Coffman Elaine - Tęcza (Mackinnon 05).pdf

(1655 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Coffman Elaine - T\352cza)
E LAINE C OFFMAN
T Ħ CZA
1
Nantucket, 1850
Lizzie Robinson straciła biust, który przyprawiła sobie zaledwie dwie godziny
temu. I nie byłoby to wcale takie straszne, gdyby nie fakt, Ň e zgubiła go na schodach
prowadz Ģ cych z rezydencji Crosbych na podwórze. I nawet to nie byłoby wcale takie
upokarzaj Ģ ce, gdyby Tavis Mackinnon nie pojawił si ħ na szczycie tych fatalnych
schodów w momencie, kiedy straciła równowag ħ . Sama my Ļ l o tym przyprawiała
Lizzie o zawrót głowy. Wiedziała, Ň e nie doszłoby do tego, gdyby nie uczucia, jaki
Ň ywiła dla Tavisa Mackinnona. Tak bardzo pragn ħ ła, Ň eby przestał wreszcie
traktowa ę j Ģ jak mał Ģ dziewczynk ħ i dostrzegł w niej kobiet ħ . Wła Ļ nie dlatego
postanowiła wypcha ę stanik sukienki wat Ģ , wydawało jej si ħ bowiem, Ň e tylko w taki
sposób mo Ň e podkre Ļ li ę swoj Ģ kobieco Ļę . Kilka dni temu, gdy kupowała spory zapas
waty, nie przyszło jej do głowy, Ň e nawet z bawełnianym biustem mo Ň e nie zwróci ę na
siebie uwagi Tavisa Mackinnona. Jej my Ļ li zaprz Ģ tały tylko dwa pytania: Jak zdoby ę
sztuczne piersi oraz co zrobi ę , Ň eby Tavis je zauwa Ň ył?
Tak bardzo zale Ň ało jej na tym, Ň eby zaczaj traktowa ę j Ģ jak dorosł Ģ kobiet ħ . Była
zdesperowana. Zacz ħ ła si ħ nawet modli ę w tej intencji. Unosiła oczy do nieba,
błagaj Ģ c: „Dobry Bo Ň e, prosz ħ , prosz ħ , prosz ħ , niech on zauwa Ň y, Ň e urosły mi
piersi”. Ale nawet przez my Ļ l jej nie przeszło, Ň e zgubi swój skarb u stóp Tavisa.
Doskonale pami ħ tała ten dzie ı , kiedy dowiedziała si ħ , Ň e Tavis Mackinnon lubi
kobiety hojnie obdarzone przez natur ħ . Była wówczas na przyj ħ ciu u pa ı stwa
Starbucków i robiła to co zwykle, chowała si ħ za palm Ģ w rogu przepi ħ knej sali
balowej Starbucków. My Ļ lała, Ň e to dobry omen, poniewa Ň palmy s Ģ symbolem
triumfu. Przez cały czas spogl Ģ dała rozmarzonym wzrokiem w stron ħ m ħŇ czyzny,
który ju Ň od pi ħ ciu lat był obiektem jej westchnie ı .
On tymczasem robił to samo, co robił przez całe pi ħę lat. Ignorował j Ģ . W
pewnym momencie oparł si ħ jednym ramieniem o wspaniał Ģ , rze Ņ bion Ģ kolumn ħ .
W tle wida ę było Ļ cian ħ , któr Ģ zdobiły sceny z greckiej mitologii. Za ka Ň dym
razem, kiedy spogl Ģ dała w kierunku Tavisa, odnosiła wra Ň enie, Ň e jest nie mniej
cudowny ni Ň sam Zeus.
Rozmawiał ze swoimi wiernymi kompanami i najlepszymi przyjaciółmi,
Cole’em Cassidym oraz Nathanielem Starbuckiem. Lizzie odwróciła na chwil ħ
wzrok, po czym spojrzała z uwag Ģ na jego błyszcz Ģ ce buty, nast ħ pnie powoli
343386622.001.png
zacz ħ ła przesuwa ę wzrok coraz wy Ň ej. Na chwil ħ zatrzymała si ħ na kolanach,
zanim odwa Ň yła si ħ spojrze ę jeszcze wy Ň ej. Miał bardzo długie nogi. Skrzy Ň ował
r ħ ce na piersi i przez chwil ħ wpatrywał si ħ w nie. Miał długie, cudowne palce,
dłonie czułego m ħŇ czyzny, ramiona szerokie, a brzuch płaski. Zdaniem Lizzie,
ka Ň da cz ħĻę ciała Tavisa była idealna. Ale dopiero kiedy spojrzała na jego twarz,
poczuła si ħ tak, jakby znalazła si ħ w niebie.
Gdy tak na niego patrzyła, za Ļ miał si ħ z czego Ļ , co powiedział Cole. Po chwili
odwrócił si ħ w stron ħ Nathaniela, ale Lizzie odniosła wra Ň enie, Ň e spojrzał
dokładnie w jej stron ħ . Kolana jej zadr Ň ały, serce zacz ħ ło bi ę niczym szalone, w
ustach zaschło, dłonie zacz ħ ły dr Ň e ę . Zawsze zastanawiała si ħ , co by zrobiła, gdyby
Tavis nie poprzestał na spojrzeniu.
— Lizzie Robinson, co ty tutaj robisz całkiem sama? — zapytała nagle pani
Starbuck, kiedy do niej podeszła.
Dziewczyna tak szybko odwróciła głow ħ , Ň e li Ļ cie palmy musn ħ ły jej twarz.
— Hmmm... chodzi o to, Ň e...
Pani Starbuck u Ļ miechn ħ ła si ħ do niej porozumiewawczo.
— Jeste Ļ nie Ļ miała, prawda?
Lizzie nie była w stanie wydusi ę ani słowa, wi ħ c zamiast odpowiedzie ę , skin ħ ła
lekko głow Ģ .
Pani Starbuck westchn ħ ła, po czym spojrzała przed siebie, jak gdyby
wspominała swoj Ģ młodo Ļę .
— Wiem, jak si ħ czujesz. Uwierz mi, Ň e ka Ň da dziewczyna prze Ň ywa dokładnie
to samo co ty, kiedy zaczyna dorasta ę . Najlepiej zrobisz, je Ň eli pozb ħ dziesz si ħ
obaw. Wyprostuj si ħ , podnie Ļę wysoko głow ħ , we Ņ ħ boki oddech i wydob Ģ d Ņ
cały swój wdzi ħ k. Kiedy zrobisz pierwszy krok i zdob ħ dziesz nowych przyjaciół,
poczujesz si ħ o wiele lepiej. Spróbuj, a wtedy zrozumiesz, co mam na my Ļ li —
powiedziała pani Starbuck z ciepłym u Ļ miechem, po czym odeszła.
Jak tylko Lizzie została sama, schowała si ħ ponownie mi ħ dzy palmowe li Ļ cie.
Kiedy spojrzała na Tavisa, zapomniała o radach gospodyni.
Westchn ħ ła cicho i ponownie pogr ĢŇ yła si ħ w rozmy Ļ laniach. Czy ktokolwiek na
Ļ wiecie mógłby mie ę pi ħ kniejsze usta albo bardziej m ħ ski podbródek? Nos Tavisa
był tak doskonały, jakby kto Ļ wyrze Ņ bił go w marmurze. A oczy — ach te jego
oczy! — sprawiały, Ň e za ka Ň dym razem, kiedy w nie spogl Ģ dała, miała ochot ħ si ħ
spowiada ę , chocia Ň nawet nie była katoliczk Ģ . W tych oczach mo Ň na było zakocha ę
si ħ do szale ı stwa. Nie były ani niebieskie, ani szare. Zdaniem Lizzie, miały kolor
nieba po burzy.
343386622.002.png
Tavis spojrzał w inn Ģ stron ħ i nagle dziewczyna u Ļ wiadomiła sobie, Ň e wszyscy
trzej młodzi m ħŇ czy Ņ ni spogl Ģ daj Ģ z zainteresowaniem w stron ħ odległego ko ı ca
sali balowej.
Ona równie Ň popatrzyła w tamtym kierunku i zdała sobie spraw ħ , Ň e obserwowali
Verneli ħ Carrouthers, która, jak zwykle, robiła z siebie po Ļ miewisko. Okazało si ħ , Ň e
tym razem wypiła za du Ň o ponczu, przyrz Ģ dzonego z dodatkiem mocnego bourbonu z
Kentucky. W tej chwili Yemelia miała problem z utrzymaniem równowagi i wła Ļ nie to
przyci Ģ gn ħ ło uwag ħ trzech eleganckich m ħŇ czyzn.
— Dobry Bo Ň e! — wykrzykn Ģ ł Nathaniel. — Ona znów zmierza w stron ħ wazy z
ponczem.
— Je Ň eli wypije jeszcze jedn Ģ szklaneczk ħ , znajdzie si ħ pod stołem — zauwa Ň
Cole.
— Albo pod Jaredem Crosbym — wtr Ģ cił Tavis, który najwyra Ņ niej dostrzegł
sygnały, jakie Vernelia posyłała w stron ħ Crosby’ego.
— Tylko traci czas — stwierdził Nathaniel. — Jared lubi kobiety, które maj Ģ w
sobie gł ħ bi ħ . Nie uwa Ň asz?
Tavis roze Ļ miał si ħ , po czym odparł:
— Tak, z pewno Ļ ci Ģ woli gł ħ bsze dekolty.
Cole parskn Ģ ł Ļ miechem.
— By ę mo Ň e Jared poszukuje gł ħ bi, ale ty z pewno Ļ ci Ģ rozgl Ģ dasz si ħ za bujnymi
kształtami. — Cole szturchn Ģ ł przyjaciela w bok.
— Lubisz, Ň eby były bujne, prawd Ģ Tavis? — zawtórował Nathaniel, zataczaj Ģ c
dło ı mi półokr ħ gi przed swoj Ģ klatk Ģ piersiow Ģ .
Tavis wzruszył ramionami.
— Musz Ģ by ę wystarczaj Ģ co du Ň e, Ň eby przyci Ģ gn Ģę moj Ģ uwag ħ .
— I wypełni ę twoje dłonie — zasugerował Cole.
Tym razem Nathaniel roze Ļ miał si ħ gło Ļ no i poklepał przyjaciela po plecach.
— Och, Tavis, zawsze byłe Ļ wielbicielem du Ň ych biustów.
Na te skandaliczne słowa Lizzie zaparło dech. Wielbiciel du Ň ych biustów.
Spojrzała na stanik swojej najlepszej białej sukni i zdała sobie spraw ħ , Ň e jest prawie
płaski. Była pewna, Ň e gdyby mogła troch ħ bardziej pochyli ę głow ħ , dostrzegłaby
czubki butów i nic poza tym. Zrobiło jej si ħ przykro na my Ļ l, Ň e nikt nie zwróci
uwagi na jej niedu Ň e piersi. Nagle przypomniała sobie słowa pani Starbuck: Kiedy
zaczyna dorasta ę . Ponownie spojrzała w dół, po czym westchn ħ ła. Przykra prawda
była taka, Ň e Lizzie dopiero stała na progu dorosło Ļ ci. Nic dziwnego, Ň e Tavis widział
w niej tylko dziecko, a ona zmarnowała tyle czasu, posyłaj Ģ c mu czaruj Ģ ce
343386622.003.png
u Ļ miechy i uwodzicielskie spojrzenia. Z pewno Ļ ci Ģ nigdy nie spojrzałby na ni Ģ z
miło Ļ ci Ģ , tylko z rozbawieniem i pobła Ň liwo Ļ ci Ģ dla jej infantylno Ļ ci.
Z poczuciem upokorzenia gwałtownie odwróciła si ħ na pi ħ cie. Przez cały czas starała
si ħ wmówi ę sobie, Ň e to tylko tymczasowa pora Ň ka. Podeszła do czarnego parawanu,
który pan Starbuck przywiózł z Damaszku na swoim statku. Usiadła na jednym z
dwóch identycznych krzeseł, które stały naprzeciwko siebie, i wtuliła si ħ w róg
wysokiego oparcia.
Chciała si ħ schowa ę . Czuła si ħ mniejsza od myszy. Ukryła obute w satynowe
pantofelki stopy za nogami krzesła, po czym oparła brod ħ na r ħ kach i pogr ĢŇ yła si ħ w
rozmy Ļ laniach Zastanawiała si ħ nad tym, co przed chwil Ģ usłyszała o upodobaniach
Tavisa, i nad tym, co mogła — albo raczej czego nie mogła — mu zaoferowa ę .
Zmarszczyła czoło, gdy Caroline i Harriet Weatherby wyrwały j Ģ z zamy Ļ lenia.
Kiedy przechodziły obok, rzuciły zło Ļ liw Ģ uwag ħ pod jej adresem. — Najwyra Ņ niej
Tavis jej nie zauwa Ň a — powiedziała Harriet. — Albo dostrzegł j Ģ w tłumie i
postanowił si ħ ukry ę . Jak zwykle Lizzie zignorowała ich zło Ļ liwe docinki. W ostatniej
chwili opanowała si ħ , Ň eby nie powiedzie ę Harriet, Ň e byłoby lepiej, gdyby Dewey
Allison nie zauwa Ň ył jej siostry Juliet; wówczas ta pojawiłaby si ħ dzisiaj na balu, a
nie siedziałaby w domu, dziergaj Ģ c buciki dla dziecka, które nigdy nie pozna
swojego ojca.
Jednak po przemy Ļ leniu wszystkich za i przeciw Lizzie westchn ħ ła z rezygnacj Ģ .
Nagle zrozumiała, Ň e skoro Tavis Mackinnon lubi kobiety o wypukłych kształtach,
b ħ dzie musiała zrobi ę wszystko, Ň eby uwypukli ę swoje.
Pozostawało tylko jedno pytanie. Jak tego dokona ę ? Mogła podkre Ļ li ę wargi,
przyciemni ę rz ħ sy, szczypa ę si ħ w policzki, Ň eby wywoła ę rumie ı ce, ale co zrobi ę ,
Ň eby powi ħ kszy ę piersi? Po kilku minutach rozmy Ļ lania na jej ustach zatriumfował
u Ļ miech.
Nast ħ pnego dnia rano udała si ħ do sklepu Burnella. Pan Burnell był zaskoczony
jej widokiem, zwłaszcza kiedy poło Ň yła przed nim na ladzie kł ħ bek waty do
wypychania po Ļ cieli.
— Wata? — zapytał, unosz Ģ c brwi. — Nie wiedziałem, Ň e lubisz wypycha ę
poduszki.
— Och, bardzo lubi ħ , panie Burnell. Mo Ň e mi pan wierzy ę .
Od tego dnia czekała z niecierpliwo Ļ ci Ģ na kolejne zaproszenie na wiosenny bal.
Wiedziała Ň e w momencie gdy Tavis Mackinnon zobaczy jej piersi, padnie jej do stóp.
Nareszcie. To było takie proste. Zauwa Ň y jej biust, zakocha si ħ , poprosi j Ģ o r ħ k ħ i
b ħ d Ģ Ň yli długo i szcz ħĻ liwie.
343386622.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin