Jedwabne geszefty 1.rtf

(59 KB) Pobierz

Henryk Pajak


"Jedwabne geszefty"

Zamiast wstępu

"Prokurator" Israel Singer oskarża

Ponad trzy miliony Żydów zginęło w Polsce i Polacy nie będą spadkobiercami polskich Żydów (...)

Jeżeli Polska nie spełni rosz­czeń Żydów, będzie "publicznie atakowana i upokarzana" na fo­rum międzynarodowym.

Israel Singer sekretarz generalny Światowego Kongresu Żydów (WJ).

(z depeszy Agencji Reutera z Buenos Aires, 19 IV 1996).


No i - atakują. Upokarzają.


Na forum międzynarodowym. W Polsce.

Kłamią. Szczują. Obrażają. Plują.

 

"Prokurator" Jan Nowak-Jeziorański oskarża

- Zachodzi paląca potrzeba jakiegoś symbolicznego aktu, który stałby się wyrazem żalu i zadośćuczynienia za zbrodnie i okrucieństwa, których dopuścili się nasi rodacy.

"Prokurator" Aleksander Kwaśniewski oskarża

- To był mord masowy popełniony na Żydach przez polskich obywateli.

("Yediot Ahronot" 2 III 2001)

- My myślimy ze zdumieniem, jak Polacy mogli urządzić taką masakrę.

(tamże)

- Po drugie - musi świat usłyszeć ocenę tamtego wydarzenia, przypominam, bestialskiej śmierci 1.600 obywateli polskich, Żydów, którzy zostali przez współplemieńców zamordowani.

(5 III, Radio RFM FM)

W Jedwabnem to morderstwo dokonało się polskimi rękoma. (30 III, TVN, "Kropka nad I")

Niemcy (...) prawdopodobnie część z nich przygląda się z akceptacją temu, o się tam dzieje, to jest inny temat.

(tamże)

- Tego okrutnego mordu w Jedwabnem dokonali Polacy, nasi rodacy.

("Tygodnik Powszechny" 15 IV)

Poseł A.Macierewicz oskarża "prokuratora" A. Kwaśniewskiego ("Głos", Wielkanoc 2001.)

- Aleksander Kwaśniewski wiedział, że istnieją dokumenty zawierające sądowe zeznania naocznych świadków, w tym Żydów, którzy z palącej się stodoły uciekli, stwierdzając jednoznacznie, że mordu dokonali Niemcy (...)

- (...) Aleksander Kwaśniewski wiedział też, gdy wypowiadał powyższe słowa, że Instytut Pamięci Narodowej podjął śledztwo mające na celu wyjaśnienie wszystkich okoliczności zbrodni (...)

- Aleksander Kwaśniewski występował zawsze jako prezydent Polski, reprezentujący cały naród i w jego imieniu orzekający o winie Polaków (...)

- Jako polski obywatel uważam, że Aleksander Kwaśniewski, bezpodstawnie oskarżając Polaków o zbrodnię ludobójstwa poprzez zamordowanie 1.600 Żydów w Jedwabnem, naruszył moje dobra osobiste jak cześć, honor i prawo do dobrego imienia jako Polaka (...)

- Dlatego Aleksander Kwaśniewski, obarczając winą za ludobójstwo w Jedwabnem Polaków, popełnia oszczerstwo i godzi w moje dobre imię jako Polaka.

Domagam się więc, by publicznie odwołał swoje kłamstwa1. Antoni Macierewicz

Wyniosły Lermontow westchnął: I skuczno, i grustno, i niekomu ruku podat' ( nudno, i smutno, i nie ma komu ręki podać.). Siewodnia, w Polszu, tak zapewne by rzekł: I nawet nie ma komu w mordę dać!

 

Żydowska krucjata przeciwko Polsce

Gigantyczne, histeryczne nagłośnienie rzekomego mordu dokonanego przez Polaków w Jedwabnem, to jedynie etap w światowej kampanii na rzecz totalnej dyskryminacji Polski i Polaków.

Jedwabne to dopiero początek, to próba generalna. Żydzi zapowiedzieli to już w 1996 r. Zapewnili, że będą nękać Polaków stale i wszędzie oskarżeniami o współudział w holokauście dopóty, dopóki nie wymuszą od Polski "zwrotu" mienia żydowskiego. Realizują ten program od wielu lat przed tą zapowiedzią: w literaturze, filmach, w publicystyce. Obecnie przeszli do etapu "faktów". Już mają listę ustalonych nowych "polskich pogromów".

Pogrom kielecki spełnił już swoje zadanie, na stałe zadomowił się w żydowskiej hagiografii. Polacy wybronili się z niego przynajmniej między sobą, swoją publicystyką, książkami poświęconymi temu kłamstwu - sowiecko-żydowskiej prowokacji mającej tuż po wojnie zdyskredytować Armię Krajową, a jednocześnie "zachęcić" Żydów do ucieczki z Polski. Następne "pogromy" już są opracowywane. W odpowiednim momencie i kolejności "wrzucą" nam przedwojenny np. "pogrom" w Brześciu. Ciekawe, jak apokaliptyczne rozmiary przypiszą temu tumultowi, w którym wzięła udział białoruska ciemnota, kiedy to powybijano szyby i splądrowano sklepy żydowskie, ale nie było ofiar śmiertelnych.

Z zagłady kilku milionów Żydów uczyniono lukratywny geszeft, złotodajny "przemysł holokaustu". W poprzednich dziesięcioleciach wyduszono z Niemców ponad 100 miliardów marek. W zamian za to, światowy syjonizm na jakiś czas przestał nękać prawnie i moralnie Niemców, a jednocześnie, jak na dane hasło, światowe żydomedia zaczęły współwinę za mord na Żydach przenosić na Polaków, oskarżając ich o współudział w tym ludobójstwie już nie z Niemcami, tylko abstrakcyjnymi dla młodego pokolenia Europejczyków - "nazistami". Polacy z lat 1980-2000 także łudzili się, że to bezprzykładne kłamstwo przenoszone na dziesiątki tysięcy publikacji prasowych, na setki książek i filmów, ma swoje źródło w endemicznej potrzebie podtrzymywania i rozdmuchiwania mitu o wrodzonym "antysemityzmie" Polaków; w potrzebie kreowania żydostwa na wiecznego męczennika ludzkości, wieczyście prześladowaną przez gojów nację.

Żydowska inwazja propagandowa przeciwko Polsce i Polakom miała i ma ważniejszy, perspektywiczny cel: rzucić Polaków na kolana i odebrać im prawo do protestu, do obrony. W ostatnich latach XX wieku ujawnił się cel starannie przedtem ukrywany: odebranie Polsce mienia przedwojennych obywateli Polski pochodzenia żydowskiego. Worid Jewish Restitution Organization (WJRO) wystawiła nam konkretny rachunek: zwrot sześciu tysięcy nieruchomości należących przed wojną do żydowskich gmin wyznaniowych, zwrot kilkuset tysięcy parcel i innych obiektów o wartości około 60 miliardów dolarów. Słowem - zwrot bodaj trzeciej części najbardziej atrakcyjnych nieruchomości Polski.

Adwokaci amerykańskich organizacji roszczeniowych złożyli stosowne pozwy, aby wynagrodzić "starzejące się i wymierające ofiary holokaustu". Dla poparcia tego żądania, Rada Miasta Nowy Jork - wiadomo w czyich rękach się znajdująca - proklamowała rezolucję wzywającą Polskę do uchwalenia stosownych ustaw rewindykujących żydowskie żądania. M. 57 "amerykańskich" kongresmenów pod przewodnictwem Anthony Weinera, w liście przesłanym do polskojęzycznego Sejmu zażądało ustawy zwracającej Żydom ich majątek w 100 procentach, włącznie z tysiącami rozpadających się lub już nieistniejących, typowych przedwojennych małomiasteczkowych bud.

Był to jednocześnie czas naszych starań o członkowstwo w NATO i Unii Europejskiej. W lutym 2000 w Brukseli grupa amerykańskich Żydów zażądała od przedstawicieli Unii, aby nie przyjmować Polski do Unii dopóty, dopóki nie spełnimy ich roszczeń. Było to oczywiście tak zwane "pobożne życzenie" niepobożnych żydowskich hien żerujących na holokauście, bowiem tak naprawdę, to nie naród polski pragnie inkorporacji z Unią, tylko globaliści z żydomasońskiej Unii Europejskiej dokonują tego bezkrwawego piątego rozbioru Polski. Groźby jednak skutkowały wewnątrz Polski, bowiem sługusi Unii Europejskiej posłusznie wykonujący jej polecenia w ramach rządu i Sejmu, mocno się tymi żądaniami zafrasowali. A. Kwaśniewski natychmiast zapewnił Żydów podczas swej kolejnej "pielgrzymki" do kraju swych przodków - że Polska odda im wszystko, do ostatniego grosza co tylko wskażą palcem; pokornie spełni żądania jego współbraci. To samo powtarzał i powtarza premier Buzek i jego sługusi z rządu. Tę hiobową wiadomość o blokowaniu "naszego" wchodzenia do eurokołchozu, obwieścił członek delegacji Żydów w Brukseli za pośrednictwem filmu niejakiej Tiny Mendelsohn. Zapewnił, że brukselscy gaulajterzy zgodzili się na te żądania i będą blokować "nasze" członkostwo w Unii do czasu kapitulacji Polaków.

Gwałtowna ofensywa na Polskę i przeciwko Polsce nie jest oderwana od europejskiego kontekstu. Żydowska zachłanność czerpiąca pożywkę z bezczelności i pewności siebie, poprzednio rzuciła na kolana Szwajcarię, potem przeniosła się na niemieckie firmy zatrudniające w czasie wojny przymusowych robotników żydowskich. Ta kolejna wyprawa żydowskich hien na Niemcy rozpoczęła się latem 1998 roku, wkrótce po wymuszeniu na rządzie i bankach szwajcarskich odpowiednich haraczy za waluty i kosztowności tam zdeponowane przez przedwojennych Żydów. Przeciwko niemieckim firmom zgłosiły pozwy te same trzy zespoły adwokackie, które poprzednio wydusiły ze Szwajcarów wspomniany wielomilionowy haracz. Były to: Fagan Swift, Hausfeld - Weiss oraz prawnicy Światowej Rady Ortodoksyjnych Gmin Żydowskich. Zażądali minimum 20 miliardów marek za pracę przymusową Żydów. Najpierw z żądaniami do banków szwajcarskich wystąpiły dwie potężne żydowskie światowe organizacje: WJC (Światowy Kongres Żydów) i JCC (Jewish Claim Conference - Żydowska Konferencja Roszczeniowa). Włączył się do nagonki szef finansów Nowego Jorku Alan Havesi. Zagroził Szwajcarom sankcjami ekonomicznymi! Potem były odpowiednie przesłuchania w Kongresie i Senacie USA, następnie do akcji wkroczył zastępca sekretarza stanu Stuart Eizenstat. Na skutek tego, żydowskie żądania otrzymały rangę oficjalnego stanowiska rządu Stanów Zjednoczonych. Szwajcarzy ulegli i zapewnili, że odszkodowania wypłacą każdemu posiadaczowi przedwojennego konta lub ich spadkobiercom. I tu - nieoczekiwanie - "WJC nie zgodził się na to! Dlaczego? A dlatego, że gdyby się zgodził, to odszkodowania by otrzymały rzeczywiste ofiary, przymusowi robotnicy, a nie szakale z WJC i JCC.

Znakomitym przykładem zmasowanego ognia propagandowego, była próba rzucenia na kolana słynnego koncernu IBM. Przedtem, przez kilka lat, w cichości (podobnie jak Gross swoich Sąsiadów), syn ofiar holokaustu Edwin Black pisał opasłą książkę pod wymownym tytułem: IBM i Holocaust. Oskarżał i dowodził tam, że IBM znakomicie usprawniał swoim systemem gromadzenie danych, rejestrację europejskich Żydów, Oto skala żydowskich możliwości, kiedy już podejmują atak na wybraną ofiarę: książka Blacka ukazała się jednocześnie w 40 krajach w dziesięciu językach (Tak się przechwalał sam E. Black w głównym wydaniu telewizyjnych "wiadomości" 29 marca 2001 r.)!

Kolejnym posunięciem było wystosowanie oficjalnych pozwów sądowych przeciwko IBM przez pięciu Żydów - byłe ofiary holokaustu, z żądaniem olbrzymich odszkodowań. Czas jakiś światowe media bębniły o tym z siła elektronicznych werbli, potem jednak, nagle, tych pięciu Żydów wycofało swoje pozwy przeciwko IBM.

Dlaczego ten odwrót? Któż zgadnie! Może okazało się, że tamten IBM z czasów Hitlera, był własnością lub współwłasnością Żydów, więc nie warto kalać własnego gniazda? Albo - co bardziej prawdopodobne - obecny IBM to firma wyłącznie żydowska, po cóż więc wyciągać miliony marek z jednej kieszeni i wkładać je do drugiej kieszeni tych samych spodni?

Tak oto dochodzimy do sedna tej obrzydliwości: Żydom z tych organizacji nie zależy na zadośćuczynieniu swym pokrzywdzonym pobratymcom, tylko na wyłudzeniu miliardów dla siebie! Zdemaskował te żądania, to frymarczenie krwią żydowskich ofiar profesor Norman Finkelstein - z pochodzenia Żyd, który rzucił wyzwanie swym pobratymcom i miażdżąco ich zdemaskował! Uczynił to w słynnej na zachodzie książce The Holokaust Industrie (Przemysł Holokaustu). Finkelstein demaskuje w niej swych pobratymców przede wszystkim z powodów prywatnych: jego rodzice byli więźniami Auschwitz. Ojciec dostawał od Niemców rentę, ale matka nie otrzymywała niczego, choć Niemcy wypłaciły organizacjom żydowskim miliardy marek. Gdzie się one podziały? - zadał sobie podstawowe pytanie. W pierwszej kolejności wykazał kłamstwo ukryte w liczbie żyjących ofiar. Historycy żydowscy oficjalnie podają, że w obozach koncentracyjnych liczba Żydów nie przekraczała 20 proc. wszystkich więźniów. Wiadomo od dawna, że w maju 1999 roku żyło jeszcze około 70 tysięcy byłych pracowników przymusowych wszystkich narodowości. Przyjmując, że Żydzi stanowią w tej liczbie około 20 procent, to powinno ich być obecnie około 14-18 tysięcy. Tymczasem, podczas rokowań z Niemcami, hieny z WJC i JCC podawały, że żyje jeszcze 250 tysięcy poszkodowanych, w tym około 130 000 Żydów! W maju 1945 roku było tylko 50-100 tysiące Żydów, którzy w czasie wojny wykonywali prace przymusową. Skąd wiec wzięła się liczba 130 tysięcy - i to jeszcze po upływie pól wieku, kiedy najmłodsi z tych przymusowych robotników byliby już grubo po siedemdziesiątce, a starsi po osiemdziesiątce? Czy praca przymusowa tak ich znakomicie zakonserwowała, że przez 50 lat nie zmarł ani jeden Żyd i ani jedna Żydówka?


Prof. Finkelstein konkluduje: przeżyło około 20 tysięcy do czasów dzisiejszych; zgłosi się około 10 tysięcy, a pieniądze za wszystkich pozostałych zgarną WJC i JCC. Temu właśnie celowi stuży pozornie niezrozumiała zwłoka tych organizacji w żądaniu wypłaty przyznanych pieniędzy. Czekają na naturalne żniwo śmierci. Za kilka lat pozostanie może połowa z tych dziesięciu tysięcy Żydów. Oto przykład: 1998 roku WJC i adwokaci żydo-amerykańscy wydusili od Szwajcarów 1,25 mld dolarów, tymczasem do kwietnia 2000 - kiedy to Finkelstein udzielał wywiadów po opublikowaniu swej książki - żadna z ofiar nie otrzymała z tej kwoty ani centa.

Ten sam Alan Havesi zabrał się do "skruszania" Niemców, a konkretnie niemieckich firm zatrudniających Żydów podczas wojny. Atak poszedł m.in. na słynną firmę farmaceutyczną Bayer. W światowych mediach ukazywały się sążniste ogłoszenia skierowane przeciwko tej firmie, ilustrowane opakowaniem aspiryny na tle doktora Mengele - osławionego zbrodniczego eksperymentatora w Auschwitz. Dla oszustów i oszczerców nie miało żadnego znaczenia to, że firma ta nie miała nic wspólnego z osławionym lekarzem - mordercą, Józefem Mengele!

Po tym przygotowaniu artyleryjskim, Niemcy skapitulowali. Londyński "Times" miał jednak odwagę nikczemną kampanię żydowskich oszustów nazwać "Holocash-Kampanie". Wspomniany Stuart Eizenstat oświadczył potem przed komisją do spraw banków USA, że nie osiągnęliby celu bez osobistego zaangażowania prezydenta Clintona. Mówił prawdę: Clinton był manekinem w rękach amerykańskiego żydostwa. Ono go wyniosło do dwóch prezydentur, ono nim sterowało, jemu służył z gorliwością pachołka.

A przecież Niemcy zaczęły wypłacanie odszkodowań już w 1952 roku i trwało to przez wiele lat. Już w następnym roku tenże Jewish Claims Conference otrzymał na swoje konto trzy miliardy marek dla ofiar oraz dla państwa Izrael, a także 450 milionów dla samego JCC. Miało to być odszkodowanie jednorazowe oraz dożywotnie renty dla żydowskich więźniów obozów koncentracyjnych, w tym dla robotników przymusowych. Dziś o tym się nie pamięta. Niezależnie od ludobójczej, odrażającej roli państwa niemieckiego w hekatombie Żydów i wielu milionów obywateli państw Europy, zwłaszcza wschodniej - wydarcie miliardów marek z tego zrujnowanego przegraną wojną kraju zaledwie po siedmiu latach, było aktem o szczególnej wymowie...

Po 50 latach wszystko odżyło od nowa. Z początkiem 2000 roku żydowskie hieny wymusiły nowe "porozumienie" na sumę 10 miliardów marek dla pracowników przymusowych, plus 100 milionów tytułem odsetek. Żydowscy pracownicy otrzymają po 7,5 000 dolarów, a żydowscy adwokaci, sprawcy tej nowej kontrybucji, zgarną 100-125 milionów dolarów. JCC zwleka z wypłatami i prof. Finkelstein powątpiewa, czy żydowscy robotnicy przymusowi kiedykolwiek cokolwiek z tego otrzymają. Wściekły na swych pobratymców, a przy tym wystarczająco odważny prof. Finkelstein stwierdzał:

- Przewodniczący WJC Edgar Bronfman lata swym prywatnym odrzutowcem i twierdzi, że potrzebuje pieniędzy dla "biednych" ofiar. Ja bym mu odpowiedział: "Proszę pana, ma pan własny majątek o wartości ponad 3 miliardy dolarów, dlaczego nie podzieli nim z ofiarami? Starczy aż nadto.

I dodaje na końcu: "Niech Pan zostawi Polskę w spokoju!" Otóż to! Po Szwajcarii, po wielokrotnych transfuzjach z Niemiec, kolej przyszła na Polskę, potem przyjdzie na Rosję, Ukrainę, Białoruś, kraje nadbałtyckie.

Finkelstein w wywiadach dla polskiej prasy narodowej ostrzegał:

Polskie władze nie powinny podejmować negocjacji z szantażystami. Zwłaszcza, że oni w dużym stopniu blefują i czekają, jaka będzie reakcja. Gdy się raz ustąpi, to wcześniej czy później pojawią się kolejne roszczenia. Niemcy już wcześniej zapłaciły ponad 100 miliardów dolarów Żydom i teraz znów musiały zapłacić. Jeśli Polska pójdzie na jakieś ustępstwa, to jestem pewien, że za jakiś czas, gdy Polska stanie się zamożniejsza, WJC ponownie zjawi się z wyciągniętą ręką.

Udzielając wywiadu niemieckiemu "Sontags Zeitung" (5 marca 2000), Finkelstein przeszedł do innych konkretów:

Organizacje żydowskie ogłosiły się uprawnionymi spadkobiercami wszystkich wschodnio-europejskich Żydów, którzy zginęli w czasie wojny. Obecnie przeszukują one księgi wieczyste i spisy nieruchomości z okresu sprzed 1939 roku i jeżeli znajdą jakieś nazwisko żydowskie, to żądają zwrotu nieruchomości. Wedle informacji prasowych, chodzi o majątek o łącznej wartości do 60 miliardów dolarów.

W swej książce Finkelstein ostrzega, że "skasowanie Szwajcarii i Niemiec było tylko przygrywką do dużego finału: teraz będzie skasowana także Europa Wschodnia. Wraz z załamaniem się bloku wschodniego, w byłym centrum europejskiego żydostwa otwierają się ponętne perspektywy. Przemysł holokaustu, który okrywa się Świętym płaszczykiem potrzebujących ofiar holokaustu, podjął próbę wyciśnięcia miliardów dolarów z tych biednych krajów. Do tego celu zmierza on z bezwzględną i okrutną gorliwością"

(...)

Po Szwajcarii i innych krajach, przyszła też kolej na Amerykanów! Owszem, oni także muszą płacić. Ale za co? Otóż - dokładnie za to, że rządzące Ameryką czasu wojny żydostwo, na czele z prezydentem Rooseveltem, nie chciało zbombardować Auschwitz, co oznacza, że swoją biernością przyczynili się do Holokaustu. Tak więc ówczesny rząd USA to ludobójcy!

Ofiary i członkowie rodzin ofiar holokaustu pozwały do sądu rząd i armię USA - za współudział w ludobójstwie Żydów, żądając za to 40 miliardów dolarów. Tę "żabę" Żydzi USA wrzucili podatnikom tego kraju dokładnie w szczycie inwazji oszczerstw przeciwko Polakom w związku z książką Grossa.

O żądaniach doniósł "Berliner Zeitung" 28 marca 2001 r., a więc w okresie apogeum kampanii propagandowej przeciwko Polakom. Podano to w artykule Andreasa Forstera i Stefana Effenbeia: Auschwitz - Uberlebende verklagen US - Regierung (Za: "Nasza Polska" 3 IV 2001.)

Wszystko jasne: teraz Niemcy dokooptują sobie - po Polakach, nowych kumpli w zbrodni holokaustu. Są nimi Bogu ducha winni Amerykanie.

Pretekstem jest odmowa bombardowania Auschwitz w 1944 roku.

Pełnomocnik ofiar Auschwitz Peter Wolz, w pozwie złożonym w sądzie okręgowym dystryktu Kolumbia w Waszyngtonie, powołuje się na rzekome dokumenty wojskowe aliantów oraz amerykańskich tajnych służb świadczące, że "pewne kręgi", głównie zaś finansjera z Wali Street i niemiecko-amerykańskie ówczesne kartele (a ściślej - żydowsko-niemieckie kartele - H.P.) powstrzymały (rzekomy) plan prezydenta Roosevelta i ministra finansów USA Henry'ego Morgenhaua (obaj Żydzi - H.P.) dotyczące planów zbombardowania Auschwitz.

Ale "pomoc" USA w ludobójstwie Żydów, to nie jedyny wątek tego pozwu. Chodzi także o tzw. "złoty pociąg" wiozący złoto i kosztowności Żydów deportowanych z Węgier od kwietnia 1944 r. Amerykańskie wojska zatrzymały ten "złoty pociąg" w Austrii w maju 1945 r. A majątek, o wartości około dwóch miliardów dolarów, nigdy nie został zwrócony. "Złoty pociąg" dosłownie rozpłynął się w majowej mgle.

Za tym dość logicznym dla odmóżdżonych Amerykanów pozwem, kryje się wielopiętrowa bezczelność żydowska. Za decyzję skazującą euroazjatycką "hołotę" żydowską na powolne konanie w obozach koncentracyjnych i masowych egzekucjach, oskarża się "rząd" amerykański, całkowicie wtedy opanowany przez Żydów.

Czyli - Żydzi Żydom zgotowali ten los, a teraz każą płacić amerykańskim podatnikom 40 miliardów dolarów!

W innym miejscu tej pracy cytuję memorandum pani Dany I. Alvi (Jest ona córką polskiego inżyniera, który w czasie wojny prowadził szkolenia na temat łączności radiowej) z Polish American Public Committee do wydawcy książki Grossa - Vaughna, szefa Princeton Uniyersity Press. Jak wiemy, protest nie pomógł, książka ukazała się zgodnie z planem - na początku kwietnia.

Przy tej okazji przypomnijmy, co kilka lat temu ujawniła pani Dana I. Alvi w sprawie bierności żydostwa amerykańskiego wobec zagłady ich wschodnio-europejskich pobratymców, informując o tym wpływowe kręgi prasy i telewizji USA. W wywiadzie dla "Gazety Polskiej" (2 lipca 1997) omawiała szereg akcji prowadzonego przez nią Komitetu, przeciwko żydowskim antypolskim kłamstwom i oszczerstwom. Odnośnie wątku "Auschwitz" i bierności aliantów, p. Dana I. Alvi przypomniała amerykańskim Żydom, np. francuski film Pierwszy po Bogu, którego Żydom nie udało się zdjąć z ekranów. W filmie tym widzimy, jak "amerykańskie" władze imigracyjne odmawiają wyładunku transportu Żydów z Europy po tym, jak nie chciano ich wpuścić do żadnego innego amerykańskiego portu.

Pani Dana I. Alvi przypomniała również, skrzętnie ukrywaną wypowiedź wpływowej kuzynki żony Roosevelta - również Żydówki, w sprawie dzieci żydowskich, które miałyby znaleźć ratunek w USA:

- Dwadzieścia tysięcy umorusanych maluchów, w krótkim czasie wyrośnie na dwadzieścia tysięcy paskudnych Żydów!

Co do bombardowania Auschwitz, to argumenty o rzekomej niemożliwości takiej akcji z powodu nieuchronnych ofiar wśród więźniów, są naciągane. Posiadam w swych zbiorach lotnicze rozpoznanie Auschwitz, tak wyraźne, że widać ciemne otwory w kominach. Wojskowi ani myśleli ślepo masakrować budynków z więźniami, tylko przede wszystkim zdruzgotać tory dostarczające pociągi z Żydami i stację rozładunkową.

Ale cóż - 40 miliardów na drodze (w Auschwitz) nie leży. Trzeba je wydusić od podatnika amerykańskiego. Ktoś gdzieś przytomnie powiedział, że wkrótce zostaną pozwane o odszkodowanie Polskie Koleje Państwowe, bo przecież "polskie" wagony przewoziły Żydów do obozów zagłady! Jeżeli tak, to trzeba się z tym śpieszyć, bo właśnie PKP są rozszarpywane na kawałki, zniknie więc możliwość oskarżenia PKP w całości!

Pamiętajmy w tym kontekście, co nam szykują. A szykują nam ekonomiczny i gospodarczy holokaust. Powrót do nieśmiertelnego: "Nasze kamienice, wasze ulice".

Przygotowaniem do tego ekonomicznego i cywilizacyjnego holokaustu, jest dokonywany obecnie na Polakach holokaust moralny, unicestwianie nas w opinii świata!

Jedwabne, to jeden z etapów.

Jedwabne, to dopiero początek. Powtarzam: Jedwabne to dopiero początek tego moralnego holokaustu na Polsce i Polakach.

W jednym z rozdziałów podaję przegląd skondensowanej w czasie, jednolitej w oszczerstwach kampanii dyskredytującej Polaków na kanwie Jedwabnego, w czołowych mediach niemieckich i amerykańskich. Działo się to w okresie kilku dni, pomiędzy 3 a 8 marca 2001. Po tym przygotowaniu artyleryjskim. Żydzi amerykańscy przystąpili do frontalnego ataku. Wznowili żądania "reparacyjne" w zakresie mienia pożydowskiego pozostawionego w Polsce po Żydach zamordowanych przez Niemców. Przypomnijmy - Żydach, którzy byli obywatelami państwa polskiego.

 

Dokładność tej synchronizacji może budzić podziw: właśnie w tym samym wydaniu "Wiadomości" w "polskiej" TV podano dwie pozornie niespójne wiadomości. Pierwsza - że Aleksander Kwaśniewski zawetował sejmową ustawę reprywatyzacyjną, a zawetował dlatego - czego już nie powiedziano w komunikacie - że ustawa miała obejmować tylko aktualnych obywateli Polski. Druga - to relacja Doroty Warakomskiej z Nowego Jorku w sprawie pozwu wniesionego przez żydowskich prawników przeciwko Police - z żądaniem zwrotu mienia pożydowskiego. Wiedziała o tym "Gazeta Wyborcza", bo już tego dnia rano mogliśmy przeczytać zapowiedź i meritum tej akcji. Publikacja "GW" nosiła wymowny tytuł: "Groźba bojkotu". Tak - bojkot polskich firm, a także amerykańskich, jeżeli się nie ugniemy. Ugięli się Szwajcarzy, poddali się Niemcy - podda się również Polska.

Komisja sprawiedliwości parlamentu stanu Nowy Jork przesłuchała około dziesięciu "świadków" w tej sprawie. Przesłuchania wdrożył przewodniczący parlamentu na żądanie prawników, którzy żądają przed nowojorskim sądem zwrotu mienia ofiar hitlerowskich rzezi na Żydach. Za to mają płacić Polacy!

Jest to pierwsza tak ostra, tak pokazowa akcja roszczeniowa wobec Polski, doskonale nakładająca się na detonatora totalnej wojny z Polakami na płaszczyźnie moralnej w sprawie Jedwabnego. Najpierw holokaust moralny, teraz etap drugi - holokaust materialny. Jak wiemy, żydowskie żądania bilansują się sumą około 60 miliardów dolarów.

Zeznawał na tej komisji jeden z prowodyrów wymuszenia przez szwajcarskie banki odszkodowań dla Żydów - był nim adwokat Mel Weis.

Jak pisze "GW", jest on niekwestionowanym "królem odszkodowań" i weteranem tych wymuszeń. Przez 20 lat jego kancelaria prawnicza wydusiła od firm i rządów 20 miliardów dolarów. Można więc uznać, że to co zajęło mu 20 lat, w Polsce zbilansuje się kwotą potrójną w czasie trzykrotnie krótszym.

Przed komisją zeznawało trzech z czterech Żydów, którzy w ubiegłym roku w nowojorskim sądzie wytoczyli proces przeciwko Polsce.

U przewodniczącego parlamentu stanu Nowy Jork pojawił się także "Amerykanin" polskiego pochodzenia, którego żona jest spadkobierczynią prawa własności do części gruntu pod obecnym ekskluzywnym hotelem "Sheraton" w Warszawie. Jej adwokaci będą nakłaniać parlament Nowego Jorku, aby zagroził bojkotem amerykańskich firm, które zawierają z polskimi władzami umowy na kupno gruntów o niesprawdzonych prawach własności. Tak właśnie jest w przypadku hotelu "Sheraton".

Przybył na posiedzenie wspomnianej komisji sprawiedliwości również słynny Alan Havesi (o którym piszę w tym rozdziale) - kontroler finansowy Nowego Jorku. W swoim wystąpieniu miał zagrozić, że w razie braku porozumienia pomiędzy ofiarami holokaustu i rządem Polski, nastąpi bojkot polskich firm w stanie Nowy Jork oraz firm amerykańskich działających w Polsce.

Dorota Warakomska rekapitulując te popisy żydowskich hien, powiedziała słusznie:

- to uruchamia ogromną kampanię nacisków.

Zrekapitulujmy tę marcowo-kwietniową inwazję propagandową przeciwko Polsce w kontekście żydowskiego geszeftu.

- Wcześniej, już w 1999 roku polscy Żydzi składają w parlamencie Nowy Jork pozew przeciwko polskim władzom;

- 22 marca 2001 zostały wdrożone przed parlamentem Nowego Jorku "przesłuchania" w sprawie zwrotu przez Polskę majątków żydowskich;

- Wspomniany Alan Havesi oznajmił, że na razie nie nawołuje do ekonomicznego bojkotu Polski (w przyszłym roku będzie się ubiegał o stanowisko burmistrza Nowego Jorku - zależy mu na głosach Polaków);

- Kongresmen Gary Ackerman jednak opowiada się za bojkotem ekonomicznym Polski. Jego zdaniem, rząd amerykański powinien zablokować wejście Polski do Unii Europejskiej (chwała Bogu! - oby mu się to udało! - H.P.);

- Wcześniej wpływowy "The New Yorker" publikuje obszerne fragmenty książki Grossa;

- Z początkiem kwietnia 2001 ukazuje się w USA książka Grossa;

- Cały marzec 2001 to niewiarygodna eskalacja oszczerstw Grossa w prasie amerykańskiej i niemieckiej;

- Cały marzec 2001, z apogeum na ostatnią dekadę marca - to lawina publikacji w polskojęzycznych mediach na temat Jedwabnego, z zadekretowanym, bezdyskusyjnym "sprawstwem" Polaków;

- "The New York Times" zapowiedział na pierwszy tydzień kwietnia 2001 recenzję książki Grossa;

- W tym samym czasie przybywa do USA "polski" minister spraw zagranicznych Władysław Bartoszewski z oficjalną wizytą. Nowojorska korespondentka "Wprost" (l kwietnia 2001) słusznie przewiduje:

- Władysław Bartoszewski będzie musiał udzielić odpowiedzi

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin