Żydzi różnych kategorii-Eugeniusz Guz 9artykuł).pdf

(87 KB) Pobierz
Eugeniusz Guz /20.02.2004 10:28
Żydzi różnych kategorii
Losy niemieckich Żydów
Władze RFN największą pulę odszkodowań przekazały Żydom niemieckim, choć ci
najmniej ucierpieli w czasach holokaustu.
Przed 65 laty, 30 stycznia 1939 r. Hitler zapowiedział w Reichstagu, że wybuch II wojny
światowej spowoduje "zniszczenie rasy żydowskiej w Europie". Losy niemieckich Żydów
jednak nie całkiem potwierdziły trafność przepowiedni Hitlera. W przeciwieństwie do
praktyki stosowanej w krajach okupowanych bądź satelickich naziści praktycznie przez
10 lat, stopniowo - bo jeszcze do 1943 r. - i mniej brutalnie niż gdzie indziej oczyszczali
Rzeszę z niemieckich Żydów. Z tego cztery lata przypadły już na okres wojenny, kiedy to
generalnie wobec Żydów znano tylko prawo gwałtu i eksterminacji. Sądzę, że źródłem
tego zróżnicowanego postępowania było świadome stosowanie wobec niemieckich
Żydów czegoś w rodzaju taryfy ulgowej, bo byli to jednak obywatele niemieccy. Nikt
dotychczas, mimo przebogatej literatury przedmiotu, takiej konkluzji nie formułował.
Większość półmilionowej mniejszości żydowskiej w Niemczech uratowała się, przeżyła
wojnę. Niemców nie karano śmiercią za ukrywanie Żydów jak w Polsce, lecz trzema
miesiącami obozu koncentracyjnego. Oczywiście, w praktyce zdarzały się z pewnością
odchylenia od tej - przyznajmy - łagodnej normy, lecz przypadki skazania Niemca na karę
śmierci nie są znane. W Niemczech dyskryminacje czy szykany dawkowano i
stopniowano nawet po wybuchu wojny.
Jeżeli w niektórych krajach powiązanych satelicko z Trzecią Rzeszą sytuacja Żydów była
mniej lub bardziej podobna do sytuacji niemieckich Żydów, działo się tak nie z woli
samych hitlerowców (jak w Rzeszy), lecz wskutek parasola ochronnego satelickich
namiestników, co Niemcy musieli respektować.
Według spisu ludności z 1933 r. 499.682 osoby były narodowości żydowskiej. O 10%
mniej niż według spisu z 1926 r. Pół miliona konfesyjnych Żydów stanowiło zaledwie
0,77% ogółu społeczeństwa niemieckiego, a więc liczbę znikomą, niepozostającą w
żadnej proporcji do wrzasku, z jakim spychano tę ludność w ślepy zaułek. Już do połowy
1938 r. jedna trzecia Żydów opuściła Niemcy. Na początku października 1941 r. Rzeszę
zamieszkiwało jeszcze 150 tys. Żydów i "półżydów". W marcu 1941 r. Berlin ku
zawstydzeniu hitlerowskich bonzów miał opinię najbardziej "zażydzonego" miasta
niemieckiego, bo zameldowanych tam było 60-70 tys. osób wyznania mojżeszowego.
Łącznie wyemigrowało (określenie dalekie od precyzji) 280 tys. osób. Śmiercią naturalną
za rządów nazistowskich zmarło we względnej wolności 72 tys. Deportowano 134 tys.,
przy czym większość z tej grupy zginęła. Kapitulacji Rzeszy doczekało w Niemczech 20-
25 tys. Żydów. Niektóre źródła wymieniają 10 tys. Część padła ofiarą szmalcowników na
1
9996459.001.png 9996459.002.png
usługach gestapo.
Nazistom zależało, aby Żydzi jak najliczniej opuszczali Niemcy. Nie tylko sam wyjazd,
lecz również zapuszczenie korzeni za granicą wymagały niemałych nakładów
finansowych. Na wygnaniu nie witano ich z otwartymi ramionami, a restrykcyjna polityka
wizowa dawała emigrantom przedsmak tego, co czeka ich w obcym kraju. Naziści z kolei
obrzydzali Żydom codzienne bytowanie, jak tylko można, w nadziei, że przyspieszy to
decyzję ich wyjazdu. W taki sposób "odżydzanie" Niemiec przebiegało aż do końca 1941
r., kiedy to możliwości legalnej emigracji ustały. Jednak ustały nie z inicjatywy Niemców.
Herman Göring oświadczył 24 stycznia 1939 r.: "Należy wszelkimi środkami wspierać
wyjazdy Żydów z Niemiec". Osoby starsze, schorowane i biedne były świadome, że nikt
ich za granicą nie przyjmie, jeśli nie mają tam majętnych krewnych. Aby rozwiązać
problem tej licznej przecież grupy skromnie sytuowanych, naziści zdecydowali, że
wyjazdy ubogich pokrywać będą sami Żydzi. Kto dysponował rocznym dochodem,
zarobkiem w wysokości 20 tys. marek, musiał przed wyjazdem odprowadzić 25% do
kasy Rzeszy. Do Palestyny eksportowano niemieckie towary, wymuszając ich zakup
argumentem, że wpływy z eksportu zasilą opłaty emigracyjne. Przy wyjeździe można
było mieć przy sobie nie więcej niż 2 tys. marek, pozostawiając resztę za bezcen lub za
darmo nazistowskiej władzy.
Według obliczeń hitlerowskich, podróż emigrującego obciążała konto Rzeszy sumą ok.
1,5 tys. marek, które czerpano z funduszu nagromadzonego przez bogatych Żydów.
Władze sprzyjały także organizowaniu różnych kursów językowych i przysposobienia
zawodowego, ponieważ mając określony zawód, łatwiej było o wizę. Również nadwyżki
wpływów z imprez kulturalnych organizowanych przez Żydów odprowadzano na konto
wyjazdowe. Niemiecki Czerwony Krzyż służył pomocą w przekazywaniu za granicę
korespondencji osób, które przy staraniach o wizę musiały wyjaśniać zapytania z krajów
docelowych. Ponieważ po wybuchu wojny nawet Niemcom nie wolno było telefonować
za granicę, upoważniono placówki gestapo do prowadzenia w imieniu Żydów
niezbędnych dla emigracji rozmów z zagranicą. 23 października 1941 r. za sprawą
aliantów nastąpiła ostateczna blokada wyjazdów, koniec legalnej emigracji. Mimo to, do
końca wojny, udało się Niemcom przerzucić za granicę jeszcze ok. 8,5 tys. Żydów. W
żadnym innym kraju Europy, który okupowali naziści, opisane tutaj sytuacje nie istniały
nawet w przybliżeniu. Gdyby nie zagraniczne limity imigracyjne, odmowy przyznania wiz
itp., z Niemiec wyjechałoby znacznie więcej Żydów.
Jak złożony był proces "odżydzania", świadczy tolerowana przez władze niemieckie fala
powrotu Żydów. W 1936 r. wróciło do Rzeszy 25 tys. Żydów. Niektórzy wracali z obcym
obywatelstwem w złudzeniu, że jako obcokrajowcy staną się dla władz nietykalni.
Dopiero gdzieś pod koniec 1938 r., po listopadowej nocy kryształowej do świadomości
Żydów zaczęło docierać, że jednak nie mają w Niemczech przyszłości. Zdecydowanych
wyjechać początkowo nie pozbawiano obywatelstwa. Dopiero w listopadzie 1941 r.
ogłoszono, że "osoba narodowości żydowskiej traci obywatelstwo niemieckie",
niezależnie od tego, czy wyemigrowała. A przecież już ustawy norymberskie uchwalone
2
w 1935 r. głosiły, że obywatelami Rzeszy mogą być jedynie "osoby krwi niemieckiej lub
pokrewnej".
Agresywna kampania antysemicka była dla niemieckich Żydów kompletnym
zaskoczeniem. "Dlaczego nas prześladujecie? Przecież byliśmy i nadal jesteśmy
dobrymi Niemcami" - argumentowano. Powstałe we wrześniu 1933 r. w imię samoobrony
"Przedstawicielstwo Żydów Niemieckich w Rzeszy" początkowo reagowało w pismach i
apelach do naczelnych władz Rzeszy skargami, wyrazami oburzenia, niedowierzaniem i
rozgoryczeniem, przypominając zawsze obywatelską i patriotyczną postawę niemieckich
Żydów. Przypominano 12 tys. poległych Żydów na frontach I wojny światowej. Pismo
"C.V. Zeitung" głosiło na tytułowej stronie numeru z 30 marca 1933 r.: "Po świecie hula
niepohamowana propaganda oszczerstw przeciwko niemieckiemu państwu. Każde
słowo wymierzone w naszą ojczyznę, każde wezwanie do bojkotu Niemiec rani nasze
niemieckie serca nie mniej niż każdego innego Niemca. Przeciwstawiliśmy się z miejsca
tej kampanii nie z przymusu, czy ze strachu, lecz dlatego, bo określone koła zagraniczne
depczą godność niemiecką, szkodzą krajowi naszych ojców i dzieci. Potępiliśmy te
kłamliwe doniesienia o Niemczech i o nowym rządzie".
Po stronie nazistów stawano murem w nadziei, że słyszane już wcześniej sygnały
antysemickie okażą się tylko jakimś nieodpowiedzialnym wyskokiem. Mimo ewidentnych
prześladowań i mnożących się przykładów dyskryminacji, część Żydów niemieckich
zdecydowała się, nie opuścić terytorium Rzeszy, łudząc się, że padają ofiarą
przejściowych nieporozumień. O tym, że Żydów-obywateli Rzeszy traktowano inaczej,
świadczy także los zamieszkałych w Niemczech polskich Żydów. Dosłownie w ciągu
jednego dnia, nawet kilku godzin, deportowano jesienią 1938 r. 17 tys. Żydów z
tobołkami przez granicę do Polski, nie bacząc na roszczenia i uprawnienia tych ludzi
nabyte w Niemczech w wyniku wieloletniego zasiedzenia. Zaraz po agresji na Polskę
szef gestapo nakazał aresztować wszystkich polskich Żydów w Rzeszy i ekspediować do
GG. Wiosną 1939 r. praskim Żydom zabroniono wstępu do parków, utrudniono
poruszanie się po mieście, pozwalając korzystać jedynie z określonych restauracji, łaźni,
kin i teatrów. W Rzeszy takiej decyzji wówczas nie podjęto.
O ile w krajach okupowanych czy satelickich Berlin stosował jedno określenie: "Żyd", to w
odniesieniu do Żydów niemieckich starannie rozróżniano między "Żydem całkowitym",
"półżydem", "mieszańcem pierwszego stopnia", "ćwierćżydem", a nawet "mieszańcem
drugiego stopnia". Żydów niemieckich rugowano z życia publicznego stopniowo,
usuwając ich ze środowisk lekarzy, adwokatów, nauczycieli, wykładowców wyższych
uczelni, nie mówiąc już o administracji państwowej. Z urzędów i instytucji państwowych
usunięto żydowskich pracowników już w 1933 r. Ustawa o obowiązku służby wojskowej z
1935 r. stanowiła, że wymagane jest aryjskie pochodzenie, tymczasem w Wehrmachcie
jeszcze w czasie wojny służyło ok. 150 tys. żołnierzy pochodzenia żydowskiego. Fakt ten
tolerowano przy protestach, mimo decyzji Hitlera z 1941 r., by usuwać z wojska
mieszańców "pierwszego stopnia". Najbardziej spektakularną wizytówką żydowskich
3
Wehrmachtowców był marszałek polny, jednocześnie generalny inspektor Luftwaffe,
Eberhard Milch, "ćwierćżyd", którego Göring uczynił "aryjczykiem". Milch jako zbrodniarz
wojenny otrzymał dożywocie, lecz w 1954 r. został ułaskawiony. Także były kanclerz
RFN, Helmut Schmidt, uznany za "ćwierćżyda" po linii dziadka, dosłużył się w
Wehrmachcie stopnia oficerskiego.
Noszący imiona nieżydowskie musieli uzupełnić nazwiska imieniem Izrael lub Sara.
Korzystając z pomysłu władz szwajcarskich, Niemcy zaczęli od 6 października 1938 r.
stemplować paszporty Żydów literą J. Młodzież pozbawiano stopniowo możliwości
studiowania, wprowadzając najpierw tzw. numerus clausus zarządzenie, że liczba
studiujących wyznania mojżeszowego nie może przekraczać 5% uczących się w
gimnazjach, bądź studiujących na wyższych uczelniach. Zarządzenie pojawiło się już w
roku 1933. Wspomniane 5% dotyczyło sytuacji na pojedynczej uczelni. W skali całego
kraju natomiast dopuszczalny odsetek nie mógł przekraczać 1,5% ogółu uczących się,
bądź studiujących.
Przez pierwsze lata panowania nazistów istniało jeszcze kilka banków żydowskich, a
Bank M. Wartburg & Co nawet do 1938 r. Zarządzenie z 1938 r. nakazywało Żydom
rzetelną ocenę i zgłoszenie władzy majątku oraz stanu posiadania. Majątek żydowski
oceniano na 8 mld marek. Po zamachu na radcę ambasady niemieckiej w Paryżu na
wszystkich Żydów nałożono kontrybucję w wysokości miliarda marek. W lutym 1939 r.
zobowiązano Żydów do przynoszenia do punktów skupu złota, srebra, wyrobów z platyny
i kamieni szlachetnych. Kasa wypłacała im za to śmiesznie niskie kwoty. Z chwilą
wybuchy wojny Żydzi mogli uprawiać zawód tylko na użytek żydowskiej społeczności.
Zakazano im również prowadzenia sklepów i usług rzemieślniczych. Od stycznia 1940 r.
ich kartki żywnościowe oznaczano literą J. Od czerwca 1940 r. mogli robić zakupy
dopiero od godz. 15.30. W sierpniu 1940 r. zostali pozbawieni aparatów telefonicznych.
Dopiero w październiku 1941 r. zarządzono, że wszyscy Żydzi w wieku powyżej 6 lat
mieli nosić w miejscach publicznych gwiazdę Dawida. Oznakowanie obowiązywało
również na drzwiach żydowskich mieszkań. Ograniczanie ich w prawach obywatelskich
ciągnęło się - od chwili dojścia nazistów do władzy - 10 lat, zanim znaleźli się w
sąsiedztwie krematoriów.
Żydzi mieli liczne przedstawicielstwa, stowarzyszenia i organizacje, reprezentujące
wobec władz ich różne interesy, bądź powołane dla celów samopomocowych, jak
Centralna reprezentacja stowarzyszeń żydowskich w landach. W 1933 r. powstała także
Centralna placówka żydowska ds. pomocy gospodarczej, której zadaniem było szukanie
sposobów zaradzenia potęgującym się kłopotom materialnym Żydów. Oddziaływała ona
także poprzez 53 filie w całej Rzeszy.
Ustawa o wzajemnych prawach i obowiązkach właściciela domu i lokatora-Żyda z 1939 r.
pozwalała wymówić mieszkanie ze skutkiem natychmiastowym, pod warunkiem
zaoferowania mieszkania zastępczego. Regulowała to pisemna umowa między
właścicielem budynku a lokatorem. O ile na terenach okupowanych ludność żydowską
4
zamykano po prostu w gettach, w Niemczech gett nie znano. Natomiast po tej ustawie do
pojedynczych domów, a także fragmentów ulic stopniowo przenosili się Żydzi. Gestapo
uzyskiwało w ten sposób ułatwioną kontrolę.
Po dojściu nazistów do władzy w kilkunastu miastach niemieckich powołano do życia
różnego charakteru uczelnie żydowskie, jednak niższego stopnia niż uniwersytet. W
latach 1933-1942 czynna była np. w Berlinie Wyższa szkoła wiedzy o żydostwie. Żydzi
mieli do dyspozycji własne kina, teatry, uczelnie, kluby sportowe, różne ośrodki i
stowarzyszenia. Jednocześnie zamknięto im drogę do takich samych instytucji i
ośrodków aryjskich. W ten sposób spychano ich do własnych gett. W żydowskich
stowarzyszeniach sportowych zrzeszonych było ok. 50 tys. członków. Jeszcze w 1938 r.
berlińska gmina żydowska zorganizowała olimpiadę sportową z udziałem ponad 6 tys.
uczniów stolicy. Żydzi niemieccy izolowani krok po kroku od społeczeństwa tworzyli
własne punkty trwania i oporu, co wszakże również było gestapo na rękę, ponieważ
ułatwiało kontrolę.
Łączny nakład prasy żydowskiej wynosił w 1935 r. około 400 tys. egzemplarzy. Jak na
półmilionową mniejszość był to wysoki nakład. W 1938 r. ukazywało się jeszcze 65
tytułów prasowych w nakładzie 300 tys. Ponadto w rytmie tygodniowym, bądź
dwutygodniowym ukazywało się kilkanaście tytułów. Prasę rozprowadzano tylko
abonamentowo, bądź w ośrodkach żydowskich. Abonentami mogli być wyłącznie Żydzi.
Prasa, rozchodząc się w obiegu zamkniętym, nie podlegała cenzurze Ministerstwa
Propagandy. Dlatego można tam było znaleźć informacje, także zagraniczne, które nie
trafiały do tytułów nazistowskich.
Po nocy kryształowej w 1938 r. wszystkie prasowe tytuły żydowskie musiały zniknąć, a
niezbędne dla wspólnoty informacje, komunikaty i zarządzenia przekazywano za
pośrednictwem pisemka "Judisches Nachrichtenblatt", zlikwidowanego ostatecznie w
czerwcu 1943 r. Uznano wtedy bowiem, że Trzecia Rzesza jest praktycznie oczyszczona
z Żydów. W większych miastach funkcjonowały wydawnictwa, a także księgarnie
żydowskie. W każdej większej gminie żydowskiej działała biblioteka publiczna. W
nazistowskiej Izbie Pisarzy Rzeszy zarejestrowanych było początkowo 428 pisarzy
żydowskich. Liczba ta ilustruje rozmach wydawniczy tego środowiska. Legitymacja Izby
stanowiła warunek legalnego zarabiania na codzienne bytowanie. Przez pierwsze dwa
lata nazistowskich rządów w Związku Wydawców i Księgarzy tolerowano także
żydowskich właścicieli.
Jeszcze w 1937 r. funkcjonowało 27 wydawnictw, które prowadziły jednocześnie
księgarnie. Od połowy 1937 r. wydawnictwa żydowskie mogły publikować tylko teksty
pochodzące ze źródeł żydowskich. Podobnie przy doborze sztuk teatralnych, rewiowych,
wodewili nie wolno było wykorzystywać tekstów uznanych przez ministra Goebbelsa za
świętości germańskie. Poza Berlinem teatry żydowskie działały jeszcze w Hamburgu i
Wrocławiu. Zamknięto je z chwilą wybuchu wojny. Ostał się teatr w Berlinie. Na prowincji
środowisko żydowskie zadawalało się głównie pokazami filmowymi, prezentując często
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin