Anthony de Mello - Kontakt z Bogiem.pdf
(
1084 KB
)
Pobierz
Anthony de Mello - Kontakt z Bogiem..pdf
De Mello Anthony
Kontakt z Bogiem
Konferencje rekolekcyjne
Wst
p
Anthony de Mello jeszcze jako młody człowiek odznaczał si
nieprzeci
tn
osobowo
ci
. W
ród
wielu darów umysłu i serca wybijała si
na czoło jego zdolno
porozumiewania si
z lud
mi -
miał co
do powiedzenia i wiedział, jak to przekaza
innym. Do Towarzystwa Jezusowego
wst
pił w 1947 r., w wieku 16 lat, w prowincji Bombay, na zachodnim wybrze
u Indii. Koledzy
jego wspominaj, e samodzielnie studiował Homera, a nawet tłumaczył go innym. Został
wysłany na studia filozoficzne do Hiszpanii i wykorzystał t
szans
, by pozna
lepiej „
wiczenia
duchowne” w. Ignacego Loyoli pod kierunkiem wybitnego ich znawcy - ojca Calverasa.
Poniewa
ujawniał wyra
ne zdolno
ci kierowania i inspirowania innych, zdecydowano, by po
sko
czonych studiach teologicznych zdobył stopie
naukowy w zakresie psychologii
(counselling) na Loyola University w Chicago. Studiował równie
przez rok duchowo
na
Papieskim Uniwersytecie Gregoria
skim w Rzymie. Po powrocie do Indii zaskoczył wszystkich
prob o wysłanie do pracy na odległej stacji misyjnej. Wkrótce jednak uczyniono go
odpowiedzialnym za formacj
młodych jezuitów w niełatwym okresie po Soborze Watyka
skim
II. Był to tylko pocztek tego, co miało sta si dziełem jego ycia, zarówno bowiem
nadzwyczajne uzdolnienia, jak i konkretna sytuacja sprawiały,
e coraz cz
ciej i z ró
nych stron
nadchodziło wiele pró
b i propozycji. W krótkim czasie stał si
znan
w
wiecie postaci
.
Prowadził kursy na wielu kontynentach i pisał ksi
ki, które doczekały si
licznych wyda
i
przekładów*. Zało
ył Instytut Sadhana i zaj
ł si
tam kształceniem osób, które miały pó
niej
pracowa w seminariach, domach zakonnych i orodkach duchowoci. Osignwszy szczyty
popularno
ci, zmarł nagle na atak serca w Nowym Jorku 2 czerwca 1987 r., tu
po przybyciu do
Stanów Zjednoczonych, gdzie miał przeprowadzi seri wykładów i konferencji. W swym
ostatnim li
cie do Indii pisał: „Nigdy w moim
yciu nie czułem si
tak szcz
liwy, tak wolny...”.
* W jzyku polskim ukazały si: Sadhana. cieka do Pana Boga, Verbinum, Warszawa 1989;
piew ptaka, Verbinum, Warszawa 1989; U
ródeł. Rozwa
ania rekolekcyjne, WAM, Kraków
1990; wyd. II, WAM, Kraków 1992; Minuta m
dro
ci, WAM, Kraków 1991; wyd. II, WAM,
Kraków 1992; Przebudzenie, Dom Wydawniczy „REBIS”, Pozna
1992; Modlitwa
aby, tom I i
II, WAM, Kraków 1992. Ci, którzy znali bli
ej ojca Tony’ego de Mello, pami
taj
,
e w swojej
„posłudze” przeszedł róne etapy, czciowo odpowiadajc na potrzeby tych, którym słuył, lecz
- pozostaj
c w zgodzie z osobist
duchow
ewolucj
, która si
w nim samym dokonała. Patrz
c z
zewn
trz, mo
na by wyodr
bni
kolejne fazy, kiedy był kierownikiem duchowym, terapeut
i
guru. Jeden z jego osobistych przyjaciół, spogl
daj
c jakby od wewn
trz, okre
lił to jako
„post
puj
cy rozwój warto
ci od
wi
to
ci poprzez miło
do wolno
ci”. Oczywi
cie, te warto
ci
nie wykluczaj si wzajemnie. Nie mona tecile rozdzieli wymienionych tu etapów. Nie jest
to tylko zwykła ci
gło
, lecz równie
jedno
ró
nych ról i zada
. I rzeczywi
cie mo
na by
powiedzie
,
e Tony, zgodnie z wielk
tradycj
chrze
cija
sk
, był przede wszystkim
kierownikiem duchowym. Co wi
cej, mo
na twierdzi
,
e główn
przyczyn
jego popularno
ci
a
do ko
ca, kiedy niektórzy wysuwali zastrze
enia co do obranego przez niego kierunku, było
to, e nie wyrzekł si nigdy swojej pierwotnej roli i pozostał zawsze niedocigłym
przewodnikiem, pomagaj
cym innym w nawi
zaniu gł
bszego kontaktu z Bogiem. I oto teraz
mamy przed sob jego dzieło pomiertne - przepisany tekst konferencji rekolekcyjnych, które
sam pieczołowicie zredagował, lecz nigdy nie oddał do druku. Nie wiemy, dlaczego ich
wcze
niej nie udost
pnił ani co pomy
lałby dzi
o ich publikacji. Wiemy jednak na pewno,
e
wiele osób z rado
ci
we
mie je do r
ki. Tekst konferencji przedstawiamy w takiej formie, w
jakiej pozostawił go Tony. Opatrzyli
my go tylko tytułem i wprowadzili
my niewiele poprawek
formalnych, chocia niektórzy podsuwali moliwo dokonania głbszej rewizji całoci. Styl jest
nieco archaiczny, a tre
nie zawsze jest „posoborowa”. J
zyk konferencji uwarunkowany jest
faktem, e pierwotnie były one wygłaszane do jezuitów. Niewiele znajdziemy w nich odniesie
do
wicze
duchownych
w. Ignacego. Tony zwykł porusza
t
problematyk
podczas
osobistych rozmów z rekolektantami. Przedmiotem konferencji były trzy klasyczne,
fundamentalne tematy: modlitwa, pokuta oraz miło
Chrystusa. I wreszcie podkre
lmy,
e
mamy do czynienia z typowym dla Tony’ego stylem - przebija z niego ogromna siła. Tony
pozostawał zawsze takim. Nigdy si nie narzucał, ale nieodparcie zapraszał, by podzieli jego
do
wiadczenie. Prawd
jest,
e nie wiadomo, czego do
wiadczał w ostatniej fazie swego
ycia,
przed mierci. Niezbyt przekonywajce były równie jego próby sformułowania tego
do
wiadczenia. Zawsze jednak pozostawał sob
- tym samym Tonym, którym był dot
d. Ksi
ka
ta jest wi
c pewnego rodzaju „powrotem do domu” i to w kontek
cie obchodów Roku
Ignacja
skiego - 500 lat od urodzin Ignacego Loyoli w 1491 r. Jest równie
zaproszeniem
skierowanym do jezuitów i ich przyjaciół rozsianych po całym
wiecie, by gł
biej wnika
w
duchowe dziedzictwo Załoyciela Towarzystwa Jezusowego. W tym wietle ojciec Tony de
Mello i jego konferencje rekolekcyjne zawieraj
posłannictwo, które on sam wyraził w swej
homilii 31 lipca 1983 r.: „Musimy głboko zakorzeni si w Bogu, jeli chcemy pozosta na tej
samej fali, co twórczy Duch mieszkaj
cy w naszym sercu, je
li chcemy odznacza
si
zdolno
ci
kochania i pozosta
wiernymi Ko
ciołowi, w którym spotykamy si
nieraz ze sprzeciwem i
brakiem zrozumienia. Tylko człowiek kontemplatywny mo
e si
na to zdoby
. Tylko taki
człowiek b
dzie wiedział, jak poł
czy
lojalno
i posłusze
stwo z twórczo
ci
i konfrontacj
.
Modl si podczas tej mszy w., bymy nie zostali oskareni przez Boga i histori o zaniedbania
w tym zakresie. Modl
si
, by
w. Ignacy znalazł do
powodów, by czu
si
z nas dumny...”.
Parmananda R. Divarkar SJ Bombay, 2 czerwca 1991 Rozdział pierwszy Przyj Ducha
wi
tego Chciałbym przeprowadzi
nasze rekolekcje w kontek
cie Ko
cioła i współczesnego
wiata. Spotkali
my si
tu, by sp
dzi
pewien czas w milczeniu, na modlitwie i w odosobnieniu
wła
nie teraz, kiedy Ko
ciół dotkni
ty jest kryzysem, a
wiat rozpaczliwie szuka pokoju,
pełniejszego rozwoju oraz sprawiedliwo
ci. Czy
nie mo
emy by
słusznie oskar
eni o „ucieczk
ze wiata”? Czy moemy sobie pozwoli na luksus 8-dniowego skupienia na osobnoci akurat
teraz, kiedy dom stoi w płomieniach i potrzeba ka
dej pary r
k do ugaszenia po
aru? Czy mo
na
nas posdzi o „ucieczk”? Chciałbym zatrzyma si przez chwil na tym porównaniu. Dom
rzeczywi
cie stoi w ogniu. Niestety, wielu z nas, zbyt wielu - i to jest tragiczne - nie znajduje
adnej motywacji, by ugasi
ogie
. Wolimy raczej zamkn
si
w naszym małym
wiecie i
skupi
uwag
na drobnych sprawach własnego
ycia. Zbyt wielu jest do tego stopnia
za
lepionych,
e nawet nie zauwa
a po
aru. Dostrzegamy jedynie to, co nam odpowiada. I nawet
zakładajc, e mamy wystarczajc motywacj i jestemy obdarzeni jasnoci widzenia, wielu z
nas brakuje odpowiedniej siły, by wytrwale walczy
z tym po
arem. Brak nam m
dro
ci i
refleksji niezb
dnej do podj
cia najlepszych i najskuteczniejszych
rodków do stłumienia po
aru.
Ponadto w wypełnienie zadania wplata si
tyle egoizmu, który sprawia,
e cz
sto sobie
przeszkadzamy, zachodzimy drog
, pomimo najlepszych intencji. W
wietle tej rzeczywisto
ci
rekolekcje wydaj si luksusem i pewn form ucieczki. Jest to jednak ta kategoria luksusu, na
jak
pozwala sobie generał wycofuj
cy si
z bezpo
redniej linii ognia, by po
wi
ci
odpowiedni
czas na refleksj, a nastpnie powróci z bardziej skutecznym planem walki. Jest to rodzaj
ucieczki, który pozwoli nam umocni
motywacj
, rozszerzy
i otworzy
nasze serca na wi
ksz
miło
, zaostrzy
nasze spojrzenie, zgromadzi
odpowiedni
energi
, by po
wi
ci
si
z jeszcze
wi
kszym entuzjazmem wypełnieniu zada
, które Bóg wyznaczył nam w
wiecie. Dag
Hammarskjold, mistyk, który został sekretarzem generalnym Organizacji Narodów
Zjednoczonych, miał racj, kiedy zapisywał w swym diariuszu nastpujce słowa: „W naszych
czasach droga do
wi
to
ci prowadzi z konieczno
ci poprzez
wiat działania”. Oddajemy si
kontemplacji i modlitwie, by si na nowo odtworzy i działa w sposób bardziej energiczny i
skuteczny na chwał
Bo
i dla dobra całego
wiata. Najwi
ksza potrzeba Ko
cioła Ko
ciół
prze
ywa okres chaosu i kryzysu. Nie jest to z konieczno
ci co
złego. Kryzys jest wyzwaniem,
okazj
do wzrostu. Chaos poprzedza stworzenie... pod warunkiem i to jest ogromnie wa
ne - by
Duch Bo
y unosił si
nad nim. Najwi
ksz
potrzeb
Ko
cioła dzisiaj nie jest nowe
prawodawstwo, nowa teologia, nowe struktury, nowa liturgia - to wszystko bez Ducha witego
jest jak martwe ciało bez duszy. Pilnie potrzebujemy, by kto
wyrwał nam nasze kamienne serca i
dał nam serce ywe, serce z ciała. Potrzebujemy wieego zastrzyku entuzjazmu, inspiracji,
odwagi i duchowej mocy. Potrzeba nam wytrwało
ci w wypełnianiu zada
, niepoddawania si
zniech
ceniu lub cynizmowi. Potrzeba nam nowej wiary w przyszło
i w ludzi, dla których
trudzimy si
. Innymi słowy, potrzeba nam nowego wylania Ducha
wi
tego. Mówi
c
konkretniej, potrzebujemy ludzi pełnych Ducha
wi
tego. Duch Bo
y działa poprzez ludzi i
przez ludzi dociera do nas Zbawienie. „Pojawił si człowiek posłany przez Boga - Jan mu było na
imi
” - czytamy w Ewangelii zapowiadaj
cej przyj
cie Chrystusa. A wi
c człowiek, a nie jaki
program czy te projekt albo ordzie. „Dzieci nam si narodziło, syn został nam dany” - Bóg
zbawił nas nie poprzez „plan zbawienia”, lecz poprzez człowieka, poprzez swego Syna Jezusa
Chrystusa, pełnego mocy Ducha
wi
tego... Duch
wi
ty nie zst
puje na gmachy, lecz na ludzi.
Namaszcza ludzi, a nie ich projekty. Mieszka w duszach i sercach ludzi, a nie w nowoczesnych
maszynach. Tak wi
c stwierdzenie,
e najpilniejsz
potrzeb
Ko
cioła jest nowe wylanie Ducha
witego, oznacza, e Kociół potrzebuje całej armii ludzi pełnych ducha. I dlatego odprawiamy
te rekolekcje. Przyszli
my tutaj w nadziei,
e staniemy si
lud
mi pełnymi ducha. Usun
li
my si
z czynnego ycia przyjmujc t sam postaw i majc te same oczekiwania, z jakimi
Apostołowie schronili si
w wieczerniku a
do dnia Pi
dziesi
tnicy. Jak otrzyma
Ducha
wi
tego? Nie ma pewniejszej prawdy od tej: Duch
wi
ty nie jest czym
, co mo
emy
zawdzi
cza
naszym własnym wysiłkom. Nie mo
na sobie na Niego „zasłu
y
”. Nie mo
emy
absolutnie nic zrobi
, aby Go otrzyma
. Jest On bowiem czystym darem Ojca. Mamy do
czynienia z takim samym problemem, z jakim borykali si Apostołowie. Równie i oni, podobnie
jak my, odczuwali potrzeb
Ducha
wi
tego dla prowadzenia swej działalno
ci apostolskiej.
Jezus przekazał im wskazówki, w jaki sposób otrzyma Ducha witego. „Kazał im (...)
oczekiwa
obietnicy Ojca: „Słyszeli
cie o niej ode Mnie - [mówił] - Jan chrzcił wod
, ale wy
wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem
wi
tym... Gdy Duch
wi
ty zst
pi na was, otrzymacie
Jego moc i b
dziecie moimi
wiadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i a
po kra
ce
ziemi” (Dz 1, 4 nn.). Jezus powiedział: oczekujcie. Nie mo
emy sobie „uczyni
” Ducha
witego. Moemy jedynie wyczekiwa, aby przyszedł. A to wydaje si trudne dla naszej biednej
natury ludzkiej we współczesnym
wiecie. Nie mo
emy czeka
. Nie mo
emy zatrzyma
si
spokojnie. Jeste
my zbyt niespokojni, zbyt niecierpliwi. Musimy stale co
robi
, stale si
rusza
.
Wolimy raczej wiele godzin ci
kiej pracy ni
trud zwi
zany ze spokojnym wyczekiwaniem na
co
, nad czym nie sprawujemy kontroli i czego czasu przyj
cia nie znamy. W ka
dym jednak
wypadku musimy czeka i dlatego czekamy, czekamy - i nic si nie dzieje, a raczej nic nie
mo
emy dostrzec naszym zamglonym, duchowym wzrokiem. Dlatego jeste
my znu
eni
oczekiwaniem i modlitw. Czujemy si lepiej, kiedy „pracujemy dla Boga” i dlatego zanurzamy
si
znów w działanie. Tymczasem Duch
wi
ty udzielony jest tylko tym, którzy oczekuj
; tym,
którzy dzie
po dniu otwieraj
swe serca na Boga i Jego Słowo w modlitwie; tym, którzy
„inwestuj
” całe godziny w to, co naszej mentalno
ci ogarni
tej obsesj
produkowania i
przynoszenia zysku wydaje si
zwykł
strat
czasu. Czytamy w Dziejach Apostolskich: „Podczas
wspólnego posiłku Jezus kazał im nie odchodzi z Jerozolimy, ale oczekiwa obietnicy Ojca...”
(Dz 1, 4). Mówi im: nie opuszczajcie Jerozolimy. Sprzeciwiajcie si
pragnieniu robienia czego
,
dopóki nie wyzwolicie si z nieodpartej potrzeby działania, głoszenia innym czego, czego sami
nie do
wiadczyli
cie. Kiedy otrzymacie Ducha
wi
tego, wtedy b
dziecie dawa
mi
wiadectwo
w Jerozolimie i a
po kra
ce ziemi, ale nie wcze
niej.W przeciwnym razie b
dziecie fałszywymi
wiadkami, a w najlepszym wypadku działaczami, ale nie apostołami. Frenetyczni działacze nie
dowierzaj
sobie, czuj
nieodpart
potrzeb
przekonywania innych, by poczu
si
pewniej. Jezus
powiedział: „Otrzymacie moc...”. „Otrzymacie” jest odpowiednim słowem! Jezus nie oczekuje
od nas, by
my byli twórcami mocy, poniewa
tego rodzaju mocy nie mo
emy „wyprodukowa
”,
niezalenie od tego, jak wielkiego podjlibymy si trudu. Tak moc mona jedynie otrzyma.
Przypomina mi si
młoda dziewczyna, która mi si
zwierzyła: „Uczestniczyłam w dziesi
tkach
ró
nego rodzaju kursów i seminariów, z których wyniosłam przynajmniej setk
wspaniałych idei.
Teraz jednak nie potrzebuj
ju
wi
cej pi
knych idei, a jedynie mocy, by przynajmniej jedn
z
nich urzeczywistni
”. Dlatego rekolekcje nie s
kursem ani seminarium. Nie b
dziemy mieli ani
lekcji” ani dyskusji w grupach. Potrzeba nam wiele milczenia, wiele modlitwy i pełnego otwarcia
si
na Boga. Co czyni
konkretnie: postawa Na jutrzejsz
porann
modlitw
oraz - je
li macie na
to ochot - na cały jutrzejszy dzie chciałbym wam zaproponowa przyjcie pewnej postawy i
podj
cie pewnej praktyki. Postawa polegałaby na wielkim oczekiwaniu.
w. Jan od Krzy
a
twierdzi,
e człowiek otrzymuje od Boga tyle, ile si
od Niego spodziewa. Je
li oczekujemy
niewiele, zwykle te
i niewiele otrzymamy. Je
li natomiast oczekujemy wiele, wiele te
otrzymamy. Potrzebujecie, by w waszym
yciu spełnił si
cud łaski? A wi
c oczekujecie, by
spełnił si cud. Ilu cudów dowiadczylicie w swoim osobistym yciu? adnego? Bo te i nie
oczekiwali
cie
adnego. Bóg nigdy nie zawodzi, kiedy spodziewamy si
od Niego wiele:
moemy na Niego wyczekiwa, ale moe równie odpowiedzie zaraz. Moe take nadej
niespodziewanie, „jak złodziej o nocnej porze”, jak wyraził si
Jezus. Przyjdzie jednak z
pewno
ci
, je
li na Niego czekamy. Kto
słusznie powiedział,
e grzech przeciwko Duchowi
wi
temu polega na tym, i
człowiek nie wierzy,
e mo
e On przemieni
wiat i przemieni
jego
samego. Jest to bardziej niebezpieczny rodzaj ateizmu ni
w wypadku kogo
, kto mówi, istnieje”,
bo chocia człowiek wmawia samemu sobie, e wierzy w Boga, to jednak ulega zalepieniu i
popada w praktyczny ateizm, z którego nawet nie zdaje sobie sprawy. W rzeczywisto
ci bowiem
twierdzi: „Bóg nie moe mnie ju zmieni. Ani nie pragnie, ani nie ma mocy, by mnie
przemieni
, by przywróci
mi
ycie. Wiem o tym, bo próbowałem ju
wszystkiego. Odprawiłem
tyle razy rekolekcje, modliłem si
gorliwie, wykazałem ogromnie du
o dobrej woli... i nic si
nie
stało, po prostu nic”. Praktycznie Bóg takiego człowieka jest Bogiem umarłym, a nie Bogiem,
który wskrzeszaj
c Jezusa z martwych, wykazał nam,
e nie ma dla Niego rzeczy niemo
liwej.
Albo te, posługujc si piknymi słowami Pawła mówicego o Abrahamie, jest to Bóg, któremu
Abraham zawierzył, Bóg, który „o
ywia umarłych i to, co nie istnieje, powołuje do istnienia. On
to [Abraham] wbrew nadziei uwierzył nadziei,
e stanie si
„Ojcem wielu narodów” zgodnie z
tym, co było powiedziane: „takie b
dzie twoje potomstwo”. I nie zachwiał si
w wierze, cho
stwierdził,
e ciało jego jest ju
obumarłe - miał ju
prawie sto lat - i
e obumarłe jest łono Sary.
I nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy Boej, ale si wzmocnił w wierze. Oddał
przez to chwał
Bogu ; był przekonany,
e mocen jest On równie
wypełni
, co obiecał” (Rz
4,17-21). Co czyni konkretnie: pewna praktyka Proponuj, bycie wczytali si uwanie w
Ewangeli
Łukasza 11,1-13. Przeczytajcie kilka razy ten fragment i zadajcie sobie pytanie, jaka
jest wasza osobista odpowied
na Jezusowe słowa: „O ile
bardziej Ojciec z nieba da Ducha
wi
tego tym, którzy Go prosz
!” Zaczekajcie, dopóki nie do
wiadczycie wystarczaj
cej wiary
w słowa Jezusa, by rzeczywi
cie i z pełn
ufno
ci
poprosi
o Ducha
wi
tego. A wtedy pro
cie!
Procie nieustannie, procie z całego serca, procie coraz bardziej, procie nawet natrtnie jak ów
człowiek z Ewangelii, który pukał do drzwi swego przyjaciela o północy, nie przyjmuj
c do
wiadomoci negatywnej odpowiedzi. O pewne rzeczy moemy prosi Boga jedynie warunkowo:
„je
li taka jest Twoja wola...” W tym jednak wypadku nie ma
adnego wst
pnego warunku.
Udzielenie nam Ducha jest wyra
n
wol
Boga. Jest to Jego jednoznaczna obietnica. I nie tyle
brakuje Jego woli udzielenia nam Ducha, co raczej: naszej wiary w to,
e rzeczywi
cie pragnie
nam Go udzieli
; oraz nalegania z naszej strony. Nie wahajcie si
wi
c po
wi
ci
sporo czasu, by
prosi i to prosi niezmordowanie. Moecie modli si nastpujcymi słowami: „Udziel nam,
Panie, Ducha Chrystusowego, bo przecie
jeste
my Twymi dzie
mi”; albo te
: „Przyjd
, Duchu
wity! Przyjd, Duchu wity!” Kade wołanie bdzie na miejscu - wypowiadajcie je powoli,
uwa
nie, z całkowit
powag
. Powtórzcie je sto, tysi
c, dziesi
tysi
cy razy. Mo
ecie równie
prosi
bez słów. Po prostu, patrz
c w niebo lub w tabernakulum, w milczeniu i przyjmuj
c
postaw
błagaln
. Je
li jeste
sam w swoim pokoju, mo
esz wyrazi
błagaln
pro
b
nie tylko
wzrokiem, lecz całym ciałem - wznosz
c swe r
ce do nieba albo te
padaj
c na twarz.
Niekoniecznie musi to by „medytacja”. Nie zawsze te dostarczy wam to jakich natchnie czy
„o
wiece
”. B
dzie to jednak modlitwa. A Ducha
wi
tego otrzymujemy w odpowiedzi na
powan modlitw, a nie na medytacj pieczołowicie przygotowan. Módlcie si i to nie tylko za
samych siebie, lecz za nas wszystkich, za cał
grup
. Nie mówcie tylko: „udziel mi”. Mówcie
równie
: „udziel nam”. A je
li pragniecie, by wasza modlitwa osi
gn
ła maksymaln
moc i
intensywno
, post
pujcie jak apostołowie oczekuj
cy na Ducha
wi
tego przed Pi
dziesi
tnic
- módlcie si
wraz z Maryj
.
wi
ci zapewniaj
nas,
e nie słyszano, by ktokolwiek wzywaj
c Jej
porednictwa czy pomocy, nie został wysłuchany. Moecie pój w lady witych i zwraca si
do Maryi we wszystkich potrzebach. B
dziecie wtedy przekonani o tej prawdzie nie dlatego,
e
tak mówiwici, lecz dziki osobistemu dowiadczeniu. Powierzcie te nasze rekolekcje Maryi,
Matce Jezusa. Od samego pocz
tku pro
cie o Jej błogosławie
stwo. Zobaczycie, jaka nast
pi
zmiana. I wreszcie podsuwam wam psalmy, które mog
wam jutro pomóc w sformułowaniu
błagalnej modlitwy o Ducha
wi
tego: Psalm 4: Jedynie
wiatło
Twego oblicza mo
e
przynie
nam rado
; Psalm 6: Lecz Ty, o Panie, jak
e długo jeszcze...? Płaczem obmywam co
noc moje łoe. Psalm 13 [12]: Dokd kry bdziesz przede mn oblicze? Psalm 16 [15]: Nie dla
mnie dobra poza Tob
. Psalm 24 [23]: Niech wkroczy Król chwały. Psalm 27 [26]: O jedno
prosz Pana, tego poszukuj: bym w domu Paskim przebywał... Szukam, o Panie, Twojego
oblicza. Psalm 38 [37]: Przed Tob
, Panie, wszelkie me pragnienie i moje wzdychanie nie jest
przed Tob
ukryte. Psalm 42 [43]: Dusza moja pragnie Boga... Łzy stały si
dla mnie chlebem we
dnie i w nocy. Psalm 43 [42]: Czemu jeste
zgn
biona, moja duszo, i czemu j
czysz we mnie?
Ufaj Bogu. Psalm 63 [62]: Za Tob
t
skni moje ciało, jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody.
Plik z chomika:
drakula55
Inne pliki z tego folderu:
Anthony de Mello - Kontakt z Bogiem.pdf
(1084 KB)
De Mello Anthony-Minuta nonsensu.pdf
(220 KB)
Mello Anthony - Modlitwa żaby 2.pdf
(465 KB)
Mello Anthony de - Niczego się nie wyrzekać, do niczego się nie przywiązywać.pdf
(517 KB)
Minuta mądrości.pdf
(192 KB)
Inne foldery tego chomika:
Ewa Foley - Afirmacje i medytacje
Joe Dispenza Twoje Nadprzyrodzone Zdolności
Miller Katarzyna
prawo przyciagania
sekret-prawo przyciagania
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin