bic-czy-nie-bic,4.pdf

(352 KB) Pobierz
783503689 UNPDF
68 | ˚YCIE WEWN¢TRZNE | ZNAKI
| 69
W mediach coraz wi´cej głosów propagujàcych kary cielesne jako
metod´ wychowawczà. Czy to najlepszy sposób na przywrócenie
porzàdku, szacunku w domu i w szkole? Jak to jest z tym biciem?
Czy naprawd´ niewinny klaps potrafi złamaç dziecku kr´gosłup?
– pyta Katarzyn´ Miller i Wojciecha Eichelbergera
Tatiana Cichocka
biç czy nie biç
Zdj´cia Zosia Zija
– Cz´sto si´ zdarza, ˝e nie płaczà, zacinajà si´. Nie chcà pokazaç, jak
bardzo je to rani.
WE: Wtedy najlepiej widaç, ˝e doroÊli bijà, bo chcà złamaç mora-
le dziecka i podporzàdkowaç je sobie.
– Dlaczego ktoÊ, kto sam był bity i czuł ten ból, to upokorzenie, zaczyna po-
tem uwa˝aç, ˝e to było coÊ dobrego?
KM: Mama i tata w rozumieniu dziecka to dwie pot´gi, wspania-
łe, sprawiedliwe. Oni dali ˝ycie, oni to ˝ycie utrzymujà, karmià,
u nich si´ mieszka, do nich si´ przynale˝y i od nich całkowicie si´
zale˝y. Dziecko nie ma dokàd pójÊç. Gdyby jego bogowie okazali si´
nieboscy, to cały Êwiat by si´ zawalił. Ono nie mo˝e do tego dopuÊciç.
– Ale przecie˝ cierpi, czuje, ˝e coÊ jest nie tak.
WE: Ale wypiera to ze ÊwiadomoÊci. Musi chroniç rodziców
za wszelkà cen´. Wi´c aby móc wierzyç, ˝e jego zwiàzek z rodzica-
mi opiera si´ na miłoÊci, a nie na strachu i nienawiÊci, dziecko bie-
rze na siebie win´ i uznaje, ˝e zasługuje na bicie, ˝e to z nim jest coÊ
nie tak.
KM: „To ja sprawiam, ˝e rodzice wpadajà
w gniew, ˝e sà okrutni, ˝e mnie nie kochajà. Gdyby
mnie nie było albo gdybym był inny, to oni by tak
nie musieli robiç...”.
– Tym bardziej ˝e rodzice to wzmacniajà, mówià cz´sto:
„jesteÊ okropny, zły...”.
KM: Niewielu powie potem przepraszam, unio-
słem si´ niepotrzebnie, uderzyłem, bo byłem zde-
nerwowany. Reszta czuje ulg´, bo przecie˝ na dziec-
ku mo˝na sobie ul˝yç zupełnie bezkarnie, prawda?
Chyba ˝e w koƒcu jakiÊ nastolatek tatusiowi odda...
Normalna hierarchia dziobania. Jednà z najsmutniejszych rzeczy
zwiàzanych z biciem dzieci jest to, ˝e cz´sto one te˝ zaczynajà biç,
nie szanowaç innych ludzi. Trudno si´ wyrwaç z tego kr´gu.
– Słyszy si´ cz´sto, ˝e trzeba dziecku „wybiç z głowy” upór, ˝eby nie zostało
bandziorem. Tymczasem wy mówicie, ˝e jest dokładnie odwrotnie?
WE: Bicie musi zostaç wyidealizowane wraz z negatywnym
aspektem rodzica – „lanie musi przynieÊç dobre skutki”. Tymcza-
sem im bardziej rodzice bijà, tym bardziej atrakcyjna dla dorastajà-
cego dziecka staje si´ wszelkiego typu „bandziorka”. Jest ona bo-
wiem zarazem przejawem buntu przeciwko bijàcym, krzywym
zwierciadłem, w którym si´ odbijajà, i na dodatek wyrazem wierno-
Êci wartoÊciom przekazywanym przez bijàcych rodziców. Trzy w jed-
nym. Nie ma ucieczki od zasady, ˝e przemoc rodzi przemoc – choç
owoce przemocy bywajà sprytnie zakamuflowane. Szczególnie upo-
karzajàce i przera˝ajàce jest dla dzieci bicie z zimnà krwià. Znacznie
łatwiej dziecku przyjàç rodzica, który wpada w złoÊç, nie kontroluje
emocji i zachowuje si´ w pewnym sensie jak du˝e dziecko.
KM: Taki rodzic ma szans´ powiedzieç potem: przepraszam,
uniosłem si´. A ten bijàcy z zimnà krwià nie. Bo dla niego bicie jest
cz´Êcià jakiegoÊ esesmaƒskiego systemu wartoÊci.
WE: W wewn´trznym Êwiecie dziecka taki rodzic gra rol´ okrut-
nego demiurga, z zimnà krwià zadajàcego ból i nieprze˝ywajàcego
przy tym ˝adnych emocji. To sà wzorce pochodzàce w prostej linii
od tzw. czarnej pruskiej pedagogiki. W XVIII i XIX w. w Prusach za-
lecano regularne bicie dzieci niezale˝nie od tego, czy cokol-
wiek zawiniły. Bodaj˝e w niedziele po Êniadaniu we wszyst-
kich pruskich domach odbywała si´ profilaktyczna chłosta
dzieci. Dla ich dobra oczywiÊcie.
KM: Wówczas dziecko traktowano nie jak osob´, tylko coÊ,
co nale˝y przystosowaç do posłuchu. Wcisnàç w sztanc´, ˝e-
by nie sprawiało kłopotu. Taki ktoÊ potem pójdzie na wojn´,
nie b´dzie robił ˝adnych rewolucji, o˝eni si´ z tym, z kim trze-
ba, b´dzie tym, kim chcà rodzice, zajmie si´ na staroÊç mamà
i tatà. Tak si´ wychowuje idealnego synka czy córk´. Dla sie-
bie. Troch´ nam tych t´sknot zostało... Ale nie da si´ tak wy-
chowaç ˝ywego człowieka, który czuje, ma swoje ˝ycie.
– To wyglàda raczej na tresur´, a nie wychowanie.
WE: Bo to jest tresura. I podobnie jak terroryzowane
zamkni´te w klatce zwierz´ taki człowiek mo˝e si´ staç nie-
bezpieczny. Nie ulega wàtpliwoÊci, ˝e pruska przemoc
To nie dziecko jest niegrzeczne, tylko mamusia albo
tatuÊ nie wytrzymuje, bo nie daje sobie rady ze sobà.
Dziecko to wielki sprawdzian tego, jacy jesteÊmy.
JeÊli tkwià w nas pokłady nierozładowanej
agresji, znajdà ujÊcie w trudnych sytuacjach
z dzieckiem. I klaps gotowy
Wojciech Eichelberger
– W Warszawie na plakatach pojawiła si´ kampania „Kocham, wi´c
nie bij´”. To pierwszy od dawna głos sprzeciwiajàcy si´ oficjalnie karom
cielesnym. Czy bicie dzieci jest naprawd´ takie złe? I dlaczego w ogóle
warto o tym rozmawiaç?
Katarzyna Miller: Zaproponowałam ten temat, ponie-
wa˝ takich głosów rozsàdku w mediach ostatnio mało.
Za to z przera˝eniem słysz´ kolejne wypowiedzi b´dàce
apoteozà bicia jako idealnej metody wychowawczej. Cytu-
j´ z wypowiedzi znanego polityka opublikowanej niedaw-
no w „Wysokich Obcasach”: „U nas w domu tak zwane
trzy szybkie były bardzo cz´ste. Pas wisiał na swoim od-
powiednim miejscu i wypełniał dobrà funkcj´. [...] Ojciec
nie robił tego w afekcie, był spokojny, nie krzyczał”.
„W Êredniej szkole wpadłem w bandziork´ i cwaniac-
two”. I jeszcze: „Ani wtedy, ani dziÊ nie mamy do ojca o to
pretensji, wr´cz przeciwnie”.
To opowieÊç pewnie o ponad połowie chłopaków w tym
kraju. I o tym, ˝e jest zwiàzek pomi´dzy biciem a tym, co si´
czuje i co si´ potem robiło. I o tym, ˝e wszyscy bardzo si´
staramy tego zwiàzku nie widzieç.
Wojciech Eichelberger: Bicie jest jednà z najbardziej
dolegliwych form upokorzenia. Bite dzieci tylko po cz´Êci
płaczà z bólu fizycznego – o wiele bardziej boli je poczucie
gł´bokiego upokorzenia.
Katarzyna Miller
zwierciadło 11/06
www.zwierciadlo.pl
783503689.001.png
70 | ˚YCIE WEWN¢TRZNE | ZNAKI
| 71
i upokarzanie dzieci biciem w wielkiej mierze przyczyniły si´
do narodzin niemieckiego faszyzmu i nazizmu.
KM: Zach´cam do czytania ksià˝ek Alice Miller, bo to re-
welacyjne ksià˝ki na ten temat. Alice Miller jest jednà z nie-
wielu osób w psychologii i psychiatrii Êwiatowej, które w spo-
sób bardzo jednoznaczny i wołajàcy o ogromnà uwag´
pokazujà zwiàzek mi´dzy wychowaniem a stanem Êwiata.
Bardzo niech´tnie korzystamy ze zdobyczy tych dziedzin wie-
dzy podczas interpretacji na przykład historii albo ekonomii.
WE: Ludzie nie rozumiejà, ˝e to, czy dzieci sà bite, czy nie,
ma naprawd´ ogromne znaczenie dla losów naszej planety.
KM: Alice Miller udowadnia, ˝e totalitaryzm, masowe mor-
dy i przest´pstwa oraz choroby psychiczne majà swoje êródło
w dzieciƒstwie. Katowane ofiary stajà si´ katami. Seryjni za-
bójcy czy totalitarni władcy niszczà innych ludzi i Êwiat,
a chorzy psychicznie niszczà siebie, obracajà swojà agresj´
przeciwko sobie, bo nie potrafià zwróciç jej przeciwko innym.
Nadal b´dziemy produkowaç takie patologie, je˝eli nie za-
czniemy widzieç tego zwiàzku.
– Ale kto tu dziÊ mówi o katowaniu dzieci, tylko małe lanie od czasu
do czasu, dla ich dobra, z miłoÊci...
KM: Groêne sà te obiegowe opinie. Jednak cz´Êç rodziców
woli je przyjàç, bo musieliby spojrzeç na siebie i przyznaç si´
przed sobà, ˝e robià własnemu dziecku krzywd´. Wi´c lepiej
to wypieraç albo znaleêç na to racjonalne, dobre wytłumacze-
nie, podeprzeç si´ jakimÊ autorytetem. Straszne jest, ˝e
w pewnej grupie ludzi w ogóle si´ nie pojawia jakakolwiek wàtpli-
woÊç co do słusznoÊci takich kar.
– Słyszałam kiedyÊ coÊ takiego: ja nie bij´ mojego dziecka, tylko daj´ mu
klapsa w pup´, jak jest niegrzeczne...
KM: Po pierwsze, klaps w pup´ to te˝ bicie, po drugie, to nie
dziecko jest niegrzeczne, tylko mamusia albo tatuÊ nie wytrzy-
muje, bo nie daje sobie rady ze sobà. Z własnà frustracjà, z emo-
cjami, jakie ta sytuacja budzi. Dziecko to wielki sprawdzian tego,
jacy jesteÊmy. W co zostaliÊmy wyposa˝eni, jakie niesiemy ocze-
kiwania wobec Êwiata, jakie stereotypowe role przyjmujemy,
za co si´ czujemy odpowiedzialni, jakie mamy poczucie własnej
wartoÊci. W momencie, gdy pojawia si´ dziecko, budzà si´ nasze
niespełnienia, wraca falà własne dzieciƒstwo z jego traumami,
a przecie˝ tyle energii wło˝yliÊmy w to, ˝eby o nim zapomnieç.
JeÊli nie umiemy sobie radziç z własnymi emocjami, nie b´dzie-
my umieli towarzyszyç dziecku w prze˝ywaniu jego emocji. JeÊli
tkwià w nas pokłady nierozładowanej agresji, znajdà ujÊcie
w trudnych sytuacjach z dzieckiem. I klaps gotowy.
WE: Bicie dzieci cz´sto bierze si´ z rodzicielskiej bezradnoÊci, by-
wa te˝ jednak przejawem pójÊcia na łatwizn´ w trudnej i czasochłon-
nej sprawie, jakà jest utrzymanie skutecznej i pozbawionej przemo-
cy kontroli nad zachowaniem dzieci.
– Umiem sobie wyobraziç sytuacj´, w której si´ dochodzi do muru.
KM: Wtedy mo˝na sobie właÊnie powiedzieç: doszłam do muru.
Wiesz, jak na dziecko działa coÊ takiego, kiedy matka powie w sy-
tuacji granicznej – bo oczywiÊcie musi to byç jakaÊ ostatecznoÊç
– „ja si´ czuj´ bezradna w tej chwili”? To mo˝e byç dla niego mo-
ment olÊnienia: to ja dysponuj´ sobà i swoim ˝yciem, nie mój rodzic.
Jakà to daje szans´ na prawdziwe ˝ycie. Równie˝, o dziwo, na sza-
cunek dla tego rodzica. Rodzicom si´ zdaje, ˝e stracà autorytet. To
nieprawda. Dziecko patrzy z szacunkiem na osob´, która przepra-
sza, która nie jest zawsze skałà i opokà, bo mo˝e si´ myliç. Tata nie
miał racji, ale si´ do tego przyznaje, nie boi si´ prawdy o sobie? Staç
go na to? Znaczy, nie wygłasza tylko pustych formułek, mo˝-
na z nim pogadaç jak z człowiekiem.
WE: Nie wolno naruszaç cielesnej suwerennoÊci drugiej osoby
bez wzgl´du na to, ile ta osoba ma lat. ˚adna osoba, w tym tak˝e
nasze dziecko, nie mo˝e do nas nale˝eç. Bicie godzi w poczucie
godnoÊci, w istot´ bycia człowiekiem. Tak wielu ludzi tego nie ro-
zumie, bo sami doÊwiadczyli tego, ˝e ich integralnoÊç była regular-
nie naruszana, wi´c w ogóle nie wiedzà, co to znaczy.
– Smutna prawda jest taka, ˝e w Polsce bardzo wiele dzieci doÊwiadcza bi-
cia. Ja dostałam kilka razy solidnie pasem.
KM: Trzy razy dostałam lanie od mojego ukochanego taty; nie
mogłam zrozumieç dlaczego i po co. Miałam podejrzenie, ˝e mama
to na nim wymogła.
WE: A ja byłem bity w szkole, bo wtedy było dozwolone bicie
dzieci w szkole, linijkà po łapach.
– Wszyscy byliÊmy bici i wszyscy wyroÊliÊmy jakoÊ na ludzi.
WE: Nie samo bicie decyduje o wszystkim. Musi byç spełnio-
ny szereg warunków. By si´ uwolniç, dziecko musi przejÊç faz´
buntu. Bunt jest koniecznym etapem rozwojowym dziecka i rela-
cji mi´dzy dzieçmi a rodzicami. JeÊli si´ nie ujawni, to
energia gniewu i rozgoryczenia zostanie skierowana prze-
ciwko samemu dziecku, przechodzi w autodestrukcj´ albo
w zachowania antyspołeczne.
KM: Dzieci dorastajà dzi´ki temu, ˝e wyciàgajà czerwo-
ny chodnik spod pomnika rodziców, pomnik si´ kruszy, ro-
dzice stajà si´ normalnymi ludêmi. Wtedy młody człowiek
zaczyna budowaç siebie jako kogoÊ, kto przerasta swoich ro-
dziców, kto idzie dalej.
– Dlaczego jedni si´ buntujà, a inni nie?
WE: Nie buntujà si´ ludzie, których wolny duch został
uwi´ziony albo złamany przemocà. Odruchowy, paniczny l´k
przed karzàcym autorytetem sprawia, ˝e nie sà w stanie si´
mu sprzeciwiç, nawet gdy dorosnà. W skrajnym nasileniu
mo˝na to zobaczyç na filmie „Ojciec chrzestny”. Przewaga sto-
jàcego nad grobem ojca jest tak druzgoczàca, ˝e syn, który
próbuje si´ zbuntowaç, zostaje publicznie oÊmieszony, odrzu-
cony i praktycznie skazany na Êmierç. Nie ma wyjÊcia; jeÊli
si´ nie ukorzy, zginie. Wi´c ˝eby ratowaç własnà godnoÊç i ˝y-
cie, uto˝samia si´ z ojcem, by zajàç jego miejsce i z czasem
staç si´ tyranem jeszcze okrutniejszym od niego.
KM: Niektórym pomiatanym i krzywdzonym udaje si´ zo-
staç tyranami totalitarnymi z ogromnà władzà nad Êwiatem.
Inni, którym to nie wychodzi, zostajà tyranami domowymi.
WE: Bijàc dziecko, instalujemy w jego psychice syndrom
mÊciwej ofiary podÊwiadomie dà˝àcej do tego, by si´ odegraç
i nigdy wi´cej nie pozwoliç si´ upokorzyç. Wtedy trzeba zli-
kwidowaç wokół siebie wszelkie przejawy wolnoÊci i zapro-
wadziç terror.
– Choçby we własnym domu?
WE: W klasie, w grupie, wsz´dzie, gdzie ma si´ choç tro-
ch´ władzy. To b´dzie bijàcy ojciec albo agresywny mobbingu-
jàcy szef. Ale terror mo˝e mieç ró˝ne oblicza, mo˝na terrory-
zowaç i poni˝aç słowem, groêbami porzucenia, obra˝aniem
si´, cz´sto znacznie dotkliwiej ni˝ biciem. Bicie nie jest jedy-
nà formà upokorzenia. Chodzi o to, by z wychowania wyelimi-
nowaç wszelkie formy terroru. Znam ludzi, którzy marzyli
o tym, ˝eby im rodzice przylali, tylko ˝eby wreszcie si´ zacz´-
li do nich odzywaç.
KM: Znam matk´, która przez pół roku nie odzywała si´
do swojej córki. Jak znieczulonym, chorym, biednym człowie-
kiem i jednoczeÊnie okrutnym, bezlitosnym trzeba byç, by to
zrobiç? Ta matka sama była ofiarà domowego terroru.
– To jak wpajaç dziecku jasne zasady, jak wychowywaç?
WE: Dziecko dobrze si´ rozwija w atmosferze prawdy,
a nie dogmatów i przemocy – w otoczeniu dorosłych, którzy
nie wstydzà si´ mieç wàtpliwoÊci, poszukiwaç, myliç si´
i przepraszaç. Nie wolno wychowywaç dziecka tak, jak robił
to ów ojciec, który spostrzegłszy, ˝e jego synek wali inne
dziecko łopatkà po głowie, wyciàgnàł go za kark z piaskowni-
cy i przylał w tyłek, mówiàc: „Ja ci´ naucz´, gówniarzu, ˝e nie
wolno biç słabszych i mniejszych od siebie”.
nie biç
Tatiana Cichocka
Bijàc dziecko, instalujemy w jego psychice
syndrom mÊciwej ofiary podÊwiadomie
dà˝àcej do tego, by si´ odegraç. To b´dzie
potem bijàcy ojciec albo agresywny
mobbingujàcy szef
c
www.zwierciadlo.pl
783503689.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin