Krasicki - monachomachia_.pdf

(179 KB) Pobierz
25459554 UNPDF
Aby rozpocząć lekturę,
kliknij na taki przycisk ,
który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.
Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poniżej.
25459554.001.png 25459554.002.png
IGNACY KRASICKI
MONACHOMACHIA
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gdañsk 2000
Pieϖ pierwsza
Nie wszystko z³oto, co siê œwieci z góry,
Ani ten œmia³y, co siê zwierzchnie sro¿y;
Zewnêtrzna postaæ nie czyni natury,
Serce, nie odzie¿, oœmiela lub trwo¿y.
Dzier¿y³a miejsca szyszaków kaptury -
Nieraz rycerzem bywa³ s³uga bo¿y.
Wkrada siê zjad³oœ i w k¹ty spokojne;
Tak¹ ja œpiewaæ przedsiêwzi¹³em wojnê.
Wojnê domow¹ œpiewam wiêc i g³oszê,
Wojnê okrutn¹, bez broni, bez miecza,
Rycerzów bosych i nagich po trosze,
Same ich tylko mêstwo ubezpiecza:
Wojnê mnichowsk¹... Nie œmiejcie siê, proszê,
Godna litoœci u³omnoœæ cz³owiecza.
Œmiejcie siê wreszcie, mimo wasze œmiéchy
Przecie¿ ja powiem, co robi³y mnichy.
W mieœcie, którego nazwiska nie powiem,
Nic to albowiem do rzeczy nie przyda;
W mieœcie, poniewa¿ zbiór pustek tak zowiem,
W godnym siedlisku i ch³opa, i ¯yda,
W mieœcie - gród, ziemstwo trzyma³o albowiem
Stare zamczysko, pustoty ohyda -
By³o trzy karczmy, bram cztery u³omki,
Klasztorów dziewiêæ i gdzieniegdzie domki.
3
W tej zawo³anej ziemiañskiej stolicy
Wielebne g³upstwo od wieków siedzia³o;
Pod staro¿ytnej schronieniem œwi¹tnicy
Prawych czcicielów swoich utucza³o.
Zbiega³ siê wierny lud; a w okolicy
Wszystko odg³osem uwielbienia brzmia³o.
Œwiêta prostoto! ach, któ¿ ciê wychwali!
Wiekuj szczêœliwie!... Ale mówmy daléj.
Bajki pisali o dawnym Saturnie
Ci, co za niego tworzyli wiek z³oty.
Szczêœliwszy przeor jad¹cy poczwórnie,
Szczêœliwszy lektor mistycznej roboty,
Szczêœliwszy ojciec, po trzecim nokturnie
W puchu topi¹cy chorowe zgryzoty;
Szczêœliwszy z braci, gdy kaganek zgasn¹³,
Co w s³odkim miodu wytrawieniu zasn¹³.
W tym by³o stanie rozkoszne siedlisko
Œwiêtych pró¿niaków. Ach, Losie zdradliwy!
Ty, co z niewczesnych odmian masz igrzysko
I nieszczêœæ ludzkich jesteœ tylko chciwy,
Ma¿ œwiat dziwactwa twego widowisko.
Jêczy pod ciê¿kim jarzmem cz³ek cnotliwy.
Mniejsza, ¿eœ pañstwa, trony, ber³a skruszy³,
Bêdziesz tak œmia³ym, ¿ebyœ kaptur ruszy³?
Ju¿ by³y przesz³y owe s³awne wojny,
Którym siê niegdyœ œwiat zdumia³y dziwi³.
Ju¿ seraficzny zakon by³ spokojny,
Ju¿ Karmelowi nicht siê nie przeciwi³;
Ju¿ kaznodziejskie wzrok mniej bogobojny
Oka na kaptur spiczasty nie krzywi³.
Dawnych niechêci mg³ê roznios³y wiatry,
Szczêœliwe by³y nawet bonifratry.
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin