Marzenie.pdf

(147 KB) Pobierz
Microsoft Word - Marzenie.doc
Marzenie
Jechałyśmy tramwajem. Stałyśmy tak blisko siebie. Czułam jej oddech, jej bliskość, jej
ciepło. Fakt, że mogłam się o nią otrzeć, dotknąć jej ciała przez wszystkie warstwy zimowych
ubrań sprawiał, że co chwila drżałam.
Patrzyłyśmy na siebie. Miała takie jakieś smutne oczy. Ja pewnie też... Ale oprócz tego był w
nich ogień, żar, który mogłyśmy ugasić tylko w jeden sposób. Chociaż... Pewnie i tak nie
zdołałybyśmy sobie z nim poradzić mimo długich starań.
Nagle przysunęła się bliżej. Poczułam jak wsuwa swoją nogę między moje uda. Mmmmm...
Zacisnęłam je na niej. Poczułam, jak ogromne podniecenie spływa w dół, od czubka głowy do
koniuszków palców u stóp. Nogi ugięły się pode mną. Poczułam, jak moje majtki robią się
straszliwie mokre. Nie mogłyśmy mówić nic takiego, co by nas zdradziło, więc
rozmawiałyśmy o szkole, o życiu, o pogodzie, kiedy w naszych ciałach wrzało...
395149752.001.png
Tak jej pragnęłam!!!! Tak bardzo chciałam być z nią sama, na bezludnej wyspie, na brzegu
morza. Leżeć w ciepłych falach opływających nasze nagie ciała i czuć swoje ciepło, swoją
wilgoć, swoją namiętność... Zaczęła ruszać rytmicznie nogą, a ja zaciskałam na niej uda.
Hmm.. Zaskoczyła mnie.. Bardzo mile zaskoczyła..
Wokół było mnóstwo ludzi, którzy nie mieli najmniejszego pojęcia, co właśnie przeżywamy.
W pewnej chwili już nie mogłam się oprzeć i wsunęłam rękę pod jej płaszcz. I poczułam jej
piersi... Pierwszy raz w życiu poczułam kobiece piersi. Były takie miękkie, ciepłe i duże.
Cudowne. Piękne. Zaczęłam dotykać je przez bluzki, które na sobie miała. Trzymałam w
dłoniach, wyczuwałam ich wielkość i wagę, wodziłam palcami wokół sutków. To było
najsłodsze uczucie, jakie do tej pory przeżyłam. Patrzyłam w jej oczy zachodzące mgiełką,
przepełnione rozkoszą... Miała mi później powiedzieć, że to były najbardziej podniecające i
niesamowite chwile w jej życiu.
Zbliżałyśmy się do ostatniego przystanku. Wokół nas zrobiło się dziwnie pusto. Chyba jednak
ci, którzy jechali obok nas, zorientowali się, co robimy.
Wysiadłyśmy, jakbyśmy wyrwały się z jakiegoś transu, ze świata, który nie istnieje a przed
chwilą jeszcze w nim byłyśmy. Ale nie przejmowałyśmy się niczym. Byłyśmy szczęśliwe!
Zaczęłam się śmiać, czułam, jakbym unosiła się parę centymetrów nad ziemią.
- Jesteś mokra? - zapytałam mrużąc figlarnie oczy.
- A jak myślisz? - odpowiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
Trzymałam ją za rękę i co chwila mówiłam jej, jakie ma śliczne piersi, jaka jest cieplutka i jak
bardzo jej pragnę... A pragnęłam ogromnie!! Czułam ból w podbrzuszu zmieszany z
rozkoszą, że mogę obok niej iść, być tak blisko. Nie dzieliło nas nic wtedy.
- Chodź do mnie - powiedziała
- Ok.
Wiedziałam już, co zrobię. Ona bardzo boi się oddać trochę kontroli komuś. Zawsze musi
mnie przepuścić w drzwiach, zamówić pizzę, opiekować się kimś, głupol jeden. A ja tak lubię
zapinać jej płaszcz. Lubię o nią dbać. Jest bardzo kobieca mimo, że skrzętnie to ukrywa pod
warstwami ubrań, na cebulkę, krótkimi włosami zawsze nażelowanymi, męskim wyglądem.
Ja tam zawsze widzę w niej 100% kobietę. Ma bardzo delikatne rysy twarzy i miękkie, ciepłe
dłonie.
Weszłyśmy do jej mieszkania. Zdjęłyśmy płaszcze i buty. Zaproponowała herbatę, było
strasznie zimno na dworze. Mimo że tego nie czułyśmy, to jednak palce skostniały. Usiadłam
i powiedziałam:
- Wiem, że chciałabyś mi pokazać wszystko, co kobieta może dać kobiecie. Nie pozwolę na
to - jej oczy miały zdziwiony wyraz
- Skoro to ma być mój pierwszy raz, to chcę, żeby był taki, jak ja będę chciała - zaczęła
słuchać mnie z uwagą zaciskając przy tym szczękę od czasu do czasu
- Pragnę, żebyś o nic nie pytała, poddała mi się całkowicie
- Ale!!
- Żadne, ale! Masz się mnie słuchać. Przecież wiesz, że nie zrobię Ci krzywdy. Chciałabym,
żebyś mi pozwoliła na wszystko. Będę Cię dotykać, pieścić i całować a Ty masz mi na to
pozwolić.
Było jej ciężko zdecydować się na moją propozycję.
- Proszę. Ukochana.
- Dobrze. To od czego zaczniemy?
- Ciiiiiii - Położyłam jej palec na ustach.
Popatrzyła na mnie z takim cudownym wyrazem oddania w oczach. Wzięłam ją za rękę.
Zaprowadziłam do łazienki. Całkowicie mi się poddała, nie negowała żadnych moich
propozycji i posunięć. Usiadła na sedesie i patrzyła, co robię. Zaczęłam napuszczać gorącej
wody do wanny z płynem do kąpieli. Pachnąca para otuliła nas w tym małym pomieszczeniu.
Już chciała się sama rozbierać, kiedy chwyciłam jej ręce i nie pozwoliłam na to. Zdjęłam
powolnym ruchem jej marynarkę.
Zauważyłam, że jej sutki zaczynają twardnieć, mimo że było bardzo ciepło... Włożyłam ręce
pod jej bluzki. Zawsze mam zimne dłonie, więc zadrżała pod moim dotykiem. Nie chciałam
jej jeszcze pieścić.
Delikatnie zdjęłam jej koszulki. Rozpięłam jej stanik. Stała przede mną do połowy rozebrana i
nie wiedziała, gdzie patrzeć, czy mi w oczy, czy na siebie, czy w kąt łazienki.
Była, pierwszy raz, odkąd ją poznałam, taka bezbronna. Trochę ją to krępowało. Nie była
przyzwyczajona do oddawania inicjatywy. Może się trochę bała. Może pierwszy raz była w
takiej sytuacji. Zawsze to ona zaczynała, to ona rozbierała, dotykała, sprawiała rozkosz. Teraz
miała się oddać całkowicie Mnie.
Patrzyłam na jej ciało. Było gładkie, jasne, piękne. Jej piersi swobodnie opadały pod swoim
ciężarem, skóra na nich była napięta, delikatna. Rozpięłam jej pasek i rozporek. Zsunęłam
spodnie. Zdjęłam skarpetki. Została w samych majteczkach. Czarnych. Bawełnianych.
Dotknęłam ich. Zadrżała. Wiedziałam, że się stresuje całą tą sytuacją. Postanowiłam jej nie
męczyć. Patrząc w oczy, zdjęłam jej majtki. Poczułam bijącą z niej ulgę. Przytuliłam ją do
siebie, zamknęłam w swoich ramionach. Wtuliła się jak dziecko, małe, miękkie, bezbronne,
ciepłe. Poprosiłam, żeby weszła do wanny.
Zaczęłam ją myć. Nie chciałam, żeby to było bardzo podniecające. Raczej miałam nadzieję,
że pozwoli jej się to odprężyć, przed tym, co ją miało czekać. Myłam jej włosy. Krótkie,
sztywne od żelu poddawały się wodzie i moim dłoniom. Miała cudowne rumieńce na
policzkach, trochę z podniecenia, trochę z zażenowania. Czułam się tak dobrze, wiedząc, że
sprawiam jej przyjemność.
- Pragnę Cię Maleńka - wyszeptałam jej do ucha
Złapała nagle moja głowę i przyciągnęła do swojej. Mokrymi ustami zaczęła wodzić po mojej
twarzy, dotarła do moich warg i pocałowała mnie. Nasz pierwszy pocałunek. Dotykałam już
jej piersi, mówiłam jej, że mam mokre majteczki a jeszcze jej nawet nie całowałam!!!
Przyssałam się do jej ust, języka, takich mokrych, miękkich, słodkich. Skubała swoimi
wargami moje, lizała je i gryzła delikatnie. Nasze języki splotły się w szalonym tańcu, nawet
nie wiedziałam do tej pory, że to może być tak przyjemne. Przez moje ciało przechodziły
błogie prądy skupiające się w jednym miejscu.
Czułam, jak cale moje wnętrze pulsuje, pragnie więcej, pragnie spełnienia…Zaciska się..
Wilgotnieje… Jej język wirował w moich ustach, myślałam, że zaraz upadnę, czułam, jak
tracę siły i chcę się poddać temu uczuciu, które mnie całkowicie obezwładniało. Ale nie!!!
Nie pozwolę na to. To będzie mój wieczór, na moich zasadach.
Delikatnie odsunęłam ją ode mnie. Wsunęłam dłoń z płynem między jej uda, żeby ją umyć.
Poczułam cudownie śliską wilgoć.. Sam fakt, że była tak podniecona, sprawiał, że marzyłam
o tym, żeby ją porwać w ramiona i unieść wysoko, porwać ją w rozkosz. Kiedy dotknęłam jej
muszelki, cicho jęknęła. Delikatnie rozsunęłam jej wargi i zanurzyłam się w jej wnętrzu.
Masowałam całą dłonią jej skarb, nie skupiając się na żadnym fragmencie szczególnie.
Chciałam ją rozgrzać, a nie doprowadzić do spełnienia.
Kiedy już zauważyłam, że poddaje się mojemu dotykowi, poprosiłam, żeby wstała. Wytarłam
ją ręcznikiem i taką gorącą, rozpaloną zaprowadziłam do łóżka. I teraz dopiero mogłam sobie
pozwolić na to, żeby poddać się naszym pragnieniom.
Położyłam się na niej i zaczęłam całować. Byłam panią sytuacji. Byłam ubrana i mogłam
robić, co tylko chcę, z cudownym ciałem mojej kobiety, leżącej pode mną. Całowałam jej
oczy, czoło, policzki z trwającym na nich rumieńcem, nosek i usta, moje cudowne usta.
Moja ręka błądziła po jej ciele, starałam się, żeby opuszki palców mogły ją poznać, najlepiej
jak potrafiły. Pełne piersi, duże, jasne brodawki, mięciutkie, gładki brzuch i wspaniały
pępuszek, mocne nogi, silne, umięśnione, delikatne wnętrze ud... różowa muszelka, skarb,
wilgotna, śliska, pachnąca podnieceniem. Ona tylko patrzyła na mnie uśmiechając się tak...
tak jakoś niesamowicie, jakby wiedziała więcej niż ja. Wiedziała coś, co daje jej tą
niesamowitą pewność. Wsunęłam się między jej nogi i patrzyłam na jej śliczności..
Zbliżyłam twarz i poczułam się niepewnie. Nigdy tego nie robiłam, tyle razy marzyłam o tej
chwili i teraz nie wiem, od czego zacząć... Popatrzyłam jej w oczy. Uśmiechnęła się
zapraszająco. Już wiedziałam, co mam robić. Palcami delikatnie odsunęłam na bok jej płatki i
dmuchnęłam cieplutkim powietrzem na jej otwarte wnętrze. Pocałowałam ją. Jej najczulszy
punkt, magiczny guziczek, przez jej ciało przeszły dreszcze. Wysunęłam język i koniuszkiem
jej dotknęłam. Zamruczała cichutko... Palcem zaczęłam wodzić wokół jej szparki,
przejechałam po niej językiem.
Jej ciało tańczyło pod moim dotykiem, postanowiłam się wsłuchać w nie całkowicie.
Zaczęłam miękkim, otwartym językiem lizać jej guziczek. O taaak. To było to. Wsunęłam
jeden palec w jej cipeczkę, zacisnęła się na mnie... Zaczęłam nim poruszać, rytmicznie,
pomału. Czułam, że jej oddech staję się coraz szybszy, czułam, jak jej mięśnie zaciskają się
na mnie, czułam, że zbliża się niebezpiecznie ku końcowi... O nie, nie mogłam na to
pozwolić. Nie tak szybko. Chciałam, żebyś długo pamiętała te chwile.
Wyjęłam palec z jej skarbu i włożyłam sobie do ust... Cudowny smak kobiety. Słodko-słony,
pachnący. Zaczęłam zdejmować z siebie ubranie. Ona leżała rozpalona na łóżku a ja
spokojnie się rozbierałam.
O, nie! Tego już było za wiele dla niej. Wstała i kilkoma zdecydowanymi ruchami ściągnęła
ze mnie niepotrzebne wcale rzeczy. Tak tego pragnęłam. Tak czekałam na tą chwilę. Tak
bardzo chciałam to przeżyć...
I to właśnie się działo. Cudowna kobieta dotykała mojego nagiego ciała. Wtulałam się w nią,
chowałam między piersiami i tuliłam do brzucha. Czułam się tak cudownie i bezpiecznie.
Wzięła mnie za rękę i położyła na łóżku. Pomału znalazła się obok mnie i zaczęła głaskać
moje ciało, całować mnie po twarzy, mruczeć do uszka. Przesuwała swoją dłoń wzdłuż moich
krągłości omijając najważniejsze miejsca. Zostawiała je sobie na później. A właściwie na za
chwilę. Wzięła moje piersi w swoje dłonie. Nachyliła swoje usta nad sutkami i dmuchnęła w
nie ciepłym powietrzem. Mmmm. Zadrżałam pod tym subtelnym dotykiem..
Wiedziała, co robić w tamtej chwili. Jej ruchy były pewne, zdecydowane, ale czułe i delikatne
zarazem. Kobiece, po prostu. Otulała mnie swym dotykiem, jej ręce zawłaszczały sobie całą
mnie. Wsunęła dłoń między moje uda, zacisnęłam się na niej. Po chwili ją wysunęła i
popatrzyła na mokre od moich soków palce. Oblizała je, nawet nie lubieżnie, a jakoś tak…..
czule. Zaczęła całować moje piersi, liżąc moje brodawki, ssąc je i gryząc, jednocześnie jej
palce powędrowały z powrotem w kierunku mojej szparki. Bawiła się każdym jej
fragmentem, głaszcząc i skubiąc palcami moją łechtaczkę i wargi.
Moje ciało było naprężone do granic wytrzymałości, jedyne czego pragnęłam to, żeby
wreszcie dała mi ostateczną rozkosz. Powędrowała ustami do mojego guziczka, rękami
pieszcząc moje piersi. Wsunęła palec w moją muszelkę… Czułam, że zaraz eksploduję. Że
nie wytrzymam już dłużej. A jednocześnie pragnęłam, żeby nie przestawała, żeby to trwało
wciąż. Dołączyła dwa kolejne palce i popatrzyła na mnie z cudownym wyrazem satysfakcji w
oczach. Właśnie daje rozkosz swojej kobiecie. Nie ma nic piękniejszego.
Jej palce poruszały się szybko i rytmicznie, jej język wibrował w mojej cipce, jej dłoń
drażniła moje piersi. Coraz szybciej, coraz mocniej, coraz bardziej. Zatrzymałam już
powietrze, nawet nie czułam potrzeby oddychania. Byłam tylko tym dotykiem, jaki mi
dawała. Nie chciałam się skupiać na niczym innym. OOooooooooooooooooooooooooo!!!
Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak!!!
Moim ciałem wstrząsnęły dreszcze, jakich nigdy jeszcze nie czułam. Tak potężne, że po
chwili opadłam bezwładnie na łóżko drżąc tylko lekko. Zwinęłam się w kłębek, a ona otuliła
mnie swoim ciałem. Zaczęłam płakać, nie mogłam się powstrzymać, łzy same spływały mi po
policzkach, a ona chowała mnie w sobie przed światem.
Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam... Jednak kiedy obudziłam się, a jej przy mnie nie było,
przestraszyłam się. Szybko wstałam i poszłam do kuchni. Była tam, piła kawę i uśmiechnęła
się ciepło, kiedy stanęłam w drzwiach. Usiadłam koło niej. Ujęłam jej dłonie, przechyliłam
kokieteryjnie głowę i powiedziałam:
- Chyba czegoś nie dokończyłyśmy...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin