Anne Stuart - Święci istnieją naprawdę (Walentynki '94).pdf

(361 KB) Pobierz
WALENTYNKI ‘94
Strona nr 1
1066719605.001.png
WALENTYNKI ‘94
Tłumaczyła
Alicja Dobrzańska
Strona nr 2
1066719605.002.png
WALENTYNKI ‘94
ROZDZIAŁ 1
– Mówię ci, mam już tego powyżej uszu – utyskiwał starszy
mężczyzna. – Święty Mikołaj skupia całą uwagę, zbiera wszystkie
zaszczyty. Świętego Patryka szanują, a co on takiego zrobił poza
zlikwidowaniem paru węży? To samo można osiągnąć przy
zastosowaniu dobrego środka tępiącego szkodniki. Te święta mają
przynajmniej jakiś związek z ich życiem. A co, na Boga, ma
wspólnego Dzień Zakochanych z rzymskim księdzem, żyjącym w
trzecim wieku naszej ery?
Eros spojrzał na swojego towarzysza. Święty Walenty był
ascetycznym, pełnym pretensji i drażliwym starym duchownym, ale
przez te wszystkie wieki jakoś go polubił.
– No cóż, tobie ścięto głowę – zaznaczył. – Może to aluzja do
tego, że ludzie tracą głowy, kiedy się zakochują.
– Nie widzę w tym nic śmiesznego.
– Ciebie w ogóle rzadko coś śmieszy – odparł Eros z
westchnieniem i przeciągnął się leniwie, otulając skrzydłami swoje
wspaniałe, białozłote ciało. – Musimy się pogodzić z tym, że dla
większości ludzi Boże Narodzenie jest ważniejsze niż Dzień
Zakochanych. Dostają wtedy prezenty i wszyscy są dla siebie
wyjątkowo mili. Nic dziwnego, że Święty Mikołaj jest tak popularny.
A święty Walenty przynosi im mnóstwo kłopotów.
– To ty im przynosisz kłopoty – odgryzł się Walenty. – Gdyby to
zależało tylko ode mnie, to połączone przez nas pary żyłyby w
Strona nr 3
WALENTYNKI ‘94
doskonałej harmonii.
– Doskonałej, platonicznej harmonii – uzupełnił Eros. – Ja nawet
częściowo zgadzam się z tobą. Seks często stwarza poważne
problemy. Ale pomyśl, jakie byłoby życie bez niego.
– Na pewno o wiele spokojniejsze – rzekł Walenty parskając z
dezaprobatą. Eros znów westchnął. Ta dyskusja toczyła się już bardzo
długo, szesnaście stuleci, jeżeli chodzi o ścisłość i żaden z nich nie
chciał ustąpić ani na krok.
– Działamy wspólnie nie bez powodu, mój drogi. Gdyby miłość
była tym, co ty o niej sądzisz, gatunek ludzki wymarłby w trzecim
wieku razem z tobą i twoimi kolegami męczennikami.
– A gdyby to zależało od ciebie, życie byłoby pasmem
bachanalii, a wszędzie panoszyłoby się wyuzdanie i rozwiązłość.
– I byłoby wspaniale – powiedział Eros z tęsknotą w głosie. –
Brakuje mi tamtych czasów.
– A mnie brakuje mojego dawnego życia, pełnego spokojnej
kontemplacji – mruknął Walenty.
– Nie zapominaj, ile za to zrobiliśmy dobrego – szybko dodał
Eros widząc, że ta rozmowa rozstroiła jego towarzysza. – Pomyśl o
tych szczęśliwych parach, które połączyliśmy.
– A ty pomyśl o tych nienawidzących się parach, które się
rozstały.
– Pomyśl o tych wszystkich weselach.
– Pomyśl o rozwodach.
Strona nr 4
WALENTYNKI ‘94
– Pomyśl o kochaniu się.
– Pomyśl o zwierzęcej żądzy.
– Myślę, mój drogi, myślę – rzekł Eros z tęsknym uśmieszkiem.
– Musisz przyznać, że gdyby nie ja, nie byłoby ani romansów, ani
małżeństw, ani...
– Ani parzenia się – dokończył Walenty. – Gdyby nie ja, nie
byłoby romantyzmu, braterstwa dusz, czułości.
– Nie mam zamiaru podważać twojego znaczenia – powiedział
Eros. – Ale jeżeli chce się połączyć dwoje ludzi, potrzeba po prostu
starego, tradycyjnego seksu.
– Najpierw muszą się połączyć ich dusze.
– Dusze, śmusze – odparł pogardliwie Eros. – Udowodnię ci, że
mam rację.
– Jak masz zamiar to zrobić? – zapytał Walenty z
zainteresowaniem. Czuł, że Eros nie żartuje. Święty Walenty mógł
być cnotliwym starcem, ale miał też wyraźną słabość do gier
hazardowych.
– Załóżmy się. Znajdziemy dwie, jak najmniej pasujące do siebie
osoby, spróbujemy je połączyć i zobaczymy, co podziała. Twoje
romantyczne serca i kwiaty czy mój prosty, tradycyjny seks –
powiedział Eros, niedbale rozpościerając skrzydła.
– To brzmi absurdalnie.
– Boisz się przegrać, staruszku?
– Kiedy będę bał się przegrać z takim podstarzałym pedałem jak
Strona nr 5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin