Maciej Guzek
TRZECI ŚWIAT
Agencja Wydawnicza
RUNA
Copyright © by Maciej Guzek, Warszawa 2009
Copyright © for the cover illustration by Tomasz Maroński
Copyright © 2009 by Agencja Wydawnicza RUNA, Warszawa 2009
Opracowanie graficzne okładki: własne
Redakcja: Ewa Guttmejer
Korekta: Jadwiga Piller
Skład: własny
Druk: Drukarnia GS Sp. z o.o.
ul. Zabłocie 43, 30-701 Kraków
Wydanie I
Warszawa 2009
ISBN: 978-83-89595-58-4
Agencja Wydawnicza RUNA
00-844 Warszawa, ul. Grzybowska 77 lok. 436
tel./fax: (0-22) 45 70 385
e-mail: runa@runa.pl
Zapraszamy na naszą stronę internetową:
www.runa.pl
Pamięci Ryszarda Kapuścińskiego
Zamierzam mówić o baśniach,
choć zdaję sobie sprawę z tego,
jak ryzykowne jest to przedsięwzięcie.
„O baśniach”, J.R.R. Tolkien
Spis treści:
CZĘŚĆ PIERWSZA - W drogę! 7
Sobota, Warszawa 8
Warszawa - Poznań 8
Mężczyźni w mundurach 10
Kwatera Królikarni 11
Przejście 14
CZĘŚĆ DRUGA - Biała Wieża 16
Fotografia 1 - Niebo 17
Ze zbiorów (1) - Róg jednorożca 18
Ze zbiorów (2) - Rękawica 21
Z notatek (1) - O znaczeniu meteorologii 23
Szkic nr 1 - Mapa 27
Filmy (1) Ulica 28
Z notatek (2) - Dwór 31
Z notatek (3) - Niektórzy mówią, że on tu jest 34
Z notatek (4) - Wróg 34
Z notatek (5) - Tak, tak, nie, nie. 37
Z notatek (6) - Miejsce na ziemi 38
Z książek - O upadku światów 39
Fotografia 2 - Grypping 41
Fotografia 3 - Przewodnik 45
Z notatek (7) - Historia miasta Lond 48
Z notatek (8) - Wyjazd 52
Z notatek (9) - Twarze czarownika 53
Fotografia 4 - Fabryka 55
CZĘŚĆ TRZECIA - Pogranicze............................................................................................60
Fotografia 5 - Gniazdo 61
Fotografia 6 - Ciężarówka 68
Filmy (2) - Sławmy możnego Adamira 70
Fotografia 7 - Polana 73
Fotografia 8 - Pustkowie 75
Z nagrań (1) - Lond 75
Ze zbiorów (3) - Mucha 78
Fotografia 9 - Klatka 80
Szkic nr 2 - Kaplica 82
Fotografia 10 - Skalniki 85
Z notatek (10) - Architektura zbrodni 88
Ze zbiorów (4) - Kamyk 90
Z nagrań (2) - O sztuce przeczekania burzy 90
Ze skóry - Blizna 91
Szkic nr 3 - Kolumny 92
Z notatek (11) - Targ na Moście 94
Z kart - W Maga! 95
Z pamięci - Spojrzenia 98
Z nagrań (3) - Trzeci Świat_nagranie_9aud 99
CZĘŚĆ CZWARTA - Południe...........................................................................................102
Szkic nr 4 - Twarz 103
Ręka 104
Szkic nr 5 - Plan miasta 107
Ze zbiorów (5) - Woalka 116
Fotografia 11 - Wieżowce 122
Szkic nr 6 - Pułapka 125
Fotografia 12 - Wylęgarnia 132
Z notatek (12) - Ci, których nie zdążę spotkać 137
Z notatek (13) - Instrukcja postępowania 142
Szkic nr 7 - Łowca 148
Z nagrań (4) - Helikopter 151
Ze zbiorów (6) - Woreczek po kawie 155
Z notatek (14)-O społecznościach Południa 157
Z notatek (15) - Zapiski luźne 160
Ze zbiorów (7) - Pestki 164
CZĘŚĆ PIĄTA - Czarownik 168
Zza okna - Miasto, którego nie ma 169
Fotografia 13 - Lustro 172
„Zamykają Trzeci Świat!”, usłyszałem.
Uwaga rzucona w biegu, w pośpiechu, redaktor naczelny przemierzał boksy, pokrzykiwał, zdawało się, że pracuje w kilku trybach aktywności jednocześnie. Jak on to potrafi opanować? Dopalacze z którejś z Legend?
- Zamykają Trzeci Świat - powtórzył, i mimo że był jeszcze daleko, grzązł w plątaninie boksów, a kilka spojrzeń powędrowało w jego stronę, wiedziałem, że mówi do mnie.
Kto zamyka, kiedy, dlaczego - dowiedziałem się krótko potem.
Zamykają Trzeci Świat.
Serce załomotało żywiej, ciało od kilku miesięcy gnuśniejące w boksie poczuło przypływ adrenaliny, ustąpił - tak charakterystyczny dla biurw - ból pleców. Dusiłem się w tych boksach, w tym labiryncie ze sklejki, drewna, pleksiglasu, pełnym ludzi zamienionych w szczury - i to nie przez żaden czar, lecz przez całkiem zwyczajną i niemającą w sobie niczego nadprzyrodzonego chciwość! Przywykłem do szerszych przestrzeni niż dwa metry kwadratowe, prawie czułem, jak wapnieją mi kości, a na każdy kolejny dzień spędzony w redakcji, licząc od chwili powrotu z ostatniej wyprawy, patrzyłem jak skazaniec odsiadujący niezasłużenie wysoki wyrok.
Kiedy więc usłyszałem te kilka słów, kiedy zobaczyłem minę szefa, wiedziałem już - jadę.
Jadę!
Droga z Warszawy do Poznania zabrała mi dwadzieścia minut. Ile razy tak podróżowałem? - zestaw znanych czynności, wejście do terminalu, przejście pomiędzy dwoma Światowidami - zawsze, kiedy je mijam, mam dziwne odczucia, czuję mrowienie. Wiem, że gdzieś tam, na płaszczyźnie, którą trudno zrozumieć, dokonuje się skanowanie, że te cztery gęby i cztery pary oczu potrafią zajrzeć pod podszewkę twojej duszy i jeśli uznają, że intencje badanego nie są czyste - nie przepuszczą. Czułem więc mrowienie, mimo że samo przejście trwało ułamek sekundy.
Poza tym byłem podekscytowany. Przejście przez sam portal też nie trwa długo, na mgnienie oka zapada czerń, potem człowiek otrzymuje potężne uderzenie chłodu, i zaraz z tego chłodu i z tej ciemności wyłania się drugi brzeg - Poznań. To w ogóle trudno nazwać podróżą, bo wzmiankowane dwadzieścia minut zajmują rozmaite czynności administracyjne, sprawdzanie, oczekiwanie w kolejce (Poznań i Warszawę łączy tylko jeden portal, więc zawsze przy nim rojno, zawsze tłok). Samo przebycie drogi do miasta Przemysła to drobiazg, tyle co nic, mrugnięcie.
Mimo wszystko za każdym razem byłem podekscytowany. Podróż bowiem - to nie czas trwania, to nie odległości.
Podróż to stan ducha.
A Poznań, jak zwykle, to tylko stacja przesiadkowa. Tam zaś, dokąd zmierzałem, nie wszyscy mieli wstęp. Mamy, teoretycznie, w Polsce gospodarkę rynkową, ale gdzie zarobek jest naprawdę wysoki, zawsze pojawia się jak najbardziej widzialna ręka rządu. Często ta ręka bywa silnie uzbrojona, nieprzyjazna i zachłanna. Strzeże tajemnic, patentów, strzeże dostępu do bogactw, dzięki któremu Polska znajduje się na szczycie światowej gospodarki, strzeże dostępu do Legend.
A w Legendzie, obranej przeze mnie za cel podróży, bogactwa, jak słyszałem, było sporo. Szły stamtąd na Ziemię transporty wszelakich surowców, przywożono artefakty magiczne, delegowano ręczną produkcję do ezoterycznych stref ekonomicznych, czyli ESE, w których nie obowiązywały żadne uciążliwe normy jakości, standardy ISO, dyrektywy dotyczące czasu pracy, prawa człowieka.
Czy elfom przysługują prawa człowieka? Albo ogrom?
Trzeci Świat.
Miałem okazję widzieć już niejedno, to przecież nie pierwsza moja podróż na Drugą Stronę Lustra, ale tej Legendy wcześniej nie odwiedzałem. Reporterów wpuszczano tam niechętnie. Chociaż nie, to eufemizm - poza kilkoma koncesjonowanymi objazdówkami, podczas których władze pokazywały tylko to, co chciały, reporterów nie wpuszczano tam w ogóle.
„Wyjątek”, powiedział Stary.
Stary był naszym naczelnym i w zasadzie nie był wcale stary. To raczej na mnie powinno się tak mówić, ja i on to przecież ten sam rocznik, a na dodatek on siedział na Ziemi, a ja... - cóż, w odwiedzanych przeze mnie uniwersach czas płynął rozmaicie. Teraz, mierząc zegarem biologicznym, dzieliło nas jakieś dziesięć lat różnicy. Zmarszczki wokoło oczu, ogorzała twarz i zarysowująca się łysina dobitnie wskazywały, że ja w tej kalkulacji wypadałem zdecydowanie mniej korzystnie.
- Wyjątek - powtórzył Stary. - Specjalnie dla ciebie. Jesteś gwiazdą, zwłaszcza po tym, jak sam jeden przeszedłeś Asgaard.
...
grabki