Maria Dąbrowska, Noce i dnie.
Streszczenie
Tom I Bogumił i Barbara
Niechcicowie byli rodem niezwykle zżytym ze sobą, praktycznie od lat nie utrzymywali kontaktów z nikim, poza swoją rozrastającą się rodziną. Dopiero dziad Bogumiła, Maciej złamał tradycję i zaczął przyjmować w domu różnych ludzi, artystów, uczonych, polityków, rodzina okrzyknęła go niespełna rozumu. Kolejnym powodem, by uznać go za szalonego było kupno folwarku, który jak się okazało miał zadłużoną hipotekę, Maciej wykazał się tu niezwykła naiwnością. Michał Niechcic wrodził się w ojca, również był niespokojny, wejście w dorosłość rozpoczął od skandalu, ożenił się mianowicie z nowicjuszką dominikanek Florentyną Klicką, która wybrała klasztor z powodu ubóstwa. Oboje bardzo się kochali i wkrótce na świecie pojawiło się potomstwo, Bogumił Adrian był najmłodszym synem, pozostałe dzieci umarły w dzieciństwie. Ludzie mówili, że to kara za grzechy. Jako piętnastoletni chłopiec wziął Bogumił wraz z ojcem udział w powstaniu styczniowym (1863). Jego ojca pojmano, majątek skonfiskowano, matka pojechała za mężem na Syberie, Bogumiłem zajęli się krewni, którzy uważali rodzinę Maciej za wariatów. Bogumił nie długo wytrzymał u krewnych, uciekł przed złym traktowaniem, tymczasem jego matka powróciła do Polski, nie mogąc odnaleźć syna, pogrążyła się w żałobie, utrzymując swoje chylące się ku śmierci życie z pracy gospodyni. Mieszkała wraz z bratem Klemensem, człowiekiem chorym na umyśle w niewielkim mieszkanku. Dopiero po wielu latach tułaczki zapukała do jej drzwi Bogumił.
Barbara Joanna późniejsza żona Bogumiła, była z domu Ostrzeńska. Jej dziad Jan Chryzostom Ostrzeński stracił majątek prowadząc hulaszczy tryb życia. Synom nie pozostawił więc po sobie żadnego majątku, jeden z nich Adam wrodził się w ojca miał jednak więcej szczecią niż rozumu, po przepiciu całego majątku zatrudnił się jako urzędnik skarbowy. Ożenił się również bardzo bogato, w tym pomogło mu nie tylko miłe usposobienie, ale i mały skandalik, którego członkami byli jego przeszła żona Jadwiga Jaraczewska i niejaki niemiecki guwerner z sąsiedztwa, których ojciec panny odkrył. Po tym strasznym skandalu z chęci zemsty na córce, wydał ją ojciec bez miłości za Adama. Oboje nie byli szczęśliwi w małżeństwie, ona zakochana w innym on hulał z innymi kobietami, w krótkim czasie stracił całe wiano żony- dwa folwarki. Co najdziwniejsze na swój sposób się kochali i po każdym okresie rozstania, zdrad i płaczu wracali do siebie. Mieli sześcioro dzieci, czworo przeżyło. Barbara była najmłodsza, urodziła się gdy Adma piastował urząd burmistrza. Miała pięć lat gdy jej ojca (to przypominać zaczyna telenowele) trafił w mieszkaniu piorun- Adam zamykał okno. Jadwiga przeniosła się do Kalińca gdzie do wybuchu powstania prowadziła stancję. W czasie powstania nie miała kogo uczyć, żyła wraz z dziećmi w ubóstwie wyprzedając resztki majątku. Wierzyła bardzo w naukę, była zdolna do wszelkich upokorzeń i wszelkich wyrzeczeń byle dzieci zdobyły wykształcenie. Jedyne czego zabraniała jej duma to przyjmowania pieniędzy od rodziny. Dzięki zaciętości dopięła swego: dwaj starsi synowie, tak jak planowała zostali Daniel- wykładowcą przyrody, Julian- inżynierem. Córki Teresa i Barbara również z czasem zaczęły nauczać.
I
Z pomocą dzieci Ostrzeńskiej powodziło się lepiej, dom pełen był zawsze radości i gości, byli to ludzie wykształceni, którzy uczestniczyli w całogodzinnych dysputach o koncepcji Darwina, muzyce Chopina, czy innych wzniosłych tematach. Tańczono do białego rana, chadzano na przechadzki po parku w blasku księżyca. Nie trudno się zatem dziwić, że w takich warunkach Barbara się zakochała, jej wybrakiem był młody prawnik, bardzo nią zajęty pan Józef Toliboski. Wielce mówiącym o uczuciach Józefa dla Baśki było zdarzenie nad rzeczką gdzie rosły nenufary, dziewczyna tęsknie za nimi wzdychała, więc mężczyzna nie mówiąc nic, wszedł do rzeki mimo śmiechu i drwin ze strony towarzystwa, poważny wręczył jej całe naręcze kwiatów. Barbarę owo zdarzenie wzruszyło do łez (panowie uczcie się!). Mijały lata, Teresa i Daniel planowali śluby, Basia cieszyła się ich szczęściem, ale i martwiła, że wesołe towarzystwo już nie będzie odwiedzać ich domu. Wybranką Daniela była Michalina Poleska, kobieta z bardzo dobrego domu, ale uboga. Michalina była niezwykle piękna, kobieca- przynajmniej w oczach Basi, miała zaledwie 17 lat. Towarzystwo gromadziło się teraz w trzech domach i bawiło równie dobrze jak przed ślubami. Michalina darzyła Basię szczerym uczuciem przyjaźni z czasem i ta bardzo ja polubiła. Barbara przez kolejne dwa lata radowała się swoim uczuciem do Józka, który zdawało się, był jej bardzo oddany. Sytuacja zmieniła się gdy po mieście rozeszła się wieść o zaręczynach Tolibowskiego. Zdrajca wziął sobie za żonę bogatą pannę Narecką, Baśkę bardzo to dotknęło, pogrążyła się w żałobie ludzie zaczęli ją nazywać „klerykiem” przez czarne stroje, krótkie włosy, chłopięcy wygląd. Porzucona dziewczyna przestała się interesować literaturą, wyjechała do Warszawy i zaczęła uczyć się krawiectwa. Po okresie żalu, powróciła do dawnego życia, zaczęła nauczać, odwiedzała muzeum, spotykała się z ludźmi, ale pozostawała z Warszawie. Polubiła wyjazdy do miejscowości Borek, odwiedzała tam poznaną kiedyś rodzinę państwa Jana i Zenobię Ładów. Małżeństwo to nie było szczęśliwe, ona była dobrze wykształcona, ale chorowita, ona natomiast człowiek prosty drwił z niej, a gdy pojawiły się dzieci to i one były narażone na niechęć i ciężką rękę ojca, bo wdały się w matkę. Dla obcych Jan był miły, ponieważ „wszyscy byli lepsi niż jego rodzina”. Zenobię cieszyły przyjazdy Basi bo miała z kim inteligentnie porozmawiać, z kolei Basieńka patrząc na tę małżeńską „sielankę” przyrzekła nie wyjść nigdy za mąż. Na jednym z przyjęć u Ładów bawił się także Bogumił, którego oczarował widok Basi.
II
Kiedy Basia i Bogumił się spotkali on miał 36 lat ona zaś 25. Mimo, że Basia poznała Bogumiła to nie zrobił on na niej żadnego wrażenia następnego dnia spokojnie wyjechała do stolicy. Powróciła do Borków dopiero następnego roku, Bogumił często był goście w domu Ładów, pozyskał sobie również lepsze zdanie Basi. Kobieta podziwiała go za udział w powstaniu, dla niego jednak to był temat przykry i nie chciał o tym rozmawiać, często jednak śpiewał w saloniku pieśni z tamtego okresu. Mimo drobnych konfliktów, Bogumił był uważany za starającego się o rękę Basi, ta nie była pewna swoich uczuć. Uważała z jednej strony, że mężczyzna jest całkiem przystojny, sympatyczny, ale na tle mężczyzn z Warszawy wypadał blado. Poza tym był słabo wykształcony, Bogumił z kolei był pewny swoich uczuć. Ostatniego dnia pobytu Basi w Borkach wyjawił jej swoje uczucia, ona spłoszona oświadczyła mu, że nie są dla siebie, on opacznie ją zrozumiał, wywnioskował, że ukochana jest dla niego za dobra. Schadzkę w ogrodzie przerwały im ponaglenia do wyjazdu, ale kiedy Basia już w swoim pokoju z walizką w ręku zrozumiała, jak niezręcznie wypadła odpowiedź pobiegła czym prędzej go szukać. Chciała mu wyznać, że czuje się nie zdolna do miłości, ale w końcu poprosiła o czas, że napisze, albo on napisze, albo ona przyjedzie, lub też on przyjedzie, ogólna dezorientacja. Zakręcona Basia wyjechała.
III
Zostali zatem Basia i Bogumiła tak, jak by narzeczonymi. Ona wciąż nie dawała mu jednoznacznej odpowiedzi, on pisał do niej miłosne list. Kobieta niejednokrotnie zwierzała się siostrze, że chciała by zerwać z nim wszelkie kontakty, ponieważ ciągle wzdychała do Toliboskiego (ale trójkąt!) Dopiero koło Bożego Narodzenia Basia ostatecznie zdecydowała się wyjść za Bogusia, przekonały ją jego listy, z których wyczytała szczerą miłość. Po nowym roku wyszły zapowiedzi, Basia wyraziła chęć poznania matki narzeczonego, ten nie był tym zachwycony, mówił, że to stara, niedołężna, bardzo prosta kobieta, mimo wszystko pojechali ją odwiedzić. Odwiedziny nie były dla Basi przyjemne myślała, że wszystkich sobą zachwyci, a tymczasem matka narzeczonego była milcząca i smutna. Cała podróż zakończyła się jednak dość optymistycznie, gdy po raz setny i zapewne nie ostatni Baśka chciała zerwać zaręczyny, ale ukochany pokazał jej ich przyszły dom w Krępie. Po powrocie do Warszawy Basia popada w nastrój niezdecydowania, dodatkowo przychodzą listy od Teresy i Juliana, którzy nie zdołają przyjechać na ślub siostry. Państwo Ładowie dowiedzieli się o tej tragedii Barbary i przyśpieszyli swój przyjazd, by pomóc w przygotowaniach. Zabrali narzeczonych do teatru, Baśka wstydziła się Bogusia, ale ten w przeciwieństwie do niej zachowywał się swobodnie. W końcu narzeczona zauważyła, jak inne kobiety reagują na jej narzeczonego i zaczęła ją zżerać zazdrość, nagle zapragnęła czym prędzej wziąć ślub z Bogumiłem (a to menda!). Nie zdenerwowała jej nawet niepomyślna wiadomość, że nie od razu wprowadzą się do domku, który pokazał jej narzeczony. Tymczasem mieli zamieszkać z matka i wujem. Nadszedł dzień ślubu, pogoda jednak nie dopisała, od rana był mróz, w kościele było zimno, a na dodatek Baśka zdenerwowana, czekała na jakąś tragedię. Bogumił dostał w kościele depeszę o śmierci matki nic jednak nie powiedział, dopiero po ślubie Basia dowiedziała się o śmierci teściowej. Tak więc podróż poślubna stała się podróżą na pogrzeb, oboje czym prędzej ruszyli pociągiem do Kępy. Po wielu godzinach dotarli do domu zmarłej.
IV
Bogumił i Basia mieszkali w domu po jego matce, czekając aż wyprowadzi się zarządca, z obiecanego im domu. Tymczasowe mieszkanie nie podobało się kobiecie, na zmianę robiła z siebie męczennicę lub udawała zadowolenie. Na początku nie była najlepszą gospodynią, pomagała jej bardzo służąca Ludwiczka, która była już starszą kobietą. Basia wolny czas spędzała nad książka, gazetą lub w towarzystwie wuja Bogumiła Klemensa Klickiego. Miał on niecałe 60 lat, ale życie przedwcześnie uczyniło go starym, podczas powstania otrzymał cios piłą w głowę, pękła mu czaszka. Kiedy leczył się z dala od domu żona uciekła mu z oficerem rosyjskich dragonów. Te wydarzenia przyczyniły się do tego, że Klemens zwariował. Obłąkanie jego polegało na myleniu ludzi, Basie miał za gościa lub jakąś kuzynkę, odnosił się do niej jednak bardzo uprzejmie. Mylił też czasy wydawało mu się nieraz, ze nadal trwa powstanie, uciekał wtedy w niewiadomym kierunku, by walczyć. Niejednokrotnie dostawał napadów szału rozbijał okno, trzeba go było wiązać, Basia bardzo się martwiła o wuja, lubiła słuchać jego barwnych opowieści. Stała się oczywiście nadopiekuńcza w stosunku do chorego, Bogumiła, jednocześnie bojąc się iż przestraszy on ją lub jego widok wpłynie na dziecko- bo oczywiście Basi co chwilę wydawało się, że jest w ciąży. W momentach największej paniki lubiła Basi odwiedzać rodzinę Nebelskich, pomagała pani domu w robieniu koronek, słuchała opowieści o tym, z jak szacowną rodziną ma do czynienia. Nebelscy byli dawniej szlachtą, posiadali majątek, utracili wszytko przez nieprzychylnych im krewnych, którzy odebrali im ojcowiznę. Pewnego dnia mimo opieki całego domu udało się Klemensowi uciec, znaleźli go w lesie przemoczonego „broniącego się przed moskalami”. Zachorował na zapalenie płuc i po trzech tygodniach zmarł. Basia bardzo płakała nie tylko nad losem Klemensa, ale nad życiem w ogóle.
V
Barbarze po śmierci wuja zostało dużo wolnego czasu, spędzał go przechadzając się po lesie lub pomagając pani Ładzinie, składała też często w raz z Bogumiłem wizyty w Borku. Do gustu przypadły im zgłasza wizyty w Turobinie u Hipolita Niechcica kuzyna Bogumiła, miał on piękny dom, jego żona Urszula odznaczała się zarówno urodą, jak i rozlicznymi talentami. Pięknie szyła, była pracowita, doskonale gotowała, była do tego wykształcona, znała francuski, grała na fortepianie. Dzieci państwo Niechcicowie mieli dwoje młodsza Helena była ślicznym małym dzieckiem, starsza Anna sprawiała same kłopoty. Barbarze jednak to właśnie ta 17 chuda, sympatyczna dziewczyna, która lubiła przebywać ze służbą, bardziej się podobała, była taka naturalna. Hipolit Niechcic nie był dobrym gospodarzem, miał marne zyski, nie potrafił zarządzać gospodarstwem. Barbara ciągle wyobrażała sobie, że i ona zostanie wspaniałą gospodynią, wszyscy jej będą zazdrościć, panowie będą się w niej kochać, a gdy jakiś poprosi ją by zostawiła dla niego męża ona twardo odpowie „Jestem żoną powstańca, który ważył swe życie dla ojczyzn, i będę mu wierna do śmierci” (hi hi ma kobieta fantazję). Bogumił kochał ją taką jaka jest, czego Basia nie potrafiła zrozumieć, jego podziw jej jednak schlebiał. Miał on w życiu dwie pasje „żył on więcej niż jednym życiem, żył dwoma i obu nim oddawał się pełna piersią, wszystek poświęcał się miłości i wszystek poświęcał się pracy”. Uwielbiał ziemię, nie zależało mu na pieniądzach najważniejsza była ziemia, nie ważne, że nie należała do niego. Jego miłość do Basi była wszechogarniająca wystarczyło, że się uśmiechnęło a on już szalał z radości „ To, że istniała na świecie, było już dla niego tak dużo”.
VI
Minoł nowy rok obiecany im dworek po administratorze, który w końcu wyjechał, opustoszał. Niechcicowie mogli się wprowadzać, mieli teraz do dyspozycji cztery duże pokoje, piękny ogród. Bogumił wyznała żonie, że owy administrator wziął teraz w dzierżawę znacznie większy dwór, który zabrali bezprawnie Moskale właśnie Bogumiłowi – Jarosty. Dla niego nie miało to jednak większego znaczenia, bardziej od tego dworu cenił sobie wspomnienie dzieciństwa, które spędził w Jarostach. Basia zabierała się teraz chętniej do wszystkich domowych prac, lubiła przyozdabiać swój nowy dom, stała się lepszą gospodynią. Piękne obrusy, firanki, nie robiły wrażenia na Bogumile, traktował to wszystko pobłażliwie, dla niego nie ważne były wygody tylko obecność Basi. W tym czasie Basia zaszła w ciążę, co prawda nie była do końca pewna bo wszystkie skrupulatne obliczenia ciągle jej się myliłyJ. Mimo swojego stanu chciała odwiedzić rodzinę, z jednej strony aby pochwalić się swoja nowo uzyskaną pozycją, z drugiej zaś maiła przeczucie, że niedługo umrze, oczywiście z powodu ciąży. Skoro Basia się uparła musieli oczywiście wyruszyć w drogę do Kalińca na Wielkanoc.
VII
W Kalińcu zamieszkali u siostry Basi, jej mąż Lucjan Kociełła był człowiekiem uroczym, aż za bardzo. Rzadko bywała w domu zajmował się różnymi interesami, hulankami, był znawcą win, hazardzistą. Mieli z Teresą dwie córki Oktawię i Sabinę, miały po 8 i 6 lat. Bogumiłowi obie dziewczynki bardzo przypadły do serca, potrafił godzinami nosić je na barana. Teresa nie była bynajmniej nieszczęśliwa, wyglądała uroczo często się śmiała, chociaż musiała dawać lekcje, by utrzymać rodzinę, zawsze znajdowała czas dla córek, w przeciwieństwie do męża, który pogardzał nimi, gdyż żadna nie była upragnionym synem. Teresa i Basia nie mogły się sobą nacieszyć, rozmawiały, śmiały się do późna. Basi podobało się miejskie życie, lubiła chodzić na różne spotkania literackie, do teatru, cieszyła się kiedy chwalono jej męża.
VIII
Matce Basi spodobał się Bogumił, żyła ona odkąd dzieci się wyprowadziły samotnie, ciągle smutna, bo nie miała już dla kogo walczyć, dzieci były całym jej światem. Chociaz mieszkała samotnie całe dnie spędzała u Teresy, bała się wciąż że ją okradną, w nocy nie sypiała z powodu lęku przed złodziejami. Dopiero przyjazd Basi ją uspokoił, nabrała trochę życia i nadziei, że to u Niechciców znajdzie trochę spokoju. Bogumił i teściowa odnaleźli wspólny język ona część życia spędziła na wsi toteż szybko znaleźli wspólny język. Mimo tego Jadwiga nie omieszkała powiedzieć córce, że towarzystwo szeptało iż popełniła mezalians wychodząc za Bogusia. Basia nie przejęła się tym zbytnio, była zajęta licznymi balami i wieczorkami. Na jednym takim wieczorku u Daniela dyskutowano o obiecującym pisarzu niejakim Sienkiewiczu, Bogumiłowi tematy literackie były zupełnie obce, znowu Basia się za niego wstydziła. Daniel miał dwóch synów Anzelma i Janusza, dla obu jednak był oziębły, Basia zastanawiała się czy to może dla tego, że wolał mieć córki nie synów. Doszły ja jednak słuchy, że brat lubi dzieci, ale dopóki są w brzuchu żony, prowadzi ona wtedy bardziej stabilny tryb życia. Michalina żona Daniela wraz ze swoją siostrą dorwała Basię i zaczęła ja namawiać, żeby zostali w mieście, co to za życie na wsi? Zburzyły tym spokój ducha kobiety, ale po rozmowie z mężem o urokach wsi zapragnęła czym prędzej wracać do domu. Rano oboje ubrali się i pocztylionem wrócili do Krępy.
IX
Nadszedł dzień porodu, Bogumił nie mógł słuchać zawodzeń ukochanej, zachowywał się jak lunatyk, dopiero po wielu godzinach Basia urodziła chłopca Piotrusia. Chłopczyk był urodziwy, łagodny, jak na niemowlaka mało płakał, rzadko chorował, był im prawdziwą pociechą. Basia czuła się spełniona i szczęśliwa, czytała dziecku książki, bawiła się z nim dziecko zbliżyło ich z ludźmi z dworu, u których służyli. Wojciech Krępski miał duże zaufanie do zdolności zarządzania Bogumiła, był dobrym człowiekiem jako jeden z pierwszych nadał swoim chłopom ziemię, był im życzliwy, żył skromnie, oddany kościołowi. Miał pięć córek, nie żałował im nigdy niczego, leczyły ludzi ze wsi, były wykształcone i chciał bardzo ładne żadna z nich nie wyszła dotąd za mąż, miały bowiem duże wymagania. Basia znalazła wśród nich wspaniała towarzyszki do rozmów, nie rozumiała natomiast ich brata Tadeusz Kręspiego, który przypominał z wyglądy dziewczynę. Ponadto sprawiał wrażenie wiecznie zamyślonego, lirycznego, jakby był ”nie do końca żywy”, jest bezsilny, praca jakby od niego uciekała, „skończył się zanim się zaczął”. Piotruś był jakby jego przeciwieństwem, pełny życia, przez wszystkich kochany, miły, dobry, uczynny. Rodzina Basi również pokochała chłopca, często odwiedzali oni szczęśliwą rodzinę. Pewnego dnia odwiedziła Basię Teresa, spodobała się ona bardzo Krępskim, którzy odwiedzili ją u Niechciców całą rodziną, zdziwiło wszystkich zachowanie Tadeusz, który jakby się ożywił. Nie sprawiał już wrażenia tak umarłego, pod koniec wizyty oświadczył, że czuł się tutaj tak dobrze, że niedługo ponownie złoży im wizytę (jak na moje oko to nie im tylko Teresie). Teresa z kolei powiedziała Basi, że Tadeusz jest dla niej zbyt piękny, za idealny, drażni ją. Mimo obietnicy młody Kępski nie odwiedzał Niechciców, nie spotkał też więcej Teresy. Jeżeli chodzi o stosunki między Niechcicami to nie było zbyt dobrze, Basia miała dziwne wymagania, nie lubiła teraz bywać sama na sam z mężem. Ciągle miała wymówki, a Bogumił biedny czekał. Drażnił ją i przeszkadzał, szczęśliwa była kiedy mogła się go pozbyć, z coraz większa radością przyjmowała zaloty nauczyciela z Borku. Kiedy jednak zaczął być nachalny pokazała mu gdzie jego miejsce, w końcu była mężatką.
X
Mijały lata Piotruś miał już cztery lata, Basia była dobrą matką, kochała ogromnie syna, była szczęśliwa. Bogumił lubiła grywać dla syna na skrzypcach, który uwielbiła go wtedy słuchać. Nastała zima i cała rodzina wybrali się na spacer, dziecko cieszyło się pogodą, biegało jak szalone, aż nagle przestraszył się Piotruś czegoś, upadł. Basia się zlękła, ale mały zapewniał ją, że nic mu nie jest, nocy dostał gorączki. Malec majaczył, dostał zapalenia płuc, niebyło z nim dobrze, wszyscy się przestraszyli tej choroby. Po dwóch dniach choroby Piotruś nad ranem skonał. Basia zemdlała, Bogumił wyglądał jak oszalały z bólu.
XI
Basia się załamała, nie była na pogrzebie syna, cały czas chorowała. Bogumił próbował się zabić wybiegł z domu ze strzelbą, ale nim nacisnął spust, zemdlał, znaleźli go służący. Następnego dnia opamiętał się jednak, martwił się teraz o żonę, która nie mogła na niego patrzeć. Rodzina Basi nie zdążyła na pogrzeb, Teresa pojawiła się kilka dni po, zajęła się Basią, pocieszała Bogumiła. Stała się wsparciem dla całej rodziny, Bogumił mógł się przy niej wygadać, ona kiedy trzeba było współczuła, kiedy indziej pchała do działania. Po wielu dniach Barbara zainteresowała się co słychać w gospodarstwie, tego dnia wstała z łóżka. Od tego dnia Basia zajmowała się domem robiła to jednak mechanicznie, Teresa w końcu wyjechała. Po kilku tygodniach Basia odezwała się do męża, chciała zobaczyć syna. Pojechali wspólnie na grób Piotrusia, kobieta nie zaważając na mróz padła na kolana i płakała. Kiedy wracali z cmentarza wydało się Bogumiłowi, że życie powróciło do jego żony. Tylko mu się wydawał, nabrała ona teraz zwyczaju odwiedzać grób syna i spędzać tam długie godziny. Bogumił gdy się o tym dowiedział przeraził się, ona nie chciała go słuchać, w końcu zachorowała. Od zima na cmentarzu zapadła na ciężką kobiecą chorobę, wyszła z tego, ale martwiła się, że już nigdy nie zajdzie w ciąże. Boi się, że nie jest już w pełni kobitą, człowiekiem, mąż chciał ją pocieszyć, opowiedział więc o swojej przeszłości. W czasie powstania został ranny, wzięli go za zmarłego i chcieli pochować w zbiorowej mogile, ocknął się jednak przykryty trupami, ludzie zauważyli, że jeszcze żyje i uratowali go. Basia zrozumiała teraz dlaczego śmiał się nad grobem powstańców w Borku, tam miał być żywcem pochowany po pobiciu przez Niemców. Po tej chwili wspólnoty Basia znowu zamknęła się przed mężem, miała wrażenie, że nikt nie cierpi bardziej od niej, mówiła do męża” tyś stracił syna, a ja straciłam wszystko”. Była dla męża okrutna uważała, że jego miłość nie jest nic warta skoro nie cierpi tak jak ona, tylko żyje normalnie. Wtedy dopadły Bogumiła myśli opuszczenia Krępy, miała nadzieje, że zmiana otoczenia wpłynie pozytywnie na zonę, napisał w tej sprawie do Teresy. Ta jednak długo nie odpisywała i Bogumił porzucił wcześniejsze zamiary, pragnął teraz tylko porozmawiać ze szwagierka wysłuchać jej rad, otrzymać z jej strony wsparcie.
XII
Teresa w końcu odpisała, ale list kierowała do oboje małżonków, Bogumił odetchnął bo to Basia pierwsza dorwała list, nie dowiedziała się niego, że mąż knuł coś za jej plecami. Siostra Basi donosiła o dworku do wynajęcia, właścicielka przebywa w Paryżu, sprawą zajmuje się jej plenipotent pan Daleniecki. Zachęcała ich do wydzierżawienia tego dworku, który jest blisko rodziny, do tego łatwy w prowadzeniu i no po prostu raj na ziemi. Bogumił zmarkotniał, nie chciał opuszczać ukochanej ziemi, ale Basia się nagle ożywiła przekonywała męża, że tam będzie pracował sam dla siebie. Widząc zaangażowanie żony postanowił porozmawiać z Krępskim, który chociaż ciężko było mu się z przyjacielem i doskonałym pracownikiem rozstać, zrozumiał jego wybór. Basia opowiedziała Bogumiłowi historie właścicielki Serbinowa- dworu do którego mieli się przeprowadzić. Była to cudzoziemka, z dobrego rodu, jej ojciec był greckim czy węgierskim powstańcem, wypędzonym z kraju. Jej mąż Mioduski był bardzo bogaty i zakochany w żonie, żył bardzo rozrzutnie, mąż umarł i zapisał jej ocalały majątek- Serbinów. Co do Dalenieckiego to Basia słyszała, ze jest to adwokat, któremu zależy przede wszystkim na własnej karierze. Bogumił pojechał obejrzeć Serbinów, wrócił uradowany z podpisanym już kontraktem na pięć lat, twierdził, że wszystko wygląda tam jak obraz nędzy i rozpaczy. Basia była tym wszystkim zdumiona, nie mogła uwierzyć, że mąż się zgodził na takie warunki, ale : doprowadzić taki majątek do kwitnącego stanu to mi dopiero robota, co mnie nęci”. Basia trochę utyskiwała , ale co było robić, zbliżała się jesień, zaczęli pakowanie.
XIII
W niedziele pojechali pożegnać się z Hipolitem Niechcicem, oraz z Ładami, u których zastali huczną zabawę, Basia, wkrótce się rozchmurzyła i zaczęła flirtować z różnymi panami, Bogumił stawał się coraz bardziej markotny. Opamiętała się w końcu na widok smutnych oczu męża, poszła szukać pani domu okazało się, że Zenobia leży chora, obiecała zabrać ją wkrótce do Serbinowa. Niechcicowie wyjechali smutni i przygnębieni sytuacją u Ładów, nauczyciel co się podkochiwał w Baśce na odchodnym wcisnął jej wiersz miłosny. Basia powiedziała Bogumiłowi o miłości nauczyciela, ten się przeraził, że żona chce go porzucić. Ona zapewniła go, że nigdy nie miała takiego zamiaru i potrzebuje go teraz bardziej niż kiedykolwiek.
XIV
Następnego dnia od świtu przygotowywali się do wyjazdu, następnego dnia udali się na grób syna. W końcu wyruszyli, podróż zajęła im dobę, w końcu zmęczeni dotarli do Serbinowa późną nocą toteż Basia dojrzała jedynie piękne topole.
XV
Serbinów położony był nieco w dolinie, co dało Baśce powód do narzekań, że ciemno, wilgotno. Pracy mieli we dworze mnóstwo, bo dom chylił się ku upadkowi, w dodatku mieszkał z nimi były administrator z rodziną państwo Leciccy. Lelicki został zwolniony z pracy przez szachrajstwa, ponieważ nie znalazł nowej pracy, a nie miał się gdzie zatrzymać to wolał siedzieć na głowie Niechcicom niż rodzinie. W zasadzie uważał, że to Niechcicowie zwalili mu się na głowie, nie omieszkał mi o tym wspomnieć, obrzydzał im ziemię jak mógł. Ciągle kradł, a to jakieś narzędzia, a to jedzenie, przekonywał do tego, że w sumie to ten czy inny sprzęt należy do niego i on ma prawo go zabrać. Bogumiłowi było go mimo wszystko żal, zaczął więc sam szukać mu jakiejś pracy. Żona Lalickiego to nie była wcale lepsza, otyła, wyniosła, brudna, wiecznie chodziła w ogromnym szlafroku, ciągle coś jadła. Jej służąca biła się ciągle ze służą Niechciców, o opał, o piec „przyobiecywały sobie obie dziewczyny rozwalić pysk”. Biedni Niechcicowie musieli się zatrzymać w spróchniałej i zagrzybiałej części domu bo Leliccy wraz z córką zajmowali najlepsze pokoje. Basia była nad wyraz spokojna, cierpliwa, w końcu jednak nie wytrzymała i poszła rozmówić się z niechciana rodziną. Weszła do śmierdzącego, zagraconego pokoju i straciła rezon, w końcu wyszła z poczuciem klęski. Po wielu miesiącach Leliccy oznajmili, że się wyprowadzają jakiś znajomy otwierał sklep, oni jako znawcy produktów rolnych( haha dobre) mają go prowadzić. W końcu wyjechali wszyscy odetchnęli, Basia zaczęła planować wielkie zmiany zgłasza w sprawie ogrodu przeszkadzały jej zgłasza stawy, których wokół domu było 6!! (prawdziwa powódź). Jednak kiedy Bogumił obiecał część zasypać nagle zaczęła widzieć same ich zalety. Bogumił tymczasem próbował uporać się z kłopotami finansowymi nie dość, że wszystko się psuło to musiał jeszcze płacić rachunki Dalenieckiego, zapożyczał się gdzie mógł. Dochodziło między Basią i Bogumiłem do sprzeczek o pieniądze, ale szybko się godzili. Mąż martwił się stanem żony, która jak się okazało zaszła w ciążę. Jesienią udało im się jednak jako tako wyjść z kłopotów, pan Daleniecki był pod wrażeniem tego co osiągnęli i wypłacił całą zaległą pensję Bogumiłowi. Zaczęli reperować zaniedbany dom, Basia mogła zadbać o swój ogród warzywny, byli bardzo szczęśliwi. Tego roku przyszła na świat ich pierwsza córka, poród był ciężki, dziecko urodziło się słabe, ochrzczono je Agnieszka Teresa. Rodzina przyjechała na chrzciny, ale nie radowano się gdyż nie było pewnym czy dziecko przeżyje. Aga jednak przeżyła.
XVI
Mimo, że mieszkali już prawie rok w Serbinowie nie poznali Niechcowie sąsiadów. Basia twierdziła, że oni wszyscy są pyszałkami, nie chciała mieć z nimi do czynienia, bała się również jak zostanie przez nich przyjęta. Jedyną osobę jaką polubiła był Walenty Przybylak z dworku Środa, potrafił ciekawie powiadać mimo, że był tylko prostym chłopem. Leon Woynarowski z Pamiętowa, był z ...
krajanka29