić ani obwiniać mę-
ża w żadnej dziedzinie, zwłaszcza tej
związanej z seksem” .
Właściwa gra wstępnato stymu-
lujące pieszczoty. Jak wykłada ka-
znodzieja, „obszary erogenne zloka-
lizowane są w sąsiedztwie otworów,
poprzez które organizm ludzki komu-
nikuje się ze światem zewnętrznym” .
Po podniecającym dotykaniu powi-
nien nastąpić sam akt. Optymalny
stosunek to taki, wktórym „żona le-
ży na plecach z rozłożonymi i nieco
zgiętymi nogami, zaś mąż jest nad nią
i wspiera się na łokciach oraz kola-
nach”. Małżonek wykonuje ściśle
określone ruchy „w górę i w dół, gdy
penis przesuwa się tam i z powro-
tem” , lub „okrężne skierowane z pra-
wej strony do lewej” .
Częstym problemem jest przed-
wczesna ejakulacja. Mężczyźnie po-
maga wówczas nabranie wpłuca po-
wietrza, wykonanie głębokich odde-
chów oraz wyobrażenie sobie, że „wy-
konuje czynność raczej »wysysania«
niż »napełniania«. Kiedy mąż zmaga
się z naturą, oddycha i wysysa, do-
bra żona „jest wdzięczna, że ze wzglę-
du na nią czyni ten wysiłek, aby i ona
mogła przeżyć orgazm” . Nie leży już
w bezruchu, lecz stara się „czule od-
powiadać” . Wreszcie, „wykonując bar-
dziej energiczne ruchy, mąż doprowa-
dza żonę do orgazmu i wtryskuje sper-
mę” , amy przechodzimy dofazy trze-
ciej –odprężenie. Uwaga! Jeśli mąż
nie zapanuje nad chęcią odwró-
cenia się na drugi bok i pójścia
spać, w oczach żony stanie się
„złodziejem, który ukradł jej serce
i ciało” .
Małżonkowie leżą szczęśliwie
umęczeni i „wdzięczni Bogu
za współmałżonka” . Dociera do
nich głęboka prawda, dostęp-
na tylko szczęśliwie zaślubionym
„Bóg i seks mają ze sobą wiele
wspólnego” .
80 tysięcy zł – tyle na ogrodzenie swojej
działki wydał mieszkaniec Mogilna. Spe-
cjalnie w tym celu zaangażowana brygada stawiała płot przez kilka tygodni.
Właściciel oczu nie nacieszył, bowiem nad ranem, zaledwie w kilka godzin,
sprytni złodzieje parkan ukradli... Konkretnie – 30 dużych przęseł.
Oburzeni są mieszkańcy Wilczyna. We wsi
aż huczy. A to dlatego, że ktoś sprofano-
wał figurę Jezusa z ich wiejskiej kapliczki. Po prostu ją wyciągnął, rozbił,
a na miejsce Syna Bożego postawił butelkę po piwie.
Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie z Lubli-
na ze środków Europejskiego Funduszu Spo-
łecznego w ramach projektu „Podniesienie poziomu aktywności społecznej
w każdej sferze życia społecznego osób niepełnosprawnych fizycznie” zor-
ganizował szkolenie właśnie dla niepełnosprawnych. Każdy chętny, aby do-
stać się na zajęcia, musiał pokonać ponad 60 wąskich schodów w starej
kamienicy bez windy.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Pozbawiony lidera, podzielony wewnętrznie Kościół stał się zakładnikiem
szaleńców spod krzyża i stał się stroną sporu partyjnego. To przyśpiesza
proces głębokich zmian światopoglądowych w Polsce. (Janusz Palikot)
¹¹¹
Należy bardzo dokładnie rozważyć, czy nie było tak, że Putin, czy odpo-
wiednie służby rosyjskie, Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji, następ-
ca KGB, powiedzieli sobie, że drugiej takiej okazji już nie będzie, że ma-
ją w jednym samolocie na swoim terytorium, i to właśnie koło Katynia,
całą elitę Rzeczypospolitej.
(Józef Szaniawski, publicysta „Naszego Dziennika”, TV Trwam i RM)
¹¹¹
W cztery miesiące po katastrofie smoleńskiej duch prezydenta Lecha Ka-
czyńskiego nie przestaje nawiedzać Polaków.
(„Le Figaro”, dziennik francuski, o konflikcie wokół krzyża)
¹¹¹
Bronisław Komorowski nie złożył przysięgi zgodnej z konstytucją, lecz – me-
rytorycznie – inną. Podtrzymuję swoje słowa, że większość ministrów spraw
zagranicznych była zarejestrowana jako współpracownicy SB. Wiem, ze
prezydent dąży do odbudowy WSI. Jedynie Nasz Dziennik, Radio Mary-
ja, Telewizja Trwam i „Gazeta Polska” próbują dochodzić prawdy w spra-
wie katastrofy smoleńskiej. (Antoni Macierewicz, poseł PiS)
¹¹¹
Są dwie cechy, po których można poznać byłych ubeków. Po pierwsze,
natychmiast się spoufalają i – nieproszeni – zaczynają do ciebie mówić
po imieniu: „Pani Jadwigo”. I, po drugie, nie potrafią docenić drzemią-
cej w ludziach potrzeby wielkości.
(profesor Jadwiga Staniszkis, doradca Jarosława K.)
¹¹¹
Przy tak słabych rządach jak obecnie największa partia opozycyjna po-
winna cieszyć się zaufaniem większości Polaków. Tak jednak nie jest. I jest
to, w dużej mierze, Pana wina. To Pan zajmuje w rankingach braku za-
ufania do polityków jedne z najwyższych lokat. Partia, której lider królu-
je w rankingach polityków o najniższym zaufaniu społecznym, nie ma
szans na wygraną.
(Marek Migalski, europoseł PiS, w liście do Jarosława Kaczyńskiego)
¹¹¹
Gdy patrzę, jak przerabia się mit Powstania Warszawskiego, to palę się ze
wstydu. Rzeź 200 tys. bezbronnych ludzi, śmierć młodej elity i unicestwie-
nie milionowego miasta dziś stoczyły się do poziomu komiksu. Stały się
marnotą biznesowego banału. Biedne dzieci przebierają się w mundury i bie-
gają po ulicach z plastikowymi pistoletami, stawiają barykady i bawią się
w zabijanie. To patriotyzm odpustowej budy jarmarcznej. Tradycyjny pol-
ski patriotyzm wyrosły na klęskach ma skłonności samobójcze. Powstanie
Warszawskie jest tego przykładem. Smoleńska wyprawa Lecha Kaczyńskie-
go – ojca muzeum powstańczego – także. (Kazimierz Kutz, poseł PO)
Wybrali: AC, ASz, PPr, PSz, RK
JUSTYNA CIEŚLAK
re mają tak zwanym wiernym wdrukować
w mózgi poczucie niższości, zależności, poddań-
stwa. Trzeba później wiele wysiłku, aby się z tych
kajdan uwolnić.
Otrzymałem niedawno na jednym z portali społecz-
nościowych list od znajomej katechetki spod Lublina,
koleżanki ze studiów
sprzed20 lat. Dawała wnim
wyraz radości z powodu
odejścia na emeryturę swo-
jego proboszcza, z którym
musiała współpracować
przez wiele lat. „Wiesz, to był
straszny cham – pisała do mnie. – Człowiek mały, za-
kompleksiony, kapryśny. Ile ja łez wylałam przez niego!”.
Odpisałem grzecznie, że podzielam jej radość iulgę.
Postanowiłem jednak przy okazji kuć żelazo, póki go-
rące. Napisałem więc najdelikatniej jak umiałem, że
przykro mi, że katolicy w swoim Kościele właściwie
na nic nie mają wpływu – nawet na to, kto będzie ich
proboszczem. Dodałem, że to jest okropne i poniżają-
ce, że dorośli ludzie są traktowani jak banda pętaków
iprzygłupów, że nie mają żadnej kontroli nadpieniędz-
mi własnej „wspólnoty parafialnej” i zależą od kapry-
su jakiegoś tam biskupa – przysłanego z Watykanu
w teczce groteskowego księciunia, o którym wszyscy
wiedzą, że utrzymuje się m.in. z łapówek od probosz-
czów z zamożniejszych parafii.
Nie dostałem już odpowiedzi na mój list. Koleżan-
ka obraziła się, bo widocznie uznała moje wynurzenia
za atak na jej kochany, najwspanialszy na świecie Ko-
ściół, czyli na jej uczucia religijne. Choć o religii nie na-
pisałem ani słowa. Mniej więcej w tym samym czasie
wjakiejś debacie naFacebooku czytałem, że pewien gor-
liwy wierny obrusza się nacoś, co jakoby uwłacza „wspól-
nocie Kościoła katolickiego”, do którego należy.
„Wspólnota parafialna”, „wspólnota Kościoła kato-
lickiego”... Co to właściwie jest?! Słowo „wspólnota”
zakłada współzależność, współodpowiedzialność, współ-
własność, atakże samostanowienie członków społeczno-
ści. Niczego takiego nie ma
wKościele katolickim. Jeże-
li jakimś pojęciem można od-
dać istotę tego Kościoła, to
dobra byłaby taka definicja:
międzynarodowa korporacja
zajmująca się kontrolą pod-
danych jej osób oraz sprzedażą usług religijnych. To nie
ma nic wspólnego zjakąkolwiek wspólnotą, nawet wspól-
notą wiary, bo wszelkie sondaże wskazują na to, że nie
istnieją poglądy religijne, które łączyłyby wszystkich ka-
tolików. Nawet nie wszyscy z nich (a zwłaszcza ich „pa-
sterze”) wierzą w Boga, niebo, zmartwychwstanie Chry-
stusa czy niepokalane poczęcie Maryi.
Nie ma więc żadnej wspólnoty – jest tylko jej iluzja,
która ma trzymać tzw. wiernych w zależności od Kościo-
ła. Katolicy są zupełnie wyzuci z możliwości sprawowa-
nia kontroli nad organizacją, do której należą, a zwłasz-
cza nad jej dobrami. Porównanie Kościoła do owczarni,
a kleru do pasterzy ma swoje zalety. Nie istnieje prze-
cież żadna wspólnota pomiędzy bydłem a jego pasterza-
mi. Istnieje co najwyżej wspólnota zysków pasterzy, któ-
rzy handlują wełną i mięsem swojej trzody. A także jej
dziećmi. Jakaż to różnica dla owcy, czy zostanie pożar-
ta przez wilka, czy poderżnięta przez swojego pana–prze-
wodnika? Ten drugi rodzaj śmierci jest może nawet bar-
dziej rozczarowujący.
RZECZY POSPOLITE
Wspólnota iluzji
ADAM CIOCH
(ZA) RADNY
A MURY RUNĘŁY
O JEZU!
NIECH ĆWICZĄ!
H ierarchia kościelna stosuje wiele technik, któ-
347014763.011.png 347014763.012.png 347014763.013.png 347014763.014.png 347014763.015.png 347014763.016.png 347014763.017.png 347014763.018.png 347014763.019.png 347014763.020.png
Nr 35 (547) 27 VIII – 2 IX 2010 r.
NA KLĘCZKACH
5
POLSKA
RÓŻAŃCOWA
Ale Kaczmarek ma już grubo
ponad 1000 podpisów i nie zamie-
rza składać broni. „Mnóstwo ludzi
nie chce czwartego kościoła w mie-
ście. Burmistrz już trzy razy przy-
mierzał się do oddania miejskich
gruntów klerowi, ale musiał ustą-
pić pod presją protestujących.I tym
razem referendum zablokuje jego
pomysły” – powiedział odważny ini-
cjator protestu.
o stoczenie się do poziomu prawi-
cowej sekty polującej na domnie-
manych agentów.
MaK
„Razem możemy zacząć przemie-
niać szarą rzeczywistość naszej Pol-
ski, którą Pan Jezus (…) szczegól-
nie umiłował” oraz „stworzyć moc-
ny łańcuch modlitwy różańcowej wo-
kół najważniejszego w naszym pań-
stwie organu rządzącego” – czyta-
my w apelu pomysłodawców ogól-
nopolskiej akcji odmawiania różań-
ca w intencji Polski. Dzieło to – jak
wyjaśnia jego koordynatorka Jolan-
ta Komander – zrodziło się „dla
ratunku dla naszej Ojczyzny” za wsta-
wiennictwem św. Jadwigi w dniu be-
atyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki .
Wystarczy zgłosić swój udział tele-
fonicznie lub e-mailem, by dostać
przydział do róży różańcowej i od-
mawiać codziennie dziesiątkę ró-
żańca w następujących intencjach:
„(…) za prezydenta i osoby rządzą-
ce państwem, o ducha prawdy, jed-
ności, pokoju i patriotyzmu w par-
lamencie, o mądre i dobre dla Pol-
ski decyzje i ustawy, w intencjach
Maryi, jakie ma Ona dla Polski, o za-
dośćuczynienie za grzechy narodu
polskiego, o wiarę i zachowanie wier-
ności Chrystusowi, a przede wszyst-
kim o intronizację Jezusa w naszym
narodzie, kościele i parlamen-
cie” .I po kłopotach!
KONTENER ŚMIECI
Dostało się również kapłanom,
którzy wspierają i udzielają komu-
nii prezydentowi: „ Bronisław Ko-
morowski popełnił świętokradz-
two, a niektórzy duchowni są ży-
rantami zbrodni”.
Ks. Małkowski został odznaczo-
ny przez Lecha Kaczyńskiego Krzy-
żem Komandorskim Orderu Odro-
dzenia Polski za „zasługi dla niepod-
ległości państwa polskiego”. ASz
DZIECI
ZAKŁADNIKAMI
ASz
Skandal w USA. Tamtejsze wła-
dze emigracyjne używają polskich
dzieci jako przymusowej przynęty
na nielegalnych emigrantów. Przy-
latujące pod opieką opiekunów dzie-
ci są zatrzymywane na lotniskach,
po czym władze emigracyjne oświad-
czają, że nie pozwolą im się ruszyć,
dopóki na lotnisko nie przyjadą ich
konkretni krewni przebywający
w USA nielegalnie. Gdy się poja-
wiają, są zatrzymywani i deportowa-
ni. Polski MSZ złożył już protest
w sprawie tej kuriozalnej praktyki.
Ale cóż, braterstwo broni i odwiecz-
na przyjaźń zobowiązują... MaK
MŁODZI KOMUNIŚCI
Kardynał Antonio Canizares
Llovery – prefekt Kongregacji ds.
Kultu Bożego i Dyscypliny Sakra-
mentów – uważa, że w obecnych
czasach dzieci dojrzewają dużo szyb-
ciej i dlatego potrzebują wcześniej-
szego spotkania z Jezusem. Stąd po-
mysł na obniżenie wieku przystępu-
jących do komunii – obecnie w Pol-
sce to najczęściej 8-latki. Znaczna
część duchownych uważa, że już
przedszkolaki spokojnie mogłyby
uczestniczyć w tym sakramencie.
Biskup Pieronek jest pomysłem
zachwycony: „Rozwój dzieci jest
dzisiaj o wiele szybszy niż dawniej.
Gdy idą do szkoły, potrafią już czę-
sto czytać, pisać, a nawet posługi-
wać się komputerem”. Rzekome
„wcześniejsze dojrzewanie dzieci”…
Może to jest wyjaśnienie plagi ko-
ścielnej pedofilii?
I CO SIĘ DZIWISZ?
„Obrońców krzyża” rozwście-
czyła ostatnia wypowiedź metropo-
lity krakowskiego. Podczas uroczy-
stości z okazji stulecia Związku Har-
cerstwa Polskiego kard. Dziwisz nie
mógł pominąć w swojej homilii
sprawy krzyża przed Pałacem Pre-
zydenckim: „Harcerze chcą, aby ich
krzyż nie dzielił, ale jednoczył
na modlitwie w kościele św. Anny.
Ufamy, że tak się stanie”.
Co na to „obrońcy”? Według
nich, kardynał nie ma prawa wypo-
wiadać się w imieniu harcerzy, bo
krucyfiks na Krakowskim Przedmie-
ściu postawili członkowie ZHR, a nie
ZHP. „Prawdziwym Polakom” nie
podoba się również niezdecydowa-
ne stanowisko Kościoła. Uważają,
że większość duchownych, podobnie
jak oni, popiera inicjatywę przenie-
sienia krzyża, ale po wybudowaniu
upragnionego przez nich pomnika.
Nazwisk jednak nie podają. ASz
W sytuacjach trudnych i tra-
gicznych nawet ludzie o zatwar-
działym sercu potrafią okazać czło-
wieczeństwo. Niestety, od tej ob-
serwowanej w świecie prawidłowo-
ści są wyjątki. Gdzie? Nazbyt czę-
sto w szeregach duchowieństwa ka-
tolickiego.
Pod koniec lipca samochód,
którym wracała z Niemiec cztero-
osobowa rodzina T. , rozbił się
na przydrożnym drzewie. Zginęli
rodzice, a z życiem – choć nie bez
szwanku – uszły z katastrofy ich
dwie córki. Na pogrzeb, który od-
był się w Lubieniu koło Włodawy,
złożyli się wszyscy sąsiedzi i znajo-
mi poszkodowanych. Pomocą nie-
zamożnym żałobnikom służyli też
lokalni urzędnicy. Natomiast pro-
boszcz, ks. Janusz Strzałkowski ,
zainkasował od sierot za pochówek
tysiąc złotych. „Tu nie chodzi o pie-
niądze – tłumaczył klecha. – Gdy-
bym nie wystawił rachunku za po-
grzeb, to rodzina nie otrzymałaby
zasiłku pogrzebowego z Kasy Rol-
niczego Ubezpieczenia Społecz-
nego... Dodał jeszcze, że „wywóz
kontenera ze śmieciami z cmenta-
rza drogo kosztuje”.
PACIERZ O ŚMIERĆ
AK
Po niedawnej decyzji francu-
skich włodarzy na temat deporta-
cji społeczności romskiej we Fran-
cji wrze. Ostatnio głos w sprawie
zabrał 71-letni ksiądz Arthur He-
rvet z Lille, który odesłał do ro-
dzimego MSW swój Order Zasłu-
gi i skwitował wszystko słowami:
„W tej sytuacji modlę się, za prze-
proszeniem, aby pan Sarkozy do-
znał ataku serca”. Później próbo-
wał sprostować swoją wypowiedź:
„Nie życzyłem, oczywiście, śmierci
prezydentowi, a jedynie chciałem,
aby Bóg przemówił do jego ser-
ca”. Niestety, było już trochę
za późno – sprawą zajmie się pro-
kuratura.
ASz
SZKAPLERZ MODNY
KARIERA
BYŁEGO KSIĘDZA
Dawniej szkaplerz mogli nosić
jedynie królowie, biskupi i ryce-
rze. Nałożenie go było łaską i przy-
wilejem. Dziś moda na noszenie
szkaplerza (ozdobiony świętym ha-
ftem kawałek materiału) powraca
– teraz już dla każdego najzwyklej-
szego katolika. Wedle obietnic, „kto
w nim umrze, nie zazna ognia pie-
kielnego” , a każdy, kto go poboż-
nie nosi i zachowuje czystość sta-
nu, ma zostać wyprowadzony
z czyśćca osobiście przez Matkę Bo-
ską w pierwszą sobotę po swojej
śmierci. Tym nagłym wybuchem
mody na szkaplerz wielce zanie-
pokojeni są karmelici – jego po-
pularyzatorzy.I wielce ubolewają,
że wierni traktują go nie jako sym-
bol wiary, ale jako „talizman ma-
jący czarodziejską moc i chroniący
przed nieszczęściem” .
Szefem czeskiego IPN, czyli In-
stytutu Badania Reżimów Totalitar-
nych, został były ksiądz katolicki Da-
niel Herman . Był on znaną posta-
cią czeskiego Krk jako rzecznik pra-
sowy episkopatu, dopóki w 2007 ro-
ku nie wystąpił ze stanu duchow-
nego. Jest zwolennikiem bardzo li-
beralnych reform w Kościele. Jego
zdaniem, 2/3 spośród garstki du-
chownych, którzy jeszcze pracują
w czeskim Kościele, żyje w stałych
związkach z kobietami lub mężczy-
znami. Herman uważa, że należa-
łoby wreszcie skończyć z tą hipokry-
zją i znieść celibat. Nominację Her-
mana media przyjęły z nadzieją, że
zakończy on serię skandali w tam-
tejszym IPN, który jest oskarżany
RELIKWIARZ
ZWIĄZKOWY
ASz
ZAKON
PRZED SĄDEM
Aż dwa srebrne relikwiarze
na przechowanie nielegalnych re-
likwii księdza Jerzego Popiełusz-
ki zafundował Kościołowi biało-
stocki związek „Solidarność”. Frag-
menty narządów zmarłego pocho-
dzą z sekcji zwłok i powinny być
już dawno zniszczone – zgodnie
z określonymi procedurami. Prze-
chowywane przez Kościół bezpraw-
nie i bezkarnie są obecnie kawał-
kowane i rozsyłane po świecie. Na-
wet do Argentyny.
o.P.
W Irlandii wybuchł kolejny są-
dowy skandal związany z naduży-
ciami Kościoła wobec dzieci prze-
trzymywanych w sierocińcach. Tym
razem okazało się, że katolickie za-
kony prowadzące placówki opie-
kuńcze zezwalały na testowanie
na podopiecznych nowych leków.
Cztery osoby zdecydowały się wy-
toczyć proces Kościołowi i kon-
cernowi GlaxoSmithKline. MaK
RZĄD MORDERCÓW
W niedawno udzielonym wy-
wiadzie ks. Stanisław Małkowski ,
sławny zwolennik krzyża i ogło-
szenia Chrystusa królem Polski, wy-
snuł kilka ciekawych teorii na te-
mat katastrofy smoleńskiej: „Rząd
to ludzie tak cyniczni, okrutni i za-
kłamani, że by ich zabili. Jestem
absolutnie przekonany, że jest to
zbrodnia z zimną krwią wykona-
na, planowana w szczegółach przez
kilka miesięcy wcześniej, wykona-
na przy współudziale służb rosyj-
skich i jakichś istotnych czynni-
ków na Zachodzie. W normalnym
kraju byliby osądzeni i dostaliby
najwyższy wyrok. Mam tu na my-
śli Tuska, Komorowskiego, Arab-
skiego, Bogdana Klicha i szereg
ich wspólników”.
MaK
AK
RACJA WALCZY
MINISTER POŚWIĘCI
PARKING?
Zarząd powiatowy RACJI PL
w Olecku (woj. warmińsko-mazur-
skie) zbiera podpisy mieszkańców,
w celu „uniemożliwienia budowy ko-
lejnego kościoła na terenie miasta
i zablokowania przekazywania lokal-
nym parafiom za bezcen działek bu-
dowlanych i udziału finansowego gmi-
ny w kościelnych przedsięwzięciach”.
Tymczasem burmistrz Wacław
Olszewski ma gdzieś akcję zaini-
cjowaną przez członka RACJI Zbi-
gniewa Kaczmarskiego . Śmieje się,
że nie uda mu się zdobyć wymaga-
nych 1700 podpisów, więc świątynia
– tak czy siak – powstanie.
„29 sierpnia na Mszy Świętej
o godz. 9.00 odbędą się dożynki
naszej parafii i gminy – informują
w ogłoszeniach oo. marianie z pa-
rafii pw. Nawrócenia św. Pawła
Apostoła w Skórcu.I zapowiada-
ją: „Dożynki będą dniem uroczyste-
go oddania do użytku i poświęce-
nia parkingów i placu przed ko-
ściołem z udziałem gości z minister-
stwa i urzędów państwowych” .
Ciekawe, w gestii któregóż to ak-
tualnie ministerstwa znajduje się świę-
cenie kościelnych parkingów... AK
347014763.021.png 347014763.022.png 347014763.023.png 347014763.024.png 347014763.025.png 347014763.026.png 347014763.027.png 347014763.028.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin