Meg Cabot
PAMIĘTNIK KSIĘŻNICZKI 2
Tytuł oryginału
THE PRINCESS DIARIES, VOLUME II, PRINCESS IN THE SPOTLIGHT
Mojemu dziadkowi i babci
Bruce'owi i Patsy Mounseyom,
którzy w niczym nie przypominają dziadka i babci z tej książki
Kiedy wszystko układa się najgorzej - po prostu okropnie –
wytężam wszystkie siły i wyobrażam sobie, że jestem księżniczką.
Mówię sobie: „Jestem księżniczką”.
Nie masz pojęcia, jak się wówczas zapomina o wszystkich przykrościach.
Frances Hodgson Burnett Mała księżniczka
przekład Wacława Komarnicka
No, dobra. Zaczęło się tak: siedziałam właśnie w kuchni i jadłam płatki z mlekiem, jak zwykle w poniedziałek rano, a tu mama wychodzi z łazienki z taką dziwną miną. W dodatku była strasznie blada, włosy miała takie jakieś zmierzwione i włożyła aksamitny szlafrok zamiast kimona, a to zwykle oznacza u niej zespół napięcia przedmiesiączkowego.
Powiedziałam więc:
- Mamo, chcesz panadol? Bo nie obraź się, ale wyglądasz, jakby ci był potrzebny.
Trochę nieostrożnie jest odzywać się w ten sposób do kobiety, której wkrótce ma się zacząć okres, ale wiecie, to w końcu moja mama i tak dalej. Mało prawdopodobne, żeby z miejsca mnie znokautowała ciosem karate, chociaż zrobiłaby to na pewno, gdyby zwrócił się tak do niej ktoś obcy.
Ale ona powiedziała tylko:
- Nie. Nie, dzięki. - Takim nieprzytomnym tonem.
I wtedy zrozumiałam, że musiało stać się coś naprawdę okropnego. No wiecie, na przykład że Gruby Louie zjadł następną skarpetkę albo odetną nam prąd, bo znów zapomniałam na czas wyłowić rachunek z wielkiej miski na sałatę, do której mama stale wrzuca całą pocztę.
Złapałam mamę za ramiona i pytam:
- Mamo? Mamo, co się stało? O co chodzi?
Najpierw pokręciła głową, zupełnie jak w chwili, kiedy nie może się połapać w instrukcji odgrzewania pizzy w mikrofalówce.
- Mia... - odezwała się wreszcie zdumionym, ale szczęśliwym głosem. - Mia, jestem w ciąży.
O mój Boże! O MÓJ BOŻE!
MOJA MAMA BĘDZIE MIAŁA DZIECKO Z MOIM NAUCZYCIELEM ALGEBRY.
Wiecie, ja naprawdę próbuję przyjąć to spokojnie. Bo zupełnie nie ma sensu denerwować się tym wszystkim.
Ale jak ja mam się NIE DENERWOWAĆ?! Moja mama zostanie wkrótce samotną matką. ZNOWU.
Można by pomyśleć, że dzięki mnie dostała nauczkę i tak dalej, ale najwyraźniej niczego się nie nauczyła.
Jakbym jeszcze miała za mało problemów. Przecież moje życie i tak się praktycznie skończyło. Ja po prostu nie rozumiem, jak można oczekiwać, że wezmę na siebie jeszcze więcej. Bo czy to nie dosyć, że:
1. Jestem najwyższą dziewczyną w pierwszej klasie.
2. Jestem też najsłabiej rozwinięta w okolicach klatki piersiowej.
3. W zeszłym miesiącu odkryłam, że moja matka spotyka się z moim nauczycielem algebry.
4. Również w zeszłym miesiącu dowiedziałam się, że jestem jedyną pretendentką do tronu pewnego niedużego europejskiego księstwa.
5. Muszę pobierać lekcje etykiety dworskiej u mojej babki ze strony ojca. CODZIENNIE.
6. W grudniu mam zostać przedstawiona obywatelom mojego nowego kraju na antenie telewizji publicznej (w Genowii, która ma tylko 50 tysięcy mieszkańców, ale zawsze).
7. Nie mam chłopaka.
O, nie. Widzicie, wszystko to jeszcze widocznie niedostateczne brzemię. Teraz moja mama musiała zajść w ciążę bez ślubu. ZNOWU.
Dzięki, mamo. Wielkie, serdeczne dzięki.
Nie, nie mogę tego zrozumieć. Dlaczego ona i pan Gianini nie używali środków antykoncepcyjnych? Czy ktoś mógłby mi to łaskawie wyjaśnić? Co się stało z jej kapturkiemdopochwowym? Wiem, że go używa. Raz kiedyś, kiedy byłam mała, znalazłam go pod prysznicem. Zabrałam go sobie i przez parę tygodni służył jako basenik dla ptaków w ogródku mojego domku dla Barbie, aż mama wreszcie go znalazła i zabrała z powrotem.
Albo kondomy??? Czy ludziom w wieku mojej mamy wydaje się, że są odporni na choroby przenoszone drogą płciową? Na zachodzenie w ciążę odporni ewidentnie nie są. Na co oni liczyli?!
To TAKIE zupełnie w stylu mojej mamy. Ona nie umie zapamiętać choćby tego, że trzeba kupić papier toaletowy. Jak niby miałaby pamiętać o zażywaniu środków antykoncepcyjnych?
Niewiarygodne. To jest naprawdę niewiarygodne.
Ona mu nic nie powiedziała. Moja matka zaszła w ciążę z moim nauczycielem algebry I NIC MU NAWET NIE POWIEDZIAŁA.
Wiem, że mu nic nie powiedziała, bo kiedy weszłam do sali dziś rano, pan Gianini powiedział tylko:
- O, cześć Mia. Jak się masz?
O, CZEŚĆ MIA. JAK SIĘ MASZ???
Nie tak rozmawia się z osobą, której matka zaszła z tobą w ciążę. Mówi się coś w rodzaju:
- Przepraszam, Mia, czy możemy zamienić parę słów?
A potem córkę kobiety, z którą popełniło się ten nietakt, zabiera się do holu, gdzie należy paść przed nią na ugięte kolano i pokornie błagać ją o wyrozumiałość i przebaczenie. Tak się wypada zachować.
Nie mogę się powstrzymać - gapię się ciągle na pana G. i zastanawiam, jak będzie wyglądać moja młodsza siostra albo brat. Mama jest przecież totalnie atrakcyjna, wygląda zupełnie jak Carmen Sandiego, tyle że nie nosi trencza - kolejny dowód na to, że stanowię biologiczną anomalię, bo nie odziedziczyłam po niej ani grzywy gę...
wera92konik