Gałczyński I-Notatki z nieudanych rekolekcji paryskich.pdf

(176 KB) Pobierz
12385952 UNPDF
K.I. Gałczyński
Notatki
z nieudanych rekolekcji paryskich
(fragment)
"Ziemia i niebo przemijają,
lecz słowo Moje nie przeminie";
kto to powiedział ? kto powiedział ?
Zapomniałem.
i lampa z abażurem świeci,
i gwiadka malowana na nim,
gwiazdka normalna, świeci ziemsko -
a Ty byś zaraz - betlejemską !
Zapomnieć snadniej. Przebacz Panie:
za duży wiatr na moją wełnę;
ach, odsuń swoją straszną pełnię;
powstrzymaj flukty w oceanie;
Posadę przecież mam w tej firmie
kłamstwa, żelaza i papieru.
Kiedy ja stracę, kto mnie przyjmie ?
Kto mi da jeść ? Serafin ? Cherub ?
toć widzisz: jestem słaby, chory,
jeden z Sodomy i Gomory;
A tu do wyższych pnę się grządek
w mej firmie "Trwoga & Żołądek"
toć widzisz: trędowaty, chromy,
jeden z Gomory i Sodomy,
pełna "problemów", niepokoju,
z zegarkiem wielka kupa gnoju.
Lecz wiem, że jednak on się stanie,
ten wielki wichr: na noc szatańską
odpowie nocą mediolańską
święty Augustyn w Mediolanie !
Nie mogę. Zrozum. Jestem mały
urzędnik w wielkim biurze świata,
a Ty byś chciał, żebym ja latał
i wiarą mą przenosił skały.
A kiedy minie Twoja burza,
czy przyjmiesz do Twych rajów tchórza ?
Nie mogę. Popatrz: to me dzieci,
śliczna kanapa i dywanik,
O nocy słodka, nocy letnia ...
Za oknem galilejska fletnia.
Kołysanka o kołysce
List jeńca
Na kołysce kogut złoty,
zadzierzysty i kaduczny,
krasnodzioby, krasnonogi,
napuszony i buńczuczny
Kogut.
Kochanie, moje kochanie,
dobranoc, już jesteś senna -
i widzę twój sen na ścianie,
i noc jest taka wiosenna!
Jedyna moja na świecie,
jakże wysławię twe imię?
Ty jesteś mi wodą w lecie
i rękawicami w zimie.
A w kołysce są pieluszki,
małe rączki, miłe nóżki...
sny... koguty... berła... króle...
przepowiednie dobrej wróżki
Dziecko.
Tyś szczęście moje wiosenne,
zimowe, latowe, jesienne -
lecz powiedz mi na dobranoc,
wyszeptaj przez usta senne:
A na niebie aniołowie
z uciechy stają na głowie,
miesiąc jako delfin pływa...
Co za cuda! Co za dziwa!
Gwiazda.
za cóż to taka zapłata,
ten raj przy Tobie tak błogi?...
Tyś jesteś światłem świata
i pieśnią mojej drogi.
Romans
O mojej poezji
Księżyc w niebie jak bałałajka,
ech! za wstążkę by go tak
ściągnąć
i na serduszko
Byłaby piosnka bardzo
nieziemska
o zakochanych aż do szaleństwa,
nieludzko.
Jeszcze by można rzekę w oddali
i cień od dłoni, i woń konwalii
dziką;
ławkę przy murze, a mur przy
sadzie
i taką drogę, która prowadzi
donikąd.
Moja poezja to jest noc księżycowa,
wielkie uspokojenie;
kiedy poziomki słodkie są w
parowach
i słodsze cienie.
Moja poezja to są proste dziwy,
to kraj, gdzie w lecie
stary kot usnął pod lufcikiem
krzywym
na parapecie.
Pieśni
Ile razem dróg przebytych?
Ile ścieżek przedeptanych?
Ile deszczów, ile śniegów
wiszących nad latarniami?
Ile w trudzie nieustannym
wspólnych zmartwień, wspólnych dążeń?
Ile chlebów rozkrajanych?
Pocałunków? Schodów? Książek?
Ile listów, ile rozstań,
ciężkich godzin w miastach wielu?
I znów upór żeby powstać
i znów iść, i dojść do celu.
Ile lat nad strof tworzeniem?
Ile krzyku w poematy?
Ile chwil przy Bethovenie?
Przy Corellim? Przy Scarlattim?
Twe oczy jak piękne świece,
a w sercu źródło promienia.
Więc ja chciałbym twoje serce
ocalić od zapomnienia.
Melodia
* * *
Wskazała na piersi palcem,
swoim palcem, królem w pierścieniu,
i prosiła, żeby wierszem, żeby walcem
umuzycznić ją, rzewnie znieśmiertelnić.
pokochałem ciebie w noc błękitną,
w noc grającą, w noc bezkresną.
Jak od lamp, od serc było widno,
gdyś westchnęła, kiedym westchnął.
Więc dotknąłem klawiszów palcami
dla tych rzęs, dla tych ust, dla tej ręki;
pod oknami i za oknami
zadźwięczały tony piosenki.
pokochałem ciebie i boso,
i w koronie, i o świcie, i nocą.
jeśli tedy kiedyś mi powiesz:
Po coś, miły, tak bardzo pokochał?
Powiem: Spytaj się wiatru w dąbrowie,
czemu nagle upadnie z wysoka
i obleci całą dąbrowę,
szuka, szuka: gdzie jagody głogowe?
I pół świata stało się moim,
kiedym takty strof doskonalił --
o tych palcach pachnących powojem,
o wieczornych rzęsach Natalii.
Prośba o wyspy szczęśliwe
Pyłem księżycowym
A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty
rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem
muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie
przebudź ze snu.
Pyłem księżycowym być na twoich
stopach,
wiatrem przy twej wstążce, mlekiem w
twoim kubku,
papierosem w ustach, ścieżką pośród
chabrów,
ławką gdzie spoczywasz, książką, którą
czytasz.
Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi
słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli
przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl
miłością.
Przeszyć cię jak nitką, otoczyć jak
przestwór,
być porami roku dla twych drogich
oczu
i ogniem w kominku, i dachem co
chroni
przed deszczem.
***
* * *
Już kocham cię tyle lat
na przemian w mroku i w śpiewie,
może to już jest osiem lat,
a może dziewięć - nie wiem;
Splątało się, zmierzchło - gdzie ty, a gdzie
ja,
już nie wiem - i myślę w pół drogi,
że tyś jest rewolta i klęska, i mgła,
a ja to twe rzęsy i loki.
We śnie jesteś moja i pierwsza,
we śnie jestem pierwszy dla ciebie.
Rozmawiamy o kwiatach i wierszach,
psach na ziemi i ptakach na niebie.
We śnie w lasach są jasne polany
spokój złoty i niesłychany,
pocałunki zielone jak paproć.
Albo jesteś egipska królowa
jak miód słodka i mądra jak sowa,
a ja jestem przy tobie jak światło.
Gdybym miał jedenaście kapeluszy
Dlaczego ogórek nie śpiewa
Pytanie to, w tytule
postawione tak śmiało,
choćby z największym bólem
rozwiązać by należało.
Gdybym miał jedenaście kapeluszy,
pierwszy schowałbym w szafie,
żeby się nie kurzył.
Drugi nadałbym przez pocztę
w postaci paczki.
Trzeci byłby na drobnostki i drobiażdżki.
Czwartego używałbym wyłącznie
do sztuk magicznych et cetera.
Piąty zamiast klosza, do przykrywania sera.
Szósty kapelusz dla Jadwisi.
Siódmy bym powiesił. Niech wisi.
Ósmy przerobiłbym na nastrojowy abażurek.
W dziewiątym hodowałbym jeża
lub coś z zoologii w ogóle.
Co do dziesiątego, to jeszcze nie mam
pomysłu.
A jedenasty kapelusz
porwałby mi wiatr nad Wisłą.
Bo powiedziała o mnie jedna poetka z
Krakowa:
"To głowa nie do kapeluszy!
To taka posągowa głowa!"
Jeśli ogórek nie śpiewa,
i to o żadnej porze,
to widać z woli nieba
prawdopodobnie nie może.
Lecz jeśli pragnie? Gorąco!
Jak dotąd nikt. Jak skowronek.
Jeżeli w słoju nocą
łzy przelewa zielone?
Mijają lata, zimy,
raz słoneczko, raz chmurka;
a my obojętnie przechodzimy
koło niejednego ogórka.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin